Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kochanek lady Angeli - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
Marzec 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
18,99

Kochanek lady Angeli - ebook

Lady Angela Stanhope i stajenny Cameron zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Niewinne przejażdżki szybko przeradzają się w płomienny romans. Pewnego razu schadzkę przerywa im dziadek Angeli, hrabia Bridbury. Rozkazuje surowo ukarać Cama, a wnuczce stawia ultimatum. Albo poślubi wybranego przez niego kandydata, albo oskarży Cama o kradzież, tym samym skazując go na lata więzienia. Angela nie ma wyboru i wychodzi za lorda Dunstana. Tymczasem Cam dowiedziawszy się o ślubie, poprzysięga zemstę wszystkim Stanhope’om. Wyjeżdża do Ameryki, aby po latach powrócić z ogromną fortuną i wcielić swój okrutny plan w życie…

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-1797-2
Rozmiar pliku: 1 008 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

1872 rok

Czekał na nią, tak jak się spodziewała. Czekał z takim samym niepokojem jak ten, który dręczył ją przez ostatnie cztery kwadranse, gdy szukała sposobności, żeby dyskretnie wymknąć się z domu.

Na jej widok odwrócił się gwałtownie i zatopił w niej spojrzenie ciemnych oczu.

– Angela! – krzyknął.

Ledwie skończył dwadzieścia lat, był szczupły, ale umięśniony. Czarne włosy, nadal wilgotne po kąpieli, opadały mu na kark, kręcąc się nad kołnierzem szorstkiej koszuli. Serce Angeli mocniej zabiło.

Rzucili się ku sobie, gnani głodem, który narastał w nich przez cały dzień. Młodzieniec tulił dziewczynę w ramionach i całował w usta. Oszołomiona zarzuciła mu ręce na szyję.

Przywarli do siebie tak mocno, jakby pragnęli, by ich wargi i ciała stopiły się w jedność. Mężczyzna zsunął kaptur peleryny Angeli i odsłonił gęstwinę splątanych włosów o barwie miedzi. Wcześniej starannie upięte, lecz teraz wymknęły się niesfornie ze spinek. Bez wahania zanurzył dłonie w jej miękkich lokach. Pragnął jej do szaleństwa.

Wreszcie oderwał od niej wargi, jednak tylko po to, żeby obsypać jej twarz i szyję gradem pocałunków. Jego dłonie, drżące z pożądania, powędrowały do wiązania peleryny. Szarpnął zdecydowanym ruchem troczki, a wówczas jego oczom ukazała się wieczorowa suknia z błękitnego atłasu, ściśnięta w talii i skrojona tak, żeby wyeksponować kuszący dekolt.

Na ten widok młodzieniec odetchnął głęboko.

– Wielkie nieba… – szepnął. – Dziadkowie pozwalają ci nosić to publicznie?

Angela zachichotała, zachwycona błyskiem w jego oczach.

– Och, Cam – westchnęła. – W tej sukni nie ma nic zdrożnego, wszystkie damy takie noszą. Ta jest własnością Cee-Cee i liczy sobie już dwa lata.

– Nie wyglądała na niej tak, jak na tobie – zauważył.

– Babunia liczy na to, że suknia skłoni przyjaciela Jeremy’ego, lorda Dunstan, do oświadczyn. Jest niewiarygodnie bogaty, a w dodatku pochodzi ze znamienitego rodu.

Cam skrzywił się z nieskrywaną pogardą.

– Równie dobrze mogliby cię sprzedać na licytacji temu, kto oferuje najwięcej – burknął.

– Stanhope’owie łakną korzystnego małżeństwa jak kania dżdżu – oznajmiła trzeźwo Angela. – Ale jakież to ma znaczenie, skoro nie planuję wyjścia za żadnego z kandydatów? – Złączyła dłonie za plecami. – Z przyjemnością ją włożyłam, gdyż wiedziałam, że mnie zobaczysz. I co, zachęciłaby cię do podbicia stawki?

– A jakże! – potwierdził. – Oddałbym wszystko, by cię zdobyć.

Śmiało uniósł ręce i ujął jej piersi w dłonie.

– Już ofiarowałeś mi to, czego chciałam najbardziej – odparła.

Patrzyła na niego krystalicznie czystymi, niebieskimi oczami, ufna niczym dziecko, ale i pełna pożądania. Angela kochała Cama Monroego, odkąd sięgała pamięcią. Zadurzyła się już pierwszego dnia, gdy się zjawił, by pracować w stajniach jej rodziny. Zakrawało na cud, że w końcu dostrzegł w niej kobietę, kiedy tego lata wróciła z pensji dla młodych dam, prowadzonej przez pannę Mapling. Jeszcze bardziej zdumiewający był fakt, że dwa tygodnie temu nieoczekiwanie wyznał jej miłość.

– Hrabia urwałby mi łeb, gdyby wiedział, że jestem tu z tobą – zauważył Cam. – I miałby słuszność. Dziecko z ciebie, a ja postępuję źle, wykorzystując cię w taki sposób.

Mimo tych słów pochylił się i z czułością ucałował pełne piersi Angeli. Zamknęła oczy, delektując się pieszczotą, i oparła dłonie na jego potężnych ramionach.

– Ćśś – wyszeptała. – Nie mów takich rzeczy. W tym nie ma nic złego. Kocham cię.

– I ja ciebie kocham, mój aniele – zapewnił ją żarliwie. – Naprawdę jesteś moim aniołem, moim przepięknym, rudowłosym aniołem. Nieustannie o tobie myślę. Czasem zdaje mi się, że nie dotrwam do końca dnia, tak bardzo cię pragnę. Dzisiaj, kiedy wybrałaś się na przejażdżkę z tym nieznośnym padalcem Dunstanem i z przymusu patrzyłem, jak z tobą flirtuje… Zapałałem żądzą mordu.

Jego usta wędrowały po gładkiej szyi Angeli. Po chwili zaborczo wsunął język między jej wargi. Pobudzona pieszczotą, zadrżała gwałtownie.

– Angelo! – nagle doszedł ich głos jej dziadka. Hrabia krzyknął tak donośnie, że niemal zatrzęsły się mury stajni.

Młodzi odskoczyli od siebie jak oparzeni i nerwowo skierowali wzrok na drzwi wejściowe. Dziadek Angeli stał na progu w towarzystwie jej brata, Jeremy’ego, oraz lorda Dunstan – dżentelmena, który tak bardzo przypadł do gustu babce Angeli.

Hrabia ruszył ku kochankom. Jego siwe włosy powiewały, a twarz niezdrowo poczerwieniała.

– A niechże cię czarci, ty młody hultaju! – ryknął. – Jak śmiesz dotykać mojej wnuczki tymi brudnymi łapskami!

Zamachnął się laską niczym maczugą, by z całej siły uderzyć Cama w głowę. Szczęśliwie młodzieniec był młody i szybki, toteż udało mu się nieco uchylić i laska trafiła go w bok czaszki. Zachwiał się, a z rozcięcia na skórze spłynęła struga krwi.

Oszołomiony Cam osunął się na kolana.

– Dziaduniu! – pisnęła Angela i rzuciła się na dziadka, który zdążył unieść laskę, żeby ponownie zadać cios. – Przestań! Dość! Nie krzywdź go!

Słysząc odgłosy zamieszania, główny stajenny Wicker zbiegł po schodach na drugim końcu stajni, gdzie mieściły się kwatery stajennych, i w asyście podwładnych już po chwili zjawił się na miejscu zdarzenia.

– Jaśnie panie, co się dzieje? – krzyknął. – Co to za zgiełk?

Na widok Cama stanął jak wryty i z wrażenia rozchylił usta.

– A niech mnie… – mruknął jeden z chłopaków.

Hrabia Bridbury klął długo, głośno i szpetnie, a gdy wreszcie skończył, chwycił Angelę za ramię i pchnął ją ku Jeremy’emu.

– Odprowadź siostrę do domu – warknął. – Ja się rozprawię z tym młodym ladaco.

Jeremy mocno zacisnął dłoń na ramieniu Angeli, ona jednak nie zamierzała dać za wygraną. Szarpnęła gwałtownie całym ciałem, usiłując się oswobodzić.

– Nie! – zawołała z rozpaczą w głosie. – Nigdzie nie pójdę! Puszczaj! Cam!

Odwróciła się do ukochanego, który zdążył już wstać i teraz patrzył wyzywająco na hrabiego. Słysząc krzyki ukochanej, ruszył z odsieczą. Wystarczyło jednak, że hrabia skinął laską, a Wicker i jego pomocnicy pojmali Cama i przytrzymali.

– Przestańcie! – krzyczała Angela. – Nie krzywdźcie go! Puszczaj!

Jeremy jednak objął ją w talii, bezceremonialnie podniósł i ruszył do wyjścia ze stajni. Usiłowała wrzeszczeć, ale brat zasłonił jej usta dłonią.

– Na litość boską, Angie, mogłabyś wreszcie przestać – upomniał ją Jeremy z niesmakiem. – Jeszcze chwila, a te twoje potępieńcze wrzaski ściągną tu wszystkich domowników. Nie potrzebujesz dodatkowych świadków swojego upokorzenia. Twoja sytuacja i tak jest godna pożałowania.

– Angelo! – Cam rzucił się za nią, jednak prześladowcy ani myśleli go wypuścić.

Odwróciła głowę, by spojrzeć na niego po raz ostatni. Dunstan otworzył drzwi, a Jeremy wywlókł ją na zewnątrz. Zalała się łzami, straciwszy ukochanego z oczu. Tymczasem Jeremy stanowczym krokiem szedł do domu i Angela w końcu przestała się szamotać. Dotarło do niej, jak bardzo jałowa i żałosna jest jej walka z nieporównanie silniejszym bratem. Nie miała szans oswobodzić się z jego żelaznego uścisku.

Gdy znaleźli się przed kuchennym wejściem, Jeremy oderwał dłoń od ust Angeli i postawił ją na ziemi.

– Teraz odprowadzę cię do pokoju – oznajmił nieznoszącym sprzeciwu głosem. – Wejdziemy na górę tylnymi schodami, więc nikt nie powinien się zainteresować, ale jeśli przyjdzie ci do głowy wrzeszczeć, będę zmuszony ponownie zasłonić ci buzię. Tak czy owak, na pewno nie uciekniesz. Dunstanie, podejdźże tu i chwyć ją za drugą rękę.

– Nie! – Angela odskoczyła, byle tylko uniknąć dotyku Dunstana. – Obiecuję, że nie będę próbowała ani krzyczeć, ani tym bardziej uciekać.

Świadomość, że obcy mężczyzna mógłby ją trzymać jak więźniarkę, wydała się jej odrażająca.

– I dobrze. – Jeremy otworzył drzwi i wprowadził ją do przestronnej kuchni. Nie zważając na zaciekawione spojrzenia służby, skierował się prosto do tylnych schodów. – Na rany Chrystusa, Angelo, cóż w ciebie wstąpiło? Jak mogłaś zamknąć się w stajni ze stajennym? Twoja reputacja legnie w gruzach, jeśli ludzie wezmą cię na języki!

– Nic sobie z tego nie robię! – burknęła. – Kocham Cama i zostanę jego żoną!

Jeremy szeroko otworzył usta, a Dunstan zarechotał szyderczo.

– Żoną stajennego? – powtórzył zjadliwie. – Na Boga, paradne.

– Angelo, apeluję o powagę – westchnął Jeremy. – Żadną miarą nie możesz wyjść za stajennego. To niedorzeczność.

– Kocham Cama – podkreśliła z uporem, choć drżącym, słabym głosem. – Sądzisz, że dziadunio go mocno poturbuje? Cam nie zrobił nic złego.

– Śmiem twierdzić, że cokolwiek mieszają ci się pojęcia – zauważył Jeremy zbolałym tonem. – Jak możesz nie dostrzegać niczego złego w tym, że szesnastoletnia córka arystokraty i pana na włościach daje się chędożyć byle stajennemu?

– Z nikim…! – zaprotestowała z mocą. – To jest, my nigdy…

– Przynajmniej za to chwała Bogu – przerwał jej Jeremy i pokręcił głową. – Cokolwiek jednak powiesz, sama naraziłaś na szwank swoje dobre imię. Oby nikt się nie dowiedział.

Po chwili otworzył drzwi, wepchnął siostrę do pokoju, a następnie wyciągnął klucz z zamka.

– Przykro mi – oświadczył z zakłopotaniem. – Nie mogę jednak dopuścić, byś się wymknęła i pobiegła z powrotem do stajni.

Angela obrzuciła go lodowatym spojrzeniem. Nie zamierzała zapewniać bratu spokoju sumienia. Nie mógł liczyć na jej wybaczenie.

Jeremy uśmiechnął się bez przekonania, po czym wycofał się z pokoju. Usłyszała jeszcze szczęknięcie klucza w zamku, a potem zapadła cisza.

Odwróciła się i rozejrzała po sypialni. Przez całe życie czuła się tu jak u siebie, teraz miała wrażenie, że wtrącono ją do celi. Z rozpaczą rzuciła się na łóżko i wybuchnęła spazmatycznym płaczem.

Minęły dwie godziny, nim klucz ponownie obrócił się w zamku. Angela wstała i popatrzyła na drzwi, pośpiesznie wygładzając suknię. Tak długo czekała w niepewności, że z ulgą powitała perspektywę rozmowy z dziadkiem.

Drzwi otworzyły się do środka i na progu stanął hrabia. Był sam, więc Angela poczuła się nieco lepiej. Lękała się, że przyprowadzi babcię czy matkę, by wsparły go argumentami. Perspektywa stawienia im wszystkim czoła napawała Angelę przerażeniem. Nawet rozmowa z dziadkiem stała się naraz wyzwaniem.

Hrabia nic nie mówił. Z ponurą miną wpatrywał się we wnuczkę, żeby zrozumiała, jak bardzo jest rozczarowany i zasmucony. Angela uniosła głowę w oczekiwaniu na to, co miało nastąpić. Jej ojciec umarł w młodym wieku, więc dziadek przejął jego rolę. Naturalnie, była mu winna lojalność i miłość, dlatego teraz gnębiły ją wyrzuty sumienia. Mimo to pragnęła za wszelką cenę bronić ukochanego, więc pozostało jej tylko twardo obstawać przy swoim.

– Nie ma go już na terenie posiadłości – przemówił wreszcie hrabia. – Nigdy więcej nie spotkasz się z Cameronem Monroem.

Strach chwycił ją za gardło.

– Co mu zrobiłeś? – spytała drżącym głosem. – Mocno go pobiłeś?

– Nie. – Wzruszył ramionami. – Tylko tyle, ile należało. Zrozumiał, że to nie przelewki i że ma pakować manatki, gdyż nie jest tu mile widziany. Dałem mu jasno do zrozumienia, co się stanie, jeśli jeszcze ponownie pokaże się na mojej ziemi. Każę zastrzelić go jak psa!

– Dziadku! – krzyknęła z rozpaczą. – Nigdy ci nie wybaczę, jeśli go skrzywdziłeś!

– W tym momencie nikogo to nie interesuje – odparł oschle. – Powinnaś się raczej martwić, czy to ja ci wybaczę. Zhańbiłaś rodzinę. Niewątpliwie dała o sobie znać krew twojej matki. Coś podobnego! Zabawiać się na sianie ze stajennym!

– Przykro mi, jeśli tak to odebrałeś – oznajmiła sztywno.

– A niby jak miałem to odebrać? To oczywiste! Zdradziłaś nas, mnie i swoją babkę, choć okazaliśmy ci tyle miłości! Jesteś niewdzięczną rozpustnicą, rozwiązłą dziewką!

– Zakładam, że z radością się mnie pozbędziesz – zauważyła Angela.

Usiłowała nie dać po sobie znać, jak bardzo zraniły ją okrutne słowa dziadka.

– Walczę z tą pokusą. – Zmrużył oczy. – Ale ten młody głupiec Dunstan nadal jest skłonny cię wziąć. Zawróciłaś mu w głowie, choć mogłoby się wydawać, że nie jest typem, któremu dziewczyna mogłaby odebrać rozum. Tym wybrykiem niemal przekreśliłaś swoje szanse na przyzwoite małżeństwo, a co dopiero tak udane. Wiesz, że lady Margaret i mnie zależy na tej koneksji, a do tego mogłabyś liczyć na uratowanie reputacji.

Angela wpatrywała się w hrabiego przez chwilę, usiłując zebrać myśli.

– Dziaduniu, twoim zdaniem… zgodzę się wyjść za lorda Dunstan? – spytała wreszcie.

– Właśnie tak – potwierdził.

– Nie ma mowy – odparła zdecydowanym tonem. – Kocham Cama. Nie chcę nikogo innego, a już na pewno nie tego oślizgłego Dunstana.

Hrabia prychnął z pogardą i machnął ręką.

– Bardzo cię proszę, nie opowiadaj mi tu żadnych ckliwych dyrdymałów o miłości. Miłość nie ma nic wspólnego z małżeństwem, a już pewno nie w naszych sferach. Jest dobra dla kmiotków, przekupniów lub biedoty. Stanhope’owie mają na względzie przede wszystkim dobro rodu.

– Chcesz powiedzieć, że sprzedają się za pieniądze – wypaliła Angela bez ogródek. – Z mojej strony nie ma na to przyzwolenia. Wyjdę za Camerona.

– Za służących się nie wychodzi – upomniał ją dziadek. – Nie wiem, co odebrało ci rozum, ale lepiej doprowadź się do porządku. Twoim mężem zostanie lord Dunstan.

– Nie możesz mnie przymusić do tego związku ani powstrzymać przed wyjściem za Cama – oświadczyła dobitnie. – Nawet jeśli teraz postanowisz trzymać mnie pod kluczem, któregoś dnia znajdę sposób, by się stąd wydostać. Cam mi pomoże. Weźmiemy ślub, a potem popłyniemy do Ameryki, tam pochodzenie nikogo nie obchodzi. Nie zniszczysz naszej miłości.

– Na pewno nieco ją osłabię, jeśli za moją sprawą ten młody człowiek spędzi resztę życia za kratami – powiedział hrabia z ironią.

Serce Angeli załomotało. Wpatrywała się w dziadka z przerażeniem.

– O czym mówisz? – wyjąkała. – Cam nie trafi do więzienia.

– Nie trafi, jeśli zgodzisz się spełnić swój obowiązek.

Nerwowo zwilżyła usta.

– Chodzi ci o… ślub z Dunstanem?

Hrabia wyjął z kieszeni fraka błyszczący przedmiot i podsunął go wnuczce.

– Widzisz ten sztylet? – spytał. – Ten z gabloty w galerii?

Oszołomiona Angela skinęła głową. Dobrze wiedziała, co to za sztylet. Odkąd sięgała pamięcią, leżał w gablocie w długiej galerii i był rodzinnym skarbem przekazywanym z pokolenia na pokolenie. Broń liczyła sobie tyle lat, że nikt już nie wiedział, jak znalazła się w posiadaniu Stanhope’ów. Wykonano ją z misternie grawerowanego złota – pochwa ozdobiona była klejnotami, a rękojeść wieńczył duży szmaragd.

– To kosztowne cacko – oznajmił hrabia, podczas gdy Angela wpatrywała się w broń jak w śmiertelnie jadowitego węża. – Rzekłbym, bezcenne, i to nie tylko ze względu na drogie kamienie, ale też na wiek i unikalność. Gdyby miało paść łupem rozzłoszczonego sługi, pałającego żądzą zemsty za wyrzucenie z pracy, policja stanęłaby na głowie, żeby odnaleźć tak niezwykły skarb, a sprawcę kradzieży spotkałaby surowa kara.

– Cóż za absurd! – obruszyła się Angela. – Cam z pewnością nigdy by niczego nie ukradł.

– Coś ci wyjaśnię, moja panno. Jeśli nie wyjdziesz za lorda Dunstan, sztylet zaginie w tajemniczych okolicznościach, a ja z przyjemnością powiadomię władze, gdzie szukać zguby. Głównym podejrzanym będzie bezczelny sługa, którego dopiero co przegnałem ze swojej ziemi. Kiedy stróże prawa wejdą do domu Monroe’ów, wśród rzeczy Camerona znajdą zaginiony sztylet. Zechciej mi wyjaśnić, moja droga, jak twój ukochany wywinie się od odsiadki przy takich dowodach. Jeśli to będzie za mało, z pewnością znajdzie się naoczny świadek, który potwierdzi pod przysięgą, że widział, jak Cameron wyjmował sztylet z gabloty.

Angela wpatrywała się w dziadka ze zgrozą. Nie wątpiła, że spełni swoją groźbę. Stanhope’owie byli znaną i wpływową rodziną. Co prawda w tej chwili doskwierały im trudności finansowe, ale miejscowi nadal odnosili się do nich z podziwem i szacunkiem. Ród był zasobny w ziemię i zapewniał środki utrzymania wielu ludziom w okolicy, czy to w kopalni cyny, czy to na terenie posiadłości. Angela nie wątpiła, że wszyscy uwierzą hrabiemu, a do tego nie zabraknie ludzi na tyle lojalnych, żeby dla niego kłamać.

– Jeśli tak postąpisz, sama pójdę do szeryfa, żeby mu powiedzieć, co zrobiłeś i dlaczego – zapowiedziała, usiłując zapanować nad drżeniem w głosie.

– Zrób to koniecznie, o ile chcesz pohańbić siebie i rodzinę, afiszując się romansami ze stajennymi. Miej jednak w pamięci, że żaden szanujący się urzędnik nie przedłoży słowa zadurzonej dzierlatki ponad moje słowo. Szeryf oświadczy, że masz pstro w głowie i dlatego tak łatwo uległaś urokowi pierwszego lepszego kmiotka, a twój kochaś i tak wyląduje w lochu.

– Jak możesz robić coś takiego? – wybuchnęła. – Jak możesz być tak niegodziwy? Skąd u ciebie to okrucieństwo?

– Uczynię wszystko dla rodziny – odparł lodowato hrabia. – Doskonale wiesz, jak się nam układa. Zamek Bridbury wymaga natychmiastowej renowacji, a ziemie potrzebują dodatkowych środków na inwestycje. Kopalnia cyny nie przynosi takiego dochodu jak dawniej. Zarówno ty, jak i Jeremy musicie się związać z odpowiednio zamożnymi osobami. Dunstan to idealny kandydat na męża, bogaty i wpływowy, z doskonałej rodziny. Może uratować twoją mocno nadszarpniętą reputację. Nikt z zewnątrz nie wie o dzisiejszym incydencie, a jeśli zostaniesz żoną Duncana, nie będzie miał powodów, by opowiedzieć o tym, co się dzisiaj wydarzyło.

– Nie mogę za niego wyjść – jęknęła z rozpaczą. – Nie masz prawa tego żądać. Nie wyrzeknę się miłości.

– Wyrzekniesz się właśnie dlatego, że go kochasz – warknął hrabia. – Tylko tak zdołasz go uratować. Jeśli nie wyjdziesz za Dunstana, twój Cam zgnije w lochu.

– Nie… – Po policzkach Angeli spływały strugi łez. – Dziadku, proszę cię, błagam, nie zamykaj go w więzieniu…

– Wyjdź za Dunstana.

– Dobrze! – krzyknęła, a jej ciałem wstrząsnęły spazmatyczne drgawki. – Dobrze, zgadzam się. Wyjdę za lorda Dunstana!
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: