Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zakochany samuraj - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Zakochany samuraj - ebook

„Zakochany samuraj” to powieść fantasy, pełna demonów, potworów, mutantów, ale też wspaniały dowód lojalności, obowiązkowości oraz miłości. Sceny brutalnych walk przeplatają się tu ze wspomnieniami przeszłości oraz z dziwnymi wizjami, które stanowią ostrzeżenie przed przyszłością. Prostota tekstu, nawiązanie do legend i baśniowych motywów wciąga czytelnika i zabiera go w podróż po dalekich krainach opanowanych przez zło.

Kategoria: Fantasy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-942537-1-4
Rozmiar pliku: 2,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1 Czarny Kruk

1

Był chłodny, ale słoneczny dzień. Stokrotka wraz ze swoim ukochanym – Wiosennym – biegli boso po kolorowym polu pełnym kwiatów. Po chwili padli na ziemię, tocząc się i przytulając. Na ich twarzach było widać szczęście zakochanej pary.

– Kocham cię, Stokrotko, ponad życie, ponad gwiazdy i ponad wszystko, co istnieje – powiedział mężczyzna, przytulając swoją ukochaną do siebie.

– Ja ciebie też, Wiosenny.

– Zamknij oczy – powiedział.

– Co widzisz, Wiosenny?

– Ciebie i nasze dzieci.

Stokrotka milczała.

– A ty, co widzisz?

– Nie wiem, nie umiem patrzeć w przyszłość.

– Nie trzeba patrzeć w przyszłość, trzeba mieć marzenia.

Otworzył oczy i pochylił się nad nią.

– Zawsze chciałem być samurajem, trenuję od dziecka. Przekazano mi wiedzę oraz samurajskie tajemnice. Tylko dlatego, że mój ojciec jest jednym z pięciu mistrzów na wyżynie, mogę wybrać – albo zostanę samurajem, albo założę rodzinę i będę prowadził normalne życie. Nikt do tej pory nie dostał takiej możliwości.

Stokrotka spojrzała w jego wielkie niebieskie oczy.

– Co wybrałeś?

Zapadła cisza. Wiosenny położył swoją prawą rękę na jej brzuchu.

– Wybrałem życie normalnego człowieka.

W oczach Stokrotki pojawiły się łzy szczęścia.

– Pocałuj mnie i nigdy już nie przestawaj tego robić.

Pocałował ją i tak leżeli na polu, kochając się do samego wieczora.

2

Następnego ranka, pierwszy raz od ponad piętnastu lat, nie poszedł na samurajski trening. Leżał na łożu przykryty skórami ze swoją ukochaną Stokrotką. Jego ojciec zwany Białym Smokiem dostrzegł miłość syna, lecz miał pewne wątpliwości, czy chłopak poszedł w odpowiednim kierunku. Dał mu jednak możliwość wyboru i postanowił uszanować jego decyzję.

Gdy Wiosenny się obudził, nie zobaczył Stokrotki, lecz ją usłyszał – śpiewała, przygotowując mu śniadanie.

„…tak jak latają ptaki po niebie,

Tak ja bardzo kocham Ciebie.

Tyle ile gwiazd na niebie,

Tak ja bardzo kocham ciebie…”

– Ja ciebie też, moja księżniczko.

Przerwał jej z bardzo dużym uśmiechem na twarzy.

– A czy książę chce się narazić?

– O, przepraszam cię, księżniczko.

Stokrotka rzuciła się na niego i miła rozmowa skończyła się namiętną miłością pod zwierzęcymi skórami.

Kilka godzin później, gdy słońce osiągało zenit, Wiosenny udał się na spacer po wiosce. Mijał kobiety z dziećmi i mężczyzn pracujących na roli oraz samurajów, którym kłaniał się nisko. Doszedł do świątyni zbudowanej z wielkich głazów, w której wejściu stało dwóch strażników z włóczniami. Na jej dziedzińcu na krześle siedział Biały Smok, a przed nim piętnastu młodych chłopców, najstarszy z nich miał może z dziewięć lat.

– Witaj, Wiosenny.

– Witaj, ojcze.

– Patrz, jak młodzi szybko pojmują techniki sztuk walki.

Dzieci trenowały drewnianymi katanami, ćwicząc wciąż te same pozycje oraz ciosy.

– Fakt, uczą się szybko.

– Co cię gryzie, synu?

– Ojcze, chcę ci powiedzieć, że…

Biały smok mu przerwał.

– Pozwoliłem dokonać ci wyboru, a takiego przywileju nie uzyskał jeszcze żaden z moich uczniów, dlatego mam nadzieję, że wybór podyktowało ci serce. Ja chcę tylko jednego.

– Tak?

– Gdy zrezygnujesz z walki, musisz zwrócić mi swój miecz.

Wiosenny wiedział, że tak będzie. Zdawał sobie sprawę, że założenie rodziny będzie oznaczało koniec trenowania, koniec zabawy z mieczem. Mimo wszystko na jego twarzy pojawił się mały grymas świadczący o tym, że jednak po piętnastu latach treningu ciężko jest oddać coś, co się dostało od jednego z największych mistrzów samurajskich.

– Wiem, ojcze. Przyniosę go do świątyni wieczorem.

Biały Smok zerwał z szyi naszyjnik, spojrzał na syna i rzucił mu prosto w ręce. Ten złapał i spojrzał.

– Ojcze…

– Noś to, to po twojej matce.

– Matce?

– Nigdy o tym nie mówiliśmy, ale przyjdzie na to odpowiednia pora.

Wiosenny nic nie odrzekł. Wiedział, że z Białym Smokiem, jego ojcem, nie dyskutuje się. Po prostu odszedł i wrócił do domu. Tam czekała jego przyszła żona. Stokrotka zamiatała właśnie podłogę.

– Jak spacer?

– Nawet udany. Muszę wieczorem złożyć katanę do świątyni.

– Może przed oddaniem nasmaruj ją olejami, by kolejny jej posiadacz wiedział, że jego poprzednik był kimś wielkim.

– Wielkim?

– A nie? Ty jesteś samurajem, sam powinieneś wiedzieć, że katana samuraja odzwierciedla jego życie i sposób bycia, a także to, kim naprawdę jest.

– Masz rację, ale nie jestem już samurajem. A mój miecz pewnie dostanie jeden z młodych uczniów ojca.

– Dla mnie zawsze nim będziesz.

Śmiała się i mruczała jakąś piosenkę pod nosem, lecz Wiosenny jej nie słyszał, teraz skupił się na swojej broni. Wyciągnął z pochwy długą katanę i położył delikatnie na stole. Złapał ręką za biały trzon z kości słoniowej. Wystawił przed siebie, a Stokrotka z boku wpatrywała się w swojego narzeczonego. Wiedziała, że to dla niego w tym momencie bardzo trudne. Miecz lśnił, a jego ostrze kłuło swą ostrością nawet jego oczy. Wyryte znaki na mieczu, których nigdy nie rozszyfrował, zalśniły od wpadającego przez okno słonecznego światła. Jego wzrok skupił się na znakach jeszcze przez długi moment, lecz nic nie mógł z nich odczytać. Przypominały mu wichurę i fale, ale nie zastanawiał się już nad tym… Spojrzał jeszcze kilka razy na ostrze i uśmiechnął się.

– Gdzie mamy oleje?

Po tych słowach Stokrotce zrobiło się lżej.

– Zaraz ci przyniosę, kochany.

Po chwili Stokrotka przyniosła mu oleje i materiały. Po raz ostatni zaczął nacierać swoją katanę.

3

Miecz owinął w szmatę, aby nie wzbudzać w ludziach strachu, gdy będzie szedł wieczorem przez wioskę. Z bronią mogli poruszać się tylko strażnicy w samurajskich czarnych zbrojach. Gdy przechodził obok karczmy, usłyszał śpiewy oraz odgłosy tańca. Spojrzał w stronę budynku i zauważył biedaka siedzącego na tarasie.

– W naszej wiosce nie ma biedaków – powiedział sam do siebie. Podszedł do nieznajomego, nawet nie myśląc, że człowiek może być groźny. – Witaj, chyba nie jesteś stąd?

Biedak spojrzał na Wiosennego dużymi brązowymi oczami, twarz miał brudną, a usta sine, które ledwie były widoczne pod zarostem.

Wiosenny przyklęknął przed nieznajomym.

– Potrzebujesz pomocy?

Brudny biedak ubrany był w czarne szaty. Wiosenny zauważył, że mężczyzna mocno trzyma coś pod ubraniem. Gdy zbliżył się jeszcze bardziej, biedak jednym ruchem ręki wyjął miecz i chciał nim zadać cios synowi Białego Smoka. Wiosenny, szybki jak wiatr, zatrzymał cios swoją kataną zawiniętą w materiał. Wśród odgłosów śpiewów i tańców dochodzących z karczmy nie było słychać zgrzytu miecza. Wiosenny zrobił dwa kroki w tył i uwolnił miecz z pochwy pokrytej tygrysią skórą.

– Kim jesteś? Jak ominąłeś staż!

Nieznajomy wstał. Ostrze jego broni błysło, rękojeść była pokryta złotem. Wiosenny zauważył, że miecz należy do szlachetnego wojownika, a mężczyzna na takiego nie wyglądał.

– Wiosenny!

Usłyszał głos ojca za swoimi plecami, słyszał także kroki, odwrócił głowę i zobaczył dziesięciu samurajów, a na ich czele Białego Smoka.

– Wiosenny, schowaj broń.

Spojrzał na nieznajomego i schował miecz.

– Chciał mnie zabić.

– Cofnij się.

Biały Smok już stał przed nim.

– Nazywam się Biały Smok, a ta wioska należy do mnie. Co cię do nas sprowadza?

Nieznajomy schował swój miecz.

– Nazywam się Czarny Kruk, pochodzę z Makanbiru, królestwa z zachodu.

Biały Smok ukłonił się przed nim, Czarny Kruk zrobił to samo.

– Dlaczego zaatakowałeś Wiosennego?

– Widać w jego oczach coś więcej niż u zwykłego wojownika.

– Fakt, jest zdolny.

– Wiedziałem, co trzyma pod szmatą, sprawdzałem go tylko – mężczyzna uśmiechnął się – Biały Smoku, czy moglibyśmy porozmawiać na osobności? Oczywiście złożę swą broń.

– Dobrze. Chodźmy.

Wiosenny spojrzał na ojca.

– Oddasz mi broń jutro z rana.

– Uważaj, ojcze.

Wiosenny nigdy nie podważał słów swego Mistrza i ojca. Wrócił do domu. Po drodze zastanawiał się nad tym, co się przed chwilą wydarzyło.

„Rano oddam katanę, zwrócę mu ją i odejdę i już nigdy nie będę musiał go słuchać.” Wiosenny był zły, poczuł się upokorzony przed nieznajomym. Miał już dość słuchania i bycia traktowanym jak służący. Mimo że ojciec pozwolił mu dokonać wyboru, był na niego zły. „Może on po prostu uważa, że ja się nie nadaję?” Samuraj otworzył drzwi i ujrzał Stokrotkę. Ten widok ukoił jego nerwy.

– Wiosenny, co się stało?

Podbiegła do niego zmartwiona. Objął ją i weszli do środka. Ukochany opowiedział jej o wszystkim.

4

Biały Smok siedział razem z gościem przy stole w świątyni. Gdzieniegdzie paliły się pochodnie. Czarny Kruk się odezwał:

– Zwracaj się proszę do mnie Kruk.

– Dobrze, co cię sprowadza do naszej wioski?

– Słyszałeś legendę o samuraju i córce króla Makanbiru?

Biały Smok spojrzał uważnie na Kruka.

– Słyszałem.

– Wiesz, jak daleko jest Makanbir, wiesz, ile czasu zajęło mi odnalezienie tej wioski? Szukałem was przez dwa lata, obszedłem cały wschód.

– Co to ma wspólnego z tą legendą?

Kruk upił łyk herbaty podanej wcześniej przez służącą.

– Dwadzieścia lat temu, gdy jedna z córek opuściła Makanbir z miłości do człowieka, w którym nie powinna się zakochać, jej ojciec, król Celerius, początkowo nie mógł się z tym pogodzić. Z czasem zrozumiał jednak wybór córki, która napisała mu w liście, że jest szczęśliwa i że bardzo go kocha. Królowi zostały dwie latorośle. Jedna z nich, Angela, została zgwałcona i zabita przez pijanych żołnierzy. Królowi Celeriusowi została już tylko jedna córka, która urodziła dwoje dzieci, w tym jednego chłopca, następcę tronu w Makanbirze. Jednak dzieci – tak przynajmniej wszyscy uważali – zostały zabite podczas napadu barbarzyńców. Ocalała córka nie zaszła już w ciążę, a król zaczął chorować. Zmarł pięć lat temu i zostawił po sobie tylko list, do swego wnuka – o którym dowiedział się przed śmiercią – i do córki, o której mówi legenda.

– Znam legendę.

– A czy twój syn wie, kim jest jego matka?

– Dowie się w odpowiednim czasie.

– Sądzę, że powinieneś z nim porozmawiać.

– Zrobię to rano. Jaki związek z legendą ma mój syn?

– Biały Smoku, byłeś wielkim wojownikiem i masz syna, w którym płynie królewska krew Makanbiru. A czy słyszałeś dalszą część legendy?

Biały Smok spojrzał poważnie w oczy Czarnego Kruka.

– Król chorował, bo ciążyła na nim klątwa. Zła wiedźma z krajów północnych, gdzie ciemność jest dniem, przybyła do Makanbiru i podstępem otruła króla. Przebiegle upuściła kilka kropel krwi z jego ręki, a następnie zatruła ją w swoim czarnym królestwie. Ale to nie wszystko. Wiedźma nasyciła nią wszystko, co złe – barbarzyńców, smoki, trolle i inne paskudy, tylko dlatego, by zabiły potomków największego królestwa na świecie i aby ono już nigdy się nie odrodziło. To już nie legenda Biały Smoku, to przepowiednia. Siły wroga jednoczą się, by zaatakować cały wschód. Twój syn jest zrodzony z twojej krwi i córki króla Celeriusa. Zło będzie zabijać wszystko, co żyje. Gdy będą dość blisko, wyczują jego krew, zabiją twojego syna i jego matkę.

– Altina nie żyje, zmarła, gdy Wiosenny miał cztery lata, nie pamięta jej.

– Więc został ostatni potomek i dziedzic tronu w Makanbirze.

Kruk złapał się za głowę i oparł o stół.

– Co mamy zrobić?

Gość spojrzał Białemu Smokowi w oczy.

– Pięciu mistrzów ze wschodu, pięciu króli z zachodu i to wciąż za mało, by stawić czoła temu całemu złu. Wiedźma rośnie w siłę, nasi zwiadowcy mówią, że za kłutymi lasami są hordy demonów gotowe do wyjścia na wojnę!

– Więc wędrowałeś dwa lata tylko po to, by teraz stać się bezradnym?

– Mądry z ciebie mistrz, tak o tobie mówią. Jest jednak cień nadziei. Ktoś musi zdjąć z niego klątwę. A później musi udać się do Makanbiru, aby przekonać radę, by ruszyli na wojnę. Jako generał wojsk nie mam nic do gadania. Próbowałem ich przekonać, nie słuchają nawet córki króla! Postanowiłem więc odnaleźć twego syna.

– Wojsko za tobą nie pójdzie?

– Pójdzie, lecz tylko to z Makanbiru, nie mam na świecie takich znajomości jak ty, Biały Smoku. Musimy zdjąć z niego klątwę, by opóźnić rozpoczęcie wojny.

– Kto miałby ją zdjąć? – spytał Biały Smok, ciekawie patrząc na Kruka.

– Yuan?

– Wiosenny nie da rady.

– Wątpisz we własnego syna?!

– Nie. Jest dzielnym wojownikiem, lecz dokonał wyboru, jak jego matka.

– Wybrał miłość?

– Tak.

Biały Smok napił się herbaty i powiedział:

– Jutro z rana przyjdzie złożyć mi swoją katanę, opowiem mu historię jego matki. Jest teraz bardzo szczęśliwy i zakochany, może do końca nie zrozumieć powagi sytuacji.

– Jest również dorosły. Ale będzie musiał wyruszyć sam. Oby Yuan go przyjął.

Biały Smok skinął tylko głową i dodał:

– Przyjmie. Przenocuj, proszę u mnie. Powiedz mi jeszcze, dlaczego podjąłeś się tej misji odnalezienia mojej żony i syna?

– Jak wiesz, król był uczciwym człowiekiem i wspaniałym wojownikiem. Jego idea państwa zawsze była moją inspiracją, byłem przy nim, odkąd pamiętam, wiele mu zawdzięczam. Nauczał o tobie i twoich technikach walki oraz obrony, był moim mistrzem, starszym bratem i ojcem. Poprosił o dostarczenie tego listu do swojej córki lub jej syna. Jestem więc i proszę, pozwól mi jutro przekazać list Wiosennemu.

Biały Smok wysłuchał w skupieniu gościa, zamyślił się przez chwilę, po czym powiedział:

– Uczciwy z ciebie człowiek. Dziękuję. Możesz odejść.

Czarny Kruk wstał i wyszedł z pomieszczenia do drugiego, gdzie czekała na niego ciepła kąpiel oraz wygodne łoże, na którym się wyśpi. Przez dwa lata odwiedził prawie wszystkie miasta i wioski na wschodzie. Poznał różnych ludzi, niektórym pomagał za darmo, niektórym za pieniądze. Wreszcie odnalazł to, czego szukał i dziś może spokojnie zasnąć.

5

Gdy wzeszło już słońce, Wiosenny miał wychodzić z domu, gdy zawołała go Stokrotka.

– Dziś miałam sen.

– Jaki, Stokrotko?

Spojrzała na niego smutnymi oczami i przytuliła się.

– Śniła mi się kobieta, miała twoje oczy. Prosiła mnie, bym cię nigdy, przenigdy nie zostawiła.

– I co zrobisz?

– Nie zostawię.

– Kocham cię, Stokrotko.

– Ja ciebie też, Wiosenny.

Wkrótce Wiosenny wyszedł z domu i udał się do świątyni swojego Mistrza. Zastał ojca w towarzystwie Czarnego Kruka. Gość wyglądał na wypoczętego, miał czystą twarz i ubrany był w nowe szaty, które dostał od Białego Smoka. Jego miecz leżał na stole tuż obok jego talerza z chlebem i butelki miodu.

– Przynoszę ci swoją broń, ojcze.

Podszedł do siedzącego na krześle mistrza, przyklęknął i wyciągnął swoją katanę z szaty. Miecz był w pochwie, wystawała tylko biała rękojeść. Biały Smok wziął broń i rzucił ją szybkim ruchem w stronę Czarnego Kruka. Wiosenny czuł się zdezorientowany. Czarny Kruk wyjął katanę z pochwy i głośno powiedział:

– Biały Kieł… jednak istnieje... Wiesz chłopcze, co posiadasz? – Czarny Kruk nie mógł uwierzyć, że go trzymał. Widział go tylko na obrazach i w starych księgach.

– Posiadałem, chcę prowadzić normalne życie.

– Wiosenny – powiedział ojciec – chciałeś się dowiedzieć czegoś o twojej matce.

– Tak, nigdy o tym nie rozmawialiśmy.

Biały Smok spojrzał mu w oczy.

– Matka twoja, moja żona nosiła imię Altina. Pochodziła z Makanbiru, była jedną z trzech córek króla. Zmarła, gdy miałeś cztery lata. Prosiła, bym dał ci wybór, gdy zadecyduję, że dojrzałeś do tej ważnej decyzji. Wtedy miałem ci przekazać naszyjnik – ten, który masz na sobie.

– Córka króla?

– Wiem, jaki byłem dla ciebie przez te wszystkie lata. Byłem surowy i nigdy nie poświęcałem ci czasu, który ojciec powinien poświęcać dziecku.

– Prawda.

– Wiesz również, że jestem jednym z pięciu mistrzów wschodu. Nie wiesz jednak, że kiedyś byłem wojownikiem. Dowodziłem armią i zwalczałem zło. Wszystko się jednak zmieniło, gdy poznałem twoją matkę – opuściła dla mnie królestwo i osiedliśmy tutaj.

– Dlaczego ukrywałeś to przed swoim synem?

– Nie byłem gotów na taką rozmowę.

– Mogłeś chociaż raz zabrać mnie na grób matki.

Wiosennemu popłynęły łzy.

– Stale tam chodzimy. Co siódmy dzień idziemy na górę Jun i medytujemy na niej. Za każdym razem chciałem ci o tym powiedzieć, lecz nie miałem odwagi.

Czarny Kruk przyglądał się im ze współczuciem.

– Czego ode mnie oczekujesz?

– Przebaczenia i zrozumienia.

– Jesteś moim ojcem, nie czuję do ciebie żalu. Pozwoliłeś podjąć ważną dla mnie decyzję. Wybrałem życie normalnego człowieka, bo kocham Stokrotkę i pragnę mieć z nią dzieci. I chcę, żebyś uszanował moją decyzję. Niestety, czuję, że uważasz mnie za mało zdolnego wojownika.

Biały Smok słuchał uważnie, lecz po chwili powiedział stanowczo:

– Szanuję twoją decyzję. Jestem z tego powodu bardzo dumny i szczęśliwy, ale jest jeszcze sprawa, o której musisz wiedzieć i od której zależy twoja przyszłość.

– O czym ty mówisz?

– Czarny Kruku, powiedz mu, kim jesteś i po co przybyłeś.

Wiosenny wstał. Spojrzał na Czarnego Kruka.

– Jestem generałem wojsk z królestwa Makanbiru. Szukałem cię przez dwa lata, by przekazać ci list od twojego dziada, króla Makanbiru, a także prosić cię o pomoc w uratowaniu wielu milionów istnień na świecie.

– Uratowaniu wielu istnień? – chłopak czuł się zdezorientowany.

– Wiosenny, jesteś ostatnim potomkiem króla Celeriusa z królestwa Makanbiru. Proszę cię, abyś przeczytał list, który mam dla ciebie.

– Pokaż mi go.

Czarny Kruk podał Wiosennemu pudełko, z którego mężczyzna wyciągnął rolkę papieru zalakowaną królewską pieczęcią. Zerwał ją, usiadł przy stole i zaczął czytać. List zaczynał się tak: „Droga córko Altino i drogi wnuku Wiosenny Wietrze…”. Spojrzał na ojca.

– Wiosenny Wiatr?

– To twoje imię.

Wiosenny pokiwał tylko głową i zaczął czytać: „…Wiosenny Wietrze, którego moje oczy nigdy nie ujrzały, nie dostałem listu od twej matki od ponad piętnastu lat. Wysyłam do ciebie mojego najbardziej zaufanego ucznia, Czarnego Kruka. Pomoże ci on wskazać drogę do mistrza Yuana, który zdejmie z ciebie klątwę ciążącą na mych przodkach…”. Czytał dalej, poznając całą legendę swojej rodziny. List kończył się tak: „…twój ojciec, jeden z najmężniejszych ludzi, jakich kiedykolwiek poznałem, na pewno wychował cię na wspaniałego wojownika, pozdrów go ode mnie i posłuchaj jego rad oraz Czarnego Kruka, a to co zrobisz, to wyłącznie twój wybór. Jesteś potomkiem króla Makanbiru i masz prawo zasiąść na tronie”. Wiosenny spojrzał na ojca, a potem na Czarnego Kruka.

– Czy ta opowieść o tej wiedźmie jest prawdziwa?

– Tak – odpowiedzieli razem.

– Kim jest mistrz Yuan?

– Musisz wyruszyć w podróż do niego i przekonać go, kim jesteś, by zdjął z ciebie klątwę – powiedział Kruk.

– Ale czy to wystarczy? W liście jest napisane, że wróg zbiera armię i to nie tylko z ludzi. Zaatakuje niezależnie od wszystkiego.

– Ale nie będzie już ciebie czuł. Zapach twojej krwi zachęca ich do walki.

– Jeśli zabiją mnie, to i resztę. Jeśli wyruszą na wschód, zawrócą dopiero wtedy, gdy zabiją ostatniego człowieka.

– Ludzie muszą stanąć do walki – powiedział Kruk.

– Dlaczego akurat oni chcą zabić potomka króla? Przecież mogą od razu zaatakować wasze królestwo. Dlaczego chcecie mi wmówić, że jestem ważny?

– Członkowie rodziny królewskiej są szanowani na całym zachodzie, a także wschodzie. Poza tym wiedźma ma na pewno inne zamiary co do ciebie. Myślisz, że zwykła śmierć by ją usatysfakcjonowała? Musisz wyruszyć do mistrza Yuana. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jakim darem obdarzył cię twój ojciec, dając ci ten miecz.

Wiosenny nic nie mówił. Nie mógł zebrać myśli. Myślał o Stokrotce, o namiętnych nocach z nią i o tym, że być może jego narzeczona jest już brzemienna.

– Stokrotka wyruszy ze mną. Być może nosi pod sercem moje dziecko.

– To będzie ciężka podróż. Jesteś pewien swojej decyzji?

– Tak – zwrócił się do ojca – Co o tym myślisz?

– Sam najlepiej wiesz, co będzie najlepsze dla ciebie i twojej przyszłej rodziny.

– Więc kiedy wyruszamy?

– Jutro. Dziś jeszcze wszystko omówimy. Biały smoku, czy możesz posłać kogoś po Stokrotkę? – zapytał Kruk.

Biały Smok strzelił palcami i do sali wszedł jeden z jego uczniów, Samotny Wilk.

– Wilku, zawiadom Stokrotkę, przyszłą żonę mego syna, że jest wezwana na naradę do świątyni.

Wilk skinął głową i zniknął w drzwiach. Wiosenny złożył list i położył na stole.

– Jak daleko mieszka Mistrz Yuan? I kim on w ogóle jest? – spytał Czarnego Kruka.

– To wielki mistrz o którym pisano legendy i śpiewano pieśni, jest to najpotężniejszy wojownik, o jakim słyszano. Dotrzecie do niego w dwadzieścia dni drogi konno, jednak możecie natrafić na różne niebezpieczeństwa, co spowolni wasze tempo podróży.

– Niebezpieczeństwa?

– Zło nie czai się tylko na północy, jest także na południu. Trolle, wilki, barbarzyńcy… Nocą będziesz pełnił straż, za dnia będziesz odpoczywał na koniu.

– Jak znajdziemy mistrza?

– Gdy dotrzecie do gór Białych, od razu zauważycie jedno nietypowe wzniesienie. To Góra Zimnego Feniksa.

– To tam, gdzie został wykuty mój miecz!

– Właśnie, i tym mieczem przekonasz mistrza, że jesteś królewskim potomkiem.

Do świątyni weszła ubrana w białą sukienkę Stokrotka. Mężczyźni umilkli.

– Wzywałeś mnie, mistrzu? – zwróciła się do Białego Smoka.

– Tak – wstał i wskazał ręką na Czarnego Kruka – Oto Czarny Kruk z królestwa Makanbiru.

Kruk wstał i ukłonił się narzeczonej Wiosennego.

– Witaj, przybyszu.

Wiosenny też wstał i Stokrotka zauważyła, że coś jest nie tak. Serce jej mówiło, że Wiosenny jest w niebezpieczeństwie.

– Co się stało? Widzę kochany w twoich oczach smutek.

– Stokrotko… – zaczął, ale ojciec mu przerwał.

– Matka Wiosennego była córką króla Makanbiru, twój przyszły mąż jest dziedzicem tronu, płynie w nim królewska krew.

– Jak to?

– Nie czas na wyjaśnienia, Wiosennemu grozi wielkie niebezpieczeństwo.

Do jej oczu zaczęły napływać łzy.

– Musi się udać na Górę Zimnego Feniksa do mistrza Yuana. Ty wyruszysz z nim.

Wiosenny podbiegł do niej i ją przytulił. Płakała. Zaczęła się bać.

– Stokrotko, czy pójdziesz ze mną? – wyszeptał jej do ucha.

– Obiecałam to twojej matce w śnie Wiosenny, nie zostawię cię, nawet gdybym miała umrzeć.

Spojrzeli na siebie. Wiosenny powstrzymywał łzy. Stokrotka płakała, ale uśmiechała się. Zaśpiewała:

– Tak jak latają ptaki po niebie,

Tak ja bardzo kocham ciebie…

Wiosenny dodał:

– …ile gwiazd na niebie,

Tak ja bardzo kocham ciebie.

Biały Smok uśmiechnął się.

– Młodzi i zakochani… Chyba nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji. Idźcie się przygotować, przyjdę do was wieczorem.

Gdy dotarli do domu, usiedli i porozmawiali. Wiosenny opowiedział o swojej matce, o dziadku i jego liście oraz o tym, jaką mają misję. Tymczasem w świątyni Biały Smok powiedział do Kruka:

– Oby ta miłość ich nie zgubiła.

Kruk odpowiedział:

– Ich miłość jest tak wielka, że ich siła rośnie, a umysły są bardziej otwarte.

– Możliwe, jednak boję się o nich.

– Będę szedł za nimi aż do podnóża gór, nic im się nie stanie.

– A my co mamy robić?

– Musisz zebrać pięciu mistrzów i powiedzieć im o zbliżającym się zagrożeniu.

Biały Smok zaklaskał. Do sali weszła służąca.

– Przygotuj posiłek dla mnie i mojego gościa.

– Dobrze, mistrzu – odpowiedziała dziewczyna i wyszła.

Po dłuższej chwili siedzieli przy jednym stole. Jedli, rozmawiali, śmiali się. Mistrz rzadko się uśmiechał, ale jeśli już to robił, to szczerze.

6

Po południu Wiosenny ze Stokrotką poszli na spacer na górę Jun, by złożyć hołd jego matce.

– Byłem zbyt mały, by ją zapamiętać, a jednak kiedy teraz tutaj stoję, to czuję coś w sercu. Zawsze to czułem w tym miejscu. Ogarnia mnie spokój, a myśli się same porządkują.

Stokrotka oparła głowę na jego ramieniu.

– Boję się tego, co niesie przyszłość.

Wiosenny objął ją.

– Przyrzekam ci, że nie pozwolę cię skrzywdzić i nas rozdzielić.

– Ja tobie też to przyrzekam, Wiosenny.

Wpatrywali się w daleki świat, za który powoli zachodziło słońce. Po chwili Wiosenny obrócił głowę w stronę ich wioski. Usłyszeli krzyk.

– Co to? – spytała Stokrotka.

– Chodźmy, szybko.

Złapał ją za rękę i zaczęli biec w stronę wioski. Zobaczyli, jak ludzie w panice chowają się do swoich domów. Zatrzymali się przy karczmie, gdy zauważyli coś obrzydliwego na drodze – czarnego potwora na czterech łapach z wielkim uzębionym pyskiem. Pokryty czarną sierścią wyglądał jak duży owłosiony dzik. Widzieli też jego czerwone, ziejące ogniem oczy i cieknącą z pyska czerwoną ciecz. Potwór stał nad nieprzytomną kobietą, którą chwilę wcześniej zaatakował. Wokół niego zebrało się już kilku samurajów.

– Stokrotko, cofnij się.

– Nie masz broni, Wiosenny, nie!

Mężczyzna krzyknął.

– Kochana, schowaj się w najbliższym domu.

Stokrotka puściła go i zrobiła kilka kroków w tył. Wiosenny widział, jak potwór patrzy mu prosto w oczy. Zawył obrzydliwie i rzucił się na stojących obok samurajów, taranując ich swym ciężkim cielskiem. Był tak szybki, że nie zdążyli zareagować. Dwóch z nich padło na ziemię jak rzucone szmaty. Dwóch innych chciało zaatakować potwora, lecz ten był szybszy, i oni również zginęli.

– Wiosenny! – zawołała przestraszona.

Syn Białego Smoka nagle przypomniał sobie, że nie ma przy sobie swojej katany. Potwór znów spojrzał mu w oczy i zaczął obwąchiwać powietrze. Po chwili coś nim wstrząsnęło i zawył jeszcze głośniej. Wyczuł krew Wiosennego. Zaczął sapać tak, jakby znalazł swą zdobycz i nie mógł się nią nacieszyć. Znów zaryczał i ruszył w stronę Wiosennego. Młody samuraj patrzył na biegnącego w jego kierunku potwora. Gdy ten skoczył na niego, Wiosenny, szybki jak wiatr, przeturlał się pod nim.

– Rzuć mi broń! – krzyknął do jednego z samurajskich wojowników.

Potwór spadł na ziemię kilka metrów dalej, obrócił się i znów zaczął biec, lecz zwolnił przed Wiosennym. Podszedł bliżej i zawył. Katana, którą rzucił mu samuraj, upadła zbyt daleko, by mężczyzna mógł ją sięgnąć. Potwór patrzył młodemu wojownikowi w oczy. Wiosenny nie bał się, był przygotowany na atak, wiedział, co zrobi bestia. Nagle usłyszał świst miecza. Potwór zaryczał z bólu. Chwilę potem Wiosenny zobaczył, jak głowa potwora zostaje odcięta przez Czarnego Kruka.

– Nie popisaliście się – powiedział do stojących za Wiosennym samurajów – Pomóżcie waszym braciom. Wiosenny, na co czekałeś? Mógł cię zabić!

– Miałem zamiar zaatakować, a ty gdzie byłeś?

– Ja? Jadłem obiad z twym ojcem. Obrona waszej wioski nie należy do moich obowiązków.

Wiosenny wstał – Dziękuję. Co to było? – Rozejrzał się za Stokrotką. Dziewczyna wyszła z pobliskiego domu i rzuciła mu się w ramiona.

– Zwiadowca z północy, jeden z silniejszych – następnie spojrzał na nich – Ech, miłość… – powiedział i odszedł.

– Nie rób tego więcej! – nakrzyczała na Wiosennego.

– Czego?

– Nie każ mi patrzeć, jak walczysz bez broni.

– Nie moja wina, zresztą miałem go już zaatakować.

– Czym, rękoma?

– No właśnie – Wiosenny się zaśmiał.

Stokrotka była na niego zła. Chwilę po tym poszli do świątyni, wiedzieli, że nie wyruszą następnego dnia, tylko dzisiaj. Biały Smok siedział przy stole i trzymał w ręku katanę Wiosennego. Patrzył na nią uważnie, wiedział, że młodzi są już w środku, powiedział:

– Wykuł ją specjalnie dla ciebie, w samym sercu Góry Zimnego Feniksa. Powiedział mi wtedy, że będziesz kimś wyjątkowym, kimś, kto będzie stał na straży dobra, między wschodem a zachodem.

Spojrzał Wiosennemu w oczy.

– Wiem, że mnie nie zawiedziesz, synu.

– Nie zawiodę, ojcze.

– Jesteś już mężczyzną, myśl jak wojownik – spojrzał na Stokrotkę – i jak ojciec, który chroni swoich bliskich.

– Dziękuję, ojcze – ukłonił się przed mistrzem.

– Moi służący szykują was do drogi. Stokrotko, umiesz władać mieczem?

– Sam mnie uczyłeś, mistrzu, każda kobieta w naszej wiosce musi umieć się bronić.

Biały Smok wstał, kładąc katanę Wiosennego na stole i wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił, trzymając zawinięty w szatę krótki miecz. Zdjął materiał i Stokrotka wraz z Wiosennym ujrzeli trzon krótkiego miecza. Biały Smok wyjął broń, która miała złote ostrze, rzucił szybkim ruchem w stronę młodych, a broń wbiła się przed nimi w drewnianą podłogę.

– Stokrotko, oto twoja broń, niech jej moc da ci energię i uwolni od strachu.

Stokrotka złapała za rękojeść miecza. Biały Smok zobaczył teraz w jej oczach wojownika. Wyciągnęła miecz przed siebie, patrzyła przez chwilę i powiedziała cicho:

– Czujecie tę moc?

– Tylko ty ją czujesz, Stokrotko – powiedział mistrz.

Kobieta nie mogła oderwać oczu od miecza, cały lśnił. Tak jak Wiosenny, gdy trzymał swoją katanę w rękach, tak teraz ona poczuła swoje powołanie do miecza, który został jej powierzony. Biały Smok rzucił w stronę Stokrotki pochwę od broni, a dziewczyna złapała ją jedną ręką, nie patrząc nawet w stronę mistrza. Wiosenny nie mógł wyjść z podziwu.

– Widzisz, synu?

– Nie mogę w to uwierzyć!

Wreszcie Stokrotka się odezwała.

– Kochany, teraz to ja będę strzegła ciebie – i pocałowała go prosto w usta.

Biały Smok przyglądał się im i właśnie zrozumiał słowa Czarnego Kruka. Już wiedział, że ich miłość może być większa niż moc potężnego czarnoksiężnika, że to, co do siebie czują, może uratować świat.

– Mistrzu, już wszystko gotowe – powiedział jeden ze służących, który przed chwilą wszedł do pokoju.

– Chodźmy.

Przed świątynią zebrała się cała wioska, wszystkie rodziny z dziećmi oraz samuraje. Sam Mistrz był zdziwiony, gdy zobaczył tylu ludzi. Do Wiosennego i Stokrotki podeszło dwoje dzieci, chłopczyk i dziewczynka. Trzymali oboje worek.

– To dary dla was, abyście trwali w miłości i nie lękali się niczego.

Dzieci powiedziały swoją wcześniej nauczoną kwestię i wystawiły worek przed siebie. Stokrotka wzięła prezent i pocałowała każde z osobna. Potem zwróciła się do wszystkich:

– Dziękujemy wam. Gdy wrócimy z naszej wyprawy, obiecuję, że wszyscy zatańczycie na naszym weselu.

Ludzie zaczęli się śmiać, lecz wiedzieli po niedawnym incydencie z potworem, że coś jest nie w porządku, że tych dwoje ludzi ma bardzo poważną misję. Biały Smok wyszedł przed tłum.

– Tych dwoje wyrusza z misją, aby ratować naszą wioskę przed atakiem złych sił. – Nie mógł im zdradzić wszystkiego, bo nie chciał paniki. – Ja udam się na zebranie mistrzów wschodu. Pod moją nieobecność władzę w wiosce przejmie Jang. Samotny Wilk pójdzie ze mną.

W tym momencie służący przyprowadzili dwa konie, czarnego i białego.

– Dzieci moje – skierował się do młodej pary – pamiętajcie o celu swej misji, w razie gdyby opuściły was siły – zamilkł na chwilę, po czym dodał: – Wspierajcie się i kierujcie rozwagą.

– Dziękujemy – odpowiedzieli zgodnie.

Czarny Kruk podszedł do Wiosennego i dał mu jego katanę.

– Mistrz jest bardzo stary. Ma ponad dwieście lat, nie możecie mu się dać sprowokować, zresztą od razu wyczuje w was dobroć. Ruszajcie i nie dajcie się zabić.

Dla Stokrotki zabrzmiało to przerażająco, ale niczego nie dała po sobie poznać. Wsiedli na konie, na których doczepiono już torby z zapasami żywności oraz skóry, bo w górach będzie o wiele zimniej. Ludzie się rozstąpili, by konie mogły przejechać.

– Niedługo wrócimy! – krzyknął Wiosenny.

– Nie oglądajcie się za siebie – dodał Mistrz.

Młodzi ruszyli przez wyżyny na południe. Po drodze planowali zatrzymać się jeszcze w kilku wioskach, zanim dotrą do granicy wyżyny, gdzie będzie czaiło się większe niebezpieczeństwo.

– Niebo nie jest już tak niebieskie jak dawniej – zauważył Samotny Wilk.

– To nie wina pogody – odpowiedział mu poważnie Kruk.

Ludzie zaczęli się rozchodzić do domów.

– Chodźcie ze mną na naradę – powiedział do Wilka, Kruka oraz Janga, następnie zwrócił się do służących: – Rano z Wilkiem wyruszamy na naradę mistrzów, przygotujcie nas do drogi – spojrzał na Kruka – Czegoś potrzebujesz?

– Trochę jedzenia.

Mistrz się uśmiechnął.

– Więc chodźmy. Przeznaczenie czeka.

Samotny Wilk i Jang byli braćmi, których rodzice zmarli wcześnie. Od najmłodszych lat wychowankowie Białego Smoka, tak samo jak Wiosenny, byli znakomitymi wojownikami. Bracia zawsze stali u boku Mistrza, nawet częściej niż jego syn; wyruszali z nim również na narady pięciu mistrzów wschodu. Wiosenny zostawał wówczas w wiosce i pełnił wartę podczas nieobecności swego ojca. Przyjaźnili się od zawsze, lecz nie pokazywali nigdy tego szczególnie.

– Wilku, napiszę cztery listy, a ty dziś wieczorem wyślesz cztery sokoły do mistrzów wschodu. Do Turendaja – mistrza krainy miecza, Szarego Wiatru – mistrza wyżyny Jagun, Żółwia – mistrza wybrzeża oraz Persemita – mistrza pustynnych skał.

Mistrz usiadł do stołu, gdzie leżał papier oraz pióro z tuszem. Gdy skończył, powiedział:

– Kruku, jeżeli młodzi dotrą bezpiecznie do gór, gdzie potem się udasz?

– Wrócę do Makanbiru, by zebrać królów zachodu i uświadomię im, co grozi światu. Oni nie są jednak tak zaprzyjaźnieni ze sobą, jak wy, mistrzowie wschodu.

– Myślę, że nie dojdzie do spotkania pięciu mistrzów wschodu i pięciu królów zachodu. Nie ma na to czasu. Powiedz mi, kto teraz rządzi w Makanbirze po śmierci króla Celeriusa?

Kruk zrobił kilka kroków naprzód.

– Gdy Celerius umierał, wezwał mnie na rozmowę. Zdradził mi imię tego, kto miał przejąć władzę po jego śmierci, ale aż do dnia, gdy nie odnajdę jego wnuka. Zapisał je także w testamencie dla Rady Królestwa, jego decyzja zaskoczyła mnie. Nie wybrał nikogo z Rady.

Spojrzał Smokowi prosto w oczy.

– „Ty, Czarny Kruku, będziesz królem, dopóki nie odnajdziesz mej córki lub wnuka, ufam ci”, tak mi powiedział Król. Jestem człowiekiem uczciwym i honorowym – najpierw chcę spłacić dług wobec swego pana, dlatego przybyłem odszukać jego potomka. Mogłem pozostać tam i zostać władcą Makanbiru, jednak moim przeznaczeniem nie jest rządzenie państwem.

Smok zaczął być podejrzliwy.

– A nie chciałbyś zostać królem?

– Nie pochodzę z rodziny królewskiej, byłem tylko uczniem i przyjacielem króla Celeriusa, na ten zaszczyt zasługuje jego potomek.

– A może przybyłeś, żeby zdjąć klątwę i tym samym narazić Wiosennego na pewną śmierć?

– Mistrzu, nie ufasz mi? Mogłem zabić go pod karczmą, mogłem dać mu zginąć dzisiaj w paszczy potwora. Jak mam ci udowodnić swoją lojalność?

– Nie musisz tego robić.

– Ale chcę.

– A kto pod twoją nieobecność rządzi w Makanbirze?

– Rada, spójrz na to.

Czarny Kruk wyjął swój złoty miecz i wystawił przed siebie. Na jego rękojeści wyryty był znak smoka.

– Ostrze wykuto w Cyberii, na końcu świata zachodniego, w ostatniej wiosce krasnoludów. Wykuta przez samego Ranina, którego na pewno kiedyś poznałeś. Znałeś króla Celeriusa, więc wiesz, jaka była jego idea szczęśliwego i spokojnego świata. Służyłeś na jednej z jego misji na północy.

Kruk klęknął.

– Przyrzekam ci, mistrzu, mówię prawdę i przybyłem w słusznej sprawie. Chcę spełnić obietnicę, jaką złożyłem człowiekowi, któremu służyłem przez całe życie i który nauczył mnie technik walki, które pozwolą mi strzec Wiosennego i jego przyszłą żonę.

Mistrz podszedł i położył mu rękę na ramieniu.

– Wierzę ci, Kruku. Dobry z ciebie człowiek. Wstań, proszę i pokaż mi swój miecz.

Kruk podał Smokowi miecz. Ten złapał i wyciągnął przed siebie.

– Krasnoludzki materiał.

Przybliżył ostrze do nosa.

– Pachnie Cyberią, ma na ostrzu cyberyjskie znaki. Zwracam ci honor, Czarny Kruku, posiadasz dobry miecz.

Oddał mu broń, a Kruk schował go do pochwy.

– Jang, wystawisz straż wokół wioski, a my postaramy się wrócić jak najszybciej i zastanowimy się wówczas, jak chronić całą wioskę. Kruku, nie daj się zaskoczyć, ja idę na medytację.

Mistrz wyszedł do innego pomieszczenia, więc pozostali się rozeszli.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: