Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Walczyć z tą epoką. O faszyzmie i humanizmie - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt chwilowo niedostępny

Walczyć z tą epoką. O faszyzmie i humanizmie - ebook

Widmo krąży dziś nie tylko po Europie. Krąży po całym świecie. Widmo zmutowanego faszyzmu, tej nowej zarazy naszego czasu, jest przedmiotem błyskotliwej analizy holenderskiego intelektualisty Roba Riemena. Riemen opisuje charakter i kształt tej zarazy, smak i zapach tej trucizny. Te analizy są tym bardziej istotne, że dzisiaj nikt nie nazywa siebie faszystą. Faszyści naszego czasu nazywają sami siebie radykalnymi narodowcami, prawdziwymi Holendrami czy Francuzami, czy też Polakami. Riemen analizuje ich język i rozpoznaje charakter pisma faszyzmu lat 30. XX wieku. Zastanawia się też nad źródłami powodzenia tych brunatnych haseł w wielu krajach. Wie, że nie wolno ich lekceważyć. Powtarza za wielkim włoskim reżyserem Fellinim, że faszyzm rodzi się z ducha prowincjonalizmu, z braku wiedzy o rzeczywistych problemach i lenistwa duchowego, które rodzi uprzedzenia do innych. Pisze: „Gorzej nawet, oni są dumni ze swojej ignorancji i dążą do sukcesu dla siebie bądź dla swojej grupy poprzez pyszałkowatość, nieuzasadnione roszczenia i fałszywe przedstawianie zalet zamiast czerpać z prawdziwych zdolności, doświadczenia lub przemyśleń kulturowych”. Ten faszyzm trzeba zrozumieć. To jest prawdziwe zagrożenie dla wartości europejskich, tak dla chrześcijaństwa, jak i dla oświecenia. Faszyzm nie znosi jednych i drugich. Riemen nie ma wątpliwości, że ten faszyzm jest rezultatem skażeń naszej demokracji. Dlatego powtarza, że każda demokracja może popełnić samobójstwo. To książka ciekawa i bardzo wartościowa. To jest projekt szczepionki na faszyzm naszego czasu.
Adam Michnik

Spis treści

WPROWADZENIE
WIECZNY POWRÓT FASZYZMU
POWRÓT EUROPY. JEJ ŁZY, CZYNY I MARZENIA
INDEKS NAZWISK
Kategoria: Politologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-242-6533-6
Rozmiar pliku: 696 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Our age reminds one very much of the disintegration of the Greek state; everything continues and yet, there is no one who believes in it. An invisible bond that gives it validity, had vanished, and the whole age is simultaneously comic and tragic, tragic because it is perishing, comic because it continues1.

1 „Doba dzisiejsza przypomina okres rozpadu państwowości greckiej: wszystko istnieje nadal, a mimo to nie ma nikogo, kto by w to wierzył. Niewidoczne więzy duchowe, które jej nadawały charakter i znaczenie, znikły i tym sposobem cała ta epoka jest zarazem komiczna i tragiczna; tragiczna, bo ginie, i komiczna, bo istnieje nadal”. S. Kierkegaard,
Albo-albo, tłum. K. Toeplitz, t. 2, Warszawa 1982, s. 21.------------------------------------------------------------------------

------------------------------------------------------------------------

Wprowadzenie

W 2010 roku, gdy było już dla mnie oczywiste, że ruch faszystowski znowu się rozwija, opublikowałem w swoim kraju, Holandii, esej zatytułowany Wieczny powrót faszyzmu. Zdałem sobie sprawę, że jeśli powrót faszyzmu w XXI wieku jest możliwy w zamożnym państwie opiekuńczym, takim jak Holandia, to znaczy, że może się on zdarzyć wszędzie. Ta niewielka książka od razu stała się bestsellerem mimo zaciekłej i zajadłej krytyki ze strony klasy politycznej oraz środowiska akademickiego. Ich poziom zaprzeczania zaskoczył mnie i nadal niepokoi – ponieważ zgadzam się z Arnoldem Toynbee’em, który w swoim magnum opus, Studium historii, argumentował, że cywilizacje upadną nie dlatego, że to nieuniknione, lecz dlatego, że elity rządzące nie będą reagowały odpowiednio do zmieniających się okoliczności albo będą zajęte wyłącznie własnymi interesami.

Mędrcy, tacy jak Konfucjusz czy Sokrates, wiedzieli, że aby coś zrozumieć, trzeba temu czemuś nadać właściwą nazwę. Termin populizm, chętnie stosowany do opisu współczesnego buntu mas, nie pozwala na żadne sensowne zrozumienie tego zjawiska. Nieżyjąca już Judith Shklar, znana teoretyczka polityczna z Uniwersytetu Harvarda, miała całkowitą rację, pisząc pod koniec Men and Citizens, studium o teorii społecznej Rousseau, że populizm

to bardzo niejasny termin, nawet w odniesieniu do ideologii i ruchów politycznych. Czy stosuje się do czegoś konkretniejszego niż bezładna mieszanina wrogich postaw? Czy jest to po prostu nieprecyzyjny sposób odnoszenia się do wszystkich tych, którzy nie są ani zdecydowanie „lewicowi”, ani „prawicowi”? Czy to słowo nie obejmuje po prostu tych wszystkich, którzy zostali zaniedbani przez historiografię, niedopuszczającą żadnych ideologicznych możliwości innych niż konserwatysta, liberał i socjalista, i oscylującą między filarami „prawicy” i „lewicy”, jakby to były prawa natury? Czy populizm jest czymś innym niż buntem bez wizy do stolic konwencjonalnej myśli?

Używanie terminu populista stanowi tylko jeszcze jeden sposób ciągłego zaprzeczania temu, że widmo faszyzmu ponownie nawiedza nasze społeczeństwa i że liberalne demokracje zmieniły się w swoje przeciwieństwo: demokracje masowe pozbawione ducha demokracji. Skąd to zaprzeczanie?

Jednym z powodów może być to, że z punktu widzenia nauki i techniki żadne widma ani duchy nie istnieją. Co oczywiście jest prawdą – dla Matki Natury. Natura ludzka i ludzkie społeczeństwo to jednak dwa różne gatunki. Nauka i technologia nigdy nie będą w stanie zapewnić nam pełnego zrozumienia człowieka z jego instynktami i pragnieniami, cnotami i wartościami, umysłem i duchem. Wie o tym każdy poważny naukowiec. Ale niestety niewielu z naszej klasy rządzącej. Ich rozumienie społeczeństwa jest ograniczane przez naukowy paradygmat dowodów, danych, teorii i definicji. Dlatego nauki humanistyczne oraz sztuka są ignorowane i odrzucane. Tymczasem jedyną wiedzą, która może zapewnić prawdziwe zrozumienie ludzkiego serca, odwiecznej złożoności społeczeństw z ich sprzecznymi interesami, przyczynami współczesnych ruchów i wstrząsów oraz prawdziwymi wymogami cywilizacji demokratycznej, jest mądrość poezji i literatury, filozofii i teologii, sztuki i historii. Oto domena kultury, to tutaj możemy znaleźć Klio, muzę historii, zawsze z książką w ręku, oferującą nam dar świadomości historycznej. Ale żeby ją poznać i skorzystać z jej darów, trzeba czytać książki.

Drugim powodem, dla którego trudno zaakceptować powrót faszyzmu i utratę ducha demokracji, jest zakłopotanie lewicy politycznej, która przyjmuje tradycję oświecenia. Nastawienie towarzyszące jego „zasadom wiary” – ludzkiemu postępowi, naturalnej dobroci człowieka, racjonalności, instytucjom oraz wartościom politycznym i społecznym jako głównym filarom sprawiedliwego społeczeństwa – zawsze będzie utrudniało rozpoznanie wpływu, jaki na kondycję ludzką mają wola władzy, pożądanie, pragnienie i interes własny. Chodzi o to, że my, ludzie, jesteśmy równie irracjonalni, co racjonalni, a faszyzm oznacza polityczne kultywowanie naszych najgorszych nieracjonalnych uczuć: urazy, nienawiści, ksenofobii, żądzy władzy oraz strachu!

W obliczu faszystowskiej Europy prezydent Franklin Delano Roosevelt wiedział, o czym mówi w marcu 1933 roku, kiedy w swoim pierwszym przemówieniu inauguracyjnym oświadczył: „Jedyną rzeczą, której musimy się bać jest… sam strach!”. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ogarnięte strachem społeczeństwa są podatne na fałszywe obietnice faszystowskiej ideologii i autokratycznych przywódców.

Poczucie kryzysu, niepewności ekonomicznej i groźby terroru lub wojny są niekwestionowanymi przyczynami atmosfery strachu. Niekompetencja w zapobieganiu powrotowi faszyzmu, zwalczaniu go i eliminowaniu wynika też jednak z innej niedocenianej przyczyny strachu, będącej zarazem głównym powodem, dla którego faszyzm może tak łatwo powrócić w demokracjach masowych, a mianowicie z ignorancji. Jest to zatem trzeci czynnik powodujący, że w naszych czasach dominuje negacja faszyzmu. Akceptacja tego faktu obejmuje świadomość, iż mimo całego postępu naukowego i technicznego, mimo ogólnoświatowego dostępu do informacji oraz zapewniania „szkolnictwa wyższego” każdemu, kogo na to stać, dominującą siłą w naszym społeczeństwie jest zorganizowana głupota…

W mojej książce Adel van de geest. Een vergeten ideaal (Szlachetność ducha. Zapomniany ideał) z 2008 roku ostatni rozdział „Bądź dzielny” poświęciłem życiu wyjątkowej postaci, wojownika przeciwko swoim czasom, Leone’a Ginzburga. Ten urodzony w 1909 roku rosyjski Żyd jako dziecko wyemigrował z rodziną do Włoch. Był genialnym człowiekiem, który w wieku zaledwie osiemnastu lat przetłumaczył na włoski cudowną powieść cegłę, Annę Kareninę Tołstoja. Przekazywanie i udostępnianie tego, co najlepsze w europejskim duchu – wielkiej literatury – stało się jego prawdziwą pasją. Tłumaczył, uczył, otworzył wydawnictwo i założył czasopismo „Cultura” (Kultura), aby oddać sprawiedliwość pierwotnemu znaczeniu tego słowa, jakim jest otwieranie przestrzeni dla wielu dróg, którymi można podróżować w poszukiwaniu prawdy o sobie i ludzkiej egzystencji. Zdając sobie sprawę z tego, że tylko kultura może pomóc ludziom zrozumieć prawdę o ich własnym życiu i podejmowanych krokach, uczynił z przekazywania treści kultury europejskiej swój życiowy cel.

Ale potem do władzy we Włoszech doszli Mussolini i jego faszyści. Mussolini nalegał, żeby wszyscy profesorowie podpisali deklarację lojalności – w przeciwnym razie stracą pracę. Spośród tysiąca stu profesorów tylko dziesięciu (!) odmówiło. Leone Ginzburg był jednym z nich (odwaga jest rzadką cechą także w świecie akademickim i intelektualnym). Przystąpił do ruchu oporu, ponieważ wiedział, że kultura i wolność nie mogą istnieć w oderwaniu od siebie. Wiedział też, że faszyzm – zawsze pojawiający się pod hasłem wolności – chce tylko zniszczyć wolność.

Ginzburg został aresztowany i deportowany. Kiedy obalono Mussoliniego, wrócił do Rzymu, by walczyć z nazistami, którzy przejęli władzę. Ponownie go aresztowano, był torturowany i w wieku trzydziestu pięciu lat został zamęczony przez nazistów na śmierć. List, który napisał z więzienia do żony Natalii – ostatni, jak się okazało – kończy się następująco:

Nie martw się o mnie za bardzo. Wyobraź sobie, że jestem jeńcem wojennym; jest ich tak wielu, szczególnie w tej wojnie, a zdecydowana większość wróci do domu. Miejmy nadzieję, że jestem częścią tej większości, dobrze, Natalio? Całuję cię raz jeszcze, i jeszcze raz, i jeszcze raz. Bądź dzielna.

Nigdy nie zapomnę cichego zdziwienia, gdy po raz pierwszy przeczytałem te słowa: „Bądź dzielna”. Co miał przez to na myśli? Znaczenie tego pożegnania odnalazłem u Sokratesa, który nauczał, że odwaga to umiejętność pokonywania nie innych, lecz samego siebie, odwaga bycia mądrym i sprawiedliwym, odwaga pielęgnowania swojej duszy. Kto tego nie robi, nie jest wolny, a życie bez wolności, życie puste i podporządkowane, jest pozbawione sensu, ostatecznie zaś pozbawione miłości.

Natalia Ginzburg o tym wiedziała. Kontynuowała misję męża w jego wydawnictwie i została świetną pisarką, autorką pięknych opowiadań i esejów, w tym krótkiego tekstu z 1960 roku zatytułowanego Le piccole virtú (Małe cnoty), którego pierwsze dwa zdania brzmią następująco:

Jeśli chodzi o wychowanie dzieci, myślę, że należy je uczyć nie małych cnót, lecz wielkich. Nie oszczędności, ale hojności i obojętnej postawy wobec pieniądza; nie ostrożności, ale odwagi i pogardy dla niebezpieczeństwa; nie przebiegłości, lecz szczerości i umiłowania prawdy; nie taktu, ale miłości bliźniego i samozaparcia; nie pragnienia sukcesu, ale chęci bycia i poznawania.

Kultywowanie małych cnót, małostkowości, błahostek, kiczu, głupoty – co to ma wspólnego z powrotem faszyzmu? Niestety bardzo wiele. Pod koniec swoich lat reżyser Słodkiego życia i Amarcord, Federico Fellini, bliski przyjaciel Natalii Ginzburg, spojrzał wstecz na swoje własne życie, w tym na krótki okres, w którym należał do włoskiego faszystowskiego ruchu młodzieżowego. Doszedł do następującego wniosku:

Faszyzm zawsze wypływa z prowincjonalnego ducha, nieznajomości rzeczywistych problemów i niechęci ludzi – z powodu lenistwa, uprzedzeń, chciwości bądź arogancji – do nadawania swojemu życiu głębszego sensu. Co gorsza, chełpią się oni własną ignorancją i dążą do sukcesu dla siebie lub swojej grupy, posługując się przechwałkami, bezpodstawnymi twierdzeniami i pozorowaniem dobrych cech, zamiast czerpać z prawdziwych zdolności, doświadczenia czy refleksji kulturowej. Nie możemy walczyć z faszyzmem, dopóki nie zdamy sobie sprawy z tego, że nie jest niczym innym niż głupią, żałosną, sfrustrowaną stroną nas samych, której powinniśmy się wstydzić. Aby ograniczyć tę część siebie, potrzebujemy czegoś więcej niż aktywizmu wobec części antyfaszystowskiej, ponieważ utajony faszyzm skrywa się w każdym z nas. Już raz zdobył głos, autorytet i zaufanie, i może to zrobić ponownie.

To nie przypadek, że powrotowi ruchu faszystowskiego towarzyszy wezwanie do uczynienia kraju x, y lub z „znowu wielkim”. Pod tym hasłem kryją się: potężna siła, władza i fałszywa obietnica powrotu do nieosiągalnej przeszłości. Ta „wielkość” stanowi przeciwieństwo wielkich cnót, do których nawoływała Natalia Ginzburg, oraz ludzkiej zdolności do przekraczania siebie, posiadania wyobraźni i empatii, do życia w prawdzie, tworzenia piękna i czynienia sprawiedliwości. Na tym polega prawdziwa wielkość poszanowania godności każdego człowieka. O to chodzi w cywilizacji demokratycznej.

Aby zrozumieć znaczenie wielkich słów, potrzebujemy opowieści. Powrót Europy. Jej łzy, czyny i marzenia jest taką opowieścią – mówi o trzech wielkich, często niezrozumianych słowach: demokracji, wolności oraz cywilizacji. Liczą się one bardziej niż kiedykolwiek, ponieważ mamy do czynienia z wysoką sztuką kłamstwa i przekręcania znaczenia słów, co stanowi część natury faszyzmu. Powrót faszyzmu jest zawsze możliwy, ale nigdy nieunikniony. Prawa historii nie istnieją. Siłą ludzkiej wolności jest kroczenie pod prąd i zmienianie ducha czasu. To właśnie chciał nam powiedzieć Friedrich Nietzsche, pisząc w Niewczesnych rozważaniach „O pożyteczności i szkodliwości historii dla życia”, że nie powinniśmy akceptować ślepej mocy tego, co rzeczywiste, i że zamiast dostosowywać się do całej hałaśliwej kultury fikcji naszych czasów, należy z tymi czasami walczyć!

Walce tej oddawał się Leone Ginzburg, podobnie jak Natalia Ginzburg i wielu innych, którzy występują w zamieszczonych w tym tomie eseju i opowiadaniu. Teraz to naszym zadaniem jest walczyć z duchem czasu, który niszczy ducha demokratycznej cywilizacji.------------------------------------------------------------------------

------------------------------------------------------------------------

I

Z dala od drugiej wojny światowej zalewającej kontynent europejski, w północnoafrykańskim mieście Oran, pewnego wiosennego poranka lekarz znajduje na podeście martwego szczura. Powiadamia dozorcę i choć zdaje sobie sprawę, że znalezisko jest dziwne, nie poświęca mu poza tym zbyt wiele uwagi. To się zmienia, gdy następnego dnia znajduje trzy martwe szczury. Dozorca zarzeka się jednak, że na pewno chodzi o sztubacki figiel: „Nie ma szczurów w domu”. Lecz w kolejnych dniach doktor nie tylko wszędzie w mieście napotyka coraz więcej martwych szczurów, jako lekarz zostaje też skonfrontowany z zaskakująco dużą liczbą pacjentów z tymi samymi objawami: obrzękami, plamami i majaczeniem, których skutkiem jest śmierć w ciągu czterdziestu ośmiu godzin. Wie wystarczająco dużo: cokolwiek to jest, tu chodzi o epidemię. Cokolwiek to jest? Starszy kolega upomina go: „Opinia publiczna jest święta: żadnej paniki... przede wszystkim żadnej paniki. A poza tym, jak mawiał pewien kolega: «To niemożliwe, wszyscy wiedzą, że znikła z Zachodu». Tak, wszyscy wiedzieli prócz zmarłych. Cóż, kolego, pan wie równie dobrze jak ja, co to jest”.

Fakty nie znikają jednak przez zaprzeczenie, a kiedy epidemia trzyma już w garści całe miasto, trzeba zjawisko nazwać po imieniu: dżuma!

Wariantem fenomenu negacji jest idea, że wraz ze zmianą słów zmienią się również fakty. I tak w amerykańskim społeczeństwie słowo a problem stanowi tabu. Każda sytuacja, która kiedyś tak zostałaby określona, nazywa się teraz a challenge. Problemy nie istnieją, przynajmniej nie w The United States of America. W taki sam sposób w Europie tematem tabu jest słowo „faszyzm”, o ile odnosi się ono do współczesnych zjawisk politycznych. Istnieje prawicowy ekstremizm, radykalna prawica, populizm, prawicowy populizm, ale faszyzm... nie, tego nie ma: to nie może być prawda, coś takiego już u nas nie występuje, żyjemy w demokracji, proszę nie siać paniki i nie obrażać ludzi!

W 1947 roku Albert Camus kończy swoją powieść Dżuma – opowieść o faszyzmie – uwagą, że doktor nie może podzielać masowej wesołości, gdy oficjalnie zostaje ogłoszone, że terror dżumy minął: „Wiedział bowiem to, czego nie wiedział ten radosny tłum i co można przeczytać w książkach, że bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika, że może przez dziesiątki lat pozostawać uśpiony w meblach i bieliźnie, że czeka cierpliwie w pokojach, w piwnicach, w kufrach, w chustkach i w papierach, i że nadejdzie być może dzień, kiedy na nieszczęście ludzi i dla ich nauki dżuma obudzi swe szczury i pośle je, by umierały w szczęśliwym mieście”.

W tym samym roku Thomas Mann pisze: „Nietzsche jak czuła igła kompasu zapowiedział epokę faszyzmu – w której żyjemy i pomimo militarnego zwycięstwa jeszcze długo będziemy żyli”.

Albert Camus i Thomas Mann na pewno nie byli jedynymi, którzy od razu po zakończeniu wojny uświadomili sobie to, o czym my teraz aż nazbyt chętnie chcemy zapomnieć: w ciele demokracji masowej bakcyl faszyzmu zawsze będzie wirulentnie obecny. Nie uodporni nas zaprzeczanie temu faktowi ani nazywanie bakcyla inaczej. Wręcz przeciwnie. Jeśli chcemy go odpowiednio zwalczać, musimy przede wszystkim uznać, że znów jest aktywny w naszym społecznym ciele, i nazwać go po imieniu: to faszyzm. A faszyzm nigdy nie jest wyzwaniem, lecz zawsze dużym problemem, ponieważ nieuchronnie prowadzi do despotyzmu i przemocy. Wszystko, co niesie z sobą te konsekwencje, stanowi niebezpieczeństwo. Każda zaś polityka dążąca do zanegowania problemu lub, co gorsze, niebezpieczeństwa, jest polityką chowania głowy w piasek. I niezmiennie pozostaje prawdą, że kto nie wyniesie żadnej nauki z historii, jest skazany na jej powtarzanie.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: