Medycyna wokół nas - ebook
Medycyna wokół nas - ebook
Słynny błazen Stańczyk niegdyś twierdził, jakoby w Polsce było najwięcej lekarzy. Dziś wiemy, że trochę przesadził – łączna liczba praktykujących medyków nieznacznie przekracza 120 tys. – ale miał rację co do tego, że medycyna jest naprawdę wszechobecna w naszym życiu. Coraz częściej zastanawiamy się, czy coś jest dla nas zdrowe, coraz chętniej zaczynamy dbać o siebie, by zapobiec chorobom. A lekarze i najnowsze odkrycia naukowe mogą nam w tym skutecznie pomóc. Czytając tę książkę dowiesz się m.in.: - Kiedy nagłe zmiany pogody mogą doprowadzić do śmierci człowieka.
- Jakie sztuczki medyczne są powszechnie wykorzystywane przez sportowców do mniej i bardziej legalnego dopingu.
- Dlaczego tak nam smakują słodycze, słone przekąski czy tłuste potrawy.
- Dlaczego komary lubią krew jednych ludzi, a innych nie.
- Kogo zimna kąpiel doprowadza do ekstazy.
- Czy należy bać się telefonów komórkowych, czy raczej słupów wysokiego napięcia.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7778-229-3 |
Rozmiar pliku: | 645 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
„Dlaczego nie idziesz na jakieś humanistyczne studia?” – pytali znajomi i nauczyciele, gdy dowiedzieli się, że wybrałem medycynę. Wtedy, w klasie maturalnej, nie potrafiłem tego spójnie wyjaśnić. Od dzieciństwa fascynowała mnie nauka, szczególnie biologia i chemia, ale traktowałem to raczej jak hobby. Dobrze radziłem sobie z angielskim i pisałem świetne wypracowania z polskiego, ale nie chciałem studiować filologii, psychologii ani dziennikarstwa. Zamiast tego wybrałem dziedzinę trudną, ale i piękną; niesłychanie złożoną, ale i fascynującą; a do tego jeszcze wszechobecną.
Trudno by było znaleźć bardziej powszechny element życia współczesnego człowieka. Medycyna towarzyszy nam od początku życia (a nawet trochę wcześniej, jeśli weźmiemy pod uwagę potężny arsenał metod wspomagania rozrodu) aż po jego koniec (i tu też może sięgać jeszcze dalej dzięki transplantologii). Pomaga nam chronić się przed chorobami dzięki szczepieniom. Doradza, co jeść i jak żyć, by zachować zdrowie albo zwiększyć możliwości organizmu – zarówno fizyczne, jak i umysłowe. Zwalcza mniej i bardziej uciążliwe choroby. W końcu pomaga nam godnie zakończyć życie albo wyjaśnić tajemnicę czyjejś śmierci. Przenika wszystko do tego stopnia, że czasem przestajemy ją zauważać, a szkoda, bo jest to temat pasjonujący, o czym – mam nadzieję – przekona się każdy, kto sięgnął po tę książkę.
Ja sam zaś – po wielu latach uczenia się medycyny i jeszcze większej liczbie lat, które poświęciłem na pisanie o niej – wiem już, co powinienem odpowiedzieć tym, którzy pytali mnie kiedyś o wybór kierunku studiów. Nie ma bardziej „humanistycznej” dziedziny nauki – bliższej człowiekowi, ściślej z nim związanej i wpływającej na praktycznie każdy aspekt jego życia.
Jan Stradowski
Szef działu nauki „Focusa”, z wykształcenia lekarz medycyny. Więcej – www.stradowski.netPrognoza zdrowia
Pogoda wpływa nie tylko na nasze samopoczucie. Nagłe skoki ciśnienia i temperatury potrafią zabić, choć pacjenci rzadko zdają sobie z tego sprawę.
Jan Stradowski
Należy mieć się na baczności w trakcie zmian pogody i unikać w tym czasie puszczania krwi z żył, wszelkich wypalań i stosowania noża – takie zalecenia dawał starożytnym lekarzom Hipokrates. Dziś podobną rolę zaczynają odgrywać precyzyjne prognozy pogody, które uwzględniają wpływ zmian temperatury, wilgotności i ciśnienia atmosferycznego na zdrowie człowieka. W ten sposób można przewidzieć z kilkudniowym wyprzedzeniem, że tysiące osób będą zagrożone ostrym atakiem astmy, zawałem serca lub udarem mózgu. Meteorologia pozwoli wielu z nich uniknąć choroby, a ci, którzy będą musieli poddać się leczeniu, nie będą czekali w kolejkach. „Dzięki medycznym prognozom pogody udało nam się lepiej zorganizować pracę szpitala i zaoszczędzić 400 tys. funtów rocznie” – twierdzi prof. William Bird z Royal Berkshire Hospital w Anglii, jeden z pionierów badań nad biometeorologią. Ta szybko rozwijająca się dziedzina nauki ma niewiele wspólnego z powszechnie znanym zjawiskiem meteoropatii. Aż 70 proc. Europejczyków skarży się na złe samopoczucie w czasie zmian pogody, ale w większości przypadków jest to ból głowy albo zmęczenie. Tymczasem osoby cierpiące na nadciśnienie lub zbyt wysoki poziom cholesterolu mogą umrzeć tylko dlatego, że jesienią lub zimą temperatura za oknem spadła o 10 stopni. W takich warunkach ryzyko ataku serca rośnie u nich o 13 proc., a u tych, którzy wcześniej przeżyli już zawał, aż o 38 proc. – wynika z badań naukowców z Université de Lille II. Dlatego już niedługo prognozy pogody będą zawierały nie tylko komunikaty dla alergików oraz informacje o natężeniu promieniowania UV, ale także konkretne porady dla osób cierpiących na astmę czy chorobę wieńcową.
Aura na śmierć
Lekarze szacują, że letnia fala upałów w 2004 roku zabiła od 22 do 35 tys. Europejczyków. Podobnie mogło być latem 2006 roku. Ludzki organizm radzi sobie z upałem w ciągu dnia, jeśli nocą ma szansę się ochłodzić i odpocząć. Jednak wówczas – podobnie jak w 2008 roku – także noce były bardzo upalne. Ofiarą wysokiej temperatury padły głównie osoby starsze i cierpiące na przewlekłe schorzenia, u których najłatwiej dochodzi do odwodnienia, zaburzeń krzepnięcia krwi i skoków ciśnienia tętniczego. Wielu zgonów można by jednak uniknąć, gdyby w Europie funkcjonowały systemy ostrzegawcze takie jak w Stanach Zjednoczonych.
W Filadelfii informacje o nadejściu fali upałów pojawiają się z wyprzedzeniem, a władze udostępniają mieszkańcom infolinie, organizują samopomoc i otwierają klimatyzowane schronienia dla najuboższych. „Ten system uchronił przed śmiercią dziesiątki osób podczas wyjątkowo gorącego lata w 1995 roku” – zapewnia dr Laurence Kalkstein z University of Delaware.
Niestety, nasze ministerstwo zdrowia zorganizowało oficjalną konferencję dopiero wtedy, gdy największe upały już minęły.
Jeszcze lepsze efekty można uzyskać dzięki zimowym prognozom. Z badań prowadzonych w wielu krajach europejskich – w tym w Polsce – wynika, że każda fala mrozów zabija wiele osób nie tylko wskutek wychłodzenia organizmu albo wypadków i urazów na śliskich drogach. Niska temperatura zwiększa obciążenie układu krążenia i prowadzi do zagęszczenia krwi, co sprzyja pękaniu blaszek miażdżycowych i powstawaniu zakrzepów. Dwa dni po gwałtownym spadku temperatury znacznie wzrasta liczba zawałów serca, po kolejnych trzech dniach do szpitali trafia więcej niż zwykle ludzi z udarem mózgu. Zgony z powodu chorób układu oddechowego, a zwłaszcza tzw. przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POChP), osiągają maksimum dopiero po 12 dniach od początku fali mrozów, ponieważ są związane z powoli rozwijającymi się infekcjami wirusowymi i bakteryjnymi.
Latem w miastach w „kanionach” tworzonych przez ściany budynków temperatura odczuwana przez ludzi sięga 65°C!
Zabić mogą także nagłe skoki ciśnienia atmosferycznego. Gdy szybko spada ono poniżej najlepiej tolerowanej wartości 1016 hektopaskali, może dojść do niedokrwienia mięśnia sercowego. Robin Cook, były minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, zmarł na zawał podczas pobytu w górach, gdzie ciśnienie jest niższe. Z kolei gwałtowne nadejście wyżu pogarsza stan zdrowia u osób z nadciśnieniem, prowadząc do zwiększonego ryzyka ataku serca i udaru krwotocznego mózgu. Dla alergików najgroźniejsze są letnie burze, w czasie których dochodzi do gwałtownego wzrostu stężenia alergenów w powietrzu. Powoduje to silne ataki astmatyczne nawet u tych osób, które wcześniej uskarżały się jedynie na łagodniejsze dolegliwości, takie jak katar sienny. W 1994 roku po burzy nad Londynem szpitalne izby przyjęć zostały wypełnione przez tysiące pacjentów z nasiloną dusznością. W 2006 roku władze miasta zdążyły ostrzec alergików, dzięki czemu wiele osób zostało w domu lub przyjęło dodatkowe dawki leków, osłabiające objawy choroby.
NIEBEZPIECZNE SKRAJNOŚCI
Nasze ciato najlepiej funkcjonuje w klimacie umiarkowanym, czyli wtedy, gdy temperatura wynosi ok. 18°C, a ciśnienie – ok. 1016 hektopaskali. Jeśli warunki atmosferyczne zmieniają się gwałtownie, organizm może nie poradzić sobie z zaadaptowaniem się do nich, zwłaszcza u osób przewlekle chorych i w podeszłym wieku.
Nagły spadek temperatury (fala mrozów) zwiększa ciśnienie tętnicze krwi, podwyższa poziom lipidów i białek ułatwiających powstawanie zakrzepów, obniża odporność układu oddechowego • spadek o jeden stopień zwiększa ryzyko zgonu średnio o 2 proc. • po dwóch dniach od początku mrozów rośnie liczba zawałów serca (od 13 do 30 proc.) • po pięciu dniach rośnie liczba udarów mózgu • po 12 dniach rośnie liczba zgonów z powodu chorób układu oddechowego (zapalenie płuc, zaostrzenie astmy)
Nagły wzrost temperatury (fala upałów) powoduje zwiększone obciążenie układu krążenia oraz odwodnienie; najgroźniejszy jest wzrost temperatury w nocy, zakłócający sen i prowadzący do skoków ciśnienia tętniczego • u osób powyżej 65. roku życia ryzyko zgonu z powodu zawału, udaru mózgu i udaru cieplnego rośnie 10-12 razy
Gwałtowna letnia burza następująca po upalnych dniach – w chmurach burzowych dochodzi do koncentracji alergenów, które podczas opadów ulegają rozbiciu na drobniejsze fragmenty, wywołujące silniejsze reakcje uczuleniowe • liczba ostrych ataków duszności rośnie ośmiokrotnie (pojawiają się także u osób, które wcześniej nie miały objawów astmy)
Gwałtowny skok ciśnienia atmosferycznego (zarówno wzrost, jak i spadek) wywołuje zaburzenia ciśnienia tętniczego krwi • spadek lub wzrost o 10 hektopaskali zwiększa ryzyko zawału serca o 11-12 proc. we wszystkich grupach wiekowych (u osób, które już wcześniej przebyły zawał – o 30 proc.)
Wysoka temperatura powietrza w połączeniu z brakiem wiatru
(tzw. martwe powietrze) powoduje zwiększone obciążenie układu oddechowego i koncentrację zanieczyszczeń atmosferycznych i alergenów (zwłaszcza w miastach) • po jednym dniu liczba zgonów z powodu zawałów i udarów rośnie o 0,5 proc. • po czterech dniach liczba zgonów z powodu chorób układu oddechowego rośnie o 2 procent.
Źródła: EurekAlert, „New Scientist”.
Toksyczne miasta
Zmiany pogody bardziej szkodzą mieszkańcom miast niż wsi – głównie z powodu wysokiej zabudowy, która ogranicza ruch mas powietrza i zwiększa subiektywne odczucie gorąca. „W »kanionach« ulic temperatura odczuwana przez mieszkańców sięga 65°C – to tak, jakbyśmy nagle weszli do sauny” – porównuje prof. Krzysztof Błażejczyk z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania Polskiej Akademii Nauk. Z prowadzonych przez niego badań wynika, że warunki pogodowe mogą znacznie różnić się między poszczególnymi miastami. Warszawę najlepiej odwiedzać wiosną (między 25 kwietnia a 10 maja) lub jesienią (od 4 września do 26 października). Zimą stolica – podobnie jak inne metropolie – staje się wyjątkowo „niezdrowa” z powodu temperatury i złej jakości powietrza.
W rejonach miejskich zanieczyszczenia atmosferyczne mogą być równie ważne dla stanu zdrowia mieszkańców jak temperatura i ciśnienie. Toksyczne gazy prowadzą do niedotlenienia organizmu i podwyższenia ciśnienia tętniczego, a drobne pyły wnikają do płuc i krwiobiegu, gdzie mogą uszkadzać naczynia wieńcowe. W metropolii takiej jak Ateny wzrost stężenia tlenku węgla w powietrzu o jeden miligram na metr sześcienny oznacza dwa śmiertelne zawały więcej w ciągu dnia. Badania we Francji wykazały, że gdy poziom pyłów zawartych w spalinach samochodowych przekracza 25 mg/m³, do szpitali trafia o 91 proc. więcej ofiar ataku serca.
ŁAMANIE W BLIZNACH
Wiele osób skarży się na rozmaite bóle, które pojawiają się przy zmianach pogody. Okazuje się, że tradycyjne łamanie w kościach można wytłumaczyć naukowo, choć badań na ten temat było do tej pory niewiele. Boleć mogą blizny, które powstają po różnych urazach, np. po złamaniu kości albo po zabiegach operacyjnych. W takim miejscu nasze ciało traci naturalną elastyczność i gdy dochodzi do zmian ciśnienia atmosferycznego – które zmienia także ciśnienie wewnątrz naszego ciała – powstają tam naprężenia. Receptory bólowe może też pobudzać rozszerzanie się uszkodzonych lub naturalnie „zużytych” stawów, które zawierają niewielkie pęcherzyki gazu. Gdy spada ciśnienie powietrza, pęcherzyki te „rosną”, boleśnie rozciągając wrażliwą torebkę z tkanki łącznej, osłaniającą jamę stawową.
Według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), zanieczyszczonym powietrzem oddycha 5 mld mieszkańców świata, a rocznie wskutek tego umierają 3 mln ludzi.
Pogoda na receptę
Specjaliści radzą, aby osoby mające problemy z układem krążenia unikały miejsc o dużym stężeniu toksycznych substancji: zakorkowanych dróg, gęstej zabudowy miejskiej, okolic zakładów przemysłowych. Kiedy poziom zanieczyszczeń wzrasta, najlepiej byłoby w ogóle nie wychodzić z domu. Dopiero od niedawna w Internecie można sprawdzić, jaka jest jakość powietrza w miastach, które monitoruje ponad 100 stacji pomiarowych w całej Polsce.
Biometeorolodzy koncentrują się na danych dotyczących pogody. „Cały czas bierzemy udział w międzynarodowych projektach i doskonalimy nasz komputerowy model Menex, który pozwala przewidywać statystyczny wzrost zachorowań na różne jednostki chorobowe związany ze zmianami atmosferycznymi. Niestety polska służba zdrowia nie jest zainteresowana korzystaniem z takich analiz” – mówi prof. Błażejczyk. Tymczasem systemy biometeorologiczne zaczynają już działać w Australii i Wielkiej Brytanii, a w Stanach Zjednoczonych w prognozach pogody mają pojawić się ostrzeżenia dla osób chorych na serce.
Lekarze twierdzą, że w większości wypadków wystarczą proste środki zapobiegawcze, takie jak cieplejsze ubranie lub zadbanie o ogrzanie domu podczas mrozów. „W przyszłości prognozy zdrowotne będą przepisywane przez lekarza tak jak leki, a do pacjentów trafią za pośrednictwem Internetu lub SMS-ów” – przewiduje prof. William Bird. Z badań klimatologów wynika, że zapotrzebowanie na takie usługi będzie coraz większe, ponieważ globalne ocieplenie sprzyja gwałtownym zmianom pogody – silnym mrozom czy letnim falom gorąca.
Jan Stradowski
Szef działu nauki „Focusa”, z wykształcenia lekarz medycyny. Więcej – www.stradowski.netChora rywalizacja
Dlaczego chorzy sportowcy chcą trenować i dlaczego wygrywają? Dzięki uporowi i ambicji? A może dlatego, że zażywane przez nich leki dają przewagę nad konkurentami?
Rafał Jemielita
Doping, czyli stosowanie dodatków poprawiających wydolność organizmu u sportowców, to prawdziwe przekleństwo stadionów. Większość kibiców i ekspertów jest zgodna, że należy go zwalczać. Problemy pojawiają się dopiero wtedy, gdy trzeba wyznaczyć granicę chemicznego poprawiania wyników. Co zrobić ze sportowcami, którzy niedozwolone środki zażyli przypadkowo – a przynajmniej tak mówią? A jak zakwalifikować tych, którzy twierdzą, że są chorzy i biorą środki przepisane przez lekarzy?
Oczywiście nie każde leczenie poprawia kondycję. Agata Wróbel, nasza najbardziej znana sztangistka, cierpiała na wirusowe zapalenie wątroby typu C (HCV). Chorobę przywiozła z Australii, w Polsce leczyła się przez osiem miesięcy interferonem i rybawiryną – silnymi lekami, dającymi dużo przykrych skutków ubocznych. Żaden sztangista w historii po tak ciężkiej chorobie nie zdecydował się na ponowne treningi, zaś Wróbel nie tylko wróciła, ale nawet wywalczyła brąz na igrzyskach olimpijskich w Atenach. Zwycięstwo zawdzięczała wyłącznie swojej silnej woli i intensywnemu treningowi – czego nie można powiedzieć o wielu innych sportowcach.
Salbutamol na podium
Słowo „astmatyk” wywołuje jednoznaczne skojarzenia: wątły, mający problemy z oddychaniem i w konsekwencji z sercem, a więc niemogący uprawiać sportu wiążącego się z dużym wysiłkiem fizycznym. Nieprawda! Kłopoty z oddychaniem mieli koszykarz Dennis Rodman i lekkoatletka Jackie Joyner-Kersee, która aż sześciokrotnie zdobywała medale olimpijskie w siedmioboju oraz czterokrotnie triumfowała w mistrzostwach świata. Inni znani astmatycy to Tom Dolan, rekordzista świata i złoty medalista w pływaniu, hiszpański biegacz Jose Louis Gonzalez (najlepszy na świecie na dystansie 1500 m) oraz Alex Züelle – Szwajcar, który zwyciężył w jednym z najtrudniejszych wyścigów kolarskich na świecie – Vuelta a España.
Kolarz astmatyk? Trudno sobie wyobrazić człowieka z silnie skurczonymi oskrzelami, który na dwóch kołach podjeżdża pod górską przełęcz. A jednak. „Co najmniej połowa kolarzy zawodowych to astmatycy z przypadku. Za pomocą fikcyjnej choroby chcą ukryć doping” – napisano na niemieckim forum internetowym, które łączy miłośników kolarstwa zawodowego. Przykładem może być kariera hiszpańskiego kolarza Miguela Induraina Larrayi, pięciokrotnego zwycięzcy osławionego Tour de France. „Mister Mig” (tak Induraina nazywali kibice) zawsze był „czysty” i nie miewał kłopotów z ostrą kontrolą antydopingową, którą Francuzi stosowali podczas wyścigu. Do czasu. W 1993 roku w jego moczu wykryto ślady salbutamolu – substancji, którą francuska federacja kolarska umieściła na liście środków dopingujących. „Ale ja od lat mam astmę, co można wyczytać z mojej karty. Zawsze mam pod ręką inhalator z lekiem Ventolin” – bronił się Indurain. Tłumaczenie uznano, kolarz wrócił do walki i nikt nie zabronił mu stosowania terapii.