Urbanowa - ebook
Urbanowa - ebook
Kucharka Urbanowa zmaga się z problemem alkoholowym. Uzależnienie sprawia, że kobieta przestaje sobie radzić z wypełnianiem zleconych jej obowiązków. Mimo niełatwej codzienności stara się otoczyć opieką syna. Jasiek ma zostać szewcem, ale ubóstwo i zaniedbanie, stanowiące jego codzienność, utrudniają realizację tego zamierzenia. Wbrew trudnej rzeczywistości Urbanowa wierzy, że jej syna czeka odmiana losu.
Urodzona w 1842, zmarła w 1910 roku, polska nowelistka, autorka utworów dla dzieci, tłumaczka, krytyczka i publicystka. Była wielką społeczniczką. W latach 80. XIX wieku należała do grupy kobiet opiekujących się więźniami, była także członkinią Kobiecego Koła Oświaty Ludowej i Czytelni Naukowej dla Kobiet.
Jest uznawana za jedną z najwybitniejszych polskich twórców literatury dla dzieci. W utworach dla najmłodszych budowała fikcyjne światy bliskie dziecięcej wyobraźni. Codzienną rzeczywistość często mieszała z fantastyką i motywami baśniowymi (np. „Na jagody”, „O krasnoludkach i sierotce Marysi”, „Szkolne przygody Pimpusia Sadełko”).
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-28-05578-6 |
Rozmiar pliku: | 353 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
A przecież tak było i to z okazyi stłuczonego garnka.
Wogóle garnki tłukły się u nas, jakby na komendę. Z rana bowiem Urbanowej «czegoś się ręce trzęsły», w południe «wszystko jej z rąk leciało», wieczorem zaś «cała nie mogła». Jeśli zaś przypadkiem «mogła», to zwykle wtedy «musiała duchem skoczyć naprzeciwko», poczem w kuchni bywało prawdziwe pobojowisko.
Zresztą, jeśli mówię, że garnki się tłukły, to dlatego tylko, że mnie Urbanowa nie słyszy. Nie słyszy ona już od dawna, od bardzo dawna, nikogo... W obecności jej bowiem nie odważyłabym się była nigdy powiedzieć, że się garnek _stłukł_. Na to były specyalne określenia, których liczba mnożyła się co dzień, w miarę wzrastającej potrzeby. Garnek mógł się «oberżnąć», «okroić», «pęknąć», «wyszczerbić», «utrącić», «wyślizgnąć», lub zgoła «klapnąć». Przy takiem bogactwie wyrażeń, malujących każdy pojedynczy przypadek, już nie wiem, coby za garnek był, żeby się koniecznie upierał przy tem, jako został «stłuczony».
A ponieważ żaden _stłuczony_ nie był, przeto Urbanowa nigdy ich nie wyrzucała, ale takich inwalidów rzędami ustawionych, miała w kuchni całe police i utrzymywała cały ten lazaret w największym porządku.