Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Żona psychopaty - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
10 grudnia 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Żona psychopaty - ebook

Kiedy mężczyzna z czułego amanta zmienia się nagle w potwora, kobieta najpierw szuka przyczyn, później próbuje ratować siebie i związek, ale na końcu musi podjąć decyzję.

Majka – młoda, radosna dziewczyna, na początku studiów poznaje Edwarda – mężczyznę, który na każdym kroku okazuje jej swą miłość i uwielbienie. Wkrótce biorą ślub – i nagle wszystko się zmienia.
Mąż pokazuje swe prawdziwe oblicze – okrutnego i bezwzględnego psychopaty. Zazdrosnego w nieracjonalny sposób człowieka, który traktuje żonę jak swoją własność. Dla otoczenia Edward jest czarującym kochanym mężem; gdy zostają sami, zmienia się w wyrafinowanego sadystę. Po trzynastu latach męczarni Majka decyduje się odmienić swój los – walczyć o własną godność, spokój dzieci, prawo do szczęśliwego życia. Szybko się jednak przekonuje, jak trudna to będzie walka.

Przyjechała mama. Majka znowu odwiesiła do szafy zhańbioną Majkę, bo miała zamiar sprawiać wrażenie zadowolonej mężatki. Bez słów zawarła z mężem porozumienie, że będą odgrywać przed mamą szczęśliwą młodą parę i jeszcze dzień przed przyjazdem teściowej Edward zamienił się w troskliwego i czułego męża i ojca, jakby wcześniej pragnął tę rolę przećwiczyć.

Realistyczne, psychologicznie prawdziwe, mocne studium dręczonej kobiety. Dręczonej tak, żeby nie było widać, żeby nie miała współczucia obcych, żeby dzieci nie wiedziały.

Teresa Ewa Opoka (ur. 1948) – poetka, prozaiczka, dramatopisarka. Debiutowała tomikiem wierszy „Przypadki”. Jest autorką kilku powieści („Abecadło kobiety tamtych lat”, „Kocie oczy”, „Umrzesz dopiero się zacznie”, „Wszystko o Edycie”, „Wyspa kobiet”, „Naprawa i wypożyczanie mężczyzn”), zbioru opowiadań „Miłość nad życie” oraz książek dla dzieci. Dramat „Pątniczki” wyróżniono na Festiwalu Sztuk Odważnych w Radomiu w 2006 roku, a słuchowisko „Ósma dziesięć o zmierzchu” otrzymało drugą nagrodę w ogólnopolskim konkursie Teatru Polskiego Radia w 2006 roku. Spektakl „Uliczna ballada” wystawiono w teatrze w Radomiu.

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7961-574-2
Rozmiar pliku: 1,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Podziękowania

Ta książka nie zostałaby napisana, gdyby nie moje przyjaciółki: Joanna Hare i Krystyna Wrońska.

To Joasia nakłoniła mnie, bym zmierzyła się z tym tematem, podtrzymywała na duchu, gdy opadałam z sił, dyscyplinowała i mobilizowała przez telefon i Skype’a, surowo sprawdzając: „Co dzisiaj robiłaś?”, „Ile napisałaś?”, „Kiedy mi przyślesz następny rozdział?”. Krysia czytała tę książkę na wczesnym etapie, życzliwie krytykując, ale i chwaląc, by dodać mi otuchy i energii. Dziękuję Wam z całego serca, Moje Niezwykłe Przyjaciółki.

Pragnę również wyrazić wdzięczność i podziękować osobom, które szczodrobliwie poświęciły swój czas, by wesprzeć mnie swoją wiedzą z różnych dziedzin: Małgorzacie Mazur, Irenie Paździerz, Halinie Sowińskiej, Wandzie Nowik-Pali, Mirosławowi Strzałkowskiemu, Witoldowi Szuleckiemu, Łukaszowi Pastwie.

Wielkie, wielkie dziękuję!To, co czuje człowiek, który niewinnie cierpi, jest jak gdyby zbrodnią wyczuwalną. Prawdziwa zbrodnia nie jest wyczuwalna. Niewinny, cierpiąc, poznaje prawdę o swoim kacie, kat jej nie zna. Zło, który niewinny czuje w sobie samym, jest w kacie, ale nie jest dla niego wyczuwalne. Niewinny może poznać zło tylko pod postacią cierpienia. Dla zbrodniarza niewyczuwalna jest właśnie zbrodnia. Dla niewinnego niewyczuwalna jest niewinność. Właśnie niewinny może odczuć piekło.

Simone Weil, Świadomość nadprzyrodzonaRozdział 1

Nie może się już cofnąć. W drzwiach stoi uśmiechnięta pani Alina. Z każdego kilograma jej tęgiej postaci emanuje przyjazne ciepełko i wyrozumiałość dla świata, szczególnie dla dzieci, dlatego jest idealną nianią dla małego Tomka, który lgnie do niej jak do rodzonej babci, a nawet bardziej, bo babcia wpada tylko od czasu do czasu, jak właśnie teraz, jakże niefortunnie, gdyż od razu dostrzega mężczyznę, stojącego obok kanapy. Co za niemiła niespodzianka! Śnił jej się kilka dni temu i się wyśnił.

Chłopczyk podbiega do niej uradowany, tupiąc skórzanymi bucikami. Ona schyla się, przytula go i całuje, a gdy dziecko uznaje, że już wystarczy tych czułości, odrywa się od niej, biegnie do mężczyzny, obejmuje go za nogi pod kolanami i zadziera do góry główkę. Mężczyzna jest zachwycony, jest wzruszony i spogląda z uśmiechem na kobietę, czy ona widzi tę scenę, czy docenia. Ten śliczny chłopczyk łączy ich jak most dwa brzegi rzeki, jak deszcz niebo z drzewem. Ma w sobie geny tego mężczyzny i jej. Zmienisz to? Ich wnuczek, który o niczym nie wie i nigdy się nie dowie.

Elektroniczny zegar na czarnym szkle kuchenki wyświetla jedenastą zero zero.Rozdział 2

Spotkali się jesienią tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego pierwszego roku. Na listach przebojów Radia Luksemburg królowali wówczas Rolling Stonesi, Beatlesi i Dorsi.

Gdy pchnęła szklane drzwi empiku i rozglądała się niepewnie po zadymionej sali, podniósł się natychmiast z niskiego fotela. Był wysoki, z bujną czupryną, miał na sobie sztruksową marynarkę z zamszowymi łatami na łokciach. Nieźle wyglądał, ale ona lepiej. Dziewczyny od razu czują takie rzeczy.

– Majka? – zapytał głębokim, ciepłym głosem.

– Edward? – Dziewczyna w niebieskim sweterku uśmiechnęła się. Usiedli naprzeciwko siebie przy niskim stoliku.

– Nic się Paweł nie chwalił, że ma taką ładną siostrę. – Przyglądał jej się bezceremonialnie. – Napijesz się czegoś? Może pepsi, kawy? Mają tu dobrą kawę. – Wskazał na swoją szklankę wypełnioną w jednej trzeciej czarnym płynem. – Może ciastko?

– Poproszę kawę.

Rozmawiali długo. Zajmująco opowiadał o swoich znajomych, pracy, o swojej pasji teatralnej. Z każdym kwadransem imponował jej coraz bardziej. Grał w amatorskim teatrze studenckim Pod Jaszczurami. To znaczy teraz już zrezygnował, ale jeszcze do niedawna grał. Ma tam mnóstwo kumpli, spotykają się nadal, może w każdej chwili wrócić. Pewien reżyser, wymienił jego nazwisko, które i tak nic Majce nie mówiło, więc ten bardzo znany reżyser zaproponował mu przejście do zawodowego teatru, jednak się nie zdecydował. Cztery lata ciężkich studiów i dobry zawód wobec niepewnego losu aktora? Musiałby podjąć eksternistyczne studia w szkole teatralnej, zacząć inne życie. Po namyśle zdecydował, że nie zrezygnuje z wyuczonego zawodu ekonomisty, a teatr pozostanie jego szlachetną pasją.

Majka została przyjęta na Wydział Geografii Uniwersytetu Jagiellońskiego, niestety, nie dostała akademika i poczuła się nagle w wielkim mieście bardzo osamotniona. Jej przyjaciółce z liceum, Zosi, zabrakło kilku punktów, by dostać się na medycynę. Na szczęście brat Majki przypomniał sobie o koledze z czasów studiów, który mieszkał i pracował w Krakowie. Spotkał go przypadkiem rok wcześniej i to gdzie!, w Warszawie, na jakiejś kursokonferencji ekonomistów. Wymienili się numerami telefonów do pracy, nie sądząc, by kiedykolwiek im się na coś przydały. Paweł nie wyrzucił jeszcze ubiegłorocznego kalendarza i znalazł numer telefonu do kolegi, który od razu obiecał, że rozejrzy się za jakąś niedrogą stancją w pobliżu uczelni.

Podeszła kelnerka i przesypała z ciężkiej szklanej popielnicy niedopałki na głęboki talerz z niedojedzonym kawałkiem sernika. Leciutki obłoczek radioaktywnego pyłu uniósł się nad stolikiem i mimo woli odchylili do tyłu głowy, by odczekać, aż opadnie.

Załatwił jej stancję w nowym bloku, w pustym na razie mieszkaniu, do którego miała się sprowadzić za kilka miesięcy rodzina spod krakowskiej wsi. Właściciel codziennie dojeżdżał do zakładu, gdzie Edward był kierownikiem jakiegoś działu. Majka zajęła maleńki pokój z nowo poznaną koleżanką z roku. Joaśka przyjechała z Rzeszowa. Dogadały się w pięć minut.

Łączyła je ta sama radość, że wyrwały się z rodzinnego domu i rozpoczną niezwykłe studenckie życie w Krakowie. I tak było. Nic a nic nie zawiódł ich Kraków – zaczarowana dorożka, zaczarowany koń, Piwnica pod Baranami, Demarczyk i Grechuta, krakowski deszcz i mgła. Ze względu na skromne kwoty przysyłane z domów na utrzymanie raczej musiały zadowolić się deszczem i mgłą. No i za darmo mogły się napatrzeć do woli na czarne dorożki. Kiedyś spotkały na Rynku Piotra Skrzyneckiego w otoczeniu artystów spod „Baranów” i miały o czym opowiadać w Kielcach i Rzeszowie. Majka zabrała z domu practicę i sprawiało jej dużo radości odkrywanie tajemnic aparatu. Była samoukiem, ponieważ ojciec zmarł, kiedy chodziła jeszcze do podstawówki, i niewiele zdążyła się od niego nauczyć.

Zabierała aparat na ćwiczenia terenowe z geografii fizycznej i hydrogeografii, i jedyna z roku dokumentowała je zdjęciami. Była bardzo dumna, kiedy fotografie źródeł bijących w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej ukazały się na wystawie w Żaczku. A do tak wielu atrakcji studenckiego życia niemal od pierwszego dnia dołączyła się miłość. Na razie nieodwzajemniona, ponieważ Majce szkoda było czasu dla jednego chłopaka.

Z Aśką prowadziły intensywne życie studenckie; zajęcia do południa, obiad w studenckiej stołówce na pół, to znaczy jedno drugie danie, bo zupę i chleb można było wziąć za darmo, potańcówki w akademiku, nowe znajomości, spotkania, rozmowy do pierwszej w nocy. No i oczywiście nauka, by zbyt szybko nie zostać wyrzuconą z tego pięknego świata. Co sobotę biegły na ubawy do Rotundy, Pod Przewiązką lub Żaczka. Na drugim roku dostały akademik w sześcioosobowym pokoju. Piętrowe żelazne łóżka, wysoka szafa z wciąż otwierającymi się drzwiami.

Edward je zreperował. Bo wciąż kręcił się wokół niej – dzwonił, czekał pod akademikiem, odchodził potulnie ze zwieszoną głową, jeśli Majka nie miała czasu.

Taki obrazek. Na korytarzu stoją krzesła i szafki z pokoju numer szesnaście. Dziewczyny z tego pokoju i z sąsiednich zaglądają do środka, gdzie Edward na kolanach wiórkuje parkiet klepka po klepce. Dokładnie i metodycznie. Nawet sięga daleko pod łóżka. Później zamiata, ściera resztę pyłu w wilgotną ściereczkę, a następnie pastuje. Wychodzi na papierosa. Dziewczyny przynoszą mu kawę w pękatym kubku, któraś kładzie na parapecie herbatniki. Jedna, taka z końskim ogonem, z sąsiedniego pokoju, przynosi na talerzyku jajko w majonezie i kromkę chleba. Wszystkie zazdroszczą Majce. „Ale masz szczęście”, mówią i patrzą rozmarzonym wzrokiem na faceta, który froteruje do połysku parkiet, przesuwając się na szmatach w tył, w lewo, w prawo i do przodu.

To cudowne być tak kochaną, uwielbioną, stać się dla kogoś tą jedną, jedyną. Czuje się przy nim jak wyjątkowa istota, której on pragnie jedynie usługiwać. Szkoda zmarnować tak wielką i piękną miłość. Więc w którymś momencie jej serce robi ten niezbędny obrót o kilka stopni. Pokochała nie samego Edwarda. Zakochała się w jego miłości.

Siedzą w swojej ulubionej kawiarni Pod Szóstką na Sławkowskiej, ona bierze głębszy oddech i oświadcza:

– Muszę ci coś powiedzieć.

– Słucham. – Edward z uwagą patrzy jej w oczy.

– Jestem w ciąży – cichutko wyznaje Majka, spuszczając wzrok na wzory sukienki, udzierganej szydełkiem przez ciotkę Stenię.

Nie wie, jak i kiedy, sama jest zaskoczona, że tak łatwo zachodzi się w ciążę, jakby to było coś nieważnego. Owszem, patrzyli sobie w oczy, trzymali się za ręce, trochę poprzytulali i żeby od razu nowy człowiek? Ale nie czuje najmniejszego niepokoju. Z ufnością składa swój los w ręce Edwarda.

– Nie ma szczęśliwszego człowieka na świecie – zapewnia ją półszeptem, pochyliwszy głowę nad stolikiem. – Zostaniesz moją żoną? – Ujmuje jej drobną dłoń w swoje mocne, męskie ręce i przyciska do ust. Podnosi zamglone ze wzruszenia oczy i patrzy z czułością na twarz dziewczyny.

– Tak. – Majka z uśmiechem kiwa głową, lśniąca grzywka obcięta równo z linią brwi drga lekko, skaczą po niej promyki z lampy zawieszonej na ścianie nad stolikiem.

– Jesteś moją Gałązką Jabłoni – mówi Edward i głaszcze jej dłoń.

Majka nie czytała Stachury, dopiero po kilku latach przekona się, że nie ona pierwsza nosi to cudne imię. Najważniejsze, że zachował się dokładnie tak, jak sobie wcześniej wyobraziła, i ani przez moment nie przeleciała jej przez głowę myśl, że może być inaczej.

Wzięli ślub cywilny pod koniec lutego. Nikogo z rodziny nie zaprosili, ponieważ była to urzędowa formalność, prawdziwy ślub i wesele zaplanowali na święta wielkanocne w jej rodzinnym mieście, w Kielcach. Majka pożyczyła sukienkę od starszej siostry koleżanki z roku. Eleganckie przyjęcie w gronie przyjaciół odbyło się w klubie „Pod Jaszczurami”. Na czarno-białych fotografiach młodzi ludzie uśmiechają się za stołem, tańczą twista i jive’a.

Po ślubie niewiele zmieniło się w rytmie ich życia. Byli nadal parą zakochanych narzeczonych mieszkających osobno, mimo że po ślubie spotykali się wieczorami lub wydzwaniali do siebie, jeśli Majka miała zbyt dużo nauki i musiała przysiąść fałdów.

A nauka tak lekko wchodziła jej wtedy do głowy! Lekko i słodko! Jakby cały czas czekoladki zajadała, mimo że wcale nie zajadała. Kolega przyniósł jej fotografie ze ślubu i postanowiła pokazać je Edwardowi. Nie umówili się tego dnia i wpadła na pomysł, że zrobi mu niespodziankę. Wiedziała, gdzie mieszka jej ukochany. Kiedyś podjechali pod dom, gdzie wynajmował pokój z kolegą, Majka czekała wtedy na zewnątrz, bo on po coś tylko na chwilę wpadł do mieszkania. To był bardzo brzydki dom, klocowata bryła w zaniedbanym ogrodzie.

Przyjechała więc i zadzwoniła do drzwi; otworzyła jej kobieta w średnim wieku, a kiedy Majka się przedstawiła i wyjaśniła, z czym przychodzi, tamta cofnęła się, by ją wpuścić do środka:

– Aaaa, panna młoda! Proszę, proszę dalej, proszę zobaczyć, jak młody mąż mieszka – z przesadną wylewnością zapraszała ją gospodyni.

Majka nie zwróciła uwagi na ton kobiety. Nawet jeśli coś ją zaniepokoiło, to pomyślała, że ten sarkazm był zwrócony przeciwko niej. Zdawała sobie sprawę, że bardzo młodo wygląda. Miała dwadzieścia jeden lat, a wyglądała na siedemnaście. Taka młoda mężatka mogła budzić śmiech.

Kobieta poprowadziła ją do końca korytarza, zapukała, nacisnęła od razu klamkę i lekko popchnęła dziewczynę do środka. Czegoś takiego Majka jeszcze w życiu nie widziała. Z pokoju buchnęło ciężkim zapachem brudnych skarpetek, nieświeżej pościeli o szarym odcieniu, skotłowanej na dwóch łóżkach, dymem i petami porozrzucanymi wszędzie. No i ten stół! Na gazecie leżała jakaś wędlina, walały się obierki od cebuli, skorupki jajek, części garderoby, a obok książka odwrócona do góry grzbietem. Edward leżał w ubraniu na łóżku, ale zerwał się natychmiast i wyprowadził ją na zewnątrz. Przeraziła się. Przez sekundę ujrzała coś, co pewnie pragnął przed nią ukryć. Zanim odwrócił głowę, zdążyła zobaczyć jego twarz, obracającą się ku gospodyni – górna warga uniosła się krzywo, odsłaniając zęby jak u psa, który ostrzega, że za moment rzuci się do gardła. Kobieta wcale się nie przestraszyła.

– Dobrze, panie Edwardzie, na drugi raz każę żonie poczekać – powiedziała, uśmiechając się złośliwie. – Przecież małżeństwo nie powinno mieć przed sobą tajemnic – dodała.

Majka była w szoku. Uciekać, uciekać, tłukło jej się po głowie. Dlaczego wtedy siebie nie posłuchała? Zgubiła ją nie ślepa miłość, bo w ułamku sekundy odzyskała wzrok i ujrzała rzeczy takimi, jakie były w istocie, lecz ciekawość: co dalej, co dalej? Jak to będzie zostać żoną kogoś, kto cię uwielbia? Jakie będą dni, jakie noce? Nie wyobrażała sobie, by Edward kiedykolwiek mógł się na nią zezłościć. A z brakiem nawyków higienicznych sobie poradzi, on w naturalny sposób się dostosuje, na tym polega podobno inteligencja. A czyż jej mąż nie jest nieprzeciętnie inteligentny? Czyż nie zna się na współczesnej poezji i teatrze? I w ogóle na wszystkim?
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: