Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Uczeń z ro­dzi­ny dys­funk­cyj­nej - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
9 lipca 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Uczeń z ro­dzi­ny dys­funk­cyj­nej - ebook

Mi­nę­ło 10 lat od wy­da­nia mo­jej książ­ki „Uczeń z ro­dzi­ny dys­funk­cyj­nej” ad­re­so­wa­nej przede wszyst­kim do na­uczy­cie­li, wy­cho­waw­ców, pe­da­go­gów i psy­cho­lo­gów szkol­nych, oraz wszyst­kich, któ­rzy w pra­cy z dziec­kiem chcą być „do­bry­mi do­ro­sły­mi”. Za­da­łam so­bie py­ta­nie czy treść po­zo­sta­je ak­tu­al­na dla ad­re­sa­tów?

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8041-017-6
Rozmiar pliku: 323 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Mi­nę­ło 10 lat od wy­da­nia mo­jej książ­ki „Uczeń z ro­dzi­ny dys­funk­cyj­nej” ad­re­so­wa­nej przede wszyst­kim do na­uczy­cie­li, wy­cho­waw­ców, pe­da­go­gów i psy­cho­lo­gów szkol­nych, oraz wszyst­kich, któ­rzy w pra­cy z dziec­kiem chcą być „do­bry­mi do­ro­sły­mi”. Za­da­łam so­bie py­ta­nie czy treść po­zo­sta­je ak­tu­al­na dla ad­re­sa­tów.?

Co się zmie­ni­ło?

Na pew­no wzro­sło spo­łecz­ne i emo­cjo­nal­ne za­po­trze­bo­wa­nie na do­bre re­la­cje, cho­ciaż pa­ra­dok­sal­nie, ogrom­ny wy­si­łek cy­wi­li­za­cyj­ny an­ga­żo­wa­ny jest w two­rze­nie co­raz to lep­szych na­rzę­dzi za­stęp­czych. Mno­żą się jak grzy­by po desz­czu por­ta­le in­ter­ne­to­we dla roz­ma­itych spo­łecz­no­ści. Po­wsta­ją co­raz cie­kaw­sze gry edu­ka­cyj­ne i pod­krę­ca się „wy­ścig szczu­rów” o zdo­by­cie sła­wy i pie­nię­dzy, któ­re sta­ły się po­wszech­nym sym­bo­lem suk­ce­su. Mnie nie­po­koi fakt, że w tak kon­stru­owa­ny przez do­ro­słych świat, wcią­ga­ne są dzie­ci nie­mal­że od po­czę­cia. A w kon­se­kwen­cji wzra­sta­ją ocze­ki­wa­nia wo­bec dziec­ka. Dzie­ciń­stwo za­miast ko­ja­rzyć się z bez­tro­ską i za­ba­wą, przy­po­mi­na per­ma­nent­ny test spraw­no­ści ma­lu­cha. Waż­ne są przede wszyst­kim osią­gnię­cia dziec­ka (już cho­dzi , już mó­wi już czy­ta już cho­dzi na za­ję­cia z…). Ro­dzi­ce ry­wa­li­zu­ją li­cy­tu­jąc szyb­kość dzie­cię­cych do­ko­nań. Al­ter­na­ty­wą jest ro­dzic z dziec­kiem cho­rym/nie­spraw­nym. Spo­łe­czeń­stwo kreu­je je­go ob­raz ja­ko bo­ha­te­ra, któ­ry nie opusz­cza dziec­ka w po­trze­bie, tyl­ko cał­ko­wi­cie mu się po­świę­ca. Me­dial­ny prze­kaz bar­dzo uprasz­cza ob­raz na­szych po­ciech. To dwa por­tre­ty: pierw­szy – dziec­ko zdol­ne, ogar­nię­te, nie­złom­ne i za­wsze w czo­łów­ce. Dru­gi – nie­peł­no­spraw­ne, cho­re, za­wsze po­trze­bu­ją­ce po­mo­cy…

W kon­tek­ście dzie­ci wzra­sta­ją­cych w ro­dzi­nach dys­funk­cyj­nych, po­ziom fru­stra­cji ro­śnie. Po­nie­waż ko­lej­ne po­ko­le­nie ro­dzi­ców to oso­by, któ­re sa­me wzra­sta­ły w więk­szym cha­osie norm spo­łecz­nych, pod prę­gie­żem wy­żej po­sta­wio­nej po­rzecz­ki przy­mu­su zro­bie­nia za­wrot­nej ka­rie­ry fi­nan­so­wej. A za­ple­czem by­wa czę­sto je­dy­nie jesz­cze bar­dziej ku­szą­ca „dro­ga na skró­ty” w po­sta­ci nad wy­raz ła­two do­stęp­nych i re­la­tyw­nie cią­gle ta­nich sub­stan­cji zmie­nia­ją­cych świa­do­mość. Od al­ko­ho­lu po­cząw­szy po róż­ne far­ma­ceu­ty­ki i do­pa­la­cze a na nar­ko­ty­kach koń­cząc, po­wszech­ność się­ga­nia przez mło­dych do­ro­słych, (że o nie­let­nich nie wspo­mnę) jest za­ska­ku­ją­ca (a mo­że tyl­ko dla mnie).

Za­tem, 10 lat póź­niej, lu­dzie ży­ją szyb­ciej, bar­dziej ry­zy­kow­nie. Za­ra­zem wzra­sta licz­ba osób cho­rych na de­pre­sję, przy­by­wa sa­mo­bój­ców, na­si­la się prze­moc. Wię­zi spo­łecz­ne prze­no­szą się do wir­tu­al­ne­go świa­ta In­ter­ne­tu. Py­ta­nie „Ilu masz zna­jo­mych na fa­ce­bo­oku?”, a ra­czej od­po­wiedź „ko­ło trzy­stu”, jest dra­ma­tycz­nym od­zwier­cie­dle­niem emo­cjo­nal­nej pust­ki, w ja­kiej wzra­sta ko­lej­ne po­ko­le­nie dzie­ci. Bo re­al­nie z tych trzy­stu czę­sto w rze­czy­wi­stym świe­cie nie wi­du­jesz ni­ko­go, chy­ba że z nim pra­cu­jesz bądź się uczysz, ale czy to ozna­cza że bez­po­śred­nio roz­ma­wiasz?…

Wra­ca­jąc do me­ri­tum, nie zmie­ni­ły się ludz­kie, dzie­cię­ce po­trze­by emo­cjo­nal­ne. Nie znik­nę­ło za­po­trze­bo­wa­nie na nor­mal­ność, prze­cięt­ność i ak­tu­al­ne po­zo­sta­ją pro­ste, za­wsze do­stęp­ne na­rzę­dzia ko­mu­ni­ka­cji mię­dzy­ludz­kiej: życz­li­wy ję­zyk, przy­ja­zny gest i wraż­li­wość emo­cjo­nal­na. W każ­dej kla­sie w każ­dej szko­le są dzie­ci, któ­re wzra­sta­ją w ro­dzi­nie dys­funk­cyj­nej. Dla każ­de­go na­uczy­cie­la, wy­cho­waw­cy, pe­da­go­ga, psy­cho­lo­ga za­wsze jest wła­ści­wy mo­ment na by­cie „do­brym do­ro­słym” w sto­sun­ku do ucznia/pod­opiecz­ne­go. Dla­te­go przy­po­mnę „Do­bry do­ro­sły” to…

“Do­bry do­ro­sły” to po­sta­wa wo­bec dzie­ci wy­ni­ka­ją­ca ze świa­do­mo­ści i wie­dzy na te­mat zna­cze­nia re­la­cji do­ro­sły - dziec­ko. Szcze­gól­nie po­żą­da­na w kon­tak­cie na­uczy­cie­la z uczniem wzra­sta­ją­cym w ro­dzi­nie dys­funk­cyj­nej. Dzię­ki tej re­la­cji dziec­ko ma szan­sę na kon­struk­tyw­ną re­ak­cje ze stro­ny na­uczy­cie­la na ob­ja­wy i skut­ki wy­cho­wy­wa­nia się w de­struk­tyw­nym do­mu. “Do­bry do­ro­sły” to po­sta­wa świa­do­me­go w dzia­ła­niu “za­stęp­cze­go”- ro­dzi­ca. Ko­goś, ko­go w pa­mię­ci prze­cho­wu­je­my ja­ko pe­da­go­ga z po­wo­ła­nia.

Po­trze­ba kon­tak­tu z oso­bą, któ­ra ak­cep­tu­je, ro­zu­mie, ma czas, chce i mo­że wspie­rać, po­ma­gać to zwy­czaj­ne ludz­kie pra­gnie­nie. Szcze­gól­nej wa­gi na­bie­ra wte­dy, gdy pod­sta­wo­we po­trze­by eg­zy­sten­cjo­nal­ne, psy­chicz­ne i spo­łecz­ne nie są za­spo­ko­jo­ne. De­fi­cyt w sfe­rze po­czu­cia bez­pie­czeń­stwa, wła­snej war­to­ści, ak­cep­ta­cji na sie­bie ta­kim ja­kim się jest, oraz za­kaz ujaw­nia­nia swych uczuć i my­śli to kli­mat w ja­kim wzra­sta­ją dzie­ci w ro­dzi­nach za­bu­rzo­nych dys­funk­cją. Tam rzą­dzi a to “pa­ni prze­moc” a to “pa­ni wód­ka”, a to “pa­ni nie­moc”, a to “pan gwałt”, a to “pan wó­zek in­wa­lidz­ki” czy “pa­ni cho­ro­ba nie­ule­czal­na”(i/ lub psy­chicz­na). W ser­cu dziec­ka do­mi­nu­je wstyd, strach i złość. Za spra­wą po­staw ro­dzi­ców na­ra­sta po­czu­cie wi­ny i od­po­wie­dzial­ność za ist­nie­ją­cą w do­mu sy­tu­ację. Dziec­ko na­to­miast pra­gnie i po­trze­bu­je na­de wszyst­ko za­opie­ko­wa­nia się nim – oka­za­nia mu tro­ski i czu­ło­ści. Zro­bie­nia cze­goś dla nie­go ze wzglę­du na nie­go (cho­dzi o to, by po­wo­dem dzia­ła­nia do­ro­słe­go by­ło uzna­nie waż­no­ści sa­mo­po­czu­cia dziec­ka po­nad swo­je wła­sne).

Je­że­li nie czy­ni te­go ro­dzic, jak­że waż­ne jest by uczy­nił to na­uczy­ciel. Dzię­ki te­mu mo­że na­stą­pić w mia­rę na­tu­ral­ne wy­peł­nie­nie po­tęż­nej lu­ki nie­za­spo­ko­jo­nych po­trzeb psy­chicz­nych dziec­ka.

Na­uczy­ciel po­ja­wia się na dro­dze ży­cia dziec­ka w spo­sób rów­nie oczy­wi­sty, jak wcze­śniej ma­ma, ta­ta, brat, sio­stra, dzia­dek czy bab­cia. Ot, zwy­czaj­na ko­lej rze­czy – nie­mow­lęc­two, dzie­ciń­stwo, przed­szko­le, no i czas iść do szko­ły. Dla dziec­ka wzra­sta­ją­ce­go w zdro­wej ro­dzi­nie wy­cho­waw­ca w pierw­szej kla­sie ja­wi się ja­ko waż­na po­stać, o któ­rej opo­wia­da się ro­dzi­com. Po­rów­nu­je się czy wie on to sa­mo co ma­ma i ta­ta. Po­stać na­der zna­czą­ca. I sa­mo dziec­ko mu­si roz­strzy­gnąć, kto jest dla nie­go więk­szym au­to­ry­te­tem w da­nej dzie­dzi­nie, ko­go bar­dziej lu­bi… itp.

Dziec­ko wy­cho­wu­ją­ce się w at­mos­fe­rze za­gro­że­nia, nie­pew­no­ści, smut­ku i osa­mot­nie­nia (ta­ki kli­mat pa­nu­je w ro­dzi­nie dys­funk­cyj­nej), szu­ka (pod­świa­do­mie) “do­bre­go do­ro­słe­go”, czy­li przede wszyst­kim ko­goś, kto za­opie­ku­je się nim i upo­rząd­ku­je mu ten świat. Po­wie co trze­ba ro­bić, że­by by­ło do­brze i nie zmie­ni wpro­wa­dzo­nych za­sad przez na­stęp­nych kil­ka mie­się­cy. Sło­wem, da pierw­szo­kla­si­ście bo­daj mi­ni­mal­ne, ale praw­dzi­we po­czu­cie bez­pie­czeń­stwa. Za­tem, z ra­cji swej ro­li, wy­cho­waw­ca sta­je się dla owe­go dziec­ka wy­jąt­ko­wą oso­bą. Je­śli jesz­cze ów na­uczy­ciel oka­że sym­pa­tię ucznio­wi, wy­ra­zi wo­bec nie­go swą ak­cep­ta­cję i za­in­te­re­so­wa­nie nim, to ma­rze­nia zo­sta­ły speł­nio­ne - “dziec­ko od­na­la­zło swą ma­mę (swe­go ta­tę)”.. Gdy­by mo­gło, za­miesz­ka­ło­by w szko­le i wca­le nie wra­ca­ło do do­mu.

Po­rad­nik, któ­ry Dro­gi czy­tel­ni­ku masz przed so­bą, jest za­pro­sze­niem do do­strze­że­nia uczniow­skich po­trzeb, ocze­ki­wań, pra­gnień nie za­spa­ka­ja­nych w do­mach do­tknię­tych dys­funk­cją, a któ­rych speł­nie­nie w ja­kiejś czę­ści do­stęp­ne jest na­uczy­cie­lo­wi. Uka­zu­je me­cha­ni­zmy funk­cjo­no­wa­nia dzie­ci w ro­dzi­nie dys­funk­cyj­nej. Szcze­gól­ny ak­cent po­ło­żo­ny zo­stał na ro­le, ja­kie one po­dej­mu­ją za­rów­no po to, by prze­trwać (me­cha­nizm obron­ny) w ro­dzi­nie jak i ochro­nić ją ( dzia­ła­nie sys­te­mu). Świat we­wnętrz­nych prze­żyć dziec­ka zo­stał choć w czę­ści prze­ło­żo­ny na symp­to­my za­cho­wa­nia, z któ­ry­mi na­uczy­ciel spo­ty­ka się na co dzień.

Jed­nak naj­istot­niej­szym ce­lem tej książ­ki jest po­ka­za­nie zna­cze­nia po­sta­wy na­uczy­cie­la wo­bec ucznia krzyw­dzo­ne­go w ro­dzi­nie dys­funk­cyj­nej. Oraz uka­za­nie de­struk­tyw­nej si­ły me­cha­ni­zmów obron­nych sto­so­wa­nych przez dzie­ci wzra­sta­ją­ce w ta­kich do­mach. Dla­te­go trzy pierw­sze roz­dzia­ły po­świę­ci­łam głów­nie opi­so­wi funk­cjo­no­wa­nia ro­dzi­ny dys­funk­cyj­nej ja­ko ca­łe­go sys­te­mu. A tak­że cha­rak­te­ry­sty­ce ról – stra­te­gii ra­dze­nia so­bie z ży­ciem w ta­kiej rze­czy­wi­sto­ści do­mo­wej.

Dru­ga część po­rad­ni­ka słu­ży wska­za­niu po­trzeb, dla za­spo­ka­ja­nia któ­rych ma zna­cze­nie po­sta­wa na­uczy­cie­la, i spo­so­bów po­stę­po­wa­nia na­uczy­cie­la ja­ko „do­bre­go do­ro­słe­go”.

Każ­dy roz­dział koń­czy się czę­ścią opa­trzo­ną na­głów­kiem „Waż­ne w pra­cy dy­dak­tycz­nej i wy­cho­waw­czej z uczniem” i umiesz­czo­nym w ram­ce przy­po­mnie­niem bądź kon­klu­zją, co po lek­tu­rze da­ne­go roz­dzia­łu war­to za­pa­mię­tać.

Na koń­cu książ­ki znaj­du­je się li­sta in­sty­tu­cji, któ­re mo­gą być po­moc­ne w pra­cy pe­da­go­gicz­nej w szko­le.

Za­tem za­chę­cam do przyj­rze­nia się te­mu, co to zna­czy z per­spek­ty­wy ucznia ży­cie w ro­dzi­nie dys­funk­cyj­nej. Co prze­ży­wa dziec­ko, z czym się zma­ga i ja­kie stra­te­gie sto­su­je, aby prze­trwać w ta­kiej ro­dzi­nie. Da­lej po­ka­zu­ję, co mo­że zro­bić na­uczy­ciel. Dla­cze­go waż­ne jest, by po­dej­mo­wał dzia­ła­nie. Na ko­niec zwra­cam uwa­gę, że każ­dy mo­że po­zo­stać we wspo­mnie­niach swych wy­cho­wan­ków ja­ko „do­bry do­ro­sły”.

An­na Ma­ria Se­we­ryń­skaRoz­dział I

Struk­tu­ra i me­cha­ni­zmy dzia­ła­nia ro­dzi­ny dys­funk­cyj­nej

Jest wie­le aspek­tów de­fi­nio­wa­nia ro­dzi­ny w ogó­le i prze­ja­wów jej dys­funk­cji. Pro­po­nu­ję wy­bór jed­ne­go z nich – uję­cia sys­te­mo­we­go, by za­kre­ślić ja­sne ra­my funk­cjo­no­wa­nia ro­dzi­ny. Opis peł­ni tu ro­lę tła dla uka­za­nia isto­ty pro­ble­mu, ja­kim jest de­struk­tyw­ne za­cho­wa­nie dzie­ci w szko­le.

Człon­ko­wie ro­dzi­ny two­rzą układ, na któ­ry mo­że­my spoj­rzeć jak na sys­tem. Funk­cjo­no­wa­nie sys­te­mu jest wy­ni­kiem wza­jem­nych od­dzia­ły­wań na sie­bie po­szcze­gól­nych je­go ele­men­tów (człon­ków ro­dzi­ny) oraz sa­mej ich struk­tu­ry (we­wnętrz­nych in­te­rak­cji za­cho­dzą­cych po­mię­dzy emo­cja­mi a my­śla­mi u da­nej oso­by).

Każ­da oso­ba w ro­dzi­nie to ogni­wo sys­te­mu: jed­nost­ka wpły­wa na funk­cjo­no­wa­nie ca­łe­go ukła­du, zaś dzia­ła­nie owe­go ukła­du de­ter­mi­nu­je za­cho­wa­nia po­szcze­gól­nych ele­men­tów. Jed­nak­że, si­ła ukła­du ja­ko ca­ło­ści zna­czy wię­cej niż si­ła su­my po­szcze­gól­nych je­go jed­no­stek. Efekt dzia­ła­nia sys­te­mu zwa­ne­go ro­dzi­ną moż­na opi­sać na przy­kład w wy­mia­rze zdro­wy – cho­ry, funk­cjo­nal­ny – dys­funk­cjo­nal­ny.

Sa­ma dys­funk­cja ozna­cza:

- za­bu­rze­nie ko­mu­ni­ka­cyj­ne w ro­dzi­nie np.: po­ro­zu­mie­wa­nie się nie wprost, brak ak­cep­ta­cji na wy­ra­ża­nie emo­cji;
- za­bu­rze­nia struk­tu­ral­ne w ro­dzi­nie np.: za­mia­na ról - dzie­ci są ro­dzi­ca­mi, ro­dzi­ce dzieć­mi, cen­tral­ną po­sta­cią jest ro­dzic bę­dą­cy źró­dłem dys­funk­cji (al­ko­ho­lik, spraw­ca prze­mo­cy, itd.)
- za­bu­rze­nie wła­snych gra­nic np.: nie sprze­ci­wia­nie się wo­bec prze­mo­cy, brak za­ufa­nia do wszyst­kich lu­dzi, ży­cie w ukry­ciu, ta­jem­ni­cy przed ca­łym świa­tem;
- za­bu­rze­nie gra­nic po­mię­dzy po­szcze­gól­ny­mi oso­ba­mi w ro­dzi­nie np.: nie sza­no­wa­nie czy­jejś in­tym­no­ści, uczuć i po­glą­dów dru­giej oso­by;
- sto­so­wa­nie de­struk­tyw­nych me­cha­ni­zmów obron­nych jak wcho­dze­nie w ro­le – stra­te­gie ra­dze­nia so­bie z za­cho­wa­niem, któ­re jest źró­dłem owej dys­funk­cji.

Ro­dzi­na dys­funk­cyj­na to:

- ro­dzi­na z pro­ble­mem al­ko­ho­lo­wym, czy­li ta­ka, w któ­rej jed­no, bądź obo­je ro­dzi­ców uza­leż­ni­ło się od al­ko­ho­lu
- ro­dzi­na z pro­ble­mem wy­ko­rzy­sty­wa­nia sek­su­al­ne­go, czy­li ta­ka, w któ­rej jed­no, bądź obo­je ro­dzi­ców wy­ko­rzy­stu­je sek­su­al­nie ko­goś (współ­mał­żon­ka, dzie­ci) w ro­dzi­nie.
- ro­dzi­na z ter­ro­rem psy­chicz­nym czy­li ta­ka, w któ­rej jed­no bądź obo­je ro­dzi­ców sto­su­je prze­moc emo­cjo­nal­ną (szan­taż, za­stra­sze­nie itp.) wo­bec człon­ków swo­jej ro­dzi­ny
- ro­dzi­na z prze­mo­cą fi­zycz­ną czy­li ta­ka, w któ­rej jed­no bądź obo­je ro­dzi­ców bi­je, mal­tre­tu­je fi­zycz­nie ko­go­kol­wiek z człon­ków ro­dzi­ny
- ro­dzi­na z prze­wle­kłą cho­ro­bą - jed­no bądź obo­je ro­dzi­ców cier­pi na sta­łe scho­rze­nie ty­pu stward­nie­nie roz­sia­ne, cu­krzy­ca, bądź jest „przy­ku­te” do wóz­ka in­wa­lidz­kie­go, za swój stan obar­cza wi­ną do­mow­ni­ków, sta­je się cen­tral­ną po­sta­cią w ro­dzi­nie.

W na­szej rze­czy­wi­sto­ści po­wszech­nym zja­wi­skiem jest ro­dzi­na z pro­ble­mem al­ko­ho­lo­wym. Nad­uży­wa­nie zaś al­ko­ho­lu przez któ­re­goś z ro­dzi­ców (bądź oboj­ga) pod­sy­ca czy ge­ne­ru­je za­cho­wa­nia prze­mo­co­we w ro­dzi­nie. Moż­na mó­wić o tym, że w każ­dej ro­dzi­nie z pro­ble­mem al­ko­ho­lo­wym dziec­ko do­świad­cza prze­mo­cy psy­chicz­nej: ła­ma­ne są je­go gra­ni­ce in­tym­no­ści, nie ma sza­cun­ku dla je­go uczuć i po­trzeb i spo­ty­ka je ka­ra w po­sta­ci emo­cjo­nal­ne­go od­rzu­ce­nia za mó­wie­nie praw­dy o tym jak jest w do­mu. W zna­ko­mi­tej więk­szo­ści tych ro­dzin dzie­ci do­świad­cza­ją prze­mo­cy fi­zycz­nej: są bi­te, sztur­cha­ne, szar­pa­ne. Po­nad po­ło­wa jest ofia­rą nad­uży­wa­nia lub wy­ko­rzy­sty­wa­nia sek­su­al­ne­go: są part­ne­ra­mi sek­su­al­ny­mi swo­ich ro­dzi­ców, świad­ka­mi prze­mo­cy sek­su­al­nej w do­mu. Więk­szość dzie­ci wzra­sta­ją­cych w ro­dzi­nie z pro­ble­mem al­ko­ho­lo­wym ob­cu­je na co dzień z wy­uczo­ną bez­rad­no­ścią swo­ich mam - żon al­ko­ho­li­ków lub oj­ców - mę­żów al­ko­ho­li­czek (da­ne sta­ty­stycz­ne – PAR­PA).

Dys­funk­cje w ro­dzi­nie mo­że­my po­dzie­lić na czte­ry du­że ka­te­go­rie. Pod­sta­wą róż­ni­co­wa­nia jest „klu­czo­we” za­cho­wa­nie ro­dzi­ca (ro­dzi­ców), któ­re de­ter­mi­nu­je dzia­ła­nie ca­łe­go ukła­du, wy­mu­sza­jąc spe­cy­ficz­ny spo­sób je­go funk­cjo­no­wa­nia. Spe­cy­fi­ka po­le­ga na tym, że każ­dy z ro­dzi­ny za­cho­wu­je się tak, by nic nie za­kłó­ca­ło dzia­ła­nia sys­te­mu, cho­ciaż ża­den z po­szcze­gól­nych ele­men­tów sys­te­mu tak na praw­dę nie czu­je się w nim do­brze – bez­piecz­nie.

Te ka­te­go­rie to:

WER­SJA DE­MORoz­dział II.

Dzie­ci w ro­dzi­nie dys­funk­cyj­nej

Z punk­tu wi­dze­nia po­szcze­gól­nych osób w ro­dzi­nie dys­funk­cyj­nej naj­waż­niej­szy jest „ko­stium”, czy­li to co, wi­dzą in­ni. Nie jest istot­ny we­wnętrz­ny stan, sa­mo­po­czu­cie, wła­sne po­trze­by czy pra­gnie­nia. Zna­cze­nie ma to, jak jest się oce­nia­nym przez oto­cze­nie. Dla­te­go każ­dy czło­nek ro­dzi­ny „prze­bie­ra się” za po­stać, któ­rą od­gry­wa naj­pierw na uży­tek do­mow­ni­ków, a z bie­giem cza­su – po pro­stu w ży­ciu. In­ny­mi sło­wy, wcie­la się w ro­lę (za­rów­no ro­dzic jak i dziec­ko).

Spe­cy­fi­ka ról po­le­ga na tym, że są od­po­wie­dzią na po­trze­by sys­te­mu czy­li peł­nią wo­bec nie­go funk­cję za­cho­waw­czą, wspie­ra­ją­cą, wzmac­nia­ją­cą.

Za po­wsta­nie ro­dzi­ny dys­funk­cyj­nej od­po­wie­dzial­ność po­no­szą ro­dzi­ce – do­ro­śli, któ­rzy z wła­snej, nie przy­mu­szo­nej wo­li zde­cy­do­wa­li się być ze so­bą i mieć po­tom­stwo. Na­tu­ral­nie, sa­mi twór­cy ta­kie­go ukła­du przy­ta­cza­ją wie­le ar­gu­men­tów uspra­wie­dli­wia­ją­cych czy wręcz kon­sty­tu­ują­cych ich za­cho­wa­nie. Czę­sto moż­na się spo­tkać z po­sta­wą part­ne­ra oso­by uza­leż­nio­nej czy spraw­cy prze­mo­cy, że „nie wie­dzia­łam(em)”, „przed ślu­bem ni­g­dy ta­ki(a) nie był(a)”, „on(a) się na pew­no zmie­ni”, itd. Po­dob­nie oso­ba bę­dą­ca „źró­dłem” dys­funk­cji nie raz wy­gła­sza po­glą­dy ty­pu „mam bar­dzo stre­su­ją­cą pra­cę, więc..”, „każ­dy po­trze­bu­je cza­sem się na­pić – to nor­mal­ne”, „dzie­ci mu­szą być zdy­scy­pli­no­wa­ne – cza­sem trze­ba im wlać”, „żo­na po­win­na być po­słusz­na mę­żo­wi”, „sam(a) mia­łem(łam) cięż­kie dzie­ciń­stwo – one (dzie­ci) nie ma­ją na­wet w po­ło­wie tak źle jak ja” itp. Mi­mo przy­ta­cza­nia po­wo­dów na swe uspra­wie­dli­wie­nie to ro­dzi­ce (na­wet, je­że­li sa­mi te­go tak nie po­strze­ga­ją) są au­to­ra­mi swych wy­bo­rów i de­cy­zji i ja­ko do­ro­śli po­no­szą kon­se­kwen­cje.

WER­SJA DE­MORoz­dział III

Dziec­ko w szko­le

Wie­my już, że dzie­ci wzra­sta­ją­ce w ro­dzi­nie dys­funk­cyj­nej po­dej­mu­ją okre­ślo­ne ro­le-stra­te­gie aby prze­trwać w at­mos­fe­rze cią­głe­go na­pię­cia wy­ni­ka­ją­ce­go z za­gro­że­nia zdro­wia i ży­cia, a tak­że z nie­prze­wi­dy­wal­no­ści zda­rzeń i re­guł obo­wią­zu­ją­cych w do­mu. Ów cha­os ge­ne­ru­je ta­kie uczu­cia jak nie­pew­ność, lęk, strach, wstyd, złość, żal, smu­tek. Dziec­ko czu­je się sa­mot­ne i za­gu­bio­ne. Na­bie­ra prze­ko­na­nia o so­bie, że ta­kie, ja­kie jest, nie za­słu­gu­je na ak­cep­ta­cję i mi­łość ro­dzi­ców. Gor­sze od in­nych - mu­si za­tem bez prze­rwy udo­wad­niać, że jest war­te czy­jejś (np. na­uczy­cie­la, wy­cho­waw­cy w szko­le) uwa­gi. W związ­ku z tym po­dej­mu­je nie­usta­ją­ce pró­by po­zy­ska­nia sym­pa­tii lub an­ty­pa­tii (by­le by być do­strze­żo­nym) do­ro­słych, za­rów­no ro­dzi­ców jak i każ­de­go in­ne­go waż­ne­go do­ro­słe­go. W tym ce­lu sta­ra się prze­wi­dzieć my­śli, uczu­cia i re­ak­cje osób wo­kół sie­bie, prze­jąć kon­tro­lę nad za­cho­wa­nia­mi i emo­cja­mi in­nych, po­sił­ku­jąc się wy­nie­sio­nym z do­mu prze­ko­na­niem, że czło­wiek po­sia­da ta­ki wpływ i mo­ce spraw­cze (ko­ron­na de­wi­za oso­by współ­uza­leż­nio­nej). Po­tra­fi na­wią­zy­wać kon­tak­ty z ludź­mi tyl­ko na za­sa­dzie kon­tro­li. Kie­dy, na­to­miast, prze­ko­nu­je się, że nie ma „cu­dow­nych” zdol­no­ści ja­sno­widz­twa (nie jest w sta­nie prze­wi­dzieć przy­szło­ści – co kto po­my­śli, co zro­bi), wpa­da w stan de­pre­sji. Za­ła­mu­je się. Wy­co­fu­je z kon­tak­tu.

WER­SJA DE­MORoz­dział IV

Stra­te­gia dzia­ła­nia na­uczy­cie­la

Na­uczy­cie­le, psy­cho­lo­go­wie, pe­da­go­dzy szkol­ni, a tak­że per­so­nel ad­mi­ni­stra­cyj­ny szko­ły sty­ka się z dzieć­mi ru­ty­no­wo. Stąd tak waż­na jest umie­jęt­ność roz­po­zna­wa­nia uczniów, któ­rzy po­trze­bu­ją po­mo­cy.

Wcze­sna in­ter­wen­cja (wo­bec ośmio-, dzie­wię­cio­lat­ków ) mo­że za­po­biec roz­wi­ja­niu się i utrwa­la­niu za­bu­rzo­ne­go funk­cjo­no­wa­nia (na któ­re­go pod­ło­żu mo­gą roz­wi­jać się je­go cho­ro­by psy­cho­so­ma­tycz­ne - ner­wi­ce we­ge­ta­tyw­ne, wrzo­dy żo­łąd­ka, a tak­że za­bu­rze­nia psy­chicz­ne czy uza­leż­nie­nia od sub­stan­cji psy­cho­ak­tyw­nych).

Roz­po­zna­nie sa­mo w so­bie ma zna­cze­nie uzdra­wia­ją­ce!

WER­SJA DE­MORoz­dział V

Re­la­cja na­uczy­ciel dziec­ko - uczeń

Re­la­cja na­uczy­ciel – uczeń jest z na­tu­ry swej do­nio­sła. Jej zna­cze­nie jest po­rów­ny­wal­ne z ta­ki­mi re­la­cja­mi, jak mistrz – uczeń czy ro­dzic – dziec­ko. W psy­cho­lo­gii roz­wo­jo­wej, kli­nicz­nej czy spo­łecz­nej czę­sto sto­su­je się po­rów­na­nie ro­li na­uczy­cie­la do ro­li prze­wod­ni­ka, opie­ku­na czy ro­dzi­ca w pro­ce­sie do­ra­sta­nia dziec­ka.

Pe­da­gog to z de­fi­ni­cji oso­ba wy­cho­wu­ją­ca dzie­ci, na­uczy­ciel, oso­ba zaj­mu­ją­ca się na­uko­wo dzie­dzi­ną wy­cho­wa­nia i oświa­ty. W ro­lę ro­dzi­ca wpi­sa­ne jest wy­cho­wa­nie – prze­wod­nic­two, opie­ka, wspar­cie i oczy­wi­ście na­uka z po­zy­cji au­to­ry­te­tu (ja – do­ro­sły, ty – dziec­ko) wszel­kich pod­sta­wo­wych umie­jęt­no­ści psy­cho­lo­gicz­nych i spo­łecz­nych.

WER­SJA DE­MORoz­dział VI

„Do­bry do­ro­sły” cha­rak­te­ry­sty­ka po­sta­wy

W spra­wie zo­sta­nia do­ro­słym nie po­bie­ra­my ja­kiejś upo­rząd­ko­wa­nej na­uki. Każ­dy czło­wiek od pierw­szych dni ży­cia w swo­jej ro­dzi­nie uczy się trwać i prze­trwać. Po­zna­je sie­bie i świat swych ro­dzi­ców (opie­ku­nów), ro­dzeń­stwo. Po­zna­je związ­ki ist­nie­ją­ce po­mię­dzy wy­sy­ła­ny­mi od­bie­ra­ny­mi przez sie­bie sy­gna­ła­mi. Ma­łe dziec­ko pła­cze na ty­le spo­so­bów, ile po­trzeb chce za­spo­ko­ić. Bacz­nie ro­dzi­ców – to, jak re­agu­ją na je­go za­cho­wa­nie, czy są za­do­wo­le­ni, źli, czy smut­ni. Emo­cje to pier­wot­ny kod po­ro­zu­mie­wa­nia się lu­dzi, do­stęp­ny dziec­ku od po­cząt­ku ży­cia. Za­nim dziec­ko na­uczy się mó­wić, po­tra­fi sku­tecz­nie ko­mu­ni­ko­wać się z oto­cze­niem oka­zu­jąc uczu­cia.

WER­SJA DE­MOZa­koń­cze­nie

Każ­dy z nas cho­dził do szko­ły i ma w pa­mię­ci swych na­uczy­cie­li. Zwłasz­cza tych, któ­rych ów­cze­sna po­sta­wa za­wa­ży­ła w ja­kimś stop­niu na na­szych póź­niej­szych lo­sach. Tro­chę jak przez mgłę, z sen­ty­men­tem wspo­mi­na­my prze­ję­te­go, za­tro­ska­ne­go na­szy­mi szkol­ny­mi kło­po­ta­mi wy­cho­waw­cę. Przy­po­mi­na się nam na­uczy­ciel, na któ­re­go lek­cji nie­mal wszy­scy żar­to­wa­li. Pa­ni (pan) by­ła nie­wy­ma­ga­ją­ca, wy­ro­zu­mia­ła i wspa­nia­ło­myśl­na.

Wy­raź­ny por­tret w na­szej pa­mię­ci ma na­uczy­ciel wy­ma­ga­ją­cy, ostry, ale bar­dzo spra­wie­dli­wy. Z po­wa­gą i lek­kim na­pię­ciem wra­ca ob­raz je­go sro­giej twa­rzy. Oka­zu­je się, że do dziś pa­mię­ta­my to, cze­go nas uczył. Du­żo ża­lu i go­ry­czy w ser­cu bu­dzi wspo­mnie­nie (cią­gle bar­dzo ży­we) na­uczy­cie­la, któ­ry był nie­ugię­ty. Ob­cho­dzi­ło go tyl­ko czy lek­cje by­ły od­ro­bio­ne i ma­te­riał opa­no­wa­ny w stop­niu do­sta­tecz­nym (na piąt­kę umiał tyl­ko on). A nam się wte­dy świat na gło­wę wa­lił (w do­mu wiecz­ne awan­tu­ry, przy­jaźń nie wy­cho­dzi­ła, uczu­cia lo­ko­wa­ne nie­szczę­śli­wie). Oce­na nie­do­sta­tecz­na de­cy­do­wa­ła o na­szym ów­cze­snym być al­bo nie być. Po­tem ja­koś się uło­ży­ło.

I jak sło­necz­ny pro­mień wra­ca wspo­mnie­nie wy­cho­waw­cy. Zno­wu czu­je­my wzru­sze­nie i ogrom­ną wdzięcz­ność za to, że wte­dy to on się po­chy­lił nad na­mi (i tak wie­le ra­zy to czy­nił). Wy­cią­gnął rę­kę. Chciał zro­zu­mieć, po­móc. Ak­cep­to­wał na­szą krnąbr­ność, mil­cze­nie. Miał czas i cze­kał. Za­ufał i uwie­rzył w na­sze moż­li­wo­ści. Po­ka­zał dro­gę wyj­ścia z kło­po­tów i kon­se­kwent­nie eg­ze­kwo­wał za­war­tą umo­wę. Wspie­rał, ale nie wy­rę­czał. Był wów­czas naj­lep­szym prze­wod­ni­kiem – za­stą­pił ro­dzi­ca. Czy mu­siał? Ta­kie ocze­ki­wa­nia ma­my wo­bec na­uczy­cie­la – że nie bę­dzie tyl­ko wy­kła­dow­cą przed­mio­tu. Li­czy­my tak­że na je­go „ser­ce”.

Na­uczy­cie­la z po­wo­ła­nia ak­cep­tu­je uczniów, pa­trzy na nich z sze­ro­kiej per­spek­ty­wy, sta­ra­jąc się do­strzec ich moż­li­wo­ści, po­ma­ga roz­wi­jać ta­len­ty. Lu­bi swo­ją pra­cę i trak­tu­je ją ja­ko spo­sób na wła­sny roz­wój i pa­sję ży­cio­wą. Sło­wem jest „do­brym do­ro­słym”.

I ta­kich na­uczy­cie­li i wy­cho­waw­ców mo­jej cór­ce i wszyst­kim dzie­ciom ży­czę.

10 lat póź­niej to nie­mal chwi­la, gdy wra­ca­my ja­ko do­ro­śli do wspo­mnień z wła­sne­go dzie­ciń­stwa, gdy wspo­mi­na­my do­ra­sta­nie swych dzie­ci. Jed­nak­że dla dziec­ka, któ­re jest na po­cząt­ku swej szkol­nej dro­gi jest to, nie­wy­obra­żal­nie dłu­gi czas, wy­star­cza­ją­cy na zbu­do­wa­nie moc­nych wię­zi i do­brych re­la­cji. W koń­cu, z per­spek­ty­wy tem­pa roz­wo­ju na­uki, po­stę­pu na­szej cy­fro­wej cy­wi­li­za­cji, 10 lat to nie­mal przej­ście do in­ne­go świa­ta.

Nie­za­leż­nie od kon­tek­stu hi­sto­rycz­ne­go, spo­łecz­ne­go itp., war­to pa­mię­tać, że to na­uczy­ciel ja­ko „do­bry do­ro­sły” (je­śli nie ro­bi te­go ro­dzic) jest tą oso­bą, któ­ra sta­nie na dro­dze roz­wo­jo­wej dziec­ka i upo­rząd­ku­je je­go świat, wska­że cel, nada sens, wzmoc­ni po­czu­cie war­to­ści i do­da mu skrzy­deł, za­ra­ża­jąc go wła­sną pa­sją i za­an­ga­żo­wa­niem. Bo­wiem nic nie jest w sta­nie wy­rę­czyć na­uczy­cie­la i ro­dzi­ca.

Z nie­usta­ją­cym po­dzię­ko­wa­niem dla mych ro­dzi­ców za prze­ka­za­ne war­to­ści i po­sta­wy – au­tor­ka.Bi­blio­gra­fia

- Aron­son E. Czło­wiek – isto­ta spo­łecz­na. Pań­stwo­we Wy­daw­nic­two Na­uko­we, War­sza­wa 1987
- Brad­shaw J. Zro­zu­mieć ro­dzi­nę. In­sty­tut Psy­cho­lo­gii Zdro­wia i Trzeź­wo­śći. Pol­skie To­wa­rzy­stwo Psy­cho­lo­gicz­ne
- For­ward S. Fra­zier D. Szan­taż emo­cjo­nal­ny. Gdań­skie Wy­daw­nic­two Psy­cho­lo­gicz­ne, Gdańsk 1999
- Ilg F.L. Ames L.B. Ba­ker S.M. Roz­wój psy­chicz­ny dziec­ka. Po­rad­nik dla ro­dzi­ców, psy­cho­lo­gów i le­ka­rzy. Gdań­skie Wy­daw­nic­two Psy­chol­gicz­ne, Gdańsk 1992
- Lu­de­wig K. Te­ra­pia sys­te­mo­wa. Pod­sta­wy teo­re­tycz­ne i prak­ty­ka. Gdań­skie Wy­daw­nic­two Psy­cho­lo­gicz­ne, War­sza­wa 1995
- McCon­nel P. Po desz­czu jest słoń­ce. Po­rad­nik te­ra­peu­tycz­ny dla do­ro­słych dzie­ci al­ko­ho­li­ków. „Eko-Ka­pio”, Gdańsk 1996
- Okoń W. Słow­nik pe­da­go­gicz­ny. Pań­stwo­we Wy­daw­nic­two Na­uko­we, War­sza­wa 1984
- Pi­ja­row­ska R. Se­we­ryń­ska A.M. Sztu­ka pre­zen­ta­cji. Po­rad­nik dla na­uczy­cie­li. Wy­daw­nic­twa Szkol­ne i Pe­da­go­gicz­ne, War­sza­wa 2002
- Ro­bin­son B.E. Po­moc psy­cho­lo­gicz­na dla dzie­ci al­ko­ho­li­ków. Pań­stwo­wa Agen­cja Roz­wią­zy­wa­nia Pro­ble­mów Al­ko­ho­lo­wych, War­sza­wa 1998
- Sta­ro­wicz Z.L. Prze­moc sek­su­al­na. Ja­cek San­tor­ski & Co Agen­cja Wy­daw­ni­cza
- Ste­nack R.J. Prze­stań mnie kon­tro­lo­wać. Gdań­skie Wy­daw­nic­two Psy­cho­lo­gicz­ne, Gdańsk 2002
- Sztan­der W. Po­za kon­tro­lą. Pań­stwo­wa Agen­cja Roz­wią­zy­wa­nia Pro­ble­mów Al­ko­ho­lo­wych, War­sza­wa 1993
- Wo­ititz J.G. Do­ro­słe dzie­ci al­ko­ho­li­ków. In­sty­tut Psy­cho­lo­gii Zdro­wia i Trzeź­wo­ści. Pol­skie To­wa­rzy­stwo Psy­cho­lo­gicz­ne, War­sza­wa 1992
- Wo­ititz J.G. Lęk przed bli­sko­ścią. Gdań­skie Wy­daw­nic­two Psy­cho­lo­gicz­ne, Gdańsk 2002
- Wo­ro­no­wicz B.T. Al­ko­ho­lizm jest cho­ro­bą. Pań­stwo­wa Agen­cja Roz­wią­zy­wa­nia Pro­ble­mów Al­ko­ho­lo­wych, War­sza­wa 1998
- Współ­cze­sny słow­nik ję­zy­ka pol­skie­go. Wy­daw­nic­two Re­aders Di­gest Prze­gląd. War­sza­wa 1998.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: