Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zwariowane rodzinki. Mój wujek Mundek, krasnal ogrodowy - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
4 maja 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Zwariowane rodzinki. Mój wujek Mundek, krasnal ogrodowy - ebook

Kolejne tomy przygód zwariowanych rodzinek!

Nie ma w przyrodzie takiego zjawiska jak normalna rodzina, ale niektóre rodziny są bardziej zwariowane niż inne… A być członkiem takich rodzinek, oznacza, że na każdym kroku czeka nas przygoda! Jeśli twój tata ma dziwny zawód, twoja mama nietypowe zdolności a babcia lub wujek wyglądają inaczej niż wszyscy – nie należy się przejmować. W końcu najweselej jest kiedy twoja rodzina jest naprawdę zwariowana!
Oto książeczki dla dzieci, które nie lubią grzecznych historyjek.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-280-3270-5
Rozmiar pliku: 2,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1 Zaklęcie pecha

To był zwykły dzień.

Za oknami klasy nad boiskiem unosiły się miotły, skrzydlate konie i oswojone smoki, czekając na swoje dzieci, aby je zawieźć do domu. Był też czarodziejski dywan Gryzelli z dżinem jako szoferem, który zręcznie sterował pojazdem, unikając spadających smoczych kup.

Tomek zerknął na zegar z chochlikiem, stojący na półce. Był na nim napis: „Cierpliwości, dzieci, jeszcze dziesięć minut do dzwonka!”. Uśmiechnął się. Lubił szkołę, ale jeszcze bardziej lubił przerwy.

– Proszę! – zagulgotał doktor Psycholak. Pokazał na wykres na tablicy i zaniósł się szaleńczym śmiechem. – Co się stanie, jeśli spróbujemy przenieść mózg osła do myszy?

Gryzella podniosła rękę.

– Tak, Gryzello?

– Będzie jedna wielka klapa, proszę pana – odpowiedziała bystro, ruchem głowy odrzucając na plecy długie jasne włosy i zerkając przy tym na Tomka w nadziei, że patrzy na nią.

– Dobrze, Gryzello! – Doktor Psycholak znów zaśmiał się maniakalnie.

Czasami Tomek się zastanawiał, jak to jest, kiedy ma się jako nauczyciela ogra lub czarownicę, a nie szalonego naukowca. Wujek Mundek wyjaśnił mu, że szaleni naukowcy muszą co chwila wybuchać niezdrowym śmiechem, bo tak ich uczą na uniwersytetach.

– Pierwsza zasada rządząca przekładaniem mózgu jednego zwierzęcia do czaszki drugiego głosi, że zwierzęta muszą mieć głowy tej samej wielkości! – zaskrzeczał triumfalnie doktor Psycholak. – A teraz praca domowa: na jutro macie wiedzieć, czyj mózg możemy włożyć do mysiej głowy bez wpychania go na siłę, z lejącą się krwią i kawałkami tkanki pryskającymi na wszystkie strony! Koniec lekcji!

Z pożegnalnym, upiornym chichotem nauczyciel wybiegł z klasy, z powiewającymi połami poplamionego krwią, długiego laboratoryjnego fartucha.

„Nareszcie!”, pomyślał uszczęśliwiony Tomek. Wcisnął książki do torby i wyszedł z klasy z innymi dziećmi.

Ktoś poklepał go po ramieniu.

– Hej, Tomku! – zagruchał słodki głos.

Tomek zacisnął usta. Gryzella! Wolałby, żeby nie trzepotała tak rzęsami na jego widok. Życie byłoby całkiem fajne, gdyby nie ta dziewczyna. Owszem, jest najlepszą uczennicą w klasie i ma najbogatszych rodziców, a do tego trzeba przyznać, że jest całkiem ładna z tymi wielkimi, niebieskimi oczami i blond włosami, ale… Problem w tym, że mama Gryzelli jest Najpotężniejszą Czarownicą Świata. Najpotężniejsza Czarownica Świata nie potrzebowała zapraszać dobrej wróżki na chrzest swojej córki, aby dowiedzieć się, że dziecko jest najpiękniejsze w świecie. Najpotężniejsza Czarownica Świata mogła dać swojej córeczce wszystko – w tym także urodę.

Dobrze, ale dlaczego Gryzella tak się na niego uwzięła?

Córka czarownicy uśmiechnęła się do Tomka prześlicznie karminowymi usteczkami, ukazując ząbki jak perełki. Jej oddech pachniał truskawkami i czekoladą.

– Chciałam się upewnić, Tomku – zagruchała przymilnie – czy będziesz w piątek na tańcach?

– Eem… uum… – zająknął się.

Gryzella zmrużyła wielkie, niebieskie oczy.

– Popytałam inne dziewczyny – dodała już nie tak słodko – i mówiły, że nie zaprosiłeś żadnej na tańce.

– Eee… noo… nie – przyznał Tomek.

– Co oznacza, że pragniesz zaprosić mnie! – podsumowała z triumfem.

– Ja… mm… nie – wydusił z siebie.

Gryzella spiorunowała go wzrokiem.

– Co to znaczy „nie”? Dla ciebie nie jestem ładna?

– Ależ… eee… jesteś.

– No pewnie, że jestem ładna! Jestem najpiękniejszą dziewczyną w całej szkole! Dlatego mój dżin przyleci po ciebie o osiemnastej, żeby zabrać cię na mój czarodziejski dywan.

– Eem… Nie! – Tomek wreszcie zdobył się na odwagę. Miał już tego dosyć! – Nie zapraszam cię na tańce!

– Coś ty powiedział? – Gryzella rozejrzała się chyłkiem, żeby sprawdzić, czy nikt nie słucha, i sciszyła głos. – Dlaczego nie? – syknęła.

– Dlatego, że… Po prostu nie i już! – odparł hardo Tomek.

„Jak poradziłby sobie wujek Mundek na moim miejscu?”, myślał gorączkowo.

– Posłuchaj, ty nędzny robaku – odezwała się Gryzella złowrogim szeptem. – Powiedziałam wszystkim, że zapraszasz mnie na tańce! I teraz wszyscy będą na mnie patrzyli jak na smoczą kupę!

Tomek przygryzł wargę.

– Zrozum, ja po prostu nie mogę!

Kilka dziewczyn zachichotało za ich plecami. Tomek zacisnął powieki.

Chyba już każdy wiedział, że odrzucił zaloty Gryzelli!

– Ty wredna ślimacza wymiocino! – W głosie Gryzelli zadźwięczała taka nienawiść, że Tomek gwałtownie otworzył oczy. – Nigdy ci tego nie wybaczę! Zapłacisz mi za to, obiecuję!

– J… jak? – wyjąkał.

Gryzella omiotła wściekłym spojrzeniem podsłuchujące dziewczyny, a potem przekrzywiła głowę i przez chwilę z namysłem przyglądała się Tomkowi.

– Powiem mamie, żeby rzuciła na ciebie zaklęcie! – wypaliła w końcu. – Tylko jakie? Może zamieni twoje smarki w rzadką, zieloną galaretę? Nie, to zbyt proste. Albo zamieni twoją kolację w rzygi. – Nagle się rozpromieniła. – Nie, już wiem!

– Co? – zapytał Tomek zrezygnowanym głosem.

– Każę jej rzucić na ciebie zaklęcie pecha! – Uśmiech Gryzelli przypominał teraz ohydny grymas. – Nic ci nie będzie wychodziło i będziesz miał ciągłego pecha, Tomku. Tak będzie, dopóki nie zrozumiesz, że masz mnie kochać i zabierać na tańce.

Tomek patrzył, jak Gryzella odbiega w podskokach, przecinając boisko. Jasne włosy rozwiały się, kiedy jednym susem wskoczyła na latający dywan. Poczuł powiew, kiedy dywan śmignął obok jego głowy, ale Gryzella nawet się nie obejrzała.

„Czy ona spełni swoją groźbę?”, zastanawiał się z drżeniem.

Schylił się po torbę. Niemożliwe. Przecież nie zmusi swojej mamy, żeby rzuciła na kogoś zły czar…

Pach! Nagle urwała się rączka i torba wypadła mu z ręki, prosto w smoczą kupę.

Rozdział 2 Najlepszy kumpel, Mog

Co, mama Gryzelli ma cisnąć w ciebie zaklęciem?! – huknął ktoś basem.

Tomek uniósł głowę. To był Mog, jego najlepszy przyjaciel, dwumetrowy i pokryty futrem.

Tomek nie bardzo wiedział, do jakiego gatunku należał Mog. Najważniejsze, że był jego kumplem i najlepiej w całej szkole grał w futbol. Przeciwnicy z innych drużyn trzęśli się na sam jego widok.

Tomek popatrzył na swoją szkolną torbę i zabrudzone książki walające się w smoczej kupie.

– Możliwe – odparł. – Jej mama jest Najpotężniejszą Czarownicą Świata. Może wyczarować dla Gryzelli wszystko, co ona zechce.

– Ale ciebie nie – zauważył celnie Mog.

– Fakt, mnie nie – przyznał Tomek. Pochylił się i zaczął zbierać do torby zbrukane podręczniki. – Zdaje się, że mój pech już się zaczął.

– E tam, chyba za wcześnie. – Mog zaczął mu pomagać.

– Fakt, masz rację. Gryzella nie zdążyła przecież dolecieć do domu. Po prostu przypadek. – Tomek wyprostował się, przyciskając do piersi śmierdzącą torbę. – A może w drodze zapomni o swojej groźbie?

– Eee tam! – zagrzmiał Mog. – Ona nigdy nie zapominać!

Chłopcy – a dokładniej chłopiec i to coś, czym był Mog – ruszyli drogą do domu.

– Nie rozumiem, co Gryzella we mnie widzi – powiedział Tomek.

– Ehe – mruknął Mog. – Ani ty być ładny, ani mądry. Chudy i mięśnie jak flaki. Piłkę ty też partolić.

– Dzięki. – Tomek uśmiechnął się kwaśno. – Widać jednak nie jestem taki najgorszy.

– Jednej rzeczy ja nie kumać – zahuczał Mog, szczerząc kły na oswojonego gryfa, który śmiał na nich warknąć. – Dlaczego ty nie chcieć zabrać Gryzellę na tańce? Ładna jest! I nie będzie potem zła na ciebie!

Tomek zaczerwienił się.

– Chcę zaprosić Fra – wyjaśnił.

Mog rozdziawił paszczę, ukazując imponujące zębiska. Nikt w szkole nie był tak zębaty jak Mog. Ani tak wielki.

– Nie Fra! – ryknął. – Ona nie chodzić do szkoły. Ona być…

– Nie obchodzi mnie, kim jest Fra! – przerwał mu poirytowany Tomek. – Albo ona, albo żadna inna!

Mog milczał przez chwilę.

– Fra fajna – przyznał w końcu.

– Fajna i ładna – dodał Tomek. – I uwielbia tańczyć jak nikt inny na świecie.

– No ale… – Mog urwał i pokręcił kudłatą głową. – Ty wiedzieć, co jest Fra! Ona nie możeć iść na tańce!

– Wiem. – Tomek westchnął smętnie, ale za chwilę bojowo uniósł podbródek. – Ale skoro nie mogę zaprosić Fra, tym bardziej nie zaproszę Gryzelli!

– Hmmm! No to ty dostać w kość! – stwierdził Mog.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: