Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Historia Polski 1914-1989 - ebook

Data wydania:
1 stycznia 2010
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
104,00

Historia Polski 1914-1989 - ebook

Najnowsza synteza dziejów Polski od czasów I wojny światowej, kiedy naród walczył o odzyskanie niepodległości po latach zaborów, aż do przemian politycznych, gospodarczych i społecznych, zapoczątkowanych w 1989 roku. Autor – wieloletni wykładowca uniwersytecki – nie tylko opisuje dzieje polityczne, ale również przedstawia obraz społeczeństwa polskiego, jego kultury, nauki, sztuki, uwzględniając wyniki najnowszych badań, dotyczących przede wszystkim trudnych i niejednoznacznych lat 70. i 80. ubiegłego stulecia. Profesor Ryszard Kaczmarek zadbał również o wysoki poziom dydaktyczny swego dzieła, dzięki czemu czytelnicy, przede wszystkim studenci historii i kierunków humanistycznych, otrzymują nowoczesny, odważny podręcznik, w pełni odpowiadający wymogom stawianym tego typu publikacjom.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-01-17687-7
Rozmiar pliku: 3,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp

Oddawana do rąk Czytelników Historia Polski 1914–1989 jest częścią większej całości, na którą składają się podręczniki akademickie Wydawnictwa Naukowego PWN obejmujące dzieje Polski od czasów najdawniejszych do współczesności.

Praca ma charakter syntetyczny, zawiera wiele informacji faktograficznych, hierarchizowanych rzeczowo lub chronologicznie. Autor starał się jednak pokazać wydarzenia historyczne nie w postaci zbioru niezależnych fenomenów, ale jako strukturalną całość. Motywem przewodnim, hierarchizującym i porządkującym narrację historyczną, był proces odzyskiwania i utrzymania suwerenności przez Polskę. Takie ujęcie historii Polski XX w. wynika ze współczesnych badań historycznych, które w ostatnich kilkunastu latach przeżywają burzliwy rozwój, związany zarówno z udostępnieniem nowego zasobu źródłowego, jak i zmianami politycznymi, umożliwiającymi swobodną dyskusję naukową na tematy związane z historią najnowszą. Dzięki wielu opracowaniom monograficznym można dzisiaj zmierzać do syntezy opartej na bardziej przejrzystych dla Czytelnika, wydzielonych, najważniejszych procesach historycznych, a nie tylko oferować kompendium o charakterze faktograficznym.

Poczucie ogromu faktów i zdarzeń, które wypełniły wiek XX, wynika z prawie niemożliwego do ogarnięcia olbrzymiego zasobu źródłowego, którym dysponuje historyk dziejów najnowszych. Mieszczą się w nim nie tylko klasyczne źródła o proweniencji urzędowej, ale także publicystyka, literatura i prasa codzienna, a także typowa tylko dla tej epoki dokumentacja mechaniczna i elektroniczna. Prawdziwym wyzwaniem staje się konieczność uwzględniania jednocześnie olbrzymiego dorobku dostępnych wyników badań innych nauk, przede wszystkim społecznych, które z perspektywy historiograficznej nabierają charakteru źródłowego (materiały statystyczne, badania empiryczne z socjologii, psychologii, politologii, ekonomii itd.). To bogactwo przytłacza i zmusza do ciągłej selekcji, także źródeł o charakterze pierwszorzędnym, oraz pomijania z różnych powodów źródeł znajdujących się w nieuporządkowanych i niedostępnych zasobach. Historycy historii najnowszej często stają przed dylematem, czy podejmować interesujące i postulowane społecznie badania historyczne z przyjętym z góry założeniem ich niekompletności, czy też czekać na ich podjęcie do czasu uzyskania pełnej dostępności do źródeł. Praktyka badawcza bywa różna, co powoduje pojawianie się na rynku opracowań tylko częściowo odpowiadających oczekiwaniom odbiorców, a tym samym skazywanie ich na żmudne poszukiwanie odpowiedzi na pytania w rozproszonych pracach analitycznych i przyczynkarskich, nieraz szybko tracących aktualność. Wszystko to skłania do tworzenia opracowań syntetycznych, które chociaż w części mogłyby w sposób uporządkowany i zhierarchizowany przekazać Czytelnikowi wiedzę dotyczącą ostatniego stulecia polskiej historii, zgodną z obecnym stanem badań.

Postulat przystępności publikacji, również dla Czytelnika bez fachowego przygotowania historycznego, co dla autora było niezwykle ważne, wpłynął zarówno na ograniczenie części faktograficznej, jak i zawężenie możliwych do przyjęcia interpretacji historycznych. Językiem wykładu jest wprawdzie narracja na poziomie akademickim, ale pozbawiona warsztatu historycznego: odsyłaczy źródłowych, przypisów bibliograficznych i elementów krytyki źródłoznawczej. Dzięki temu wykład powinien być przystępny zarówno dla Czytelników przygotowanych do odbioru opracowań historycznych, jak i dla tych, którzy dopiero zaczynają interesować się historią najnowszą. W związku z tym, że wiele faktów historycznych jest zamieszczanych wyłącznie w specjalistycznych periodykach naukowych, a ich mnogość uniemożliwia przywoływanie wszystkich przykładów, na końcu pracy zamieszczono bibliografię wybranych książkowych opracowań historycznych z ostatnich kilkudziesięciu lat. Taki sposób podejścia jest ważny zarówno dla studentów (mogą oni dotrzeć do bardziej szczegółowych badań monograficznych), jak i dla tylko zainteresowanych historią Czytelników. Pozwala im zorientować się, jakie kontrowersje badawcze są dzisiaj obecne w dyskusjach historiograficznych i czego w istocie, zarówno na poziomie faktograficznym, jak i wyjaśniającym, dotyczą spory naukowe. Podobną rolę, chociaż bardziej edukacyjną i informacyjną, odgrywają mapy, tabele i uproszczone tablice synchroniczne, a także indeks nazwisk.

Przyjęcie tych wstępnych założeń spowodowało konieczność zredukowania materiału faktograficznego, który musiał zostać dostosowany do z góry przyjętych założeń syntezy. Ograniczenia te podporządkowano dwóm zasadom: przyjętym cezurom chronologicznym oraz ogólnej koncepcji pracy, opartej na tezie dominacji w dziejach XX-wiecznej Polski dążenia do uzyskania i utrzymania suwerenności kraju.

Historycy polscy, definiując cezury historyczne XX w., odrzucili możliwość prostego ujęcia tego stulecia datami krańcowymi 1901–2000. Dość zgodnie przyjęło się uważać, że mówiąc o dziejach tej epoki, obracamy się umownie w granicach od 1914–1918 do 1989/1990 r. Cezura początkowa została określona ze względu na zmiany wywołane I wojną światową. Wielka wojna okazała się kluczowa dla dziejów Europy, dając początek nowemu ładowi na naszym kontynencie. Zapoczątkowała jednocześnie zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w zorganizowanie systemu zbiorowego bezpieczeństwa, wówczas tylko przejściowo, oraz proces rozkładu systemu kolonialnego i początek procesu globalizacji. Ostatnio coraz częściej wskazuje się również na inną datę początkową historii najnowszej – rok 1945. Zmiany związane z przekształceniami politycznymi i cywilizacyjnymi po II wojnie światowej pozwalają na przyjęcie takiej propozycji. Wówczas XX w. jawiłby się jako epoka dwóch historycznych podokresów: postnowożytnego (od 1914–1918 do 1945) i tzw. historii najnowszej (1945–1989/1990). Zmiany wywołane II wojną światową były z pewnością dla Polski równie głębokie i trwałe jak te w 1918 r. Stały się nie tylko cezurą istotną w historii politycznej, z powodu ukształtowania systemu dwubiegunowego, ale także zapoczątkowały internacjonalizację życia społecznego, które po rozpadzie Związku Radzieckiego i rewolucji naukowo-technicznej były już determinowane przez standardy „globalnej wioski”.

Cezura końcowa XX w. budzi kontrowersje ze względu na otwarte pytanie o możliwość analizy historycznej dla okresu, w którym brakuje dystansu historycznego i niemożliwe jest zastosowanie charakterystycznego dla historii czasu prospektywno-retrospektywnego. Granica ta w historii najnowszej ciągle przesuwa się do przodu. Jednak odejście już do przeszłości PRL-u oraz zmiany wywołane upadkiem Związku Radzieckiego, a potem odzyskaniem suwerenności przez kraje Europy Środkowo-Wschodniej, wyraźnie wytyczają na lata 1989–1990 koniec epoki zapoczątkowanej I wojną światową i rewolucjami w Rosji, a potem ukształtowaniem dwubiegunowego świata. Dla Polski ta cezura jest również w pełni uzasadniona powrotem do suwerennej polityki niepodległego państwa. W tym zakresie można uznać koniec lat 80. XX w. za zamknięcie całej epoki historycznej, co najmniej w swoich bezpośrednich skutkach, a więc dającej się już analizować metodami historycznymi, a nie tylko politologicznymi czy socjologicznymi.

Z dzisiejszej perspektywy XX w. był dla Polski i narodu polskiego okresem przełomowym. Po trwającej 123 lata niewoli Polacy odzyskali na początku nowego stulecia niepodległość, wykorzystując do tego sprzyjającą koniunkturę polityczną, stworzoną w wyniku I wojny światowej. Nie znaleźli się w gronie tych narodów historycznych, które w zawierusze dziejów straciły bezpowrotnie swoją państwową niezawisłość. Odrodzenie Polski w 1918 r. można porównać tylko z budową państwa piastowskiego w X w., ponownym jego scaleniem w wieku XIII czy stworzeniem Rzeczypospolitej Obojga Narodów na przełomie XV i XVI w. Odzyskanie niepodległości postawiło jednocześnie przed rządzącymi krajem zadanie samodzielnego rozstrzygnięcia, jakimi strategicznymi celami politycznymi będą się kierować w polityce zagranicznej i jakie wizje polityczne, społeczne i ekonomiczne będą starali się realizować w polityce wewnętrznej. Problem przejęcia odpowiedzialności za przyszłość własnego narodu i państwa okazał się najważniejszy w polskiej polityce XX w. Ciągle trzeba było odpowiadać na fundamentalne pytanie, które zdeterminowało dzieje Polski w tym stuleciu – jakie są granice suwerenności państwa polskiego? W ślad za tym przez całe stulecie toczyła się dyskusja dotycząca zasad, na których miała się odbywać budowa odrodzonej Polski, zapewnienie jej bezpieczeństwa, a także dających gwarancje dobrobytu materialnego obywateli, bez obawy przekroczenia przy tym granic wytyczonych przez zasadę solidaryzmu społecznego.

Na początku nowego stulecia Polska zachowała w sprawach wewnętrznych wiele pozostałości swojej przedrozbiorowej suwerenności. Wprawdzie tylko w postaci rosyjskiego protektoratu, ale przetrwało jednak, choćby z nazwy, Królestwo Polskie, w Galicji istniały stabilne, autonomiczne struktury podtrzymujące narodową świadomość historyczną, w zaborze pruskim rozwijały się polskie organizacje polityczne, społeczne i kulturalne. Funkcjonowały język polski i kultura polska, a nawet jeżeli były rugowane z życia oficjalnego w państwach zaborczych, to istniały ciągle w domach Polaków we wszystkich trzech zaborach. Kolejne generacje Polaków marzyły jednak o tym, czego w ramach państw zaborczych nie można było zrealizować – o uzyskaniu pełnej niezależności w sprawach wewnętrznych i na arenie międzynarodowej. Stało się to ideą, którą było przeniknięte całe XIX stulecie, przekazaną w dziedzictwie pokoleniu, któremu przyszło tę niepodległość odzyskać. Pojęcie suwerenności państwowej jednak na świecie XX w. zasadniczo się zmieniło. Państwa, takie jak Polska, mogły zachować gwarancje swej suwerenności w stosunkach międzynarodowych tylko dzięki uzyskaniu poparcia mocarstw, a jednocześnie angażując się po jednej ze stron tworzących się w Europie bloków politycznych i wojskowych. Ten dylemat zaciążył nad całą polską polityką XX w. Po raz pierwszy brutalnie został zarysowany przez Romana Dmowskiego na początku XX stulecia w postaci pytania, z którym z zaborców należy współpracować: czy iść z Rosją przeciw Niemcom, czy z Niemcami przeciw Rosji? Dobrze rozumiał to pytanie także Józef Piłsudski, proponując już w niepodległej Polsce najpierw federację narodów słowiańskich, a potem politykę równych odległości do Moskwy i Berlina. W niepodległej Rzeczypospolitej kwestia suwerenności była próbą odpowiedzi na pytanie, na jak daleko idące koncesje są gotowi Polacy, aby ze strony swoich partnerów uzyskać gwarancje realnego bezpieczeństwa zewnętrznego, a także jak wiele Polska jest w stanie oddać ze swej niezależności, aby uzyskać trwałe zabezpieczenie granic i niepodległości. Przez całe stulecie ten dramatyczny wybór będzie dla polskich polityków swego rodzaju przekleństwem, dla większości z nich bowiem pełna niepodległość, o którą walczyły całe pokolenia w XIX w., była dobrem największym i niepodważalnym.

Takie decyzje trzeba było podejmować przy tym w świecie, w którym polska sprawa, polska perspektywa i polskie priorytety nie należały do najważniejszych w toczącym się procesie historycznym. Nawet najwybitniejsi politycy polscy przed 1945 r. nie decydowali ani o przebiegu wydarzeń europejskich, ani tym bardziej o rozstrzygnięciach globalnych. Historia Polski wpływała na dzieje Europy, ale to nie polska polityka i polscy politycy, nawet ci stojący wiele lat na czele państwa, przesądzali o kształcie międzynarodowych rozwiązań i kierunku działań dyplomatycznych. Interesy narodowe i państwowe należało więc realizować w XX w., akceptując zasady Realpolitik. Narzucało to konieczność zawierania kompromisów i budowania szerszych sojuszy przez kraj średni pod względem zajmowanej powierzchni i liczby ludności, będący w niekorzystnej sytuacji geopolitycznej, a słaby przy tym, jeśli chodzi o potencjał ekonomiczny. Ta zmiana pozycji Polski w XX w. nie zawsze była akceptowana w kraju. Chęć oceniania większości problemów europejskich i światowych, przede wszystkim przez pryzmat polskich interesów, często spotykała się z niezrozumieniem w salonach dyplomatycznych.

W 1939 r., po dwudziestu latach niepodległości, obrona pełnej suwerenności Polski zakończyła się klęską. Zarówno nadzieje oparte na dwustronnych sojuszach, jak i te związane z ułomnym systemem zbiorowego bezpieczeństwa, stworzonym wokół Ligi Narodów, okazały się płonnymi mrzonkami. Polska po II wojnie światowej w 1945 r. znalazła się ponownie w swojej historii pod protektoratem, tym razem radzieckim. Niewielkim pocieszeniem było, że tym razem nie sama, ale z całą grupą stworzonych w ramach „ładu powersalskiego” państw Europy Środkowo-Wschodniej. Do pozbawienia suwerenności doszło za pełną aprobatą mocarstw zachodnich, które w 1939 r. nie były w stanie zrealizować swoich sojuszniczych zobowiązań wobec Polski, teraz zaś, mimo nadziei polskiego podziemia niepodległościowego, nie zamierzały wszczynać nowej wojny w interesie narodów znajdujących się za „żelazną kurtyną”. W Polsce boleśnie przekonano się o tym w drugiej połowie lat 40., kiedy nadzieje na nadejście gen. Władysława Andersa wraz z wojskami sojuszników okazały się tylko iluzją, podobnie jak nadzieje Węgrów w 1956 r. oraz Czechów i Słowaków w 1968 r., oczekujących daremnie na pomoc z Zachodu.

Pojawili się wówczas tacy politycy polscy, którzy odwołując się do ideologii komunistycznej i analizując sytuację międzynarodową zgodnie z zasadami Realpolitik, zaakceptowali kompromis tak daleko idący, że postawił on w ogóle pod znakiem zapytania potrzebę zachowania niepodległości. Czy państwo polskie było wobec tego po 1945 r. suwerenne? Czy raczej powstał radziecki protektorat, który można porównać do Królestwa Polskiego z lat 1815–1830, tak jak oceniał to w okresie zimnej wojny znany amerykański dyplomata George Kennan? A może należałoby, jak twierdziła z kolei m.in. Krystyna Kersten, a za nią i inni badacze, uznać konieczność rozdzielenia pojęć suwerenności i niepodległości? PRL byłaby wówczas niepodległa, ale niesuwerenna. Wydaje się, że większość tych analiz jest w swojej istocie ahistoryczna. Nie bierze pod uwagę dynamiki wydarzeń historycznych oraz wagi procesów kontynuacji i dyskontynuacji, determinujących główne różnice występujące między czterema etapami dziejów Polski Ludowej – tego bezpośrednio powojennego w latach 40., okresu stalinizmu w Polsce, dekady tzw. realnego socjalizmu i epilogu lat 80.

Formalnie Polska przez cały ten okres była niewątpliwie podmiotem prawa międzynarodowego, miała nawet status członka założyciela ONZ. PRL uznawały wszystkie państwa na świecie. Utrzymywała ona stosunki dyplomatyczne z krajami po obydwu stronach „żelaznej kurtyny”. Miała własną armię, konstytucję, w jej granicach mieszkał naród polski, cieszący się prawem do rozwijania własnej kultury i nauki. Czy Polska była wobec tego przez cały okres powojenny krajem zniewolonego narodu? Politycznie z pewnością tak. Nie prowadziła samodzielnej polityki zagranicznej, mimo wewnętrznych i zewnętrznych atrybutów niezależności, którymi posługiwała się polska dyplomacja. W polityce wewnętrznej dopiero rok 1956 przyniósł zniesienie bezpośredniej ingerencji radzieckiej w sprawy polskie. Jednak nawet potem koniunkturalizm przywódców komunistycznych, ale także ich ideologiczne przekonania, których nie należy lekceważyć, powodowały, że byli oni zdolni do nadal daleko idących koncesji na rzecz wschodniego sąsiada pod hasłem obrony socjalizmu. Nie można mimo to całej historii Polski Ludowej widzieć wyłącznie przez pryzmat ponurych lat 1944–1956. Przełom, który nastąpił w czerwcu i październiku 1956 r., mimo że nie był ostatnim kryzysem społeczno-politycznym w dziejach PRL-u, uruchomił proces, który pozwolił zachować to, co było najbardziej istotną częścią spuścizny narodowej XIX w. – polską kulturę, szkolnictwo i tradycję narodową. Nawet jeżeli było to w wersji okrojonej i okaleczonej w wielu przypadkach, to jednak umożliwiającej wychowanie kolejnego pokolenia polskich patriotów. Dla polskiej kultury lata 60. i 70. były okresem prawdziwego rozkwitu. Ograniczenia polityczne nie były w stanie zahamować działań twórczych. Osiągnięcia kultury i sztuki, w tym także kultury masowej, dla większości Polaków żyjących w ubiegłym stuleciu były i pozostaną niebagatelnym polskim dorobkiem. Nie można przy tym zapominać, że w dużej mierze był on tworzony pod mecenatem komunistycznego państwa, nie zaś, jak w XIX w., tylko dzięki zbiorowej ofiarności społeczeństwa polskiego. Państwo wprawdzie koncesjonowało tę działalność, ideologizowało tematykę poruszaną w sferach kultury, które miały masowy, społeczny odbiór (literatura, film, oświata i nauka), a więc wpływało i cenzurowało kulturę polską, ale nie była to jednak sytuacja w jakikolwiek sposób porównywalna z XIX w.

Brak suwerenności po II wojnie światowej wielu Polaków kładło na karb geopolitycznego pragmatyzmu. To pojęcie, zrodzone na początku wieku, było drugim, obok niepodległości, biegunem kontinuum, w którym poruszał się Polak XX w. Zrozumienie sytuacji geopolitycznej w Europie i na świecie uważano za podstawowe dla zdefiniowania polskiego interesu narodowego. Ci, którzy uważali, że Polska nie jest w stanie trwać samodzielnie w powojennym świecie bez wzbudzenia globalnego konfliktu, stawali się zwolennikami daleko idących ustępstw na rzecz ograniczenia suwerenności państwa polskiego, uznając to za przejaw pragmatyzmu politycznego. Zrezygnujmy z części suwerenności, a zachowamy niepodległość – tak w uproszczeniu twierdzili zwolennicy tej koncepcji. Nieprzypadkowo dyskusje historyczne w Polsce Ludowej często dotyczyły przebrzmiałego już dawno, jak mogło by się wydawać, sporu pozytywistów z romantykami. To był nadal aktualny problem Polski XX w. Przed 1945 r. zwyciężyły koncepcje „romantyczne”, po II wojnie światowej nowe władze przybrały szaty „pragmatyków” i „pozytywistów”. Czy ci drudzy zdradzili interesy Polski? Nie ma co do tego wątpliwości, gdy byli winni zdrady stanu i zbrodni przeciw narodowi. Nic, z dzisiejszej perspektywy historycznej, nie może usprawiedliwić postępowania komunistów w latach 1944–1956. Najpierw świadomie, z własnej inicjatywy, podejmowali wielokrotnie współpracę z obcym mocarstwem, zdając sobie sprawę z osłabienia w ten sposób międzynarodowej pozycji Polski. Byli gotowi na każdy rodzaj współpracy, od wywiadowczej po polityczną, nawet jeżeli wiązało się to z cesjami terytorialnymi, ustępstwami gospodarczymi, represjami i katowaniem swoich współrodaków. Jedyne wytłumaczenie, które znajdowali po latach, dotyczyło planów sowietyzacji Polski przez Kreml, utworzenia kolejnej radzieckiej republiki. Biorąc pod uwagę realia polityczne lat 40., ten argument jest zupełnie chybiony. Nawet jeżeli takie plany pojawiały się w latach 1943–1944, to nigdzie w Europie Środkowo-Wschodniej nie zostały zrealizowane, poza republikami nadbałtyckimi, które zarówno ze względu na swoją historię, jak i wielkość trudno porównywać z Polską. Nie należy przy tym zapominać, że funkcjonowanie systemu stalinowskiego w Polsce było zażarcie bronione do lat 1955–1956 wszystkimi dostępnymi środkami represyjnymi, którymi dysponowała ówczesna ekipa rządząca, nawet już po zmianach, jakie zaszły w Związku Radzieckim. Pod wyrokami śmierci dla działaczy niepodległościowych i bohaterów polskich z okresu II wojny światowej podpisywali się zaś nie Rosjanie, ale Polacy.

Inny rodzaj pragmatyzmu, realizację ideologii nacjonalizmu komunistycznego, zaproponowano Polakom w drugiej części dziejów PRL-u. To również zakończyło się porażką, a ponadto przyniosło ze sobą utrwalenie narodowych stereotypów i obudziło demony z przeszłości, czego przykładem był przebieg wydarzeń w 1968 r. Ta druga część historii PRL-u, po 1956 r., mimo całego dramatyzmu toczących się wówczas wydarzeń, nadal istniejącej mizerii gospodarczej i beznadziei dotyczącej przyszłości państwa, odrodziła jednak także ideę odzyskania suwerenności, mimo że nikt nie liczył wówczas na szybkie spełnienie tego marzenia. Jednak w 1980 r. społeczeństwo polskie było dzięki temu gotowe na zmiany. Nie miało wątpliwości, po której stronie stanąć. Entuzjazm, który zapanował po podpisaniu porozumień sierpniowych w 1980 r., był zdumiewający, w kontekście panującej wówczas biedy i szybko pustoszejących sklepów. Świadczył o tym, że całe pokolenie powojenne zostało wychowane w ten sam sposób jak stulecie wcześniej, w poczuciu dumy z osiągnięć własnego narodu, nie tylko tych materialnych, ale i tych o wiele ważniejszych – duchowych. Większość Polaków postawiła wówczas suwerenność państwa ponad wszelkie inne wartości, nawet jeżeli metody doprowadzenia do niej były różne.

Swego rodzaju klamrą dla dziejów PRL-u w tym kontekście były lata 80. Niekiedy nazywa się je „straconą dekadą”, ale równie dobrze można byłoby je nazwać „niepotrzebnym epilogiem”. Polska nie musiała czekać tak długo na zmiany, które z dzisiejszej perspektywy historycznej wydają się nieuchronne. Na całej ekipie rządzącej w tym czasie ciąży nie tylko odpowiedzialność podtrzymywania przy życiu systemu komunistycznego. O wiele cięższy zarzut można sformułować w związku z zaniechaniem koniecznych reform. Nawet jeżeli nie chciano zmian politycznych, to trwanie przy polityce gospodarczej, która doprowadziła do katastrofy, obrona monopolu władzy metodami policyjnymi, nieraz niewiele różniącymi się od tych używanych w pierwszej połowie lat 50., nie mogą znaleźć innego wyjaśnienia historycznego poza jednym – chęcią trwania przy władzy i jej utrzymania we własnych rękach wszelkimi możliwymi środkami, co z pewnością wówczas już nie miało nic wspólnego z podkreślaną w propagandzie obroną socjalizmu. Jedyne słowa uznania dla ówczesnych rządzących można znaleźć u kresu dekady, kiedy pod naciskiem wydarzeń zaakceptowali „pokojową rewolucję”. Konwulsje systemu pozbawionego swojego protektora na Wschodzie mogły trwać i w Polsce znacznie dłużej. Zawarcie kompromisu politycznego przy Okrągłym Stole, odejście od polityki konfrontacji z pewnością było zasługą także części ówczesnego obozu władzy.

Odrębnym od historii politycznej fenomenem egzystencji Polaków w XX w. była ciągła odbudowa własnego państwa – zjawisko zadziwiające i wielowymiarowe, przenikające zarówno dzieje społeczne, jak i gospodarcze oraz kulturowe. Społeczeństwo polskie nigdy nie osiągnęło w XX w. stanu względnej stabilizacji. Trudno to porównywać z jakimkolwiek innym krajem europejskim. Proces tworzenia państwa polskiego wielokrotnie od nowa odbywał się jednocześnie przy braku klarownej odpowiedzi na pytanie, jaki jest wspólny interes Polaków, czy są razem zdolni do budowy wspólnej Rzeczypospolitej i jaka ona powinna być, a także czy jest możliwe zrealizowanie marzenia Dmowskiego o narodzie zjednoczonym i solidarnym. Mocno tkwiące w świadomości społecznej Polaków przekonanie, że są gotowi do wspólnego działania tylko wyjątkowo, w obliczu kryzysów, rzeczywiście w dziejach XX w. znalazło wielokrotne potwierdzenie. Tak było w 1920, 1939, 1956 r., a także w latach 1980–1981. Przez większą część XX w. nie mieli jednak Polacy własnego, silnego państwa, czemu towarzyszyła destabilizacja ekonomiczna i dekompozycja społeczeństwa, podzielonego na zwalczające się wzajemnie grupy, nierozumiejące potrzeby definiowania wspólnego interesu społecznego. Oczekiwanie na zapanowanie sprawiedliwości społecznej, uczciwości w stosunkach między rządzonymi a rządzącymi oraz kierowanie się dobrem wspólnym przedkładanym nad indywidualny interes były tak samo ważnymi czynnikami determinującymi dzieje Polski w wieku XX, jak wielkie wydarzenia międzynarodowe. Destabilizacja, brak jasnych perspektyw życiowych, słabość państwa, niedostatek codziennego bytowania stały się doświadczeniem życiowym wielu pokoleń Polaków po 1918 r. W wieku XX Polak pragnął, tak samo mocno jak niepodległości narodowego bytu, stabilizacji własnej egzystencji. Ponieważ nie dawało mu jej własne państwo, starał się zazwyczaj dla siebie i dla własnego państwa tylko „robić swoje”, jak to trafnie ujął już w PRL-u wybitny polski satyryk i autor tekstów piosenek, Wojciech Młynarski: „…dopóki nam się chce, Drobiazgów parę się uchowa: Kultura, sztuka, wolność słowa, dlatego Róbmy swoje, Może to coś da? Kto wie?...”. Te słowa dobrze oddają drugie marzenie Polaków w XX stuleciu, którym, oprócz wywalczenia suwerenności, było uzyskanie w niepodległym już państwie normalizacji i stabilizacji własnej egzystencji.

Po załamaniu się systemu demokratycznego w okresie międzywojennym, eksterminacji II wojny światowej, odstręczającym reżimie stworzonym na wzór radziecki, ograniczeniach siermiężnego socjalizmu marzenie o niepodległości ziściło się w 1990 r. Lata 80. całkowicie załamały zaufanie do państwa zdolnego zapewnić bezpieczną egzystencję Polakom. PRL u kresu swojej historii stała się politycznym i gospodarczym bankrutem, tracąc resztki kredytu zaufania, jakie miała u Polaków. Zadziwiające, że byli oni jednak w stanie, w tak skrajnie niesprzyjających warunkach, zrealizować na przełomie XX i XXI w. swe marzenia, nie tylko zbudowania suwerennej i bezpiecznej Rzeczypospolitej, ale także te dotyczące stabilizacji własnej egzystencji wśród innych narodów europejskich.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: