Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Z ciszy - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
3 lipca 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Z ciszy - ebook

Nowy tom bestsellerowej serii New Adult „Z miłości”. Tysiące sprzedanych egzemplarzy w Polsce! Poznań autorkę, której historie chwytają za serce! Uwaga: tomy serii można czytać w dowolnej kolejności!

 

Nie wiem, czy powinnam im współczuć, czy zazdrościć. Mają nie więcej niż dwadzieścia lat, są odurzeni miłością i nie widzą poza sobą świata. Prawdopodobnie zdążyli już zaplanować wspólną przyszłość i naiwnie wierzą, że nic nie stanie im na drodze. Ale prędzej czy później przekonają się, że los bywa przewrotny. Zaskakuje, wystawia na próbę i rzuca pod nogi kłody, przez które niełatwo przeskoczyć. Kiedy widzę ich uśmiechnięte twarze i pełne czułości spojrzenia, przechodzi mi przez myśl, że niecały rok temu wyglądałam dokładnie tak samo. Tylko że ja już zdążyłam pozbyć się złudzeń…

 

Ostatnie, o czym myśli Zojka, to randkowanie z przypadkowymi chłopakami. Oddana pasji i zamknięta w swoim świecie pełnym niepewności, każdego dnia zakłada zbroję twardej i bezkompromisowej dziewczyny. Kiedy próg studia tatuażu przekracza Filip, życie obojga nie będzie już takie jak dawniej. Choć chłopak panicznie boi się igieł, trzyma w dłoni wzór na piękny i tajemniczy tatuaż. Czy historia pisana tuszem będzie miała wystarczającą siłę, by połączyć tych dwoje na zawsze? Czy mimo obaw i lęków będzie ich stać na podjęcie wyzwania, jakie rzuca im los? Może warto spróbować, bez względu na wszystko…

 

 

 

 

Kategoria: Young Adult
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66278-21-9
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

Z mojego gardła wyrywa się krzyk.

Ręce drżą, serce wali jak opętane, a krew odpływa z twarzy. Nie… To nie dzieje się naprawdę. Wciągam gwałtownie powietrze i chwytam palcami mokrą trawę. Boże… błagam… spraw, żeby to był tylko sen…

Ale Bóg nie słucha. Rzeczywistość uderza we mnie z taką siłą, że zaczyna brakować mi tchu. Opadam na ziemię i patrzę przed siebie nieprzytomnym wzrokiem. To koniec, przebiega mi przez myśl. Zamykam oczy i próbuję stłumić szloch. Ale emocje są silniejsze. Rozszarpują mnie niczym stado wygłodniałych sępów i odlatują.

Po ogłuszającym wrzasku zapada przeraźliwa cisza, a ja uświadamiam sobie, że już nic nie będzie takie samo.Alan

To było jak powrót do przeszłości. Ta sama polana, te same dwa domki, ten niesamowity klimat i szum drzew…

Wydawało mi się, że w tym miejscu czas stanął, a ja znów mam dziesięć lat i przeżywam najlepsze wakacje w swoim życiu. Znów jest mój dziadek i chciałem myśleć, że jest też babcia. A po sąsiedzku mieszka pani Teresa.

Tutaj nie byłem studentem inżynierii z wielkiego miasta i gościem, którego dziewczyna zdradziła z jego najlepszym przyjacielem. Tutaj byłem dzieciakiem żyjącym chwilą i kolejnym oddechem.

Od dziesięciu lat nie czułem się tak dobrze jak w momencie, gdy wysiadłem z samochodu, a podeszwy moich butów dotknęły źdźbeł trawy. Odetchnąłem pełną piersią i poczułem, że te wakacje spędzę tak, jak chcę, a nie tak, jak ustali to mój ojciec lub moja niewierna dziewczyna.

Dziadek powitał mnie z otwartymi ramionami, czyli tak, jak zawsze witał mojego ojca, chociaż ten na to nie zasługiwał. W ciągu kilkunastu minut streścił mi najważniejsze fakty z ostatnich lat swojego życia, w którym nie uczestniczyłem, a później zaproponował, że przejdziemy się do pani Teresy, bo i ona chętnie by mnie zobaczyła.

Starsza kobieta uściskała mnie serdecznie i zapytała, co u mnie słychać – zrobiła to w taki sposób, jak gdybym przyjeżdżał tu regularnie. W każdym razie nawet w najśmielszych wyobrażeniach nie przypuszczałem, że będzie nam się rozmawiało tak swobodnie i lekko, jak to się odbywało.

A później z domku nadgryzionego zębem czasu wyszła ona.

Zapamiętałem ją jako rezolutną ośmiolatkę, której rude włosy zawsze były uczesane w dwa warkocze. Nosiła krótkie spodenki (a rzadko sukienki), sprane T-shirty i była moją najlepszą wakacyjną przyjaciółką. Jej ramiona i twarz obsypane były tysiącami piegów, a bystre zielone oczy zawsze dostrzegały wszystko wcześniej niż moje. Kiedyś nazywałem ją Pippi, od znanej wszystkim Pippi Langstrumpf.

Teraz jednak była Leną. Leną Michalską, osiemnastoletnią dziewczyną i – ku mojemu wielkiemu zdumieniu – matką dwuletniego Marcela. Nie chciałem pokazać po sobie zaskoczenia, bo pewnie dość już się naoglądała min tego typu. Popatrzyłem na uczepionego jej nóg chłopca i chciałem go poznać trochę bliżej. Przyjąłem taktykę małych kroków – na początek postanowiłem go trochę ośmielić.

Okazało się, że nie jest to wcale takie proste, ale towarzystwo czarnego i solidnie wypasionego kocura ociepliło nasze stosunki w zadziwiający sposób. Podobało mi się to, co widziałem na twarzy Leny, gdy razem z jej synkiem głaskaliśmy Charliego. Wydawała się nie tylko szczęśliwa, ale także lekko wzruszona.

W mojej głowie bezustannie migotało pytanie, kim jest ojciec dziecka i gdzie się podziewa. Oczywiście, to w żadnym razie nie była moja sprawa. Znałem Lenę w dzieciństwie, a przez dziesięć lat mogło się wiele wydarzyć. U niej się wydarzyło. Była nastoletnią matką, ale odnosiłem wrażenie, że radziła sobie świetnie.

Wieczorem, gdy zasiedliśmy z dziadkiem do skromnej kolacji, słuchałem jego opowieści o trudnym pożegnaniu z babcią. Pamiętałem ten okres bardzo wybiórczo. Wiedziałem tylko, że babcia miała raka piersi, który każdego dnia odzierał ją ze złudzeń o wyzdrowieniu. Odeszła bez bólu, jej ciało było kruche i blade – tak opisywał to dziadek.

W którymś momencie zapadła pomiędzy nami cisza. Zamieszałem łyżeczką herbatę, wziąłem głęboki oddech i, nie podnosząc wzroku, zapytałem:

– Jak to się stało, że Lena została matką?

Dziadek parsknął pozbawionym wesołości śmiechem, jak gdyby czekał na poruszenie tego tematu, lecz spodziewał się, że zacznę go w mądrzejszy sposób.

– Jestem pewien, że wiesz, jak to się dzieje, że kobieta zostaje matką, a mężczyzna ojcem – odpowiedział nieco zgryźliwie, po czym wziął łyk herbaty i spojrzał na mnie przenikliwie swoimi błękitnymi oczami, otoczonymi gęstą siateczką zmarszczek. – Teresa do dziś nie wie, kto jest ojcem jej prawnuka. Lena powiedziała, że nigdy nikomu tego nie zdradzi. Ukrywała swoją ciążę do czwartego miesiąca, później Teresa przeprowadziła z nią poważną rozmowę i zabrała do lekarza. Tego chłopaka nigdy tu nie było. Lena nigdy nie twierdziła, że nie wie, kim on jest. To nie typ dziewczyny, która poszłaby do łóżka z zupełnie nieznajomym chłopakiem. W każdym razie Marcel to najfajniejszy dzieciak, jakiego znam! Nieufny, to fakt, ale wspaniały pod każdym względem – powiedział dziadek i czule się uśmiechnął.

To samo pomyślałem o Marcelu, jak tylko go zobaczyłem.

– Lena ukończyła szkołę?

– Tak, ale do matury nie podeszła. Nauczyciele poszli jej na rękę z zaliczeniem materiału, ale postawili warunek, że nie podejdzie do matury – odpowiedział z westchnieniem. Potarł dłonią czoło i pokręcił głową. – Ona naprawdę wiele przeszła, Alan… Teresa pomagała jej, jak tylko mogła, ale nikt nie był w stanie ochronić jej przed obelgami w szkole… – wyszeptał udręczonym głosem, a mnie ścisnęło w gardle.

Gdy byliśmy mali, Lena jeden raz wspomniała o tym, że nie lubi chodzić do szkoły, bo inni uczniowie się z niej śmieją. Była odrzucana przez rówieśników tylko dlatego, że mieszkała poza miastem, a jej ubrania nie były nowe. Pamiętam dokładnie, co jej wtedy powiedziałem: „Niech sobie gadają. Jesteś lepsza od nich pod każdym względem”.

Bo była. Nigdy nikogo nie obraziła, miała wielkie i serdeczne serce, a do tego ze spokojem przyjmowała wiele przykrych wydarzeń, których los jej nie szczędził. Zawsze na mnie czekała i dbała o to, żebym się nie nudził. Pomagała nie tylko swojej babci, ale także mojemu dziadkowi.

Pierwsze wakacje w wielkim mieście i bez Leny były najgorszymi wakacjami w moim życiu. Nie potrafiłem się odnaleźć i ciągle się zastanawiałem, jak ona musi się czuć: zawiedziona, smutna, odrzucona. Pomimo moich błagań ojciec nie chciał mnie zawieźć do dziadka. Byliśmy akurat w trakcie przeprowadzki do Warszawy, a rodziców bez reszty pochłonęło aranżowanie wystroju nowego, ekskluzywnego mieszkania.

Ojciec nie dzwonił do dziadka. A może robił to, gdy mnie nie było w pobliżu. Nie miałem możliwości, by się dowiedzieć, co słychać u Leny. Naprawdę ją lubiłem. Była moją rudowłosą koleżanką Pippi. Wymyślała superzabawy, nie płakała z powodu zdartego kolana i umiała doić krowy.

Lata mijały, a ja przestałem mieć nadzieję na kolejne wakacje w moim ukochanym miejscu. Wmawiałem sobie, że Lena już o mnie zapomniała, więc w końcu puściłem się w wir nowych znajomości z modnymi i bogatymi nastolatkami z Warszawy. Zacząłem żyć tak, jak chciał mój ojciec, i cieszyć się z materialnych dobrodziejstw, na które było nas stać. Porzuciłem myśli o żyjącym skromnie dziadku i jego domu w środku lasu.

Justynę poznałem w liceum. Była klasyczną pięknością – wysoka, szczupła blondynka o dużych niebieskich oczach. Zaiskrzyło między nami już pierwszego dnia, ale przez długi czas bałem się do niej zagadać. W końcu trafiliśmy na tę samą domówkę. I to tam zaliczyłem od razu wszystkie bazy. Nie przyszło mi do głowy, że Justyna jest łatwa. Po prostu dobrze się z nią bawiłem, a później dałem tej znajomości szansę się rozwinąć.

I rozwinęło się tak, że trwało to prawie cztery lata. Może wciąż bylibyśmy parą, gdyby Justyna nie zdradziła mnie z moim najlepszym przyjacielem Pawłem.

Wydawało mi się, że ją znam. Bo była taka miła i ambitna, a do tego nieustannie zapewniała mnie o swojej wielkiej miłości. W końcu jednak zaczęła mnie unikać. Wymigiwała się od spotkań albo ciągle siedziała w telefonie i pisała SMS-y – rzekomo do koleżanki z roku. Dwa tygodnie temu, gdy przyszła do mnie na oglądanie filmu, w pewnym momencie poszła do łazienki. Zapomniała telefonu. Wtedy przyszedł SMS, którego pierwsza linijka wyświetliła się na pasku u góry.

Paweł: Kocham cię. Do zobaczenia wieczorem. Dziś będzie…

Powiedzieć, że mnie zmroziło, to jakby nie powiedzieć nic. Szybko przesunąłem palcem po ekranie i odblokowałem telefon. Wyszukałem w kontaktach Pawła i sprawdziłem numer tego gościa u siebie.

Okazało się, że „jej Paweł” to także „mój Paweł”.

Właśnie wtedy weszła do pokoju.

Wszystko było tak, jak na filmach. Płakała i błagała, próbowała tłumaczyć i przepraszała, ale ja bezdusznie wypchnąłem ją za drzwi. Wegetowałem przez tydzień, starając się rozgryźć przyczynę jej zdrady, ale nic nie przychodziło mi do głowy.

A ona dzwoniła. Dzwonił też Paweł. Dobijali się do moich drzwi, próbowali mnie złapać na uczelni. Bez skutku.

Poinformowałem rodziców, że jadę na wakacje do dziadka i właściwie po raz pierwszy miałem w nosie to, jak zareagują. Po prostu się spakowałem, wsiadłem w mojego białego citroena c4 cactus, którego dostałem od rodziców na osiemnaste urodziny, i opuściłem Warszawę, by po kilku godzinach jazdy znaleźć się w mojej bezpiecznej przystani.

– Myślę, że ona się cieszy, że przyjechałeś. Jako dziewięciolatka bardzo przeżywała to, że nie spędziłeś tu wakacji… – Odezwał się dziadek, gwałtownie wyrywając mnie z zamyślenia.

Wziąłem głęboki oddech i uśmiechnąłem się, ale tak naprawdę nie wiedziałem, co mógłbym powiedzieć.

Dziadek patrzył na mnie intensywnie, jak gdyby chciał coś usłyszeć. Cokolwiek.

– Zerwałem z dziewczyną. Po czterech latach. Zdradzała mnie z moim przyjacielem… Musiałem się odciąć, a nie ma lepszego miejsca niż to, żeby… się zresetować. – Wyznałem ze spuszczoną głową, jak gdybym obawiał się słów pogardy albo umoralniania.

– Wydaje się, że ona nie była ciebie warta. A ten chłopak to dupek – wypalił dziadek i zrobił to tak niespodziewanie, że wbrew sobie parsknąłem śmiechem.

Jak gdyby na zawołanie, leżąca na stole kuchennym komórka rozdzwoniła się po raz kolejny tego dnia. Imię mojej byłej dziewczyny.

– Odbierz i powiedz jej, że ma dać ci święty spokój. Nie daj sobą pomiatać, Alan – rzucił ostro dziadek. Krzesło zaszurało i patrzyłem, jak wstaje od stołu. – Idę spać. A ty to załatw, żebyś jutrzejszy dzień mógł powitać z uśmiechem i lżejszym sercem. Dobranoc.

Wyszedł z kuchni, a telefon zamilkł.

Wziąłem głęboki oddech, dopiłem herbatę i zacisnąłem palce na aparacie, jakbym chciał w ten sposób odebrać Justynie możliwość wykonania kolejnego telefonu do mnie.

Jednak dziadek miał rację. To należało załatwić najszybciej jak tylko możliwe.

Wstałem od stołu, odłożyłem szklankę do zlewu i wyszedłem z domu, żeby rozmową nie przeszkadzać dziadkowi. Przysiadłem na progu i ze ściśniętym żołądkiem wybrałem numer Justyny.

Odebrała po jednym sygnale.

– Alan? – wyszeptała z niedowierzaniem, jak gdyby przytrafiła się jej najbardziej nieprawdopodobna rzecz na świecie.

– Tak – odparłem krótko. Głęboki wdech, głęboki wydech. Zachowaj spokój, powiedziałem sobie. – Chcę, żebyś wreszcie mnie uwolniła: od swoich SMS-ów, telefonów, nagrań na poczcie głosowej. Nie nachodź mnie w mieszkaniu, nie…

– Przecież wyjechałeś – wtrąciła rozpaczliwie. – Alan, ja chcę naprawić to, co zepsułam. Popełniłam ogromny błąd, bo Paweł… on po prostu umył od wszystkiego ręce, jak gdybym tylko ja dopuściła się zdrady. A przecież… – Urwała i poczułem, jak szloch ściska jej gardło. – Wybacz mi, proszę. Nie przekreślaj tylu wspólnych lat!

– Ty je przekreśliłaś w momencie, gdy wskoczyłaś Radochońskiemu do łóżka. On najwidoczniej nie ma honoru i bierze po kumplach, ale ja nie, więc uszanuj moją decyzję i daj mi spokój. To koniec – warknąłem ze złością, bo czułem, że jej rozpaczliwy głos zaczyna docierać tam, gdzie nie powinien.

– Rezygnujesz z nas tak łatwo, Alan! Tak łatwo, jak gdybym nigdy nic dla ciebie nie znaczyła! – Załkała rozpaczliwie, a ja byłem bliski tego, żeby się nabrać na jej ból, smutek, żal.

– To ty nas przekreśliłaś, Justyna! To ty mnie zdradziłaś, a nie ja ciebie! Po prostu daj mi spokój i pozwól, żebym o tobie zapomniał, do cholery! Chociaż raz nie bądź egoistką! – ryknąłem do telefonu i po prostu się rozłączyłem.

Ona zawsze potrafiła mną manipulować. Grała słodką i niewinną, wiedziała, jak mnie podejść, jak zdobyć to, co byłoby dobre dla niej. Chciała do mnie wrócić tylko dlatego, że, jak to określiła: „Paweł… on po prostu umył od wszystkiego ręce”. A czego się spodziewała po Radochońskim? Tym lekkoduchu, dla którego szczytem marzeń było hurtowe zaliczanie dziewczyn?

Dłonie mi drżały, oddech rwał się ze złości. Otaczał mnie kojący szum drzew, nad głową miałem rozgwieżdżone i bezchmurne niebo… Kiedyś byłem tu najszczęśliwszy na świecie. Bez oczekiwań ze strony matki, bez rozkazów ojca.

Ukryłem twarz w dłoniach i westchnąłem głęboko, a z ciemności dobiegło ciche miauknięcie. Podniosłem wzrok i zobaczyłem, że biegnie do mnie kot Marcela i Leny. Charlie z lubością otarł się o moje łydki i trącał mnie łebkiem, domagając się pieszczot. Podrapałem go za uchem i zostałem uraczony rozanielonym mruczeniem.

– Co jest, kocie? – mruknąłem, obserwując, jak Charlie pręży grzbiet i patrzy na mnie wielkimi oczami. – Dlaczego siedzisz tu ze mną, a nie śpisz z Marcelem? – zapytałem, a kot odpowiedział mi miauknięciem i otarł się pyszczkiem o moją dłoń. – Chodź, idziemy. – Postanowiłem nagle i wziąłem zwierzaka na ręce.

Charlie zaczął mruczeć jeszcze głośniej, a jego łepek raz za razem ocierał się o mój szorstki podbródek. Wyszedłem z naszego podwórka i przeszedłem do sąsiedniej furtki. Otworzyłem ją najciszej, jak się tylko dało, i wydeptaną ścieżką doszedłem do drzwi wejściowych. Stanąłem na progu i już chciałem zapukać, gdy ktoś gwałtownie nacisnął klamkę i w progu stanęła Lena – z rozwianymi włosami, w koszulce na ramiączkach i krótkich spodenkach w poziome paski.

– Hej – powiedziałem niepewnie, patrząc na nią z zakłopotaniem. – Przyniosłem ci kocura, bo przyszedł do mnie, gdy siedziałem przed domem, a przecież Marcel z nim śpi, więc…

– Dziękuję! – wyszeptała z ulgą i od razu wzięła ode mnie kota, tuląc go w ramionach. – Był w domu, gdy kładłam Marcela spać, ale później czmychnął przed okno. Teraz mały się obudził, bo chyba przyśnił mu się zły sen, i pytał o kota, więc powiedziałam, że pójdę go poszukać – wyjaśniła, unosząc wysoko podbródek, bo Charlie usilnie próbował ocierać się o jej twarz.

– No wiesz co, stary? Masz ogromne szczęście być najlepszym przyjacielem tego małego chłopca, a uciekasz przez okno… – Zażartowałem, drapiąc kota pieszczotliwie pod pyszczkiem.

Cofnąłem rękę i spojrzałem na Lenę, która lekko się uśmiechała. Nadal wyglądała na niesamowicie wdzięczną, a przecież nie zrobiłem nic wielkiego.

– Dziękuję raz jeszcze. Pójdę już, bo… Marcel czeka na swojego przyjaciela, więc… – Urwała na chwilę, po czym uśmiechnęła się szerzej i cofnęła o krok w głąb domu. – Dobranoc, Alan. Do jutra.

– Dobranoc, Lena. Do jutra – powtórzyłem z uśmiechem i wycofałem się.

Przeszedłem udeptaną ścieżką, a przy uliczce odwróciłem się i ze zdumieniem zobaczyłem, że nadal stoi w drzwiach.

Pomachałem jej i ruszyłem do domu dziadka.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: