Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Kroniki Archeo. Komnata szeptów - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
29 października 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kroniki Archeo. Komnata szeptów - ebook

Ślub panny Ofelii zbliża się wielkimi krokami. Wydaje się, że nic nie może zmącić jej radości. Tymczasem cienie z przeszłości opuszczają mroczne zakamarki i wychodzą na światło dzienne. Kto śledził Mary Jane na stacji King's Cross? Jaki sekret skrywa stary Szkot Evan Swanson? I jaki z tym związek mają perły Barbary Radziwiłłówny? Jest tylko jeden sposób, by znaleźć odpowiedzi. Trzeba odszukać Komnatę Szeptów. Ostrowscy i Gardnerowie tym razem wyruszają do Wilna, miasta pełnego zagadek i tajemnic…

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7983-768-7
Rozmiar pliku: 8,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Jesień 1572 roku

Elżbieta przechadzała się po komnacie. Od kilku dni padał deszcz i w pałacu Whitehall zrobiło się chłodno, ale królowa prawie tego nie czuła. Z niecierpliwością czekała na swoich agentów. Rozesłała ich po całej Europie i dziś właśnie miał przybyć z wieściami ostatni z nich.

Postanowiła przyjąć go w swojej prywatnej komnacie. Sprawa była zbyt ważka, by ktokolwiek mógł usłyszeć jego relację. Odprawiła nawet damy dworu. Wreszcie drzwi uchyliły się i zameldowano agenta, sir Owena Cliftona.

Wysoki, szczupły mężczyzna w podróżnej pelerynie wszedł i zgodnie z etykietą ukłonił się królowej.

– Jakie wieści mi przynosisz? – spytała chłodnym głosem monarchini.

– Bardzo dobre – odparł sir Owen. – Przywiozłem skrzynię pełną skarbów, będziesz pani zachwycona!

– Pokaż! – rozkazała królowa.

Barbara Radziwiłłówna

królowa Polski i wielka księżna litewska. Urodziła się w Wilnie 6 grudnia pomiędzy 1520 a 1532 rokiem. Była córką kasztelana wileńskiego i hetmana wielkiego litewskiego Jerzego Radziwiłła i Barbary z Kolów. Jej małżeństwo z Zygmuntem Augustem zawarte potajemnie w 1547 roku wywołało skandal i oburzenie w Polsce i na Litwie. Uważano je za mezalians, ponieważ Barbara nie wywodziła się z królewskiego rodu. Nie tylko szlachta burzyła się przeciwko temu małżeństwu, ale również Zygmunt Stary i królowa Bona. Magnaci obawiali się wzrostu znaczenia rodu Radziwiłłów. Mimo tych trudności Zygmunt August doprowadził do koronacji Barbary. Odbyła się ona 7 grudnia 1550 roku. Barbara była już wtedy bardzo chora. Zmarła 8 maja 1551 roku w Krakowie. Kondukt pogrzebowy przez kilka tygodni wiózł jej trumnę do Wilna, gdzie spoczęła w katedrze obok Elżbiety Habsburżanki, niekochanej pierwszej żony Zygmunta Augusta.

O śmierć Radziwiłłówny oskarżano Bonę. Uważano, że teściowa otruła młodą królową. Najprawdopodobniej jednak Barbara cierpiała na chorobę nowotworową, której nie potrafiono wtedy leczyć. Jej losy stały się inspiracją dla wielu utworów, obrazów i filmów.

Po chwili czterech służących wniosło do komnaty kufer. Gdy służba wyszła, agent podniósł wieko skrzyni. Po brzegi wypełniały ją drogocenne klejnoty i precjoza tak misternie wykonane, że Elżbieta westchnęła leciutko z wielkim zadowoleniem.

– Dobrze się spisałeś – rzekła.

– Pani, skupowałem tylko prawdziwe unikaty. Drugich takich nie będzie miał nikt!

– A perły? – zapytała władczyni.

– Całe mnóstwo! Spójrz, pani. – Sir Owen zagłębił dłoń w kufrze ze skarbami i wydobył na powierzchnię sznury pereł.

Oczy królowej zalśniły. Perły! Darzyła je szczególnym uczuciem. Wprost je kochała! Pragnęła mieć ich największą kolekcję. Rozsyłała po świecie agentów w poszukiwaniu najpiękniejszych okazów pereł, które mogłyby potem zdobić jej szaty. Miała już wspaniały zbiór, ale wciąż było jej mało.

Kiedy więc usłyszała o pewnej Litwince, która posiadała perły tak niezwykłe i w takiej ilości, że mogłaby pozazdrościć jej sama królowa angielska, natychmiast zapragnęła je mieć. Ich właścicielka, Barbara Radziwiłłówna, nie nacieszyła się nimi długo. Zmarła w młodym wieku, wkrótce po ślubie. Gdy zmarł również jej mąż, Zygmunt August, nadarzyła się idealna okazja, żeby zdobyć perły. Sprytny agent mógłby tego dokonać.

– Przywozisz mi niezwykłe okazy. – Elżbieta wprawnym okiem oceniła wartość klejnotów. – Ale wiesz, na co czekam. Czy masz perły Barbary?

Agent zmieszał się i ugiął pod ciężarem spojrzenia królowej.

– Nie zdobyłeś ich? – Głos Elżbiety odbił się gniewnym tonem od chłodnych ścian pałacu.

– Próbowałem... Przekupiłem nawet jednego z zaufanych ludzi z otoczenia króla Augusta. Ale wszystko na próżno.

– Ktoś inny odkupił klejnoty? – Królowa gniewnie zmarszczyła brwi.

Zygmunt II August

król Polski i wielki książę litewski. Urodził się 1 sierpnia 1520 roku w Krakowie. Z jego inicjatywy Polskę i Litwę na mocy unii lubelskiej połączono w jedno państwo: Rzeczpospolitą Obojga Narodów, ze wspólnym królem, sejmem, pieniądzem i polityką zagraniczną. Prawa, wojsko, skarb i urzędy pozostały odrębne. Zygmunt był synem Zygmunta I Starego i Bony Sforzy. Jego pierwszą żoną była Elżbieta Austriaczka z Habsburgów, zwana Halszką, córka cesarza Ferdynanda II Habsburga. Małżeństwo to nie było udane. Po jej śmierci Zygmunt August zawarł potajemne małżeństwo z Barbarą Radziwiłłówną. I ta małżonka prędko zmarła. Po raz trzeci wziął ślub z młodszą siostrą Elżbiety, Katarzyną. Trzecie małżeństwo również nie dało mu jednak upragnionego potomka. Król zmarł 7 lipca 1572 roku w Knyszynie, jako ostatni monarcha w linii męskiej z dynastii Jagiellonów. Czasy panowania Zygmunta Augusta to rozkwit literatury i sztuki renesansu.

– Właściwie nie wiadomo, co się z nimi stało – odparł zmieszany sir Owen.

– Jak to? Mów jaśniej! – zażądała stanowczo Elżbieta.

– Król August zastrzegł w testamencie, żeby kosztowności po jego ukochanej żonie zostały rozdzielone między jego trzy siostry: Zofię, Annę i Katarzynę.

– I co dalej? – przerwała mu niecierpliwie.

Agent jej królewskiej mości nie miał dobrych wieści.

– Nazajutrz po śmierci króla kosztowności zostały opieczętowane, lecz nie dotarły do wszystkich spadkobierczyń. Zdaje się, że najwięcej otrzymała Anna Jagiellonka. Dostała wyjątkowo piękne perły. Niewykluczone, że to właśnie te, których szukasz pani. Głośno było o nich na dworze Habsburgów w Wiedniu.

– Trzeba to sprawdzić – powiedziała Elżbieta. – Pojedziesz do Wiednia i dowiesz się wszystkiego. Jeśli to te perły, kupisz je dla mnie. Cena nie gra roli!

Królowa nie lubiła, gdy coś układało się nie po jej myśli.

– Jest jeszcze inna możliwość – odezwał się sir Owen. – I tę trzeba będzie sprawdzić.

Elżbieta skinęła głową, aby mówił dalej.

– Podobno klejnoty Barbary zaraz po śmierci Zygmunta Augusta w Knyszynie skradli niejacy bracia Mniszchowie. Zostali nawet oskarżeni o rozgrabienie dóbr królewskich.

– To byłaby znacznie gorsza wiadomość – zmartwiła się Elżbieta. – Wyślę kogoś, by zbadał i tę sprawę – postanowiła. – Ty, lordzie Owenie, pojedziesz do Wiednia i tam popytasz.

– Jak rozkażesz, pani! – Agent ukłonił się.

Zbliżała się jesień i sir Owen Clifton cieszył się z nowego zadania. Zdecydowanie wolał jechać na dwór Habsburgów i tam prowadzić śledztwo, niż szukać mitycznych pereł na dalekich, zimnych ziemiach Polski i Litwy.Ania Ostrowska zamknęła Kronikę Archeo. Od przygody we Francji minęło już kilka tygodni. Rozpoczął się rok szkolny i wróciła proza życia. Rytm dnia znowu wyznaczało poranne wstawanie i odrabianie zadań domowych, których z każdym dniem przybywało. Za oknem hulał zimny, październikowy wiatr. Mary Jane nie odzywała się od paru dni, nawet bliźniacy nie zamieścili nic nowego na blogu. Ciekawe, co porabiają. Może natrafili na nową, frapującą zagadkę? Ania pomyślała o tym z lekką zazdrością.

– Cześć, co porabiasz? – Do pokoju zajrzał Bartek. – Nudzisz się? – spytał, widząc zamyślony wyraz twarzy siostry.

– Nie, zastanawiałam się tylko, co słychać u Gardnerów. Jakoś dawno nie dzwonili. Trochę dziwne, prawda?

– Przecież my też niekiedy nie mamy czasu, żeby z nimi pogadać. Sir Edmund zapowiedział chłopakom, że mają się solidnie wziąć do nauki w tym roku. Mary Jane pewnie też jest zajęta. – W oczach Bartka Ania dostrzegła leciutkie roztargnienie, gdy wypowiadał imię ich wspólnej przyjaciółki.

– Wychodzisz gdzieś? – spytała, widząc, że brat narzucił cieplejszą koszulę w kratę, podarowaną mu przez panią Melindę.

– Idę z kolegami na spotkanie bractwa. A ty co planujesz? Dzisiaj jest piątek, umówiłaś się z koleżankami?

– Niee... Nie chce mi się... – W odpowiedzi Ania westchnęła przeciągle. – Zostanę w domu, może coś poczytam.

Bartek uważniej przyjrzał się siostrze. Była odrobinę zamyślona i osowiała.

– Masz jakieś zmartwienie? Dobrze się czujesz? Coś się stało w szkole? Mnie możesz powiedzieć – dopytywał Bartek z troską. – Ktoś ci dokucza?

Ania roześmiała się.

– Wszystko w porządku, jestem po prostu trochę zmęczona. W ciągu tygodnia mieliśmy bardzo dużo testów i wypracowań.

– Oho, zaczekaj, co będzie później...

– Ładnie mnie pocieszasz – westchnęła. – No, idź już na to spotkanie, bo się spóźnisz.

Bartek zerknął na zegarek i wstał.

– Na pewno dobrze się czujesz? Może powinienem powiedzieć mamie? Trochę mizernie wyglądasz.

– Mówiłam: wszystko jest w porządku. Chcę po prostu trochę odpocząć.

– Okej, to ja idę. – Bartek wyszedł z pokoju, ale po chwili się cofnął i z uśmiechem dodał: – Ale jakby co, to...

– Tak, wiem, mogę ci powiedzieć. – Siostra rzuciła w niego różową poduszką. Bartek roześmiał się i wreszcie poszedł na spotkanie bractwa.

Ania pomyślała, że miło jest mieć takiego starszego, troskliwego brata.

Podniosła z podłogi poduszkę i ułożyła ją z powrotem na łóżku. Stanęła przed swoją pokaźną kolekcją książek i przez chwilę zastanawiała się, co by tu przeczytać.

„Chyba pójdę do biblioteki – stwierdziła, nie mogąc się na nic zdecydować. – Przy okazji odwiedzę pannę Ofelię” – postanowiła.

Pół godziny później poczuła znajomy zapach woluminów równiutko ułożonych na półkach i dobry nastrój prędko wrócił. W bibliotece panny Ofelii było jasno, przytulnie i miło. Między regałami z książkami kręciło się akurat niewielu czytelników.

Panna Łyczko siedziała przy biurku z głową pochyloną nad kolorowym czasopismem. Kiedy Ania się zbliżyła, dostrzegła, że to katalog sukien ślubnych.

– Jakie śliczne! – powiedziała z uznaniem.

– Ach, to ty, Aniu. – Panna Ofelia dopiero teraz dostrzegła dziewczynkę.

– Wybiera pani suknię?

– Ależ skąd! – Rozmarzenie z twarzy panny Ofelii nagle zniknęło. Prędkim ruchem zamknęła katalog i schowała go do szuflady biurka, jakby się wstydziła, że została przyłapana na wybieraniu ślubnej kreacji. Ania zupełnie nie rozumiała dlaczego. Chętnie pomogłaby w przygotowaniach do wesela, ale panna Ofelia zachowywała dystans, poza tym wciąż jeszcze nie wyznaczyła daty ślubu. – Szukasz ciekawej książki? – zapytała, zmieniając temat.

– Tak, chciałabym coś poczytać, ale...

– Zaraz coś dla ciebie znajdę. – Bibliotekarka wstała, nie dając Ani dokończyć.

„Trochę dziwnie się zachowuje” – pomyślała dziewczynka.

Panna Łyczko podeszła do regału. Niby wybierała lekturę, ale wciąż była wyraźnie rozkojarzona. Czy denerwowała się nadchodzącym ślubem? Rodzice tak uważali. Ale Ania chyba lepiej od nich znała pannę Ofelię. Coś ją wyraźnie gryzło.

Co to mogło być?

– Jak miewa się pani ojciec?

– Dziękuję, dobrze – odparła panna Łyczko.

„Hm, to chyba nie o jej tatę chodzi” – pomyślała Ania.

Nagle, gdy stojące w pobliżu dwie czytelniczki przeszły do mniejszej salki, panna Ofelia niespodziewanie odwróciła się do Ani i jakby sama bała się tego, co robi, rzekła szybko:

– Mamy problem. DUŻY problem – powtórzyła z grobową miną.Mary Jane wysiadła z metra na stacji Kingʼs Cross. Kierując się do wyjścia z peronu, dyskretnie się obejrzała. Nawet jeśli ktoś ją śledził, rozpłynął się w tłumie śpieszących się pasażerów. „Głupia sprawa” – pomyślała. Może po prostu zainteresowała tamtego chłopaka, który wciąż się jej przypatrywał w pociągu, zerkając na nią ukradkiem znad książki. Był co prawda trochę od niej starszy, ale to przecież całkiem prawdopodobne, że Mary Jane mogła mu się spodobać. Albo po prostu ją rozpoznał. Jej zdjęcia pojawiały się przecież w Internecie i gazetach, a nawet na blogu jej braci, na którym również zaczęła się udzielać.

– Jestem ostatnio przewrażliwiona – stwierdziła pod nosem.

Chłopak o krótkich, jasnych włosach, ubrany w spodnie od garnituru, błękitną koszulę i brązowy płaszcz, przypominał nieco księcia Williama. Było w nim jednak coś niepokojącego, co kazało Mary Jane wysiąść wcześniej, niż zamierzała i sprawdzić, co się wydarzy. Po dłuższej chwili zdała sobie bowiem sprawę, że widziała go już przed kilkoma dniami. A gdy dobrze się zastanowiła, uświadomiła sobie, że właściwie widzi go codziennie, choć w różnych miejscach. Dlatego właśnie, gdy pociąg się zatrzymał, szybko podeszła do drzwi i wysiadła, zanim tamten się zorientował.

Wjechała ruchomymi schodami na wyższy poziom dworca, minęła bramki i uzbrojony patrol żołnierzy. Po ostatnich doniesieniach o groźbie ataków terrorystycznych w wielu miejscach zaostrzono środki bezpieczeństwa. Kilka lat temu to właśnie na Kingʼs Cross doszło do tragicznego zamachu, w którym zginęło wielu ludzi.

Mary Jane minęła pracowników ochrony, którzy bacznie przypatrywali się każdemu pasażerowi, a potem zatrzymała się przy sporej grupie turystów, fanów słynnej sagi o Harrym Potterze. Tutaj bowiem znajdowała się główna atrakcja dworca Kingʼs Cross – peron dziewięć i trzy czwarte. W ścianie tkwił wózek na bagaże, jakiego używali uczniowie Hogwartu wyruszający pociągiem w podróż do szkoły magii. Sympatyczna obsługa robiła zdjęcia, które można było potem wykupić w sklepiku z pamiątkami tuż obok. Mary Jane i jej bracia mieli takie pamiątkowe fotografie od dawna. Tym razem dziewczyna zatrzymała się tu tylko po to, by się upewnić. Upewnić, że jej podejrzenia są niesłuszne. Zadzwoniła do swojego brata, Jima, żeby powiedzieć mu, że trochę się spóźni, i bez dłuższych wyjaśnień rozłączyła się. Odczekała jeszcze dwie minuty, ukradkiem rozglądając się wokół, a kiedy wreszcie zamierzała ruszyć dalej, kątem oka dostrzegła znajomą sylwetkę w sklepie z pamiątkami. Chłopak z pociągu przymierzał długi szalik z herbem Gryffindoru, dokładnie taki sam jak Hermiony, Rona i Harryʼego. Udając klienta, nie spuszczał oka z Mary Jane.

„Może to zwykły adorator. Chce się umówić na randkę i nie wie, jak to zrobić” – Mary Jane starała się pozbierać rozbiegane myśli.

I dlatego wyskoczyłby za nią z pociągu? To było już naprawdę dziwne. O intencjach młodzieńca można się było przekonać tylko w jeden sposób i Mary Jane postanowiła go wypróbować.

Obróciła się na pięcie i szybkim krokiem podążyła w kierunku innego peronu. Na chwilę zatrzymała się niezdecydowana obok stoiska z prasą, udając, że spogląda na gazety. Podejrzany młodzieniec rzucił na półkę szal i wybiegł ze sklepu. Mary Jane dołączyła do grupy rosłych Amerykanów i szła tak, by nieznajomy stracił ją z oczu. W odpowiedniej chwili skoczyła w bok, kryjąc się za budką z kanapkami. Jej wielbiciel zdezorientowany przystanął. Mary Jane z bijącym gwałtownie sercem wychyliła się zza budki. Chłopak stał akurat odwrócony do niej plecami. Po chwili przebiegł jeszcze kilka kroków, rozglądając się nerwowo. Wreszcie zrobił coś, co wprawiło Mary Jane w osłupienie. Zagadał do mankietu płaszcza! A potem dotknął ucha, jakby coś w nim poprawiał. Mary Jane wstrzymała oddech. Nie mogła się mylić. Ten człowiek musiał mieć w mankiecie mikrofon, a w uchu słuchawkę. A skoro tak, to na pewno nie był jej wielbicielem.

„On mnie śledzi!” – stwierdziła przerażona.

Chociaż dopuszczała taką myśl wcześniej, teraz, gdy przekonała się o tym całkowicie, poczuła dreszcz grozy. Po co miałby to robić? Po co ktoś miałby ją śledzić? I to teraz, gdy Gardnerowie nie zajmowali się niczym niezwykłym? A tata i mama jak zawsze oddawali się swojej żmudnej pracy archeologów?

Mary Jane zerknęła na wszechobecne kamery. Jedna z nich znajdowała się akurat w rogu ściany tuż obok. Dziewczyna miała wrażenie, że ktoś na nią patrzy. Nie zastanawiając się długo, wykorzystała moment, gdy jej prześladowca pobiegł w przeciwnym kierunku. Wbiegła w boczny tunel, zjechała schodami w dół i wsiadła w pierwszy lepszy pociąg, który właśnie nadjechał. Wysiądzie gdzie bądź, a potem złapie inne połączenie. Tamten chłopak pobiegł w kierunku peronu, z którego odjeżdżał pociąg do jej domu. No trudno, będzie musiała wrócić okrężną drogą.Sobotni poranek zaczął się dla rodziny Ostrowskich niefortunnie. O wczesnej porze przybiegł zdyszany wujek Ryszard i postawił na nogi domowników.

Wszyscy zebrali się w jadalni i zdumieni wpatrywali się w Kasztelana, który przepytywał Anię.

– Nie powiedziała, o co chodziło?

– Nie, tylko tyle, że mamy problem. A gdy spytałam jaki, odparła, że w sumie to nieważne, i machnęła ręką. Dała mi parę książek i kazała iść do domu, bo musiała zamknąć bibliotekę.

– Nie zauważyłaś nic podejrzanego? – Kasztelan z nadzieją wpatrywał się w bratanicę.

– Nie. Widziałam tylko na biurku katalog sukien ślubnych. Kiedy weszłam, panna Ofelia przeglądała go. Zapytałam, czy szuka sukienki, ale ona trochę się zdenerwowała, jakby się zawstydziła, że ją na tym przyłapałam. Chętnie pomogłabym w wyborze sukni.

– Wiem, kochanie. – Pani Beata przytuliła córkę.

Nagłe zniknięcie panny Łyczko wszystkich wytrąciło z równowagi.

– Co jest grane? – Kasztelan chodził w kółko po pokoju Ostrowskich, czując coraz większy niepokój. – Wczoraj jedliśmy razem kolację. Zauważyłem, że jest trochę rozkojarzona, ale nic nie wspominała o żadnym problemie. Późnym wieczorem wróciłem do siebie, a dziś rano zorientowałem się, że Ofelii nie ma. Jej telefon jest wyłączony. Zaczynam się poważnie martwić.

– Zgłaszamy to policji? – Brat Ryszarda uważał, że czas najwyższy podjąć jakieś decyzje. – Nie wiemy, kiedy zniknęła, czy już wczoraj, czy też dzisiaj.

W chwili, gdy rodzina uznała, że trzeba zgłosić zaginięcie panny Ofelii, zabrzęczała komórka Kasztelana. Wyciągnął ją nerwowym ruchem z kieszeni i odczytał treść esemesa:

– Co takiego?! – wykrzyknęli w najwyższym zdumieniu.

– Dlaczego pojechała, nic nikomu nie mówiąc, do Warszawy? – zastanawiał się głośno profesor Ostrowski, szukając jednocześnie wyjaśnień u brata.

– Nie mam pojęcia. – Kasztelan bezradnie rozłożył ręce. – Nie uprzedzała mnie o wyjeździe. Ba, nigdy nie wspominała nic o Warszawie. Ani o tym, że musi się z kimś spotkać.

– A-psik! – kichnęła Ania.

– Kochanie, nie najlepiej wyglądasz. – Dopiero teraz pani Beata uważniej przyjrzała się córce. Ania miała podkrążone oczy i lekko drżała.

– Trochę boli mnie głowa i zaczyna drapać w gardle. – Ania, zafrasowana, dotknęła swojego czoła. – Chyba jestem chora – jęknęła lekko zachrypniętym głosem. – I to w takiej chwili – szepnęła zrezygnowana.

Panna Ofelia domyślała się, że jej nagły wyjazd wywoła zamieszanie w Zalesiu. Chciała uprzedzić chociaż Ryszarda, ale decyzję o wyjeździe musiała podjąć tak prędko, że nie zdążyła do niego zadzwonić. Sprawa wymykała się spod kontroli. Jeszcze parę dni wcześniej nic nie zapowiadało takich kłopotów, do chwili gdy...

Panna Łyczko schowała telefon do torebki. Odczytała pełny niepokoju esemes od Ryszarda i ciężko westchnęła. Potem mu odpisze, teraz musiała się śpieszyć.

Minęła kolumnę Zygmunta na placu Zamkowym, popatrzyła na odległą biało-czerwoną fasadę stadionu narodowego i ruszyła w stronę kamienic Starego Miasta. Nagle z jednej z licznych restauracji wyszło kilku rozbawionych Anglików. Jeden z nich miał na sobie czerwony strój kraba. Wyglądał komicznie ze sterczącymi szczypcami i odnóżami zamiatającymi chodnik.

Panna Ofelia zgorszona przewróciła oczami. Anglicy najwyraźniej imprezowali od samego rana.

– Hej, mam urodziny, dołączysz do nas? – zawołał do niej krab.

– Nie, dziękuję! – odparła stanowczym głosem panna Łyczko, szerokim łukiem omijając podchmielone towarzystwo.

– Szkoda! – zawołał Anglik i śpiewając coś niezrozumiale, wraz z kompanami ruszył w stronę Krakowskiego Przedmieścia.

Panna Ofelia, po swojemu mrucząc pod nosem, zatrzymała się w pobliżu pomnika Syrenki. Udając zwykłego przechodnia, wypatrywała osoby, z którą miała się spotkać. Wreszcie dostrzegła niewysoką kobietę, idącą pośpiesznym krokiem. Jej twarz osłaniał kaptur granatowej wiatrówki.

– Witaj! – rzuciła kobieta krótko, zerkając nerwowo na boki. – Nikt nie wie, że tu jesteś?

– Tylko moi bliscy. Musiałam im powiedzieć – odparła szeptem panna Ofelia. – Ryszard mi chyba nie wybaczy, że znowu wyjechałam bez uprzedzenia, a obiecałam, że już więcej tego nie zrobię – dodała z lekkim wyrzutem.

– Naprawdę bardzo mi przykro, że masz przeze mnie kłopoty. – Kobieta westchnęła. – Nie wiedziałam, do kogo się zwrócić.

– Kochana, przecież wiesz, że na mnie zawsze możesz liczyć. – Panna Ofelia uścisnęła dłoń kobiety. – Jesteśmy rodziną. Ryszard zrozumie. To najwspanialszy mężczyzna na świecie. – Policzki panny Ofelii poróżowiały, a jej twarz rozjaśnił uśmiech. – Lepiej powiedz mi, co się dzieje. Sytuacja się pogorszyła?

– Musisz nam pomóc. Łukasz wpakował się w wielkie kłopoty.

– Nie możemy tutaj rozmawiać. – Panna Ofelia ściągnęła brwi, widząc znowu zbliżających się Anglików i kraba, machającego do niej wesoło, jakby byli znajomymi. – Chodźmy do Zapiecka, pomówimy swobodnie. Tam zawsze jest tłoczno i gwarno. Nie będziemy zwracać uwagi.

Kobiety udały się do restauracji serwującej pyszne dania kuchni polskiej.

Znalazły wolne miejsca i zamówiły po półmisku pierogów.

– Lucyno, wyjaśnij mi teraz wszystko dokładnie... W co się wplątał Łukasz?

– Och, Ofelio, nawet nie wiem, od czego zacząć... – Kuzynka panny Łyczko westchnęła, opierając twarz na dłoniach.

Panna Ofelia niespodziewanie wyjechała do Warszawy. Wcześniej zwierzyła mi się, że mamy kłopoty. Dlaczego powiedziała w liczbie mnogiej? Czy dotyczy to też mojej rodziny? Czy tylko panny Ofelii? Wciąż się zastanawiam, co tak naprawdę chciała powiedzieć. Różne myśli przychodzą mi do głowy. Tata mówi, że może się przestraszyła ślubu i dlatego uciekła, żeby wszystko sobie przemyśleć. Ja się z tym nie zgadzam. Żadna z panny Łyczko uciekająca panna młoda. Tu musi chodzić o coś poważniejszego.

I to właśnie teraz dopadło mnie pierwsze jesienne przeziębienie! Już od dwóch dni czułam się nieco przemęczona i nic mi się nie chciało. Zaraz po tym, gdy okazało się, że panna Ofelia zniknęła, poczułam się chora. Mama kazała mi położyć się do łóżka i pić herbatę malinową. Dobrze, że Bartek do mnie zagląda i dzieli się najświeższymi wieściami. Podobno jutro, czyli w niedzielę, panna Ofelia wraca do Zalesia. Wszyscy czekamy na jej wyjaśnienia.

Ania

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: