Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Mężczyzna na plaży. Śmierć fotografa (Piramida. Część 2) - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
12 października 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Mężczyzna na plaży. Śmierć fotografa (Piramida. Część 2) - ebook

Po 9 powieściach z Kurtem Wallanderem pora na domknięcie cyklu i ujawnienie początków kariery słynnego komisarza. W 3 częściach publikujemy opowiadania Henninga Mankella ukazujące 20 nieznanych do tej pory lat z życia Wallandera.

Jak każdy doświadczony glina, Kurt Wallander był kiedyś żółtodziobem. O tym na razie wiemy niedużo – tylko z jego wspomnień pojawiających się w powieściach. Jakie musiał przejść próby? O czym marzył młody policjant, zanim trafił do wydziału kryminalnego? Na te i na wiele innych pytań odpowie 5 opowiadań kryminalnych, które w Szwecji ukazały się w zbiorze zatytułowanym „Piramida”. Oto kolejne z nich.

Mężczyzna na plaży

Skania, wiosna 1987 roku, w taksówce umiera mężczyzna. Sekcja zwłok wykazuje, że został profesjonalnie otruty. Komisarz usiłuje rozwiązać tę dziwną sprawę i szuka śladów w ostatnim miejscu pobytu ofiary: w nadmorskiej osadzie, gdzie mężczyzna spacerował po plaży.

Śmierć fotografa

Do fotograficznego atelier przychodzi rano sprzątaczka i odkrywa zwłoki. Przyczyną śmierci właściciela zakładu był cios ciężkim narzędziem w głowę. Czy odrażające zdjęcia, znalezione w albumie fotografa przez Kurta Wallandera, mają związek z zabójstwem?

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7747-319-1
Rozmiar pliku: 934 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Mężczyzna na plaży

Dwudziestego szóstego kwietnia 1987 roku po południu inspektor Kurt Wallander siedział w swoim pokoju w komendzie policji w Ystad i wycinał wystające z nosa włoski. Właśnie minęła piąta. Przed chwilą zamknął segregator zawierający materiał z ciągnącego się w nieskończoność śledztwa w sprawie gangu, który przerzucał do Polski skradzione w Szwecji luksusowe samochody. Wliczając przerwy, dochodzenie obchodziło już niesławną dziesiątą rocznicę. Rozpoczęło się niedługo po tym, jak Wallander przeniósł się do Ystad. Często się zastanawiał, czy nadal będzie trwało w odległym jeszcze dniu jego przejścia na emeryturę.

Tego dnia biurko Wallandera wyglądało wyjątkowo porządnie. Przez długi czas panował na nim nieopisany bałagan, lecz Wallander, który od kilku dni był słomianym wdowcem, przesiadywał ostatnio dużo w pracy pod pretekstem złej pogody.

Mona i Linda wybrały się na dwutygodniowe wczasy na Wyspy Kanaryjskie. Dla Wallandera było to całkowitym zaskoczeniem. Nie wiedział, że Mona ma odłożone pieniądze, a Linda również nic nie wspominała o wyjeździe. Mimo protestów rodziców Linda przerwała naukę w liceum i teraz, niepewna swojej przyszłości, była wciąż zmęczona i poirytowana. Wallander odwiózł je wcześnie rano na Sturup i w drodze powrotnej do Ystad pomyślał, że w gruncie rzeczy chętnie spędzi dwa tygodnie w samotności. W jego małżeństwie się nie układało. Nie potrafili temu zaradzić. Jedno było oczywiste: w ostatnich latach ich związek trzymał się wyłącznie za sprawą Lindy. Co będzie teraz, kiedy Linda przestała chodzić do szkoły i zamierza pójść własną drogą?

Wstał i podszedł do okna. Wiatr targał drzewami po drugiej stronie ulicy. Padał drobny deszcz. Termometr wskazywał cztery stopnie. Wiosna wciąż wydawała się odległa.

Włożył kurtkę i wyszedł z pokoju. Zatrudniona w weekendy recepcjonistka siedziała ze słuchawką przy uchu. Skinął głową na pożegnanie. Wsiadł do auta i skierował się do centrum. Włączył taśmę z nagraniem Marii Callas i zastanawiał się, co kupi na kolację.

Czy w ogóle robić zakupy? Czy rzeczywiście jest głodny? Irytowało go własne wahanie. Z drugiej strony nie miał ochoty wracać do dawnego zwyczaju żywienia się hamburgerami. Mona coraz częściej wytykała mu, że tyje. I miała rację. Któregoś ranka, kilka miesięcy temu, zobaczył nagle swoją twarz w lustrze i uświadomił sobie, że młodość bezpowrotnie minęła. Niedługo skończy czterdzieści lat. Ale wyglądał starzej. Kiedyś wyglądał na mniej lat, niż miał.

Z uczuciem rozdrażnienia skręcił w Malmövägen i przystanął obok dużego supermarketu. Kiedy zamknął drzwi samochodu, w środku zabrzęczał telefon. W pierwszej chwili postanowił nie odpowiadać. Cokolwiek to jest, niech się tym zajmie ktoś inny. W tej chwili miał dosyć własnych problemów. Otworzył jednak drzwi i sięgnął po słuchawkę.

– Wallander? – usłyszał głos Hanssona, kolegi z pracy.

– Tak.

– Gdzie jesteś?

– Właśnie zamierzam kupić coś do jedzenia.

– Zaczekaj. Przyjedź tutaj. Jestem w szpitalu. Będę czekał przed wejściem.

– Co się dzieje?

– To trochę trudno wytłumaczyć. Najlepiej, jak tu przyjedziesz.

Rozmowa się urwała. Wallander wiedział, że Hansson by nie dzwonił, gdyby nie wydarzyło się coś ważnego. Dojechał do szpitala w kilka minut. Hansson przywitał go przed głównym wejściem. Był zziębnięty. Wallander usiłował wyczytać coś z jego twarzy.

– Co się dzieje? – zapytał.

– Tam w środku siedzi taksówkarz, nazywa się Stenberg – odparł Hansson. – Pije kawę i jest bardzo wzburzony.

Zaciekawiony Wallander wszedł za Hanssonem przez szklane drzwi.

Szpitalna kawiarnia znajdowała się po prawej stronie. Minęli starszego mężczyznę na wózku, powoli przeżuwającego jabłko. Stenberg siedział sam przy stoIiku. Korpulentny i niemal całkiem łysy mężczyzna po pięćdziesiątce. Nos miał zdeformowany, jak gdyby w młodości był bokserem. Wallanderowi jego twarz wydała się znajoma, ale nie przypominał sobie okoliczności, w jakich go spotkał.

– Poznaje pan komisarza Wallandera? – zwrócił się do niego Hansson.

Stenberg kiwnął głową i wstał, żeby się przywitać.

– Proszę usiąść – rzekł Wallander. – I powiedzieć, co się stało.

Stenberg miał rozbiegany wzrok. Trudno było powiedzieć, czy ze zdenerwowania, czy ze strachu.

– Przyjąłem zamówienie na kurs ze Svarte do miasta – zaczął Stenberg. – Klient miał czekać przy głównej drodze. Nazwisko Alexandersson. Stał tam, kiedy podjechałem. Usiadł z tyłu i poprosił, żeby wysadzić go przy rynku. W lusterku widziałem, że przymknął oczy. Myślałem, że przysypia. Dojechaliśmy do miasta, zatrzymałem się przy rynku i powiedziałem, że jesteśmy na miejscu. Żadnej reakcji. Wysiadłem z auta, otworzyłem drzwi i lekko go dotknąłem. Wcale się nie poruszył, więc pomyślałem, że jest chory, i przywiozłem go do szpitala na ostry dyżur. A tu powiedzieli, że on nie żyje.

Wallander zmarszczył czoło.

– Nie żyje?

– Próbowali go reanimować – wtrącił Hansson. – Ale to nic nie dało.

Wallander chwilę się zastanawiał i powiedział:

– Ze Svarte do miasta jest piętnaście minut drogi. Nic po nim nie było widać, kiedy wsiadał do auta?

– Zauważyłbym, gdyby był chory – odparł Stenberg.

– Zresztą prosiłby chyba o zawiezienie do szpitala?

– Nie widział pan żadnych obrażeń?

– Nic nie widziałem. Miał na sobie garnitur i jasnoniebieski płaszcz.

– Czy trzymał coś w ręku? Torbę lub coś innego?

– Nie. Pomyślałem, że najlepiej zawiadomić policję. Chociaż szpital ma chyba obowiązek to zrobić.

Stenberg odpowiadał szybko i bez wahania. Wallander zwrócił się do Hanssona:

– Czy wiadomo, kim jest zmarły?

Hansson sięgnął po notes.

– Göran Alexandersson, lat czterdzieści dziewięć – odczytał. – Przedsiębiorca w branży elektronicznej. Zamieszkały w Sztokholmie. W portfelu miał sporo pieniędzy. I kilka kart kredytowych.

– Dziwne – stwierdził Wallander. – Może dostał ataku serca. Co mówią lekarze?

– Że ostatecznie wyjaśni to tylko sekcja zwłok. Wallander skinął głową i wstał.

– Zapłaty za kurs powinien pan żądać od spadkobierców – odezwał się do Stenberga. – Skontaktujemy się z panem, gdybyśmy mieli dodatkowe pytania.

– To było nieprzyjemne – oświadczył stanowczo Stenberg. – Ale nie będę wystawiał spadkobiercom rachunku za transport nieboszczyka.

Stenberg wyszedł.

– Chciałbym na niego rzucić okiem – powiedział Wallander. – Nie musisz przy tym być, jak nie chcesz.

– Wolałbym nie – przyznał Hansson. – Spróbuję przez ten czas odnaleźć jego rodzinę.

– Co on robił w Ystad? – zastanawiał się Wallander.

– Trzeba się tego dowiedzieć.

Inspektor przystanął na chwilę przy noszach, znajdujących się w szpitalnym pokoju. Z twarzy zmarłego nie można było nic wyczytać. Spojrzał na jego ubranie. Podobnie jak buty było w bardzo dobrym gatunku. Jeśli okaże się, że zmarły padł ofiarą zbrodni, eksperci będą musieli je zbadać. W portfelu znalazł tylko to, o czym już wiedział od Hanssona. Odbył krótką rozmowę z dyżurnym lekarzem.

– To wygląda na całkowicie naturalną śmierć – rzekł lekarz. – Żadnych śladów przemocy, żadnych obrażeń.

– Kto miałby go zamordować na tylnym siedzeniu taksówki? – zapytał Wallander. – Mimo to chciałbym jak najprędzej dostać wyniki sekcji.

– Zawieziemy go do zakładu medycyny sądowej w Lund – zaproponował lekarz. – Jeżeli policja nie ma nic przeciwko temu.

– Nie – odparłWallander. – Oczywiście, że nie.

Wrócił do komendy i udał się do pokoju Hanssona.

Hansson rozmawiał przez telefon. Wallander czekał, z przygnębieniem przesuwając ręką po brzuchu, który zaczynał wystawać znad paska.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: