Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Gwiazda Syberyi: dramat w 3 aktach a 4 odsłonach - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Gwiazda Syberyi: dramat w 3 aktach a 4 odsłonach - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 214 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

DRU­KAR­NIA PO­DOL­SKA W TAR­NO­PO­LU

POD ZA­RZĄ­DEM J. HA­RA­SI­MO­WI­CZA.

O s o b y:

Je­ne­rał TA­TROW. OLGA, jego cór­ka. Ma­jor GRA­WI­CZYN Kniaź AN­ZELM, KA­ZI­MIERZ, ZDZI­SŁAW, ALEK­SAN­DER, WIK­TOR, HEN­RYK, STA­NI­SŁAW – więź­nio­wie sy­be­ryj­scy. DU KO­CHER, ka­pi­tan ma­ry­nar­ki fran­cu­skiej. OFI­CER. DO­ZOR­CA I. DO­ZOR­CA II.

STRAŻ. – WIĘ?NIO­WIE. (Rzecz dzie­je się w Sy­be­ryi w roku 1854).

AKT I.

(Sce­na przed­sta­wia sa­lon bo­kach; po le­wej od widi

SCE­NA I. ta­trow, gra­wi­czyn.

GRA­WI­CZYN

(sie­dzi przy sto­le i prze­glą­da de­pe­sze).

Rzecz dziw­na! nie do po­ję­cia; Oto już trze­cia de­pe­sza z To­bol­ska, za­le­ca­ją­ca ostroż­ność z więź­nia­mi; gdy tym­cza­sem za­ło­ga na­sza do­sta­ła roz­kaz, od­pły­nąć naj­spiesz­niej do Bo­mer­sun­du!

Wi­dać, że się wzma­ga co­raz bar­dziej bu­rza, któ­rą zjed­no­czo­ne pań­stwa Za­cho­du, wstrzą­snąć pra­gną pod­sta­wą Ros yi. Flo­ta nie­przy­ja­ciel­ska pod­pły­nę­ła pod Bo­mer­sund; a to klucz Kron­sta­du, Kron­stad klu­czem do Pe­ters­bur­ga, ser­ca ca­łe­go Car­stwa.

Nie dziw, że Car Naj­ja­śniej­szy, że­la­zną fa­lan­gą chce za­sło­nić swo­ją sto­li­cę.

Dla tego to dziś tyle twierdz Sy­be­ryi zo­sta­wia­ją bez wszel­kiej pra­wie za­ło­gi, pod stra­żą tyl­ko ko­men­dan­tów i garst­ki nad­zor­ców.

TA­TROW (sto­jąc obok nie­go).

GRA­WI­CZYN.

tat­ków.

Ko­men­dan­tów, któ­rzy za więź­niów gło­wą rę­czą.

GRA­WI­CZYN (z uśmie­chem).

Po­rę­ka nie­zbyt bez­piecz­na dla rzą­du, a mniej jesz­cze dla ko­men­dan­tów. W mo­jem prze­ko­na­niu, mniej może nie­bez­piecz­ną dla Ro­syi flo­ta an­giel­ska i ba­gne­ty Fran­cu­zów w Kry­mie, niż mo­gła­by być uciecz­ka więź­niów sy­bir­skich. To mro­wie roz­bie­gło­by się po ca­łej Eu­ro­pie, roz­no­sząc wie­ści zmy­ślo­ne o okru­cień­stwach na­szych.

TA­TROW.

A może i praw­dzi­we ma­jo­rze.

GRA­WI­CZYN.

Wa­sza Wy­so­kość ra­czy wy­ba­czyć, ale su­ro­wość, o któ­rą Ro­syę ob­wi­nia­ją, ty­czy się głów­nie wy­gnań­ców sy­bir­skich; a przedew­szyst­kiem Po­la­ków–naj­strasz­liw­szych wro­gów na­szych. Jak dwa słoń­ca świe­cić nie mogą na nie­bie, tak i te dwa pań­stwa, Ro­sya i Pol­ska, nie mogą obok sie­bie ist­nieć. Tyl­ko grób Pol­ski może być pie­de­sta­łem po­tę­gi ro­syj­skiej.

TA­TROW.

Dy­plo­ma­tą nie je­stem, tyl­ko żoł­nie­rzem. Przy­wy­kłem wy­peł­niać roz­ka­zy wyż­szych i wy­ma­gam rów­ne­goż peł­nie­nia od pod­wład­nych mo­ich, Z więź­nia­mi po­wie­rzo­ny­mi mo­jej pie­czy, po­stę­pu­ję we­dle słusz­no­ści, o ile mogę po ludz­ku.

GRA­WI­CZYN.

Świę­ta praw­da; ze wszyst­kich twierdz Sy­be­ryi, tu więź­nio­wie naj­mniej do­zna­ją uci­sku. Ale też w ko­pal­niach ro­bo­ty, pod ich ręką idą żół­wim kro­kiem, (z przy­ci­skiem): za co też gu­ber­na­tor, pod­czas ostat­niej swo­jej byt­no­ści, dość jaw­nie swo­je nie­ukon­ten­to­wa­nie ob­ja­wić ra­czył.

TA­TROW.

Nie mia­łem nig­dy su­mie­nia, knu­tem lub bi­czem zmu­szać do nad­ludz­kiej pra­cy, lu­dzi – i tak już obar­czo­nych nie­szczę­ściem; a dla ła­ska­we­go słów­ka mego zwierzch­ni­ka, a choć­by i or­de­ru no­we­go, nie my­ślę za­prze­da­wać mo­je­go su­mie­nia; a więc nie dbam i o zły hu­mor gu­ber­na­to­ra.

gra­wi­czyn

Nie­bacz­ne to sło­wo!

TA­TROW.

I któż sły­szeć je może? Wszak­że­śmy tu sami. Ma­jo­rze! To­bie ufam bo wiem żeś moim przy­ia­cie­lem.

GRA­WI­CZYN.

Na to Wa­sza Wy­so­kość mo­żesz wiecz­nie li­czyć, ale tu – w Sy­be­ryi i mury cza­sem sły­szą.

TA­TROW.

Praw­da–nie­chęt­nem na mnie pa­trzą okiem u dwo­ru bo…… bo je­stem żoł­nie­rzem tyl­ko……. a dwo­ra­kiem nie by­łem nig­dy.

GRA­WI­CZYN.

Czy Wa­sza Wy­so­kość są­dzi, że….

TA­TROW.

O! nie gnie­waj się ma­jo­rze? Nie mó­wię tego do cie­bie; choć wiem, że by­łeś na dwo­rze pe­ters­bur­skim i za­zna­łeś tej, nie­zna­nej mi prak­ty­ki. Co do mnie, spę­dzi­łem ży­cie całe w woj­sko­wym za­wo­dzie. By­łem na Kau­ka­zie, w Pen­syi, a te­raz na sta­rość od lat dwu­dzie­stu za­ko­pa­no mnie w tych lo­dach. Wiem, że je­ne­ral­skie szli­fy nie­trud­no za­mie­nić na szy­nel soł­dac­ki, lub się do­stać do ro­bót ka­torz­nych w ra­zie gdy­by któ­ry z więź­niów uszedł. Strze­gę ich więc we­dle sił mo­ich; wszak tu idzie o moją gło­wę i o szczę­ście mo­je­go dziec­ka. Zresz­tą nie sto­ję o ła­skę gu­ber­na­to­ra, bo po­win­ność i roz­ka­zy wy­peł­niam za­wsze.

GRA­WI­CZYN (z szy­der­czym uśmie­chem).

Czy za­wsze wszyst­kie roz­ka­zy?

TA­TROW.

Ma­jo­rze! – Cóż zna­czy to py­ta­nie:: GRA­WI­CZYN.

Po­zwól mi Wa­sza Wy­so­kość uczy­nić jed­ną uwa­gę: Ten sta­rzec od lat tylu za­mknię­ty w le­wej na­roż­nej basz­cie….

TA­TROW (po­mie­sza­ny, z po­ha­mo­wa­nym gnie­wem).

Pa­nie ma­jo­rze! Nie przej­rze­li­śmy jesz­cze wszyst­kich de­pesz?… To­bol­ska…. Oba­czy­my co ta ostat­nia za­wie­ra, (sia­da przy sto­le).

GRA­WI­CZYN (otwie­ra de­pe­szę).

Co wi­dzę?

TA­TROW.

Cóż ta­kie­go?

GRA­WI­CZYN.

Za­le­d­wie oczom moim wie­rzę…. ale to być nie może…. „Amne­stya dla wszyst­kich więź­niów”.

(Po chwi­li):

Ale oto jest i przy­łą­czo­na ta­jem­na in­struk­cya dla Wa­szej Wy­so­ko­ści.

TA­TROW (cho­dzi szyb­ko po po­ko­ju).

Czy­taj ma­jo­rze!…. czy­taj!….

GRA­WI­CZYN (czy­ta).

„Je­ne­ra­le ko­men­dan­cie! Je­że­li­byś miał do­wód, że więź­nio­wie, two­jej stra­ży po­wie­rze­ni, my­ślą o uciecz­ce ko­rzy­sta­jąc zwyj­ścia za­ło­gi, a siłą nie mógł­byś ich po­wstrzy­mać, ka­żesz im się ze­brać na po­kład sto­ją­cy przy two­jej twier­dzy stat­ku „Ta­gan­ro­ga”, któ­re­go dno otwie­ar się za po­ci­śnię­ciem śrub kil­ku. Twój ad­ju­tant, ma­jor Gra-wi­czyn obe­zna­ny z tym me­cha­ni­zmem, spuść się na nie­go" (mówi): a tu jest pod­pis gu­ber­na­to­ra.

TA­TROW.

Szczę­ściem, że to ostat­nia tyl­ko ko­niecz­ność, wszak roz­kaz wy­raź­nie za­wie­ra: „Je­że­li­byś miał do­wód”.

GRA­WI­CZYN. Tak…. jest do­wód. (n… s.) W tem moja gło­wa.

SCE­NA II. TAT­KÓW, GRA­WI­CZYN, OFI­CER.

OFI­CER (sa­lu­tu­jąc).

Mam za­szczyt do­nieść Wa­szej Wy­so­ko­ści, że za­wi­nął do za­to­ki ku­piec­ki sta­tek fran­cu­ski.

TA­TROW.

Fran­cu­ski?

OFI­CER.

Tak jest, ka­pi­tan ma po­zwo­le­nie na pi­śmie od Jego Wy­so­ko­ści Gu­ber­na­to­ra. Oto jest. (Od­da­je pi­smo, Ta­trów je prze­glą­da).

GRA­WI­CZYN. Sta­tek fran­cu­ski w tych cza­sach?

TA­TROW.

Wszak wiesz ma­jo­rze, że sto­sun­ki han­dlo­we nie usta­ły przez woj­nę, na­sza za­to­ka otwar­ta dla wszyst­kich stat­ków ku­piec­kich.

OFI­CER.

Ka­pi­tan pro­sił o po­zwo­le­nie zwie­dze­nia ko­pal­ni.

GRA­WI­CZYN (ci­cho do Ta­tro­wa).

Na to ze­zwo­lić nie moż­na, może jaka stycz­ność z więź­nia­mi.

TA­TROW.

Nie lę­kaj się tego (pi­sce kil­ka słów i od­da­je oji­ce-rewi). Pod stra­żą za­pro­wa­dzić go moż­na, ale uwa­żać, by ani sło­wa z więź­nia­mi nie mó­wił. (Ofi­cer od­cho­dzi na ski­nie­nie je­ne­ra­ła).

sce­na nr.

TA­TROW, GRA­WI­CZYN.

GRA­WI­CZYN.

To zja­wie­nie się nie­spo­dzie­wa­ne stat­ku fran­cu­skie­go, dziś gdy od­pły­nąć ma na­sza za­ło­ga; może by nie bez zna­cze­nia. Gdy­by to było w ja­kim związ­ku z na­szy­mi więź­nia­mi.

TA­TROW.

Po­dwo­ie na­le­ży ostroż­ność, bo wy­da­lać go nie mo­że­my w brew roz­ka­zo­wi.

GRA­WI­CZYN.

Za­wsze to może nie­po­trzeb­ny świa­dek wy­pra­wy mor­skiej na­szych więź­niów. (Śmie­je się).

TA­TROW.

Nie mów­my już o tem; więź­nio­wie są pod mo­imi tyl­ko roz­ka­za­mi i pod moją od­po­wie­dzial­no­ścią. Roz­kaz sam żąda do­wo­du, a do­po­kąd go mieć nie będę, sta­tek „Ta­gan­rog” nie wy­pły­nie z za­to­ki. (Po chwi­li mil­cze­nia): Czy są­dzisz ma­jo­rze, że jest w isto­cie nie­bez­pie­czeń­stwo? Że oni my­ślą o uciecz­ce?

GRA­WI­CZYN.

Je­stem pew­ny, i je­że­li sta­tek „Ta­gan­rog” dziś jesz­cze nie od­pły­nie, za­raz po odej­ściu za­ło­gi, może ju­tro już bę­dzie za­póź­no.

TA­TROW (gwał­tow­nie). Do­wo­du!…. do­wo­du mi trze­ba [ (po chwi­li mówi Spo­koj­nie'): Ma­jo­rze, wi­dzisz pod­stęp i zdra­dę wszę­dzie. Ale czy są­dzisz, że ja mniej czuj­nym je­stem od cie­bie? Wszak tu idzie o moją gło­wę; a gdy­by mnie dziś do pod­ziem­nych lo­chów wtrą­co­no, cóż­by się sta­ło z moja cór­ką Olgą? Ża-dnej­by nie zna­la­zła pod­po­ry na tym świe­cie…. Ty wiesz, że źyć pra­gnę tyl­ko dla szczę­ścia mego dziec­ka – więc nig­dy nie dam ujść więź­niom.

GRA­WI­CZYN.

Prze­stro­ga moja po­cho­dzi­ła z ser­ca.

TA­TROW.

Wie­rzę, wie­rzę temu; ale o więź­niów mo­ich spo­koj­ny je­stem; wiesz jaki mnie łą­czy sto­su­nek z Ka­zi­mie­rzem?

GRA­WI­CZYN.

Ka­zi­mierz, ten kniaź li­tew­ski! To ich du­sza! W nie­go wie­rzą wszy­scy, to praw­da, a więc i ski­nie­nia jego usłu­chać go­to­wi.

TA­TROW.

Ka­zi­mierz ura­to­wał moje dzie­cię z toni mor­skich, gdy sto­jąc na ska­le nie­da­le­ko miej­sca gdzie pra­co­wa­li więź­nio­wie, noga jej się po­śli­znę­ła…. Prze­sta­łem być od­tąd dla nie­go ko­men­dan­tem; on prze­stał być moim więź­niem; mój dom sta­nął dla nie­go otwo­rem i wi­dzia­łem w nim przy­ja­cie­la. Szla­chet­ny! pra­wy mło­dzie­niec! a ja wi­nie­nem mu wszyst­ko, co mam naj­droż­sze­go w świe­cie.

GRA­WI­CZYN.

Zna­jąc tę sła­bą stro­nę i szla­chet­ność Wa­szej Wy­so­ko­ści, kniaź Ka­zi­mierz nie­omiesz­kal z tego ko­rzy­stać i nie jed­no wy­jed­nał dla więź­niów.

TA­TROW.

Praw­da – ni­cze­go nie umia­łem mu nig­dy od­mó­wić, a je­śli daw­niej by­łem może zbyt su­ro­wym, te­raz je­stem dla nich po­bła­ża­ją­cym. Ale oni ce­nią Ka­zi­mie­rza i ko­cha­ją, choć wie­dzą, że bywa w moim domu. Wpływ jego nie jest bez zna­cze­nia.

GRA­WI­CZYN.

Nie bez zna­cze­nia, pew­nie, i sko­ro­by dziś pan Ka­zi­mierz na więź­niów ski­nął, ani jed­ne­go nic mie­li­by­śmy już w ko­pal­niach.

TA­TROW.

O! nie, nie! Ka­zi­mierz mnie nie zdra­dzi! U tam jemu. Zresz­tą wiesz, że on ko­cha moją Olgę.

GRA­WI­CZYN.

Wiem o tem!

TA­TROW.

Czy są­dzisz, że on był­by zdol­nym od­dać bia­ły włos jej ojca na hań­bę i po­ni­że­nie! Ojca dzie­wi­cy, któ­rą tak ubó­stwia, któ­rą wszy­scy więź­nio­wie na­wet ko­cha­ją jak anio­ła opie­kuń­cze­go i na­zy­wa­ją „Gwiaz­dą Sy­be­ryi”. (Ta trwy sia­da przy sta­ie i prze­glą­da pi­sma),

GRA­WI­CZYN. I ja­kiż jest za­miar Wa­szej Wy­so­ko­ści?

TA­TROW.

Jaki? Pra­gnę tyl­ko szczę­ścia mego dziec­ka; wy­dam Olgę za Ka­zi­mie­rza, a gdy bę­dzie moim zię­ciem, je­ste­śmy bez­piecz­ni.

GRA­WI­CZYN (po chwi­li na­my­słu). a więc moje wes­tchnie­nia i na­dzie­je speł­zną już na ni­czem f

TA­TROW.

Szczę­ście mego dziec­ka ce­nię nad wszyst­ko wświe­rie. Olga ko­cha Ka­zi­mie­rza i z in­nym nie by­ła­by już szczę­śli­wą. Ma­jo­rze! ty poj­mu­jesz ten obo­wią­zek oj­cow­ski, że ser­cem dziec­ka dla żad­nych in­nych wi­do­ków nie wol­no nam fry­mar­czyć.

GRA­WI­CZYN. (na­my­śla się, po­tem mówi z uda­ną si­cze­ro­ścią).

Nad­to sza­nu­ję i ce­nię po­wo­dy, któ­re skła­nia­ją Wa­szą Wy­so­kość do tego kro­ku. Ko­cha­łem wa­szą cór­kę. Ale dziś…. je­że­li tego po­trze­ba dla szczę­ścia Wa­sze­go dziec­ka….

TA­TROW.

Je­steś szla­chet­nym, ma­jo­rze, pra­wym Ro­sja­ni­nem. Ty uwzględ­nić umiesz całą trud­ność mego po­ło­że­nia; bez gnie­wu więc!…. po­daj mi rękę!…. (ści­ska rękę Ma­jo­ra). Bądź za­wsze moim przy­ja­cie­lem; li­czę na cie­bie!

GRA­WI­CZYN.

Na przy­jaźń Ro­sy­ani­na li­czyć moż­na. Ale na przy­jaźń La­cha…. nig­dy!….

TA­TROW.

A ja wie­rzę Ka­zi­mie­rzo­wi. On by mię prze­strzegł, gdy­by nam gro­zi­ło nie­bez­pie­czeń­stwo (Z przed­się­wzię­ciem); Ale gdy­by on mnie zdra­dził!…. Bia­da jemu wte­dyl…. Bia­da im wszyst­kim!…. „ (pa­trzy na ma­jo­ra, któ­ry prze­glą­da ia­kieś pi­smo). Cóż to za pi­smo nowe trzy­masz tam w ręku:

GRA­WI­CZYN.

To nie nowe pi­smo, bo od roku 1840 leży tu mię­dzy ak­ta­mi, (z iro­nia): a te­raz przy­pad­ko­wo pod rękę mi wpa­dło.

TA­TROW (bie­rze pi­smo).

Ha!…. ten wy­rok nie­szczę­sny! za­wsze jak wid­mo sta­je przedem­ną.

GRA­WI­CZYN.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: