Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Historia współczesnej Afryki. Pół wieku niepodległości - ebook

Rok wydania:
2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Historia współczesnej Afryki. Pół wieku niepodległości - ebook

Martin Meredith jest znany jako doskonały reportażysta, biograf, a także historyk (z akademickim epizodem w życiorysie), który od wielu lat poznaje Afrykę od środka. Ta książka stanowi największe jego wyzwanie. Zawiera barwnie zarysowaną panoramę krajów – od Kairu po Kapsztad i od Dakaru po Dżibuti, a także osób – od Nkrumaha po Mugabe i od Bourgiby po Mandelę i wydarzeń – od pełnych nadziei i euforii chwil towarzyszących podniesieniu czerwono-zielono-złotej flagi Ghany oraz przejęcia władzy przez Nasera po przepełniające rozpaczą ludobójstwa w Rwandzie i doprowadzające do ruiny spichlerza Afryki ekscesy Mugabe.

Trzeźwe, pozbawione ideologicznej otoczki spojrzenie Mereditha na Afrykę i jej współczesne problemy różni się od tak popularnego  wśród profesjonalnych historyków ujęcia, zdominowanego przez nawoływanie do wyznawania europejskich grzechów. Autor ukazuje zarówno tragiczne dziedzictwo kolonializmu, jak i fatalną jakość i zgubną dla Afryki rolę rodzimych elit.

Prof. Ryszard Vorbrich

Spis treści

Mapy
Od autora
Wprowadzenie
Część I
1. Eksperyment Złotego Wybrzeża
2. Rewolta nad Nilem
3. Kraj zachodzącego słońca
4. Czarna Afryka
5. Wicher zmian
6. Jądro ciemności
7. Białe Południe
Część II
8. Narodziny narodów
9. Pierwszy taniec wolności
10. Gliniane stopy
11. Podzielony dom
12. Śmierć cesarza
13. Przyjście tyranów
14. W poszukiwaniu ujamaa
15. Odejście starej gwardii
16. Śliskie zbocze
17. Wielki grabieżca
18. Białe dominia
Część III
19. Czerwone łzy
20. Błędne linie podziału
21. Plaga AIDS
22. Stracona dekada
23. Walka o demokrację
24. Czas tryumfu
Część IV
25. W imię Proroka
26. Upadek Czarnego Jastrzębia
27. Groby jeszcze nie są pełne
28. Tam, gdzie latają sępy
29. Krwawe diamenty
30. Nic nie jest wieczne
31. Przywilej życia
32. Czarne złoto
33. Dyplom z przemocy
34. Gdzieś ponad tęczą
35. Co z tą Afryką?
Przypisy do rozdziałów
Wybrana bibliografia
Indeks

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8002-141-9
Rozmiar pliku: 1,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

4. CZARNA AFRYKA

Chociaż Francuzi borykali się z poważnymi kłopotami w Algierii, na pozostałych obszarach afrykańskiego imperium – l’Afrique Noire – mogli być pewni lojalności czternastu zarządzanych przez siebie terytoriów. Urzeczywistniając swą „misję cywilizacyjną” w Afryce, odnieśli duży sukces w stworzeniu nielicznej, czarnej elity, której przyznali pełne prawa obywatelskie pod warunkiem, że godziła się ona na asymilację z francuskim społeczeństwem i odrzucała swe afrykańskie dziedzictwo, prawo rodzinne i zwyczaje. Członkowie tej elity postrzegali siebie, i byli postrzegani jako Francuzi, wychowani w tradycji lojalności do Francji, skłonni do przyjęcia jej rządu, jej języka i kultury, i w pewnym stopniu dumni z tego, że są obywatelami potęgi światowej. Ich aspiracje polityczne koncentrowały się na zapewnieniu ludności afrykańskiej w l’Afrique Noire tych samych praw i przywilejów, jakie mieli metropolitarni Francuzi. Nikt nie prowadził kampanii w sprawie uzyskania niepodległości. Debata polityczna miała tendencję do odzwierciedlania gustów metropolitarnych. Znany uczony Thomas Hodgkin zauważył w 1954 r.: „W brytyjskiej Afryce Zachodniej, każdy uświadomiony politycznie jest swego rodzaju nacjonalistą. We Francuskiej Afryce Zachodniej są katolicy, antyklerykałowie, komuniści i gauliści, socjaliści, syndykaliści i egzystencjaliści.”

Dwie postacie uosabiały bliskie związki, jakie Francja zamierzała ustanowić z jej afrykańska elitą: Léopold Senghor z Senegalu i Félix Houphouët-Boigny z Wybrzeża Kości Słoniowej. Obaj awansowali do rangi ministrów w rządzie francuskim; obaj działali jako zagorzali rzecznicy Union Française (Unii Francuskiej); i obaj zapewniali, że wpływy francuskie się rozszerzają, nawet wtedy, gdy imperium zaczęło się rozpadać.

Senghor wyróżniał się nie tylko jako przywódca religijny, ale także jako utalentowany poeta i jako intelektualista w wielkim, francuskim stylu, obznajomiony z szerokim wachlarzem literatury i filozofii Zachodu. Urodził się w 1906 r. w żyjącej w dobrobycie rodzinie kupców z grupy etnicznej Serer. Katoliccy misjonarze w Senegalu nauczyli go pogardy dla jego odziedziczonej po przodkach kultury jako całkowicie bezwartościowej. Przekonali go do poszukiwania oświecenia we Francji. W czasie kiedy mając dwadzieścia jeden lat opuścił Senegal i udał się po uzyskaniu stypendium rządowego do Francji, celem podjęcia studiów z zakresu literatury, stał się uosobieniem wyalienowanego, ale „cywilizowanego” czarnego Francuza. Siedmioletnie studia w Paryżu dopełniły jego „francuskość”.

„Potulnie przyjęliśmy wartości Zachodu; jego dyskursywne rozumowanie i jego technikę,” przypominał w 1961 r. „Naszą ambicją było stać się fotograficznymi negatywami kolonizatorów: «czarnoskórymi Francuzami». Poszliśmy jeszcze dalej. Rumienilibyśmy się, jeśli byśmy mogli się rumienić, z powodu naszej czarnej skóry, naszych skręconych włosów, naszych płaskich nosów, a przede wszystkim z walorów naszej tradycyjnej cywilizacji…Nasi ludzie…, potajemnie, nie oszczędzali nam wstydu.”

Jednakże wraz z innymi młodymi, czarnoskórymi intelektualistami, którzy żyli w dzielnicy łacińskiej Paryża, Senghor wkrótce zaczął reagować na asymilację. „Paradoksalnie to Francuzi jako pierwsi zmusili nas do poszukiwania, a potem do ukazania nas sobie samym,” wspominał. „Byliśmy w stanie przyswoić francuski i matematykę, ale nie potrafiliśmy zrzucić naszej czarnej skóry i odrzucić czarnej duszy. Skłaniano nas do pasjonującego poszukiwania Świętego Grala: naszej zbiorowej duszy.”

Senghor i jego towarzysze w Paryżu w końcu stworzyli filozofię, którą nazwali négritude, świadomością czarnych ludzi. Podkreślała ona unikalny wkład, oryginalne walory i cechy czarnych ludzi i cywilizacji czarnych. Filozofia négritude występowała w roli prekursora nacjonalizmu. Jednakże podczas gdy Senghor zwracał uwagę na znaczenie wyzwolenia kulturowego, nadal pozostawał wierny francuskiemu imperium. „Być «Francuzem przede wszystkim» to doskonała recepta w programie politycznym,” oświadczył.

Pozostał we Francji jako nauczyciel i był pierwszym w historii Afrykaninem, który uzyskał agrégation, tak pożądany stopień podyplomowy, który upoważniał go do nauczania w liceum. Jako naturalizowany Francuz, odbył roczną, obowiązkową służbę wojskową, a kiedy wybuchła wojna z Niemcami, odszedł z podparyskiego liceum, gdzie uczył, aby zostać „żołnierzem drugiej klasy”, jak nazywał sam siebie, pozbawionym patentu oficerskiego ze względu na przynależność rasową.

Kiedy jego jednostka dostała się do niewoli niemieckiej, wszyscy jej czarni żołnierze zostali wyciągnięci z szeregów i postawieni pod ścianą. Senghor szybko zorientował się, że Niemcy mieli zamiar na miejscu ich rozstrzelać.
Tak wspominał tę sytuację: „Kiedy pluton egzekucyjny miał już otworzyć ogień, wykrzyknęliśmy «Vive la Françe, vive l’Afrique Noire». W jednej chwili Niemcy opuścili w dół swoje karabiny. Pewien francuski oficer przekonał ich, że taka rzeź byłaby plamą na niemieckim honorze. Senghor spędził osiemnaście miesięcy w obozach wojennych dla więźniów, i w wolnych chwilach uczył się niemieckiego z tak dobrym skutkiem, że mógł czytać w oryginale poezję Goethego. Kiedy w 1942 r. został zwolniony, na nowo podjął obowiązki nauczyciela jako professeur.

Karierę polityczną rozpoczął Senghor w okresie powojennym. W 1945 r. wybrano go jako reprezentanta Senegalu do Zgromadzenia Konstytucyjnego. Był on jednym z dziewięciu deputowanych afrykańskich w licznym zespole prawie sześciuset innych. Brał udział w przygotowaniu projektu nowej konstytucji Czwartej Republiki, aprobując jej szczególny nacisk kładziony na „niepodzielną” naturę Union Française. W uznaniu za doskonałą znajomość języka francuskiego został zatrudniony na stanowisku oficjalnego gramatyka.

Odgrywał wpływową rolę jako przedstawiciel Partii Socjalistycznej w Zgromadzeniu Narodowym, ale w końcu pozbył się złudzeń co do priorytetów francuskich socjalistów. W 1948 r. utworzył własną partię polityczną, Senegalski Blok Demokratyczny (Bloc Démocratique Sénégalaise – BDS). Jako katolik w zdominowanym przez muzułmanów kraju, i jako Serer a nie członek dominującej grupy etnicznej Wolofów, Senghor stał się mistrzem w tworzeniu koalicji. Zabiegał o wsparcie, nie odwołując się ani do przynależności religijnej, ani też do lojalności etnicznej. Wypracował bliskie kontakty z senegalskimi grands marabouts, religijnymi przywódcami muzułmańskimi, którzy w wielkiej karności utrzymywali swoje gminy. Cieszył się reputacją „człowieka z ludu”, czułego na potrzeby mas wiejskich, chętnie usadawiającego się na podłogach chłopskich chałup, przysłuchującego się ich skargom i wspólnie z nimi spożywającego skromny posiłek. Był też w stanie zrozumieć niepokoje młodych, radykalnych aktywistów. Skłonności do perswazji i kompromisu stały się nieodłączną i trwałą cechą kultury politycznej Senghora.

Obok działalności politycznej, Senghor dążył do zaspokojenia swych ambicji w świecie literatury. Regularnie spotykał się z pisarzami i poetami w modnej piwiarni Brasserie Lipp na lewym brzegu Sekwany. W 1947 r. brał udział w założeniu czasopisma literackiego Présence Africaine, poświeconego promocji kultury czarnoskórych. Rok później opublikował własną antologię nowoczesnej poezji autorstwa czarnych pisarzy. Wstęp do niej, zatytułowany „Black Orpheus” (Czarny Orfeusz), napisał Jean-Paul Sartre, dokonując analizy koncepcji négritude. Senghor rozpoczął także rozwijać koncepcję „afrykańskiej drogi do socjalizmu”, przystosowując socjalizm europejski do afrykańskich realiów i podkreślając znaczenie afrykańskich tradycji wspólnotowych.

Nawet wtedy, kiedy w innych częściach Afryki dążenia nacjonalistyczne osiągnęły zenit, Senghor pozostał bezgranicznie wierny sprawie Francji. Wyszydzał poglądy Nkrumaha jako „zbyt radykalne”, radził Tunezyjczykom utrzymywać ścisłe związki z Francją, głosował za zdobyczami wojennymi w Algierii i zaaprobował wysłanie wojsk senegalskich do walki z FLN. Kilka dni przed rozpoczęciem w 1955 r. konferencji państw niezaangażowanych w Bandungu na temat dekolonizacji, Senghor powiedział: „Boję się tego, że w przyszłości, pod zgubnym naciskiem dążeń do wyzwolenia Afryki, moglibyśmy być skłonieni do opuszczenia francuskiej orbity. Musimy nie tylko pozostać w Unii Francuskiej, ale także w Republice Francuskiej.”

Zamiast niepodległości, opowiadał się za nowym politycznym związkiem Francji z Afryką. Przekonywał, że niepodległość małych jednostek politycznych, o słabej gospodarce, z niewielkimi zasobami, byłaby niczym innym, jak tylko „pseudoniepodległością”. Przyszłość należy do szerszych zespołów państw funkcjonujących we współpracy z mocarstwami europejskimi. Potrzebna jest przede wszystkim mobilizacja zasobów europejskich, aby udzielić Afryce pomocy w zwalczaniu ubóstwa, chorób i niewiedzy.

Jednakże wizje przyszłości Senghora przyćmiły narastające tarcia z Houphouët-Boigny z Wybrzeża Kości Słoniowej. Konflikt między nimi dotyczył losu Union Française, nie tyle ich wspólnej do niej lojalności, co kierunku, jaki Unia winna obrać.

*

O rok starszy od Senghora, Houphouët wybrał bardziej typową drogę do zdobycia rozgłosu. Był synem prosperującej, wodzowskiej rodziny Baule. Urodzony w 1905 r. w małej wiosce Jamusukro, zdobył elitarne wykształcenie, studiując w École Normale William Ponty w Senegalu. Następnie po ukończeniu Szkoły Medycznej w Dakarze, uzyskał tytuł zawodowy médecin africain (lekarza afrykańskiego) jako najlepszy student na roku. Po powrocie na Wybrzeże Kości Słoniowej, przez piętnaście lat pracował w kolonialnej służbie zdrowia. Gdy w spadku otrzymał wielkie posiadłości ziemskie w Jamusukro, wkrótce został jednym z najbogatszych afrykańskich plantatorów kakao w tym kraju. Został też mianowany chef de canton w swoim rodzimym regionie.

Działalność polityczną podjął w 1944 r., kiedy stanął na czele grupy plantatorów afrykańskich, na Wybrzeżu Kości Słoniowej występujących przeciwko dyskryminowaniu ich przez Francuzów, którzy faworyzowali francuskich farmerów. Wybrany na deputowanego do Zgromadzenie Ustawodawczego w 1945 r., za główne swe zadanie uznał kampanię na rzecz zakończenia praktyki prac przymusowych. Gdy w kwietniu 1946 r. jego zmagania, polegające na forsowaniu ustawy zwanej Loi Houphouët-Boigny, zakończyły się sukcesem, został uznany za narodowego przywódcę, wspieranego przez masy ludowe Wybrzeża Kości Słoniowej i obszarów poza jego granicami. Jego osiągnięcie fetowano w tańcach i pieśniach na obszarze całej kolonii. Bazując na tym tryumfie, udało mu się uczynić jego Partię Demokratyczną Wybrzeża Kości Słoniowej (Parti Démocratique de la Côte d’Ivoire – PDCI) pierwszą masową partią polityczną w Czarnej Afryce. Z czasem rozszerzył swe wpływy w całej l’Afrique Noire i stanął na czele międzyterytorialnego sojuszu radykalnych partii, Afrykańskiego Zgromadzenia Demokratycznego (Rassemblement Démocratique Africain – RDA).

Dla zapewnienia skuteczniejszej reprezentacji politycznej w Zgromadzeniu Narodowym w Paryżu, Houphouët postawił na przymierze z komunistami. Początkowo posunięcie to przynosiło widoczne korzyści, komuniści bowiem byli reprezentowani w rządzie koalicyjnym. Podobnie jak inne francuskie partie polityczne, doceniali oni przynależność do imperium. Nie wykazywali entuzjazmu dla przyznania koloniom autonomii, ale podkreślali potrzebę zbliżenia się ludów kolonialnych do francuskiej klasy pracujących, dzięki czemu proces emancypacji przebiegałby szybciej. Byli gotowi udzielić praktycznej pomocy, użyczyć funduszy, zapewnić przygotowanie zawodowe i dostarczyć personelu, zarówno w Paryżu, jak i w jego koloniach.

Ujemne strony przymierza ujawniły się w 1947 r., kiedy komuniści wyszli z rządu, opowiadając się za polityką „rewolucyjnego” działania. Wezwali RDA do pójścia w ich ślady i roztoczyli ścisłą kontrolę nad działaniami tej partii. W ten sposób RDA zostało wciągnięte do europejskiej polityki zimnej wojny i do morderczego konfliktu z administracją francuską. Z Paryża do Afryki wysłano twardych administratorów z poleceniem, aby położyli temu kres. Wspomagana entuzjastycznie przez miejscowych dostojników i colons, francuska administracja rzuciła w końcu RDA na kolana. Sympatyzujący z RDA pracownicy rządowi, wodzowie wiosek i nauczyciele zostali zdymisjonowani; zakazano zgromadzeń RDA; wybory zostały w rażący sposób sfałszowane.

Największe represje dotknęły Wybrzeże Kości Słoniowej, twierdzę RDA. Masowo wtrącano do więzienia urzędników partyjnych; opowiadające się za PDCI wioski obarczono wyższymi podatkami; nawet będący członkami partii pielgrzymi do Mekki nie dostali pozwolenia na wyjazd z kraju. PDCI rewanżowała się strajkami głodowymi, bojkotami, masowymi demonstracjami, walkami ulicznymi i sabotażem. Nie była ona jednak godnym rywalem Francuzów. Represje przyniosły zamierzony skutek. W 1950 r., po spotkaniu z François Mitterrandem, ministrem ds. zamorskich Francji, Houphouët zerwał z komunistami, poprosił o pokój i postanowił współpracować z rządem francuskim.

Przez cały ten burzliwy okres Houphouët ciągle zapewniał Francję o swej lojalności. RDA w swej polityce ani nie było antyfrancuskie, ani też nigdy nie domagało się niepodległości. Dążyło do równości Afrykanów w ramach Union Française i koncentrowało swe ataki na podwójnym systemie głosowania i na innych przejawach dyskryminacji. Houphouët przyznał, że źródłem konfliktu było jego zbliżenie się do komunistów. Teraz, kiedy ten stan rzeczy się zakończył, droga do współpracy stanęła otworem. „Odwrócona została nowa karta,” powiedział w 1951 r. „Zapiszmy na niej rezolucję, która uczyni Afrykę najwspanialszym i najbardziej lojalnym obszarem w Unii Francuskiej.”

Odwrotnie niż czynił to Nkrumah z sąsiedniego Złotego Wybrzeża, Houphouët postawił raczej na rozwój gospodarczy niż na reformy polityczne. Niepodległość, jak twierdził, nie jest najlepszym rozwiązaniem dla Afryki. Wypracował przymierze z francuską społecznością biznesu, zachęcając ją do lokowania publicznego i prywatnego kapitału francuskiego na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Jako największy plantator w kraju, docenił korzyści, jakich Francja mogłaby dostarczyć jego kolegom-farmerom w ramach transakcji handlowych. Na mocy układu z 1954 r., kawa przynosząca 57% dochodów z całego eksportu, uzyskała na rynkach metropolii gwarancje kwotowe, przy zapewnionej cenie minimalnej.

W okresie powojennym rozwój gospodarczy Wybrzeża Kości Słoniowej, oparty na eksporcie kawy i kakao, postępował zawrotnie szybko. W latach 1950-1956 o 50% zwiększył się obszar przeznaczony na produkcję kakao; produkcja kawy podwoiła się. Około 1956 r. Wybrzeże Kości Słoniowej zostało największym eksporterem spośród wszystkich terytoriów we Francuskiej Afryce Zachodniej, osiągając 45% udziału w całości jej eksportu; drugie miejsce zajął Senegal z 35% udziałem, głównie dzięki eksportowi orzeszków ziemnych.

Jednakże polepszająca się koniunktura Wybrzeża Kości Słoniowej wywołała oburzenie z powodu stosowanego przez Francuzów systemu podatkowego, który faworyzował ich dwie federacje w Czarnej Afryce. Były to Francuska Afryka Zachodnia (Afrique Occidentale Française – AOF), składająca się z ośmiu terytoriów zachodnioafrykańskich, obejmująca m. in. Wybrzeże Kości Słoniowej i Senegal, oraz Francuska Afryka Równikowa (Afrique Equatoriale Française – AEF), grupująca cztery terytoria w Afryce Równikowej. Jako najbogatszy kraj AOF, Wybrzeże Kości Słoniowej wnosiło największy wkład. Co roku zwracano mu średnio nie więcej niż 19% środków pieniężnych, wpłacanych do AOF. Obliczono, że gdyby kraj ten zachował u siebie dochody przesyłane do AOF, byłby zdolny podwoić przychody budżetowe bez potrzeby podnoszenia podatków.

Houphouët był zdecydowany na zerwanie związków z AOF i na decentralizację federacji. Napotkał jednak na silny opór ze strony Senghora. Senegal, gdzie mieściła się stolica AOF, stanął wobec niebezpieczeństwa utraty znaczących korzyści. Głównym argumentem Senghora było jednak to, że polityczna federacja ośmiu terytoriów, łącznie zamieszkana przez 20 milionów ludzi, mogłaby się przekształcić w potężną siłę, zdolną do osiągnięcia samowystarczalności gospodarczej, podczas gdy pojedyncze kraje, zamieszkane przeciętnie przez 3 miliony obywateli, jak Wybrzeże Kości Słoniowej czy Senegal, byłyby zaledwie pionkami.

Wszystkie strony uznawały konieczność przeprowadzenia reform w Union Française. Ministrowie francuscy niepokoili się tym, że nękające Algierię gwałty mogłyby się przenieść na inne części Afryki. Wrzask niepodległościowy w Ghanie i w innych brytyjskich koloniach Afryki Zachodniej przyśpieszył pęd ku zmianom. „Rdzenni mieszkańcy są niestrudzeni,” powiedział Gaston Defferre, nowy minister ds. zamorskich Francji, przemawiając w marcu 1956 r. w Zgromadzeniu Narodowym w Paryżu. „Pytanie nie dotyczy tego, czy powinniśmy naśladować Brytyjczyków. Nie ma jednak wątpliwości, że dokonana przez nich transformacja reżymu politycznego i administracyjnego na ich terytoriach przyczyniła się do wzrostu niecierpliwości ludów Francuskiej Afryki Zachodniej i Francuskiej Afryki Równikowej.”

Z inicjatywą wystąpił Houphouët-Boigny. W wyniku wyborów z 1956 r. jego grupa RDA wyłoniła się jako największa partia afrykańska, zasiadająca w Zgromadzeniu Narodowym. On sam otrzymał stanowisko gabinetowe w nowym rządzie francuskim. Mógł teraz wywierać wpływ na kierunek planowanych reform. Przy poparciu Houphouëta, Deferre przeprowadził w Zgromadzeniu Narodowym loi-cadre „prawo ramowe”, pozwalające rządowi na sprawowanie władzy za pomocą dekretów. W ten sposób rząd chciał uniknąć opóźnień wynikających z przedłużających się kłótni parlamentarnych. We wprowadzonych następnie reformach, Francja zgodziła się na powszechne prawo wyborcze i na prawo do jednego głosu w wyborach. A co ważniejsze, przyznała swym afrykańskim terytoriom możliwość uzyskania wewnętrznej autonomii. Każde terytorium uzyskało prawo do własnego premiera, gabinetu i zgromadzenia, sprawujących kontrolę nad budżetem, służbą cywilną, pracami publicznymi i szkolnictwem podstawowym.

W postępującym procesie rozwoju rozpadły się obie federacje: Francuska Afryka Zachodnia i Francuska Afryka Równikowa. Francja nie zamierzała wyrazić zgody na rozwój federacji terytoriów afrykańskich, mających większe kompetencje, zdolnych do wywierania znacznych wpływów w parlamencie metropolitarnym. Senghor oskarżył rząd francuski o próbę „bałkanizacji” Afryki, aby utrzymać tam swoją kontrolę poprzez zachowanie małych krajów afrykańskich, skłóconych, a tym samym zależnych. Jego protesty były nadaremne.

Niemniej jednak ani Senghor, ani Houphouët-Boigny, ani też żaden inny przywódca afrykański w l’Afrique Noire nie opowiadał się za uniezależnieniem od Francji. Zaangażowanie Afryki w polityczny i gospodarczy system stworzony przez Francję przyniosło godne uwagi korzyści. W 1956 r. liczba deputowanych afrykańskich wysłanych do Paryża wzrosła do trzydziestu trzech osób. Rok później w rządzie francuskim znalazło się czterech Afrykanów w randze ministrów czy sekretarzy stanu. Korzyści materialne zapewniane przez Union Française też miały bardzo dużą wagę. Rząd francuski ponosił znaczną część kosztów administracji i udzielał subwencji na eksport płodów rolnych. Między 1946 a 1958 r. Francja sfinansowała ponad 70% ogólnej wartości inwestycji publicznych i pokryła ponad 30% bieżących wydatków rocznych. Olbrzymie sumy wydano na drogi, mosty, szkoły, szpitale i infrastrukturę rolną. „Niepodległość nie zawiera w sobie pozytywnych treści,” powiedział Senghor. „Nie jest ona rozwiązaniem problemów.”

W kwietniu 1957 r., w Abidżanie, stolicy Wybrzeża Kości Słoniowej, doszło do pojedynku słownego między Houphouët-Boigny, podówczas ministra rządu francuskiego, a Kwame Nkrumahem, składającym pierwszą oficjalną wizytę zagraniczną w roli premiera nowoniepodległej Ghany. Houphouët przewidywał, że w ciągu następnych dziesięciu lat Wybrzeże Kości Słoniowej, wspomagane przez Francję, zdystansuje swych sąsiadów w rozwoju gospodarczym i społecznym. „Jesteście świadkami początku dwóch eksperymentów,” powiedział Houphouët do swych rodaków. „Oba terytoria poszły o zakład. Jedno wybrało niepodległość, drugie wolało pójść drogą budowania, przy pomocy metropolii, społeczności ludzi mających równe prawa i obowiązki. … Podejmijmy się tego eksperymentu przy pełnym respektowaniu eksperymentu naszych sąsiadów, a po dziesięciu latach porównamy osiągnięte wyniki.”

Kiedy w 1958 r. upadła Czwarta Republika, a do władzy doszedł Charles de Gaulle, Houphouët został żarliwym gaulistą. Chociaż de Gaulle bardziej zajmował się konstytucyjnymi rozwiązaniami dla Francji, które umożliwiłyby mu uporanie się z Algierią, szukał nowych rozwiązań w stosunkach z Afrique Noire. Chciał przyznać rządzącym nią elitom więcej lokalnych uprawnień – wewnętrzną autonomię – w rzeczywistości pozostawiając Francji nadzór nad sprawami zagranicznymi, obroną i ogólną polityką gospodarczą. Na mocy konstytucji Piątej Republiki, nazwa Union Française została zastąpiona nazwą Wspólnota Francusko-Afrykańska, lecz poza tym niewiele się zmieniło.

Houphouët w pełni zgadzał się ze strategią de Gaulle’a. Był święcie przekonany, że jedyną skuteczną drogą do zachowania interesów Wybrzeża Kości Słoniowej czy jakiegokolwiek afrykańskiego terytorium Francji, było podtrzymanie unii z tym krajem. Kiedy zapisywano wstępne propozycje dla nowej konstytucji w sprawie Wspólnoty Francusko-Afrykańskiej, Houphouët był ich głównym architektem. Propozycje te nie wspominały o prawach jakiegokolwiek terytorium do uzyskania niepodległości. Nie przewidywały one żadnych działań na rzecz luźniejszej konfederacji państw, czy też międzyafrykańskiej ich federacji w ramach Wspólnoty, za czym opowiadał się Senghor i inni politycy.

Dla dokończenia spraw związanych z konstytucją, de Gaulle ogłosił, że 28 września 1958 r. odbędzie się w tej sprawie referendum. Terytoriom afrykańskim będzie dane prawo wyboru między „Tak”, zobowiązującym je do stałego członkostwa we Wspólnocie, a „Nie”, co będzie oznaczać „secesję” i utratę wszelkiej francuskiej pomocy, skutecznie skazującą je na ruinę gospodarczą i chaos administracyjny. „Oczywiście, rozumiem uroki niepodległości i powaby secesji,” powiedział w sierpniu. „Referendum pokaże, czy secesja zwycięży. Nie jest rzeczą wyobrażalną istnienie niepodległego państwa, któremu Francja nadal udzielałaby pomocy.” Postawieni przed takim wyborem, faktycznie wszyscy przywódcy afrykańscy nie widzieli alternatywy, jak tylko przyjąć warunki de Gaulle`a.

Był jednak jeden godny uwagi wyjątek: młody przywódca gwinejski, Ahmed Sekou Touré. Pochodził on z innego środowiska niż intelektualista Senghor czy arystokrata Houphouët-Boigny. Jego droga do władzy wiodła nie poprzez zamknięty świat afrykańskiej elity, lecz poprzez wzloty i upadki polityki związkowej. Na bazie związkowej udało mu się przekształcić Demokratyczną Partię Gwinei (Parti Démocratique de Guinée – PDG) w potężny ruch masowy. W wyborach z 1957 r. PDG zdobyła pięćdziesiąt sześć na sześćdziesiąt miejsc. 35-letni Touré został premierem Gwinei. Podziwiał on Nkrumaha i był o wiele bardziej zainteresowany ideą panafrykańskiej jedności niż Wspólnotą Francusko-Afrykańską: szybko uzewnętrznił swą niechęć do planu de Gaulle’a. Stwierdził nonszalancko, że jest ona „przechrzczoną Unią Francuską – starym towarem w nowym opakowaniu.”

Kiedy 25 sierpnia de Gaulle przybył do Konakry, stolicy Gwinei, wieńcząc swą afrykańską kampanię na rzecz głosowania na „Tak”, witały go tłumy ludzi, rozmieszczone w uporządkowany sposób wzdłuż ulic prowadzących z lotniska i wykrzykujące niepodległościowe hasła. W starym, białym Gmachu Zgromadzeń został zaskoczony zuchwałym przemówieniem Touré, który atakował francuskie zachowania kolonialne i domagał się pełnej dekolonizacji, zanim Gwinea miałaby przystąpić do Wspólnoty Francusko-Afrykańskiej. „Przedkładamy ubóstwo na wolności nad bogactwa w niewoli,” oświadczył przy entuzjastycznym aplauzie.

Głęboko dotknięty, de Gaulle podniósł się, aby bronić dobrego imienia Francji i powtórzył swoją ofertę. „Mówię to tu i teraz, nawet głośniej niż gdziekolwiek; niepodległość pozostaje w dyspozycji Gwinei. Może ją uzyskać jednym słowem „Nie”, w odpowiedzi na złożoną jej przeze mnie propozycję. W takim przypadku gwarantuję, że metropolitarna Francja nie będzie stawiać przeszkód…” Już wiedział, jaka będzie odpowiedź. Mówi się, że zwracając się do swego otoczenia, powiedział: „No cóż panowie, jest tutaj człowiek, z którym nam nie po drodze. Posłuchajcie, sprawa jest jasna: rankiem (po referendum) 29 września odchodzimy.” W drodze powrotnej na lotnisko, w tym samym aucie, obaj mężowie siedzieli z zaciśniętymi ustami, w milczeniu. Po raz ostatni podali sobie ręce i de Gaulle odjechał, wypowiadając słowa: “Adieu la Guinée!”

Wkrótce po odlocie de Gaulle’a, Touré podsumował swe stanowisko. „Między głosowaniem na „Tak” dla konstytucji, która narusza godność, jedność i wolność Afryki, a uzyskaniem, jak powiedział de Gaulle, natychmiastowej niepodległości, Gwinea wybiera bez wahania właśnie niepodległość. Nie musimy być szantażowani przez Francję. W sprawach naszych krajów nie możemy ustępować tym, którzy zastraszają i naciskają na nas, abyśmy dokonali wyboru wbrew naszym sercom i rozumowi, którzy stawiają warunki małżeństwa, jakie będzie utrzymywać nas w kompleksie kolonialnego reżymu.”

W referendum z dnia 28 września, głosowanie na trzynastu terytoriach francuskich przyniosło wyniki przytłaczająco opowiadające się za propozycjami de Gaulle’a w przedmiocie Wspólnoty Francusko-Afrykańskiej. W Gwinei, głosowanie było równie przytłaczające; 95% powiedziało „Nie”. Cztery dni później, 2 października 1958 r., Gwinea została ogłoszona niepodległą republiką.

Reakcja de Gaulle’a na wyniki głosowania była błyskawiczna i mściwa. Mimo uniżonych prób zabiegania o względy ze strony Touré, została wstrzymana wszelka pomoc francuska. Wycofano francuską służbę cywilną i jednostki armii, w tym lekarzy wojskowych, którzy w dużej mierze byli odpowiedzialni za świadczenie usług zdrowotnych dla ludności cywilnej. Nastąpił masowy exodus białych: Gwineę opuściło 3000 urzędników administracji, lekarzy, inżynierów, techników i biznesmenów. Spalono teczki rządowe i protokoły; biura zostały ogołocone z mebli i telefonów, a nawet z żarówek elektrycznych. Lekarze wojskowi zabrali ze sobą zapasy i urządzenia medyczne; oficerowie policji porozbijali okna w swych koszarach. Kiedy Touré przeniósł się do byłego gmachu rządowego, oprócz porozbijanych naczyń i porcelany nie zastał tam ani mebli, ani też obrazów. Pozostało jedynie 150 zatrudnionych we francuskim rządzie, głównie ochotników.

Skazany na izolację, Touré zwrócił się o pomoc do Związku Radzieckiego i do innych krajów komunistycznych. Z Europy Wschodniej przybyły legiony techników. Nkrumah gotów był udzielić dużej pożyczki i zaproponował unię Ghany z Gwineą. W antykolonialnym świecie Touré został obwołany bohaterem. Zachodnie spółki kopalniane okazały zainteresowanie zasobami mineralnymi Gwinei. Bynajmniej nieprzestraszony poważnymi problemami, wobec których stanęła Gwinea, Touré wezwał innych członków Wspólnoty Francusko-Afrykańskiej do walki o niepodległość.

Wspólnota de Gaulle’a stanęła wkrótce przed poważnymi problemami. O ile Francja przestrzegała zasad zarządzania Wspólnotą, jak to miało miejsce w przeszłości, przywódcy afrykańscy domagali się większej kontroli. Senghor zdecydował się na utworzenie federacji Senegalu z Sudanem (Mali) i domagał się niepodległości w ramach Wspólnoty. Początkowo de Gaulle opierał się tym żądaniom, ale wkrótce zrozumiał, że niepodległość jest, jak to określił, „swego rodzaju elementarną skłonnością psychologiczną”. Houphouët-Boigny był przychylny francuskiej Wspólnocie znacznie dłużej niż inni przywódcy afrykańscy. „Liczy się nie tyle powłoka niepodległości, co jej treść: zawartość gospodarcza, zawartość społeczna i ludzka”. Jednakże i jego porwała ta sama fala roszczeniowa.

W 1960 r. jedenastu członków Wspólnoty, wraz z Kamerunem i Togo, dwoma terytoriami zarządzanymi przez Francję na mocy mandatu Narodów Zjednoczonych, przekształciło się w niepodległe państwa. Delegacje francuskie przemieszczały się z jednej stolicy kolonialnej do drugiej, aby wziąć udział w uroczystości opuszczania tricolore (flagi trójkolorowej) i wciągania na maszt flag niepodległościowych: Dahomej (obecnie Benin) 1 sierpnia; Niger 3 sierpnia; Górna Wolta (obecnie Burkina Faso) 5 sierpnia; Wybrzeże Kości Słoniowej 7 sierpnia; Czad 11 sierpnia; Republika Środkowoafrykańska 13 sierpnia; Kongo Francuskie (Brazzaville) 15 sierpnia; Gabon 17 sierpnia i Senegal 20 sierpnia. W ślad za nimi poszły Mali we wrześniu i Mauretania w listopadzie.

Właściwie żadne z tych nowych państw nie było zdolne do życia pod względem gospodarczym. Takie kraje jak Czad, Niger czy Mali nie miały dostępu do morza. Były to kraje w większości pustynne, słabo zaludnione i rozpaczliwie biedne. Prawie całą Mauretanię pokrywała pustynia, zamieszkana przez nomadów. Do 1954 r. była zarządzana z senegalskiego miasta Saint Louis. Górna Wolta została samodzielnym terytorium dopiero w 1947 r. Nawet Senegal, druga co do zamożności kolonia w l’Afrique Noire, był w dużym stopniu uzależniony od francuskich subsydiów. Tylko Wybrzeże Kości Słoniowej uważano za zdolne do funkcjonowania pod względem gospodarczym. Nowe państwa nie miały także spoistości, którą przez ostatnie pięćdziesiąt lat oferowały im dwie olbrzymie federacje: Francuska Afryka Zachodnia i Francuska Afryka Równikowa. Państwa położone na wybrzeżu utraciły ważne rynki. Państwa bez dostępu do morza ucierpiały z powodu gospodarczego załamania. Zamiast współpracy, oferowały sobie słabą rywalizację.

Celem zapewnienia nowym państwom możliwości przeżycia, i dla zabezpieczenia francuskich interesów, de Gaulle zajął życzliwe stanowisko, podpisując układy obejmujące szeroką skalę pomocy finansowej i technicznej. Francja udzieliła pomocy prezydenckiej, dostarczyła doradców wojskowych i służby cywilnej celem obsadzenia ministerstw rządowych. Skarbiec francuski podtrzymywał unię walutową, gwarantując stabilną i wymienialną walutę. Wojska francuskie na stałe rozlokowały się w kilku stolicach afrykańskich na mocy układów o obronie, które miały zapewniać gwarancje bezpieczeństwa wewnętrznego. Francja zarządzała również rozwiniętą siecią służb wywiadowczych w Afryce, kontrolowaną z Pałacu Elizejskiego przez doradcę de Gaulle’a ds. Afryki, Jacquesa Foccarta. Francuzi nadal panowali nad przemysłem, bankowością i handlem tak gruntownie, jak przedtem. W okresie postkolonialnym l’Afrique Noire była uważana za część francuskiego chasse gardée (zastrzeżonego obszaru łownego), prywatnej posiadłości zazdrośnie strzeżonej przed wkroczeniem innych potęg światowych.

W efekcie dokonane zmiany miały przeważnie ceremonialny charakter. Zamiast nadzorowanej przez Francuzów administracji, nowe państwa były teraz zarządzane przez grupy elit, od dawna przywykłe do współpracy z Francją i dobrze przystosowane do francuskich systemów zarządzania i kultury. Wybierane w powszechnym głosowaniu, były jednak odgrodzone od mas ludowych szeroką wyrwą społeczną i kulturową. Bardziej zależało im na zdobywaniu władzy, gromadzeniu bogactw i podnoszeniu statusu, na rozwijaniu klasy burżuazji, niż na przekształcaniu społeczeństwa.

Nikt nie byłby lepszą ilustracją poczucia kontynuacji, lub pochodzących z niej korzyści, niż Houphouët-Boigny. Po zakończeniu służby w sześciu kolejnych rządach francuskich, powrócił do domu, aby skoncentrować się na rządzeniu Wybrzeżem Kości Słoniowej. Drobny fragment opisujący styl jego życia, przedstawił w 1961 r., zaraz po uzyskaniu niepodległości, korespondent tygodnika West Africa.

Bez porównania najbardziej okazałą rezydencją w Afryce jest pałac prezydenta Wybrzeża Kości Słoniowej, pana Houphouët-Boigny. …Wydano już ponad trzy miliony – z francuskiego funduszu pomocy – a dalsze prace przy zagospodarowaniu krajobrazu mogą kosztować przynajmniej kolejny milion. Zgodnie z kwiecistą naturą Houphouëta, pałac nie wygląda z ulicy jakoś wyjątkowo. Składa się z trzech oddzielnych budynków: urzędu prezydenta, rezydencji i gmachu na przyjęcia. Nie wzbudza zachwytu, dopóki ubrany we frak gość nie wejdzie do tego ostatniego, znajdującego się za fontannami, kaskadami i rzeźbami, i dopóki nie zejdzie królewskimi schodami do obszernego, marmurowego holu recepcyjnego, aby uścisnąć dłoń gospodarzowi i jego ślicznej żonie. Dopiero wtedy dostrzeże ogrom i piękno tego miejsca. Niczego tam nie brakuje, od żyrandoli po antyczne meble w subtelnie skontrastowanych kolorach, ozdobną chińską porcelanę, sztućce dla ponad 1000 osób i pojedynczy stół, przy którym zmieszczą się setki gości. Mówiono mi, że wielu zwiedzających – zarówno płacących podatki Francuzów, jak i delegacji z mniej szczęśliwych krajów afrykańskich – było zaszokowanych tak wielką ekstrawagancją. Jeden z dziennikarzy Wybrzeża Kości Słoniowej, który wizytował pałac w dzień po wielkim przyjęciu, wykrzyknął w zachwycie: „O mój Boże, w tym pałacu mógłby zamieszkać ktokolwiek – nawet królowa Anglii czy też prezydent Kennedy. Drżę na myśl o tym, że jestem obywatelem Wybrzeża Kości Słoniowej”.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: