Książka o tęsknocie - ebook
Książka o tęsknocie - ebook
Tęsknota jest początkiem wszystkiego. To ona chroni przed cynizmem rezygnacji i jest źródłem wielkiej siły duchowej. W naszej tęsknocie oddycha dusza. I tylko ten, kto ma szerokie serce, żyje w pełni. Anselm Grün inspiruje do tego, by odnaleźć własną tęsknotę. Przesłanie jego najnowszej książki brzmi: słuchaj głosu swego serca. Pozostań na tropie swych marzeń. Uwolnij się od zależności – idź za swą własną gwiazdą, gdyż wskazuje drogę do prawdziwego szczęścia.
Anselm Grün ur. w 1945 r., doktor teologii, benedyktyn, zarządza opactwem w Münsterschwarzach. Jako znany doradca duchowy prowadzi kursy medytacji uwzględniające psychoterapie, kontemplacje i post. Autor licznych publikacji.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7660-537-1 |
Rozmiar pliku: | 616 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Anton Lichtenauer
█ █ █
Tęsknota nigdy nie jest bardziej nieujarzmiona niż w okresie młodości. Pierwsza miłość, wielkie przyjaźnie – i już niebo stoi przed nami otworem. Wszystko wydaje się możliwe – nie w przyszłości, lecz w tym momencie. Życie jest fantastyczne i zaczyna się zaraz za horyzontem. Nigdzie indziej tylko tam.
A co potem? Tennessee Wiliams uczynił z trasy tramwaju, jeżdżącego ciągle na tym samym odcinku, swoisty symbol życia: „A Streetcar Named Desire” („Tramwaj zwany pożądaniem”). „Stacja końcowa – tęsknota” – to niemiecki tytuł tego utworu opowiadającego o życiu, które utknęło w szynach niepowodzeń. Trasa przesiadki nosi nazwę „Cementery” i prowadzi na cmentarz. Sztuka opowiada o ludziach, którzy w wirze pragnień, pożądań, tęsknot i popędów niszczą wreszcie samych siebie. Główne przesłanie utworu to „Śmierć, której przeciwieństwem jest tęsknota”.
Banalności sprzeciwiają się zarówno młodzieńcza tęsknota, jak i zwątpienie dorosłych. „Boską naturę ma kochający i szyderca, wszelka rozpacz i tęsknota oraz ci, co żyją nadzieją”. Gotfryd Benns Satz wyraża tę samą myśl, którą Tennessee Wiliams zawarł
w swojej sztuce. Rozpacz i nadzieja, cynizm i tęsknota są sobie bliskie, chcą bowiem wykroczyć daleko poza ramy tego, co jest nam dane. Przekraczają granice tęsknoty w sposób, który interesuje Anzelma Grüna.
Tęsknota pojawia się wszędzie. Słupy oklejone plakatami
w naszych miastach bądź oślepiające reklamy w tygodnikach lustrowanych obiecują: kup szczęście za pieniądze! Tutaj i teraz, nie czekając – za gotówkę. Nie kupujemy przy tym samochodu, lecz witalność i przewagę. Karta kredytowa rządzi naszymi marzeniami, umowa
z bankiem jest samorealizacją, polisa ubezpieczeniowa – bezpieczeństwem. Papierosy są symbolem nieskrępowanej wolności lub kultywowanego stylu, w zależności od marki, zaś darowane w prezencie diamenty stanowią obietnicę nieprzemijającej miłości.
Tęsknota wzmaga chęć kupna oraz oszukuje rozsądek i serce. Jedynym pewnikiem jest to, że można mieć wszystko oraz że to, co można mieć, jest wszystkim. Na tym polega zwykłe oszustwo ubezpieczeniowe. Wir pożądania nie daje nam spokoju, krąży coraz szybciej, popędzany pragnieniem coraz większego posiadania.
Tęsknota ma dwa oblicza: spełnia się lub gnębi i wyniszcza. Może ogrzewać duszę albo ją wypalać. W przeszłości marzenie
o urzeczywistnieniu raju na ziemi stale wyzwalało niszczącą siłę, która wszystko demolowała.
Zarówno ludzie odczuwający niedosyt, jak i ci, którzy doświadczyli kiedyś upajającego szczęścia, znają smak tęsknoty. Alpiniści, którzy po wspinaczce na szczyt schodzą do doliny, marzą o zdobyciu kolejnego szczytu i mówią: „Tak naprawę nigdy nie jest się na górze”. Tęsknota pojawia się tam, gdzie zaczyna się pustka. Tęsknota jest również obietnicą bez pokrycia bądź atrakcyjnym marzeniem. Tęsknota dąży do spełnienia i nadaje życiu sens, cel, znaczenie, blask. Tak samo jak miłość.
Miłość i tęsknota są z sobą zespolone. Również miłość wykracza poza granice, nałożone na nasze ego. Według mitologii greckiej Eros był demonem, istotą pośrednią między bogami a ludźmi. Jego matką była Penia, czyli bieda, zaś jego ojcem bóg Poros. Eros należał do dwu światów i pośredniczył między bogami a ludźmi. Zdawał sobie sprawę, że ludzie mają potrzeby, że są ubodzy i pragną miłości. Eros podtrzymywał ich tęsknotę za miłością. Tęsknota jest snem o tym, aby znieść wszystko, co nas ogranicza. Dzięki Erosowi żywe jest pragnienie szczęścia, które nigdy nie ustaje: „Każde pragnienie chce żyć wiecznie”. Tęsknota żyje nadzieją, że w nieujarzmionym zgiełku życia usłyszymy w końcu decydujące słowa, które dają pociechę i poczucie bezpieczeństwa. Żyje ona nadzieją przeżycia spełnienia w ciągłym codziennym pośpiechu; doświadczenia chwili, w której przestaje istnieć czas. Chce ona we wszystkich pragnieniach znaleźć miłość, która dotyczy mnie. Grün uważa, że jeśli zaufamy tej tęsknocie, wówczas wprowadzi nas ona na właściwe tory życia.
Anzelm Grün zdaje sobie oczywiście sprawę z podwójnego oblicza tęsknoty, lecz mimo to twierdzi, że jest ona naszą najważniejszą siłą duchową. Pokazuje nam bowiem drogę prowadzącą do prawdziwego szczęścia.
Świat pozbawiony tęsknoty byłby czymś w rodzaju koszmaru – gdyby życie było tylko „ostatnią okazją” do tego, aby napchać kieszenie lub przechować wszystko w zamrażarce własnego ego. Anzelm Grün inaczej wyobraża sobie szczęście: jest to ogień duszy, którego nie wolno nam ugasić, lecz który trzeba wzniecać, aby świat się nie oziębił lub nie skostniał. Należy stawiać sobie dalekosiężne cele
i w ten sposób pozostawiać miejsce na nadzieję i marzenia. Należy otwierać na oścież serca, gdyż we własnej tęsknocie znajdujemy prawdziwą ojczyznę, trzeba szukać przystani, lecz nie zadowalać się tym, co już udało się osiągnąć. Anzelm Grün radzi: Nie pozwól zniszczyć swoich marzeń, szukaj miejsc, w których będziesz mógł istnieć i stawać się tym, kim jesteś. Żyj w odpowiednich warunkach. Zejdź z torów przyzwyczajeń i wejdź na właściwą ścieżkę. Zbadaj dobrze swoją tęsknotę i utrzymuj ją przy życiu.
Nic innego nie nazywamy duchowością. Anthony de Mello, do którego Anzelm Grün chętnie się odwołuje, powiedział kiedyś: „Aby odnieść sukces w przygodzie, zwanej duchowością, należy czerpać
z życia tak dużo, jak to tylko możliwe. Wielu ludzi zadowala się takimi błahostkami jak bogactwo, sława, wygoda i prestiż społeczny”. Są to cele o wiele za małe w porównaniu z tym, co naprawdę leży
w naszych możliwościach.
Tak więc, czy tęsknota jest stacją końcową? Nie – tęsknota jest początkiem wszelkiej sztuki życia. Co więcej: tęsknota jest początkiem wszystkiego.Emocja pełna siły
█ █ █
Niemieckiego słowa „tęsknota” (Sehensucht) nie da się przetłumaczyć na inne języki. Również słowo greckie, z którego wywodzi się termin niemiecki, nie posiada tej pełni znaczeniowej, która istnieje w języku niemieckim. Greckie słowo epithymía oznacza właściwie pragnienie. Wywodzi się ono od słowa thymós, odnoszącego się do zjawisk ze sfery emocjonalnej. Thymós oznaczało pierwotnie powietrze, burzę, to, co poruszane i poruszające, siły życiowe. Pierwotnie więc greckie słowo odnosiło się do podniecenia, gwałtownego pragnienia wynikającego z ludzkiej witalności. Używa go nawet św. Łukasz, kiedy mówi o Jezusie: „Epithymia epethýmesa – gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami” (Łk 22,15). Jezus ma na myśli nie tylko tęsknotę ducha, lecz całej osoby; tęsknotę pełną mocy i poruszeń serca. Filozofia grecka często nadawała temu słowu odcień negatywny, odnosząc je do pożądania cielesnego, będącego w sprzeczności z duchem. Również w Biblii słowo to jest najczęściej używane w negatywnym kontekście jako coś grzesznego, przeciwnego Bogu.
Łacińskie słowo desiderium oznaczało pierwotnie „pragnienie, pożądanie” i miało z pewnością wiele wspólnego ze słowem sidus – „gwiazda”. Pisarze łacińscy mówią o ogniu tęsknoty lub o palącej tęsknocie za czymś, czego nie posiadamy. Gwiazdy możemy tylko oglądać, lecz nie jesteśmy w stanie ich dosięgnąć.
Filozofia stoicka często utożsamiała pożądanie z desiderium carnis, czyli pożądaniem cielesnym. Jednak u św. Augustyna słowo to odzyskuje znowu swoje pierwotne znaczenie odnoszące się do tęsknoty w szerszym aspekcie. Św. Augustyn mówi, że każde ludzkie pragnienie i pożądanie wykracza ostatecznie poza granice tego świata. Św. Tomasz z Akwinu uchwycił to wyobrażenie św. Augustyna
i stworzył doktrynę o desiderium naturale. Człowiek posiada wrodzoną tęsknotę za oglądaniem Boga, za zjednoczeniem się z Nim i może
zrealizować swoje człowieczeństwo tylko wówczas, kiedy połączy się z Bogiem.
Niemieckie słowo „tęsknota” podpowiada nam jeszcze coś innego. Składa się ono z dwóch wyrazów: „ścięgno” i „nałóg”. Przypomina to ścięgno człowieka gotującego się do skoku lub napiętą cięciwę łuku, zanim zostanie wypuszczona strzała. Tęsknota wiąże się więc z wewnętrznym stanem napięcia. Człowiek czeka z całą energią na skok, aby dosięgnąć tego, do czego zmierza jego tęsknota lub na strzał, który trafia do celu.
Według Dudena (redaktora słownika języka niemieckiego) słowo „tęsknić” jest używane tylko na obszarach niemieckojęzycznych. Duden nie łączy tego słowa z „cięciwą”, lecz ze słowem „senen – martwić się, pragnąć miłości”. Brzmi w nim bolesna nuta, przypominająca niespełnioną miłość. Zakochany tęskni za ukochaną, aby się upewnić co do jej miłości. Tęsknota może sprawiać też ból. Zakochany kieruje całą swoją uwagę na kochanego człowieka i czeka, aby ten odwzajemnił jego miłość. Ma wrażenie, że umarłby, gdyby jego miłość była daremna.
Słowo „nałóg” nie wywodzi się od „szukać”, lecz od „być schorowanym, chorym”. Nałóg oznacza więc chorobliwe pragnienie bądź uzależnienie. Tęsknota zaś nie jest uzależnieniem od takiego produktu jak alkohol bądź narkotyki, czy też od prestiżu bądź sławy. Tęsknota jest skierowana na coś zupełnie innego: na ojczyznę, poczucie bezpieczeństwa, szczęście, miłość, piękno, spełnienie. Zmierza ona do doskonałości. Ale podobnie jak człowiek czuje się czasami chory z miłości, tak samo jego tęsknota za wiecznością staje się tak silna, że nie znajduje on już upodobania w codzienności i wówczas czuje się chory z tęsknoty.
Połączenie tych dwóch członów spowodowało, że w ostatnim stuleciu słowo „tęsknota” było wykpiwane. Kojarzono z nim bowiem coś chorobliwego. Ludzie oddają się tęsknocie za tym, co nie może się spełnić, zamiast stawiać czoła konkretnym wyzwaniom życiowym.
Okres romantyzmu cechowała pełnia tęsknoty. Eichendorff
i Novalis są głosicielami romantycznej tęsknoty. Dla nich i dla epoki, w której żyli, tęsknota była uczuciem całkowicie pozytywnym, wartościowym i autentycznym. Jednak po tym, jak sfałszowano jej obraz, przedstawiając ją jako ucieczkę od rzeczywistości, przez długi czas unikano używania tego słowa. Znikło ono ze słownika pozytywnych emocji. Dopiero w naszej epoce odzyskało swe pierwotne znaczenie.
Człowiek czuje, że jego życie bez tęsknoty byłoby nudne i straciłoby napięcie, otwartość na tajemnicę, głębię i żywotność. Żyjemy bowiem w ciągłym napięciu pomiędzy siłami, które tkwią w „cięciwie” i chorobliwej ociężałości nałogu. Człowiek staje się chory, jeśli ożywiony jest tylko jeden biegun – spokój lub napięcie. Człowiek, który szuka jedynie spokoju, łatwo zatapia się w wygodnictwie. Ten zaś, kto koncentruje się tylko na swojej cięciwie, na swoich własnych siłach, podejmuje nadmierny wysiłek i wówczas cięciwa pęka. Ten, kto się uzależnia, traci wolność.
Wysiłek napięcia musi skończyć się napiętą, a jednocześnie pełną spokoju postawą tęsknoty. Nałóg zaś musi się przekształcić
w dynamikę i siłę tęsknoty. Tylko wówczas można go wyleczyć.
Prawdopodobnie wiele dających się dziś zaobserwować nałogów jest wyrazem wypartych tęsknot. Dlatego najwyższy czas stawić czoła własnej tęsknocie, co jest oznaką poczucia rzeczywistości. Tylko wówczas, kiedy staniemy z nią twarzą w twarz, uznamy ją
i pozwolimy, aby stała się częścią naszego życia, wyzwolimy się od nałogów, które nas opanowały.
Tęsknota nie trzyma nas na uwięzi, lecz otwiera nasze serca
i pozwala swobodnie oddychać. Nadaje naszemu życiu jego ludzką godność.Cygan w fotelu
█ █ █
Anthony de Mello chętnie przytacza historie, wyjaśniające tajemnice naszej rzeczywistości. Jesteśmy zamknięci w klatce własnych przyzwyczajeń, niczym niedźwiedź krążący w jedną i w drugą stronę po sześciometrowym wybiegu. Gdy po kilku latach usuniemy pręty, niedźwiedź nadal będzie się poruszał w obrębie owych sześciu metrów, tak jakby wciąż pozostawał w klatce. Dla niego klatka nadal tam jest. Jego tęsknota obumarła wskutek długich lat
niewoli.
W innych krótkich opowiadaniach de Mello podejmuje również temat tęsknoty. Ukazuje, jak mała może się ona czasami stać po niekończącym się oczekiwaniu:
„Po trzydziestu latach wspólnego oglądania telewizji mąż zwraca się do swojej żony:
‘Zróbmy dziś wieczorem coś naprawdę ekscytującego!’
Przed jej oczyma natychmiast pojawiają się wizje nocy spędzonej w mieście.
‘Fantastycznie!’, mówi ona. ‘Co będziemy robić?’
‘Moglibyśmy się zamienić fotelami’”.
Dla mężczyzny cała tęsknota za czymś ekscytującym wyrażała się w zamianie foteli. Rzecz jasna nie znał on większych tęsknot, żadnych dalekosiężnych pragnień. Trzydzieści lat oglądania telewizji sprawiło, że jego tęsknoty stały się tak niewymagające, iż mimowolnie budzi to w nas śmiech.
Lecz czy tak nie jest? Do jak małej miary wielu ludzi zredukowało dziś swoje tęsknoty!
Śmieszność wynika z napięcia pomiędzy ideałami a rzeczywistością. Jej iskry sypią się gęsto, kiedy świat – taki, jaki mógłby być, zderza się z rzeczywistością – taką, jaka ona jest.
Kolejną historię – również z życia wziętą – de Mello zatytułował „Cygan”:
„W małym pogranicznym miasteczku już od 50 lat w tym samym domu żyje pewien stary człowiek. Pewnego dnia, ku zdumieniu osób ze swego otoczenia, przeprowadza się do sąsiedniego budynku. Reporterzy lokalnej gazety pojawiają się u niego, aby zapytać o powód przeprowadzki. Ten, zadowolony, odpowiada im z uśmiechem: ‘Widocznie mam w sobie coś z cygana’”.
Komentarze wydają się zbyteczne. To po prostu „siedzi” w czło wieku. W ten sposób de Mello celnie opisuje nasze tęsknoty, małe
i skurczone wskutek naszego samozadowolenia.
Czynimy siebie mniejszymi niż jesteśmy.
O wiele mniejszymi.Utracona gwiazda
█ █ █
„Utracona gwiazda” autorstwa Ernsta Wiecherta była po wojnie bardzo popularną historią. Książka opowiada o młodym niemieckim żołnierzu, powracającym do domu z niewoli rosyjskiej, szczęśliwym, że w końcu znalazł się u siebie. Jednak po kilku tygodniach mężczyzna stwierdza, że tak naprawdę nie czuje się tu jak we własnym domu. Rozmawia o tym ze swoją babcią i wspólnie uznają, że w ich mieszkaniu zgasła gwiazda. Pod ich dachem nie mieszka już żadna tajemnica. Żyje się bardzo powierzchownie. Żołnierz snuje plany, buduje, poprawia, troszczy się o to, aby wszystko jakoś funkcjonowało, podejmuje różne zadania, a tym samym ogranicza swoje życie. Tymczasem to, co właściwe, przepadło. Życie nie posiada już żadnego kierunku ani głębi. Zgasła bowiem gwiazda tęsknoty.
Tam, gdzie z naszych serc spadnie gwiazda tęsknoty, nie poczujemy się jak u siebie w domu. Można być u siebie tylko tam, gdzie mieszka tajemnica. I nie chodzi tutaj o jakiś odległy cel, o skoncentrowanie się na czymś obcym bądź na osiągnięciu, do którego dążymy i które sprawi, że zdobędziemy znaczenie w oczach innych ludzi. W nas samych jest takie miejsce, w którym mieszka tajemnica. Jest to cisza, miejsce wolne od głośnych myśli, determinujących naszą osobę, wolne od oczekiwań i pragnień ludzi z naszego otoczenia. Jest ono wolne od dręczących wyrzutów, jakie sobie czynimy, od deprecjonowania bądź obwiniania siebie. W tym miejscu, w którym mieszka sam Bóg, jesteśmy wolni od władzy człowieka. Tu nikt nie może nas zranić, tu jesteśmy cali i zdrowi, tu jesteśmy sobą. Tam, gdzie mieszka tajemnica, możemy czuć się jak u siebie w domu.
Człowiek, pozostający w zgodzie z sobą, wszędzie doświadcza ojczyzny. Wokół jego osoby ojczyzna tworzy się sama. Kiedy w ciszy spotykamy siebie, własne problemy, braki, niezrealizowane oczekiwania czy kompleksy, musimy się jakoś od nich uwolnić. Nikt nie jest w stanie znieść konfrontacji jedynie z samym sobą. Dlatego jest zrozumiałe, że niektórzy uciekają przed prawdą o sobie. Jednak jeśli wiem, że pośród tych wypartych treści i zranień mieszka we mnie sam Bóg, wówczas mogę wszystko znieść i odkrywam w sobie takie miejsce, w którym poczuję się jak u siebie, ponieważ żyje we mnie tajemnica.
Wtedy też mogę brać miarę z nieba.