Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Łukasz Górnicki, jego życie i dzieła: przyczynek do dziejów humanizmu w Polsce - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Łukasz Górnicki, jego życie i dzieła: przyczynek do dziejów humanizmu w Polsce - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 389 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przy­czy­nek do

Dzie­jów Hu­ma­ni­zmu w Pol­sce .

przez

Ra­fa­ła Löwen­fel­da.

( Wy­daw­nic­twa 12-to­mo­we­go, tom 11 i 12).

War­sza­wa

Na­kła­dem Re­dak­cyi "Wę­drow­ca".

Żó­ra­wia 11.

1884.

sti­tiae my­stes exti­tit; qu­anqu­am et elo­qu­en­tia ma­gis, gra­vi­tue ge­ne­re di­cen­di in­no­qu­erit, quam sibi ex as­si­dua Se­ne­cae lec­tio­ne com­pa­ray­erat; ad cu­jus imi­ta­tio­nem Li­brum de be­ne­fi­ciis con­scrip­se­rat; opus me ber­cie pul­cher­ri­mum et ad ve­te­rum scrip­to­rum in­vi­diam. Si­mi­li­ter li­bros Dia­lo­go­rum, Au­li­cum et Rhe­to­ri­cam po­lo­ni­cam. Nec sane im­me­ri­to, ei ete­nim qui ad cla­vum po­si­tus est, ne­ces­sa­ria est omni­no, ju­xta Ci­ce­ro­nis sen­ten­tiam, ora­tio et sa­pien­tia qua te­gat po­pu­lus, qua sta­bi­liat le­ges, qua ca­sti­get im­pro­bos, qua tu­eatur bo­nos, qua lau­det cla­ros, qua in exem­plum pro­po­nat ju­stos vi­ros, qua pra­ecep­ta lau­dis et sa­lu­tis apte ad per­su­aden­dum edat suis ci­vi­bus, qua hor­te­tur ad de­cus, re­vo­cat a fla­gi­tio, con­so­le­tur, af­flic­tos, fac­ta et con­sul­ta sa­pien­tum, for­tium ac ju­sto­rum, cum im­pro­bo­rum igno­mi­nia, nisi re­si­pi­scant, pro­dat ac­to­rum sem­pi­ter­nis mo­ni­men­tis. Fe­cit sin­gu­la haec, et ba­bu­it in usu fre­qu­en­ti Gor­ni­cius no­ster, et elo­qu­en­tia ei non ad glo­riam in vita com­pa­ran­da so­lum, sed ad fa­mam etiam de­func­ti au­gen­dam pro­fu­it. Qui idem, ver­si­bus etiam ple­ra­que pan­ge­bat, iis ho­ris qu­ibus a pu­bli­cis ne­go­tiis ac­ci­vi­lis ju­ris stu­dio, fe­ria­ri sibi ac ve­lu­ti re­spi­ra­re li­ce­ret.

Wi­dzi­my z tego, że Sta­ro­vol­scius mało co wie­dział o ży­ciu nie­daw­no zmar­łe­go (1603) pi­sa­rza i zdo­był się tyl­ko na po­chwa­ły jego wy­mo­wy, czem z trud­no­ści się wy­wi­nął. Zna tyl­ko część jego prac li­te­rac­kich, lecz wy­mie­nia jed­ną "Rhe­to­ri­ca po­lo­ni­ca, " któ­rej wca­le nie zna­my.

Braun ("De vir­tu­ti­bus et vi­tiis") pi­sarz ze­szłe­go stu­le­cia, któ­ry dzie­ła Gór­nic­kie­go sta­ran­nie prze – stu­dy­ował, nie po­da­je rów­nież nic no­we­go o jego ży­cia; z "Dzie­jów" wie­dział, że był se­kre­ta­rzem Zyg­mun­ta Au­gu­sta.

Za­le­d­wie dzie­sięć stro­nie obej­mu­ją­cy ży­cio­rys Gór­nic­kie­go przez C. G. P. (rie­se) po­prze­dza jego nie­miec­ki prze­kład "Roz­mo­wy" (1753). Więk­sza część tego wstę­pu po­świę­co­na jest wy­li­cze­niu dzieł Gór­nic­kie­go, wła­ści­wa zaś bi­jo­gra­fia ogra­ni­cza się na czte­rech stro­ni­cach – świad­czy jed­nak o zręcz­nem ko­rzy­sta­niu z "Dzieł".

Lecz i on nie zna daty uro­dze­nia, ani śmier­ci pi­sa­rza. Do­pie­ro w ostat­nim wie­ku uda­ło się pra­cy uczo­nych ze­brać ma­te­ry­ały bi­jo­gra­ficz­ne.

Wła­dy­sław Trę­bic­ki prze­dru­ko­wał w Bi­blio­te­ce War­szaw­skiej z roku 1843 (III. 77) kil­ka do­ku­men­tów, ma­ją­cych zwią­zek z ży­ciem Gór­nic­kie­go.

Igna­cy Smo­leń­ski po­dał w swej, zresz­tą mało kry­tycz­nej pra­cy o Gór­nic­kim (Prze­gląd Na­uko­wy, War­sza­wa, 1848, p. 105), ko­pję na­pi­su na­grob­ko­we­go, a Alek­san­der Prze­ździec­ki, Wej­nert, Glo­ger, po­więk­szy­li licz­bę do­ku­men­tów, rzu­ca­ją­cych świa­tło na ży­cie pi­sa­rza *); Ma­cie­jow­ski opu­bli­ko­wał w Do­dat­ku kil­ka li­stów, któ­re się prze­cho­wa­ły w bi­bl­jo­te­kach w Sie­nia­wie i Kór­ni­ku.

Wów­czas, gdy pra­co­wa­li­śmy nad złą­cze­niem tych drob­nych, tu i owdzie po­roz­rzu­ca­nych prac o Gór­nic­kim w jed­nę ca­łość, uzu­peł­nio­ną spo­żyt­ko- -

*) P. Bibl. Warsz. 1862. II. 100; 1875. I. 420; III. 139; IV. 422; ar­ty­kuł Ma­cie­jow­skie­go w Bibl. Warsz… zga­dza się zu­peł­nie z roz­dzia­łem tym w "Pi­śmien­nic­twie".

wne­mi ak­ta­mi, – z któ­rych za­rząd ar­chi­wów kra­kow­skie­go i war­szaw­skie­go, oraz bibl… hrab. Za­moj­skie­go, ko­rzy­stać nam po­zwo­lił, a ana­li­zą i kry­ty­ką jego dziel sta­ra­li­śmy się ob­ra­zo­wi pi­sa­rza ko­niecz­ne nadać za­okrą­gle­nie – wów­czas wła­śnie uka­za­ła się pra­ca pana Bro­ni­sła­wa Czar­ni­ka: Ży­wot Łu­ka­sza Gór­nic­kie­go.

We wła­snym in­te­re­sie zmu­sze­ni je­ste­śmy ja­sno okre­ślić nasz sto­su­nek do tego dzie­ła. Gdy pierw­sza część stu­dy­um Czar­ni­ka uka­za­ła się w Prze­glą­dzie Na­uko­wym i Li­te­rac­kim (ze­szyt sierp­nio­wy), była bio­gra­ficz­na część na­szej pra­cy od sze­ściu czy sied­miu mie­się­cy zu­peł­nie już do dru­ku go­to­wa. Na­tu­ral­nie czer­pa­li­śmy wia­do­mo­ści z tych sa­mych do­ku­men­tów, kto­re­mi po­słu­gi­wał się Czar­nik, po­nie­waż on, iak jak i my, zwró­cił się do wy­mie­nio­nych ar­chi­wów i oby­dwaj w rów­nej mie­rze do­świad­czy­li­śmy uprzej­mo­ści pa­nów dy­rek­to­rów, prof. Pa­wiń­skie­go w War­sza­wie i prof. Bo­brzyń­skie­go w Kra­ko­wie. Oso­bi­stym sto­sun­kom swym z p. Zyg­mun­tem Glo­ge­rem za­wdzię­cza p. Czar­nik nie­któ­re wia­do­mo­ści, któ­rych nie po­sia­da­łem, a ja zno­wu za­wdzię­czam panu prof. Przy­bo­row­skie­mu, któ­re­go rad przy tej pra­cy za­się­ga­łem, ko­re­spon­den­cyą Gór­nic­kie­go z kanc­le­rzem Za­moj­skim i dość waż­ny do­ku­ment na­tu­ry urzę­do­wej.

Pra­ca pana Czar­ni­ka daje nam tyl­ko bio­gra­fią Gór­nic­kie­go. W dzie­ła jego nie wni­ka au­tor wca­le, a cha­rak­te­ry­sty­ce męża po­świę­ca za­le­d­wie kil­ka stro­nic. W celu za­po­bie­że­nia wszel­kim nie­po­ro­zu­mie­niom oświad­czam, iż w bi­jo­gra­fii tej au­tor z naj­więk­szą sta­ran­no­ścią i ostroż­no­ścią, ze­brał wszyst­kie, ja­kie tyl­ko są zna­ne, po­je­dyń­cze rysy z ży­cia Gór­nic­kie­go, iż uło­żył z nich moż­li­wie za­okrą­glo­ny ob­raz – po­wia­dam "moż­li­wie za­okrą­glo­ny" dla tego, po­nie­waż o dru­giej po­ło­wie jego ży­cia tak mało po­sia­da­my pew­nych da­nych, iż har­mo­nij­nie skoń­czo­ny ob­raz tym­cza­sem po­zo­stać jesz­cze musi pium de­si­de­riu­ra. Po­glą­dy moje na pra­cę pana Czar­ni­ka, i mój do niej sto­su­nek, do­sta­tecz­nie szcze­gó­ło­wo wy­ło­ży­łem w lip­co­wym ze­szy­cie (1883) war­szaw­skie­go "Ate­neum. "

Czy­sto bi­jo­gra­ficz­na na­tu­ra pra­cy pana Czar­ni­ka, do­sta­tecz­nie uspra­wie­dli­wia na­sze obec­ne wy­da­nie, dla któ­re­go z góry szer­sze za­kre­śli­li­śmy ramy. By­li­śmy przy­tem w moż­no­ści dać więk­szy zbiór dat i tak­tów z ży­cia Gór­nic­kie­go, a nie­któ­re rze­czy in­a­czej (słusz­niej, jak są­dzi­my) przed­sta­wić.

Po grun­tow­nem przej­rze­niu pra­cy pana Czar­ni­ka nie omiesz­ka­li­śmy, ro­zu­mie się, speł­nić obo­wiąz­ku po­wtór­ne­go opra­co­wa­nia bi­jo­gra­ficz­nej czę­ści na­szej pra­cy.

Po­zo­sta­je nam jesz­cze wska­za­nie tych dzieł, któ­re nam jako źró­dła słu­ży­ły, a któ­re w tek­ście w skró­ce­niu cy­tu­je­my. Obok dzieł Gór­nic­kie­go wy­da­nia Tu­row­skie­go, ko­rzy­sta­li­śmy z na­stę­pu­ją­cych:

Vo­igt Georg. Die Wie­der­be­le­bung des clas­si­schen Al­ter­thum oder das er­ste Jahr­hun­dert des Hnma­ni­smus. Zwe­ite Au­fla­ge. Ber­lin 1880.

Ze­iss­berg He­in­rich. Die po­lni­sche Ge­schicht­sc­bre­ibung im Mit­te­lal­ter. Le­ip­zig. 1873.

Szuj­ski Jó­zef. Od­ro­dze­nie i Re­for­ma­cya w Pol­sce. W Kra­ko­wie, 1881.

Se­ne­cae L. An­na­ei Tra­go­ediae ed. Ru­dol­fus Pe­iper et Gu­sta­vus Rich­ter. Lip­siae MDCC­C­LXVII.

Se­ne­cae L. An­na­ei Ope­ra que su­per­sunt ed. Fri­de­ri­cus Ha­ase. Lip­siae MDCC­C­LXVII. Vol. II.

Ca­sti­glio­ne. II Cor­te­gia­no del con­te Bal­des­sarC. pu­blie­ato per cura del'con­te Car­lo Bau­di di Ve­sme Fi­ren­ze. 1854.

Con­to­ri­ni Ca­spa­ris Pa­tri­cii Ve­ne­ti de ma­gi­stra­ti­bus et re­pu­bli­ca Ve­ne­to­rum li­bri qu­inque. Ba­si­liae anno MDXLVII.

Ja­giel­lon­ki pol­skie w XVI wie­ku… przez Alek­san­dra Prze­ździec­kie­go. Kra­ków 1868, Tom III.

Con­sti­tu­cie. Sta­tu­ta y Przy­wi­le­ie, na wal­nych sey­miech ko­ron­nych od Roku Pań­skie­go 1550 aż do Roku 1625 uchwa­lo­ne. W Dru­kar­ni An­drze­ia Piotr­kow­czy­ka, Kró­la J. M. Ty­po­gra­pha, Roku Pań­skie­go 1625.

Pana Czar­ni­ka cy­tu­je­my wszę­dzie, gdzie za­po­ży­cza­my u nie­go to, co nie było nam zna­ne i co do­pie­ro jego pra­ca na jaw wy­do­by­ła. Od­pi­sy ak­tów, któ­re nam obu po­zy­skać się uda­ło ozna­czam datą, tak że je czy­tel­nik z ła­two­ścią od­na­leźć może w Do­dat­ku u pana Czar­ni­ka. Nie­zna­ne p. Czar­ni­ko­wi li­sty i wspo­mnia­ny do­ku­ment z bibl. Za­moj­skich ogło­si­łem w "Ate­neum" (li­piec 1883 T. III 186 – 202). Cał­ko­wi­ty ma­te­ry­ał znaj­dzie czy­tel­nik ze­bra­ny w po­ja­wić się ma­ją­cem wkrót­ce wy­da­niu dzieł Gór­nic­kie­go.

Do do­kład­nej cha­rak­te­ry­sty­ki Gór­nic­kie­go po­zo­sta­je jesz­cze wie­le, wie­le do do­da­nia. Nie­licz­ne bar­dzo pra­ce na­tem polu spe­cy­al­nie, jak i w ogó­le na polu ca­łej li­te­ra­tu­ry XVI wie­ku, a głów­nie brak prac o sto­sun­ku Włoch do pol­skich hu­ma­ni­stów owe­go cza­su, nie­chaj sła­żą za uspra­wie­dli­wie­nie wie­lu bra­ków, ja­kie sami w sta­dy­um tem od­czu­wa­my.

Wro­cław, w Wrze­śniu 1883.

Ra­fał Lo­wen­feld.WSTĘP.

Dwa wiel­kie so­bo­ry w Kon­stan­cyi (1414 – 1418) i w Ba­zy­lei (1431 – 1443) wy­wo­ła­ły roz­sze­rze­nie w ca­łej Eu­ro­pie wło­skie­go ru­chu hu­ma­ni­stycz­ne­go, któ­ry do­ko­nał tak wiel­kie­go prze­wro­tu w na­uce ów­cze­snej. Oso­bi­ste sto­sun­ki, ja­kie człon­ko­wie zgro­ma­dzeń uczo­ne­go du­cho­wień­stwa po­za­wią­zy­wa­li mię­dzy sobą, wpły­nę­ły na roz­wój umy­sło­we­go ży­cia wszyst­kich in­nych lu­dów eu­ro­pej­skich, a tem sa­mem za­pew­ni­ły no­we­mu kie­run­ko­wi zwy­cięz­two i w kra­inach poza al­pej­skich. Wspól­ny ję­zyk uczo­nych był grun­tem, na któ­rym przy­jąć się mógł hu­ma­nizm i po­trze­ba było je­dy­nie żyw­szej po­bud­ki, aby wszyst­kie inne ludy ów­cze­snej cy­wi­li­za­cyi przy­ję­ły stu­dya kla­sycz­nej sta­ro­żyt­no­ści w du­chu wło­skim. Cu­dzo­ziem­ców ude­rzy­ła wyż­szość wy­so­kie­go wy­kształ­ce­nia wło­skich do­stoj­ni­ków ko­ścio­ła i tem obu­dzo­ną w nich zo­sta­ła dąż­ność do­rów­na­nia im. Dąż­ność owa zna­la­zła po­karm w roz­sze­rza­nych wów­czas pi­smach i mo­wach naj­wy­bit­niej­szych ta­len­tów, jak Pog­gie, Pius II, a to dzię­ki nie­stru­dzo­nej dzia­łal­no­ści Ku­ryi, któ­ra do­ko­ny­wa­ła tego z re­zul­ta­ta­mi naj­szczę­śliw­sze­mi za po­śred­nic­twem agen­tów i po­słów, ob­jeż­dża­ją­cych całą ka­to­lic­ką Eu­ro­pę.

Wy­tknię­cie do­kład­ne dróg, po któ­rych idee hu­ma­ni­stycz­ne do­sta­ły się do Pol­ski, bę­dą­ce wów­czas w epo­ce wstą­pie­nia do ru­chu umy­sło­we­go za­cho­du, po­zo­sta­nie jesz­cze dłu­go nie­roz­wią­za­nem za­da­niem. Nie je­ste­śmy w moż­no­ści wy­ka­za­nia wszę­dzie pierw­sze­go im­pul­su ży­cia umy­sło­we­go, przy­czy­no­we­go związ­ku, ale wszę­dzie za­uwa­ży­my szyb­ko ob­ja­wia­ją­cy się sku­tek. Na so­bo­rze w Kon­stan­cyi znaj­do­wa­li się wśród przed­sta­wi­cie­li Pol­ski rek­tor uni­wer­sy­te­tu Pa­weł Wło­dzi­mierz i An­drzej La­ska­ry z Go­sła­wic. Pierw­szy wrę­czył za po­śred­nic­twem koła nie­miec­kie­go, do któ­re­go za­li­czo­no i Po­la­ków, trak­tat o na­wró­ce­niu po­gan, dru­gi god­nie re­pre­zen­to­wał oj­czy­znę dwie­ma mo­wa­mi po­wi­tal­ne­mi, ad­re­so­wa­ne­mi: jed­na do pa­pie­ża, dru­ga do ce­sa­rza. Od­zna­czył się rów­nież mnich z Tyń­ca, Mi­ko­łaj Na­son… któ­ry spra­woz­da­nie wi­zy­ta­to­rów Jana de Vin­zel­les i Ar­chau­bal­da de Vil­lars o klasz­to­rach re­gu­ły Clu­gny, uzu­peł­nił po­da­niem prze­glą­du pol­skich fi­lij tego za­ko­nu.

Na so­bo­rze w Ba­zy­lei spo­ty­ka­my więk­szą licz­bę pol­skich uczo­nych: Sta­ni­sła­wa Cioł­ka z Po­zna­nia, kanc­le­rza Jana Ko­niec­pol­skie­go, dzie­ka­na Mi­ko­ła­ja La­soc­kie­go z Kra­ko­wa, ka­no­ni­ka Jana Lut­ka­zBrze­zic, ma­gi­stra Mi­ko­ła­ja Ko­złow­skie­go, ar­chi­dy­ako­na Der­sła­wa z Kra­ko­wa, dok­to­ra de­cre­to­ru­in Jana El­go­tha, pro­bosz­cza Mar­ci­na z Wil­na, Sę­dzi­wo­ja z Cze­chla. Otrzy­ma­li oni tu­taj, gdzie obok uczo­nych wszyst­kich kra­jów ze­bra­li się w wi­do­kach do­brych in­te­re­sów i han­dla­rze ksią­żek ze swe­mi ma­nu­skryp­ta­mi – po­tęż­ny im­puls ży­cia umy­sło­we­go, któ­ry pod­niósł li­te­ra­tu­rę pol­ską do wy­ży­ny, jaką w XVI wie­ku osią­gnąć mia­ła.

Z Ba­zy­lei też do­sta­ły się pierw­sze hu­ma­ni­stycz­ne rę­ko­pi­sy do Pol­ski. Licz­bę ich znacz­nie po­więk­szy­ły re­zul­ta­ty z wło­skiej po­dró­ży Jana Dłu­go­sza. Ten po­seł Zbi­gnie­wa Ole­śnic­kie­go przy­wiózł z sobą do Pol­ski Kur­ciu­sza, Ju­sti­na, Sal­lu­stiu­sza i Li­wiu­sza "Quid quid in usu est" oraz i kil­ka to­mów Cy­ce­ro­na. Cho­ciaż Dłu­go­sza w żad­nym ra­zie do hu­ma­ni­stów za­li­czyć nie moż­na, wia­do­mem jed­nak jest, że i on już po­dzi­wiał "wło­ską gład­kość sty­lu" i jej głów­ne­go przed­sta­wi­cie­la Ene­asza Syl­wiu­sza, któ­re­go li­sta­mi po­słu­gi­wał się kil­ka­krot­nie, jako źró­dła­mi dla swe­go dzie­ła hi­sto­rycz­ne­go. Wło­skie jego po­dró­że przy­pa­da­ją na tę chwi­lę, kie­dy w Pol­sce po­pie­ra­no przy­ję­cie wło­skiej na­uki z peł­ną świa­do­mo­ścią jej wy­so­kiej war­to­ści. Nie­za­prze­czo­ne za­słu­gi na­tem polu po­ło­żył zwierzch­nik Dłu­go­sza kar­dy­nał Zbi­gniew Ole­śnic­ki. Sku­tek wło­skie­go wpły­wu przed epo­ką dzia­łal­no­ści Zbi­gnie­wa Ole­śnic­kie­go daje się jed­nak tu i owdzie przy­pu­ścić, a na­wet i wy­ka­zać. Taki bo­wiem wy­pa­dek jak świet­na mowa Fi­lel­fa wy­po­wie­dzia­na na we­se­lu Wła­dy­sła­wa 5 Mar­ca 1424 r., na któ­re przy­je­chał z kar­dy­na­łem Bran­da, nie mógł przejść bez po­bu­dze­nia no­wych stron ży­cia umy­sło­we­go. Zbyt swo­bod­nej tre­ści po­ezye, znaj­du­ją­ce się w po­śród wy­jąt­ków z Owi­dy­ju­sza w rę­ko­pi­sie Li­ber can­cel­la­riae Sta­ni­sła­wa Cioł­ka, bez wzglę­du na to, czy jego są pió­ra, świad­czą o ze­tknię­ciu się z mniej su­ro­we­mi po­glą­da­mi etycz­ner­ni Wło­chów. Na­pa­dy Sę­dzi­wo­ja z Cze­chla na ja­kąś rzeź­bę, przed­sta­wia­ją­cą w na­iw­ny spo­sób ów­cze­sny Naj­święt­szą Ma­ryą Pan­nę, jako ziem­ską mat­kę w chwi­li bó­lów po­ro­du *), są już ra­czej owo­cem, po­glą­da­mi hu­ma­ni­stycz­ne­mi, uszla­chet­nio­nych po­jęć o sztu­ce – przy­po­mi­na się, że Sę­dzi­woj z Cze­chla od­zna­czał się na so­bo­rze w Ba­zy­lei, wy­so­kim stop­niem po­boż­no­ści, po­nie­waż naj­wyż­sza na­wet de­wo­cyą re­li­gij­na nie pod­nio­sła pro­te­stu prze­ciw­ko temu brzyd­ko re­ali­stycz­ne­mu utwo­ro­wi.

Do uni­wer­sy­te­tu zdo­łał hu­ma­nizm przed epo­ką dzia­łal­no­ści Zbi­gnie­wa Ole­śnic­kie­go wtar­gnąć tyl­ko z trud­no­ścią. Grze­gorz z Sa­no­ka wy­wo­łał oko­ło roku 1440, czy­ta­jąc Bu­ko­li­kę i Geo­r­gi­kę Wir­gi­liu­sza, ob­ja­śnia­jąc sa­ty­ry Ju­ve­na­la i ko­me­dye Plau­tu­sa, któ­rych kil­ka miał od­kryć i na­śla­do­wać **) ta­kie ogól­ne zdzi­wie­nie, iż na­wet star­si lu­dzie przy­cho­dzi­li słu­chać jego wy­kła­dów. Lecz żyw­sze­mi i pro­duk­tyw­niej­sze­mi sta­ły się sto­sun­ki pol­sko-wło­skie do­pie­ro od chwi­li za­bie­gów wiel­kie­go kar­dy­na­ła.

Zbi­gniew Ole­śnic­ki zwró­cił się do Ene­asza Syl­wiu­sza Pic­co­lo­mi­nie­go, póź­niej­sze­go pa­pie­ża Piu­sa II, z proś­bą o przy­sła­nie mu zbio­ru jego li­stów. Zna­ko­mi­ty hu­ma­ni­sta, speł­nia­jąc ży­cze­nie wpły­wo­we­go przy­ja­cie­la, nie mógł się dość na­chwa­lić ła­twej i ele­ganc­kiej ła­ci­ny Ole­śnic­kie­go.

Dłu­gosz w swem spra­woz­da­niu z po­dró­ży wrę-

______________

*) z. 191.

**) Z. 346, 345.

czo­nem kar­dy­na­ło­wi, któ­ry przez nie­go prze­słał był li­sty i po­da­run­ki dla Pi­ce­olo­mi­nie­go: Cho­ciaż wy­so­ko ce­nił on po­da­run­ki prze­sła­ne mu przez kar­dy­na­ła pol­skie­go, wyż­szy jed­nak sto­pień za­do­wo­le­nia wy­wo­łał w nim wasz list. Za­do­wo­le­nia tego na­wet ukryć nie po­tra­fił; z li­stem udał się do kan­ce­la­ryi ce­sar­skiej, do radz­ców kró­lew­skich, tam im go prze­czy­tał, nie szczę­dząc po­chwał i wy­ra­ża­jąc zdzi­wie­nie, iż z na­sze­go kra­ju bar­ba­rzyń­skie­go otrzy­mać mógł list tak wy­mow­ny. Z Niem­ców szy­dził on mniej wię­cej w ten spo­sób: list, w mo­ich znaj­du­ją­cy się rę­kach za­wsty­dza was nie­po­mier­nie, jest on bo­wiem tak pięk­ny i w my­śli bo­ga­ty, że nie wiem, czy mi się uda god­nie nań od­po­wie­dzieć. List ten jest oczy­wi­stym do­wo­dem, iż znaj­du­ją się w Pol­sce umy­sły wy­so­ko sto­ją­ce za­rów­no w teo­ryi, jak i w prak­ty­ce, pod­czas gdy wy je­ste­ście tak gnu­śni i nie­dba­li, że w ca­łych Niem­czech nie znaj­dzie się nikt zdol­ny do na­pi­sa­nia po­dob­nie pięk­ne­go li­stu.

W roku 1450 nad­szedł do Pol­ski upra­gnio­ny zbiór li­stów wraz ze sław­ną roz­pra­wą "o nędz­nem ży­ciu dwo­ra­ków" i osła­wio­ną no­wel­lą "Eu­ry­alus i Lu­cre­tia. "

Cho­ciaż Zbi­gniew przy­zna­wał się do nie­moż­no­ści na­śla­do­wa­nia sta­rych mi­strzów i po­prze­sta­wa­nia na wzo­rach ich wło­skich uczniów, stu­dy­ował jed­nak, po­mi­mo cią­żą­ce­go na nim brze­mie­nia czyn­no­ści urzę­do­wych, rzym­skich kla­sy­ków, cze­go ja­sno do­wo­dzi cy­ta­ta Cy­ce­ro­na "De of­fi­ciis, " za­war­ta w mo­wie, wy­po­wie­dzia­nej z oka­zyi ja­kiejś uro­czy­sto­ści ko­ściel­nej, a na wro­tach ko­ścio­ła wy­wie­szo­nej.

Zbi­gniew Ole­śnic­ki umarł w r. 1455.

Od tego cza­su za­czy­na hu­ma­nizm zy­ski­wać co­raz wię­cej grun­tu, tak na dwo­rze, jak i na uni­wer­sy­te­cie.

Aka­de­mia kra­kow­ska, gdzie li­czo­no pre­lek­cye na spo­sób wło­ski (to jest od 14 do 22 go­dzin) była osta­tecz­nie pla­cem boju, na któ­rym od­by­ła się roz­strzy­ga­ją­ca wal­ka hu­ma­ni­zmu z du­chem scho­la­stycz­nym. W roku 1449 za­ło­żo­nem zo­sta­ło Col­le­gium mi­nus, a wpo­śród po­je­dyń­czych bo­ga­to upo­sa­żo­nych ko­le­gia­tur spo­ty­ka­my ka­te­drę re­to­ry­ki Cy­ce­ro­na, ka­te­drę ła­ciń­skich au­to­rów, do któ­rych za­li­cza­no obok Bo­ethiu­sa i Ala­nu­sa, Wir­gi­liu­sza, Owi­diu­sza, Ho­ra­ce­go i Te­ren­cy­usza. Dwa­dzie­ścia lat póź­niej (1472) wstą­pił do aka­de­mii jako stu­dent Kal­li­mach, w 1473 znaj­do­wał się tam jako czło­nek uni­wer­sy­te­tu Mi­chał z Wie­lu­nia, a w 1476, gdy po spa­le­niu col­le­gium mi­nus, Sy­xtus IV, gor­li­wy me­ce­nas hu­ma­ni­zmu za­twier­dził jego od­bu­do­wa­nie – po­stęp no­we­go kie­run­ku usta­lił się już istot­nie. Obok Cy­ce­ro­na pla­nem ob­ję­ty był i Qu­in­ti­lian; na cze­le po­etów sta­li Wir­gi­liusz i Owi­diusz.

Jan z Oświe­ci­ma, zwy­cza­jem hu­ma­ni­stów Jo­han­nes Sa­cra­nus zwa­ny, uczeń Fi­lel­fa zo­stał ku koń­co­wi XV stu­le­cia ob­ra­nym kil­ka­krot­nie dzie­ka­nem fa­cul­ta­tis ar­tium i rek­to­rem uni­wer­sy­te­tu. Za jego cza­sów od­by­ła się ima­try­ku­la­cya póź­niej­sze­go pro­fe­so­ra uni­wer­sy­te­tu tübing­skie­go, Hen­ri­cu­sa Be­be­liu­sa, wy­stą­pie­nie nie­miec­kie­go hu­ma­ni­sty Kon­ra­da Cel­te­sa i za­ło­że­nie w aka­de­mii sto­wa­rzy­sze­nia So­da­li­tas Vi­stu­la­na.

Owo sto­wa­rzy­sze­nie sta­no­wić mia­ło, tak jak wło­skie aka­de­mie pla­toń­skie, cen­trum wszel­kich da – żeń hu­ma­ni­stycz­nych. Głów­ną rolą od­gry­wa­li Cel­tes i Kal­li­mach. Ten ostat­ni wła­ści­wie Fi­lip­po Bu­ono­cor­si zwa­ny, uciekł był z Włoch wów­czas, gdy roz­wią­za­nem zo­sta­ło sto­wa­rzy­sze­nie "So­da­li­tas li­te­ra­ria, " za­ło­żo­ne przez jego na­uczy­cie­la, Pom­po­niu­sza Leto, prze­sa­dzo­ne­go mi­ło­śni­ka sta­ro­żyt­no­ści i gdy oko­ło dwu­dzie­stu uczniów uwię­zio­no w sku­tek rzu­co­ne­go na nich po­dej­rze­nia, ja­ko­by się od­da­wa­li nie­chrze­ściań­skim i re­pu­bli­kań­skim roz­ko­szom. Cel­tes i Kal­li­mach chcie­li nie­za­leż­nie od zwierzch­nic­twa aka­de­mii z po­mo­cą po­dob­ne­go sto­wa­rzy­sze­nia wpły­nąć na koła uni­wer­sy­tec­kie i w tym du­chu cały uni­wer­sy­tet zre­for­mo­wać, jak to się póź­niej w Wied­niu uda­ło prze­pro­wa­dzić Cel­te­so­wi.

Po krót­kim po­by­cie opu­ścił Cel­tes, nie­wia­do­mo z ja­kiej przy­czy­ny Pol­skę, lecz koło, któ­rem po­tra­fił się oto­czyć, sil­nem było tak pod wzglę­dem licz­by, jak i zna­cze­nia. Ko­le­dzy i ucznio­wie po­par­li dzie­ło przez nie­go roz­po­czę­te. Przy­ja­ciół­mi jego byli: zna­ko­mi­ty astro­nom Woj­ciech z Bruz­dze­wa, któ­re­go sła­wa ścią­gnę­ła wła­ści­wie Cel­te­sa do Kra­ko­wa, tak jak póź­niej Mi­ko­ła­ja Ko­per­ni­ka, le­karz Ur­si­nus, słyn­ny uczo­ny wro­cław­ski Si­gi­smun­dus Fu­si­lius (Ga­stin­ger), grek Sa­lem­nius z De­los. Z młod­szych iego stron­ni­ków wy­róż­ni­li się Lau­ren­tius Cor­ri­nus No­vo­fo­reu­sis (Rabę z Neu­mark­tu na Szlą­sku), Jo­han­nes Rha­gius Aesti­cam­pia­nus (Rak Som­mer­feld), do któ­rych zno­wu przy­łą­czy­li się: Ma­ciej Drze­wic­ki, Piotr z Bni­na, Erazm Cio­łek i inni.

Jak bar­dzo dwór so­li­da­ry­zo­wał się z mę­ża­mi no­we­go kie­run­ku, do­wo­dzi nam wy­róż­nie­nie, ja­kie­go do­zna­li oni ze stro­ny mo­nar­chów. Wy­żej wy­mie­nio­ny

Jan z Oświe­ci­ma był spo­wied­ni­kiem trzech kró­lów: Jana Ol­brach­ta, Alek­san­dra i Zyg­mun­ta, a ostat­nio wy­li­cze­ni stron­ni­cy Cel­te­sa: Ma­ciej Drze­wic­ki, Piotr z Bni­na, Woj­ciech z Bruz­dze­wa i Erazm Cio­łek peł­ni­li obo­wiąz­ki se­kre­ta­rzy na dwo­rze po­przed­ni­ka Zyg­mun­ta.

Więk­szą do­nio­sło­ścią, niż wpływ tych mę­żów, było uprzy­wi­le­jo­wa­ne sta­no­wi­sko, zaj­mo­wa­ne u dwo­ru przez wy­chodź­cę wło­skie­go Fi­lip­po Bu­ona­cor­si; był on jesz­cze przez Ka­zi­mie­rza Ja­gie­loń­czy­ka mia­no­wa­nym na­uczy­cie­lem jego młod­szych dzie­ci póź­niej­szych kró­lów, Ol­brach­ta i Alek­san­dra. Gięt­ki i by­stry, jak wszy­scy hu­ma­ni­ści, po­tra­fił za­skar­bić so­bie ła­ski Zbi­gnie­wa Ole­śnic­kie­go, a jego sło­wo mia­ło tyle wagi u kró­lew­skie­go ucznia, iż brat kró­la, Fry­de­ryk to­nem wy­rzu­tu pi­sze mu, że sło­wo jed­ne­go cu­dzo­ziem­ca wię­cej ma u nie­go zna­cze­nia, niż au­to­ry­tet wie­lu, a na­wet jego (Fry­de­ry­ka) god­ność *).

Dzie­ła zna­ne pod ty­tu­łem "rady Kal­li­ma­cha" i "de in­sti­tu­tio­ne re­gii pu­eri" nie po­cho­dzą z pió­ra tego wło­skie­go hu­ma­ni­sty, lecz no­szą tak wy­raź­ne pięt­no jego du­cha, iż sta­no­wią naj­wy­mow­niej­sze świa­dec­two jego głę­bo­kie­go i da­le­ko się­ga­ją­ce­go wpły­wu.

Jest to dla nas w re­zul­ta­cie obo­jęt­nem, kto był au­to­rem dzie­ła: o wy­cho­wa­niu księ­cia, ofia­ro­wa­ne­go swej sy­no­wej przez wy­so­kie­go wy­kształ­ce­nia kró­lo­wę Elż­bie­tę, uczen­ni­cę Ene­asza Syl­wiu­sza, czy nim był, jak przy­pusz­cza Ze­iss­berg, Era­zmus Cio­łek, czy

____________

*) Szuj­ski, 20.

też Ma­ciej Drze­wic­ki lub je­den z wie­lu uczo­nych wło­chów, wów­czas w Pol­sce ży­ją­cych; jest ono bo­wiem tak du­chem wło­skie­go hu­ma­ni­zmu owia­ne, że nie moż­na wąt­pić, iż koło, z któ­re­go wy­szło i dla któ­re­go zo­sta­ło stwo­rzo­nem, w po­glą­dach ży­cio­wych naj­zu­peł­niej zbli­żo­nem być mu­sia­ło do wyż­sze­go to­wa­rzy­stwa wło­skie­go.

Naj­pięk­niej­szą ła­ci­ną pi­sa­ne, za­wie­ra ono zbiór wska­zó­wek z dzie­dzi­ny mo­ral­no­ści i po­li­ty­ki, ilu­stro­wa­nych przy­kła­da­mi, czer­pa­ne­mi przez au­to­ra po czę­ści z hi­sto­ryi domu Ja­giel­lo­nów, a po czę­ści z hi­sto­ryi sta­ro­żyt­nej, głów­nie z ży­cia Cy­ru­sa. Kal­li­mach jest w tem dzie­le kil­ka­krot­nie jako au­to­ry­tet cy­to­wa­ny. Con­si­lium Cal­li­ma­chi, rady da­wa­ne kró­lo­wi prze­ciw­ko wy­ma­ga­ją­cej szlach­cie, sta­no­wią pa­mięt­ni­ki w du­chu Ma­chia­ve­low­skim, zło­żo­ne z trzy­dzie­stu pię­ciu krót­kich ar­ty­ku­łów. Nie­któ­re ar­ty­ku­ły przy­po­mi­na­ją żywo "Mo­nu­men­tum" Jana Ostro­ro­ga, któ­re­go po­li­tycz­nych po­glą­dów od­dźwię­ki znaj­du­ją się jesz­cze w pi­smach Gór­nic­kie­go. I w tych "Ra­dach" jest au­tor­stwo Fi­li­pa Bu­ona­cor­si wąt­pli­wem; nam ato­li nie za­le­ży na oso­bie au­to­ra, a na wy­gło­szo­nych przez nie­go po­glą­dach. Z nie­za­prze­czo­ną jaw­no­ścią wska­zu­ją one na źró­dło no­wo­cze­sne­go wy­kształ­ce­nia na Wło­chy.

Kal­li­mach two­rzył żywą, że tak po­wie­my, dro­gę ko­mu­ni­ka­cyj­ną po­mię­dzy pań­stwem sło­wiań­skiem, któ­re jako dziec­ko ko­ścio­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go bli­żej było spo­krew­nio­nem z za­cho­dem Eu­ro­py, niż ze wscho­dem – a kra­iną hu­ma­ni­zmu, któ­rej cały świat ów­cze­snej cy­wi­li­za­cyi do­bro­wol­nie przy­zna­wał za­szczyt­ne sta­no­wi­sko na­czel­ne­go kie­row­nic­twa.

Sto­sun­ki wza­jem­ne uczo­nych hu­ma­ni­stów wy ra­zi­ły sie naj­cha­rak­te­ry­stycz­niej w for­mie li­stu: Już Ene­asz Si­lvius i Zbi­gniew Ole­śnic­ki, nie zna­jąc się oso­bi­ście, żywą z sobą pro­wa­dzi­li ko­re­spon­den­cya. Oni to wy­wal­czy­li w Pol­sce ko­re­spon­den­cyi li­te­rac­kiej pra­wo oby­wa­tel­stwa, i zna­leź­li na­śla­dow­ców.

Kal­li­mach utrzy­my­wał li­stow­ne sto­sun­ki z naj­wy­bit­niej­sze­mi wło­skie­mi oso­bi­sto­ścia­mi. Wiel­ki pla­to­ni­sta Mar­si­lius Fi­cinns pi­sy­wał do nie­go w to­nie naj­przy­jaź­niej­szym, do­łą­cza­jąc do li­stów po­da­run­ki w książ­kach, za któ­re Bu­ona­cor­si wy­wdzię­czał się pięk­ne­mi fu­tra­mi i róż­ne­mi in­ne­mi pło­da­mi. Od Fi­ciu­sa otrzy­mał dzie­ła Pla­to­na, w zna­ko­mi­tym prze­kła­dzie ła­ciń­skim tego hu­ma­ni­sty, ka­ta­log jego dzieł, oraz trzy eg­zem­pla­rze dzie­ła "De sole et de nu­mi­ne" "aby mógł nie­mi dwóch przy­ja­ciół ob­da­ro­wać. " Po­dob­ny sto­su­nek łą­czył go z An­ge­lem Po­li­zia­no, Waw­rzyń­cem Me­di­ci, Ugo­li­nu­sem Ve­ri­nu­sem i wie­lu in­ny­mi wło­cha­mi.

Przed­staw­my so­bie te­raz wpływ tego rnę­ża, z jego ro­zu­mem, jego nad­zwy­czaj­ną by­stro­ścią umy­słu, za­po­bie­gli­wo­ścią, wy­ra­cho­wa­niem, jego sze­ro­kiem wy­kształ­ce­niem, skoń­czo­nym sty­lem, jego sztu­ką umie­jęt­ne­go wy­zy­ska­nia wzglę­dów moż­nych, umie­jęt­no­ścią oka­za­nia się im nie­zbęd­nym, przed­staw­my so­bie tego praw­dzi­we­go hu­ma­ni­stę, jako cen­trum to­wa­rzy­stwa dwor­skie­go.

A z dwo­rem w jed­nym du­chu po­stę­po­wa­ła aka­de­mia. Praw­da, że za­le­d­wie dla hu­ma­ni­zmu wy­wal­czo­na, wkrót­ce jej ka­te­dry, z któ­rych pły­nę­ła oświa­ta hu­ma­ni­stycz­na, opróż­nio­ne­mi zo­sta­ły. Dru­gą po­ło­wę XV stu­le­cia na­zy­wa­ją (Ze­is­berg) przed­wcze­snem od­ro­dze­niem Pol­ski; pierw­sza po­ło­wa XVI stu­le­cia by­ła­by za­tem wła­ści­wą epo­ką od­ro­dze­nia. Ku koń­co­wi stu­le­cia strzą­snę­ła jak hu­ra­gan re­ak­cya ka­to­lic­ka, któ­rej uwa­gi nie uszedł ści­sły zwią­zek po­mię­dzy no­wo­cze­snym kie­run­kiem a pod­ko­pa­niem wia­ry, wszyst­kie za­rod­ki i kwie­cie hu­ma­ni­zmu; po­ezya pol­ska pod ożyw­czym po­dmu­chem wia­trów po­łu­dnia za­le­d­wie po­wsta­ła, za­mie­ra w lo­do­wa­tej at­mos­fe­rze przy­mu­su wy­zna­nio­we­go.

Ale krót­ka epo­ka od­ro­dze­nia jak­żeż wie­le do ży­cia po­bu­dzi­ła! Na uni­wer­sy­te­cie wrza­ła wciąż za­rów­no go­rą­ca wal­ka sta­rych, nie­ugię­tych Ary­sto­te­li­stów prze­ciw­ko no­wo­cze­snym, któ­rych zwy­cięz­two żad­nej nie pod­le­ga­ło wąt­pli­wo­ści. An­glik, Co­xius w roku 1518 wy­mie­nia szes­na­stu pro­fe­so­rów uni­wer­sy­te­tu kra­kow­skie­go, mia­nu­jąc ich gwiaz­da­mi na ho­ry­zon­cie hu­ma­ni­zmu *).

Bi­sku­pi kra­kow­scy, pia­stu­ją­cy za­ra­zem urząd kanc­le­rzy uni­wer­sy­te­tu, hoł­do­wa­li hu­ma­ni­zmo­wi. Ko­nar­ski, To­mic­ki, Gam­rat i Ma­cie­jow­ski po­pie­ra­li kla­sy­cyzm, sto­jąc sami na wy­so­ko­ści hu­ma­ni­stycz­ne­go wy­kształ­ce­nia.

Sa­mu­el Ma­cie­jow­ski, ten sam któ­ry wy­stę­pu­je jako głów­na oso­ba w dwo­rza­ni­nie Gór­nic­kie­go, zbu­do­wał so­bie nad Prąd­ni­kiem pięk­ny dom w "kształ­cie wło­skim" (Dw. 10), gdzie gar­nął ku so­bie obie­cu­ją­cą mło­dzież, ob­co­wał z nią "jako oj­ciec z syny"

_____________

*) Szuj­ski, 158.

kształ­cił ją we wszyst­kich cno­tach szlach­ci­ca, bę­dąc jej sam we wszyst­kiem wzo­rem i przy­kła­dem nie­prze­ści­gnio­nym.

A iluż to po za ob­rę­bem mu­rów uni­wer­sy­tec­kich ba­da­ło i na­śla­do­wa­ło sta­ro­żyt­nych kla­sy­ków, je­dy­nie na prze­kór usi­ło­wa­niom scho­la­stycz­ne­go kie­run­ku. Se­nat usi­ło­wał nada­rem­nie wy­przeć no­we­go du­cha. Wszel­kie re­for­my ogra­ni­cze­nia i za­ka­zy­wa­nie nie po­ma­ga­ły, jed­ne­go tyl­ko do­pię­to – uni­wer­sy­tet zo­stał wy­lud­nio­nym.

Kto chciał po­znać praw­dzi­wy, nie­spa­czo­ny hu­ma­nizm, cią­gnął do kra­iny hu­ma­ni­zmu.

Król, któ­ry swą uczo­ną mał­żon­kę przy­wiózł z Włoch (1519), wy­dał (1534) za­kaz stu­dy­owa­nia na za­gra­nicz­nych uni­wer­sy­te­tach, i sta­rał się po­przeć uni­wer­sy­tet kra­jo­wy, na­da­jąc pro­fe­so­rom szla­chec­two, lecz wszyst­ko na­próż­no! W roku 1543 znie­sio­nym zo­stał za­kaz w na­dziei, że wy­kształ­ce­nie zdol­niej­szych umy­słów za gra­ni­cą po­prze na­ukę kra­jo­wą i nowy jej nada po­lot.

Myśl to była szczę­śli­wa. Kto tyl­ko po­sia­dał ja­kie ta­kie zdol­no­ści, lub też na­być pra­gnął wy­kształ­ce­nia, jako rzecz mody – a bo­ga­ta mło­dzież szla­chec­ka po czę­ści in­a­czej nie my­śla­ła – ten cią­gnął do kra­ju nauk i sztuk. W Pa­dwie i Bo­lo­nii po­two­rzy­ły się całe ko­lo­nie pol­skie; w Pa­dwie miał na­wet Woj­ciech Kry­ski za­ło­żyć ro­dzaj pol­skiej aka­de­mii. (Dw. 14). Wszy­scy wy­bit­niej­si mę­żo­wie pol­scy XVI wie­ku – po­eci, mów­cy i po­li­ty­cy – za­wdzię­cza­li na­ukę swą wło­chom. Sam król, na któ­re­go dwo­rze każ­dy uzdol­nio­ny znaj­do­wał upo­sa­że­nie, był wy­cho­wań­cem mat­ki wlosz­ki i uczniem wło­skich uczo­nych, przez nią na na­uczy­cie­li wy­bra­nych. Mał­żon­ka Zyg­mun­ta Sta­re­go za­szko­dzi­ła może kra­jo­wi pod wzglę­dem po­li­tycz­nym, lecz kul­tu­ra kra­jo­wa za­wdzię­cza jej wie­le. Pięk­na me­dy­olan­ka spro­wa­dzi­ła z sobą do Pol­ski wło­ski dwór; po­pie­ra­ła roz­wój owych form ze­wnętrz­nych, to­wa­rzy­szą­cych wyż­sze­mu wy­kształ­ce­niu, i sta­ją­cych się po­wo­li po­trze­bą nie­odzow­ną, a sama, jak wszyst­kie włosz­ki wyż­szych sfer to­wa­rzy­skich, była adept­ką na­uki i sztu­ki. Do ar­chi­tek­tu­ry pol­skiej wnio­sła ona – o ma­lar­stwie nic nie wie­my – styl od­ro­dze­nia, dwo­ro­wi do­da­ła wdzięk szla­chet­ne­go zbyt­ku – mu­zy­ki, a swe znacz­ne zdol­no­ści umy­sło­we po­świę­ci­ła wy­cho­wa­niu syna. Zyg­munt Au­gust był du­chem za­wsze wię­cej wło­chem niż po­la­kiem; jego na­uka i szla­chet­ne wy­kształ­ce­nie, za­mi­ło­wa­nie i po­pie­ra­nie nauk i sztuk są dzie­dzic­twem po mat­ce włosz­ce.

We­dług zda­nia So­li­kow­skie­go, był on naj­uczeń­szym księ­ciem, ja­kie­go Pol­ska do­tych­czas po­sia­da­ła: "Lin­gu­am no­rat la­ti­nam, ita ut eam non so­lum in­tel­li­ge­ret, ve­rum etiam et ge­nus di­cen­di ac pon­de­ra ver­bo­rum ac­cu­tis­si­me per­spi­ce­ret… Atque haec qu­idem in la­ti­na, ca­ete­rum po­pu­la­res il­las Ita­li­cam, Ger­ma­ni­cam, Sla­vo­ni­cas lin­gu­as omnes, in ii­sque adeo, ut ne hoc etiam ta­ce­am, no­stram im­pri­mis po­lo­ni­cam ita cal­lu­it, ut ne­scias, quum lo­qu­en­tem au­di­res, cu­ia­tem esse po­tis­si­mum exi­sti­mes. "

Wy­so­ko wy­kształ­co­ny ksią­że na­zwo­ły­wał na dwór swój po­etów i uczo­nych, i nie raz spo­ty­ka­my się z po­dob­nem, jak u Gór­nic­kie­go zda­niem, iż lu­dzie w po­li­ty­ce pań­stwo­wej wca­le nie za­słu­że­ni "ob ele­gans in­ge­nium eru­di­tio­ne­mą­ue siu­gu­la­rem in pan – gen­dis. car­mi­ni­bus" *) zjed­ny­wa­li so­bie jego ła­ski wy­so­kie, urzę­da­mi i god­no­ścia­mi by­wa­li ob­sy­py­wa­ni. Jego dwór był od­bi­ciem owych wło­skich dwo­rów muz, gdzie ksią­żę­ta ob­co­wa­li z uczo­ny­mi, jak ze swo­imi rów­ny­mi, gdzie szla­chec­two du­cha wy­żej ce­nio­nem było, niż wy­pa­dek wy­so­kie­go uro­dze­nia.

Na dwo­rze Zyg­mun­ta Au­gu­sta roz­ko­szo­wa­no się szorst­kim dow­ci­pem Reja, tak jak na dwo­rze Me­dy­ce­uszów z za­do­wol­nie­niem czy­ta­no fa­ce­cye Pog­gia. Tu­taj uwiel­bia­no Ko­cha­now­skie­go, prze­pi­sy­wa­no so­bie jego peł­ne hu­mo­ru Fo­ri­co­enia, z rąk do rąk prze­cho­dzi­ły jego dow­cip­ne frasz­ki, a gdy po­eta dla któ­re­go ha­ła­śli­we, we­so­łe ży­cie dwor­skie wkrót­ce wszel­ki po­wab stra­ci­ło "do­brym to­wa­rzy­szom gwo­li" wy­szedł na chwi­lę z su­ro­wych swych oby­cza­jów i dwu­znacz­ną myśl w pol­ski rym ubrał tak przy­jem­nie w ucho wpa­da­ją­cy, ja­kie­go jesz­cze nig­dy nie sły­sze­li, wów­czas za­po­mi­na­li o tem, że jego sta­no­wi­sko spo­łecz­ne nie wy­so­kie, że dzia­łal­ność na polu ad­mi­ni­stra­cyi i po­li­ty­ki pań­stwo­wej nie­wiel­ka i ko­rzy­li się przed "ele­gan­cyą" jego "ge­nial­no­ści. "

Dwór ten, a na­wet sam król po­bu­dzi­li Kro­me­ra do na­pi­sa­nia dzie­ła hi­sto­rycz­ne­go, któ­re mu eu­ro­pej­ską zjed­na­ło sła­wę, bę­dąc dla za­cho­du je­dy­nem źró­dłem wia­do­mo­ści o wiel­kiem pań­stwie wschod­niem; So­li­kow­ski i Ni­dec­ki, ostat­ni zna­ny uczo­ne­mu świa­tu jako An­dre­as Pa­tri­cius, wy­wo­ła­li uczo­no­ścią swą ogól­ny po­dziw. Ni­dec­ki, któ­re­go ta­lent fi­lo­lo­gicz­ny

_____________

*) P. Jag. III, 388.

sze­ro­kiem cie­szył się uzna­niem, wy­wie­rał sil­ny wpływ na swe­go ko­le­gę przy­ja­cie­la, twór­cę "Tre­nów. " i zjed­nał so­bie przy­jaźń uczo­ne­go Fo­gel­we­de­ra i Gór­nic­kie­go. Tu­taj zbie­rał An­drzej Frycz Mo­drzew­ski ma­te­ry­ały, któ­re w dzie­le swem "De re­pu­bli­ca enien­dan­da" w sys­tem opra­co­wał, a Jan Ja­nu­szow­ski dru­gi Al­dus Ma­nu­lius pra­cu­jąc w kan­ce­la­ryi kró­la, któ­re­go usi­ło­wa­nia pod­nie­sie­nia roz­wo­ju mowy oj­czy­stej har­mo­ni­zo­wa­ły z pro­jek­ta­mi se­kre­ta­rza, pró­bo­wał stwo­rzyć pra­wi­dła pol­skiej or­to­gra­fii.

Łu­kasz Gór­nic­ki przy­wiózł z sobą z Wioch bo­ga­ty za­pas aneg­do­tek, i ura­czał nie­mi ze­bra­nych słu­cha­czów, we­so­ło przyj­mu­ją­cych jego opo­wia­da­nia, bez wzglę­du na to, czy trzy­ma­ły się gra­ni­cy przez prak­tycz­ną mo­ral­ność usta­no­wio­nej, czy sza­no­wa­ły to wszyst­ko, co ko­ściół i re­li­gia za nie­ty­kal­ne i świę­te uwa­ża­ją. We­so­łość słu­cha­czów wzra­sta­ła w dwój­na­sób, gdy z dwor­ską zręcz­no­ścią prze­obra­żał wło­skie­go ło­tra w pol­skie­go ma­zga­ja, lub hisz­pań­skie­go Al­fon­sa w do­bro­dusz­ne­go Sta­re­go Zyg­mun­ta. De­wi­zą tego to­wa­rzy­stwa było Ca­tul­lu­sow­skie:

Ca­stum esse de­cet pium po­etam, Ip­sum ver­si – cu­los ni­hil ne­ces­se est…

przez mi­strza Jana na uko­cha­ny ję­zyk oj­czy­sty prze­ło­żo­ne:

…. ma być sta­tecz­ny Sam po­eta, rym cza­sem uj­dzie i wsze­tecz­ny.

Na dwo­rze Zyg­mun­ta Au­gu­sta po­tra­fio­no od­czuć to wszyst­ko, co du­cho­we­mu ży­ciu wło­skie­mu wie­lo­stron­ność i cha­rak­te­ry­stycz­ną we­so­łość nada­wa­ło. Król sym­pa­ty­zo­wał ze swo­jem oto­cze­niem naj­zu­peł­niej. Naj­bliż­szy­mi jego ser­ca byli ci, któ­rzy z wło­skim du­chem naj­wię­cej mie­li wspól­ne­go. Dla cze­go ob­sy­py­wał Zyg­munt Au­gust do­wo­da­mi ła­ski swej mło­de­go se­kre­ta­rza Gór­nic­kie­go? Bo Gór­nic­ki był jed­nym z tych, co to uwiel­bie­nie dla wszyst­kie­go wło­skie­go po­su­wa­li tak da­le­ko, iż by­li­by chęt­nie prze­nie­śli do Pol­ski wszyst­kie in­sty­tu­cye po­łu­dnio­we­go pół­wy­spu, tak pań­stwo­we jak i to­wa­rzy­skie. Gór­nic­ki był na­wskroś wło­skim po­la­kiem.

Dla nie­go po­ję­cie dwo­rza­ni­na iden­tycz­nem było z po­ję­ciem uczo­ne­go. Ob­co­wa­nie hu­ma­ni­stów z ksią­żę­cy­mi pro­tek­to­ra­mi, bę­dą­ce zwy­cza­jem we Wło­szech, wy­two­rzy­ło nową przed­tem nie­zna­ną ka­stę lu­dzi. Uczo­ny sta­wał się dwo­rza­ni­nem, na czem nie cier­pia­ła jed­nak po­wa­ga jego stu­dy­ów. Ksią­że przy­czy­niał się do po­stę­pu na­uki, nie za­nie­dbu­jąc obo­wiąz­ków na pa­nu­ją­cym cią­żą­cych.

Jak­kol­wiek wza­jem­ny sto­su­nek ta­kie­go me­ce­na­sa i uczo­nych nie był wol­nym od mo­ty­wów czy­sto ego­istycz­nej na­tu­ry – jed­na stro­na ocze­ki­wa­ła god­no­ści i brzę­czą­cej za­pła­ty, dru­ga ce­ni­ła ich jako he­rol­dów swej sła­wy – dzia­łał on jed­nak bez­wa­run­ko­wo uszla­chet­nia­ją­co na obie stro­ny, i ten oto ide­ał hu­ma­ni­zmu, był też ide­ałem pol­skie­go hu­ma­ni­sty, Gór­nic­kie­go.

Z tej to przy­czy­ny god­nem prze­kła­du wy­da­ło mu się dzie­ło Ca­sti­glio­na, przed­sta­wia­ją­ce w ide­ale dwo­rza­ni­na, ide­ał czło­wie­ka w naj­wyż­szym stop­niu fi­zycz­ne­go i du­cho­we­go roz­wo­ju. Ide­ały dzie­ła Ca­sti­glio­na były ide­ała­mi kró­la pol­skie­go i jego dwo­ru. W "Cor­te­gia­no" było to wszyst­ko za do­bre i pięk­ne uwa­ża­ne, co pol­skie koła hu­ma­ni­stycz­ne za pięk­ne i do­bre wiel­bi­ło; ide­ał wło­chów po­przed­nie­go stu­le­cia stał się wów­czas ide­ałem naj­wyż­szej war­stwy spo­łe­czeń­stwa pol­skie­go, a ża­den pi­sarz nie po­tra­fił tak jak Ca­sti­glio­ne ar­ty­stycz­nie od­dać tej kla­sy lu­dzi, dą­żą­cej do ide­ału in­dy­wi­du­ali­zmu w naj­wyż­szym jego roz­wo­ju. Pol­skie­go tło­ma­cze­nia "Dwo­rza­ni­na" nie mo­że­my wpraw­dzie uwa­żać za fo­to­gra­fię ów­cze­sne­go spo­łe­czeń­stwa pol­skie­go, je­że­li na­wet pod tem po­ję­ciem ro­zu­mie­my szczu­płe bar­dzo koło, lecz jako ob­raz ide­ali­zo­wa­ny one­go bez wąt­pie­nia słu­żyć może.

Pi­sarz, któ­ry po­wziął szczę­śli­wą myśl prze­sa­dze­nia tego naj­wła­ściw­sze­go wy­two­ru wło­skie­go od­ro­dze­nia na grunt pol­ski – za­skar­bił so­bie ła­ski księ­cia i zy­skał wy­so­kie uzna­nie u wszyst­kich du­cho­wo mu do­rów­ny­wa­ją­cych.I. LATA STU­DY­ÓW I PO­DRÓ­ŻY GÓR­NIC­KIE­GO.

Łu­kasz Gór­nic­ki miał lat 21, kie­dy wstą­pił na dwór pol­ski; uro­dził się w roku 1527. Ro­dzin­nem jego mia­stem była Boch­nia w wo­je­wódz­twie 'kra­kow­skiem. Ro­dzi­ce jego na­le­że­li do za­moż­nej, choć nie gło­śnej ro­dzi­ny szla­chec­kiej her­bu Ogoń­czyk *). Boch­nia o pięć mil od Kra­ko­wa od­le­gła, była ma­łem mia­stem, słyn­nem jed­nak na wsze stro­ny ze swych po­kła­dów soli.

O tych ko­pal­niach dziw­ne wśród ludu szło po- -

*) Data uro­dze­nia – 1527 wia­do­my jest nie­wąt­pli­wie z na­grob­ka (p… ni­żej):

"non cla­ris qu­idem pa­ren­ti­bus" po­wia­da nie­zna­ny z na­zwi­ska kro­ni­karz w Ja­giel­lon­kach Prze­ździec­kie­go, III, 388. Z Vitn­pe­ra­tio no­bi­li­ta­tis wia­do­mo nie­wąt­pli­wie, że Gór­nic­ki po­cho­dził z wo­je­wódz­twa kra­kow­skie­go. O za­moż­no­ści jego ro­dzi­ców wno­szę z fak­tu od­by­cia przez nie­go na wła­sny koszt (1548) po­dró­ży do Wę­gier w cza­sie, gdy nie mógł po­bie­rać jesz­cze wy­so­kiej pen­syi. Być może, iż do­bra w San­do­mier­skiem, o któ­rych wspo­mi­na Gór­nic­ki w li­ście do Oprzał­ki (p… ni­żej) na­le­ża­ły do jego ro­dzi­ców.

Wia­do­mo­ści o miej­scu uro­dze­nia Gór­nic­kie­go ust­nie udzie­lił mi ła­ska­wie pan Pau­li Że­go­ta, któ­ry po­sia­da do­ku­ment, po­twier­dza­ją­cy to przy­pusz­cze­nie.

da­nie. Opo­wia­da­no so­bie, że zna­le­zio­no w nich coś do bry­ły smo­ły po­dob­ne­go, a prze­zwa­ne­go kar­bun­ku­łem, co gdy się po­tar­ło i za­ży­ło, otwie­ra­ło wnętrz­no­ści. W ko­pal­niach tych sły­szeć się daje od cza­su do cza­su krzyk, spra­wia­ją­cy ta­kie wra­że­nie, jak gdy­by w ich wnę­trzach prze­by­wa­ły psy, ko­gu­ty lub inne ja­kieś zwie­rzę­ta, a co za­wsze za wróż­bę nie­szczę­ścia po­czy­ty­wa­no *). O ile nam wia­do­mo, miał jed­ne­go tyl­ko bra­ta Paw­ła **), uro­dzo­ne­go w r. 1550, któ­re­go prze­żył i sio­strę Annę, żonę Grze­go­rza Tysz­ki pod­sęd­ka ziem­skie­go z Łom­ży ***), zmar­łą bez­po­tom­nie w r. 1594. Przy­pu­ść­my, że pierw­sze na­uki ode­brać mu­siał w mie­ście ro­dzin­nem. To pew­na bo­wiem, że przed 1538 nie był w Kra­ko­wie; w roku 1538 wstą­pił do szko­ły przy­go­to­waw­czej, z kra­kow­ską aka­de­mią w ści­słym związ­ku sto­ją­cej, lecz stu­den­tem kra­kow­skie­go uni­wer­sy­te­tu nie -

*) Cro­me­rus. Po­lo­nia od 1578, s. 22. Prze­kład z 1741 r.

**) W Mo­nu­men­ta Sar­ma­to­rum (p. 375) znaj­du­je się na­pis na­grob­ka Paw­ła G.:

Pau­lo Gor­nic­ki, Jo­an­nis Za­mo­ścii Ma­gni Can­cel­la­rii et exer­ci­tu­um su­pre­mi du­cis. Ca­me­rae pra­efec­to, post ab eodem Regi Ste­pha­no Bat­to­reo com­men­da­to et nu­me­ro Se­cre­ta­rio­rum ad­scri­plo. Tan­dem ca­no­ni­ca­tu Vil­nen­si et Pra­epo­si­tu­ra Var­mien­si, Si­gi­smun­do ter­tio re­gnan­te auc­to, pie­ta­te in Deum et mul­tis virtn­ti­bus or­na­to viro de hac Ec­c­le­sia opti­me me­ri­to. Re­si­den­tia Frau­en­bur­gen­si mul­to­rum an­no­rum per Su­ecos pul­so, et alie­num so­lum ver­te­re co­ac­to: pa­stre­mo su­spen­sis ad tem­pus ar­mis re­ver­so, Var­ten­bur­gi­que ha­eren­ti ac ibi­dem mor­tuo, in­que Ec­c­le­sia Pa­trum Ber­nar­di­no­rum se­pul­to. Lu­cas Gor­nic­ki ex fra­tre fi­lius De­ca­nus Var­mien­sis Pa­truo Cliens, gra­ti ani­mi po­su­it mo­nu­men­tum. Vi­xit an­nis LXXXII. Mor­tu­us anno MDCXXXII. Die VIII Mar­tii.

***) Igna­cy Ka­pi­ca. Her­barz, 131.

był nig­dy *). Stu­dya od­był we Wło­szech, głów­nie w uni­wer­sy­te­cie pa­dew­skim. Pod­czas jego po­by­tu w szko­le kra­kow­skiej, miał miej­sce wy­pa­dek, któ­ry na mło­do­cia­ny umysł Gór­nic­kie­go sil­ny wpływ wy­wrzeć mu­siał, po­nie­waż opi­su­je on go z więk­szem uwzględ­nie­niem szcze­gó­łów, niż któ­ry­kol­wiek z ów­cze­snych hi­sto­ry­ków. Było to spa­le­nie żony Mel­chio­ra We­igla, oskar­żo­nej o wy­zna­wa­nie ży­dow­stwa. Gór­nic­ki był świad­kiem (Dz. 5) mę­czeń­stwa tej od­waż­nej, do ostat­niej chwi­li kon­se­kwent­nej ka­cer­ki.

Pol­skę opu­ścić mu­siał Gór­nic­ki bar­dzo mło­do, nie­po­dob­na jed­nak ozna­czyć roku, w któ­rym to na­stą­pi­ło. W każ­dym ra­zie, pierw­szą wło­ską po­dróż od­był po­mię­dzy ro­kiem 1540 a 1548.

Mło­dość jego skła­nia nas do po­su­nię­cia ter­mi­nu tego do lat póź­niej­szych **). Pa­mię­ta­jąc, że do roku 1543 stu­dy­owa­nie na uni­wer­sy­te­tach za­gra­nicz­nych było wzbro­nio­nem (p… s. 12), naj­wcze­śniej za­tem moż­na rok 1543 przy­jąć za rok wy­jaz­du Gór­nic­kie­go z kra­ju. W szes­na­stym roku ży­cia nie uwa- -

*) Księ­gi ima­try­ku­la­cyj­ne z owych cza­sów, do­sko­na­le za­cho­wa­ne, nie za­wie­ra­ją jego na­zwi­ska. On zaś wspo­mi­na w Dzie­jach s. 3, iż w r. 1538 od­da­ny zo­stał do szkól w Kra­ko­wie.

**) W Dz. 105 wspo­mi­na Gór­nic­ki o dru­gim po­wro­cie 7. Włoch w r. 1559. A że od 1548 do 1556 roku zna­nym nam jest każ­dy jego krok w ży­ciu – pierw­szy za­tem po­dróż od­być mógł tyl­ko po­mię­dzy ro­kiem 1540 a 1548, dru­gą 1556 – 58. Część roku 1540 prze­był naj­nie­za­wod­niej w Kra­ko­wie, mówi bo­wiem o uro­czy­sto­ściach ra­do­snych "przed dwo­rem księ­cia Sa­mu­ela Ma­cie­jow­skie­go" (Dz. 6) z po­wo­du przyj­ścia na świat księ­cia wę­gier­skie­go, syna kró­lo­wej Iza­be­li.

ża­nym się wów­czas było za zbyt mło­de­go dla wstą­pie­nia do wyż­sze­go za­kła­du na­uko­we­go.

Udo­wod­nie­nia ak­ta­mi wy­żej po­wie­dzia­ne­go nie je­ste­śmy wpraw­dzie w moż­no­ści, lecz dzie­ła Gór­nic­kie­go za­wie­ra­ją tak wie­le pew­nych wska­zó­wek, że o praw­do­po­do­bień­stwie twier­dze­nia wąt­pić nie­po­dob­na. W roz­mo­wie po­wia­da włoch do po­la­ka: W Pa­dwie, gdy wno­szą do li­sty żaka, za­pi­su­ją, jak to sam wiesz, bę­dąc tam kie­dyś stu­den­tem, prócz imie­nia i na­zwi­ska i jego ry­so­pis z uwzględ­nie­niem zna­ków cha­rak­te­ry­stycz­nych na twa­rzy, na rę­kach, a to w celu za­po­bie­że­nia, aby obcy ko­rzy­sta­jąc z jego świa­dec­twa, aka­de­mic­kiej swo­bo­dy nie nad­użył.

Cy­ta­ta ta wy­star­czy­ła­by już dla po­twier­dze­nia jego hyt­no­ści w Pa­dwie i stu­dy­ów na uni­wer­sy­te­cie tam­tej­szym; sil­niej jed­nak jesz­cze upew­nia nas o tem jego naj­do­kład­niej­sza zna­jo­mość sto­sun­ków pa­dew­skich (Roz­mo­wa s. 53) oraz urzą­dzeń i praw We­ne­cyi, któ­rej Pa­dwa od 1405 r. pod­le­ga­ła. W wie­lu miej­scach po­wo­łu­je się Gór­nic­ki (Rozm… s. 90. Dro­ga s. 53) na dzie­ło Can­ta­ri­nie­go "de re­pu­bli­ca Ve­ne­ta" wi­docz­nie grun­tow­nie przez nie­go prze­stu­dy­owa­ne; wszę­dzie słu­ży mu We­ne­cya za wzór (Dro­ga s. 14, 17, 23). Mamy tak­że pra­wo przy­pusz­cze­nia, że znał Rzym, a na­wet, iż się dłuż­szy czas tam za­trzy­my­wał. (Roz­mo­wa s. 7). Jego en­tu­zy­azm dla Pla­to­na, któ­re­go zna do­sko­na­le i czę­sto cy­tu­je, jak to póź­niej w roz­pa­try­wa­niu jego dzieł zo­ba­czy­my, przy­pi­sać na­le­ża­ło­by wpły­wo­wi pla­toń­skiej aka­de­mii w Rzy­mie. Z dzieł tych rów­nież wia­do­mem jest, iż od­da­wał się stu­dy­om kla­sy­cy­zmu, nauk spo­łecz­nych i praw­nych. Wła­ści­wych ato­li na to do­wo­dów nie po­sia­da­my.

W roku śmier­ci Zyg­mun­ta Sta­re­go 1548 znaj­do­wał się Gór­nic­ki w kra­ju. Prze­by­wał na dwo­rze Sa­mu­ela Ma­cie­jow­skie­go, bi­sku­pa kra­kow­skie­go i kanc­le­rza ko­ron­ne­go (Dz. 23), któ­re­mu to­wa­rzy­szył w czwar­tek 26 lip­ca na po­grzeb zmar­łe­go kró­la.

Dwór Ma­cie­jow­skie­go wrzał wyż­szem ży­ciem umy­sło­wem. Wy­so­ko ukształ­co­ny, szla­chet­ny mąż, przyj­mo­wał chęt­nie na dwór swój mło­dych lu­dzi, w celu wy­kształ­ce­nia ich na dwo­rzan w naj­szla­chet­niej­szem tego wy­ra­zu zna­cze­niu. Dwór Ma­cie­jow­skie­go był w mi­nia­tu­rze ko­pią dwo­ru kró­lew­skie­go. Hu­ma­nizm szedł tu ręka w rękę z to­le­ran­cyą re­li­gij­ną, szla­chet­niej­sze roz­ko­sze ży­cio­we z po­waż­nem poj­mo­wa­niem obo­wiąz­ków. Służ­bę tego dwo­ru peł­ni­li wy­cho­wań­cy bi­sku­pa; zdol­niej­szych ota­czał wpły­wo­wą pro­tek­cyą swo­ją. Gór­nic­ki uwiel­biał go w naj­wyż­szym stop­niu. Kie­dy­kol­wiek wspo­mi­na prze­wod­ni­ka swej mło­do­ści, czy­ni to z en­tu­zy­azmem, któ­re­go nie moż­na na­wet w ustach tego zręcz­ne­go hu­ma­ni­sty, przy­jąć za wy­ra­cho­wa­ne po­chleb­stwo, tem­bar dziej, iż zda­nie jego o nim do­pie­ro po śmier­ci bi­sku­pa ogło­szo­nem było.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: