Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Manipulacja - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
13 czerwca 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
17,90

Manipulacja - ebook

„Manipulacja” Julii Buzdygan to powieść psychologiczno - duchowa, po świecie fantazji.

Bohaterowie utworu, a jest ich kilkoro, w tajemniczy sposób zostają przeniesieni do alternatywnych rzeczywistości. Sekwencja pojawiających się dramatycznych scen i wydarzeń to pochodna ich własnych lęków lub sennych koszmarów, a oni muszą stawić im czoła. Te przeróżne okoliczności i konteksty wydobywają z nich potencjał potrzebny do nawiązania bliskiej znajomości, podjęcia współpracy i współdziałania, ale również konkurowania ze sobą, choćby o partnerów. Cechą charakterystyczną jest wysoka dynamika zdarzeń.

Strach towarzyszy nam przez cały czas, objawia się w różnych momentach naszej codzienności. Pytanie tylko, co my możemy zrobić, by się go pozbyć. Czy w ogóle jesteśmy w stanie żyć bez strachu, być nieustraszeni? Bohaterowie „Manipulacji” szukają odpowiedzi na to pytanie. Dowiadują się o sobie rzeczy, których nigdy nie spodziewali się dowiedzieć, zmieniają się pod wpływem nowych doświadczeń. „Nie mogła tego znieść. Jego ból był i jej bólem.[…] Chciała mu pomóc. Tak cholernie chciała, a nie mogła.”

Powieść pełna jest zwrotów akcji i dynamicznych przygód, co jest niewątpliwie znacznym jej atutem, gdyż nie pozwala wyobraźni czytelnika zapaść w jakiś letarg czy chociażby indyferencję.

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7900-556-7
Rozmiar pliku: 722 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Prolog

Godzina dwudziesta trzecia, ludzie pogasili świata, kładąc się spać. Tylko jeden dom wciąż żył. Zza otwartych okien słychać było muzykę, a ludzie tańczyli i wykrzykiwali słowa piosenek. Mimo hałasu żaden z sąsiadów nie interweniował, jakby zupełnie nic nie słyszeli. Niektórzy z gości nawet myśleli, że organizatorzy zapłacili sąsiadom za noc milczenia. Zresztą nie było to istotne, najważniejsze, że mogli się bawić całą noc.

Zespół, który organizował imprezę wykonał kilka utworów na żywo, a potem włączył muzykę z płyt. Wszyscy bawili się świetnie, prócz jednej osoby.

Chłopak w ciemnych loczkach usiadł na schodach ganku i schował twarz w dłoniach. Mimo lekkiego, majowego chłodu nie ruszył się stamtąd, aż usiadł obok niego jeden z kumpli z zespołu, poklepał go po plecach i spojrzał przed siebie.

– Ciebie też irytuje to, że Sean wyrywa wszystkie najlepsze dziewczyny?

Mimo kiepskiego humoru, Tyler uśmiechnął się.

– Nie dziś, James – spojrzał na niego – po prostu kiepsko się czuję.

– Stary, nie kupuję tego. Jeszcze dwie godziny temu szalałeś z mikrofonem po całym pokoju.

Tyler wzruszył ramionami.

– Ale mi się pogorszyło.

James pociągnął przyjaciela za ramię.

– Chodź, Tris zrobi ci takiego drinka, że wróci do nas stary, dobry Tyler.

Brunet parsknął śmiechem i wstał.

– Bez szaleństw, James.

Weszli z powrotem do domu. Minęli zatłoczony korytarz, przechodząc do dużego salonu. W pokoju było pełno ludzi – jedni tańczyli, inni siedzieli przy barku i pili, a zaledwie kilka osób próbowało gdzieś w kącie porozmawiać. Dwie dziewczyny podeszły do nich, proponując drinki. James mrugnął do kumpla i wziął szklankę. Tyler nie był zbyt przekonany – wolał być ostrożniejszy. Przeprosił i zostawił ich, podchodząc do perkusisty zespołu, Tristana, który dziś robił za barmana.

– Co jest, młody?

– Zrobisz mi coś mocnego?

– Już się robi. – Mrugnął do niego i zanurkował pod ladą, szukając odpowiednich butelek. Po chwili wyskoczył z szerokim uśmiechem i zaczął mieszać w szklance kolorowe napoje. Nie minęło pięć minut, kiedy postawił przed brunetem szklankę z alkoholem.

Chłopak wziął łyka i spojrzał na dziewczynę, która właśnie obok niego usiadła.

– Widzę, że nie bawimy się najlepiej… – zagadnęła i odgarnęła do tyłu blond loki, pokazując duży dekolt.

Tyler skrzywił się delikatnie – dziś nie miał ochoty na jakiekolwiek flirty, szczególnie z kimś takim… Poczuł ogromną ulgę, kiedy usłyszał swoje imię, krzyczane gdzieś w tłumie. Odwrócił się i ujrzał Jamesa.

– Już idę!

Dopił drinka, przeprosił dziewczynę i odszedł. Humor zaczął mu się poprawiać. Wyszedł na parkiet i dał się porwać muzyce. Po dwóch piosenkach musiał usiąść, bo zaczęło mu się kręcić w głowie. Wziął głęboki wdech, mając nadzieję, że to pomoże. Jednak jak tylko otworzył oczy, zrozumiał, że jest nawet gorzej. Wybiegł z domu, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Brał oddech za oddechem, ale to też nie pomagało. Rozejrzał się i zauważył, że jedyna latarnia, jaka oświetlała ulicę zaczynała przygasać.

– Co do…? – Urwał, gdy ujrzał postać stojącą na drugim końcu drogi. Był to mężczyzna, widać było po masywnej budowie ciała. Miał na sobie czarny płaszcz, sięgający do ziemi i kaptur zarzucony na głowę. Na środku klatki piersiowej widniała wielka litera T. Postać uniosła głowę i spojrzała czerwonymi oczami na Tylera, który zerwał się z miejsca. Już kiedyś widział mężczyznę w takim płaszczu, co kilka tygodni śnił mu się. Zwykle w tych koszmarach gonił go, by na końcu go zabić. Teraz jakby sen okazał się prawdziwy.

Tyler złapał za klamkę, ale nie chciała ustąpić. Zamiast dobijać się do domu, uległ przerażeniu i pobiegł przed siebie. Postać w pelerynie dosłownie sunęła za nim, z każdą sekundą zmniejszając odległość. Brunet dobiegł do parku, czując, że brakuje mu sił. Obejrzał się do tyłu i ciarki przeszły całe jego ciało – zjawa była kilka kroków za nim. W tej chwili nieuwagi chłopak potknął się o wystający korzeń i zdarł sobie spodnie na kolanie. Pragnąc się już obudzić, zamknął oczy. Nagle jakiś mocny blask zmusił go do rozchylenia powiek. Przed nim stało coś, co nie pozwalało czarnej zjawie dopaść Tylera. Z pewnością była to dziewczyna, miała długie, rude loki, opadające jej na plecy i białą sukienkę, sięgającą do kolan. Stała tyłem do niego, jednak on od razu domyślił się, że nie jest to zwykła dziewczyna. Światło otaczało ją jak aura. Brunet wstał i otrzepał się z piachu. Przez ten blask nie mógł nic zobaczyć. Dopiero gdy się odwróciła, ujrzał jej piękną twarz. Patrzyła na niego jakby ze współczuciem. Dotknęła jego ramienia, a on padł nieprzytomny na ścieżkę.

*

– Matko, Andrew, mam tego dość! – Młoda kobieta trzasnęła drzwiami od sypialni i rzuciła się na łóżko. Po jej policzkach popłynęły łzy, jednak nie szlochała – kiedyś obiecała sobie, że nigdy nie zapłacze. Bywały momenty, że ciężko jej było dotrzymać obietnicy – jak teraz – jednak za każdym razem dawała radę, więc musiała dać i teraz.

Usłyszała delikatne pukanie do drzwi, otarła szybko łzy i czekała, aż jej chłopak w końcu odważy się na przeprosiny. Nigdy tego nie robił, po prostu nie umiał przepraszać, ani przyznać się do winy. To zawsze ona wyciągała dłoń na zgodę po kłótni. Tym razem tego nie zrobi, będzie milczała tak długo, aż osiągnie swój cel.

Andrew wszedł do pokoju i usiadł na łóżku.

– April… – westchnął i złapał ją za rękę. Ona usiadła i spojrzała mu w oczy, które przez chwilę biegały spojrzeniem po jej twarzy. – Wiem, że masz mnie dość, ale od długiego czasu zbieram się, by ci to powiedzieć.

Urwał, wpatrując się w ich złączone dłonie. Chwilę milczeli, w końcu chłopak wziął wdech i kontynuował:

– Odchodzę. Mam kogoś od dwóch miesięcy – powiedział na jednym wydechu i od razu dostał w policzek. Skrzywił się, ale w końcu spojrzał jej w oczy.

– Spakowałem najważniejsze rzeczy, po resztę wyślę Mike’a.

Wstał i wyszedł z pokoju.

April rzuciła w zamknięte drzwi pustym wazonem, który roztrzaskał się na tysiąc kawałków, a z jej ust popłynął strumień przekleństw. Dopiero po jego wyjściu naprawdę dotarło do niej, co właśnie się stało.

Znienawidziła go, siebie, wszystko. Miała ochotę wsiąść w czołg i wszystko dookoła zmienić w pył. Jednak jedyne, co mogła zrobić, to rzucać wszystkim, co w padło jej w ręce.

Wieczorem jej przyjaciółka zabrała ją do baru karaoke. Siedziały przy ladzie i obserwowały jak ludzie wygłupiają się przy mikrofonach.

– Mary, nie wiem czy chcę tu być…

– April, zamknij się – ostrzegła blondynka. Poprosiła barmana o jeszcze jednego drinka i kazała go wypić przyjaciółce.

Gdy dziewczyna wypiła napój, po kilku minutach zaczęło jej się kręcić w głowie, więc wyszła, by złapać świeżego powietrza. Ulica była pusta, dobrze oświetlona. Co parę minut przejeżdżał nią samochód, ale nic poza tym.

Gdy głębokie wdechy nie pomogły, April chciała zabrać Mary do domu. Już prawie się odwróciła, jednak zatrzymała się, zauważając po drugiej stronie ulicy siedzącą dziewczynkę. Miała podkulone nogi i twarz schowaną w dłoniach. Obok niej leżał pluszowy miś. Z lekkim wahaniem April podeszła do dziecka. Położyła jej dłoń na ramieniu.

– Kochanie, co się stało?

W tym momencie mała podniosła głowę. Dziewczyna krzyknęła i odskoczyła przerażona, widząc na jej twarzy pełno okropnych blizn. Była to dziewczynka, która śniła jej się w każde Halloween – teraz nie była koszmarem, a jawą.

April chciała wbiec do baru, jednak gdy się rozejrzała, nie było żadnego budynku. Zaczęła więc uciekać przed siebie. Biegła tak szybko jak mogła, bojąc się spojrzeć za siebie. Nie wiedziała nawet dokąd ma się teraz udać – otoczenie, w którym się teraz znalazła, było jej zupełnie nieznane. W pewnym momencie potknęła się o krawężnik i poturlała się pod ławkę. Nigdzie nie było dziewczynki z koszmaru. Kobieta odetchnęła z ulgą, gdy nagle przed nią wyrosła prześliczna, rudowłosa dziewczyna. Blask jej aury na chwilę oślepił April, jednak nie na długo. Nieznajoma pomogła jej wstać, wyglądała jakby chciała coś powiedzieć jednak nie mogła z siebie nic wydusić.. W jej oczach widać było troskę wymieszaną ze zmartwieniem. Złapała April za ramię, a ta opadła na ziemię.

*

– Lily, ta dwójka jest nadzieją. Nie możesz pozwolić, by coś się im stało…

Rozdział pierwszy

Światło słoneczne przebiło się przez grube szyby starego i opu­sz­czonego domu, przez chwilę napawając go życiem. Rośliny w ogrodzie nabrały blasku, a zardzewiałe ramy okna wydały się mniej zniszczone. Chwila, kiedy słońce wychodzi zza horyzontu jest czymś magicznym – nagle wszystko budzi się i zaczyna żyć.

Tyler przetarł oczy i rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym się znajdował. Jego uwagę przykuła ogromna szafa, stojąca naprzeciwko niego. Jak wszystko tutaj, była zrobiona z ciemnego drewna. Obok niej stało lustro. Chłopak ujrzał w nim bruneta, siedzącego na łóżku, ze zdziwieniem wypisanym na twarzy.

Pokój wydawał się zupełnie opuszczony, jakby nikt w nim nie mieszkał długi czas. Na biurku było chyba trzy centymetry kurzu, a tapety w pewnych miejscach poodchodziły ze ścian. Powoli podszedł do drzwi, zastanawiając się co go tam czeka. Powtarzając w myślach widziane w filmach chwyty karate, otworzył drzwi i przeszedł przez próg.

Na korytarzu panowała totalna cisza, nie licząc tykania zegara, który nadawał sytuacji nuty niepokoju. Brunet zszedł powoli na dół, nasłuchując jakiegoś dźwięku, jednak nie słyszał nic poza skrzypieniem schodów pod jego stopami. Obszedł kuchnię, salon i wszystkie pokoje znajdujące się na parterze – ani śladu żywej duszy. Każde pomieszczenie wyglądało na tak samo opuszczone jak sypialnia, w której się obudził. W końcu zdecydował się wrócić na piętro. Szedł powoli, cicho zaglądając do wszystkich sypialni. Kiedy doszedł do ostatniej, zza drzwi usłyszał jakiś ruch. Jego serce zabiło mocniej, a rozum kazał uciec, jednak powoli otworzył drzwi. Ujrzał dziewczynę, przekręcającą się na drugi bok przez sen. Podszedł na palcach bliżej, by się jej przyjrzeć. Pojedyncze kosmyki ciemnych blond włosów opadły jej na twarz, na której malował się uśmiech połączony z wyrazem ulgi. Dłonie miała złożone jak do modlitwy, podłożone pod głowę. Tyler podświadomie uśmiechnął się i oparł o ścianę, cały czas się w nią wpatrując. Zaczął się zastanawiać kim jest, czy to jest jej dom i jak on tu się znalazł. Pierwsze, o czym pomyślał, to że ona była tym aniołem, jednak nie zgadzał się kolor włosów. Zresztą nic się nie zgadzało. Pytania zaczęły napływać do jego świadomości niczym rwąca rzeka. Co właściwie stało się tamtej nocy? Próbował sobie przypomnieć szczegóły, jednak w tym momencie dziewczyna otworzyła oczy. Powoli je przetarła, zamrugała kilka razy i usiadła. Zaczęła się rozglądać po pokoju, aż jej wzrok padł na Tylera. Odsunęła się do tyłu, zaskoczona.

– Kim jesteś? – wydusiła ze ściśniętym gardłem.

– Bardzo dziwne pytanie… Jestem wokalistą jednego z aktualnie najsławniejszych zespołów na świecie, a ty mnie pytasz kim jestem?

Dziewczyna uniosła brwi, lekko zdziwiona.

– Jesteś z 5 Seconds of Summer?

Tyler uderzył się otwartą dłonią w czoło. Pokręcił z niedowierzaniem głową i ponownie na nią spojrzał. Miała skupioną minę, jakby przypominała sobie nazwy wszystkich zespołów.

– Będę strzelać… One Direction?

Brunet schował twarz w dłoniach i jęknął.

– Naprawdę jesteś tak cofnięta w aktualnościach, czy udajesz?

April spojrzała na niego z oburzeniem.

– Wypraszam sobie, słucham tego, co lubię, a nie co jest w modzie – wytknęła mu język. – Moja młodsza kuzynka ostatnio ciągle szaleje za jednym takim zespołem… – Pstryknęła kilka razy palcami, szukając w głowie nazwy. Zajęło jej to dobre parę minut. Tyler stał cierpliwie i czekał.

– The Voice!

– Bingo. – Zaklaskał w dłonie. – A dokładniej to Tyler.

– April.

Zapadła chwilowa cisza.

– Gdzie jesteśmy? – spytała w końcu dziewczyna i przekrzywiła głowę na bok.

– Dobre pytanie, myślałem, że ty wiesz.

W odpowiedzi dostał parsknięcie śmiechem.

– To jesteśmy w kropce – wstała. – Chodź, wynosimy się stąd.

Zeszli schodami na dół. Kiedy April była na ostatnim schodku, coś zaskrzypiało i stopień się zapadł, a ona wpadła z krzykiem do środka.

Tyler uklęknął i zajrzał w dziurę.

– April, wszystko okej?

– Chyba mam coś z nogą! I strasznie tu ciemno!

Nagle pisnęła.

– Coś po mnie łazi! Zabierz mnie stąd! – jęknęła błagalnie.

– Zaraz coś wymyślę.

Jego spojrzenie powędrowało po każdym przedmiocie w holu, rozpaczliwie szukając rozwiązania. Nagle wpadł mu do głowy pomysł. Rzucił się w stronę drzwiczek pod schodami. Tak jak podejrzewał, było tam przejście do piwnicy. Zapalił światło i zbiegł po kamiennych schodkach. Na dole ujrzał zagracone kartonami pomieszczenie, a po środku siedzącą April, która trzymała się za kostkę. Uklęknął przy niej.

– Pokaż.

Podciągnęła spodnie do łydki. Jej kostka była lekko opuchnięta, jednak mogła nią ruszać.

– Tylko nadwyrężona. Przeżyjesz – dodał ze złośliwym uśmiechem.

Chciał ją wziąć na ręce, jednak ona go odepchnęła.

– Pójdę sama. – Podniosła się na dłoniach, wsparła stoliczkiem stojącym obok i wstała.

Tyler zasłonił dłonią usta, by powstrzymać śmiech. Patrzył jak April bez skutku próbuje zrobić krok tak, by noga bolała ją mniej. W końcu oparła się o ścianę i spojrzała na niego ze złością.

– Bawi cię to? – warknęła.

Tyler uniósł dłonie w poddańczym geście.

– Słodko wyglądasz jak się złościsz. – Po tej wypowiedzi dostał kuksańca w ramię. – Auć, dobrze, już dobrze.

Podszedł do niej i wziął ją na ręce. Powoli wszedł po schodach, następnie do salonu i położył ją delikatnie na kanapie. Ona strzepała kurz z koszulki i oparła głowę o boczny nagłówek. Wtedy zauważyła, że Tyler przygląda się jej z zainteresowaniem. Zdecydowała nie pytać go o nic, nie chcąc uzyskać odpowiedzi.

– Pójdę zobaczyć, czy ktoś z sąsiedztwa nam pomoże wrócić, bo na pieszo chyba nam to nie wyjdzie.

Spojrzał z powątpiewaniem na nogę dziewczyny.

– Daruj sobie – warknęła, po czym podniosła się na łokciach, próbując spojrzeć za okno.

Chłopak ruszył w stronę drzwi wyjściowych.

– Tyler – głos dziewczyny nie był już taki pewny. Brzmiał jakby się czegoś przestraszyła. – Nie zostawiaj mnie tu.

Odwrócił się i uśmiechnął sarkastycznie.

– Przecież nic ci się nie stanie, zaraz wrócę.

– Mam złe przeczucie.

Uniósł brwi, ale widząc upartość pomieszaną ze strachem na twarzy dziewczyny, odpuścił. Pokręcił głową z niedowierzaniem.

– Dobrze. – Usiadł na podłodze obok kanapy i spojrzał na nią. – Ale spróbuj odpocząć, żeby twój organizm nabrał siły na regenerację nogi.

April wywróciła oczami, ale posłusznie zamknęła oczy. Po jej głowie kłębiła się masa myśli, ale posłusznie nie otwierała powiek. Noga zaczynała ją boleć, dlatego nie mogła uleżeć w miejscu. Tyler uniósł głowę i spojrzał na nią pytająco.

– Noga mnie boli – wyjaśniła.

Westchnął i wstał.

– Dlatego powinnaś mnie puścić, żebym poszedł po pomoc.

April niepewna przygryzła delikatnie dolną wargę i pokiwała głową.

Brunet wyszedł, chcąc jak najszybciej znaleźć się w swoim do­mu. Słońce raziło go mocno w oczy, jednak on uparcie rozglądał się za furtką.

Podwórko było ogromne, pomieściłoby jeszcze trzy takie duże domy jak ten, który już stał. Trawa była idealnie przystrzyżona, jakby ktoś regularnie o nią dbał. Prawa część ogrodu była polem uprawnym. Na pierwszy rzut oka zauważył wystające liście marchewki i innych warzyw. Jednak nie były wysuszone, a w świetnym stanie, jakby gotowe do zbioru.

Po lewej stronie znajdował się stary, zniszczony plac zabaw. Huśtawka była połamana, w piaskownicy nie było piasku, a zjeżdżalnia była dziurawa. Obie części ogrodu kontrastowały ze sobą jak dwa różne obrazki.

Tyler szedł przed siebie, zastanawiając się, co to za nienormalne miejsce. Miał ogromną nadzieję na szybkie wydostanie się stąd.

Szedł wzdłuż wysokiego muru, szukając bramy. Minęło niecałe pół godziny, a on znalazł się dokładnie w tym samym miejscu, gdzie rozpoczął wędrówkę. Zupełnie jakby nie było tutaj żadnej furtki, żadnego wyjścia. Otoczeni wielkim murem, bez możliwości ucieczki. Już zamierzał ruszyć wokół ogrodzenia jeszcze raz, kiedy usłyszał krzyk April dochodzący z domu.

Koniec Wersji Demonstracyjnej

Dziękujemy za skorzystanie z oferty naszego wydawnictwa i życzymy miło spędzonych chwil przy kolejnych naszych publikacjach.

Wydawnictwo Psychoskok

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: