Wigilia szatana - ebook
Wigilia szatana - ebook
W rodzinie Saytana trwają przygotowania do uroczystej kolacji. Uczta odbywa się tylko raz w okresie, który nie wiedzieć czemu, nazywano tradycyjnie rokiem. Do świętujących bez zapowiedzi dołącza Strażnik. Koryto pełne pachnących pierogów wkrótce zaczyna znikać w paszczy gościa. Mały chłopiec swą przebiegłością oszukuje Strażnika, by uratować rodzinną kolację. Sprawa szybko wychodzi na jaw i uruchamia ciąg niespodziewanych zdarzeń. Czy Saytan dorośnie do przeznaczonej mu roli szatana?
Emma Popik – (ur. 1949) polska pisarka i dziennikarka, autorka opowiadań science-fiction oraz baśni dla dzieci. Absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Gdańskim. Debiutowała pod pseudonimem Emma Popiss opowiadaniem „Mistrz” w magazynie „Fantastyka”. Wydała zbiory opowiadań: „Tylko Ziemia” (1986), „Raport” (1988) oraz „Bramy strachu” (1995). W 1994 roku opublikowała tom wierszy „Wrzące powietrze”, a w 1999 esej fantastyczno-paranaukowy „Genetyka bogów”. W ostatnich latach opublikowała powieści, m.in. „Złota ćma”, „Tysiąc dni”, „Zbrodnia w wyższych sferach” i „Salwator”. Popik jest także autorką wielu artykułów na temat UFO, publikowanych w prasie amerykańskiej, fińskiej, brytyjskiej i chińskiej. Jej opowiadanie „Nadejście Fortynbrasa” oraz baśń dla dzieci „Wejście do baśni” zostały przetłumaczone na język japoński.
Kategoria: | Science Fiction |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-26-59975-6 |
Rozmiar pliku: | 161 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Trzech mędrców rozmawiało w progu niewielkiej stajni. Tau trzymaną w ręku słomką narysował trójkąt w plewach na ziemi. Po chwili wahania dorysował pod trójkątem kwadrat i podzielił go pionową linią na dwa pola. Zamyślił się i drapiąc się słomką we włosach, usiłował coś sobie przypomnieć.
- Wydaje mi się, że to powinien być stożek – powiedział stanowczo Zeta.
Stał oparty o framugę, lecz mimo niedbałej pozy, jego zdanie było wyrażone tonem definitywnym.
- Czuję, widzę - westchnęła Psi – jasne punkciki na tym stożku. Jak pięknie!
- Zadaniem naszym jest odgadnąć, czym to było – powiedział Zeta. – Potrafisz to wyczuć? – zwrócił się do Psi.
Psi rozpraszała się i rzedła, by po chwili konsolidować się i koncentrować. Wnikała w głąb, łączyła sobą odległe kwanty myśli. Na tle mgły, jaką się stała, pojawiły się wreszcie jej oczy, ciemne i wilgotne, patrzące z góry.
- To służyło do ozdoby i przyjemności. Jest obciążone poważną energią. Ach, jakże jest stara. Istniała na początku, przed pierwszą przemianą umysłów, zanim symbole scaliły się w jeden, obarczony cierpieniem, ale i nadzieją – wyszeptała.
- Mówisz, że symbole pochodziły z czasów, kiedy jeszcze nie było Saytana? – ustalał Zeta.
- Tak! On jeszcze nie został powołany do niesienia ciężaru.
- A ten rozdzielony prostokąt? – dopytywała się Tau.
- To przedmiot nazywamy drzwiami. I symbol. On się jeszcze powtórzy.
- Kiedy? – zapytał poważnie Zeta.
- Niedługo, już się staje.
- Drzwi? - zdziwiła się Tau. – Do czego, co za nimi?
Zwróciła się do Psi, zadając jej kolejne zadanie.
- To trudne – szepnęła Psi. – Ma związek z okręgiem czasu.
Mówienie i ogląd wewnętrzny wydarzeń szybko ją wyczerpywały. Przerwała relację, by nabrać sił.
Ogromny wysiłek potrzebny do przebycia drogi czasu po średnicy okręgu, zabrał jej również gęstość materialną. Rozproszyła się, znikła.
Niewidoczna, przebiegła długą drogę i powróciła, szybciej oczywiście niż się myślało. Na tle otwartych drzwiczek do stajni zmaterializowały się jej usta.
- Tak- potwierdziła. – Tak na końcu jak i na początku.
- Nowy początek – zdefiniował Zeta.
- Za tymi drzwiczkami? – powątpiewał Tau.
Chociaż mówił o rysunku, jaki wykonali słomką w warstwie plew pokrywających ziemię, spoglądał na żłób, widoczny z progu. Za żerdkami tkwił snop siana dla koni.
Z domu dobiegł brzęk naczyń przestawianych na płycie kuchennej. Matka przygotowywała kolację. Mędrcy zobaczyli wylatujący z komina czarny tuman sadzy. Ktoś energicznie czyścił wlot od dołu.
- Saytan! – krzyknęła na syna matka. – Cały jesteś czarny po tym czyszczeniu komina. Wyglądasz jak diabeł. Umyj się w tej chwili!
Jednakże jej ruchliwy synek, wyszedłszy z komina z uczernioną twarzą i rękami, tylko się wykrzywił w stronę jej pleców pochylonych nad stołem. Mając ręce po łokcie zanurzone w cieście, nie mogła się odwrócić. Obok na stolnicy zasypanej mąką stała miseczka z grzybami z kapustą.