Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wszystkimi zmysłami - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
Luty 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Wszystkimi zmysłami - ebook

Gdy stracisz wszystko, zawsze zostanie ci miłość…
„Mama wiedziała. Dlatego nie poszła otworzyć. Kiedy tylko zapukali do drzwi, wiedziała, że tata nie żyje…”
Dwudziestoletnia Ember też wiedziała. Wizyta dwóch oficerów oznaczała, że jej tata nie wróci do domu. Ale nie wiedziała, jak ma znaleźć siłę, żeby zaopiekować się swoją rozpadającą się rodziną, kiedy mama pogrąży się w rozpaczy. I kiedy ona sama stanie na skraju rozpaczy.
Wtedy pojawił się Josh. Jej dawna miłość z liceum, gwiazda hokeja, mężczyzna, który teraz chce jej pomóc – wbrew jej samej. Wystarczy jego jedno spojrzenie, jeden dotyk i ból znika. Kiedy on jest przy niej, Ember zaczyna wierzyć – w siebie i w nich razem. Dopóki to, co ukrywa Josh, znów nie roztrzaska jej świata…

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-241-5851-5
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 2

To nie był mój pierwszy wojskowy pogrzeb, ale do tej pory byłam dzieckiem i śmierć kogoś, kogo moi rodzice kiedyś znali, w ogóle mnie nie ruszała. Pogrzeb taty powoli rozdzierał mnie na kawałki każdą łzą, którą wstrzymywałam. Za każdym razem, gdy ktoś mnie przytulał albo mówił, jak mu przykro, zamykał się inny kawałek mnie, zupełnie tak jakbym osiągnęła maksimum bólu.

Riley, mój znakomity, perfekcyjny chłopak od trzech lat, przyjechał z wakacji w rodzinnym domku w Breckenridge, żeby być ze mną. Nie powiedziałabym jednak, że był przy mnie. Ostatnie kilka dni spędzał bardziej ze swoją komórką i nawet jeszcze tu nie dotarł. Ale nie mogłam go winić. Nie byłam teraz dobrym towarzystwem. Odkąd dotarła do nas ta wiadomość w zeszłym tygodniu, święta minęły w ciszy, zbliżał się Nowy Rok, a mama nadal na nic nie reagowała. Na szczęście pojawiła się babcia, żelazne wsparcie. Stała na straży naszej rodziny. Nikt nie straszył nas, że mamę trzeba będzie leczyć. Jeszcze nie.

Kaplica szybko się zapełniała. Ludzie, których rozpoznawałam, ale też niezliczeni żołnierze, których nie znałam, zajmowali miejsca, rozmawiając ściszonymi głosami. Chcieliśmy, żeby pogrzeb był połączony z uroczystą, wojskową mszą. Myślę, że żadne z nas nie przeszłoby przez to drugi raz. April siedziała otoczona grupą przyjaciół, którzy pocieszali ją masowo, bo płakała, a ja na ten widok poczułam małe ukłucie zazdrości. April mogła się rozkleić. To był ten luksus, którego nie miałam już więcej.

– Och, Ember. – Kiedy czekałam na Gusa, Sam, moja najlepsza przyjaciółka z liceum, pociągnęła mnie do tyłu kaplicy, żeby mnie przytulić. Opadłam na nią całym ciężarem. – To do dupy!

Zawsze dokładnie wiedziała, co powiedzieć.

– Cieszę się, że tu jesteś – wyznałam coś szczerze pierwszy raz dzisiaj.

– Gdzie Riley? – Zmarszczyła skórę w odcieniu latte na czole, ściągając brwi.

Przybrałam fałszywy uśmiech.

– Nie jestem pewna. Ale powiedział, że jedzie.

Zmarszczyła czoło jeszcze bardziej i zobaczyłam błysk w jej piwnych oczach, zanim westchnęła.

– Kayla? Nadal mieszka z tobą w pokoju, tak?

– Jest w Bostonie z rodzicami, ale przyleci do Boulder za kilka dni.

Wstrzymałam oddech, czekając na sarkastyczny żart Sam. Nie przepadały za sobą z Kaylą, odkąd oddaliłyśmy się od siebie. Ja wyjechałam do Boulder i zaprzyjaźniłam się z Kaylą. Sam została i poszła do szkoły w Colorado Springs. Nadal bardzo kochałam Sam, ale ciężko było utrzymać przyjaźń, żyjąc z dala od siebie.

– Jasne. – Organy zaczęły grać, a Sam ścisnęła moją rękę. – Pamiętaj, że możesz na mnie liczyć zawsze, kiedy będziesz mnie potrzebować.

– Wiem.

Uśmiechnęła się do mnie delikatnie i odeszła, żeby usiąść ze swoją mamą, która była dobrą przyjaciółką taty. Myślę, że tak właśnie się dzieje, kiedy spędzasz z kimś lata, a potem rozjeżdżacie się do dwóch różnych miejsc.

– Ember? – Odwróciłam się i ujrzałam panią Rose, której mąż zginął w tym samym ataku co mój tata. Wyglądała na opanowaną. Miała na sobie prostą czarną, obcisłą sukienkę i dopasowane szpilki, ułożone włosy i idealny makijaż bez smugi. Jej dwóch małych chłopców, Carson i Lewis, było ubranych w nieskazitelne małe czarne garnitury.

– Dzień dobry, pani Rose. Miło nam, że pani przyszła – odpowiedziałam w imieniu rodziny. – Jak się pani trzyma?

Muskała rękoma ramiona swoich synków, jakby upewniała się, że nadal tam są.

– Dajemy sobie radę. A jak mama?

Zarumieniłam się.

– Przechodzi trudny okres.

Pani Rose skinęła głową.

– Każdy z nas przechodzi żałobę w inny sposób. Mama wydobrzeje. – Uśmiechnęła się do chłopców. – Chodźmy poszukać naszych miejsc.

Szli wzdłuż nawy, a do mnie zakradło się coś mrocznego, podnosząc mi temperaturę. Jak ona mogła czuć się tak dobrze? Jak mogła być tak doskonale opanowana, podczas gdy moja mama się kompletnie rozpadła? Ciążyła mi cała ta niesprawiedliwość. Chciałam, żeby mama pozbierała się tak jak pani Rose.

Mój telefon zawibrował, oznajmiając nową wiadomość.

Riley: „Jestem w drodze, ale się spóźnię”.

Ember: „Do zobaczenia niedługo”.

Wsunęłam iPhona z powrotem do torebki, kiedy Gus wyszedł z łazienki. Garnitur sprawiał, że wyglądał na znacznie starszego. Kolejny złodziej jego dzieciństwa. Motał się z długimi końcami krawata, których nie potrafił zawiązać, kiedy był w łazience. Gus miał tylko dwa krawaty, które wiązał mu tata, zanim wyjechał na służbę. Węzły wysuwały się i fruwały naokoło głowy Gusa, gdy wkładał krawat do kościoła, ale starałyśmy się ich nie rozwiązywać. Żadna z nas nie wiedziała, jak wiąże się krawat. Nigdy o tym nie myślałyśmy.

– Ja nie chciałem. – Jego oczy wezbrały łzami i mi również znów zachciało się płakać. Zmusiłam się do uśmiechu, co stawało się coraz prostsze za każdym kolejnym razem.

– To żaden problem, kolego. – Delikatnie otarłam mu łzy i skupiłam się na wiązaniu krawata.

Ogarnęła mnie fala gniewu. To zadanie należało do taty. To on miał nauczyć Gusa, jak wiązać krawat, prowadzić samochód albo podrywać dziewczyny. Jak Gus ma dorastać bez ojca? Jasne, że tata nigdy już nie poprowadzi mnie do ołtarza i nie będzie trzymał mojego pierwszego ani kolejnego dziecka. Ale ja miałam go przez dwadzieścia lat i zdążyłam już dorosnąć do bycia kobietą. To nie fair, że jego syn miał go tylko przez siedem lat.

Plątałam się z krawatem, ale nie miałam pojęcia, jak go zawiązać. Dwie duże ręce sięgnęły pomiędzy nas, a ja spojrzałam za siebie. O mało nie upadłam z wrażenia, widząc Josha Walkera przykucniętego obok mnie. Smutno się uśmiechnął.

– Hej, Gus, mogę ci pomóc?

– Cześć, trenerze. Jasne.

Trenerze? No tak, Gus mi mówił, ale nie skojarzyłam. Josh Walker, którego ja pamiętam, nie zawracałby sobie głowy, żeby trenować kogokolwiek, nie mówiąc już o grupie nadpobudliwych dzieciaków. Co go tak zmieniło w ciągu ostatnich czterech lat?

Gus obdarzył mnie pięknym uśmiechem, a ja o mało nie przytuliłam Josha za wywołanie go.

– Ember, to mój trener hokeja.

– Już się poznaliśmy, Gus. – Zmierzwiłam mu włosy i wstałam powoli, uważając, żeby nie przewrócić się w szpilkach.

– Chodziłem z twoją siostrą do liceum, młody człowieku. – Josh szybko zawiązywał krawat Gusa, zwinnie go zaplątując i przeciągając, aż w końcu przypominał wiązanie taty. Opanowała mnie ogromna wdzięczność. Josh uratował dzień Gusa.

Zajęliśmy nasze miejsca, do których poprowadził nas kapelan. Gus siedział koło mnie, potem mama, babcia i April. Jeden po drugim pojawiali się mówcy, którzy dzielili się najlepszymi wspomnieniami o tacie. Ocalił życie wielu ludziom, poświęcając się tym, którzy tego potrzebowali. Nigdy nie przestał mnie inspirować we wszystkim, oczywiście z wyjątkiem śmierci. Umarł bezsensowną śmiercią, pomagając innym ludziom. Jakie były w tym sens i sprawiedliwość? Histeryczny śmiech wytrysnął z moich ust. Babcia sięgnęła ręką mojego ramienia, żeby mnie uspokoić. To tak jakbym miała, siedząc tu, pojąć znaczenie życia i śmierci. Bzdura. Nikt nie rozumiał, czym tak naprawdę jest wojna. Śmieszne, że ktoś w ogóle mógł pomyśleć, że znajdę odpowiedź na te wszystkie pytania tylko dlatego, że straciłam kogoś, kogo kocham. Byłabym teraz idealnym pacjentem dla mojego profesora psychologii.

W połowie nabożeństwa poczułam na ramieniu znajomy uścisk zza pleców. Riley w końcu przyjechał. Jednak zamiast pocieszenia czułam złość i irytację. Jak na kogoś, kto twierdził, że mnie kocha, nie byłam zbyt wysoko na liście jego priorytetów tego dnia. Bez wątpienia miał idealne wytłumaczenie – kot uwięziony na drzewie albo samotny nieznajomy, który złapał gumę.

Oficer stanął na podium i zaczął tradycyjne odczytywanie nazwisk. O Boże. Zaczęło się. Gdy odczytywał imiona obecnych żołnierzy, ci wstawali wśród zgromadzenia, ogłaszając swoją obecność. Niebieskie postacie naokoło mnie wyskakiwały niczym zabawki na sprężynie z otwartego pudełka. Wszyscy żywi i zdrowi. Sądziłam, że byłam na to gotowa. W końcu wiedziałam, że to nadejdzie. Nasz oficer wspierający przeprowadzał nas przez to wiele razy. Wyczytają imię mojego taty, ale on nie odpowie.

Taki był tego sens.

– Podpułkownik Howard? – Głos oficera odbił się echem w kościele. Czułam, jak napina się każdy mięsień w moim ciele i zgrzytają zęby. – Podpułkownik Justin Howard? – gorący, żałosny płacz April przerwał ciszę i łzy wydrążyły sobie drogę w dół jej policzków. Nie mogłam zrobić nic oprócz uniesienia rąk, żeby je zetrzeć. Boże, przestań już wołać jego imię. Proszę. Ale nie przestał. – Podpułkownik Justin A. Howard? – Jeszcze raz. Musiałam przejść przez to jeszcze raz.

– Dlaczego wołają imię taty? – spytał Gus.

Żeby udowodnić, że naprawdę odszedł.

Nie byłam w stanie mu odpowiedzieć. Moje gardło było sparaliżowane ze strachu przed tym, co mogłoby wybuchnąć, gdybym w końcu coś powiedziała. Przyciągnęłam go bliżej.

– Podpułkownik Justin August Howard?

Wiedziałam, że mówili coś więcej, ale nie słyszałam tego. Cofnęłam się pamięcią do momentu, kiedy tata kucał, żeby czteroletni wtedy Gus pomógł mu przypiąć odznakę podpułkownika do ramion. Wszyscy byliśmy tacy szczęśliwi i dumni. Przypuszczam, że dzisiaj też powinniśmy być dumni, wiedząc, że oddał życie za coś ważniejszego niż on sam. Ludzie jednak nie wiedzą, że w moich oczach nie było niczego ważniejszego niż mój ojciec, niczego, co warte było by jego życia.

Dudy zagrały głośno Amazing Grace, a obok mnie w końcu odezwała się mama. Szeptała imię taty, błagając przygnębiona.

– Justin?

Zagryzłam dolną wargę, żeby powstrzymać się od płaczu. Wcinałam się w miękkie mięso, dopóki ból, który sobie zadawałam, nie powstrzymał przeszywającego mnie żalu.

Jak tylko nabożeństwo się skończyło, miałam ochotę pogratulować sobie za przetrwanie, ale nadal musiałam wytrzymać pogrzeb. Przeszliśmy nawą za kapelanem, wychodząc głównymi drzwiami, przed którymi czekała czarna limuzyna. Babcia wepchnęła mamę do środka, a April szła za nimi razem ze swoim chłopakiem Brettem. Czekałam na zewnątrz z Gusem na Rileya, bo wiedziałam, że będzie chciał jechać z nami.

Zszedł powoli schodami, ubrany w nieskazitelny garnitur, który bez wątpienia wybrała mu jego matka. Jego blond włosy były zaczesane na bok, a niebieskie oczy wyróżniały się na tle czarnego garnituru. Znowu ogarnęła mnie chęć histerycznego śmiechu. Riley był ożywioną wersją Kena. Przyciągnął mnie w swoje ramiona, otaczając zapachem wody kolońskiej, której używał od naszego ostatniego roku w liceum. Następnie lekko się cofnął, żeby mnie pocałować, a jego oczy rozbłysły.

– Och, kochanie? – Odrzuciło go jakby z obrzydzeniem.

Josh pojawił się obok mnie i posadził Gusa, kiedy skończył go przytulać. Wyciągnął chusteczkę i delikatnie musnął miejsce poniżej moich ust. Chusteczka była czerwona, poplamiona krwią, która leciała mi po tym, jak zagryzałam wargę zębami. Uśmiechnął się do mnie słabo i szybko wycofał, jakby wiedział, że przekroczył granicę. Och! Przeciągnęłam językiem wzdłuż wargi i poczułam to uszkodzone miejsce.

Riley przewrócił oczami, zanim doszło do niego, kto to był.

– Josh Walker! – Wyciągnął rękę, a Josh ją uścisnął. – Dużo czasu minęło. Trenujesz mojego małego brata i Gusa, prawda?

Josh kiwnął głową.

– Rory to wspaniały dzieciak. Później pogadamy, Gus.

Gus chwycił mnie za rękę i szarpnął.

– Czy trener Walker może iść z nami? Proszę.

– Gus, limuzyna jest tylko dla rodziny – odpowiedział Riley, zanim się odezwałam.

– Cóż, ty też nie jesteś rodziną. A poza tym, jeśli April i Ember zabierają kogoś ze sobą, to ja też. – Gus uśmiechnął się złośliwie.

Nie mogłam sprzeczać się z logiką Gusa.

Koniec wersji demonstracyjnej.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: