Zagubieni w płatkach śniegu - ebook
Zagubieni w płatkach śniegu - ebook
Zbiór trzech nowelek zimowych związanych tematycznie z „Trylogią uczuć”. Młoda, piękna dziewczyna zajmująca się rysowaniem mangi wyjechała na jakiś czas do Japonii. Wiedzie tu podwójne życie, gdyż wdała się w romans z miejscowym chłopakiem, a jej partner został w Polsce. Obaj mężczyźni wiedzą o sobie, co dodatkowo komplikuje sytuację i wzmaga presję, by Anna zdecydowała się wreszcie na któryś scenariusz. Dziewczyna nie może jednak znaleźć w sobie siły i pewności co do właściwego wyboru. Wiedzie podwójne życie, trwa w zawieszeniu, tymczasem zbliżają się Święta Bożego Narodzenia.
Ann jest znaną autorką mang i dostaje szansę, by zaprezentować swoją twórczość w Japonii. Podczas pobytu w Kraju Kwitnącej Wiśni poznaje chłopaka, który bardzo przypomina jej postać z japońskich rysunków. Mimo że ma partnera, wciąga się w zmysłowy romans. Zdaje sobie sprawę, że taka sytuacja nie może trwać wiecznie, w końcu będzie musiała podjąć decyzję.
Anna Crevan Sznajder - chorzowianka, miłośniczka Japonii, absolwentka kursów pisarskich. Autorka opowiadań i powieści obyczajowych, romansów oraz fantasy, nie stroni od scen erotycznych. Uczestniczka grup literackich Verte i Euforia. Najbardziej znana jako twórczyni serii „Trylogia uczuć”.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-26-87140-1 |
Rozmiar pliku: | 291 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ann
To był zwykły dzień, początek grudnia – mikołajki, ale w Japonii nie obchodzi się świąt tak jak w Europie. Mimo to koniecznie chciałam kupić Kenjiemu jakiś prezent. Wyszłam na miasto ubrana na cebulkę. Termometr wskazywał minus siedem stopni. Śnieg jeszcze nie spadł i szare, bezlistne drzewa zasmucały swoim widokiem. Jaka szkoda! Byłoby super, gdyby jednak sypnęło. Opatuliwszy szyję ciaśniej szalikiem, wałęsałam się po ulicach Tokio, by znaleźć jakiś drobiazg na tę okazję, co graniczyło z cudem. Słodycze mnie nie zadawalały, bo postanowiłam sama upiec coś słodkiego. Nic mi do głowy nie przychodziło, dopóki nie natrafiłam na sklep z bielizną. Tam na wystawie, wśród tandetnych, nieco przesłodzonych mikołajków i ozdób, zauważyłam coś ciekawego. Weszłam, a po kilku minutach wyszłam, dzierżąc w dłoniach niewielką torebkę z ozdobnym, kolorowym nadrukiem. Z szerokim uśmiechem, zadowolona z siebie, poszłam jeszcze po kilka rzeczy do spożywczego. W ogromnym markecie grali już kolędy, a mnie udzielił się świąteczny nastrój. Nucąc pod nosem, zrobiłam potrzebne zakupy. Kiedy jednak wstąpiłam do perfumerii, wpadłam na osobę, której nie spodziewałam się tam spotkać.
– Mała!
Koichi ucieszył się na mój widok, a mnie jak zawsze zamarło serce. Głupia jestem, że tak reaguję. Od razu przeszedł mi dobry humor. Taro ubrany był w srebrzystoszarą kurtkę z kapturem obszytym futerkiem, jasne dżinsy i granatowy golf idealnie podkreślający kolor jego oczu.
– Koichan? Co ty tu…
Zmieszał się, co zdawało mi się trochę dziwne.
– Nic, już wychodziłem. A ty?
– Chciałam kupić coś dla Ryu, a przy okazji zobaczyć, czy jest rabat na moje ulubione perfumy. Zazwyczaj są drogie.
– Naprawdę?
– Niestety! Kupuję je tylko w promocji, co nie zdarza się często, więc muszę ich oszczędnie używać, choć bardzo je lubię.
Podrapał się po głowie, jak zawsze, gdy był zażenowany.
– A mogę ci towarzyszyć? Często się zastanawiam, jakich perfum używasz, bo pachniesz bosko!
Rzuciłam mu takie spojrzenie, że powinien się zapaść pod ziemię, ale stał z miną szczeniaczka. I jak tu takiemu odmówić? Przecież to nic wielkiego, że pójdzie ze mną po te perfumy. Bez słowa zabrał ode mnie ciężkie zakupy. Jaki dżentelmen, pomyślałby kto! Niestety, tak jak przypuszczałam, perfumy sprzedawano w regularnej cenie. Nie umiałam ukryć rozczarowania. A w mojej buteleczce widać już dno.
– Szkoda – stwierdziłam. – Myślałam, że będzie promocja na święta.
Taro przyglądał mi się, biorąc do ręki malutką butelkę spośród wielu stojących na półce. Otworzył tester i powąchał.
– To te, prawda? – zapytał z dziwnym wyrazem twarzy.
Wiedziałam, o czym myślał, bo pociemniały mu oczy. Działałam na niego w taki sam sposób jak on na mnie. Westchnęłam. Tego już chyba nie da się zmienić czy opanować.
– Tak, te. Ale dzisiaj ich nie kupię. Są za drogie. Kupiłam prezent dla Kenjiego i już nie mam za co – wyrwało mi się zupełnie niepotrzebnie.
Nie chciałam, by pomyślał, że się skarżę.
– Powinnaś pomyśleć o sobie, zamiast kupować coś dla swojego faceta. Zresztą ja na jego miejscu wolałbym, abyś kupiła te perfumy. Dla mnie! Żebym mógł czuć twój uroczy zapach.
– Taro! – ostrzegłam go.
– No OK, OK! Ja tylko mówię, co myślę.
– Muszę już iść.
– Odprowadzę cię.
– Nie trzeba! Poradzę sobie. Poza tym to nie jest dobry pomysł.
Odebrałam od niego torby z zakupami, zostawiając go w perfumerii.
_Baka!_ – myślałam, idąc na metro. – Co ze mnie za idiotka!
Wróciłam do domu w gorszym nastroju. Miałam jeszcze czas do powrotu Kenjiego, ale spotkanie z Koichim nie wychodziło mi z głowy. W końcu machnęłam na to ręką. Nic nie poradzę. Nie sposób, byśmy się nie widywali, chociażby przypadkiem. Skupiłam się na ważniejszych rzeczach – pieczeniu ciasta dla Ryu i szykowaniu niespodzianki.