Małe szare komórki - ebook
Małe szare komórki - ebook
Wymuskany mały Belg z zakręconym wąsem, dumny ze swoich „małych szarych komórek”, prawdziwy as skomplikowanych zagadek kryminalnych. Kojarzymy jego charakterystyczną sylwetkę, ale czy znamy go naprawdę/jego poglądy i upodobania?
Co wiemy o tym ekscentrycznym geniuszu ukrytym za cudaczną fasadą?
W książce zebrano wypowiedzi detektywa pochodzące z ponad 50 powieści i opowiadań z jego udziałem. Niektóre zabawne, inne głębokie i przemyślane, zawsze zaskakujące. Pozwalają lepiej poznać słynnego eleganta w meloniku, a także docenić mądrość i poczucie humoru królowej kryminału, która stworzyła tę postać.
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-271-5419-4 |
Rozmiar pliku: | 3,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Tajemnicza historia w Styles
Jak narodził się Herkules Poirot? Trudno powiedzieć – coraz częściej dochodzę do wniosku, że pojawił się niezupełnie w taki sposób, jakiego on sam by sobie życzył. „Najpierw Herkules Poirot – powiedziałby z całą pewnością – a później sprawa, w której mógłby ujawnić swoje niezwykłe talenty”. Tymczasem rzecz miała się odwrotnie. Intrygę Tajemniczej historii w Styles miałam już z grubsza nakreśloną i dopiero wówczas powstał dylemat: historia detektywistyczna – ale jaki detektyw? Działo się to wczesną jesienią 1914 roku i w kraju przebywało wielu belgijskich uchodźców. Dlaczego więc nie wybrać belgijskiego uchodźcy, emerytowanego policjanta, prawdziwą znakomitość w swoim fachu?
Jakiego typu człowiekiem powinien być? Może niewysokim jegomościem noszącym bardzo wyszukane imię? Herkules coś tam? Herkules Poirot? Tak, to brzmiało dobrze. Powinien być schludny i uporządkowany (czyżby o tym wyborze zadecydowało moje własne bałaganiarstwo?).
Tak wyglądał wstępny szkic – jak widać, dość powierzchowny. Dalej poszło już niemal automatycznie. Postanowiłam, że jak wielu elegantów niewielkiego wzrostu mój detektyw będzie zarozumiały i oczywiście (dlaczego „oczywiście”!) będzie posiadał imponujące wąsy. Tak wyglądał początek.
Herkules Poirot wyłonił się z mgły i przybrał konkretny kształt. W tym małym jegomościu kryło się znacznie więcej niż sądziłam. Zaskoczył mnie na przykład psychologicznym podejściem do badanych spraw. Już w Morderstwie na polu golfowym wykazał wielkie zainteresowanie psychologią zbrodni, podkreślał, że każdy zbrodniarz ma specyficzny sposób postępowania, coś na kształt własnoręcznego podpisu. Obecnie porządek i metoda nadal znaczą dla niego bardzo wiele
A jak układają się nasze wzajemne relacje – relacje między autorką i stworzoną przez nią postacią? Cóż, muszę wyznać, że chwilami panuje między nami wyraźny chłód! Zdarzają się momenty, kiedy myślę: „Dlaczego, dlaczego, dlaczego stworzyłam tego obmierzłego, napuszonego, irytującego małego gościa?”.
Wiecznie coś porządkuje, nadyma się i puszy, przygładza wąsy i przechyla na bok jajowatą głowę. No właśnie, co to właściwie znaczy, jajowata głowa? Czy kiedykolwiek widziałam taką? Kiedy ktoś mnie pyta: „A którym wierzchołkiem to jajko skierowane jest do góry?”, czy potrafię odpowiedzieć? Nie, nie potrafię, gdyż nigdy nie wyobrażam sobie rzeczy zbyt obrazowo. Wiem jedynie, że Poirot ma głowę jajowatego kształtu, a czerń jego włosów jest mocno podejrzana. Wiem też, że czasami jego oczy świecą na zielono niczym oczy kota. Dwa razy w życiu udało mi się go zobaczyć – raz kiedy płynęłam na Wyspy Kanaryjskie, a drugi raz podczas lunchu w Savoyu. Od tamtego czasu wielokrotnie powtarzałam sobie: „Szkoda, że nie starczyło ci przytomności umysłu, żeby sfotografować tego mężczyznę na statku. Przy każdym pytaniu: „Ale jak on właściwie wygląda?” mogłabyś wyciągać fotografię i odpowiadać: „Właśnie tak”. Cóż, życie pełne jest straconych okazji. Do mężczyzny w Savoyu mogłam przecież podejść i wytłumaczyć, o co mi chodzi. Jeśli ktoś jest podwójnie obciążony – chorobliwą nieśmiałością i spóźnionym refleksem – co mu pozostaje? Jedynie opisywanie błyskotliwych mężczyzn i rezolutnych dziewcząt reagujących z szybkością błyskawicy.
Tak, bywają chwile, kiedy bardzo nie lubię monsieur Herkulesa Poirota, kiedy buntuję się przeciwko dożywotniemu skazaniu na niego (zwykle bywa tak po otrzymaniu listu od któregoś z fanów, w którym czytam: „Pani z pewnością kocha swojego małego detektywa. Poznaję to po tym, jak pani o nim pisze”).
Obecnie jednak muszę przyznać, że Herkules Poirot zwyciężył. Udało mu się zdobyć moje niechętne uznanie. On sam stał się bardziej ludzki i mniej irytujący. Nauczyłam się cenić pewne jego cechy – pasję, z jaką dąży do prawdy, zrozumienie dla ludzkich słabości i wielką życzliwość. Herkules Poirot nauczył mnie pewnej rzeczy – większego zainteresowania moimi bohaterami i traktowania ich jak prawdziwych ludzi, a nie jak pionki na szachownicy.
Poirot jest bardzo próżny, a przecież często celowo usuwa się na bok i pozwala, by główny dramat rozwijał się bez niego, zupełnie jakby mówił: „To ich historia – pozwólcie, aby bohaterowie pokazali wam sami, dlaczego i w jaki sposób do tego doszło”. Oczywiście zawsze wie, że w którymś momencie i tak przejmie główną rolę. W pierwszym akcie może się ukazać pod sam koniec, ale w drugim jego rola nie będzie już epizodyczna, a trzeci – z wielkim monologiem zamykającym całość – będzie należał głównie do niego, i to jest absolutnie pewne.
19 stycznia 1938
Słowa, mademoiselle, są przecież zewnętrzną powłoką myśli.
A.B.C.
Words, mademoiselle, are only the outer clothing of ideas.
The ABC Murders