Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zbiór miłości niechcianych - ebook

Data wydania:
30 października 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Zbiór miłości niechcianych - ebook

Pierwsza część powieści o życiu pewnej warszawskiej singielki.

Oliwia, redaktorka popularnego dziennika ma wszystko, czego młoda kobieta może pragnąć. Jest piękna, ma wspaniałych przyjaciół, karierę i wysokie zarobki, które pozwalają jej bawić się w najlepszych warszawskich klubach. Nie ma jednak jednej rzeczy, której pragnie najbardziej – miłości...

W poszukiwaniu szczęścia nie poprzestanie na pierwszym nieudanym małżeństwie. Ale w wielkim mieście wszystko może się zdarzyć.

Czeka ją wiele nietrafionych związków.

Nietrafionych, ale czy niepotrzebnych?

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8053-622-7
Rozmiar pliku: 886 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

I

– Przestań! – krzyknęła Oliwia.

Nie słuchał. Napierał na nią całym ciałem. Jego wargi łapczywie wpijały się w jej szyję.

– Alan! – próbowała ostudzić jego zapędy. – Jutro ślub. Chcę odpocząć.

Przyparł ją do kuchennej ściany. Przez materiał spodni czuła jego nabrzmiałego członka. Zaczęła się łamać. Chciała poczuć na sobie jego dłonie. Chciała, żeby ją pieścił, a potem sobą wypełnił. Ale nie, nie dziś. Postanowiła, że nie zrobią tego w tę jedną noc przed ślubem, i zamierzała się tego trzymać. Zwłaszcza że odkąd poznała Alana, żadna z poprzednich nocy nie była spokojna.

– Biała noc, Kocie – powiedziała kokieteryjnie i wysunęła się z jego objęć.

Żałowała. Tak bardzo chciała poczuć na języku jego smak.

Ale dziewczyna musi mieć zasady.

– Od jutra – wysapał.

– Co od jutra? – zapytała lekko rozbawiona.

– Od jutra nie będziesz mogła powiedzieć „nie”. W końcu będziesz moją żoną i będę brał cię zawsze, gdy będę miał ochotę – wyrzucił z siebie.

– Niedoczekanie twoje – zaśmiała się.

Chciała go minąć i iść do pokoju, ale chwycił ją za spódnicę i pchnął na ścianę. Ściągnął jej matki. Nie protestowała. Po chwili wsunął się w nią. Wszystko działo się tak szybko, że nie zdążyła nawet zwilgotnieć. Nigdy do tej pory się tak nie zachowywał. Zawsze był czuły i cierpliwy. Teraz przyciskał ją do ściany i pieprzył z całych sił. W końcu ból ustąpił. Poczuła przypływ ciepła i rozkoszy. Oplotła go nogami i z rozkoszą przyjmowała każde pchnięcie. Nie przypuszczała, że taki seks sprawi jej przyjemność. A jednak. Całował ją zachłannie i kąsał w płatki uszu. Miała ochotę na więcej. Przylgnęła do niego mocniej udami.

– Pieprz mnie… – wyszeptała. – Piep…

Jego ciało wygięło się jak struna. Nagle wysunął się z niej i bez słowa ruszył w stronę łazienki.

Wsłuchując się w odgłos wody w łazience, zastanawiała się, co w niego wstąpiło. Jutro po południu, w kościele Świętej Anny, miała powiedzieć mu sakramentalne „tak”. Nie była zwolenniczką tego pomysłu. Po co im małżeństwo, skoro i tak się kochają? W dodatku większość jej koleżanek narzekała, że po ślubie ich faceci z kogutów zamieniali się w salonowe lwy. Zastanawiała się, czy po takim wstępie do małżeństwa jej też to grozi…

W nocy, gdy leżeli obok siebie, nie mogła zasnąć. Patrzyła na Alana i wspominała ich pierwsze spotkanie.

To było pięć lat wcześniej. Wpadli na siebie na imprezie. Ona, drobna, filigranowa blondynka o dużych niebieskich oczach i obfitym biuście, on wysoki, dobrze zbudowany szatyn o ciemnych oczach, przypominający Ryana Goslinga. Ciacho. I to z zupełnie innej planety.

Miała wtedy dwadzieścia dwa lata, studiowała zaocznie dziennikarstwo na UW i próbowała swoich sił w zawodzie. Choć może „próbowała” nie jest dobrym określeniem. Pracowała już w redakcji jednego z najpoczytniejszych dzienników w Polsce, gdzie pisała o boksie i piłce nożnej. Prawdziwe olśnienie przyszło jednak, gdy przypadkiem trafiła do działu show-biznes. Koleżanka wyjeżdżała i poprosiła ją o zastępstwo. Po powrocie musiała szukać nowej pracy. Oliwia pokochała świat plotek, gwiazd i celebrytów. Z wzajemnością. Jej niewinny dziewczęcy wygląd sprawiał, że większość gwiazd traktowała ją z pobłażaniem. Mylna ocena przeciwnika. Oliwia była wygadana i bystra, a jej wywiady szybko stały się najpopularniejszymi tekstami w branży. Ona sama zaś zakosztowała życia towarzyskiej śmietanki, które polubiła do tego stopnia, że przepuszczała na nie wszystkie zarabiane pieniądze.

W zasadzie właśnie tym zajmowała się tej nocy, gdy po raz pierwszy zobaczyła Alana. Od razu rzucił jej się w oczy. Koszykarz górujący nad innymi. Stał w kolejce do baru. Ona także. Tyle że jej nikt nie widział.

– Hej, sorki, wielkoludzie – zażartowała.

– Nieźle zaczynasz – powiedział, odwracając się w jej stronę.

– Jesteś najlepszą partią na tej imprezie – kokietowała go.

– Niby dlaczego?

– Bo masz chyba z pięć metrów wzrostu – zaśmiała się. – I wszyscy cię widzą. Zupełnie odwrotnie niż mnie. – Podkreśliła gestem swój niski wzrost. – Właśnie dlatego ośmieliłam się zagadać.

– Dlatego, że jestem wysoki? – Uśmiechnął się.

– No tak. – Posłała mu przebiegłe spojrzenie. – Czy byłbyś tak miły i zamówił mi wodę?

Uśmiechnął się szeroko.

– Jasne. Czemu nie powiedziałaś od razu!

– Bo wtedy już byśmy nie rozmawiali – odparła.

– Niegazowana czy gazowana? – zapytał, ignorując ostatnie zdanie.

– Niegaz… Still water… Cicha w… – nie zdążyła dokończyć, bo wsunął w jej dłoń szklankę zimnej wody.

– Dzięki! – powiedziała zbyt głośno. – Mam na imię Oliw…

Ale on już odszedł.

„Cholera – pomyślała – albo tracę wyczucie, albo facet jest gejem”. Wtedy nie przyszła jej do głowy trzecia możliwość, ale tę dostrzegła aż za wyraźnie kilka minut później – tajemniczy nieznajomy namiętnie całował się z jakąś dziewczyną. Wszystko jasne – ciacho było zajęte.

Straciła chęć do dalszego imprezowania. Godzinę później wróciła samotnie do domu i spędziła w nim resztę weekendu.II

Mieszkała z rodzicami na Targówku. Znajomym tłumaczyła, że to z wygody, bo w końcu kiedy rodzice mają małą willę tuż przy Zalewie Bardowskim, głupio byłoby z niej nie korzystać, ale tak naprawdę nie wyprowadzała się, bo nigdzie poza domem rodzinnym nie czuła się bezpiecznie. Znała tu każde drzewo, uwielbiała, gdy ćwierkające wróble budziły ją ze snu, a ogródki otaczające domy sprawiały, że czuła się jak na wsi. Do tego nie mogła narzekać na rodziców. W zasadzie to każdy powinien jej ich zazdrościć. Ojciec Adam, facet po przejściach, wychowywał samotnie pierwszą córkę, Kasię. Oliwia była dzieckiem z drugiego związku. Takiego, który podobno trafia się raz na milion lat. Adam i Jola, bo tak miała na imię mama Oliwi, mówili, że miłość była dla nich jak uderzenie pioruna. Przyrodnia siostra Oliwii – Katarzyna – okazała się jej najlepszą przyjaciółką i powierniczką.

Kaśka była absolutnym przeciwieństwem Oliwii. Nie interesowała się facetami, nie ciągnęło jej do gwiazd i celebrytów. Była nauczycielką, kochała dzieci i poświęcała im niemal cały wolny czas. Lubiła jednak słuchać opowieści młodszej siostry. Zazwyczaj w weekendy, gdy Oliwia dochodziła do siebie po piątkowych baletach, Kaśka wyciągała z niej najpikantniejsze opowieści.

– I jak tam. Kac gigant? – zapytała Kaśka, leżąc w łóżku po przeciwległej stronie pokoju.

– W sumie to nie – odparła Oliwia.

– To co tak leżysz pół dnia?

– Rozmyślam…

– Dawaj! – rzuciła Kaśka z niecierpliwością.

– Daj spokój. – Oliwia się zasępiła. – Nie ma o czym gadać.

– Przecież widzę, że jest… – Nie ustępowała.

– Prawda jest taka, że nie ma. Może i by było, ale nie wyszło.

– Dał ci kosza? – Siostrze trudno było w to uwierzyć.

– Gorzej.

– A co może być gorszego?

– On mnie, kurwa, zignorował! – krzyknęła Oliwia. – Rozumiesz, kompletnie mnie olał.

– A fajny był? – usłyszały zza drzwi.

Do pokoju weszła Sylwia, najlepsza kumpela Oliwii.

– Nie… – powiedziała cicho dziewczyna.

– Nie był fajny, a ty się wkurzasz? – zapytała z niedowierzaniem Kasia.

– Nie był fajny – odpowiedziała jej siostra. – Był zajebisty!

– Szlag, ja to nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam podniecona – wtrąciła Sylwia.

– I co teraz? – spytała Kaśka.

– Nic.

– Niech żałuje – dodała Sylwia.

– Właśnie. Niech żałuje – powiedziała Oliwia, chwytając się za piersi. – A ma czego.

Dziewczyny ze śmiechem zeszły do ogrodu.III

W pracy zapowiadał się strasznie nudny tydzień. Mimo że lubiła przebywać w redakcji, to tym razem poza degustacją hummusu zrobionego własnoręcznie przez naczelnego, na horyzoncie nie pojawiała się żadna atrakcja. Redaktor naczelny, Dariusz, był najmilszym facetem pod słońcem, choć miał aparycję zbira, a w branży miał przezwisko Karku. Ale tak naprawdę bać się mogli go tylko ci, którzy go nie znali. Albo jego wrogowie. A Oliwia nie należała ani do jednych, ani do drugich.

Dochodziło południe. Moczyła kawałek chleba w hummusie i wpatrywała się bezmyślnie w monitor.

– W robocie nudy, na fejsie nudy i jeszcze ten cholerny pozbawiony smaku hummus – narzekała pod nosem.

I wtedy to się stało.

Ikonka messengera zaświeciła się na czerwono, choć nikt do niej nie napisał. Odruchowo kliknęła folder INNE. Jedna wiadomość.

Po zdjęciu poznała, że to on.

CZESC, TU ALAN. SORKI ZA BRAK POLSKICH ZNAKOW. PISZE Z KOMORKI. WIDZIELISMY SIE NA IMPREZIE. CO POWIESZ NA KINO?

Więc ma na imię Alan.

Alan.

Ładne imię. Takie oryginalne.

Alan.

W jej sercu jakieś tajemnicze dzwony wygrywały właśnie symfonię miłości.

A potem sobie przypomniała o dziewczynie i muzyka ucichła.

Patrzyła na wiadomość. Kliknęła nią, więc on już wie, że przeczytała. Jak długo ma czekać z odpowiedzią? Kliknęła ikonkę grupy, do której należały też Sylwia i Kaśka.

– Odezwał się! Laski! Odezwał się!

– Kto? – napisała Sylwia.

– Ciacho.

– Koleś z baletów?

– Tak!

– I co napisał? – włączyła się do rozmowy Kasia.

– Kino. Chce do kina.

– Do kina czy na film? – zażartowała Sylwia.

– Może od razu do kina? – odpisała Oliwia.

– Zdzira. – Kasia wysłała uśmiechniętą buźkę. – Co mu napisałaś?

– Nic.

– Jak to?

– Tak to. Nie wiem, co napisać.

– Napisz, że chcesz possać… – rzuciła Sylwia.

– Uspokój się! – zbeształa ją Oliwia.

– Nie mogę, bo zachowujesz się jak idiotka. Pisz do niego i dawaj znać, co odpisze.

– I zapytaj, czemu cię olał – dodała Kasia.

Opuściła czat.

Wróciła do okienka z wiadomością od Alana.

– Spoko – napisała. – Z tymi polskimi znakami. :) Ale dlaczego krzyczysz?

– JA KRZYCZĘ? – odpisał natychmiast.

– No wiesz… Wielkie litery…

– Sorry, już zmieniam.

– Luz.

– To co, idziemy do kina? – przeszedł do rzeczy.

– Jak mnie znalazłeś? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.

– Ma się te sposoby…

– Znaczy prześladowca? – wysłała mu wirtualne mrugnięcie.

– Znaczy dziewczyna, a dokładnie menedżerka w knajpie cię znalazła.

– A propos dziewczyn. A co na pomysł z kinem powie twoja laska?

– Jaka moja?

– Ta, z którą poszedłeś w ślinę. – Przypomniał jej się ten widok i poczuła się naprawdę wkurzona.

„Po co on do mnie pisze? I po co ja odpisuję?” – pomyślała.

– O Jezu, ona – wystukał Alan. – To żadna moja dziewczyna. To tylko zabawa. Graliśmy w Tabu.

– Aha…

Odsunęła się od klawiatury. Musiała ochłonąć. Ulżyło jej, a wkurzenie przerodziło się w radość. Nie chciała jednak dać tego po sobie poznać.

– ??? – napisał Alan.

Gdy nie odpowiedziała, wysłał pytajniki jeszcze raz, a potem kolejny.

Odpisała po dziesięciu minutach:

– No to które kino?

– Promenada? – zaproponował.

– Może być. Kiedy?

– Zaraz?

Zaskoczył ją. „Co tu odpowiedzieć?”

– Nie! Teraz nie mogę – napisała szybko. – Robota.

– O której kończysz?

– Za jakieś pięć godzin.

– To 18.00?

– OK.

– Przed wejściem?

– Przed wejściem.

Tylko tyle. Albo aż tyle, bo poczuła niezwykłą ekscytację na samą myśl o tym spotkaniu…
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: