Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Gra o jutro 2. Co warto zrobić teraz i z myślą o wnukach - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 lipca 2012
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Gra o jutro 2. Co warto zrobić teraz i z myślą o wnukach - ebook

Oddajemy w ręce Czytelników książkę „wybuchową” i „wyzywającą” . Wybuchową, w tym sensie, że powinna wywołać dyskusje i spory, i wyzywającą, ponieważ wymaga od nas, abyśmy zastanowili się nad jutrem. Nie nad przyszłością za dwadzieścia czy trzydzieści lat, którą z trudem sobie wyobrażamy, ale nad perspektywą tuż za progiem – najbliższych trzech do siedmiu lat. Nad tym, co możemy zrobić w tym czasie – jeśli zechcemy. Jeśli autorzy nas przekonają, że warto i można.

CO WARTO ZROBIĆ?

Równe czterdzieści lat temu udało nam się opublikować książkę, wymierzoną przeciw panującemu wówczas zastojowi. W miesiąc po ukazaniu się książki sekretarz KC, towarzysz Bolesław J., kazał wycofać ją z księgarń – na szczęście, za późno, bo już się rozeszła. Książka nosiła tytuł „Gra o jutro” i stała się sensacją, choć mówiła jedynie o tym, co się dzieje i co się robi w gospodarkach zachodnich, ukazywała ówczesny przewrót w zarządzaniu przemysłem i gospodarką. Ale przekonywała też (argumentacją wówczas wywrotową), że tylko sprzedaż i pieniądz mogą sprawdzać efekty działalności gospodarczej, a nie wskaźniki czy wykonanie planu. Chodziło, innymi słowy, o zainstalowanie rynku… Po dwudziestu latach Leszek Balcerowicz przy poparciu pierwszego demokratycznego rządu Polski zainstalował w Polsce rynek.

Jak wówczas, tak i w tej książce nie zajmiemy się wszystkimi problemami. Skupimy się na tym tylko, na czym się  znamy – na czym znają się nasi bliscy przyjaciele, koledzy i znajomi, a my dzięki nim. Przez ponad czterdzieści lat staraliśmy się utrzymywać na różne sposoby kontrakt z fachowcami z wielu dziedzin ważnych dla rozwoju Polski – i z niemałą satysfakcją możemy powiedzieć, że współpracowaliśmy z najciekawszymi ludźmi naszego kraju, kompetentnymi i twórczymi. Im dedykujemy tę książkę – dziś zatytułowaną: „Gra o jutro 2”.

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-62304-68-4
Rozmiar pliku: 550 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

CO WAR­TO ZRO­BIĆ

Róż­ne ugru­po­wa­nia opo­zy­cyj­ne li­cy­tu­ją się dziś na ha­sła, nie skła­da­jąc na­wet już żad­nych obiet­nic. Żą­dzą wła­dzy i de­ma­go­gią od­po­wia­da­ją na py­ta­nie, co war­to w Pol­sce zro­bić. Swą agi­ta­cją po­bu­dza­ją pre­ten­sje i rosz­cze­nia, in­spi­ru­ją po­czu­cie krzyw­dy i fru­stra­cji, stro­jąc się w piór­ka rze­ko­mo na­ro­do­wo-ka­to­lic­kie lub też – rów­nie rze­ko­mo – le­wi­co­we. W tej pro­pa­gan­dzie cho­dzi o pa­ra­liż i za­stój. Wie­my wpraw­dzie, jak Pol­ska po­win­na wy­glą­dać w roku 2030, ale nie wie­my, co – poza usu­nię­ciem znisz­czeń po­wo­dzio­wych – war­to zro­bić w cią­gu naj­bliż­szych trzech, sied­miu lat. Dla­te­go spró­bu­je­my za­jąć się od­po­wie­dzią na to py­ta­nie: Co war­to zro­bić, je­śli nie ju­tro to w naj­bliż­szej czy bli­skiej przy­szło­ści? Zwłasz­cza wo­bec per­spek­ty­wy, że być może na­stęp­na ka­den­cja przy­pad­nie sta­bil­nej więk­szo­ści sej­mo­wej i sta­bil­ne­mu rzą­do­wi, mo­gą­ce­mu po­zwo­lić so­bie na się­ga­ją­ce głę­biej re­for­my.

Rów­ne czter­dzie­ści lat temu uda­ło nam się dzię­ki zna­ko­mi­te­mu wy­daw­cy, An­drze­jo­wi Wa­si­lew­skie­mu, opu­bli­ko­wać książ­kę, wy­mie­rzo­ną prze­ciw pa­nu­ją­ce­mu wów­czas za­sto­jo­wi. W mie­siąc po uka­za­niu się książ­ki se­kre­tarz KC, to­wa­rzysz Bo­le­sław J., ka­zał wy­co­fać ją z księ­garń – na szczę­ście, za póź­no, bo już się ro­ze­szła. Książ­ka no­si­ła ty­tuł Gra o ju­tro i sta­ła się sen­sa­cją, choć mó­wi­ła je­dy­nie o tym, co się dzie­je i co się robi w go­spo­dar­kach za­chod­nich, uka­zy­wa­ła ów­cze­sny prze­wrót w za­rzą­dza­niu prze­my­słem i go­spo­dar­ką. Ale prze­ko­ny­wa­ła też (ar­gu­men­ta­cją wów­czas wy­wro­to­wą), że tyl­ko sprze­daż i pie­niądz mogą spraw­dzać efek­ty dzia­łal­no­ści go­spo­dar­czej, a nie wskaź­ni­ki czy wy­ko­na­nie pla­nu. Cho­dzi­ło, in­ny­mi sło­wy, o za­in­sta­lo­wa­nie ryn­ku… Po dwu­dzie­stu la­tach Le­szek Bal­ce­ro­wicz przy po­par­ciu pierw­sze­go de­mo­kra­tycz­ne­go rzą­du Pol­ski za­in­sta­lo­wał w Pol­sce ry­nek.

Jak wów­czas, tak i w tej książ­ce nie zaj­mie­my się wszyst­ki­mi pro­ble­ma­mi. Sku­pi­my się na tym tyl­ko, na czym się zna­my – na czym zna­ją się nasi bli­scy przy­ja­cie­le, ko­le­dzy i zna­jo­mi, a my dzię­ki nim. Przez po­nad czter­dzie­ści lat sta­ra­li­śmy się utrzy­my­wać na róż­ne spo­so­by kon­takt z fa­chow­ca­mi z wie­lu dzie­dzin waż­nych dla roz­wo­ju Pol­ski – i z nie­ma­łą sa­tys­fak­cją mo­że­my po­wie­dzieć, że współ­pra­co­wa­li­śmy z naj­cie­kaw­szy­mi ludź­mi na­sze­go kra­ju, kom­pe­tent­ny­mi i twór­czy­mi. Im de­dy­ku­je­my tę książ­kę.

Star­szy z nas, praw­nik z wy­kształ­ce­nia, po Uni­wer­sy­te­cie Ja­giel­loń­skim, był i jest nie­za­leż­nym pu­bli­cy­stą, ho­no­ro­wym pre­ze­sem Sto­wa­rzy­sze­nia Dzien­ni­ka­rzy Pol­skich; młod­szy, z wy­kształ­ce­nia in­ży­nier po Po­li­tech­ni­ce Kra­kow­skiej, był i jest za­wo­do­wym me­ne­dże­rem, był dwu­krot­nie mi­ni­strem w rzą­dach Pol­ski nie­pod­le­głej po roku 1989. Na­sze ka­rie­ry ży­cio­we do­bie­ga­ją koń­ca, ża­den z nas nie chce i nie może być kimś wię­cej i kimś in­nym, niż był i jest, nie uczest­ni­czy­my i nie mamy za­mia­ru uczest­ni­czyć w ży­ciu po­li­tycz­nym, choć na pew­no zro­bi­my, co po­tra­fi­my, by po­móc w re­ali­za­cji po­stu­la­tów przed­sta­wio­nych w tej książ­ce.

Być może w czę­ści wy­da­dzą się one, jak w wy­pad­ku Gry o ju­tro, zno­wuż wy­wro­to­we. Ale kil­ka­na­ście lat temu, z koń­cem XX wie­ku sły­sza­ło się, że jako na­ród i jako spo­łe­czeń­stwo nie je­ste­śmy przy­go­to­wa­ni do przy­szło­ści, że mu­si­my oswo­ić się do­pie­ro z „szo­kiem przy­szło­ści”.

Na­szym zda­niem, z ca­łym sza­cun­kiem, kon­cep­cja tego „szo­ku przy­szło­ści” wy­ni­ka­ła z igno­ran­cji. Taki szok po­wi­nien przy­da­rzyć się w hi­sto­rii już kil­ku spo­łe­czeń­stwom, wspo­mnij­my cho­ciaż­by po­ko­le­nie na­szych dziad­ków, lu­dzi z koń­ca XIX i po­cząt­ku XX wie­ku. Cy­wi­li­za­cja zmie­nia­ła wów­czas Ame­ry­kę, a po niej resz­tę świa­ta, w tem­pie, ja­kie­go ludz­kość nig­dy nie za­zna­ła – ani wcze­śniej, ani póź­niej. Naj­pierw zmniej­szy­ły świat ko­le­je i te­le­graf. Po­tem przy­szła re­wo­lu­cja w wy­to­pie sta­li i po­ja­wi­ło się nowe pa­li­wo – naf­ta; jesz­cze naf­ta nie do koń­ca pod­bi­ła świat, a już po­wstał w peł­ni spraw­ny sil­nik elek­trycz­ny i po­ja­wi­ło się nowe źró­dło ener­gii – elek­trycz­ność. Edi­son roz­świe­tlił epo­kę ża­rów­ka­mi, za­dzwo­ni­ły te­le­fo­ny pierw­szej sie­ci te­le­fo­nicz­nej, przed koń­cem stu­le­cia wy­je­cha­ły na uli­ce miast pierw­sze sa­mo­cho­dy i na­krę­co­no pierw­sze fil­my… Nie­dłu­go po­tem czło­wiek ode­rwał się od zie­mi na we­hi­ku­le cięż­szym od po­wie­trza, a przez ra­dio trans­mi­to­wa­no wy­stęp Ca­ru­so w Me­tro­po­li­tan Ope­ra! Wszyst­ko to w cią­gu ży­cia jed­ne­go po­ko­le­nia – po­ję­cie „nie­moż­li­wość” wów­czas za­ni­kło. Je­że­li ktoś mógł mó­wić o „szo­ku przy­szło­ści”, to lu­dzie tam­te­go po­ko­le­nia. A jed­nak na­wet prze­ro­śli tę „przy­szłość” i szyb­ko za­mie­ni­li ją w prze­szłość. Więc pro­szę nam wie­rzyć, przy­szłość nie jest „czar­ną dziu­rą”, trud­ną do okre­śle­nia. Spo­czy­wa w na­szych rę­kach, bę­dzie taka, jaką wy­bie­rze­my. Wszyst­ko za­le­ży od nas.

Nie ma żad­nych pod­staw do po­czu­cia nie­szczę­ścia z po­wo­du jed­nej, praw­da, że tra­gicz­nej ka­ta­stro­fy. Na­sza sy­tu­acja nie jest szcze­gól­nie dra­ma­tycz­na. W roku 1939 Win­ston Chur­chill, w ob­li­czu woj­ny na śmierć i ży­cie z hi­tle­row­ski­mi Niem­ca­mi, z wła­ści­wą so­bie otwar­to­ścią po­wie­dział An­gli­kom: „Mam dla was tyl­ko krew, pot i łzy”. I wszy­scy An­gli­cy go ro­zu­mie­li. Do­cho­wa­li dys­cy­pli­ny w każ­dym szcze­gó­le: w żad­nej ła­zien­ce Lon­dy­nu nie stał po­li­cjant, pil­nu­ją­cy, by nie zu­ży­wa­no wody po­nad wy­zna­czo­ną nor­mę, a jed­nak tych norm prze­strze­ga­no bez za­rzu­tu. Tak spraw­dza­ła się bry­tyj­ska de­mo­kra­cja.

Kie­dy w roku 1939 Szwaj­ca­rii ze stro­ny państw Osi gro­zi­ła blo­ka­da przy­wo­zu żyw­no­ści, prof. Frie­drich Wah­len wy­li­czył, że dla utrzy­ma­nia swej nie­pod­le­gło­ści tłu­ści i ła­ko­mi Szwaj­ca­rzy mu­szą cał­ko­wi­cie zmie­nić die­tę. Nie mógł po­sta­wić po­li­cjan­tów przy każ­dej kuch­ni. Ale oby­wa­te­le tego kra­ju bez po­li­cjan­tów za­czę­li jeść in­a­czej (przy oka­zji bar­dzo zy­ska­li na zdro­wiu, o czym prze­ko­na­li się po woj­nie). Tak spraw­dzi­ła się de­mo­kra­cja szwaj­car­ska.

Pre­zy­dent Juho Pa­asi­ki­vi po za­koń­cze­niu II woj­ny świa­to­wej wy­ło­żył Fi­nom, że cze­ka ich sie­dem lat bu­do­wy po­ten­cja­łu go­spo­dar­cze­go, po­zwa­la­ją­ce­go spła­cić ZSRR ol­brzy­mią kon­try­bu­cję, wy­so­ko­ści po­rów­ny­wal­nej (w prze­li­cze­niu) z na­szym gier­kow­skim za­dłu­że­niem. Po­wie­dział, co trze­ba bę­dzie ro­bić, jak się za­cho­wy­wać i cze­go mogą ocze­ki­wać, prze­strze­ga­jąc wska­za­nych prze­zeń re­guł gry. Fi­nom nie mógł po­móc nikt poza Szwe­cją, a ich nie­pod­le­głość była ogra­ni­czo­na. De­mo­kra­cja fiń­ska spraw­dzi­ła się cier­pli­wo­ścią i pra­co­wi­to­ścią swo­ich oby­wa­te­li. Fin­lan­dia, szyb­ciej niż pla­no­wa­no, ure­gu­lo­wa­ła spła­ty i zbu­do­wa­ła fan­ta­stycz­ny po­ten­cjał go­spo­dar­czy, dzię­ki któ­re­mu na­le­ży do naj­bo­gat­szych kra­jów świa­ta.

Od nas dziś nikt nie wy­ma­ga ani krwi, ani łez, ani na­wet zmia­ny kuch­ni. I przez kil­ka już lat po­ma­ga­li nam roz­ma­ici, a bar­dzo ser­decz­ni, cza­sem wręcz hoj­ni, przy­ja­cie­le – Unia Eu­ro­pej­ska i jej kra­je człon­kow­skie. Wszyst­ko przed nami. Sami wy­bie­rze­my przy­szłość.

Sły­szy­my opi­nie, wy­po­wia­da­ne nie bez me­lan­cho­lii, że tak na­praw­dę mało kto w Pol­sce ocze­ku­je zmian. Kla­sa po­li­tycz­na jest urzą­dzo­na i moż­na de­du­ko­wać, że nie in­te­re­su­je się ni­czym poza utrwa­le­niem swej po­zy­cji. Ogół spo­łe­czeń­stwa ra­czej na­wet oba­wia się zmian – do­świad­czy­li­śmy już zmian nie­bez­piecz­nych, ope­ra­cji tak nie­prze­my­śla­nych i nie­uda­nych jak sła­wet­na „re­for­ma ad­mi­ni­stra­cyj­na” roku 1997, któ­ra po­mno­ży­ła szcze­ble ad­mi­ni­stra­cji i roz­mno­ży­ła w dwój­na­sób za­trud­nie­nie w biu­ro­kra­cji.

Nie miej­my jed­nak kom­plek­sów: cho­ro­ba mno­że­nia biu­ro­kra­cji do­ty­ka całą Eu­ro­pę – za­fun­do­wa­ła so­bie ona VAT, po­da­tek od war­to­ści do­da­nej, któ­ry miał zwięk­szyć przy­cho­dy bu­dże­tów, a w prak­ty­ce zwięk­szył za­trud­nie­nie w sys­te­mach po­dat­ko­wych, wy­ma­ga bo­wiem do­dat­ko­wych ty­się­cy urzęd­ni­ków, nie­zbęd­nych dla kon­tro­li płat­ni­ków i wy­kry­wa­nia krę­tactw.

W Pol­sce nie­po­rzą­dek w pra­wo­daw­stwie, a w re­zul­ta­cie bie­gun­ka le­gi­sla­cyj­na róż­nych szcze­bli wła­dzy, zwie­lo­krot­nia wszel­kie­go ro­dza­ju prze­pi­sy. Nie­po­rzą­dek ustro­jo­wy w sys­te­mie władz naj­wyż­szych pań­stwa pa­ra­li­żo­wał przez ostat­nie lata ko­niecz­ne re­for­my, któ­re sta­ły się przed­mio­tem ata­ków ze stro­ny opo­zy­cji z jej mało uda­nym pre­zy­den­tem, jak­by nie­świa­do­mej, że w przy­pad­ku zdo­by­cia wła­dzy mu­sia­ła­by sama je pod­jąć, by unik­nąć ban­kruc­twa. To pań­stwo „ja­koś idzie” bez żad­nych zmian i oby­wa­te­le być może wolą na­wet, żeby zo­sta­ło tak, jak jest, bez nie­po­ko­ją­cych nie­spo­dzia­nek. Nie lu­bią awan­tur ulicz­nych i nie po­pie­ra­ją de­sta­bi­li­za­cji pań­stwa. Gdy­by nie klę­ska po­wo­dzi, za­do­wo­le­ni by­li­by z pań­stwa ja­kie jest, w któ­rym naj­więk­szą sen­sa­cją może być ura­to­wa­nie psa, pły­ną­ce­go na krze po Za­to­ce Gdań­skiej, naj­więk­szym nie­bez­pie­czeń­stwem cho­ro­bli­wa żą­dza wła­dzy am­bit­ne­go „duce”, a naj­bar­dziej chwi­la­mi iry­tu­je za­ska­ku­ją­ca nie­grzecz­ność dzien­ni­ka­rzy ulu­bio­nej te­le­wi­zji.

Nie­mniej spró­bu­je­my prze­ko­nać Czy­tel­ni­ków, że „Pol­skie Ju­tro” może być pa­sjo­nu­ją­cym wy­zwa­niem, że, in­ny­mi sło­wy, wszyst­ko jest przed Pol­ską, po­czy­na­jąc od roz­sąd­nej dys­ku­sji ustro­jo­wej, po­przez pro­blem, jak uru­cho­mić kil­ku­na­sto­let­nią pro­spe­ri­ty, aż po ra­cjo­nal­ną or­ga­ni­za­cję ubez­pie­czeń zdro­wot­nych i re­duk­cję kosz­tów biu­ro­kra­cji. Do tego ju­tra zaś na­le­ży za­rów­no ka­wał na­szej wła­snej, pol­skiej prze­szło­ści, jej za­gu­bio­ne­go do­świad­cze­nia, jak i dzi­siej­sze do­świad­cze­nie in­nych kra­jów eu­ro­pej­skich. Po­nie­waż – jak­że czę­sto! – in­sty­tu­cje i środ­ki roz­wo­ju go­spo­dar­cze­go, któ­re funk­cjo­no­wa­ły w Pol­sce go­spo­dar­ki ryn­ko­wej przed ro­kiem 1939 i któ­re funk­cjo­nu­ją dzi­siaj w go­spo­dar­kach za­chod­nich, ucho­dzą za nowe, nie­spraw­dzo­ne prak­tycz­nie „po­my­sły”. O tyle ta książ­ka na­wią­zu­je do za­ło­żeń Gry o ju­tro sprzed czter­dzie­stu lat. To, co do­brze idzie gdzie in­dziej, może do­brze iść i u nas.

Je­ste­śmy zwo­len­ni­ka­mi rzą­du pre­mie­ra Do­nal­da Tu­ska – na­wet, je­śli w paru spra­wach nie zga­dza­my się z jego po­li­ty­ką. Uwa­ża­my bu­do­wę elek­trow­ni ato­mo­wych w kra­ju, któ­ry kom­plet­nie za­nie­dbał go­spo­dar­kę wod­ną i ener­ge­ty­kę wod­ną, za nie­po­ro­zu­mie­nie i wy­nik nie­do­in­for­mo­wa­nia. W sy­tu­acji, gdy 90 pro­cent przy­pad­ków ko­rup­cji wy­kry­wa Po­li­cja, uwa­ża­my dal­sze ist­nie­nie CBA za ni­czym nie­uspra­wie­dli­wio­ne, a jego włą­cze­nie do struk­tur Po­li­cji za je­dy­ne roz­sąd­ne roz­wią­za­nie. Je­ste­śmy też bar­dzo kry­tycz­ni wo­bec to­le­ran­cji dla mo­no­po­li… Ale o tym moż­na z rzą­dem pre­mie­ra Tu­ska dys­ku­to­wać. Z po­przed­nim żad­na dys­ku­sja nie była moż­li­wa.

Szwedz­ki przy­ja­ciel jed­ne­go z nas, czło­wiek czyn­ny z na­tu­ry, za­ję­ty po­ma­ga­niem jed­ne­mu z kra­jów Trze­cie­go Świa­ta, po przyj­rze­niu się na­szej sy­tu­acji za­re­ago­wał z wes­tchnie­niem oby­wa­te­la kra­ju, gdzie nie­wie­le jest do po­pra­wie­nia (poza może sa­my­mi oby­wa­te­la­mi):

– Jacy wy je­ste­ście szczę­śli­wi, ma­cie wszyst­ko do zro­bie­nia…

Zga­dza­my się z nim. Je­ste­śmy zwo­len­ni­ka­mi ta­kie­go wła­śnie poj­mo­wa­nia rze­czy­wi­sto­ści.

An­drzej i Ste­fan Brat­kow­scy
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: