Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wrzuć na luz! - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
19 czerwca 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Wrzuć na luz! - ebook

Masz w głowie chomika!

Ten mały niewidzialny gryzoń w ułamku sekundy przyciąga całą twoją uwagę i rozpoczyna bieg w kołowrotku, aż całkowicie zamąci ci się w głowie!

To właśnie on odpowiedzialny jest za kłębiące się myśli, które utrudniają ci życie, są przyczyną cierpienia, a w konsekwencji – ograniczają twoją wolność

Nie musisz bezradnie znosić obecności chomika w swojej głowie. Poznaj metodę dzięki, której dowiesz się:

• Jak powstrzymać bieg myśli i uzyskać wewnętrzny spokój;

• Jak uwolnić się od cierpienia i udręki spowodowanych natrętnymi myślami;

• Jak zidentyfikować myśli i rozpoznać, czym są tak naprawdę.

Poskrom chomika w swojej głowie i uspokój swój umysł!

Dr Serge Marquis – lekarz specjalista zdrowia publicznego i konsultant medycyny pracy w zakresie zdrowia psychicznego; popularyzator nauki, prelegent i wykładowca na licznych konferencjach dotyczących zdrowia.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8015-916-7
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp

Jak zadręczamy się drobiazgami

Ludzie na ogół cierpią niepotrzebnie. Sami stwarzają swój ból (…). Ból stwarzany tu i teraz bierze się zawsze z pewnego rodzaju niezgody, z bezwiednego oporu wobec tego, co jest².

Eckhart Tolle

Siódma rano. Jesteś w łazience. Właśnie się obudziłeś i twój umysł jest jeszcze pogrążony w oparach snu. Sięgasz po papier toaletowy i w tej samej chwili zdajesz sobie sprawę, że go brakuje. Z uchwytu zwisa jedynie żałosna kartonowa rolka. W twojej głowie natychmiast zaczynają rozbrzmiewać słowa w rodzaju: „No nie, oczom nie wierzę! Dlaczego to zawsze trafia na mnie? Jak ja czegoś nie zrobię, to w tym cholernym domu nikt nawet palcem nie kiwnie! To chyba nic trudnego powiesić nowy papier, gdy stary się skończył? Dyplom uniwersytecki nie jest do tego potrzebny, o ile mi wiadomo!”.

Nie upłynęło nawet pięć minut, od kiedy otworzyłeś oczy, a już pienisz się ze złości, i to z powodu głupiego kawałka papieru. Wystarczyło kilka niewypowiedzianych na głos słów, żebyś zaciskał zęby i poczuł przykry ucisk w żołądku.

Dziesięć po siódmej. Pora na prysznic. Zawsze załatwiasz to sprawnie i szybko; wszystko, co potrzebne, masz pod ręką. Nie uważasz się za maniaka porządku, ale masz swoje małe przyzwyczajenia. Woda zalewa ci oczy, sięgasz po szampon i, ku swemu zaskoczeniu, chwytasz jedynie powietrze. Cały mokry spoglądasz przez zaparowane drzwi kabiny i w sporej odległości widzisz potrzebną butelkę, która wydaje się bezwstydnie z ciebie drwić. W twoim umyśle błyskawicznie rozpętuje się kolejna lawina słów: „To z pewnością sprawka kochanej córeczki! O tym, żeby coś odłożyć na miejsce, mowy nie ma! W tym domu nikt się ze mną nie liczy! Czy ja tu w ogóle istnieję?”.

Zbiera ci się na mdłości i czujesz pieczenie w przełyku, a przecież od chwili, gdy się obudziłeś, minęło niespełna dziesięć minut. Zaczynasz podejrzewać, że dzień będzie długi i ciężki.

Dwadzieścia po siódmej. Szukasz w szufladzie czystych skarpetek. Chodzi ci o te brązowe, które tak dobrze pasują do ulubionych beżowych spodni. Możesz tak grzebać całymi godzinami, bo nigdzie ich nie ma. Twoja żona (Bóg wie czemu, jedyna odpowiedzialna za pranie) wyszła już, niestety, do biura. Tego tylko brakowało, aby z twojego umysłu wytrysnął kolejny potok bełkotu: „No tak, szanowna małżonka ma wszystko w głębokim poważaniu! Jej praca − tylko to ją obchodzi, ale nie inni ludzie, a już najmniej ja! A przecież nie poradziłaby sobie beze mnie. Robię, co mogę, żeby jej zapewnić jedwabne życie, i oto, jaka mnie spotyka nagroda”.

Twój oddech staje się przerywany, jakby zwinięte w kłębek brązowe skarpetki utkwiły ci w gardle. A najgorsze, że nawet jeszcze nie zamieniając z nikim ani słowa, już od samego rana doprowadziłeś się do takiego stanu.

Wpół do ósmej. Jesteś w kuchni i skończyłeś jeść banana. Chcesz wyrzucić skórkę do kosza pod zlewem. Otwierasz drzwi szafki, a tam wita cię rozwarta paszcza worka na śmieci, wypełnionego najrozmaitszym paskudztwem. Mdli cię na widok kości od kurczaka, które przebiły ubabraną sosem plastikową folię. Spoglądasz w stronę nastoletniej córki, która nad miseczką płatków śniadaniowych przegląda w telefonie otrzymane w ciągu nocy wiadomości. Pod czaszką rozpętuje ci się czwarty epizod słownej burzy: „To wprost nie do uwierzenia! Myślałby kto, że nie mam nic lepszego do roboty, tylko zajmować się wyrzucaniem śmieci! Księżniczka potrzebuje sługi, który wszystko będzie za nią robił! No pewnie! Przecież mogłaby pobrudzić sobie rączki albo, co gorsza, ukłuć się kością z kurczaka i zasnąć snem stuletnim! Czy ona ma chociażby pojęcie, jak się zmienia worek w koszu?”.

W brzuchu ci się przewraca i masz ochotę zwymiotować.

Za piętnaście ósma. Stoisz na czerwonym świetle. Zapala się zielone, ale samochód przed tobą ani drgnie. Widzisz kierowcę, który odwrócił się i mówi coś do dziecka siedzącego na tylnym siedzeniu. Facet gestykuluje w najlepsze, a zielone światło pali się już od co najmniej trzech sekund. Tego tylko było trzeba, aby twój umysł wypełniły inwektywy: „No, dalej, bałwanie! Rusz się! Może ty się nie spieszysz, ale na mnie już czekają!”. I podczas gdy z całej siły naciskasz klakson, masz wrażenie, że szyja kurczy ci się pod ciężarem głowy, a ramiona sztywnieją. Niemiłe fizyczne doznania cię nie powstrzymują, bo ciągniesz: „Nic dziwnego, że wszystko idzie źle w tym kraju, gdzie pełno palantów takich jak ty, gamoniu jeden!”. Twoje ręce zaciskają się na kierownicy. Gdybyś mógł, zacisnąłbyś je na jego szyi i udusił drania. W płucach brakuje ci powietrza, bo zaciskają się też twoje oskrzela. Nagle chwyta cię napad kaszlu godny gruźlika.

I pomyśleć, że budzik zadzwonił niecałą godzinę temu.

STOP! Zatrzymaj się!

Już najwyższy czas, żeby zrobić przerwę w tym dniu, a zwłaszcza czas, żebyś zrobił coś ze swoją głową.

Wszyscy znamy takie dni, kiedy wszystko źle się układa, kiedy cały świat wydaje się sprzysięgać przeciwko nam, osobiście przeciwko nam. Trudne dni, gdy podejrzewamy, że nasze dzieci, rodzice, koledzy z pracy, partnerzy czy przyjaciele biorą udział w zmowie, mającej na celu schrzanienie nam życia. Z pewnością wiesz, o czym mówię, Czytelniku? Zresztą od kiedy Sartre stwierdził, że „piekło to inni”, powiedzenie to stało się obiegową mądrością.

Jednakże prawda jest taka, że nieświadomie, czy chcesz tego, czy nie, to ty sam wpędzasz się w takie sytuacje, to ty sam komplikujesz swoje własne życie i zarazem życie innych ludzi.

Męczysz się, to oczywiste, ale nie wiesz, co zrobić, żeby cierpienie ustało. Nie wiesz nawet, skąd się ono bierze. Czy masz choć najmniejsze podejrzenie, co powoduje z twojej strony tego typu reakcje jak opisane powyżej? Nie? Doprawdy?

A przecież odpowiedź jest bardzo prosta:

Masz w głowie chomika!

Ten mały niewidzialny gryzoń jest w stanie

w ułamku sekundy przyciągnąć całą twoją uwagę

i rozpocząć bieg w kółko, aż od tego

całkowicie zamąci ci się w głowie!

Czuję, że odnosisz się z niedowierzaniem do mojego wyjaśnienia. Przyznaję, że na twoim miejscu ja też byłbym sceptyczny. A jednak każdy człowiek ma chomika w głowie. KAŻDY CZŁOWIEK, bez najmniejszych wyjątków. Począwszy ode mnie, autora tej książki. To, że postanowiłem podzielić się z tobą tym odkryciem, wynika z tego, że wiem, w jak wielkiej mierze może on stać się przyczyną naszych cierpień, bo wiem, jak mocno umęczył mnie samego.

Jeśli o mnie chodzi, powiedziałbym, że zaczął mnie dręczyć, gdy miałem jakieś cztery, pięć lat (tak, zaczął tak wcześnie!). Oczywiście wtedy nie miałem pojęcia o jego istnieniu i trwało to całe lata, zanim go poznałem i udało mi się go ujarzmić. Zajęło mi to bardzo dużo czasu, uwierz mi. Naprawdę kosztowało mnie wiele lat i wiele cierpień, zanim zrozumiałem, czym jest to stworzenie i co stanowi jego siłę napędową.

W tej książce chciałbym podzielić się swoimi odkryciami, opowiedzieć ci, czym jest chomik w głowie, i nauczyć cię, jak sobie z nim radzić. Ponieważ − należy to zdecydowanie stwierdzić − nie ma żadnego powodu, abyś musiał bezradnie znosić jego obecność. Mam nadzieję, że książka ta posłuży ci pomocą w uwolnieniu się od bólu i udręki, jakie powoduje to dziwaczne stworzenie, które żyje twoim kosztem, wyczerpuje cię, hamuje, oślepia, izoluje, pozbawia rozumu, otępia, poniża, osłabia, oszukuje… A to jeszcze nie wszystko, do czego jest zdolne.

Rozdział 1

Chomik Myślak wkracza na scenę

Ego jest wynikiem aktywności umysłowej, która powołuje do życia i podtrzymuje istnienie w naszym umyśle wymyślonej tożsamości.

Han F. de Wit

Nazwałem Myślakiem tego maleńkiego chomika, który pospiesznie drepcze w kółko w głowie każdego człowieka. Dlaczego nadałem mu właśnie takie imię? Ponieważ nieustannie trudzi się on „myślaczeniem”, które z prawdziwym myśleniem niewiele ma wspólnego. Jego myślaczenie zaprząta nasz umysł przez cały boży dzień i produkuje najrozmaitsze myślidła: są to osądy, nagany, krytyki, uprzedzenia, wyrzuty, rozżalanie się nad sobą i tym podobne. Każdemu z nas zdarza się żyć w nasilonym stresie. Nierzadko nie udaje nam się spojrzeć na sprawy z dystansu, mamy zamęt w głowie i nie jesteśmy w stanie zebrać myśli. Wszystkim nam przytrafiają się okresy, gdy popadamy w niemożność działania, nie udaje nam się osiągnąć stanu dobrego samopoczucia ani też sprawić, aby nasze relacje z bliźnimi szły w dobrym kierunku. Z pewnością każdy Czytelnik dokładnie wie, o czym mówię. Za wszystkie te sprawy odpowiedzialny jest Myślak.

Myślak jest powszechnie znany jako ego, co stanowi wygodne słowo służące do nazwania aktywności umysłowej, która niegdyś, w toku dziejów rodzaju ludzkiego „uznała się za jednostkę ludzką”³, czyli innymi słowy, stała się tobą czy mną, tym, co rozumiemy, gdy mówimy o sobie Ja.

Nie poszukuj Myślaka, nie spodziewaj się go zobaczyć, jego fizyczna postać jest nie do odnalezienia! Nawet najnowocześniejsze urządzenia diagnostyczne – ukazujące barwne i trójwymiarowe obrazy – nie uchwycą najmniejszego włoska na uszku chomika w twojej głowie.

A przecież Myślak istnieje i jest prawdziwym potworem! To maleńkie stworzenie jest władcą cierpienia, to ono wywołuje i nasila udrękę. W jaki sposób? Bardzo prosty − odnosząc wszystko do siebie. Ja! Ja! Ja! Niekoniecznie musisz być gwiazdą światowego formatu czy celebrytą, aby posiadać przerośnięte/wybujałe/rozdęte/wyolbrzymione ego. Nie będzie ci też potrzebna znajomość skomplikowanych teorii psychoanalitycznych, aby odkryć, że twoje ego jest tym właśnie − maleńkim, zdyszanym gryzoniem zamkniętym w kołowrotku, w którym kręci się w kółko i spędza czas na ględzeniu rzeczy takich jak: „ja..”, „mnie się wydaje…”, „jeśli o mnie chodzi, to…”, „mi…:, „mnie…”, „moje…”, „a dlaczego ja nigdy…?”, albo też na odwrót: „dlaczego to zawsze ja…?”.

Przypomnij sobie historyjki o papierze toaletowym, o szamponie, o worku na śmieci, o sytuacji na drodze… Chodzi w nich zawsze o to samo, jak refren powtarza się ta sama śpiewka: Ja przeciwko innym. Myślak zajadle broni swoich praw, przeciwstawiając się całej reszcie świata!

Większość ludzi nie ma pojęcia o tym, że ma w głowie Myślaka. Gdy ten się rozpędzi w swym kołowrotku, rozpycha się w umyśle i zajmuje sobą całe miejsce. Nie ma wówczas mowy o prawdziwym myśleniu, o refleksji ani o odnalezieniu spokoju ducha. Nie pozostaje nawet chwilka, która nie byłaby zatruta nieustannym szumem i jazgotem. Nie pozostaje nawet szparka, w którą udałoby się wślizgnąć świadomości, aby zaobserwować wiercenie się chomika i wynikające z tego brewerie.

Powróćmy na chwilę do dnia opisanego na wstępie, do zwykłego dnia zwykłego człowieka, i ujawnijmy mechanizmy działania Myślaka, co pozwoli nam zrozumieć, w jaki sposób temu stworzonku udaje się wodzić nas za nos.

Jak działa Myślak

Siódma rano. Któż z nas nie był kiedyś zmuszony założyć nowej rolki papieru toaletowego na uchwyt, ponieważ poprzedni użytkownik toalety tego nie zrobił? Najprawdopodobniej każdy. Zatem stajesz twarzą w twarz z nagą kartonową rolką pozostałą po obdarciu resztek papieru. Trudno o bardziej niepozorny, niegroźny przedmiot. Dlaczego więc jego widok godzi cię prosto w serce, dlaczego głęboko cię rani? Ponieważ twoje ego czuje się urażone. Czuje się zlekceważone. To oczywiste, że życie byłoby łatwiejsze, gdybyś nie musiał zrobić trzech kroków po nowy papier i gdyby wszyscy w twojej rodzinie zawsze traktowali się z szacunkiem. Niemniej jednak dlaczego te trzy kroki wydają ci się prawdziwą torturą? To z powodu tego, co dzieje się w twojej głowie, z powodu reakcji sfrustrowanego chomika, który startuje do frenetycznego biegu: „Dlaczego to MNIE zawsze to spotyka? Dlaczego to JA zawsze muszę się wszystkim zajmować?”.

Tego rodzaju myślaczenie zawiera w podtekście założenie, że ty sam (gdyby to na ciebie padło wykorzystanie ostatniego skrawka papieru) oczywiście natychmiast wymieniłbyś tę przeklętą rolkę, ponieważ ty, właśnie ty, jesteś inny! Różnisz się od tych wszystkich leniwych istot, które nie widzą dalej niż koniec własnego nosa. Jesteś kimś specjalnym, jesteś całkowicie wyjątkowy. Postępujesz tak, jak nikt inny nie postępuje. Zawsze, bez wyjątku, wsłuchujesz się w potrzeby innych i nigdy, przenigdy nie przyszłoby ci do głowy, żeby zostawić na uchwycie pustą rolkę. Nigdy w życiu!

Czy widzisz, jak twój chomik rozpędza się w swoim kołowrotku?

Dziesięć po siódmej. Ani butelka szamponu nie jest przeznaczonym specjalnie dla ciebie narzędziem tortury, ani tym bardziej twoja roztargniona córka nie jest twoim katem. Jednak myślaczenie, rozbryzgi myślideł wytryskujące spod kołowrotka Myślaka („Jak mogła nie pomyśleć o odłożeniu szamponu na miejsce? Dlaczego nie myśli o innych? A co ze MNĄ?”) powodują wydzielanie się pewnych hormonów, które masowo dostają się do krwiobiegu. Ich napływ powoduje skurcze mięśniowe i inne reakcje fizjologiczne, które sprawiają, że życie zaczyna wydawać ci się koszmarem. Zaistnienie tego koszmaru nie ma niczego wspólnego ani z butelką, ani z twoją córką. To znów daje o sobie znać twoje ego, które domaga się uznania; to ono sprawia, że powarkujesz na rzeczy takie jak: „Traktują mnie jak mebel w tym domu!”.

Ponownie za chomiczymi myślidłami kryją się podteksty sugerujące, że ty, istota jedyna i nieporównywalna z nikim, ty oczywiście odstawiłbyś tę przeklętą butelkę do kabiny prysznicowej. Ponieważ ty, jedynie ty, wiesz, jak należy postępować. Tylko ty jesteś wystarczająco inteligentny, by odróżnić szacunek od braku szacunku, postępowanie słuszne od niewłaściwego, dobro od zła. Tak właśnie jest skonstruowane twoje niezrównanie wyjątkowe Ja! Natomiast inni ludzie… Ach! Wszyscy oni w najlepszym wypadku są zaledwie miernymi przeciętniakami!

A co z brązowymi skarpetkami, których nie było w szufladzie? A co ze resztkami kurczaka? I co z tym bałwanem, który nie ruszył na zielonym? No cóż… Wszystko to są okazje, które wykorzystuje ego, żeby rozpanoszyć się w twojej głowie i w zarodku unicestwić wszelkie próby wyciszenia lub inteligentnej refleksji. Gdy do głosu dochodzi chomik Myślak, słyszysz jedynie jego elukubracje: „Żona się ze mną nie liczy, córka udaje księżniczkę, a ten kierowca jest kompletnym debilem!” – i uznajesz je w danej chwili za błyskotliwe przemyślenia.

Przywołane tu sytuacje z pewnością nasuną Czytelnikowi na myśl zdarzenia z jego własnego życia i pomogą zrozumieć, że wystarczy moment roztargnienia, aby Myślak przejął nad nami kontrolę. Jednak nie musi tak być. Warto nauczyć się poskramiać to stworzenie, bo korzyści z tego wynikające są doprawdy nieocenione.

Jak chomik Myślak wodzi nas na manowce

Za piętnaście ósma. Stoisz twarzą w twarz z licznym audytorium − wygłaszasz referat, przedstawiasz wyniki swojej pracy, prowadzisz wykład dla studentów itp. − aż tu nagle, w trakcie twojej przemowy, do sali wkracza spóźnialski. Wzrok obecnych zwraca się ku niemu i w mgnieniu oka, twoim kosztem, przybysz skupia na sobie całą ich uwagę. Twój Myślak natychmiast rzuca się do ataku: „Co, do licha, jest ciekawego w tym, że ktoś wchodzi do pokoju? Gapią się na niego jak wół na malowane wrota! Taki nikt zawsze znajdzie jakiś sposób, żeby go zauważono. A ja? Co ze mną? Nikt mnie już nie słucha!”. Czujesz, że ogarnia cię skrępowanie. Tracisz wątek, pocisz się, zaczynasz się jąkać…

Dziesiąta rano. Odsłuchujesz wiadomości na poczcie głosowej i słyszysz głos swojej matki. Oznajmia, że ojciec został w nocy zabrany do szpitala. Poczuł się źle po wysłuchaniu wieczornych wiadomości w telewizji i jeszcze nie wiadomo, jaka jest diagnoza. Natychmiast, nie zwlekając, uaktywnia się twój Myślak: „O kurczę, ale staruszek wybrał sobie fatalny dzień, właśnie teraz, gdy mam taki nawał pracy! To dla niego typowe, zawsze robi wszystko, żeby mi skomplikować życie!”. Masz wrażenie, że głowa zaraz ci pęknie, szukasz swoich środków przeciwbólowych, ale nie możesz ich znaleźć. Myślak się rozkręca: „Chyba ktoś podwędził moje pigułki. Tylko tego mi brakowało! Ja to mam pecha w życiu. Przecież nikomu nic złego nie zrobiłem. Dlaczego właśnie na mnie wszystko się musi skrupić?”.

Pierwsza po południu. Dowiadujesz się, że jeden z kolegów sprzątnął ci sprzed nosa awans, do którego aspirowałeś. Od dawna wyrabiałeś nadgodziny, poświęcałeś weekendy na szkolenia, brałeś udział w niekończących się nasiadówkach (w przeciwieństwie do niego) i okazuje się, że to wszystko na marne. Myślak jakby tylko czekał, aby puścić w ruch swój kołowrotek: „Dlaczego on? Dlaczego nie ja? W czymże on jest lepszy ode mnie? Przeklęty lizus! Powinienem był się tego spodziewać! Nikt tu nie ceni prawdziwych zasług! Nie liczą się kompetencje, nie liczy się talent, jedynie to, jak nisko czapkuje się przełożonym!”.

Wkrótce potem myślaczenie chomika przechodzi do innych rejestrów emocjonalnych: „Tak czy owak, już mi zbrzydło to miejsce pracy. Jak dobrze pomyśleć, to przecież marnuję się na tym stanowisku. Właściwie już mi się nie chce, już mnie to zaczyna nudzić. I nic dziwnego, bo nie ma mowy o najmniejszej wdzięczności za moje starania!”. Na sercu tak ci ciężko, jakby piersi przygniatał ci wielki głaz.

Siódma wieczór. Jesz kolację w gronie przyjaciół. Jest też Ryszard, dusza towarzystwa. Ryszard wszędzie był i wszystko widział − spotkał dalajlamę, zdobył Kilimandżaro, pokonał raka i zrobił majątek na spekulacji nieruchomościami. Jego nowo odkrytym powołaniem jest udzielanie się w wolnym czasie jako wolontariusz w hospicjum. Tego wieczoru Myślak Ryszarda jest w wyjątkowej formie: „W zeszłym tygodniu odwiedziłem tę nowo otwartą pięciogwiazdkową restaurację. Nie macie pojęcia, jakiego tam podają szampana! Nigdy w życiu nic tak dobrego nie piłem! Aha, a w przyszły wtorek biorę udział w konferencji na temat ochrony środowiska. Zaprosił mnie znajomy, no, wiecie, ten z ministerstwa; bardzo mu zależało, żebym się zgodził…”. Podczas gdy Ryszard ględzi i ględzi, twój Myślak czuje się zdołowany, zaczyna marudzić i gdy raz już łapie tę fazę, trwa tak do końca wieczoru: „Dlaczego ja nie mam takiego udanego życia jak on? To wkurzające! Temu facetowi wszystko się udaje. Gdyby zdarzyło mu się kupić los na loterię, nie wątpię, że wygrałby główną nagrodę! Farciarz! I jeszcze ta jego działalność dobroczynna… To dobijające!”. Masz ochotę wstać i wyjść, żeby się dłużej nie męczyć. Ale wtedy twój Myślak interweniuje: „Jak to będzie wyglądało, jeśli sobie pójdę? Wyjdę na zazdrośnika. Powinienem raczej mu udowodnić, że świat się na nim nie kończy. Ten pajac uważa się za jedynego sprawiedliwego w służbie ludzkości!”. Spędzasz zatem resztę kolacji, wiercąc się na krześle i drapiąc się nerwowo po łydkach, jakby zaatakowała cię cała chmara insektów.

Dziesiąta wieczór. Dzwoni telefon. To policja. Twój syn został zatrzymany w stanie nietrzeźwym, znaleziono też przy nim marihuanę. Zostanie w areszcie na noc i nie wiadomo, jak to wszystko się skończy. Pod twoją czaszką rozgorączkowany Myślak rzuca się do akcji: „Boże drogi, cóż ja takiego Ci uczyniłem, że zasłużyłem na taką karę? A przecież temu smarkaczowi nawet ptasiego mleczka nigdy nie brakowało! Całe życie dla niego poświęciłem! To wina tych jego kumpli! Gromada łajdaków…”.

Północ. Leżysz w łóżku z szeroko otwartymi oczami. Odnosisz wrażenie, że Myślak stał się zwierzęciem o nocnym trybie życia i rozmnożył się ponad miarę. Czujesz się tak, jakbyś wyhodował sobie w głowie całe stadko tych biegających nerwowo stworzonek. Nie jesteś w stanie nawet przez chwilę zebrać myśli, bo w umyśle z oszałamiającą szybkością wirują ci chmary myślideł: „Gdzie popełniłem błąd? To moja wina, że mój syn się stoczył… Jako ojciec jestem beznadziejny… Moja kariera stanęła w miejscu… Jestem nikim… Znajomym muszę się wydawać żałosny… Jestem do niczego…”. Fala za falą, całymi godzinami, przez umysł przelewa ci się nawał przygnębiającego chomiczego myślaczenia. Twoje neurony poddawane są przewlekłym torturom.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: