Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Edyta - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Edyta - ebook

Powieść o spóźnionej miłości, która smakuje słodko i gorzko, a jej owocem jest także zdrada. Powieść o pierwszej miłości, która rozkwita bujnie i pięknie, ale los krzyżuje drogi kochanków. Powieść o gniewie, zemście i zbrodni.
Akcja toczy się w Trójmieście, a jej bohaterami są ludzie uwikłani w sieć zależności, z której nie sposób się wyplątać. Edyta jest żoną zamożnego biznesmena – zaniedbywaną, żyjącą we własnym świecie. Pewnego dnia na jej drodze pojawia się znany pisarz. Oboje poddają się biegowi wydarzeń, które zmienią ich życie.


Autor – Michał Pruski – dziennikarz, pisarz, scenarzysta filmowy. Współautor scenariuszy do filmów „Czarny czwartek. „Janek Wiśniewski padł” (reżyseria Antoni Krauze), „Układ zamknięty” (reżyseria Ryszard Bugajski). Autor i współautor książek z dziedziny literatury faktu : „Czas skorpiona”, „Randka z mordercą”, „Czarny czwartek. Gdynia ‘70”. Autor książek dla dzieci: „Alfabet dla najmłodszych. Podróże od A do Z”, „Przygody króla Jemioła”. Gdynianin.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-945146-0-0
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 16

Pomyślała o jego wrażliwości, która tak bardzo jej odpowiadała i zaczęła rozważać ich wspólne życie. W tych marzeniach, które były o krok, pojawiała się twarz Piotra, jego postać przy biurku pochylona nad klawiaturą komputera. Była pewna, że ich bycie z sobą byłoby szczególne, że pasują do siebie, choć nie wierzyła w opowieści o dwóch połówkach tego samego jabłka. Pozwalała sobie myśleć w ten sposób, ale kiedy marzenia pojawiły się po raz pierwszy, ze strachem je odpędziła, choć były dobre, ciepłe. Myślała o tym, czy zdobędzie się na porzucenie Karola i ile jeszcze przed nią trudnych chwil, godzin i dni. Piotr jej pomoże, wiedziała o tym, lecz nie wiedziała, jak zareagują dzieci. Były dorosłe, ale obawiała się ich ocen. Bardziej była pewna Joanny, bo Marek mimo swoich lat wciąż był dużym dzieckiem. No i jeszcze to, czy Karol nie będzie próbował jej zatrzymać. Obawiała się jego gwałtowności, nieprzewidywalnych reakcji, wybuchów niepohamowanego gniewu. Zastanawiała się nad tym, jak to się stało, że przeżyła z Karolem tyle lat, godząc się na rolę podwładnej. Niejeden raz zamykała się w swoim pokoju i z bezsilności gryzła palce, powtarzając, że musi odejść, zakończyć to małżeństwo. Nie mieli wspólnych tematów, od wielu lat żyli osobno, jak gdyby na odrębnych wyspach należących wprawdzie do tego samego archipelagu, ale różniących się wszystkim. Uciekała w książki, w teatr, w filmy, szukała schronienia w rozmowach z przyjaciółmi, zbudowała sobie cały świat i otoczyła go murami nie do pokonania dla Karola. Kiedyś, dawno, próbowała go tam wpuścić, ale nie miał ochoty uczestniczyć w jej życiu. Zupełnie mu wystarczało, jeśli towarzyszyła mu na nudnych biznesowych przyjęciach, na spotkaniach z ludźmi jego pokroju, układnymi na pokaz, a w gruncie rzeczy bezwzględnymi, niechętnymi i zawistnymi. Wyczuwała to pod pozorami towarzyskiej ogłady, w spojrzeniach i gestach, pod słowami gratulacji i zainteresowania. Słowa i zdania lśniły fałszywym blaskiem. Mówiła o tym Karolowi, jeszcze wtedy, gdy łudziła się, że może uratować ich małżeństwo. On się nie przejmował, lekceważąco machał ręką albo tłumaczył jej, że pośród wron trzeba krakać jak one. Miał zdolność przystosowywania się do wszelkich okoliczności. Nie mógłby być taki, gdyby był inny niż ludzie z którymi przebywał, z którymi nawiązywał rzekome przyjaźnie, chwilowe, taktyczne sojusze.

A jaka będzie chwila rozstania? Ten moment, kiedy powie, że wszystko skończone, że się wyprowadza? Próbowała to sobie wyobrazić, ale w głowie powstawały tylko zamglone obrazy. Powie o tym tak zwyczajnie, ale będzie przygotowana na najgorsze, na wybuch agresji Karola, na jego wściekłość. Czy może jej zabronić, zatrzymać ją? W jaki sposób? Nie może nie wypuścić jej z domu. A może jednak? Pomyślała, że uwięził Marka, więc jest zdolny do wszystkiego, do zachowania zupełnie nieprzewidywalnego. A potem, jeśli wszystko się uda, wyjdzie z domu. Nie zabierze wielu rzeczy, tyle tylko, ile trzeba, żeby przetrwać. Na koncie ma trochę pieniędzy. Niewiele, ale wystarczy na pierwsze miesiące. A potem mieszkanie Piotra. Jego dobroć, radość, bliskie chwile. Ugotuje mu obiad, zrobi kolację. Pójdą na długi spacer i będą rozmawiać. Tematów nie zabraknie, nie trzeba będzie się zmuszać, zabiegać o uwagę. Będzie naturalnie, spontanicznie, tak jak sobie wymarzyła, jak wyobrażała sobie życie z tym, którego kocha. Dawniej, gdy nie było jeszcze Piotra, tak właśnie myślała, przedstawiając sobie kogoś bez twarzy, tego, który ją kochał i obdarzał szacunkiem, kto był dobry i kogo odnajdywała w biegu dni, w codzienności. To były marzenia, które nigdy nie miały się spełnić, a jednak wierzyła – wbrew sobie, że bajki mogły zmienić się w rzeczywistość. I stały się prawdą. Była rozdarta pomiędzy niepewnością a pragnieniem spokojnego szczęścia. Poprosiła o rozmowę Joannę. Córka szybko otrząsnęła się z przeżyć minionych dni, była radosna i szczęśliwa. Edyta domyśliła się, że to za sprawą tego młodego lekarza, który się jej przedstawił w czasie, gdy Joanna była w niewoli porywaczy.

– Był u mnie – powiedziała Edyta, gdy usiadły przy stole, na którym stała patera z ciastem i dwie dymiące aromatycznie filiżanki kawy. – To bardzo miły młody człowiek. Pocieszał mnie.

– Jest – Joanna szukała właściwego słowa – cudowny. Po prostu taki bezpośredni, taki mój.

Edyta pomyślała o Piotrze. To samo mogłaby powiedzieć o nim. Powoli zamieszała łyżeczką kawę.

– Widzisz, Joasiu, poprosiłam cię, bo chcę ci powiedzieć, że moje małżeństwo dobiega końca. Wiesz przecież o tym, ale nie znasz mojej ostatecznej decyzji. Postanowiłam odejść od ojca. Już niedługo.

Joanna ze zrozumieniem spoglądała na matkę.

– Może powinnam porozmawiać z tatą? – zapytała.

– Nie, Asiu, to niczego nie zmieni. Sprawy zaszły za daleko. Nie potrafimy już być z sobą, nawet w ramach umownego małżeńskiego kontraktu. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz?

– Przecież zawsze się rozumiałyśmy – odpowiedziała Joanna. – Czy to znaczy, że wszystkie te lata były stracone?

– Większość z nich.

– Więc trwałaś w małżeństwie ze względu na mnie i na Marka?

Edyta westchnęła.

– To niezupełnie tak, córeczko. Nie życzę ci, żebyś musiała doświadczać tego na własnej skórze, ale w małżeńskim świecie kobiet, gdy nadchodzą trudne dni, przede wszystkim jest wiara i nadzieja. I ufność w to, że kryzys uda się przeczekać. I ja go przeczekiwałam. Latami.

– Nic nie robiąc?

– Starając się dotrzeć do Karola. Były niezliczone próby, ale on jest zajęty sobą i swoimi sprawami, a ja – teraz widzę to z całą ostrością – byłam jedynie dekoracją.

– Ale kiedyś byliście razem, blisko.

– Imponował mi kiedyś.

– W jaki sposób?

– Był męski, wydawało mi się, że odważny, bezkompromisowy. Myślałam, że to zalety.

– A nie były nimi?

Edyta spojrzała w bok, unikając wzroku Joanny.

– Byłam naiwna. To grzech milionów kobiet. Dziś się przed tobą do tego przyznaję.

– Na czym polega taka naiwność?

– Na wierze w to, że można odmienić swój los nie odchodząc w porę. Wiele było chwil, gdy już omal się pakowałam.

– Więc dlaczego zostawałaś?

– Może też z wygodnictwa, może z powodu wiary, że jakoś to będzie. A może po prostu dlatego, że nie miałam dokąd pójść.

– A teraz masz dokąd?

Edyta spojrzała na Joannę i zrozumiała, że musi jej powiedzieć.

– Jest ktoś w moim życiu – powiedziała powoli, uważnie badając reakcje córki. – Od niedawna.

Joanna ze zdziwieniem potrząsnęła głową.

– Zdumiewasz mnie, mamo.

– Zanim mnie osądzisz musisz wiedzieć, że było wielu mężczyzn, którzy o mnie zabiegali, mimo że wiedzieli, że przecież nie jestem wolna. Ich starania obracałam w żart, wymigiwałam się skutecznie, choć nie powiem, żeby mi to nie schlebiało. Byłam wierna twojemu ojcu, mam niedzisiejsze zasady i zawsze się ich trzymałam. Do czasu sprzed kilku miesięcy.

Joanna z uwagą słuchała matki.

– A on? – zapytała. – Kim jest?

– Odpowiem tak jak ty. Jest taki mój, cudowny. Rozumiemy się w lot, w zasadzie bez słów. Wiem, o co chcesz zapytać – gestem ręki powstrzymała Joannę. – Nie, to z pewnością nie są objawy zakochania, to nie mgła, która przesłania rzeczywistość. On jest starszy ode mnie, ale ja też wyleczyłam się ze złudzeń. To nie znaczy, że nie potrafię się zapomnieć, choć po tylu latach życia pod jednym dachem z twoim ojcem byłam pewna, że nie ma we mnie zdolności do okazywania uczuć innemu mężczyźnie. Pragnęłam tylko spokoju, a zjawiła się miłość. Tym silniejsze jest to uczucie. Kocham Piotra. I mówię ci o tym wprost. A teraz mnie osądź.

Joanna pomyślała, że nie ma do tego prawa. Spodziewała się, że prędzej czy później dojdzie do takiej rozmowy, ale to, co usłyszała zdumiało ją.

– Nie zamierzam cię osądzać – powiedziała powoli. – Staram się zrozumieć i chyba rozumiem.

Edyta z wdzięcznością spojrzała na córkę.

– Wyprowadzę się. Wkrótce.

– A co z Markiem? – zapytała Joanna. – Jemu też trzeba będzie to wytłumaczyć.

– To oczywiste. Dawno nie widziałaś brata. Zmienił się. Straciłam nadzieję, że może się zmienić, ale jednak ta przymusowa izolacja, choć to brutalne i nie zgadzam się z takimi metodami, dała efekty. Myślę, że on potrzebował wstrząsu. Porozmawiam z Markiem.

Joanna wstała i na krótką chwilę objęła Edytę.

– Wszystko będzie dobrze, mamo, nie wiem tylko jak tato zareaguje.

– Myślę, że oboje mamy już dość ciągłych awantur o wszystko, o drobiazgi. Ale on… – zawahała się – on ma silne poczucie własności. Może zechcieć walczyć i właściwie już to widzę.

– Porozmawiam z nim – zaproponowała Joanna.

– Po prostu dajmy mu oswoić się z tą sytuacją. Zresztą – i teraz też pewnie cię zaskoczę – jemu moje odejście może być na rękę.

Joanna uniosła brwi.

– Dlaczego?

– On też ma inną kobietę, a myślę, że miał ich wiele. To typ zdobywcy i dominatora.

Joanna spuściła wzrok. Dowiadywała się rzeczy, które w takim nagromadzeniu jednak trochę przerastały jej zdolność pojmowania małżeńskich słabości ojca i matki.

– Jesteś pewna? – zapytała.

Edyta postanowiła, że wyjawi Joannie całą prawdę.

– Nie mam wątpliwości. Dowodów dostarczył mi prywatny detektyw.

Joanna znów szeroko otworzyła oczy.

– To tak daleko sprawy zaszły – powiedziała po długiej chwili milczenia. – A on też cię śledził?

– Wygląda na to, że tak.

– Chodzi o sprawę rozwodową?

– Nie spisaliśmy intercyzy małżeńskiej, więc w tej sytuacji potrzebne są dowody.

– Ale tobie?

– Nie, nie mnie, bo nie interesuje mnie majątek ojca. Nie chciałabym tylko, żeby w sądzie okazało się, że jedynie ja jestem winna. To kwestia elementarnej sprawiedliwości.

– A chcesz wyjść po raz drugi za mąż?

– Nie myślę o tym w tej chwili.

Joanna odetchnęła głęboko.

– No to usłyszałam dziś bardzo wiele.

Edyta w milczeniu spojrzała na Joannę.

– Musiałam ci powiedzieć. Chyba mnie rozumiesz?

– Wiesz mamo – powiedziała Joanna po namyśle – nigdy nie chciałabym przeżywać tego, co ty. Kocham cię i wierzę, że jeszcze ułożysz sobie życie. Nie jest za późno, no i masz miłość.

Edyta wstała, Joanna także się podniosła. Przytuliły się. Edyta poczuła łzy cisnące się do oczu. Była wdzięczna córce, że nie zadawała zbędnych pytań i dziwiła się tylko tyle, ile wymagała sytuacja. Wierzyła w nią i nie zawiodła się. Po chwili usiadły.

– To kiedy, mamo? – zapytała Joanna.

– Już niedługo. Myślę, że to nie potrwa dłużej niż kilka tygodni. Muszę uporządkować swoje sprawy.

– Zamieszkasz z nim, z Piotrem?

– Nie jestem pewna. Może przejściowo wynajmę jakąś kawalerkę. Nie chciałabym, ot tak, sprowadzić się do Piotra, choć on bardzo tego chce.

– Więc dlaczego nie?

– Bo sama źle bym się z tym czuła. Zbyt gwałtowny przeskok.

– Nie jesteś go pewna? Przecież mówiłaś…

– Tu chodzi o moje samopoczucie – przerwała Edyta. – Muszę się oswoić z nową sytuacją. Nie potrafię tak raz tu, raz tam. Potrzebuję czasu.

– Ale jesteś go pewna? – nie ustępowała Joanna.

– Jestem i to najpiękniejsze chwile w moim życiu.

Joanna uśmiechnęła się do matki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: