Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Uczone siostry - ebook

Seria:
Data wydania:
28 września 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Uczone siostry - ebook

Maria Skłodowska zostałaby guwernantką, gdyby nie jej starsza siostra Bronia. Nie pojechałaby do Paryża, nie studiowała na Sorbonie, nie poślubiła Piotra Curie. Nie odkryłaby radioaktywności i nie otrzymała dwukrotnie Nagrody Nobla.

            Bronia Dłuska zaś bez Marii nie zrobiłaby kariery jako jedna z pierwszych kobiet lekarek i nie otworzyła najlepszego na ziemiach polskich sanatorium.

            Maria i Bronia – siostry żyjące między Polską a Francją dzieliły ze sobą wszystko: ambicje zawodowe, trudne życiowe doświadczenia, radości i osobiste dramaty. Nieustannie się wspierały. Obie ceniły rodzinę i głęboko wierzyły, że postęp w nauce przyniesie ludziom szczęście.

Natacha Henry, dziennikarka specjalizująca się w historiach słynnych kobiet, kreśli wspólny portret tych dwóch pionierek nauki i opisuje ich nierozłączne losy.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-271-5556-6
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Maria Skłodowska-Curie jest jedną z najwybitniejszych kobiet współczesnej historii. Odkryła radioaktywność, została dwukrotnie wyróżniona Nagrodą Nobla – udowodniła, że ambicje naukowe nie są zarezerwowane dla mężczyzn. Poślubiając Piotra Curie, pokazała, że poważna uczona też może kochać z całych sił. Trzeba dodać, że przekonania humanistyczne, egalitarystyczne i świeckie kierowały całą jej pracą badawczą. Była nowoczesną Europejką, związaną jednocześnie z Francją i Polską. Spoczęła w paryskim Panteonie, uhonorowana przez oba państwa podczas wspólnej uroczystości.

Przez długi czas moja wiedza o Marii Skłodowskiej-Curie była minimalna. Urodziła się w 1867 roku, wyjechała z Warszawy do Paryża, aby dniami i nocami uczyć się w pokoju na poddaszu w Dzielnicy Łacińskiej. Potem pracowała z Piotrem Curie. Wyobrażałam sobie młodą Marię, która sama przyjechała do Francji, dzielnie znosiła samotność, głód i życie na obczyźnie, aby poświęcić się swemu naukowemu powołaniu, zanim spotkała wielką miłość.

Jej biografowie jednak czasem wspominali o tym, że „Maria dołączyła w Paryżu do swojej siostry Broni”. Siostry?

A zatem to Bronia pierwsza przyjechała do Paryża i to ona wcześniej poradziła sobie z trudnościami wyjazdu, z odległością, z przystosowaniem do życia na obcej ziemi?

Chciałam dowiedzieć się czegoś więcej. I znalazłam informację, że Bronia rzeczywiście opuściła Warszawę wcześniej niż Maria i przyjechała do Paryża, aby studiować medycynę. Chciała być ginekologiem. Maria została w Polsce^(). Miała wtedy zaledwie osiemnaście lat. Pracowała jako guwernantka i wysyłała siostrze część swoich zarobków. Na Sorbonie Bronia spotkała swojego przyszłego męża – polskiego rewolucjonistę, Kazimierza Dłuskiego. Kilka lat później przyjęli do siebie Marię, która zamieszkała z nimi w dziewiętnastej dzielnicy.

Po przybyciu do Paryża Maria stała się Marie. W archiwach Muzeum Curie w Paryżu i w Bibliotece Narodowej Francji miałam możliwość przeczytania nieopublikowanych listów obu sióstr. Korespondencja ta stanowi uzupełnienie tej opublikowanej przez Ewę Curie, córkę Marii, w książce Madame Curie. Hélène Langevin-Joliot, wnuczka Piotra i Marii, zgodziła się na moją wizytę, aby wspomnieć swoją cioteczną babcię Bronię, która zmarła w 1939 roku.

Pojechałam do Warszawy, rodzinnego miasta Marii i Broni. Spotkałam się tam z ich wielkodusznymi prasiostrzenicami, które poczęstowały mnie gorącą herbatą i opowiedziały kilka wzruszających anegdot. W pięknych budynkach, których dachy były wtedy pokryte śniegiem, skrupulatni archiwiści udostępnili mi wyblakłe dokumenty, mówiące o Broni, o jej karierze medycznej i działalności filantropijnej, o jej mężu Kazimierzu Dłuskim – pneumologu i polityku. Spędziłam wiele godzin w Instytucie Marii Skłodowskiej-Curie^(), w tym majestatycznym centrum badań zbudowanym przez Bronię – razem z Marią i dla Marii.

Zwiedziłam sanatorium w Tatrach, założone w 1900 roku przez Bronię i Kazimierza Dłuskich dzięki częściowemu wsparciu finansowemu rodziny Curie. W Muzeum Tatrzańskim w Zakopanem odkryłam między innymi, że podczas pierwszej wojny światowej Bronia przekształciła sanatorium na szpital wojskowy. W tym czasie na froncie we Francji Maria prześwietlała rannych żołnierzy.

Archiwa i ich interpretacje na wskroś wskazują, że od dzieciństwa do śmierci Marii w 1934 roku obie siostry wszystko ze sobą dzieliły. W każdym ważnym momencie życia Marii zawsze obecna była jej starsza siostra. Ich więź jest niezwykłą, intymną i naukową historią. Intymną – ponieważ Bronia rozpraszała niedojrzałe wątpliwości Marii, była powierniczką jej najskrytszych sekretów i pocieszała ją w zmartwieniach. Naukową – ponieważ jedna drugiej stwarzała możliwość uczynienia z nauki swojego zawodu. I ponieważ to właśnie Broni Maria powierzyła zbudowanie Instytutu Radowego w Warszawie. Setki razy każda z nich wsiadała do pociągu, aby pojechać do Francji lub do Polski. Pisały do siebie listy, zwierzając się z osobistych przeżyć, wymieniały w nich również porady zawodowe. Dodawały sobie nawzajem otuchy. Niewątpliwie dla Marii Curie jej siostra Bronia była wielkim oparciem.

Ale nie tylko Bronia wywarła wpływ na rozwój Marii. Siostry spotykały się z najbardziej interesującymi intelektualistami epoki: z polskimi patriotami, profesorami Collège de France, z wybitnym pianistą^(), z laureatami Nagrody Nobla – literackiej i z dziedziny chemii... Nawet pierwsza miłość Marii, student Kazimierz Żorawski, pomijany przez biografów, kilka lat później został matematykiem – jednym z najwybitniejszych w Polsce! W ten sposób Maria Curie i Bronia Dłuska weszły w dwudziesty wiek głównymi drzwiami.

Śledząc losy Broni i Marii, każdy aspekt ich wspólnej historii, możemy w tej książce ujrzeć życie Marii Curie w nowym świetle. Odkrycie istniejącej więzi ze starszą siostrą świadczy, że wielka uczona była błędnie postrzegana jako osoba samotna, pozbawiona kobiecości i ciepła. I oto ukazuje się inna Maria Curie – otoczona ludźmi i nadzwyczaj pełna życia.WARSZAWA

1884

O czym marzą młode maturzystki: Bronia i Maria Skłodowskie? Iść na uniwersytet. Bronia chce studiować medycynę, a jej młodsza siostra, Maria – nauki ścisłe. Jednak rosyjski okupant zabrania kobietom pobierania nauki w wyższych szkołach.

Wobec tej sytuacji niektóre polskie rodziny wysyłają swoje córki na Sorbonę. Do Paryża, Miasta Światła, w którym wielu Polaków żyje na wygnaniu. W tymże Paryżu jest już garstka Polek studiujących medycynę. Aby spełnić to marzenie, potrzeba pieniędzy: na bilet kolejowy, na wynajęcie pokoju, na opał, na życie przez cztery lata. Bronia ze swymi oszczędnościami mogłaby się tam utrzymać zaledwie jeden rok, a ojciec nie ma już środków, aby jej pomagać.

Szesnastoletnia Maria proponuje więc, że zatrudni się w Warszawie jako guwernantka i co miesiąc będzie wysyłała Broni połowę swojej pensji. A potem Bronia, gdy zostanie lekarzem, przyjmie ją w Paryżu i Maria też będzie mogła zacząć studia na Sorbonie.

– Zgoda?

– Zgoda!

Bronia i Maria Skłodowskie, przyszła Maria Curie, właśnie zawarły najbardziej doniosły pakt w historii nauki.Rozdział 1

RUCH OPORU

1865–1885

ZOSTAĆ KIMŚ

Dziewczynka, późniejsza Maria Curie, urodziła się w 1867 roku w Warszawie: Maria Salomea, piąte dziecko w rodzinie Skłodowskich, po Zosi, Józefie, Broni (urodzonej w 1865 roku) i Heli.

Polska jest okupowana przez Rosję, Austro-Węgry i Prusy. Administracja polska nie istnieje jako wolny kraj od 1795 roku.

Warszawa znajduje się pod rosyjskim zaborem. Przeciwstawienie się reżimowi carskiemu jest skrajnie ryzykowne. Miastem zarządzają Rosjanie, a represje są straszne. Pewnego dnia Maria spotyka swą koleżankę z gimnazjum, Leonię Kunicką, tę, która ma najdłuższy warkocz w klasie. Zapłakana dziewczyna wyjawia Marii, że jej brat został aresztowany. Brał udział w spisku przeciwko Rosjanom. Został zadenuncjowany:

Jutro rano ma zostać powieszony.

Polska doświadczyła już trzech zaborów: w 1772 roku część jej terytorium znalazła się pod panowaniem Rosji carskiej, Prus i imperium Habsburgów, w 1793 roku kolejna część została podzielona między Rosję i Prusy, a w 1795 pozostały obszar między Rosję, Prusy i Austrię. Rzeczpospolita zniknęła z map po rozbiorze w 1795 roku. W każdym okresie rozbiorów naród polski powstawał przeciw zaborcom, a ci zawsze odpowiadali kontratakiem.

Ta bolesna historia kosztowała życie wielu opozycjonistów. Dlatego rodzice Marii i Broni, Władysław i Bronisława Skłodowscy, uznali, że angażowanie się w ruch oporu byłoby zbyt niebezpieczne. Chcieli, aby ich dzieci mówiły po francusku. Dzięki temu w krytycznej sytuacji mogłyby wyjechać do Francji – ziemi będącej dla Polaków azylem, ponieważ tam, napisze później Ewa Curie w swej książce Madame Curie, „ceni się wolność, respektowane są wszystkie uczucia, wierzenia, przyjmuje się ludzi cierpiących i prześladowanych”^(). Wujek Marii i Broni, Zdzisław, został ranny w powstaniu w 1863 roku i schronił się na jakiś czas w Paryżu.

Powiązania między oboma krajami istnieją od dawna. Od listopada 1830 roku do października 1831 roku, kiedy to Polacy zbuntowali się przeciwko rosyjskiej dominacji, przybywali do Paryża pianiści, pisarze, malarze, studenci. W lutym 1831 roku dramaturg Casimir Delavigne skomponował dla powstańców hymn, Warszawiankę (La Varsovienne), grany w Teatrze Narodowym w Warszawie dwa miesiące później:

Grzmijcie bębny, ryczcie działa,

Dalej! dzieci w gęsty szyk!

Wiedzie hufce Wolność, chwała,

Tryumf błyska w ostrzu pik!

W tym czasie Adam Mickiewicz wykłada w Collège de France, Fryderyk Chopin występuje na dworze króla Ludwika Filipa i kocha George Sand. Uchodźcy mają swoje stowarzyszenia i publikacje: w 1832 roku założyli Związek Literacki, w 1844 powstała polska szkoła przy rue des Batignolles, w 1854 utworzono Polskie Towarzystwo Historyczne i Literackie, działające przeciw rusyfikacji i germanizacji Polski.

Warszawskie dzieci wywodzące się z burżuazji i klas średnich uczą się języka francuskiego. Rodzice Broni i Marii, podobnie jak inne rodziny, postanowili walczyć poprzez edukację. Uczyć, przekazywać, rozumieć – to jedyna właściwa droga wytyczona przez pozytywistów, czyli edukacja dla wszystkich dzieci, ze wszystkich środowisk, równość pod względem płci i religii, rozwój intelektualny, naukowy Polaków, a także przemysłowy. Ruch oporu przejawia się w książkach i laboratoriach. Bez karabinów, granatów i sztyletów.

W zaborze rosyjskim zakazane jest też używanie ojczystego języka. W szkole podstawowej nauczycielka Broni i Marii prowadzi nieoficjalnie lekcje historii Polski po polsku. A tu rozlega się dzwonek! Inspektor! Pięć wcześniej wyznaczonych uczennic szybko zbiera prace, ukrywa je i natychmiast wraca na miejsce. Gdy do klasy wchodzi srogi „rusyfikator”, dwadzieścia pięć dziewczynek w niebieskich mundurkach z marynarskim kołnierzem recytuje po rosyjsku jednym głosem carów od Katarzyny II.

Tajne nauczanie odbywa się również w domu. Władysław Skłodowski wieczorami uczy swoje dzieci literatury, geografii, języka francuskiego, geometrii. Deklamuje im objęte cenzurą poematy Adama Mickiewicza, który zmarł dziesięć lat przed narodzinami Broni. Przy świetle lampy naftowej pokazuje im mapę świata, wyjaśniając: „Patrzcie, tu leżą Włochy, obok jest Szwajcaria, Francja. My jesteśmy Polakami, nigdy nie zapominajcie! Wykreślili Polskę z mapy, ale nie z naszych serc!”.

Uczy ich również biologii i fizyki, która jest jego specjalnością jako nauczyciela w męskim gimnazjum. Dzieci dowiadują się od ojca, że nauka przewyższa inne dziedziny życia, ponieważ jest racjonalna. Czy jest coś bardziej uczciwego niż obiektywna obserwacja? Czy coś może być pewniejsze niż wnioski oparte na doświadczeniu? Czy jest coś bardziej wzniosłego od postępu i wynalazków? Bronia i Maria wciąż słyszą, że dzięki nauce dwudziesty wiek będzie niezwykle nowoczesny, że im bardziej wyjaśnia się rzeczy tego świata, tym lepiej można go zrozumieć.

W rodzinie Skłodowskich nie oddziela się od codziennego życia takich tematów, jak matematyka, fizyka czy chemia. Wprost przeciwnie: wszyscy ludzie, również ci najbiedniejsi, powinni korzystać z postępu. Nauka bez świadomości politycznej byłaby pusta. Poszukiwanie naukowe jest łącznikiem ze światem. Ten sposób myślenia będzie miał ogromny wpływ na ich dzieci.

Po klęsce powstania w 1863 roku wiele osób znalazło się w więzieniu lub na wygnaniu – na przykład wujek Broni i Marii, Henryk Boguski, spędził cztery lata na Syberii. Po śmierci cara Aleksandra II, zamordowanego w wyniku zamachu 13 marca 1881 roku, jego syn, Aleksander III, wprowadza agresywną rusyfikację. Jego celem jest wymazanie wszystkiego, co polskie, żydowskie i ukraińskie. Zamiast nazwy „Polska” używane jest określenie „Kraj Nadwiślański”.

W obliczu reżimu, który daje Polakom do zrozumienia, że już nie istnieją, rodzice i nauczyciele przekazują dzieciom, zarówno chłopcom, jak i dziewczętom, dwa ważne przesłania: po pierwsze, najbardziej liczy się zdobyta wiedza. Nikt nie może ci jej zabrać, cokolwiek się stanie. Można stracić wszystko: meble, klejnoty i buty. Ale prawdziwym bogactwem jest wiedza.

Po drugie: ta wiedza służy wspólnemu dobru. Trzeba być użytecznym. U Skłodowskich nie ma próżniactwa – trzeba się hartować, zdobywać wiedzę po to, by służyć ojczyźnie, by należeć do tych, którzy tworzą postęp. To pokolenie Polaków odznacza się niezwykłym zacięciem do nauki, zapałem politycznym, społecznym i intelektualnym. Ich starania nie pójdą na marne. Żadne dziecko Skłodowskich nie będzie myślało inaczej.

DWIE MŁODOŚCI

Tak rysuje się ich dzieciństwo do 1871 roku. Kiedy Bronia ma sześć lat, a Maria cztery, ich mama zapada na ciężką, zakaźną chorobę – gruźlicę, która w dziewiętnastym wieku sieje spustoszenie. Choroba przykuwa chorych do łóżka, wyniszcza płuca. Lekarze i biolodzy z ogromnym zaangażowaniem pracują nad możliwościami poprawienia leczenia tej choroby. Cóż za nieszczęście dla Władysława! Gruźlica już zabrała jego brata, który mieszkał z nimi do narodzin Zosi, pierwszej córki. Trzeba ratować kochaną żonę Bronisławę, matkę ich pięciorga dzieci: Zosi urodzonej w 1862 roku, Józefa urodzonego w 1863, Broni urodzonej 28 marca 1865, Heli urodzonej w 1866 i najmłodszej – Marii (Mani) urodzonej 7 listopada 1867 roku.

Mama Bronisława nie może już pracować. A przecież tak bardzo kocha szkołę dla dziewcząt przy ulicy Freta 16, której jest dyrektorką od ośmiu lat, wcześniej zaś była jej uczennicą. I to mieszkanie na górze, w którym urodziła pięcioro dzieci! Teraz rodzina przeprowadza się do mieszkania, które Władysław dostał od administracji. W 1872 roku Bronisława w towarzystwie Zosi wyjeżdża na leczenie do Innsbrucka, w Alpy austriackie, a potem na rok do Nicei na Lazurowe Wybrzeże.

Rodzina zostaje w Warszawie. Z powodu nieobecności mamy i Zosi na Bronię spada niespodziewanie obowiązek opiekowania się młodszymi siostrami – Helą i Marią. To ona uczy je alfabetu, kładzie spać, nawet gdy protestują, pomaga im się ubierać każdego ranka. Bez narzekania zajmuje się domem, uczy się gotować. Już w wieku ośmiu lat umie przyrządzać doskonały żurek i barszcz. Potrafi zrobić bigos, który można jeść cały tydzień.

W tym czasie Władysław pracuje jako nauczyciel w gimnazjum państwowym dla chłopców. Ale w 1873 roku, gdy traci pracę, rodzina musi się przeprowadzić. Brakuje pieniędzy. Za namową szwagra, Henryka Boguskiego, Władysław zainwestował w młyny. Ale było to nieudane przedsięwzięcie. Stracił zaoszczędzonych trzydzieści tysięcy rubli. Aby utrzymać rodzinę, wynajmuje studentom pokoje. We wspólnym mieszkaniu trudno utrzymać czystość. Pojawiają się pchły, wszy, robaki. Zosia i Bronia zapadają na dur brzuszny (tyfus). Bronia przeżyje, ale trzynastoletnia Zosia, najstarsza z rodzeństwa, umiera 31 stycznia 1876 roku. Bronia i mama nawet nie mogły być na jej pogrzebie, ponieważ obie wtedy bardzo chorowały – Bronia wciąż zmagała się z durem brzusznym, a mama z gruźlicą. „Pani Skłodowska, zbyt słaba, aby wyjść z domu – napisze później Ewa, córka Marii – z trudem przechodzi od okna do okna, aby spojrzeć na trumnę swego dziecka, którą wynoszą powoli na ulicę Karmelitów”.

Władysław pochował swoją najstarszą córkę w rodzinnym grobowcu na Powązkach. Na pogrzebie byli z nim Józef, Hela i Maria ubrana w czarny płaszcz. Na grobie wyryto dla Zosi epitafium:

Tu gdzie ból rośnie, tu gdzie łza się pleni

Krótkoś gościła na padołach ziemi

i z silną wiarą w miłosierdzie Pana

Odeszłaś w niebo, Córko ukochana.

My tu samotni płaczemy za Tobą

Pociecho nasza, chlubo i ozdobo

i tą nadzieją tylko się krzepimy,

że u stóp Pana kiedyś się złączymy (Życie, s. 52–53)^().

Wycieńczona pani Skłodowska zbiera resztki energii, aby spróbować nowej kuracji w uzdrowisku klimatycznym na Dolnym Śląsku – Ober Salzbrunn^(). W sytuacji gdy ojciec ciężko pracuje, by zarobić na życie, a matka gaśnie powoli, dzieci – Józef, Bronia, Hela i Maria – nie mają innego wyboru, jak tylko biec po szkole prosto do domu. Kuracje nie pomagają mamie. Wieczorem 8 maja 1878 roku lekarz ustępuje miejsca kapłanowi. Władysław i dzieci skupiają się u wezgłowia Bronisławy. Ona podnosi rękę, powoli czyni znak krzyża i szepcze słabym głosem: „Kocham was”. Bronia ma trzynaście lat, a Maria dziesięć i pół roku.

Może to właśnie tego dnia narodziło się powołanie Broni. Być może w alei cmentarza Powązkowskiego przysięgła sobie zostać lekarzem. Zrobić to przez pamięć o nich. Ocalić inne rodziny. Znaleźć lekarstwa. Naśladować o dwa lata starszego brata, Józefa, który w wieku piętnastu lat wszędzie opowiada, że zostanie doktorem. W liceum Bronia jest najlepszą uczennicą w klasie. Maria również. Uczą się języków: polskiego, francuskiego, niemieckiego, rosyjskiego i angielskiego. Obie – tak jak ich brat – zdają maturę ze złotym medalem – Bronia w 1882 roku, a Maria w 1883.

Mała Maria nie może się pogodzić ze śmiercią mamy. Bardzo za nią tęskni. Jedynie pies Lancet potrafi trochę ją rozweselić. Potrzebna jest jakaś zmiana, aby oderwać się od tych smutnych myśli. Maria jedzie na wieś do swoich kuzynów Boguskich. Wujek jest skrzypkiem, a kuzyn Józef chemikiem. Nie mogła lepiej trafić – nie tylko nabiera sił, lecz także bardzo miło spędza czas. Oto młoda maturzystka bierze udział w zabawach karnawałowych, w kuligu, przebrana za chłopkę rozpędza się na sankach i mknie po ośnieżonych górskich ścieżkach. Potem przy ognisku kuzyni grają na akordeonie, na flecie, na skrzypcach. Śpiewają cicho po polsku, gdyż Rosjanie nie zapuszczają się aż tutaj. Maria tańczy mazurka i oberka do białego rana. 26 lutego 1884 roku pisze entuzjastyczny list do Broni, która została w Warszawie: „Przypuszczam, że już nigdy nie będę się tak bawić, gdyż zwyczajne bale, w wieczorowych sukniach, nie są tak ekscytujące jak ta szalona radość”. Dodaje jeszcze: „Zabawiłam się we fryzjerkę i zrobiłam fryzury wszystkim młodym dziewczynom”.

Latem 1884 roku Maria z Helą jadą do dawnej uczennicy ich mamy – Jadwigi (Edwige) Moniuszko. Jej mężem jest archeolog Louis-Eugène de Fleury. Władysław jest spokojny, że dziewczęta spędzą czas pożytecznie, nie tylko będą siedzieć pod dębami, chlapać się w rzece i grać w piłkę. Hrabia de Fleury wyznaje bowiem zasadę: „Pracujmy, ponieważ przyjemność rozumienia nigdy nie nuży”. I rzeczywiście Maria napisała nawet odę do małżeństwa. Ta szesnastoletnia dziewczyna to prawdziwa romantyczka! Zadedykowała ją swoim gospodarzom:

Otóż przy świętym Ludwiku

Spodziewamy się pikniku

O chłopców się więc starajcie

Jak najprędzej nas swatajcie,

Byśmy za waszym przykładem lecieli

I wnet na ślubnym kobiercu stanęli...

(Maria Curie, s. 62)

Podczas gdy Maria i Hela cieszą się idylliczną młodością, Bronia dźwiga na swych barkach obowiązki domowe. Zarządza pensją ojca, prowadzi księgi rachunkowe, sprawdza zapasy w spiżarni. Dla niej nie ma mazurka do świtu, śmiechu i sfatygowanych pantofli po tańcach. Jest natomiast odpowiedzialność – tak wcześnie. Właśnie skończyła łatać prześcieradło, wstaje, bierze torbę i idzie udzielać korepetycji za pół rubla za godzinę: „Lekcje arytmetyki, geometrii, francuskiego prowadzone przez młodą dziewczynę z dyplomem”. Bronia marzy o tym, aby zostać studentką.

UNIWERSYTET LATAJĄCY

W tym czasie w Warszawie działa konspiracyjna szkoła wyższa: Uniwersytet Latający, założony przez dwudziestoletnią patriotkę, feministkę, nauczycielkę – Jadwigę Szczawińską-Dawidową. Chce ona, aby kobiety mogły zdobywać takie samo wykształcenie jak mężczyźni. Bronia i Maria zapisują się na te tajne kursy w 1884 roku. Bronia ma wtedy dziewiętnaście lat, a Maria siedemnaście. To właśnie ich dawna nauczycielka zachęciła je do tego. Siostry spotykają tam przyjaciółkę, Marię Rakowską, i ofiarowują jej fotografię z dedykacją tchnącą optymizmem: „Dla idealnej pozytywistki – od pozytywnych idealistek”.

Matematyka, biologia, chemia, fizyka, anatomia, historia, socjologia – nauczyciele w większości są pracownikami Uniwersytetu Warszawskiego, a lekcje, darmowe i potwierdzane otrzymaniem dyplomu, odbywają się wieczorami cztery razy w tygodniu. Wielu uczniów ma już zatrudnienie. Maria czyta na głos grupie krawcowych, które słuchają jej, haftując. Nigdy nie zapomni Uniwersytetu Latającego:

Bardzo żywe wspomnienie zachowałam z owych zebrań . Pamiętam ich miłą atmosferę koleżeństwa i współpracy intelektualnej. Nasze środki były wprawdzie bardzo skromne, a wyniki pracy również znaczne być nie mogły, mimo to jednak do dzisiaj sądzę, że idee, którymi kierowaliśmy się wówczas, są jedyną podstawą, na jakiej można budować istotny postęp społeczny. Nie można bowiem mieć nadziei na skierowanie świata ku lepszym drogom, o ile się jednostek nie skieruje ku lepszemu. W tym celu każdy z nas powinien pracować nad doskonaleniem się własnym, jednocześnie zdając sobie sprawę ze swej osobistej odpowiedzialności za całokształt tego, co się dzieje w świecie, i tego, że obowiązkiem bezpośrednim każdego z nas jest dopomagać tym, którym możemy stać się najbardziej użyteczni (Biografia, s. 50).

W Warszawie jest ogromna liczba osób, które ryzykują, aby przeciwstawić się carskiej polityce. A wśród nich jest też mąż Jadwigi Dawidowej – Jan Dawid. Razem kierują czasopismem „Przegląd Pedagogiczny”. Jan Dawid urodził się w Lublinie w profesorskiej rodzinie. W Polsce studiował prawo, a pedagogikę w Niemczech. Uczniowie Uniwersytetu Latającego uważają go za milczka, lecz skutecznego. Bronia jest nim zafascynowana, ponieważ zajmuje się on nową dziedziną – psychologią dziecięcą. Jak przystało na prawdziwego pozytywistę – przeprowadza doświadczenia. Jan Dawid jest pierwszym polskim psychologiem eksperymentatorem, co oznacza, że swoje analizy opiera na konkretnych obserwacjach, na badaniach statystycznych. Od 1886 roku bada wpływ środowiska społecznego na poziom wiedzy u dzieci. Opracował listę 136 pytań, na które miało odpowiedzieć 520 chłopców i dziewczynek: „Czy widziałeś/widziałaś już gwiezdne niebo? Barany na łące? Czy jechałeś/jechałaś już pociągiem? Czy byłeś/byłaś już w jakiejś fabryce?”. Jego konkluzja jest odkrywcza: wiedza dziecka nie zależy ani od płci, ani od religii, lecz od jego codziennego życia – miejsca zamieszkania (w mieście lub na wsi) i szkoły. W 1887 roku Bronia przeczyta jego Observations psycho-éducatives chez l’enfant de la naissance à l’âge de vingt ans. Przyszły wielki pediatra, Jan Korczak, poświęci się prawom dziecka właśnie pod wpływem Jana Dawida, którego wykładów słuchał na Uniwersytecie Latającym.

Przypisy

Ówcześnie: Królestwo Polskie (przyp. tłum.).

Centrum Onkologii – Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie (przyp. tłum.).

Chodzi o Ignacego Paderewskiego (przyp. tłum.).

Źródła cytatów podane są na końcu książki (przyp. aut.).

Cytaty, które udało mi się znaleźć w istniejących już polskich przekładach, opatrzone są skrótem tytułu i numerem strony źródła, z którego pochodzą. Wyjaśnienie ich dotyczące zamieszczone jest w Nocie tłumacza na końcu książki. Wszystkie pozostałe cytaty zostały przełożone przeze mnie (przyp. tłum.).

Obecnie: Szczawno-Zdrój (przyp. tłum.).

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: