Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

W imię Allaha - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
28 września 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

W imię Allaha - ebook

Historia o tym, jak Zachód wykreował, sfinansował i rozpętał islamski terroryzm.

„Estulin jest jednym z niewielu, którzy naprawdę zrozumieli przyczyny światowego kryzysu”. Wall Street Journal

Zarówno media, jak i zachodnie rządy włożyły wiele wysiłku, byśmy uwierzyli, że odpowiedzialni za atak terrorystyczny na redakcję Charlie Hebdo w Paryżu byli wyłącznie radykalni dżihadyści. Prawda o zamachu to jednak zupełnie inna historia.

Daniel Estulin w książce W imię Allaha opisał, jak zachodnia cywilizacja – ze Stanami Zjednoczonymi, ich partnerami w NATO oraz sojusznikami, takimi jak Izrael, Arabia Saudyjska i Katar na czele – wykreowała, sfinansowała i rozpętała islamski terroryzm. Autor pokazał, kto z tego konfliktu czerpie największe korzyści i jaki jest jego główny cel – zmiana porządku na Bliskim Wschodzie. Zdaniem Estulina to, czego jesteśmy obecnie świadkami, to nie zwykła religijna wojna, ale raczej pierwsze oznaki geopolitycznych zmian, które będą mieć głębokie i długotrwałe konsekwencje.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7999-776-3
Rozmiar pliku: 1 000 B

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

Zacznijmy od tego, że „globalna wojna z terroryzmem” jest mitem opartym na iluzji i fałszywym założeniu, że jeden człowiek, Osama bin Laden, zdołał przechytrzyć amerykański aparat wywiadowczy dysponujący budżetem w wysokości czterdziestu miliardów dolarów. Tak zwana wojna z terroryzmem to po prostu próba podboju. Z kolei globalizacja jest ostatnim etapem marszu ku Nowemu Ładowi Światowemu czy też przedsiębiorstwu pod nazwą Jeden Świat Spółka z o.o., zdominowanemu przez Wall Street, londyńskie City oraz układ wojskowo-przemysłowy.

Zauważyłeś, że jeśli jakieś państwo ma niezależny rząd, ropę naftową, finanse, rolnictwo albo strategiczne zasoby, a jeszcze nie znajduje się w strefie wpływów międzynarodowych korporacji, to prędzej czy później zostaje zorganizowana pod przywództwem Stanów Zjednoczonych kampania prowadząca do jego zniszczenia? „Iran, Irak, Afganistan, Palestyna, Egipt, Libia, Syria – każde z tych państw doświadczyło tego na własnej skórze przez ostatnie kilkadziesiąt lat, począwszy od obalenia w 1953 roku socjaldemokratycznego prezydenta Iranu Mosaddegha, aż do zrównania z ziemią wciąż w miarę niepodległej socjalistycznej Syrii, do którego doszło współcześnie. Liban przed izraelską inwazją w 1982 roku był centrum cywilizacji Bliskiego Wschodu, a od tamtej pory jest podzielony wojną domową. Irak – wiodące w swoim regionie państwo socjalistyczne, które mogło się pochwalić powszechnym dostępem do służby zdrowia, darmową edukacją wyższą, publicznym zarządzaniem wodą i elektrycznością oraz państwowymi dopłatami do rolnictwa i produkcji żywności – stał się areną wyniszczających i ludobójczych działań po tym, jak w latach dziewięćdziesiątych wywołano tam trwającą do dzisiaj wojnę domową”¹. Syrię też od 2011 roku rujnuje podsycana przez obce siły wojna domowa. Irak pod rządami Saddama Husajna został zniszczony, „dlatego że dryfuje na morzu ropy naftowej”.

„Irak stanowi sztandarowy przykład kontroli nad obiema stronami dynamicznych konfliktów na Bliskim Wschodzie ustanowionej po to, żeby zagarnąć dla siebie dobra jednych i drugich uczestników. Temu samemu celowi służyły bombardowania NATO oraz finansowany przez USA i przeprowadzony przez Al-Kaidę zamach na Kaddafiego w Libii – kraju naftowym o ustroju socjalistycznym, który był jeszcze lepiej rozwinięty niż Irak dzięki programom publicznym i bogatej infrastrukturze, między innymi dotowanym przez państwo domom dla młodych małżeństw. Wzniecanie wojen domowych to typowa polityka zagraniczna »dziel i rządź«, prowadzona zwłaszcza wobec dobrze radzących sobie krajów o ustroju socjalistycznym, takich jak Irak, Syria i Libia, gdzie ludziom żyje się wyraźnie lepiej niż narodom w sąsiednich państwach, które pozostają pod dyktatem Stanów Zjednoczonych”². Każdym z tych państw steruje się w taki sposób, żeby sprowadzić je na drogę sekciarskiego szaleństwa i wyniszczających bratobójczych walk. Jednocześnie rozkradanie zasobów publicznych i środków pieniężnych przez zagranicznych finansistów i korporacje (o czym można przeczytać w literaturze dotyczącej Rosji w latach dziewięćdziesiątych oraz Jugosławii, Iraku, Libii, Syrii czy Argentyny na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat) odbywa się swobodniej, gdy zostanie zniszczona stabilna tkanka społeczna nie tylko w społecznościach będących ofiarami, ale także u opresora.

Historyczną przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że „finansowany przez Amerykę islamski fundamentalizm w połączeniu z monarchią absolutną przejęły kontrolę nad rządami i innymi instytucjami władzy, czego koronnym przykładem jest Arabia Saudyjska”³. W drugiej połowie lat 70. XX wieku nastąpił w polityce międzynarodowej zainicjowany przez Stany Zjednoczone zwrot: wsparto finansowo i zbrojnie fanatycznych dżihadystów z całego Bliskiego Wschodu, którzy mieli prowadzić świętą wojnę z niewiernymi „komunistami” w Afganistanie. Po zamachu z 11 września 2001 roku Stany Zjednoczone wraz ze sprzymierzeńcami przeznaczały coraz więcej środków finansowych na wsparcie różnych grup dżihadystycznych, by obalić wszystkie wciąż istniejące państwa socjalistyczne, które opierały się hegemonicznym zapędom imperium, a jednocześnie siać śmierć i nędzę.

Model wojny domowej polegający na długoterminowej destrukcji społeczeństwa po to, żeby bez przeszkód plądrować jego zasoby, nadal jest w użyciu. Przykłady stanowią konflikty w Pakistanie, Iraku, Syrii i muzułmańskiej części Afryki – według tego wzoru przebiega też wojna w samej Europie, na Ukrainie. W dalszej części książki stanie się bardzo wyraźne, że ISIS jest jednym z narzędzi tej strategii prowadzenia wojny domowej i otrzymuje pieniądze oraz broń od tych samych sił pod wodzą Ameryki, które dzisiaj zrzucają bomby na Syrię i Irak. Szaleństwo w czystej postaci. Cynizm serwowany łatwowiernym i słabym psychicznie.

Kto zada sobie pytanie, jak to możliwe, żeby karawana identycznych, nowych japońskich ciężarówek wypełnionych terrorystami, którzy nawet nie próbowali się ukrywać, zdołała przemierzyć pustynię, gdy zachodni przywódcy wojskowi i polityczni mówią, że „wojna z ISIS może ciągnąć się bez końca”, ten odnajdzie w labiryncie luster i sztucznej mgły równoległą alternatywną rzeczywistość.

Zdaniem Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, NATO, a także Izraela i Arabii Saudyjskiej, masowy rozlew krwi powinien zostać odczytany jako miara ich „sukcesu” w przekonywaniu świata, że „terroryzm” w Libii, Syrii, Iraku, Jemenie i większości państw afrykańskich to oznaka desperacji nikczemnego, wyzbytego moralności wroga. Nowomowa i dwójmyślenie – narzędzia kontrolowania rzeczywistości, które Orwell tak dokładnie opisał w powieści Rok 1984 – nie zawsze przyjmują postać prostych komunikatów, typowych raczej dla systemu totalitarnego.

Nie po raz pierwszy słyszymy tego rodzaju argumentację. Tam, gdzie wojnę nazywa się pokojem, a prześladowania – środkami bezpieczeństwa, gdzie niewola to inaczej wolność, a zabójstwa maskuje się jako akty wyzwolenia, profanacja języka poprzedza i ułatwia profanację życia i ludzkiej godności. W ostatecznym rozrachunku państwo, reżim, klasa lub idee pozostają nietknięte, ale życie ludzi zmienia się w piekło.

„Globalną wojnę z terroryzmem” często przedstawia się jako „starcie cywilizacji”, pojedynek walczących o prymat wartości i religii, jednak w rzeczywistości chodzi jedynie o podbój, którego motorem są cele strategiczne i ekonomiczne.

ISIS, Al-Kaida w Islamskim Maghrebie (AQIM), Bracia Muzułmanie, Taliban, Hizb ut-Tahrir, Libijska Islamska Grupa Bojowa (LIFG), Ansar al-Szaria, Libijska Tarcza czy Brygada 17 Lutego tak jak sam terroryzm są wytworem długofalowej strategii politycznej zaprojektowanej w Waszyngtonie i Londynie i finansowanej za pośrednictwem saudyjskich organizacji charytatywnych. ISIS jest prototypem, krokiem ku sterowanej przez Amerykę kontroli nad Bliskim Wschodem za pomocą terroru, chaosu i dewastacji społeczeństwa. Dopóki o całe zło można oskarżyć jakiegoś nieuchwytnego, nieokreślonego Wroga, dopóty nie uda się wskazać prawdziwych winowajców.

Trzeba zrozumieć, że zagrożenie terrorystyczne ze strony ISIS i podobnych organizacji terrorystycznych to jeden z najważniejszych klocków, z których zbudowana jest doktryna wojskowa Stanów Zjednoczonych i NATO. Usprawiedliwia – nakazem humanitarnym – prowadzenie na całym świecie „operacji antyterrorystycznych”.

Geografia jest nie mniej ważna niż polityka. Tworzony jest nowy ład, w którym położenie geograficzne i pieniądze okazują się najsilniejszymi kartami przetargowymi, ponieważ geografia w najwyższym stopniu wpływa na podejmowane decyzje ekonomiczne. Właśnie geografia to pierwszy ważny polityczny uskok tektoniczny.

Istnieje ważny powód takiego stanu rzeczy.

W pierwszej połowie lat 90. XX wieku podjęto decyzję o wycofaniu kapitału z puli, którą dysponowały kraje grupy G7, i ponownym zainwestowaniu go wszędzie w taki sposób, by umocnić dominację interesów finansowych nad całym światem. Manewr ten nazwano finansowym zamachem stanu. Problemy, które obserwujemy na całym świecie – w Rosji, Chinach, Ameryce Łacińskiej, na Ukrainie i Bliskim Wschodzie – są częścią sporu o to, czy Zachód, którego potęga została zbudowana na hegemonii petrodolara, utrzyma forsowany przez siebie model finansowy.

„Główne założenia światowego modelu petrodolarowego pozwalają państwom zachodnim, a głównie Stanom Zjednoczonym, utrzymywać się kosztem siły roboczej i zasobów naturalnych innych krajów dzięki roli waluty amerykańskiej, która zdominowała światowy system monetarny. Dolar amerykański jest w światowym systemie monetarnym najważniejszym środkiem płatniczym”⁴. To znaczy, że waluta narodowa Stanów Zjednoczonych jest w strukturze światowego systemu monetarnego podstawową jednostką akumulacji majątku, a jej wymiana na inną jednostkę nie ma sensu.

Ludzie, którzy kontrolują przepływ pieniędzy, nie dopuszczą do rozproszenia tego nadzoru, nawet gdyby wszystko inne wokół nich uległo degradacji. Pieniądz rządzi się własnymi prawami. To zasada numer jeden władzy absolutnej. Elity wolą zlikwidować system, by ratować swoje dysfunkcyjne małżeństwo z rozsądku i chronić rodzica – światowy system monetarny, niż dopuścić, by świat ujrzał ich prawdziwą twarz.

Jednak nie usłyszycie o tym w mediach. Aktywistka Arundhati Roy napisała: „W Ameryce przemysł zbrojeniowy i naftowy jednocześnie wpływają na przekaz wszystkich dużych sieci medialnych, a także na samą politykę zagraniczną. Dlatego niemądrze byłoby liczyć na szeroką dyskusję o broni, ropie naftowej i umowach dotyczących obronności”⁵ w patologicznie wścibskich i rozwiązłych mediach. W środowisku kilkuset milionów ludzi pozbawionych wszelkich praw, milionów, którym przepadł dorobek całego życia, oraz kilkuset tysięcy rodzin, które straciły w tragicznych okolicznościach swoich bliskich, a ich gniew wciąż jest gwałtowny i świeży, banialuki o „starciu cywilizacji” i „walce dobra ze złem” trafiają na bardzo podatny grunt. Propaganda cynicznie wygłaszana przez rzeczników rządów jest jak codzienna dawka witamin i leków przeciwdepresyjnych.

Rysy i pęknięcia – różnice opinii na temat znaczenia pieniądza jako broni, zerowego wzrostu, odprzemysłowienia, kryzysu finansowego, wyczerpywania się zasobów naturalnych, szybko nadciągającego deficytu żywności i wody na przeważającym obszarze kuli ziemskiej – podkreślają, że już przekroczyliśmy granicę kryzysu rzetelnej informacji, kłamstwa i farmazonów. Zmierzamy ku kryzysowi końca. Odwracanie wzroku od zupełnie nowych zagrażających życiu zjawisk może się okazać tym, czym naprawdę jest – nie pudrowaniem rzeczywistości, lecz pudrowaniem trupa.

Zmieniające ustrój interwencje w rodzaju kolorowych rewolucji czy też arabskich wiosen są prowadzone przez siły anglo-amerykańskie po to, żeby stworzyć nowy system kontroli nad światem, zastąpić coraz bardziej chwiejny światowy system monetarny – narzędzie, za pomocą którego do tej pory rządziło światem londyńskie imperium finansowe i jego podwładni, tacy jak Wall Street. Niekończące się działania wojenne wewnątrz niektórych krajów, a także wojna satrapów, to podstawa nowych Mrocznych Wieków – planu kontroli nad niegdyś suwerennymi narodami.

Jak to się robi?

Od co najmniej stu pięćdziesięciu lat strategią Brytyjczyków, a potem świata anglo-amerykańskiego było wykorzystywanie prymitywnego charakteru wierzeń religijnych i struktury plemiennej wśród narodów Bliskiego Wschodu i Azji Środkowej, żeby zapanować nad tamtejszą ludnością i nie dopuścić do rozwoju cywilizacyjnego na tych terenach.

Metody odwołujące się do zabójstw i destabilizacji odegrały ważną rolę, kiedy imperium anglo-amerykańskie doprowadziło do śmierci prezydenta Egiptu Anwara as-Sadata, podjęło próbę zachwiania porządku w Arabii Saudyjskiej i zniszczyło światową gospodarkę za pomocą sztucznie wywołanego kryzysu naftowego w 1973 roku, a tym bardziej gdy obaliło szacha Iranu i zastąpiło go szalonym duchownym ajatollahem Chomeinim. Istniał jeszcze jeden powód wyniesienia Chomeiniego na szczyt władzy – chodziło o spisek, wskutek którego miał powstać zjednoczony, fundamentalistyczny islam. „Islamski fundamentalizm” to eufemistyczna nazwa przedislamskiego, irracjonalnego, prymitywnego kultu, który powstał na bazie starożytnych wierzeń sufickich i sztucznie wpajanych wyznawcom islamu konstrukcji myślowych. Mowa tu o „Operacjach Angielskich”. Londyn – jak wykażę – jest centrum systemu nerwowego islamskiego terroryzmu.

Pamiętaj, że destabilizacja i bałkanizacja niemal całego Bliskiego Wschodu i Azji Środkowej jest długofalową strategią osi anglo-amerykańsko-izraelskiej od końca lat 70. i pierwszej połowy lat 80. XX wieku. Zdarzenia, których świadkami jesteśmy w dzisiejszych czasach, nie powinny nikogo dziwić.

Celem projektowania od nowa Bliskiego Wschodu jest z jednej strony wyznaczenie nowych granic, jawna próba „bałkanizacji” krajów islamskich, a szczególnie Iranu, Syrii, Iraku, państw na Półwyspie Arabskim i Turcji; z drugiej strony chodzi o ekspansję Izraela za pomocą bezpośredniej aneksji ziem arabskich i stworzenia zdominowanych przez Izraelczyków „buforowych jednostek administracyjnych”. Nie zapominajmy też o Saudyjczykach finansujących wszystkie przejawy ekstremizmu i ohydne działania terrorystów na Bliskim Wschodzie. Saudyjscy królowie pozorują wyznawanie nowoczesnych poglądów, a tymczasem reprezentują najbardziej zacofany, zgniły rodzaj wahabistycznego ekstremizmu. Przekazują miliardowe kwoty na działania terrorystyczne na całym świecie i odpowiadają za śmierć milionów ofiar.

Żadna z tych rzeczy nie jest przypadkiem. Wszystko zostało zorganizowane celowo przez te same siły, które wywołały sztuczny kryzys naftowy, forsowały w latach 80. XX wieku projekt dezindustrializacji świata, stworzyły ruch talibów i Al-Kaidę oraz finansowały terroryzm międzynarodowy. Te konflikty spowodują spustoszenie w regionie i mogą oznaczać koniec rozwoju technologicznego na Bliskim Wschodzie, ograniczyć zdolność produkcyjną większości państw narodowych, jednocześnie dziesiątkując wielkie grupy rdzennej ludności, co cofnie o kilka generacji rozwój cywilizacyjny.

O, jak bardzo zależy pewnym ludziom na tym, żebyśmy uwierzyli, iż wszystkie kolorowe rewolucje i arabskie wiosny na świecie były spontanicznymi manifestacjami idealistycznych dążeń, wypowiedzeniem posłuszeństwa świeckim dyktatorom lub despotom, sprzeciwem wobec niesprawiedliwości i nepotyzmu. Nigdy tak nie było – faktyczne decyzje zapadały w gronie przekupywanych lub szantażowanych przez CIA brutalnych generałów i urzędników najwyższego szczebla, którzy pozostając za kulisami, pozbywali się takich postaci jak Ben Ali, Mubarak, Kaddafi i al-Asad.

Słuchajcie uważnie. Ten system jest chory. Dolega mu coś gorszego niż to, co kiedyś nazywano korupcją. I nie zostanie uzdrowiony, dopóki wojna światowa i bezprecedensowy upadek gospodarczy burzą wszystkie mury między człowieczeństwem i tym, co niewyobrażalne. Polityka nie jest celem, tylko środkiem do celu. Tak jak wśród innych wartości, w niej też zdarzają się falsyfikaty. Położono tak wielki nacisk na to, co fałszywe, że stracono z oczu znaczenie prawdy, a polityka zaczęła służyć upowszechnianiu przebiegłego, podstępnego egoizmu zamiast szerzeniu szczerych, praworządnych postaw.

Już ostrzy się noże, szybko nadciągają zdarzenia, po których nie będzie odwrotu. Jeżeli nic się nie zmieni, wkrótce przekonamy się, czy Stany Zjednoczone i reszta świata będą żyć dalej, czy zginą. Ponadto stanie się jasne, czy cywilizowane społeczeństwo to jedna z opcji czy mrzonka. Jeśli okaże się, że to drugie, wtedy barbarzyńcy staną u bram i będą mieli nienasycony apetyt.

Daniel Estulin

Barcelona, 1 maja 2015 r.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: