Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wydawnictwo:
Data wydania:
9 sierpnia 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Zagubieni - ebook

Życie jak z bajki nie zawsze jest idealne… Margot i Caspian poznali się na letnim obozie, jednak wtedy żadne z nich nie podejrzewało, jak potoczą się ich losy i z jakimi trudnościami przyjdzie im się zmierzyć. Wieść o związku ich rodziców oraz perspektywa zostania przybranym rodzeństwem jest dla nich ogromnym zaskoczeniem. Nie potrafią sobie poradzić z własnymi uczuciami i konsekwencjami wakacyjnego flirtu, a ich decyzje doprowadzają do całkowitego zerwania kontaktów. Kiedy przypadek sprawia, że po dziesięciu latach ich drogi znów się przecinają, Caspian i Margot nie wiedzą, jak powinni się zachować. Czy dawne uczucie wygra z niewyjaśnionymi problemami z przeszłości?

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7835-989-0
Rozmiar pliku: 588 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

MARGOT

Czekałam na ten obóz kilka miesięcy. Namówienie mamy, by się zgodziła na wakacyjny wyjazd bez niej, a jedynie z nieznanymi jej opiekunami, bandą podobnie jak ja zakochanych w tańcu dzieciaków oraz moją najlepszą i chyba nawet jedyną przyjaciółką, Avą, graniczyło z cudem, ale w końcu się udało. Dziesięć dni warsztatów z najlepszymi choreografami w Kalifornii, a może nawet i całych Stanach, robiło wrażenie. Pozostało jedynie spakować walizkę, uściskać rodzicielkę, obiecać jej codzienną spowiedź przez telefon i mogłam jechać do San Diego, gdzie organizowano letni obóz.

Ava przez całą drogę opowiadała o swoich planach. Zupełnie innych niż moje, bo z naszej dwójki tylko ja kochałam taniec, ale ponieważ nie chciałam być tam sama, wręcz przekupiłam przyjaciółkę, by udała się na camp ze mną. Ona jednak miała inne cele niż ja i wcale nie planowała uczestniczyć w zajęciach, do czego nie zamierzałam jej zmuszać. Na warsztatach liczyli się wybitni specjaliści w swoich dziedzinach, a Ava miała uzupełniać lukę pomiędzy zajęciami, co jej zupełnie nie przeszkadzało. Nie miałam żadnych wątpliwości, że jako ta bardziej towarzyska z naszej dwójki na pewno da sobie radę.

– I pomyśleć, że czeka mnie najlepsze dziesięć dni lata – ekscytowała się. – Bez ględzenia starych o bałaganie w pokoju, college’u czy dobrych manierach, które staram się wprowadzać w życie, ale za chuja mi nie wychodzi.

Posłałam jej współczujące spojrzenie. Specjalnie używała niecenzuralnych słów, jakby nawet teraz próbowała zrobić na złość rodzicom, dla których dobre maniery były kwestią priorytetową. Rodzina Avy należała do tych, które regularnie uczęszczają do kościoła, serwują rodzinne niedzielne obiadki i przejmują się tym, co na ich temat sądzą inni. Ale jakieś cztery lata temu moja przyjaciółka weszła w fazę buntu, który zdawał się nie mieć końca.

– Chciałabym, żeby moi potrafili ględzić w jednym rytmie – wyznałam szczerze, bo choć od rozwodu rodziców minęły już dwa lata, to oni nadal nie potrafili działać w zgodzie.

Często wykorzystywałam ten fakt i uzyskiwałam coś od taty tylko dlatego, że mama nie chciała mi tego kupić, ale w duchu marzyłam, aby potrafili kiedyś usiąść przy jednym stole, żebyśmy bez kłótni i krzyków mogli wspólnie zjeść obiad.

– Nie, nie i jeszcze raz nie! – oburzyła się Ava. – To ma być najlepsze dziesięć dni naszego życia, więc nie ma smutania, rozkminiania i co tam jeszcze robisz. Mamy się bawić, randkować i cieszyć życiem. Jasne, Margot?

Skinęłam głową, choć w przeciwieństwie do niej nie planowałam nawiązywać romantycznych relacji. Właściwie nie zamierzałam nawiązywać żadnych relacji i właśnie dlatego poprosiłam Avę, by pojechała ze mną. Ona była jedyną osobą, z którą chciałam spędzać wolny czas, i to mi wystarczało.

– Witajcie w San Diego. – Radosny i donośny głos jednej z opiekunek obozu dźwięczał mi w uszach jeszcze przez dobrą chwilę.

Zgraja młodzieży wybiegła z autobusu, aby wziąć swoje bagaże i jak najszybciej zająć miejsca w pokojach.

– Mam nadzieję, że jest blisko do plaży, żebym mogła się opalać, gdy ty się będziesz wyginała. – Ava nie kryła niezadowolenia na widok otaczających nas drzew.

Folder zachęcający do udziału w obozie mówił o bliskości natury i odcięciu od miasta, mimo iż był niemal w jego centrum, ale nie przypuszczałam, że dosłownie tak jest. Wcześniej byłam kilka razy w San Diego, ale nigdy nie odbierałam go w taki sposób jak teraz. Pamiętałam dokładnie informacje, które zawierała broszura zachęcająca do udziału w obozie, mówiące o bliskości natury i o tym, że żyjąc w centrum miasta, można czuć się jak na totalnym odludziu. Nie zdawałam sobie sprawy, że to takie urokliwe i spokojnie miejsce, gdzie na pewno można się wyciszyć i przeżyć wakacje życia.

– Jestem pewna, że GPS ci w tym pomoże. – Na pocieszenie cmoknęłam przyjaciółkę w policzek, kiedy cierpliwie czekałyśmy, aż kierowca wyciągnie nasze torby z bagażnika.

– O ile w ogóle złapię zasięg na tym wypiździejewie – burknęła.

Złapałam ją za ramiona, jakbym chciała nią potrząsnąć, i spojrzałam prosto w intensywnie szare oczy.

– To ma być dziesięć najlepszych dni naszego życia, pamiętasz? – Postanowiłam przypomnieć jej własne słowa.

Posłała mi uśmiech i to wystarczyło. Odebrałyśmy swoje bagaże i udałyśmy się z nimi do sporego budynku, w którym mieliśmy być zakwaterowani. W recepcji panowało istne pandemonium. Kobieta, która tak radośnie nas powitała, rozdawała klucze do pokoi, wyczytując kolejne nazwiska, ale młodzież była zbyt głośna, aby cokolwiek usłyszeć.

– Ciszaaa! – ryknął w końcu postawny mężczyzna, stojący obok zupełnie bezradnej opiekunki. – Wysłuchajcie, co pani ma do powiedzenia, a jeśli się nie uspokoicie, to zrobię wam trening z moją grupą obozową, po którym zaczniecie błagać, by odwieźć was do domu.

– Dziękuję. – Opiekunka spojrzała na niego z wdzięcznością i się zarumieniła. – Jestem Kristy, a to moi tancerze. – Wskazała na nas.

– Aiden, opiekun obozu sportowego. – Mężczyzna uścisnął jej dłoń, a kobieta zrobiła się jeszcze bardziej czerwona.

Dalsze czynności organizacyjne przebiegły, o dziwo, w spokoju. Każdy grzecznie oczekiwał na swoją kolej, po czym brał klucz i odchodził do swojego pokoju.

– Moore, Young i Trembley… pokój sto siedem. – Opiekunka wyczytała w końcu nazwiska moje, Avy i jeszcze kogoś.

Uniosłam dłoń, aby podała mi klucz, lecz ktoś był szybszy. Ciemnowłosa dziewczyna chwyciła zdobycz i bez słowa ruszyła w kierunku schodów.

– No to nam się trafił okazik – skomentowałam, patrząc wymownie na Avę.

– Już my zadbamy, by to jej było trudniej wytrzymać z nami niż nam z nią, moja w tym głowa. – Uśmiechnęła się w sposób, który uwielbiałam, bo zawsze zwiastował on najlepsze pomysły rodzące się w umyśle mojej przyjaciółki.CASPIAN

Letni obóz sportowy był tym, czego najbardziej wyczekiwałem przez cały rok. Jeździłem na niego od kilku lat i zdążyłem zakumplować się z kilkoma chłopakami, którzy podobnie jak ja uwielbiali ten czas.

Dziesięć dni intensywnych ćwiczeń i morderczych treningów pod okiem najlepszych. Choć to pływanie było tym, co tak naprawdę mnie interesowało, brałem udział w treningach siłowych, grach zespołowych i testach wytrzymałościowych. Uwielbiałem ten obóz, bo Aiden, nasz opiekun, miał głęboko w dupie, jaki sport preferowaliśmy, wszyscy mieli przykładać się do rutyny i ćwiczeń. W harmonogramie znajdowały się też zajęcia zaplanowane pod konkretną dyscyplinę, ale Aiden patrzył na nas jak na sportowców, których mógł ukształtować.

– Grimm, Jonas, Mitchel, Brown. – Opiekun zerknął na nas z uśmiechem. – Sto piętnastka jest wasza.

Złapałem klucz, który rzucił w naszą stronę, i zauważyłem, że Aiden puścił do mnie oczko. Pokój sto piętnaście był najlepszy na piętrze, jedyny, który posiadał własną łazienkę, więc nie musiałem korzystać ze wspólnych pryszniców.

– Dzięki, Aiden! – krzyknąłem i ruszyłem do pokoju.

Jonas i Mitchel, czyli Adam i Josh, podobnie jak ja co roku przyjeżdżali na obóz, obaj byli futbolistami. Jednak nie miałem pojęcia, kim był Brown.

– Cześć, stary, dobrze cię widzieć! – przywitali się moi kumple, a jednocześnie współlokatorzy. – W tym roku dołączyli tancerze, możemy liczyć na randki z wygimnastykowanymi laskami.

Parsknąłem śmiechem, bo mogłem się po nich spodziewać takich komentarzy. Rok temu przez całe dziesięć dni narzekali, że nie mieli kogo podrywać, bo choć na obozie były cztery dziewczyny, to nie mieli u nich szans. W tym roku po raz pierwszy do treningów mieli dołączyć tancerze i sam nie wiedziałem, co o tym myśleć. Z jednej strony byłem ciekaw, jak to wpłynie na rutynę, którą rokrocznie wprowadzał Aiden, ale z drugiej… nie lubiłem zmian.

Ten obóz zawsze był tym, na co przez cały rok najbardziej czekałem, więc nie miałem najmniejszego zamiaru dłużej nad tym rozmyślać. Czekało mnie dziesięć dni wolności, dziesięć dni bez rodzinnych dramatów i wzajemnego obrzucania się winą. Choć wiedziałem, że każdego wieczoru będę padał wykończony na łóżko, miałem świadomość, że tutaj w końcu odpocznę i będę mógł być sobą. Nie będę musiał stawać pomiędzy uzależnioną od prochów i wódki matką a ojcem, którego obchodziła jedynie firma. Być może byłem niesprawiedliwy, bo tata zadbał, bym nie stoczył się na dno razem z mamą, opłacał moje treningi, interesował się moimi osiągnięciami, jednak gdy tylko porzucaliśmy temat sportu, wracał do pracy, zostawiając mnie samego ze swoimi myślami.

W pokoju były dwa piętrowe łóżka, więc korzystając z okazji, od razu zająłem dolną pryczę tego stojącego bliżej okna. Szybko się rozpakowałem, wiedząc, że mamy jakieś pół godziny, nim wszyscy spotkamy się w sali, by omówić plan dnia i regulamin. Dla mnie to oznaczało kilkanaście minut nudy, bo co roku słuchałem tego samego i wiedziałem, czego się spodziewać. „Treningi są obowiązkowe, nie wolno spóźniać się na posiłki, każdego dnia pierzcie swoje śmierdzące ubrania w pralni przy siłowni” – to te główne zasady. Byłem ciekaw, czy pojawią się jakieś nowe.

– Cześć, wygląda na to, że będziemy współlokatorami – odezwał się chłopak wchodzący do pokoju. – Daniel Brown, ale znajomi mówią na mnie Dan. – Podał mi rękę, a potem podszedł do moich kumpli i również się przywitał. – Przyjechałem na obóz taneczny, a wy?

– Sportowy, wszyscy trzej. – Josh wyszczerzył się szyderczo.

Dan wydawał się spoko kolesiem, więc musiałem pogadać z Joshem, by nie zmieniał jego życia w piekło. Nie chciałem dram ze współlokatorem w roli głównej. Poczekaliśmy, aż Dan umieści swoje rzeczy w komodzie i wspólnie zeszliśmy do sali treningowej, gdzie czekał już na nas Aiden i opiekunka obozu tanecznego.

– Ty suko!

Krzyk jakiejś dziewczyny zwrócił uwagę nie tylko moją, ale i opiekunów obozu. Spojrzałem na pannę, która biegła w kierunku dwóch innych, siedzących na wprost mnie, po drugiej stronie sali.

Aiden od razu wkroczył do akcji, nie tracąc czasu na wysłuchanie tłumaczeń którejś z dziewczyn, i doskonale słyszałem, jaką karę im zarządził. Poranne bieganie ze sportowcami. Parsknąłem, bo nie sądziłem, by poradziły sobie na treningu z nami. Cholera, czasami nawet ja ledwo wytrzymywałem dystans, który narzucał Aiden.

– Skoro tak ci do śmiechu, Grimm, zadbasz, żeby panienki nie spóźniły się na trening – powiedział, patrząc na mnie spod zmrużonych powiek. – Jeśli którejś z nich zabraknie albo nie pojawi się o szóstej w holu, zarobisz dodatkowe dwie mile.

– Dobrze, tylko muszę wiedzieć, skąd mam je wyciągnąć, żebym nie musiał trzaskać takiego dystansu – odparowałem.

Aiden zapytał je o numer pokoju, po czym kazał głośno powtórzyć, bym mógł je usłyszeć.

Dziewczyny z pokoju sto siedem jeszcze nie wiedziały, jaką pobudkę im zgotuję, byleby tylko nie musieć biegać więcej niż było to konieczne.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: