Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ferie w Nowym Jorku - ebook

Seria:
Data wydania:
14 marca 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Ferie w Nowym Jorku - ebook

9. tom 20-tomowej serii hippicznej

Elitarna Akademia Canterwood to szkoła, w której uczniowie zawzięcie rywalizują ze sobą przeżywają romantyczne uniesienia, a przede wszystkim realizują wielką życiową pasję: jazdę konną.

Sasha Silver spędza ekscytujące ferie w Nowym Jorku. Mieszka w rodzinnym domu Heather – koleżanki z Akademii. Oszołomiona przepychem otaczającego ją świata, ze zdziwieniem odkrywa trudności, z którymi musi się mierzyć jej bogata przyjaciółka. Na koniec czeka Sashę prawdziwa niespodzianka. Czy miła? To się okaże…

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-271-5522-1
Rozmiar pliku: 2,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1. Jak księżniczka

Wyjrzałam przez przyciemniane okno limuzyny należącej do rodziców Heather Fox i podniosłam głowę, a mój wzrok zatrzymał się na wysokim budynku przy Park Avenue w Nowym Jorku. Dwadzieścia cztery godziny temu za nic w świecie nie przypuszczałabym, że przyjadę na ferie do dziewczyny, która jeszcze niedawno była moim wrogiem numer jeden.

– Wow! – powiedziałam, odwracając się do Heather. – Ty tu mieszkasz?

Moja towarzyszka przerzuciła sobie przez ramię jasne włosy i przewróciła oczyma.

– Nie świruj, Silver. To dopiero podjazd. Jeśli już teraz wariujesz, to gdy wejdziemy do środka, dostaniesz zawału.

To tu miałam spędzić najbliższy tydzień. Do wczoraj planowałam jesienne ferie u mojej najlepszej przyjaciółki i współlokatorki, Paige Parker, ale... Odpędziłam tę myśl. Nie chciałam wracać do mojej kłótni z Paige.

Szofer w starannie wyprasowanym czarnym garniturze i czerwonym krawacie zaparkował auto. Ciemnobrązowe włosy mężczyzny poprzetykane były gdzieniegdzie siwizną. Przez całą drogę ze szkoły szofer był dla nas niezwykle miły. Teraz wyszedł z samochodu, otwarł drzwi po stronie Heather i podał jej rękę. Ja wysiadłam zaraz za nią. Dziewczyna ciężko westchnęła.

– Miałaś zaczekać, aż Paul otworzy drzwi po drugiej stronie. Przynajmniej udawaj, że byłaś już kiedyś w mieście.

– Bo byłam – próbowałam się bronić. – Ja... – Pokręciłam głową, nie kończąc zdania.

Kiedy ostatnio zjawiłam się w Nowym Jorku, przyjechałam tu w wakacje na zaproszenie Paige. Od dawna planowałyśmy te ferie, ale...

– Sasho! – odezwała się Heather, opierając dłoń na biodrze. – Ziemia do Sashy!

– Przepraszam – rzuciłam, odwracając się w stronę budynku. – Zapomniałam, co chciałam powiedzieć.

Wiedziałam jednak, że nie zdołam zapomnieć tego, co mi siedzi w głowie. Nie da się wymazać z pamięci okropnej kłótni, do której doszło wczoraj wieczorem, podczas dyskoteki na zakończenie szkolnego festynu. Właśnie teraz przypomniałam sobie, jak stałyśmy w łazience obok sali balowej Akademii Canterwood Crest. Paige oskarżyła mnie, że jestem zazdrosna, bo ona ma chłopaka, a ja nie. Wytrąciło mnie to z równowagi. To była kropla, która przepełniła czarę po tym wszystkim, co przeszłam w ciągu minionego tygodnia, kiedy to musiałam przebywać w towarzystwie Jacoba (mojego niedoszłego byłego chłopaka) i Erica (z którym naprawdę kiedyś się spotykałam). Oczekiwałam, że przyjaciółka okaże mi więcej serca i zrozumienia. Ale w końcu i ona odwróciła się ode mnie.

Usłyszałam trzask zamykanego bagażnika. Po chwili pojawił się portier, który zabrał nasze walizki i załadował je na wózek.

– Chodź – zwróciła się do mnie Heather. – Nasze rzeczy zaraz będą na górze.

Podążyłam za nią, po drodze mijając uprzejmego lokaja, który ukłonił nam się na powitanie i otwarł nam drzwi do budynku.

– Witam panią, panno Fox – powiedział.

– Cześć, Allen – odparła z uśmiechem Heather, po czym obie weszłyśmy do hallu, który skojarzył mi się z planem filmowym. Miałam wrażenie, że nic tu nie jest prawdziwe. – Jeśli będziesz tak wytrzeszczać gały, odeślę cię z powrotem do samochodu – odezwała się do mnie po chwili.

Nie umiałam się powstrzymać. Patrzyłam na lśniące podłogi z biało-kremowego marmuru i na strażnika, który bacznie obserwował ludzi kierujących się do jednej z sześciu imponujących złotych wind. Obok nich stali portierzy, gotowi pomóc z bagażami. Hall był ogrzewany przez wielki kamienny kominek, przed którym stały bordowe krzesła z wysokimi oparciami. Nad kominkiem wisiały złote pogrzebacze i szczypce. Gdybym mieszkała w tym budynku, zimą nie ruszałabym się z tego miejsca. Zwinęłabym się na krześle z ulubioną książką i siedziałabym tu godzinami. W westybulu stały też stoliki i ławy, na których rozłożono czasopisma lub ustawiono wazony z kwiatami. W rogach pomieszczenia panoszyły się rośliny w doniczkach. Na kremowych kanapach siedzieli ludzie i czytali książki lub rozmawiali półgłosem ze sobą nawzajem albo przez telefon.

Podniosłam głowę i popatrzyłam na sufit. Wysoko, wysoko nade mną wisiało sześć lśniących kryształowych kandelabrów. Setki szkiełek migotały nad moją głową, rzucając blask na sufit. Jedno spojrzenie na te żyrandole wystarczyło, by zorientować się, iż to miejsce jest wyjątkowo eleganckie.

Naprzeciwko wind zauważyłam kręte schody z lśniącą drewnianą poręczą. Wznosiły się nad kominkiem i prowadziły na półpiętro, które wyglądało jak drugi poziom hallu. Spuściłam głowę, spoglądając na swoje dżinsy i japonki. Czułam się tu nie na miejscu.

– Dosyć tego! – rzuciła nagle Heather, chwytając mnie za łokieć. – Ludzie zaczną ci się przyglądać. W końcu mieszkam tu i co jakiś czas muszę się widywać z sąsiadami, kiedy przyjeżdżam na ferie, więc nie narób mi wstydu.

– Przepraszam – wyjąkałam.

Podążyłam za moją koleżanką, mijając po drodze stanowisko ochrony. Dziewczyna pomachała ręką na powitanie pracownikowi, który w odpowiedzi posłał jej uprzejmy uśmiech.

Zaczekałyśmy na windę, a gdy przyjechała, wsiadłyśmy do środka. Drzwi zamknęły się za nami. Odwróciłam się i stanęłam jak wryta.

– Macie w windzie telewizor? – spytałam.

Heather uśmiechnęła się półgębkiem.

– Jak ciebie łatwo zaskoczyć. Dalej będzie jeszcze lepiej, więc wyluzuj, bo lada moment zemdlejesz.

– Nie mam takiego zamiaru – wymamrotałam.

Drzwi windy otwarły się. Wstrzymałam oddech, kiedy wyszłyśmy na korytarz. Ściany były jasnożółte, a podłogę wyścielał grafitowy dywan w czerwono-złote zawijasy. Górny pas ściany pod sufitem zdobiły złote motywy. Miałam wrażenie, że w drzwiach któregoś z pomieszczeń zaraz stanie jakaś sławna gwiazda filmowa. Budynek wyglądał tak, jakby mieszkały w nim same ważne osobistości.

Skręciłyśmy za róg i zatrzymałyśmy się przed ciemnymi drzwiami z drewna wiśniowego, na których widniał złoty napis: ph1. Heather nacisnęła na panelu sekwencję czterech cyfr, a ja w tym czasie wytarłam spocone dłonie w dżinsy. Rodzice Heather nie należeli do zbyt... miłych osób, a pan Fox zawsze wzbudzał we mnie strach. Gdy tylko mógł, onieśmielał innych ludzi lub przyprawiał ich o drżenie rąk.

Czerwona lampka na panelu zaczęła nagle migotać na zielono, a Heather pchnęła drzwi i weszłyśmy do środka. Wzięłam głęboki oddech, zastanawiając się, czy na pewno dobrze zrobiłam, przyjeżdżając tu na ferie. Niestety, było już zbyt późno, by się wycofać. Moi rodzice wyjechali, a do Paige nie mogłam – i nie chciałam – jechać. Na najbliższy tydzień utknęłam tutaj.

2. Za późno

Heather otwarła drzwi i weszła do mieszkania. Stanęłyśmy w korytarzu. Jedynym odgłosem, jaki było tu słychać, okazało się skrzypienie moich japonek na marmurowej posadzce. Ile razy jeszcze przyjdzie mi żałować, że wybrałam właśnie takie buty?

Heather zsunęła ze stóp sandały na koturnach i skinęła na mnie, bym zrobiła to samo.

– Pokojówka je potem zabierze – oznajmiła. – Moja mama oszaleje, jeśli zobaczy cię w mieszkaniu w butach. Zapamiętaj to, radzę ci. Niedawno zamówiła nowe dywany.

Spojrzałam na zwisający z sufitu kandelabr, na stoły, na ozdobne lampy stojące na blatach i na lśniące kryształowe uchwyty na drzwiczkach od szafek.

– Heather, spóźniłyście się pół godziny.

Do pomieszczenia weszła pani Fox. Miała na sobie czarną sukienkę z dekoltem w serek, a na jej nadgarstku lśniła diamentowa bransoletka. Teraz zauważyłam, po kim Heather odziedziczyła jasne włosy, smukłą figurę i intensywnie niebieskie oczy.

– Przepraszam, mamo. Paul utknął w korku – wyjaśniła dziewczyna.

Ktoś zapukał do drzwi. Heather odwróciła się szybko, by je otworzyć, zadowolona, że w ten sposób przerwano niewygodną dla niej rozmowę. Okazało się, że to portier przyniósł nasze bagaże. Każda z nas od razu chwyciła swoją walizkę.

– Dziękuję – rzuciłyśmy jednocześnie.

Mężczyzna skinął głową, po czym odszedł, zamykając za sobą drzwi.

– W korku? – spytała pani Fox.

Na drogach było dzisiaj pusto – prawda jest taka, że Heather czekała z wyjazdem do ostatniej chwili. Choć byłam u niej dopiero chwilę, już rozumiałam, dlaczego tak zrobiła. Odkąd weszłyśmy, trzymano nas w przedpokoju niczym zakładniczki. Musiałam jakoś odwrócić uwagę pani Fox, żeby przestała dręczyć córkę pytaniami. W końcu jestem coś winna Heather – nie musiała mnie do siebie zapraszać, a jednak to zrobiła.

– Ojeju! – odezwałam się, podchodząc do kryształowego wazonu pełnego orchidei. Wazon stał na niedużym stoliku w przejściu. – Jakie pięk...

– Bądź ostrożna, bardzo proszę – przerwała mi gospodyni. – To od Tiffany’ego.

Cofnęłam się i stanęłam obok koleżanki.

Pani Fox spojrzała na mnie tak, jakbym była intruzem albo robakiem, który niepostrzeżenie wkradł się do jej domu.

– Heather – powiedziała. – Czy muszę ci przypominać o dobrych manierach? Zabierz Sashę do przygotowanego dla niej pokoju. Nie wypada, żeby goście stali w drzwiach. Zapraszam na siódmą na kolację.

Z tymi słowy pani Fox odwróciła się i po chwili zniknęła w korytarzu. Heather westchnęła.

– Chodź – zwróciła się do mnie. – Twój pokój jest tam.

Poszłam za nią przez przedpokój, a potem obie skręciłyśmy w długi korytarz. Na ścianach wisiały w ramkach czarno-białe fotografie przedstawiające widoki z Nowego Jorku. Czułam się jak w muzeum – miałam wrażenie, że jeśli przez przypadek czegoś dotknę, zaraz rozlegnie się alarm. Korytarz w niczym nie przypominał przytulnego i znacznie krótszego przedpokoju w moim domu. U mnie na ścianach wisiały oprawione w ramki obrazki, które malowałam w przedszkolu, oraz stare zdjęcia z rodzinnego albumu. Tutaj nie widziałam ani jednego zdjęcia kogokolwiek z rodziny Foxów.

Heather stanęła przy drzwiach i przekręciła mosiężną gałkę. Kiedy otwarła drzwi, z pokoju dobiegł delikatny zapach fiołków. Z wrażenia omal nie upuściłam walizki.

– To jest mój pokój? – spytałam zaskoczona. – Tu jest kominek!

Kumpela spojrzała na mnie z politowaniem.

– W każdym pokoju jest kominek, Silver.

Rety. Chyba czeka mnie tu jeszcze niejedna niespodzianka.

Położyłam walizkę na podłodze i podeszłam do przesuwanych szklanych drzwi przesłoniętych delikatnymi kotarami. Story były elegancko udrapowane i związane wstążkami. Wyjrzałam na balkon – stały na nim dwa wiklinowe krzesła i mały szklany stolik oraz doniczki z kwiatami, których nazw nawet nie próbowałam odgadnąć.

– Czy mogę... – spytałam, patrząc na Heather.

Koleżanka skinęła głową. Minęła mnie i przekręciła klucz, po czym rozsunęła drzwi i wyszła na balkon. Stanęłam obok niej i z zachwytem spojrzałam na panoramę wielkiego miasta.

– Widok prawie jak z samolotu albo helikoptera – powiedziałam wreszcie.

Heather kiwnęła głową.

– Tak, też mam takie skojarzenia. Widok jest niesamowity.

Patrzyłam na dachy budynków sięgających chmur. Zacisnęłam dłonie na żelaznej poręczy i poczułam na twarzy delikatny podmuch wiatru. Miałam wrażenie, że jestem gdzieś za granicą.

– Mogłabym spać na tym balkonie – zażartowałam.

Heather przewróciła oczyma.

– No tak. Tylko ty mogłabyś wpaść na taki pomysł. Chodź, szybko pokażę ci co i jak, a potem możesz się rozpakować.

– Dobra.

Wyszłyśmy z pokoju i ruszyłyśmy wzdłuż korytarza. Heather wskazała na drzwi po obu stronach przedpokoju.

– To są dwa pozostałe pokoje dla gości. Sypialnia rodziców jest na końcu korytarza.

– Trzy pokoje gościnne – podsumowałam. – Wow.

– Weź wymyśl jakieś inne słowo, bo kolejne „wow” wepchnę ci do gardła – rozkazała, ale uśmiechnęła się przy tym.

– Niech ci będzie – zgodziłam się. – O ja cię.

– Twoja łazienka jest tutaj. – Spojrzała na kolejne drzwi.

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: