Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

W zamku pisarza - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
17 sierpnia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
10,99

W zamku pisarza - ebook

Michael Denver mimo młodego wieku osiągnął spory sukces literacki. Do pracy nad kolejną powieścią postanawia zaangażować asystentkę. Za namową przyjaciela zatrudnia uroczą Jenny Mansell. Zabiera ją na małą wyspę u wybrzeży Anglii, do zamku, który od pokoleń należy do jego rodziny. Okazuje się, że Jenny zna to miejsce, wychowywała się bowiem w okolicy, w domu babci. Michael uświadamia sobie, że dróg jego i Jenny wcale nie połączył przypadek. Nieoczekiwanie wychodzą na jaw rodzinne sekrety...

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-238-8245-9
Rozmiar pliku: 914 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Był czternasty lutego.

Artykuł na pierwszej stronie obwieszczał:

ZASŁUŻONA WALENTYNKA DLA ZNAKOMITEGO AUTORA

Michael Denver, okrzyknięty przez najwybitniej zych krytyków literackich mistrzem thrillerów psychologicznych, po raz drugi z kolei otrzymał prestiżową nagrodę Quentina Penmana. Tym razem uho orowano go za nową powieść,,Pod prąd''.

Prawa do ekranizacji czterech poprzednich książek Denvera kupiło Hollywood, na kanwie trzech z nich już powstały kasowe filmy. Pod prąd —uznana za jego najlepszą dotąd książkę —zapewne także trafi a ekrany.

Choć piąta powieść w dorobku Denvera stawia go w gronie najpopularniejszych pisarzy, autor bardzo trzeże wej rywatności. Od czasu gdy trafił a czołówki gazet, w związku z głośnym rozwodem z topmodelką Claire Falconer i późniejszymi pogłoskami o pojednaniu pary, nie udziela wywiadów i nie pozwala się fotografować.

Michael odłożył słuchawkę i przeczesał palcamigęste, ciemne włosy. Telefon od starego przyjaciela, Paula Levensa, pomógł mu wreszcie podjąć decyzję.

Przydałaby mu się asystentka. Jeśli dziewczyna, o której opowiadał Paul, naprawdę była tak fantastyczna, być może okaże się właśnie tym, czego chciał Michael.

Nie tylko chciał. Potrzebował. Choć odkładał tę decyzję w nieskończoność, konieczność zmusiła go, by nareszcie coś postanowił.

Gdy przed tygodniem Paul, który niedawno objął stanowisko zastępcy dyrektora w firmie Global Enterprises, wspomniał, że zna idealną kandydatkę, Michael natychmiast zaprotestował. Nie wyobrażał sobie, że mógłby pracować z drugą osobą zamiast – jak przywykł — w samotności. Jednak Paul zbił wszystkie jego argumenty.

– Posłuchaj — powiedział, patrząc na Michaela poważnymi, błękitnymi oczami. — Doskonale wiem, że po twoim rozwodzie wielbicielki dosłownie rzucały ci się w ramiona, a ty znienawidziłeś cały ród kobiecy. Ale pozwalać, by emocje, zwłaszcza tak destrukcyjne, przysłoniły zdrowy rozsądek? To zupełnie nie w twoim stylu! Potrzebujesz dobrej asystentki. A ja proponuję ci naprawdę pierwszorzędną. Wierz mi, nie znajdziesz lepszej niż Jennifer Mansell.

– Skoro jest taka dobra, to dlaczego się jej pozbywasz? — zapytał Michael z żelazną logiką.

– Nie mam wyboru. Kierownictwo uznało, że w czasach recesji firma po prostu musi pozwalniać pracowników tam, gdzie to możliwe. Arthur Jenkins, kierownik działu, w którym pracowała ponad trzy lata, dostał niedawno zawału i zgodnie z zaleceniem lekarza odchodzi na emeryturę.

Michael już chciał mu przerwać, ale Paul ciągnął dalej:

– Gdyby wystarczyło po prostu znaleźć kogoś na miejsce Jenkinsa, wszystko zostałoby mniej więcej po staremu. Ale po jego odejściu dział sprzedaży krajowej zostanie połączony z działem eksportu. A Cutcliff, który kieruje eksportem od ponad dziesięciu lat, już ma dobrą asystentkę.

W ciemnozielonych oczach Michaela zalśniło rozbawienie.

– Więc chcesz wcisnąć tę Jennifer Mansell mnie?

Paul — jasnowłosy, potężny mężczyzna o posturze zawodnika rugby — westchnął ciężko.

– Staram się pomóc. Choć Bóg jeden wie, dlaczego to robię.

– Zastanowię się — burknął Michael.

Paul uniósł oczy do nieba.

– Zbyt wylewne te wyrazy wdzięczności — powiedział.

Michael uśmiechnął się i poklepał przyjaciela w ramię.

– Dzięki.

Zatrudnienie kobiety byłoby radykalnym krokiem. Może gdyby Paul polecił mu jakiegoś mężczyznę… Z drugiej strony Michael nie był pewien, czy zniósłby czyjąkolwiek obecność w swoim gabinecie.

Minął tydzień, a Michael — choć powinien już rozpoczynać pracę nad nową książką w zacisznej wiejskiej posiadłości Slinterwood — wciąż się wahał.

Na domiar złego rano zadzwoniła jego była żona, Claire. Zapewnienia, jak bardzo za nim tęskni, ani trochę nie poprawiły mu nastroju. Claire była najwyraźniej przeświadczona o tym, że wystarczy pstryknąć palcami, by do niej wrócił. Telefon od niej tylko go rozzłościł i wzmógł w nim niechęć do kobiet — zwłaszcza tych, które jak Claire, posługiwały się seksapilem jak bronią.

Jeszcze tego samego poranka zadzwonił Paul.

– To twoja ostatnia szansa — oznajmił. — W piątek wieczorem panna Mansell urządza przyjęcie pożegnalne dla Jenkinsa. Potem odchodzi.

W obliczu zupełnego braku reakcji Michaela, zaproponował:

– Posłuchaj, może byś się jej szybko przyjrzał i zastanowił, co o niej sądzisz? Jest ładna, ale nie aż tak, by nie dało się przy niej skupić. I wiem, że nie należy do kobiet, które od razu by się na ciebie rzuciły. Jeśli będziesz chciał z nią porozmawiać, mogę cię po prostu przedstawić jako mojego przyjaciela. Jeśli nie, możesz zostać na uboczu.

Michael, który nie miał najmniejszej ochoty na przyjęcie, od razu wybrał tę drugą możliwość.

– A tymczasem — obiecał Paul — dowiem się o niej, ile się da.

W piątek o ósmej wieczorem, Michael — na pół schowany za gęstymi liśćmi ozdobnej rośliny doniczkowej – stał na balkonie okalającym wspaniałą salę balową hotelu Mayfair, w której odbywało się przyjęcie na cześć Arthura Jenkinsa.

Zaczynał żałować, że w ogóle tu przyszedł. Owszem, potrzebował kogoś do pomocy, ale nie musiała być to kobieta! Jednak dla świętego spokoju postanowił wysłuchać, co ma do powiedzenia Paul, i przyjrzeć się tej pannie Mansell.

Ze swojego punktu obserwacyjnego — dokładnie naprzeciwko podwyższonej sceny, którą aktualnie zajmował zespół — doskonale widział całe towarzystwo. Kilka par wirowało na parkiecie. Reszta gości stała wokół w grupkach, śmiejąc się i rozmawiając, podczas gdy kelnerzy roznosili szampana.

Jednak nigdzie nie było widać kobiety, dla której tu przyszedł. Wcześniej zaledwie mignęła mu z daleka. Była wysoka i szczupła, z ciemnymi włosami upiętymi w elegancki kok. Miała na sobie długą szyfonową suknię w odcieniach lazurytu i złota. Pokazał mu ją Paul — jedyna osoba świadoma obecności Michaela na przyjęciu.

– Czego się o niej dowiedziałeś? — zapytał cicho Michael.

– Niewiele. W dziale kadr powiedzieli mi tylko to, że ma dwadzieścia cztery lata, jest spokojna, efektywnie pracuje i przyszła do Global prosto po studiach na londyńskiej uczelni. Współpracownicy mówią, że świetnie sobie radzi.

– Coś jeszcze?

– Niewiele wiadomo o jej życiu prywatnym. Ponoć przez jakiś czas nosiła pierścionek zaręczynowy. Zdjęła go kilka miesięcy temu. Podobno kilku kolegów z biura próbowało wtedy szczęścia, ale spotkali się, delikatnie mówiąc, z chłodnym przyjęciem. Najwyraźniej dała sobie spokój z mężczyznami.

Michael zmarszczył brwi. Z tego, co usłyszał, Jennifer Mansell była dla niego idealna. Nie dając jednak nic po sobie poznać, powiedział jedynie:

– Dzięki za te informacje.

– Nie wiem, na ile się zdały. W każdym razie idę pokręcić się wśród gości. Domyślam się, że jeszcze nie chcesz z nią porozmawiać?

Michael pokręcił głową.

– Jeśli zmienisz zdanie, daj znać. — Paul zasalutował i ruszył w stronę schodów.

Nie minęła minuta, zanim Michael znów ujrzał Jennifer Mansell w towarzystwie Jenkinsa.

Prosta sukienka dziewczyny doskonale podkreślała jej smukłą figurę, nie odsłaniając niestosownie ud ani biustu. Gdy podeszła bliżej, dostrzegł na jej prawym nadgarstku mały zegarek z czarnym paskiem. Na palcu miała złoty pierścionek.

Stała odwrócona do niego plecami, rozmawiając ze swym tęgim szefem. Z nieznanego mu powodu — może przeczucie? – Michael zapragnął zobaczyć jej twarz.

Wreszcie obróciła się w jego stronę, uśmiechnięta, a Michael wstrzymał oddech. Znał tę twarz — i nie chodziło tylko o to, że coś w jej rysach przywodziło mu na myśl młodą Julię Roberts. Choć się nie znali, gdzieś już ją widział. Ale gdzie i kiedy?

Wreszcie przypomniał sobie. Serce zabiło mu szybciej, gdy przed oczami stanęła mu scena w zamku — sprzed pięciu, a może sześciu lat?

Było późne popołudnie, a ona — ostatnia ze zwiedzających — stała na dziedzińcu kolorowym od kwiatów w donicach. Z odchyloną głową i rozwianymi włosami obserwowała pierwsze jaskółki, uśmiechając się tak, jak uśmiechała się teraz. Nagle spojrzała na Michaela, który patrzył na nią z wieży. Przez chwilę wpatrywali się w siebie, po czym dziewczyna — jakby onieśmielona — odwróciła wzrok.

Choć zupełnie tego nie rozumiał, już wtedy wydała mu się znajoma. Widząc, że kieruje się w stronę głównej bramy, pospieszył za nią. Ale zanim zbiegł po krętych schodach w północnej wieży, zniknęła.

Gnany wewnętrznym przymusem, przemierzył dziedziniec i wybiegł przez wrota. Gdy dotarł do końca stromej, wybrukowanej ścieżki prowadzącej do głównej bramy, właśnie odjeżdżał stamtąd samochód.

Starał się dać jej jakiś znak, ale bez skutku. Samochód zjechał na wyboistą drogę, skręcił w prawo i zniknął za skalistym pagórkiem.

Michael wdrapał się z powrotem na wieżę i z dziwnym poczuciem straty obserwował, jak srebrna kropka mknie po drodze ciągnącej się wzdłuż wybrzeża wyspy, zmierzając w stronę grobli. Jeszcze długo o niej myślał, zastanawiał się, kim jest, a jej twarz wryła się trwale w jego pamięć. Starał się zbagatelizować rozczarowanie, wmówić sobie, że przecież nie można żywić tak silnych uczuć do kobiety, która zaledwie mignęła mu przed oczami. Ale gdziekol wiek się pojawiał, bacznie przyglądał się twarzom wokół niego, jak gdyby podświadomie szukał nieznajomej. Z czasem wrażenie, jakie na nim wywarła, zatarło się trochę, ale nigdy o niej nie zapomniał.

A teraz, dziwnym zrządzeniem losu, znowu ją spotkał. Chciał przyjrzeć się jej z bliska, porozmawiać z nią, usłyszeć jej głos. Rozsądek powstrzymał go.

Tyle się przecież zmieniło! Nie był już dwudziestodwulatkiem pełnym romantycznych ideałów. Był starszy i mądrzejszy, żeby nie powiedzieć rozgoryczony, a do tego nieufny względem kobiet. Choć twarz tej kobiety wydała mu się znajoma, nie wiedział, jaką osobą była naprawdę.

Gdy tak ją obserwował, wysoki, łysiejący mężczyzna odciągnął ją od Jenkinsa i poprowadził na parkiet. Rozpłynęli się w tłumie.

Michael patrzył tępo na roztańczonych gości, gdy podszedł do niego Paul.

– Wciąż tu jesteś? Nie wiedziałem, jak długo zamierzasz zostać.

– Właśnie miałem iść. Ale wcześniej chcę zamienić z tobą słówko.

– Przyjrzałeś się jej, jak rozumiem? I co myślisz?

– Z tego, co zdążyłem zobaczyć, poleciłeś mi dobrą kandydatkę, ale…

– Ale nie zamierzasz podjąć żadnych działań! – wtrącił zrezygnowany Paul. — No trudno, to przecież twoja decyzja. Ale moim zdaniem byłoby błędem, gdyby taka okazja wymknęła ci się z rąk. Gdybyś poszedł choć o krok dalej…

– Jak najbardziej zamierzam pójść o krok dalej. Ale to nie jest ani właściwy moment, ani właściwe miejsce. Chciałbym, żebyś wziął ją na słówko i powiedział jej, że…

Minęła ich grupka roześmianych, rozszczebiotanych gości, a Michael zniżył głos, by dokończyć to, co miał do powiedzenia.

– Już się robi — obiecał Paul.

Michael poklepał go po plecach i skierował się do wyjścia.

Słysząc, jak na cichy plac otoczony ogołoconymi drzewami wjeżdża samochód, Laura podeszła do okna i wyjrzała przez szczelinę między zasłonami. Z taksówki wynurzyła się Jenny i przeszła przez oszroniony chodnik.

– Cześć — powitała ją lakonicznie Laura, gdy współlokatorka weszła do salonu.

– Cześć. — Jenny zrzuciła wieczorowy szal i zmierzyła wzrokiem Laurę, ubraną w puszysty różowy szlafrok i kapcie. Jej okrągła twarz lśniła od kremu na noc, a blond włosy, które wcześniej długo i pieczołowicie prostowała, znów zaczynały kręcić się nieposłusznie. — Myślałam, że będziesz już spała.

– Spałabym, ale poszłam z Tomem do restauracji i długo czekaliśmy na taksówkę. Jak było na przyjęciu?

– Bardzo dobrze.

Widząc błysk w oczach współlokatorki i jej z trudem tłumione podekscytowanie, Laura zapytała:

– Z czego się tak cieszysz? Czyżby na balu zjawił się książę z bajki i zawrócił ci w głowie?

– Nie, nic z tych rzeczy.

– W takim razie co się stało? Wróciłaś cała w skowronkach. Powiedz wreszcie!

– Powiem, ale wcześniej chętnie napiłabym się herbaty.

– Stawiasz twarde warunki. — Laura ruszyła w stronę kuchni. — Ale ponieważ sama nie pogardzę gorącą herbatą…

Jenny zsunęła wieczorowe buty i usadowiła się na kanapie przed kominkiem gazowym. Choć wieczór rozpoczęła w marnym nastroju — ze świadomością, że straciła pracę — teraz promieniała. Rozpierała ją radość — po raz pierwszy po tym, jak zdrada Andy'ego wstrząsnęła jej światem i sprawiła, że poczuła się niechciana, a nawet bezwartościowa.

Laura wróciła z dwoma parującymi kubkami. Podała jeden Jenny i opadła na kanapę obok niej.

– No dobrze. Mów.

– Znasz Michaela Denvera?

– Tego pisarza? Zawsze za nim szalałaś.

– Tak bym tego nie ujęła.

– Dlaczego? To prawda.

Laura miała rację. Od kiedy Jenny przeczytała jego pierwszą książkę, zafascynowały ją nie tylko oryginalne intrygi i sprytne chwyty narracyjne, ale także ich autor. W książkach Denvera czuć było wrażliwość i empatię. Stworzeni przez niego bohaterowie byli ludźmi z krwi i kości, pełnymi słabości i wad, ale także obdarzonymi odwagą, siłą i zapałem. Ludźmi, których czytelnicy rozumieli i z którymi się identyfikowali.

– Więc co z tym Michaelem Denverem? — dociekała Laura.

– Potrzebuje asystentki, a ja zostałam zaproszona na rozmowę.

– Nie mów, że sam będzie ją przeprowadzał!

– Na to wygląda.

– Kiedy?

– Jutro, o wpół do dziewiątej.

– Jutro jest sobota — zauważyła Laura.

– Wiem. Ale chyba zależy mu, by znaleźć kogoś jak najszybciej. Przyśle po mnie samochód. Sama nie mogę w to uwierzyć!

– Ja też nie. Jesteś pewna, że nie wypiłaś za dużo szampana?

– Absolutnie.

– Więc jak to się stało?

– Najwyraźniej pan Jenkins, chwała mu za to, wynosił mnie pod niebiosa w rozmowie z Paulem Levensem, jednym z dyrektorów w Global. Tak się składa, że Levens jest przyjacielem Denvera. A ponieważ okazało się, że nie ma dla mnie wakatu w Global, Levens, wiedząc, że Denver szuka asystentki, zaproponował mu mnie.

– Bingo!

– To nie takie proste. Nie wiadomo, czy dostanę tę pracę. Ale byłoby fantastycznie pracować u kogoś takiego jak on.

– Powiem tylko tyle, że jeśli nie zorientuje się, jakie spotkało go szczęście i nie zatrudni cię, to jest idiotą.

– Pożyjemy, zobaczymy. — Jenny dopiła herbatę. – Lepiej pójdę już spać, żebym była przytomna jutro rano.

– Już idziesz? Właśnie miałam cię zapytać, czego się o nim dowiedziałaś.

– Niewiele. Ale jutro rano wszystko ci opowiem.

– Umowa stoi. Dobranoc!
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: