Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Lilli. Podróż w nieznane - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
22 października 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Lilli. Podróż w nieznane - ebook

Wciągająca, pełna przygód i humoru opowieść skierowana zarówno do młodszego, jak i starszego czytelnika, która przeniesie go w niesamowitą podróż po magicznym świecie fantasy. Zielone orki, wojownicy z Zapomnianych bagien i inne rasy z pomocą legendarnej Podróżniczki walczą ze złem, które przybyło do ich świata tylko w jednym celu: by go zgładzić…

„Pewnego dnia Lilli budzi się i przygotowuje do pracy. Zmęczona życiem nie wyobraża sobie, że przez następne lata ma robić to samo, pracować dla kogoś i być od niego zależna. Gdy dociera do pracy, niespodziewanie jej życie się zmienia. Przenosi się do magicznego świata, w którym odkrywa w sobie odwagę, waleczność, pewność siebie i moc, o jakiej mogła tylko śnić. Prowadzona przez małą wróżkę o zadziornym charakterze i ciętym języku oraz upartego czarodzieja i zadufanego w sobie księcia bagien odkrywa siebie, powoli dając nadzieję światu, do którego przybyła”.

Kategoria: Fantasy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-942891-1-9
Rozmiar pliku: 1,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1 JUŻ PORA

Rozdział 1

JUŻ PORA

Noc okryła Tyrastaren. Przepiękny świat spowity magią i legendami. Na jednym ze skrajów tegoż świata rozciągał się potężny i tajemniczy Pradawny Las, w którym bardzo dawno temu zamieszkał mag. Wieszając na ścianie swojej wieży świeżo zebrane zioła, czarodziej spodziewał się gościa, który właśnie wleciał przez okno.

— O, witaj mała wróżko! Jak ci minęła podróż?

— Jestem Bianka! I nie jestem mała! Tyle razy ci, Zildanie, o tym wspominałam, a ty wciąż nie pamiętasz. A podróż? Dziękuję, dobrze.

— Pamiętam, pamiętam, tylko tak się z tobą drażnię. Czekałem na ciebie.

Zildan wyjął następną mieszankę ziół i zaczął rozdzielać ją na gatunki, układając równo na stole.

— Jakie wieści na polanie i u twojej królowej?

— Wszystko dobrze, chociaż Seleni jest ostatnio trochę zamyślona... Jakby czymś się martwiła — zaczęła mówić wróżka, chodząc po stole w tę i z powrotem. — Kazała ciebie zapytać, czy ty też coś tam poczułeś, więc pytam.

Mina czarodzieja spoważniała.

— Powiedz jej, że tak. Że on powrócił — kończąc zdanie, Zildan się zamyślił.

— A kto niby powrócił? — zapytała wróżka.

— Ten, o którym mówią legendy. Czyżby królowa ci nie mówiła?

— Nie — powiedziała wróżka.

— Bianko, Pan Śmierci powrócił do Tyrastaren — powiedział z przejęciem Zildan.

— A, wspominała coś o nim... Że chce zgładzić nasz świat, a nas zabić lub zmienić w swe sługi i takie tam bajki...

— To nie są bajki! — uniósł się czarodziej, po czym powoli podszedł do okna i zaczął wpatrywać się w las tętniący pełnią życia. Kolory żyjących roślin i zwierząt przyciągały jego wzrok.

Wróżka już miała podlecieć do niego i przeprosić za to, w jaki sposób to powiedziała, gdy zauważyła, że z szafki na końcu chaty, spomiędzy zamkniętych drzwiczek, wydobywało się niebieskie światło. Czarodziej, patrząc cały czas przed siebie, zmartwiony oddychał głęboko. Wróżka powoli otworzyła szafkę i zobaczyła kryształ wielkości jajka, który przypominał łzę.

„Co to takiego” — pomyślała.

Zildan spuścił głowę, zacisnął swoje pięści na drewnianym parapecie i wyszeptał:

— Niedługo zło urośnie w siłę i zapuka nam wszystkim do drzwi. A jego wciąż nie ma. Jeśli legendy mówią także o nim, to gdzie on jest?

Powoli odwracając się w stronę wróżki, zobaczył to, na co tyle czekał. Dobiegł szybko do otwartej szafki, w której stała Bianka i wpatrywała się w kryształ.

— Co to, czarodzieju? Co to jest?

Zildan szybko złapał za kryształ, dobiegł do stołu i postawił go na nim.

— Wiesz, co to jest, wróżko?

— Nie — odparła Bianka.

— To łza smoka. Przepowiednia i ratunek dla nas. Wiele poświęciłem, żeby ją odnaleźć. A teraz uruchomiła swą moc. To oznacza tylko jedno. Podróżnik został odnaleziony — powiedział nad wyraz pobudzony Zildan.

— A co to niby znaczy?

— Ach, ty mała dziewucho! To nadzieja dla nas wszystkich. Rozumiesz? Teraz już o nic nie pytaj. Czas zaczynać!

Zildan wziął łzę smoka w obie ręce i zaczął szeptać zaklęcie. Nagle niebieska energia wyskoczyła z niej i otworzyła portal. Przy stole na drewnianej podłodze pojawił się okrąg z niebieską poświatą.

— Udało się! Udało! — krzyknął czarodziej. — Teraz mam zadanie dla ciebie, mała wróżko. Przelecisz przez to światło i sprowadzisz tu Podróżnika. Zrozumiałaś? Bez niego wszyscy zginiemy albo staniemy się bezmyślnymi potworami.

— Ale, czarodzieju...

— Nie ma żadnego ale... Jestem zbyt stary i powolny, ty jesteś mała i szybko latasz. Widocznie ten kryształ czekał na ciebie, by ujawnić swą moc. Ruszaj i nie martw się, nic ci nie będzie. Sprowadź go tu za wszelką cenę. Rozumiesz?

Bianka pomyślała przez chwilę.

— Ale muszę?

— Chcesz, żeby Polana Wróżek i twoja królowa przeżyły? Czy ty chcesz żyć, mała wróżko?

Po tych słowach Bianka zaczęła się lekko trząść ze strachu.

— Tak, chcę.

— To ruszaj! Wejdź w światło i nie obawiaj się niczego. Kryształ na pewno nie pośle cię na śmierć.

— A jak poznam tego Podróżnika?

— Nie martw się, to nie będzie dla ciebie trudne. Poznasz go po pierwszym spojrzeniu. A teraz proszę cię, pospiesz się.

Wystraszona wróżka kiwnęła głową i wleciała w niebieskie światło, które zaraz potem zgasło. Czarodziej, mimo podeszłego wieku, aż podskoczył z radości.

— Jest nadzieja! Promyk światła w ciemności. Nadchodzi Podróżnik! — wrzasnął głośno.Rozdział 2 ZMIANA

Rozdział 2

ZMIANA

Sobota rano. Budzik zadzwonił w telefonie. Lilli sięgnęła ręką, aby go przełączyć na kolejną drzemkę.

„A co tam, jeszcze pięć minut” — pomyślała.

Dobrze wiedziała, że te pięć minut przedłuży się w kolejne pół godziny. Przy trzecim dzwonku budzika poczuła ruch po swojej lewej stronie. To Marco się obudził.

— Czemu wstajesz? — zapytała.

— Twój budzik mnie obudził i to już za pierwszym razem, a znając ciebie, to jeszcze ze trzy razy go przełączysz. Idę na dół oglądać telewizję.

— No dobra. To tak za piętnaście minut zrób mi herbatę. Okej?

Pół godziny później, po sześciu dzwonkach w telefonie, czas było wstawać do pracy.

„Niedawno skończyłam trzydzieści lat, a nadal pracuję w tej cudownej firmie, która niszczy mi resztki moich nerwów. Ale jeszcze tylko kilkadziesiąt lat i emerytura. Teraz to już z górki” — pomyślała, głęboko wzdychając.

Zaciągnęła skarpety na szare spodnie, sięgnęła po niebieski szlafrok i poszła do łazienki. Szybko zrobiła makijaż, umyła zęby i upięła długie kasztanowe włosy do ramion w kucyk.

— Ale mam podkrążone oczy... To na pewno z niewyspania.

Po kilku minutach Lilli zeszła na dół, weszła do kuchni i zrobiła swój ulubiony twarożek na śniadanie. Smarując chleb masłem, pomyślała o ciepłym łóżeczku, które musiała opuścić, i coraz bardziej stawała się nerwowa, bo właśnie przyszła jej na myśl ta mała gnida z pracy, która potrafiła doskonale zepsuć każdy, nawet najpiękniejszy dzień. Okej, kanapki gotowe. Podnosząc głos, Lilli zapytała:

— Marco, słodziłeś?

— Tak, trzy.

— To super.

Z kanapkami w jednej, a herbatą w drugiej ręce weszła do pokoju, gdzie jej oczom ukazał się Marco, leżący na kanapie niczym w lśniącej zbroi. Jak zwykle w tej samej pozycji od zawsze, czyli z laptopem na brzuchu.

„Trzydzieści cztery lata, a on jak dziecko, tylko gra...” — pomyślała, siadając na drugiej kanapie. Zaczęła jeść śniadanie.

— Daj mi laptopa na chwilkę, tylko coś sprawdzę.

— Okej.

Po zjedzeniu, przeciągając się, wstała z kanapy i lekko kopnęła w stolik.

— Co ty robisz? Znów nerwy?

— Tak! Bo ty tu sobie leżysz, a ja muszę iść do pracy! — wyrzuciła z siebie Lilli i jeszcze raz, tym razem mocniej kopnęła w stolik.

— Na którą masz?

— Na dziewiątą.

— Przecież jest za pięć! Spóźnisz się!

— No i co? Zwolnią mnie? He, he — odparła Lilli, na co Marco odpowiedział głośnym śmiechem.

Parę minut później Lilli, ubrana w swój znienawidzony uniform, była już gotowa do wyjścia. Wzięła torebkę, klucze, obdarowała całusem Marco na pożegnanie i wyszła z domu. Wsiadła do samochodu, odpaliła, włączyła muzykę i ruszyła do pracy. A że miała niedaleko, po kilku minutach wyłoniła się jej rakarnia, czyli sklep, w którym pracowała. Szybko przeleciała wzrokiem po samochodach, upewniając się, kto dziś jest w pracy. Wchodząc do środka, od razu zauważyła swojego menadżera, który myślał, że jest najlepszy, najpiękniejszy na świecie i nie ma sobie równych. Lilli niepewnie podeszła do niego, obawiając się, że znów dostanie jej się za coś, czego nie zrobiła albo co zrobiła źle poprzedniego dnia. Nieważne co, zawsze coś się znalazło, byle trochę pomarudzić i popsuć humor.

— Co tak późno?! Nie wiesz, że dziś ma być kontrola? Idź szybko, zrób porządek na sklepie, zanim przyjadą! — Usłyszała na powitanie.

— Okej! Już idę.

Lilli wzięła się od razu do roboty, byle tylko nie słuchać zrzędzenia. „Przynajmniej czas szybciej zleci. Będę mogła wrócić wcześniej do domu i spędzić resztę dnia z Marco” — pomyślała.

Tak minęły ponad dwie godziny, aż wreszcie przyszedł czas na przerwę. Lilli kupiła bułkę, weszła do kantyny i zrobiła sobie kawę. W czasie posiłku zadzwoniła do Marco.

— Cześć, co robisz?

— Sprzątam. Jak tam w pracy?

— Ach, daj spokój! Jak zwykle szajba. Jakaś kontrola ma być, menadżer panikuje, dwie osoby dziś nie przyszły do pracy, bo znów pewnie udają, że są chore. Wszystko na mojej głowie.

— No to ci nie zazdroszczę. Nie martw się. Jeszcze trochę i wrócisz do domu.

Nagle do kantyny wpadł menadżer i krzyknął:

— Chodź szybko! Jesteś potrzebna na kasę. Później dokończysz przerwę. Pełno ludzi się naszło.

— Okej. Kochanie, muszę kończyć. Pa.

Koniec wersji demonstracyjnej.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: