Zawsze będę Cię kochać - ebook
Zawsze będę Cię kochać - ebook
Patrzę na Twoje zdjęcia, takie wyraziste, takie realne, nic, tylko uśmiechnąć się do Ciebie i przytulić i nie pojmuję, że już Cię nie dotknę, nie porozmawiam z Tobą. Znowu obudziłam się o piątej rano i nie mogłam zasnąć, mimo ćwiartki relanium i łyka wódki. (…)
Ty zawsze rozdawałaś karty i kierowałaś życiem, tymczasem okazało się, że nic nie masz do powiedzenia, nie liczysz się ani Ty, ani Twoja młodość, Twoja rodzina, Twoje szczęście. Ja też nie
„Zawsze będę Cię kochać” to oparta na faktach, poruszająca historia o niezwykłej więzi między matką i córką.
To zbiór e-maili, jakie matka wysyła do córki przez kolejne miesiące po jej śmierci.
To chwytający za serce zapis codzienności, która bywa wtedy najtrudniejsza do zniesienia.
To także opowieść o życiu, które, chcemy tego czy nie, biegnie dalej..
„Zawsze będę Cię kochać” jest książką o sile uczuć, które są trwalsze niż śmierć. To wzruszająca próba zatrzymania czasu i zapamiętania ukochanej osoby, która wciąż żyje w spędzonych wspólnie chwilach, w listach, rozmowach i wspomnieniach.
„Zawsze będę Cię kochać” to portret pamięciowy miłości.
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-0978-6 |
Rozmiar pliku: | 890 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W grudniu 2012 roku moja córka Żywena (Żywia) Wiktoria H., od pół roku szczęśliwa mężatka, piękna, zdrowa i zadowolona z życia kobieta, zaczęła niedomagać. Zdiagnozowano nieoperacyjnego guza mózgu znanego jako glejak wielopostaciowy, czwarty stopień złośliwości. Sprawy potoczyły się błyskawicznie; osiemnastego lutego 2013 roku Żywia zmarła, otoczona do końca miłością, czułością i opieką. Ta książka jest portretem jej życia i osobowości. Pragnęłam w ten sposób oddać hołd córce i zachować ją na zawsze zarówno w mojej pamięci, jak i w pamięci jej rodziny oraz licznych przyjaciół. Chciałam jak najwierniej opisać moją niesamowitą, wspaniałą córkę, o ile w ogóle jest możliwe oddanie złożonego ludzkiego charakteru w tej formie… Żywio, dziękuję, że byłaś ze mną przez tyle lat. To najlepsze, co mi się przytrafiło w życiu. Dziękuję, że gdzieś tam jesteś i czuwasz nade mną. Kocham Cię.
***
Żywia, czyli powieściowa Anastazja Bojanowa-Montgomery to realna postać, podobnie jak jej losy. Prawdziwe są e-maile, które do niej pisałam i nadal piszę. Dodałam tylko kilka zmyślonych historii, starając się, aby były kompatybilne z fabułą. Każdy pisarz czerpie inspirację z otoczenia, lecz inni bohaterowie i wydarzenia należą do obszaru zwanego fikcją literacką, a wszelkie podobieństwa do rzeczywistych są przypadkowe. To wytwory mojej wyobraźni, powstałe w celu dobrego i ciekawego opowiedzenia niniejszej historii. Jeśli jednak przypadkiem kogoś niechcący uraziłam, to z góry przepraszam. :-)
***
Dziękuję gorąco Annie Hsiao za wzruszające wspomnienia o mojej córce, za wsparcie i wiele podnoszących na duchu rozmów. Aniu, niewiele ludzi głosi otwarcie swoje przekonania i nie obawia się konsekwencji. Jesteś wielka!
To samo mogę powiedzieć o innej przyjaciółce Żywii, Janie Marsovej oraz Agacie Hofman. Jana, opisałaś Żywenę wspaniale i bardzo trafnie. Dziękuję Wam za nieustające wsparcie, pomoc i namawianie, aby napisać książkę. Jak widzicie – zrobiłam to!
Ogromnie dziękuję mężowi mojej córki i jego rodzinie, szczególnie Cheryl. Nie wiem, jak bym przetrwała, gdyby nie Twoje e-maile.
Dziękuję Magdzie, Milenie i Caz… byłyście bardzo dobrymi przyjaciółkami Żyweny.
Czuję ogromną wdzięczność wobec Ewy H., Izabeli S., Misi, Reni, Edyty, obu Hanek, Krzysztofa, Piotra i wielu innych. Bardzo mi pomagacie, naprawdę.
Specjalne podziękowania składam Ałbenie Grabowskiej, świetnej lekarce neurolożce, jednocześnie znakomitej pisarce. Szczera przyjaźń, wsparcie medyczne i literackie – czegóż chcieć więcej?
Przepraszam Magdalenę Kawkę, koleżankę po piórze za to, że zakończyłam powieść cytatem z tej samej piosenki Abby. Pasowała do jej powieści Rzeka zimna (gorąco polecam, jest wspaniała!) i pasuje do mojej. Magdo, mam nadzieję, że Cię nie uraziłam!
***
W książce wykorzystałam wspomnienia Anny Hsiao, Jany Marsovej oraz zapis uroczystości pogrzebowej prowadzonej przez Christinę Brand.
Dzisiaj nocą samotną, spędzoną bezsennie,
Po promieniach księżyca, jakimś dziwnym tchnieniem,
Sam nie wiem, jak się nagle ocknąłem w Rawennie
I z dawno utęsknionym spotkałem zwidzeniem.
Przez otwarte ktoś okno grał cicho na flecie,
I wiatr lekki woń przyniósł duszącą, upojną -
Jak w mistycznym w nią szedłem wplątany bukiecie,
Pod nieba wyiskrzoną kopułą dostojną.
„Będziecie wysłuchani tęskniący, więc proście!”
Jak przez Boga zaklęty przymknąłem powieki -
I tylkom jakiś dziwny posłyszał szum rzeki,
A później, później Danta ujrzałem na moście.
„Tyżeś to, ty mój mistrzu! Dlaczego tak blady
I czemu taki dziwny niepokój cię żarzy?
Przychodzę cię ubłagać o sekret twej twarzy.
Nic nie wiem. Zabłądziłem. I proszę twej rady”.
On to rzekł, czy rzekł księżyc, czy woda to rzekła,
Padłem, głowę ukrywszy rękami obiema:
„Nie ma nieba i ziemi, otchłani, ni piekła,
Jest tylko Beatrycze. I właśnie jej nie ma”.
Jan Lechoń Spotkanie