Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Życie w pożyciu - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
12 maja 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Życie w pożyciu - ebook

Życie w po-życiu

Czym się zajmuje IPM, czyli Instytut Pamięci Małżeńskiej? Czy kobiety dysponują radarem, który wykrywa leni? Dlaczego założenie szlafroka może być wyzwaniem?

Szymon Majewski w zabawny, ale jakże trafny sposób opowiada o współczesnym związku. Pokazuje schematy sytuacji, które mają miejsce w klasycznym związku damsko-męskim; w relacjach kobieta-mężczyzna, co w jego przypadku oznacza: mąż-żona.
To ciepła, ironiczna opowieść o kobiecie. I równie ciepła, autoironiczna opowieść o mężczyźnie.
To lustro, w którym przejrzeć się może każda kobieta, i każdy mężczyzna. Zapis zwyczajnego, a zarazem niezwyczajnego życia we dwoje i inspiracji, jakie czerpać można z małżeńskich problemów i radości.

Testując na znajomych czytających felietony Szymona pisane dla miesięcznika „Zwierciadło” przekonaliśmy się, że niejeden czytelnik pomyśli w trakcie lektury "To historia mojego związku" albo „I ja mam tak w domu na co dzień”.

Nostalgia, prawdziwe uczucia, duża dawka humoru, jednym słowem – energetyczny Szymon Majewski.

Szymon Majewski – dziennikarz, showman, aktor, felietonista.
Porankami bawi słuchaczy Radia Zet w Bułce z Szymkiem.
Na YouTubie ma swój program Szymon Majewski SuperSam. Od czerwca 2013 roku na deskach Och-Teatru występuje w spektaklu One Mąż Show.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-64776-54-0
Rozmiar pliku: 6,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Sensem wspólnego bycia jest według NIEJ wspólne przeżywanie. Co robić, kiedy jesteś z nią na imprezie, co do której, powiedzmy, masz chłodny bądź obojętny stosunek, by nie narazić się na zarzut braku zaangażowania? Jak nie wyjść na mruka, a jednocześnie przetrwać do końca? Czyli jak nie BYĆ na imprezie, na której jest się obecnym?

Oto parę rad starego wilka imprezowego. Po pierwsze, dobrze zlustruj teren, zeskanuj go i wybierz tzw. wyspy, gniazda oraz zamki. Już wyjaśniam. Impreza rządzi się tymi samymi prawami co kierdel owiec bądź łysienie plackowate. Ludzie jak owce lubią się gromadzić. Na każdej imprezie jest paru królów towarzystwa – baranów przewodników, przodowników na froncie plotki. Są to zwykle ludzie, którzy albo mówią ciekawie, albo ciekawe, co powiedzą. Wokół nich zwykle tworzą się grupki wyznawców, dając tym samym wolną od ludzi powierzchnię mieszkaniową. Te puste przestrzenie to tak zwane wyspy. Ważne z twojego punktu widzenia miejsce strategiczne. Archipelagi wysp wolne od masy ludzkiej połączone są kanałami, którymi będziesz się poruszał.

Gniazdo to miejsce na uboczu, wolne od ludzkiej masy imprezowej, pozostające jednak na widoku. Krzesło bądź kanapa. To miejsce chwilowego relaksu. Tu, gdy ONA cię dojrzy przycupniętego z koniecznym uśmiechem na twarzy i nerwowością w nogach, będziesz wyglądał na strudzonego bankietowicza. Jesteś widoczny, więc uczestniczysz. Mistrzowie w dobrym gnieździe mogą nawet przysnąć. Jednak pełen komfort odosobnienia daje ci zamek. Komfort zamku zależy od domu, w którym jesteś. Tak więc – w zależności od statusu zapraszającego – może być to toaleta, łazienka, a nawet garderoba. Najlepsza jest generalnie toaleta, gdyż z chodzenia do niej nikt cię nie będzie rozliczał. W zamku możesz ochłonąć i naładować baterie. W toaletach znajdziesz wszystko, czego dusza zapragnie, azyl i gazety kolorowe. Tam fizjologia styka się z filozofią. Tu możesz czuć się pustelnikiem, delektować się ciszą i dalekim gwarem bankietu, który chwilowo cię nie dotyczy.

Miłośnicy zasad feng shui puszczają sobie dodatkowo wodę z kranu. Pamiętaj jednak, żebyś nie przesadził. W zamku możesz przebywać do dziesięciu minut. Potem radzę zrobić rundę, czyli tak zwany mordoprzegląd. Chodzi o to, byś nie przepadł i zaistniał ludziom w pamięci, a zwłaszcza żeby ONA nie miała poczucia, że byłeś, a jakby cię nie było. Tu wiedza ekspercka radzi rodzaj przebieżki zwanej też truchtingiem. Chodzi o to, aby nie zatrzymując się przy żadnej z grup, wykonać rundę łączącą wyspy i gniazda. Krok musi być stanowczy, jednak nie nerwowy, do tego twarz winna mieć wyraz człowieka zadowolonego, który wie, gdzie i po co idzie. Wyobraź sobie, że dostałeś polecenie udania się po białe wino i jesteś tą misją na tyle zaprzątnięty, że nie zauważasz rudej Kaśki z marketingu, Kazka z agencji reklamowej i pianisty geja z Otwocka. Tym zamaszystym przemarszem pokazałeś, że: A. Jesteś. B. Wszyscy cię widzieli. C. Dobrze się bawisz. W rzeczywistości jednak tylko punkt B jest zgodny z prawdą. Nic to, skoro ONA widzi cię o siłach, z błyskiem w oku, w pełni, jak mniema, imprezowego szału. Wielcy spece tej strategii wprowadzają do truchtingu rodzaj pląsu, jaki w dobie „You Can Dance” możemy uznać za taniec. Ta opcja wymaga, niestety, wysiłku, czego jednak wolelibyśmy uniknąć.

Morał: Baw się tym, że zabawa cię nie bawi.

Co robić, kiedy jesteś z nią na imprezie, co do której, powiedzmy, masz chłodny bądź obojętny stosunek, by nie narazić się na zarzut braku zaangażowania? Jak nie wyjść na mruka, a jednocześnie przetrwać do końca? Czyli jak nie BYĆ na imprezie, na której jest się obecnym?

Jednym z bardziej trudnych do pojęcia procesów jest proces wyjścia z imprezy. Zdawałoby się, że w każdym miejscu zaopatrzonym w drzwi powinno to być proste. Nic bardziej mylnego. Bóg, wymyślając kobietę, wyposażył ją w specyficzne poczucie czasu. Ma ONA dziwny rodzaj zegara, który nazwałbym zegarem równoległym. Zegar, który wbrew zasadom czasami staje. I zdarza się to z reguły na imprezach, imieninach, kolacjach itp. Choć znasz tę przypadłość, zawsze jesteś zaskoczony. Przebiega to z reguły tak samo: impreza traci już swój impet, tematy wracają jak bumerang, wiesz już, gdzie można kupić TĘ torebkę i co stoi za rozpadem związku Moniki i Wojtka. Ziewasz, nęci cię wizja poduszki i kołderki. Zaraz będziesz musiał podjąć trud opuszczenia przyjęcia, zapoczątkować manewr wyjścia – trudny i złożony jak zawsze. Trudniejszy niż wyprowadzenie Żydów z Egiptu i ucieczka z Dunkierki.

W końcu nadchodzi ten moment. Dajesz sygnał do wyjścia, twoja twarz przybiera wyraz zbolały, mówisz, że jesteś śpiący, że pies, kot, rybki. ONA wzdycha, mówi, że tak jest zawsze, że z tobą nie można nigdzie wyjść, że chce się bawić. Zamawiasz taksówkę na 11.45 pod Kilińskim . To za 15 minut. Sukces jest blisko. Czas mija, patrzysz w JEJ stronę, wygląda, że wszystko dzieje się planowo. Torebka w zasięgu, płaszcz też, worek tematów się wyczerpał, dziewczyny dawno ustaliły, że Monika i Wojtek już do siebie nie wrócą. Że Roman chodzi w trzeszczących sandałach, że Andrzejowi pocą się ręce, a Hanna jest beznadziejna. Taksówka czeka, ty i Kiliński też. Wszystko gotowe, widzisz, że i ONE szykują się do wyjścia, trwają manewry okołociuchowe, płaszcze, torebki, szminki, komórki, szale, swetry i półswetry, i kominy. Ty już przy drzwiach, ONA tuż za tobą, ty już z ręką na klamce, czujesz wiatr od Wisły, wychodzisz, tak, zapach wolności!

Z radości chcesz JEJ wynagrodzić ten trud i w ciemno wykonujesz gest objęcia i trafiasz w próżnię, zagarniasz i przytulasz ciemną warszawską noc. JEJ nie ma. Jak to, przecież była obok ciebie! Rozglądasz się, nie wierzysz w to, co się stało, przecież miałeś JĄ w zasięgu ręki. Jak to, czarna dziura na Starym Mieście? Wracasz, otwierasz drzwi i nie wierzysz własnym oczom. Jakbyś zatoczył jakieś kółko w czasoprzestrzeni i trafił z powrotem na początek imprezy.

Oto ONA i inne ONE w cyklonie plotek! Jakby najadła się duracellów. Jak po zastrzyku adrenaliny. Oto wszystkie długo oczekiwane i NAJWAŻNIEJSZE tematy dopadły je tuż przy wyjściu. Właśnie teraz, o pierwszej w nocy, kiedy czeka taksówka. Wiesz, że to potrwa. TEGO się bałeś i TO się stało. Głód plotki powrócił. Języki mielą informacje jak koła młyńskie. Myślisz, że to powinno być objęte jakimś podatkiem obrotowym. Analizujesz nawet, jak na tym zarobić. Ile to energii, gdyby je podłączyć szeregowo, oświetliłyby stolicę. Bezradny w mroku bezsilnym głosem wołasz: „Kochanie... Kotku”. Ten krzyk nie ma adresata. Adresat wyjechał, odleciał. Tylko upadek meteoru, kometa mogą wybić JĄ z rytmu. Możesz liczyć jedynie na wyczerpanie tematu. Tej lawiny nie zatrzymasz. W końcu kapitulujesz, poddajesz się, przysiadasz na ławeczce i bawisz się komórką. Wiesz, że w drodze czeka cię jeszcze odczytanie tak zwanych stenogramów z imprezy. Plotki muszą się uleżeć, użyźnić. ONA nie zaśnie, jak tego sobie nie ułoży w głowie, nie posegreguje, nie przetrawi.

Morał: Przed wyjściem upewnij się, czy wszystko wziąłeś.

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: