Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Mikołaja Reja Kupiec: to jest kształt a podobieństwo sądu bożego ostatecznego w Królewcu roku 1549 - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Mikołaja Reja Kupiec: to jest kształt a podobieństwo sądu bożego ostatecznego w Królewcu roku 1549 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 252 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

To jest kształt a po­do­bień­stwo Sądu Bo­że­go Osta­tecz­ne­go w KRÓ­LEW­CU

ROKU 1549.

z EG­ZEM­PLA­RZA BI­BLIO­TE­KI KÓR­NIC­KIEJ

WY­DAŁ

DR. ZYG­MUNT CE­LI­CHOW­SKI.

Po­znań.

NA­KŁA­DEM BI­BLIO­TE­KI KÓR­NIC­KIEJ,

I898.

W ży­cio­ry­sie Mi­ko­ła­ja Reja, skre.41o­nym przez Ję­drze­ja Trzy­cie­skie­go a umiesz­czo­nym wZwier­cie­dle Re­jo­wem, znaj­du­je­my na­stę­pu­ją­cy szcze­gół: „Pi­sał też pod fi­gu­ra Kup­ca na­dob­ną spra­wę czło­krzc­ci-jań­skic­go.” Dzie­ło to za­gi­nę­ło a z uwa­gi Trzy­cie­skie­go nie było uawet moż­na uzna-, czyć do­kład­nie, jaki był wła­ści­wy jego ty­tuł Gdy p. Ka­r5ł Es­tre­iciier we wy­da­nej r. 1875 Bi­blio­gra­fii pol­skiej XV-XVI stó­le­cia pod r. 1551 mię­dzy dzie­ła­mi po­zo­sta-lemi po śmier­ci Flo­ry­ano­wej Ungle­ro­wej a dziś nie­zna­ne­mi przy­to­czył: Ku­piec Pol­ski – do­my­śla­no się w nim dzie­ła Ke­jaj wspo­mnia­ne­go przez Trzy­cie­skie­go. Na­tem ogra­ni­czy­ły się przez dln­gi czas po­szu­ki­wa­nia za Kup­cem Re­jo­wym.

Dziw­nym tra­fem nie zwró­co­no uwa­gi na waż­ny szcze­gół, jaki przy­to­czył Je­rzy Krzysz­tof Pi­sad­ski w dzie­le wy­da­nem w Kró­lew­cu roku 1791 pod ty­tu­łem: En­twurf der Preus­si­schen Lit­te­ra­er­ge­schich­te. Mó­wiąc na str. 325–327 o Ja­nie Se­klu­cy­anie, jako o po­ecie pi­szą­cym w Pru­siech po pol­sku, wy­mie­nia mię­dzy in­ne­mi jako jego dzie­ło: Ku­piecz, to jest kstałt a Po­do­bień­stwo sądu Bo­że­go osta­tecz­ne­go. Kró­le­AvieCj 1549. We­dle Pi­sa­ri­skie­go za­wie­ra­ło to dzieł­ko „1 al­fa­bet, 8 ar­ku­szy w 8ce”,– czy­Ji ii­cząc na al­fa­bet 24 li­te­ry – 256 kart. Z przed­mo­wy Se­klu­cy­ana przy­ta­cza Pia­ań­ski, że „za­ry­su tego opra­co­wa­nia do­star­czył mu ano­nim, aby go ob­szer­niej wy­wiódł i w sza­tę po­etyc­ką przy­brał, co też wy­ko­nał.”

Za­zna­czo­ny wy­żej dziw­ny ob­jaw, iż ża­den z hi­sto­ry­ków na­szej li­te­ra­tu­ry ani ża­den z bi­blio­gra­fów Reja nie zwró­cił uwa­gi na tę za­pi­skę Pi­sań­skie­go, tłó­ma­czy się tem, że nie­spo­dzie­wa­no się dzie­ła Reja od­na­leśd w Pru­siech, że Pi­sad­ski, któ­ry miał je w ręku, przy­zna­wał au­tor­stwo Se­klu­cy­ano­wi, a wresz­cie i tem, że wspo­mnia­ne dzie­ło Pi-sad­skie­go mało jest u nas zna­ne.

Do­pie­ro p… prof, A. Bru­eck­ner w cen­nej swej roz­pra­wie pod ty­tu­łem: „?ró­dła do dzie­jów li­te­ra­tu­ry i oświa­ty pol­skiej, VII: O pi­smach dziś nie­zna­nych”, za­miesz­czo­nej w stycz­nio­wym ze­szy­cie Bi­blio­te­ki War­szaw­skiej z r. 1895, wy­do­był z za­po­mnie­nia ową waż­ną za­pi­skę Pi­sań­skie­go o Kup­cu i osnuł na niej hy­po­te­zę, że to jest ów Ku­piec Re­jo­wy u Trzy­cie­skie­go i że ten­że Ku­piec jest prze­rób­ką ła­ciń­skie­go dra­ma­tu pod ty­tu­łem Mer­ca­tor seu iu­di­cium, na­pi­sa­ne­go i wy­da­ne­go po ła­ci­nie przez To­ma­sza Kirch-mey­era czy­li Na­oge­or­ga w r. 1540 – a na­stęp­nie nie­jed­no­krot­nie prze­dru­ko­wa­ne­go i tło­ma­czo­ne­go na inne ję­zy­ki.) Pol­ska prze­rób­ka – zda­niem prof. Bru­eck­ne­ra – na­le­ży do naj­wcze­śniej­szych.

Eg­zem­plarz ła­ciń­ski, z któ­re­go ko­rzy­sta­łem a któ­re­go mi udzie­li­ła ła­ska­wie Bi­blio­te­ka kró­lew­ska w Ber­li­nie, ma ty­tuł: Tra­go­edia alia nova Mer­ca­tor seu iu­di­cium, in qna in con­spec­tum po­nan­tur Apo­ato­li­ca et Pa­pi­sti­ca do­ctri­na, qu­an­tum utra­que in con­scien­tiae cer­ta­mi­ne va­le­at et ef­fi­ciat quis utri «8que et fu­tu­rus sit exi­tU8. Tho­ma Nao-geo­r­go Strau­bin­gen­si au­to­re. Po­ni­żej wiersz ła­ciń­ski Ad Mer­ca­to­rem qu­en­dam – i rok wy­da­nia; Anno MDXC, w 8ce kart 60, po 29 wier­szy Qa stro­nie.

Eg­zem­plarz Kup­ca bę­dą­cy w po­sia­da­niu Pi­sar­skie­go za­gi­nąZ, – za­pi­sa­ny hyl w dru­ko­wa­nym r. 1792 ka­ta­lo­gu au­kcyj­nym księ­go­zbio­ru tego uczo­ne­go – od­tąd ślad jego zgi­nął i prof. Briieck­ner umie­ścił go słusz­nie mię­dzy pi­sma­mi dziś nie­zna­ne­mi."

Traf szczę­śli­wy do­zwo­lił mi od­kryć nie ca­łe­go wpraw­dzie Kup­ca, lecz tyl­ko frag­ment jego, ale dość ob­szer­ny, by so­bie z nie­go o ca­ło­ści sąd uro­bić moż­na.

W roku ze­szłym wy­da­łem nie­zna­ny do­tych­czas druk li­tew­ski Mar­ci­na Mo­swi­da z r. 1549: prze­kład pie­śni Te Deum lau­da­mus, zna­le­zio­ny w okład­ce kór­nic­kie­go eg­zem­pla­rza Po­sty­li Se­klu­cy­ano­wej z r. 1556. W tej­sa­mej okład­ce – obok Mo­swi­da – zna­lazł sic jesz­cze cen­niej­szy dla nas bia­ły kruk, bo ćw Ku­piec Se­kłu­cy­ano­wy.

Ku­piec nie był nie­ste­ty tak szczę­śli­wy, jak Mo­swi­diusz, bo kie­dy ten­że wy­szedł z okład­ki nie­usz­ko­dzo­ny, z Kup­ca zna­la­zło się tyl­ko kil­ka ar­ku­szy, nie­któ­re prócz tego znacz­nie uszko­dzo­ne i po­strzę­pio­ne.

Po­nie­waż to ato­li rzad­kość nad­zwy­czaj­na a ze wzglę­du na stu­dya nad Re­jem bar­dzo waż­na, po­sta­no­wi­łem ogło­sić dru­kiem, to co się ura­to­wać dalo. To wy­da­nie moje frag­men­ta­rycz­ne zwró­ci może na sie­bie uwa­gę szczę­śli­we­go po­sia­da­cza kom­plet­ne­go eg­zem­pla­rza ze spu­ści­zny po Pi­sad­skim i przy­czy­ni się do przy­wró­ce­nia na­szej li­te­ra­tu­rze ca­ło­ści tego cen­ne­go za­byt­ku.

Dla lu­bow­ni­ków sta­rych dru­ków daję po­do­bi­znę ura­to­wa­nej szczę­śli­wie kar­ty ty­tu­ło­wej i wier­ny prze­druk przed­mo­wy Se-klu­cy­ana. Tekst sara daję w zmie­nio­nej no­wo­cze­snej pi­sow­ni i z po­pra­wio­ną in­ter-punk­cyą już to dla tego, że wier­ny prze­druk z po­wo­du od­ręb­nej or­to­gra­fii Se­klu­cy­ana i od­ręb­nych czcio­nek wie­le przed­sta­wia trud­no­ści, już też dla tego, że mam otu­chę, iż znaj­dzie się kom­plet­ny eg­zem­plarz i że wów­czas po­ra­by była na wier­ny prze­druk. Wiem, że na­ra­żę się przez to zmo­der­ni­zo­wa­nie Kup­ca na za­rzut nie­któ­rych na­szych po­wag fi­lo­lo­gicz­nych, ale nie­chaj mię za­sia­nia i bro­ni przy­kład Aka­de­mii Umie­jęt­no­ści, któ­ra swą Bi­blio­te­kę pi­sa­rzów pol­skich wy­da­je tak­że ze zmie­nio­ną, no­wo­cze­sną or­to­gra­fią.

Wy­da­nie moje po­twier­dza zu­peł­nie wy­wód prof. Bru­eck­ne­ra, iż nasz Ku­piec jest prze­rób­ką Mer­ca­to­ra Kirch­mey­era czy­li Nao geo­r­ga. Nie je­stf­co do­słow­ne ani też wier­ne tłó­ma­cze­nie, ale jest istot­nie prze­ró­bl­tą i to dośc swo­bod­ną tak w toku opo­wia­da­nia jak na­wet w sa­mym ukła­dzie dra­ma­tu. Szcze­gó­ło­we ze­sta­wie­nie róż­nic i od­mian za wie­le­by za­bra­ło miej­sca i nie mia­ło­by też więk­sze­go zna­cze­nia w obec tego, że mamy tyl­ko ur)*wek na­sze­go Kup­ca, – ko­go­by więc ten sto­su­nek na­sze­go Kup­ca do Mer­ca­to­ra bli­żej ob­cho­dził, tego ode­słać mu­szę do ła­ciń­skie­go wy­da­nia. Tu­taj przy­to­czę tyl­ko kil­ka szcze­gó­łów, z któ­rych czy­tel­nik bę­dzie so­bie mogł wy­two­rzyć ogól­ny ob­raz róż­nic mię­dzy ła­ciń­skim ory­gi­na­łem a na­szą prze­rób­ką.

I tak w ła­ciń­skim ory­gi­na­le wy­mie­nio­ne są na­stę­pu­ją­ce oso­by – in­ter­lo­cu­to­res:

Lyocha­res,–Mer­ca­tor,–Con­scien­tia mer-ca­to­ris, – Puer, – Lu­crum, – Sa­ta­nas, – Pa­ro­chus, – Me­di­ci, – Mi­cha­el, – Pau­lus, – Co­smas, – Prin­ceps qu­idam, – Epi­sco­pus qu­idam, Fran­ci­sca­nus qu­idam, – w na­szym zaś Kup­cu: Chry­stus, – Po­seł, – Ksią­żę, – Bi­skup, – Gar­dian, – Sum­nie­nie, – Pa­cho­le, – Zysk, – Czart, – Ple­ban, – Le­karz, – Pa­weł, – Do­ctor Ko­zmus, – (Ku­piec) – Mi­chał, w ła­ciń­skim ory­gi­na­le wy­stę­pu­je za­raz w pierw­szej sce­nie 6w Lyocha­res, o któ­rym au­tor w pro­lo­gu mówi:

Lyocha­res, nun­cium quem mor­tis fi­nxi­mus, a któ­ry sam o so­bie po­wia­da:

Lyocha­res vo­cor, afrae sum mor­tis nun­cius, i w dłu­gim mo­no­lo­gu o 200 wier­szach wpro­wa­dza czy­tel­ni­ka – a ra­czej wi­dza i słu­cha­cza – w tok dra­ma­tu.

W pol­skiej zaś prze­rób­ce po dtuź­szymj pro­lo­gu au­to­ra roz­po­czy­na dra­mat Chry­stus z któ­rym to­czy roz­mo­wę Ś. Mi­chał, sta­ra­jąc się zła­go­dzić gniew Chry­stu­sa Pana na ze­psu­cie świa­ta. Na proś­by Ś. Mi­cha­ła za­nie­chał Chry­stus tym­cza­so­wo sądu osta­tecz­ne­go dla ca­łe­go świa­ta a ka­zał tyl­ko sta­wić przed sie­bie

„z sta­nu każ­de­go po jed­ne­mu przed­niej­sze­go.” Z tą mi­syą wy­słał na świat P o sIa. Tak gu sta­le na­zy­wa nasz au­tor, za­miast Ly o cha­rę s, jak w ory­gi­na­le. W jed­nem tyl­ko minj­scu (B 5 r. w. 10) znaj­du­je się re­mi­ni-scen­cya te j ory­gi­nal­nej na­zwy, gdy Ś. Mi chał, ra­dząc Chry­stu­so­wi wy­siać na świat po­sła, mdwi:

Lu­ka­ro­nem jego zową. Ta­kich róż­nic, o ile z uryw­ko­we­go tek­stu pol­skie­go są­dzie mo­źoa, jest peł­no, tak iż nie­po­dob­na prze­pro­wa­dzić krok za kro­kiem po­rów­na­nia. Wy­rok osta­tecz­ny i sta­now­czy wy­da­c1)y moż­na je­dy­nie ma­jąc w ręku kom­plet­ny eg­zem­plarz pol­skie­go utwo­ru, ale już z tych frag­men­tów, któ­re po­sia­da­my, wy­da­je mi się sąd taki uza­sad­nio­nym, że głów­ną myśl – te­mat czy­li osno­wę dra­ma­tu – wziął nasz au­tor z Mer­ca­to­ra, że jed­nak­że ob­ro­bił tę osno­wę tak swo­bod­nie i sa­mo­dziel­nie, że Kup­ca nie­mal za ory­gi­nal­ny utwór na­sze­go po­ety uwa­żac­by moż­na.

Na­rzu­ca­ło­by się te­raz głów­ne py­ta­nie: czyj to jest utwór? czy istot­nie Reja? Uwa­ga Pi­sań­skie­go, przy­pi­su­ją­ce­go utwór ten. Se­klu­cy­ano­wi, któ­ry rze­ko­mo przy­sła­ny so­bie przez ko­goś nie­zna­jo­me­go za­rys tyl­ko dra­ma­tu ob­szer­niej wy­wiódł iw po­etyc­ką ubrał sza­tę (we­itlau­fti­ger au­szu­fiih-ren und po­etisch ein­zu­kle­iden), nie ma zda­niem mo­jem żad­nej pod­sta­wy ni uza­sad­nie­nia, gdyż ta­kiej za­słu­gi nie­przy­zna­je so­bie sam Se klu­cy­an. Po­wia­da on owszem w przed­mo­wie: „a ktoż­kol­wiek je prze­ło­żył, są do­brze prze­ło­żo­ne i zry­mo­wa­ne, acz­kol­wie­kiem ja wie­le słów od­mie­nił albo wło­żył, nie dla­te­gom uczy­nił, że­bych był lep­szy mistrz na to, alem wie­le słów nie­mógł wy­czyść i wie­le ich nie­do­sta­wa­lo, a to sic złem prze­pi­so­wa-niem dzia­ło.”

Rzecz więc nie­za­wod­nie tak się mia­ła, że au­tor ka­zał swój rę­ko­pis prze­pi­sać, co we­dle Se­klu­cy­ana źle było wy­ko­na­ne, i tak prze­pi­sa­ny rę­ko­pis po­słał do Kró­lew­ca Se-klu­cy­ano­wi przez ja­kie­goś do­bre­go te­goż przy­ja­cie­la. Se­klu­cy­an wie­dział nie­za­wod­nie, kto jest au­to­rem, i może dla tego dość skrom­nie po­wia­da, że nie ma się za lep­sze­go mi­strza na to; wy­raź­nie też do­da­je, że tyl­ko tam coś „od­mie­nił albo wło­żył*', gdzie rę­ko­pis był nie­czy­tel­ny. O au­tor­stwie Se­klu­cy­ana nie może prze­to być mowy, – był on tyl­ko na­kład­cą, wy­daw­cą i ko­rek­to­rem.

Na au­tor­stwo Reja nie masz tak­że do­wo­du nie­wzru­szo­ne­go i ta­kie­go nig­dy się pew­nie nie­znaj­dzie, ale prze­ma­wia za nim wszel­kie praw­do­po­do­bied­stwo. Przedew­szyst kiem to, co Trzy­cie­ski mówi, iź Rej „pod fi­gu­ra Kup­ca pi­sał na­dob­ną spra­wę czło­wie­ka krze­ści­jad­skie­go”, sto­su­je się zu­peł­nie do na­sze­go Kup­ca. Wy­raz głów­ny ty­tu­łu: Ku­piec mógł­by na­pro­wa­dzić na fał­szy­wy do­mysł co do tre­ści utwo­ru, ja­ko­by to był trak­tat eko­no­micz­no-han­dlo­wy, – ale ta „na­dob­na spra­wa czło­wie­ka krze­ści­jań­skie­go pod fi­gu­rą Kup­ca* nie­do­pusz­cza nie­mal wąt­pli­wo­ści, iż Rej we for­mie po­etyc­kiej prze­ro­bił zna­ny dra­mat Na­oge­or­ga pod ty­tu­łem Mer­ca­tor, – przy czem i na to trze­ba uwa­żać, że wy­ra­że­nie krze­ści­jań­ski zgod­nie z tre­ścią utwo­ru uży­te jest przez dys­sy­den­ta Trzy­cie­skie­go w prze­ciw­sta­wię niu do ka­to­li­cy­zmu.

Za­da­le­ko idą­cy scep­ty­cyzm mógł­by chy­ba, – przy­zna­jąc, iż Rej prze­ro­bił Mer­ca­to­ra, – twier­dzić, iź druk Kró­le­wiec­ki z pod in­ne­go wy­pły­nął pió­ra, że nie jest utwo­rem Reja. Ale czyż­by moż­na przy­pu­ścić, że w Pol­sce rów­no­cze­śnie dwóch pi­sa­rzów za­ję­ło się prze­rób­ką Mer­ca­to­ra i że oba utwo­ry za­gi­nę­ły?

Se­klu­cy­an po­wia­da w przed­mo­wie, że mu „je­den do­bry przy­ja­ciel” rę­ko­pis do

Kió­lew­ca przy­wiózł, i że nie vie, od kogo po­cho­dzi. Se­klu­cy­an mogł istot­nie nie­znać au­to­ra, cho­ciaż – je­że­li nim był Rej – nie wy­da­je się to rze­czą praw­do­po­dob­ną ze wzglę­du na zna­ny sto­su­nek Reja do in­ne­go wy­da­nia Se­klu­cy­ano­we­go t… j… do Kan­cyo-nału. Praw­do­po­dob­niej­szą jest rze­czą, że Se­klu­cy­an znał na­zwi­sko au­to­ra, lecz je na ży­cze­nie jego za­ta­ił. Od­jw­wia­da to zwy­cza­jo­wi Reja za­cho­wy­wa­ne­mu przy in­nych jego utwo­rach, – a przy tak wy­bit­nie anti-ka­to­lic­kim cha­rak­te­rze utwo­ru mÓgł był Rej miec słusz­ne po­wo­dy do ta­je­nia się z au­tor­stwem.

Ję­zyk, tok mowy, spo­sób wier­szo­wa­rua – wszyst­ko to prze­ma­wia tak­że za Re­jem, a przy­najm­niej w ni­czem się au­tor­stwu jego nie prze­ciwi. W słow­nicz­ku umiesz­czo­nym na koń­cu ni­niej­sze­go wy­da­nia ze­sta­wi­łem i ob­ja­śni­łem wy­ra­zy prze­sta­rza­łe jako też zwró­ci­łem uwa­gę na te wy­ra­że­nia i zwro­ty, któ­re za­cho­dzą i w in­nych pi­smach Reja i mogą po­nie­kąd ucho­dzić za wła­ści­wo­ści jego sty­lu.

Ze­sta­wia­jąc to wszyst­ko, co wy­żej po­wie­dzia­łem, pi­szę się zu­peł­nie na hy­po­te­zę prof. Bru­eck­ne­ra, iż wy­da­ny przez Se­klu­cy­ana r. 1549 w Kró­lew­cu Ku­piec jest wła­śnie owym utwo­rem Reja, o któ­rym wspo­mi­na Trzy­cie­ski.

Dla uzu­peł­nie­nia opi­su Kup­ca pod wzglę­dem bi­blio­gra­ficz­nym nad­mie­niam wresz­cie, że ani ty­tuł ani ura­to­wa­na resz­ta dru­ku nie wy­mie­nia dru­ka­rza, któ­re­go na­zwi­sko znaj­du­je się nie­za­wod­nie na koń­cu książ­ki. Są­dząc z czcio­nek, przy­pi­sać ten druk na­le­ży Ja­no­wi We­in­re­icho­wi. For­ma czcio­nek go­tyc­ka czy­li tak­zwa­na szwa­ba­cha. W prze­dru­ku sta­ra­łem się wier­nie za­cho­wać układ i roz­mia­ry ory­gi­na­łu.

Swo­iem Wier­nym słu chac­żom a vcż­niom Sło­wa Bo­że­go w Kro­lew­czu y yn­dze bQ- dą­cym, Łask] Bo­żej, y wse­go do­bre­go ży­czy M SEC­LII­TUH.

Ka­zno­dzeya Kxążc­cia Pru­skie­go w Kro­lew­czu, v Thu­mu, y V Fary pol­ski.

Wie­cie do­brze moj mili Chrze­scia ni, a w Pa­nie Chrj­stus­sie bra­cia y Sio­strj, ze już was przes nie krotkj eas vczę Sło­wa Bo­że­go a Dro­gy Zbaw­je­nia wiecz­ne­go swiel­ką pil­no­sczą moyą, a nieye dno ka­zacz ale też Pi­sać dla was nief­fol­guy­ącz zdro­wiu swe­mu y na­kła­du y na­kia­du (tyle ile moge prze­po mocz) nie­lu­tu­iącz… to niey­ed­no wam sa­mem yaw­no yest Kto rzj ka­za­nia mego vsta­wić­nie słu­cha­cze ale też y ynem wie­le Lu-dżam w ob­cżych stro­nach dok­to rych moye (aćz­kol­wieć pro­ste a lie praw­dzi­we a życz­li­we) Pi­sa­nia przi­cho­dzą… y chcze z wiel­ką chuć­zą niey­ed­no Dla was Alie dla wssyt­kych Chrze­stian­skych Lo­dzi a zwła­scia Je­ży­ku na­sse-go Pol­skie­go pra­czo­wacz Tak dłu­go poky mj Pan Nie­be­sky sdro­wia do­bre­go a Sło­wa swe go Yzy­czićż ra­czj.

Aćz kol­wiek was ta­ko­wych yest wie­le niey­ed­no tu mie­dzy-wami Ale też y w yny­cłi stro­nach kto­rzi mi to za­słe mayą że ia bę­dzać ia bcdzacz na­ta­ko­wem vrzę­d2ie y sta­nie, wiel­kych po­waż­nych a Grun­tow­nych rze­czi pro­stem obyc­źay­em was vcżc y Pis­sę.

Wiec­cie to rn…….Chrze – scia­ni zeć to dla…….Fol guy­ącz pro­sto­sciam i doch-cip­no­sciam was­sim, aby na­spro stnieys­sy Czło­wiek mogł wyro zu­miecz wolą Bożą, a yakow-swier­cie­dle sam sie­bie Po­snąć, a wy­ro­zu­miećź praw­dzi­wą na­ukę zba­wien­ną, a vmiał też ro­ze­znać złą, Fałs­sy­wą, y zdra­dli­wą przes Kto­rą zli a Fałs­sywj nau czi­czie­le za­wie­dli od dawnjch ćza ssow wie­le Lu­dzi na­wiecz­ne po tę­pie­nie, tego siq Pa­nie Boże po żal A czi­nięc to nie z wy­mis­słu me go Ale z ro­ska­za­nia y prżi­ka­za – nia

Paw­ła Świę­te­go Któ­ry vczi Dziat­kam mło­dim na­przód da wać miek­ke a słot­kie po­kar­my to yest zno­śną a pro­sta na­ukę wed luk pro­ste­go ro­zu­mu Lud­skie, przj­row­na­wa­iącz się yem na­uką…. tą (ale praw­dzi­wą) pro-

…..ich, aż przi­dą ku do­sko­nal­sze­mu ro­zu­mo­wi A tak wo­leć ya Zwię­tym Paw­łem pro­sto v cżacz wie­le pro­stych Lu­dzi przi-wie­scz ku vzna­niu Pana Chry­stu­sa y Zba­wie­niu wie­ku­iste­mu niź­li krzi­wo, vćącz Sa­tan­skich wy­krę­tów y błę­dów a za­wie­scz ye y sąm sie­bie na­wiecz­ne po­tę­pie­nie. A czi kto­rzi są do­chczi-pnieys­sy y nad ine vcze­nieys­si nie chaćz glęps­se na­ukj ći­ta­ją, a pro­stym i nie­umit­nym yako dze­ćam nie­chacz do Pana Chrj­stu­sa przj – stę­pić stę­pić do­pu­sc­żayą we­dluk ro­ska za­nia iego Gdjż ta­ko­wych (iako sam po­wie­dzeć rać­ził) yest Kro-low­stwo Nie­bie­skie.

A gdyż temi Cza­sy Pan Bog ra­czył na­nas pod­nieść Ro­skę swoyę, a znak Ka­ra­nia swe­go, toć ćinj nass mi­ło­ści­wy nie­bie­sky Ociec nie zgniew aby nas wie­ku­isce po trac­żił, ale z La­skj a zmi­ło­sier­dza swe­go aby­śmy vsna­li ze nas mi­łu­je, dla tego nas ka­rze.

Jako Mat­ka ła­ska­wa, nad dziat­ka­mi swe­mi Mi­ło­sczi­wa, kie­dy wy­dzy a ono dziat­ky czo nieg-my­sl­ne­go a złe­go maią cżi­nić po gro­zy yem ro­ską, aby boy­asnią ka­ra­nia po­wścią­gnę­li się od sle­go a yesli a yesli nie­chczą prze­stać tedy ye do­pie­ro ka­rze, lu­tu­iąc się nad­nie mi aby ych po­tem z lek­ko­ścią ich y hań­bą kto iny rtie­ka­rał, tak żeć też y Pan Bog czy­ni zna­mi, ka rże nas yż on nie­chcze aby­śmy byli ka­ranj wie­kuy­stem po­tę­pię niem.

A nie­dzyw­no że nas Ociecz nasz nie­bie­skj ka­rze, bo nas wie­ie kto­rzi smy się sta­li złe­mi dzieć­mi a nic-po­słu­sne­mi Syn­mi wo­lei a ro-ska­za­niu iego, któ­re­go nie­jed­no że nie­cżi­nim, ale też nie­chcem nic wie­dzecż o niem, pil­niey strze­gąc vstaw Sa­tan­skych niż przi­ka­za nia yego.

I kto­res mogł wieczs­se a po­zytcć nieys­se do­bro­dziey­stwa Ociecz nasz nas Nie­bie­skj oka­zać nam dzie-cżam swo­iem yako to że nam o sna­imił wolą swoyę, a ro­sia­snil sło­wo swoye któ­re prze­sdłu­gi czas od Sa­ta­na y sług yego było za­tlu­mio­ne a po­de­pta­ne, a na­mie­sczu yego nić­źem­ne wy­my­śli byli po­sta­wio­ne, któ­re­mi na­ssy Du­chow­ni ob­cżą­za­li Su mnie­nia Ludcz­kie, albo ye też v prze­spie­scalj da­iąc iem tę po­tu­chę żeby dla nich mieH być zba­wie­ni, tak jako tu snad­no mo­żeż o-bac­żić stych trzech per­son, Kxą-żę­cia, Bi­sku­pa, y Gar­dy­ana, sta­nów prze­ło­żo­nych.

Po­trze­ba zay­ste aby­śmy sic sami pier­wey nad­so­bą zmi­ło­wa­li grze ssjcz prze­sta­li, chcze­mi­li aby się Oczeć nasz Nie­bie­sky nad­namj zmi­ło­wał, a po­wie­trza Moro wego wego nas vcho­wać ra­czil.

A gdyż te­ras wie­le was dla Mo-Vu wy­echa­ło z Mia­sta a pra­wie scie się roz­pro­sy­li, Nie­kto­rii też ma­cie wiel­ke smet­ky dla smiercżj dzia­tek, albo jnj­ci prż­jac­żoł swo ych, tu­dież też dla opu­sce­nia rze­czy ynich, a wta­kej pla­dze Bo­żey zme­tek bywa wiel­ka przic­żi-nę Smiar­ćy.

My­slj­lem wam czo Po­cźie­sne­go we­spo­lek, j smie­zne­go ku ći­ta­niu po­cies­se­niu tuk­dzież też y ku­po­żi-tku wy­dać I wspo­mi­na­łem na ty Kxaz­ky Któ­re mi był yeden do­bry przac­źel do Kro­le­we­za przj­wiozł ale nie­dał na­nie żad­ne go na­kła­du, Nie wiem od kogo z La­cin­ske­go albo z Nie­miec­kie

Je­syk

Je­zj­ku prżc­lo­że­ne, a ktoż­kol­wick ie prże­Jo­źił są do­brze prże­ło­że­ne y zry­mo­wa­ne acż­kol­wie­kem ia wie­le Slow od­mie­nił albo wło żił, nie dla­te­gom vćzi­nił że bych był lep­sy mistrz nato, alie wie­le słow nie­mógł wjczy­scż, y wie­le ych nie­do­sta­wa­ło a to się złem prze­pi­so­wa­niem dzia­ło.

A tak chczać wam złą mysi od­da­lić a was vwes­so­lićz z po­żyt­kiem was­sem, podia­łem się tey pra­cei dla was y na­kła­du nic­lu­tu­iąć żem wam dał ty Kxąż­ky w dru­kar­ni wy­tłoc­żić, y za­dłu­żi­łem się o pół­to­ra­sta zło­tych krom pra-ciey y ko­ry­go­wa­nia, ale oto nic nie­dbąm prżi­gi­dzie ten cźas kie­dy nam Pan nie­be­sky wssyt­ko na­gro­dzy, y w troy­nas­seb zap – ła­czi ła­czi, pro­się aby­ście ye za wdzięcz­ne rac­żi­li prżiy­ąć ode­mnie słu­żeb­ni­ka swe­go a pil­no ye prze­cżi tać y ty po­zyt­ky pa­mię­tać.

Po­źit­ky tych xa­żek

A yż tj Kxązkj maią to jmię Kv-piec mamy wie­dzecż że każ dy znas yest na­tem swiec­że Ku-piecz we­dług każ­de­go sta­nu, we-swa­nia, y vrźe­du, y jnych ros-may­tych da­rów Bo­żich. I han­dluye tem Da­rem yaky mu Pan Bog dał we­dluk sta­nu a per­so­ny y we­swa­nia jego A yako Ku­piecz albo Słu­dzy yego musa cżi­nić Licz­bę ze­ws­syt­ke­go Panu swe­mu, tak też Pan bog bę­dźe chczał od nas Lic­by nie-yed­no ze­ws­syt­kjch rze­ći kto­rich nam nam tu na­cżas vźi­cził ku do­bre mu Sa­fo­wa­niu, ale tez y spro znych słow na­ssic­ti, iako on sam nam po­wie­dzeć ra­ćił v. S. Ma theus­sa we­dwa­na­stem Ca­pi­tu.

Acz­kol­wiek y ty są po­zjtkj, nau ćzić sic do­brze Pol­skiey mowy y traw­ne­go a dwor­ske­go mo-we­nia Ro­zu­mieć spra­wi ro­sma ytych Łu­dzi, ale ty sią na­wiet-sie obac­źić, a yako Wzwier­ce­dle na­oko yy­zr­źeć wćem na­le­żi zba­wie­nie y po­tę­pie­nie wssel­kie­go Czło­wie­ka Chrze­scian­skie­go Ka racz się Głup­stwem tych Lu­dzi Kto­rzi WY­cźin­kach swoych Albo w wy­my­słach Lud­skych y wza­słu­gach ich, po­kła­da­ła na dzieyę zba­wie­nia swe­go, Krom La­sky, męky, a za­słu­gy Pana

Chry-

Chry­stus­so­wey, y do­syć vcii-nie­niu yego, A to stych Per­son snad­nie obac­źyć.

Ma­cie tez to ba­czić pil­nie y par­nie tać yako ten Ku­piec z na­uki S Paw­ła nie­po­kła­dał nadze­ie wza dnych vczin­kach swoych ani w żad­nem ynem stwo­rze­niu Bo- źim, yako ćzi czi­ni­li Ale wy­rźjg na­ws­sy na­przód z sie­bie iat, to yest od­rzuć­ziws­sy grze­chy sw o ye, Yc­źi­niws­sy pirwcj skru­chę za nie, wzaw­zy sar­nę wia­rę w Pa­nie Chry­stu­sie, w mę­czę a wdo-sycz Yczi­nie­niu yego ssedl śmie­le na­sad Bozi, tą tar­ćą się Dia­błu obro­nił moc­ną wia­rą, a tem ostrem mie­cem go zwie­ię­źjł sło­wem Bo­żem: prźys­sedł w La­skę Bożą dla sa­mey moc­ney wia­ry yego, był ossą­dzon na wieć­ny Zi­wot y Ysłys­sał la­go­dli­wy głos

Boźi poćz bło­go­sła­wio­ny do wiecz­ne­go Kro­lew­stwa Oyca mego nie­bie­skie­go to­bie prze­smie spra­wio­ne­go y takcj się bę­dzie dzia­ło ze­ws­syt­kiemj wier­ne­mi y nie­wier­ne­mi Ludź­mi Czas­su j dnia Sądu osta­teć­znieys­se­go. In Sum­ma jż zły Duc­li nie­ma mo czy nad­wier­nem wssel­kem Cżło wie­kem krom osso­bli­we­go do- Du­scze­nia Bo­że­go.

Acz­kol­wiek tego za­wz­dy pra­gnie aby mogł wssyt­ke­go Świa­ta Lu­dzi po­zr­żeć, a prżi­wiesc ye na wieć­ne po­tę­pie­nie, za­wy­dźać nam o yego mie­scza z Któ­re­go dla Py­chj jego yest zrzu­con na wie ćzne Po­tę­pie­nie.

Iie­źa­łu­ić­ze Cza­su pil­no prze­czi­tać tych Kxą­źek a yako wswier­ciad-dle yy­zrzeć Lu­dzi wier­nych zba­wie­nie a nie­wier­nych by tez na­le­pie czi­ni­li wiecz­ne po­tę­pie­nie iź zu­tón­kow krom wiarj nie­bę­dze źad­ny czło­wiek vspra­wie­dli­wion przed Pa­nem Bo­giem. Do Rźi­ma­nów 3 Cap.

Fi­nis.

na­śla­dow­cam

…. ch krót­ka.

……….Bóg

…….udA­alal

…….czło­we­ko­vi

…..ze… wal

……dro­gę jemu za zle

…..do­bre dać ra­czył.

Cóż po­tem, gdy on tak też

La­ski pań­skiej nie ba­czył,
Wzgar­dził za­kon i na­uki,

Któ­re Pan Bóg dać ra­czył.
A wo­lal się z czar­tem, z cia­łem

Świa­tu słu­żąc po­bra­tać.
A snać go tak już na­dzie­ja

I do­bra myśl unio­sła.
Iż co chce mieć i zba­wić się,

Ta mu wia­ra uro­sła.
Cóż to czy­ni, jeno zły rząd

A na­uki omy­lue,
Któ­re mało co Ian ka­zał.

Jed­no co świat uczy przy­chyl­ne.

Rów­nie

B.

Rdw­nie to tak, gdy kto

Wie­le skar­bów n…..

Wstaw­szy rauo…….

Wspo­mo­że­nia…..

Ta­keś na­sze tu do……

W na­szych spraw(ach)….
Obacz­my to, nacz nam….

Wszyst­ki nas smie(rc)….
Bo co Pan Bóg spraw..

Wy­ro­kiem ma odzia­łać,
Jeno tego, co swej wo­lej

Do tych go też przy­pi­sać,
Któ­rzy so­bie w swym ży­wo­cie

My­śli dziw­nych na­by­wał,
A o pań­skie roz­ka­za­nie

Pra­wie nig­dy nie dbal.
A tak uczeń po­spo­li­cie

Xad mi­strza gdy mę­dru­je,
Nie ma miej­sca na warsz­ta­cie,

Przecz 8A­vo­wol­nym wę­dru­je.
Oba­czyw­szy to, karz­my się

Wszyt­cy ludz­ką przy­go­da.,
Bo iście z nas żąd­ny nie­zwie.

Gdzie go a kie­dy zbo­dą.

Nie­eiesz­my

Nie ciesz­my się w tym ży­wo­cie,

Gdy kęs szczę­ście fol­gu­je,
Boć więc ra­zem ani zwiesz sam,

Kie­dyć wszyst­ko po­psu­je.
Toć jest na to naj­zdrow­szy plastr

Pana swe­go mi­ło­wać,
A jego spraw, jego wo­lej

Tu na wszem na­śla­do­wać.
A bacz na to, iżes czło­wiek.

Za­wsze mu­sisz wy­kro­czyć;
Szu­kaj ła­ski a nie­miesz­kaj,

. Siech­cesz­li przez kij sko­czyć.
Czczyż ty książ­ki, aż w nich znaj­dziesz

Sta­tek z dwor­stwem na poły,
Ho­ze­znaj­że coc lep­sze­go,

Kie­dy masz czas po woli.
A toć ra­dzę: pło­tu się dzierż,

Chcesz­li tra­fić we wro­ta,
Plot­ki mi­jaj. Pana słu­chaj,

A tak uj­dziesz kło­po­ta.
Bo więc każ­dy, któ­ry tu chce

Snać na­wię­cej mę­dro­wać,
Ten też musi, jako uczeń,

Z czar­tem mi­strzem wę­dro­wać.

Pro­lo­gus.

b2.

Pro­lo­gus seu Ar­gu­men­tum.

Chry­stus, syn Boga ży­we­go,
Wi­dząc upad świa­ta tego,
Któ­ry przez swe omyl­no­ci

Udał się był (w) wiel­kie zło­ści,
O sło­wo hoże nie­dba­jąc,

Pra­wie za nic Pana ma­jąc,
A iż są roz­licz­ne sta­ny

Tu na świat prze­zeń wy­bra­ny.
Któ­rym wló­dar­stwa tu roz­dał
A dziw­nie to roz­sza­fo­wal:
Bo są świec­cy i du­chow­ni.

Jed­ni mniej­si, dru­dzy głów­ni.
Je­den jest lud zna­mie­ni­ty,

DrO­gi przy nim po­spo­li­ty,
Jest też za­się stan nie­któ­ry

Wy­my­ślo­ny nad stan boży,
Są roz­licz­ni za­kon­ni­cy,

I któ­rzy są przy­tem insi:
Każ­dy we­dług sta­nu swe­go

Wi­nien da­wać licz­bę z tego.
Chry­stus, gdy w nich nie­rząd po­znał.
Czte­ry sta­ny przed sąd po­zws,

Ze­sław­szy

Ze­sław­szy knim po­sła swe­go,

By każ­de­mu dat czas jego.
I po­zwał sta­nu świec­kie­go

Ksią­żę, jako przed­niej­sze­go,
Któ­ry swej zwierzch­no­ści du­fał,

Tych prze­stra­chów nic się nie bał,
Aż się po­tem oka­za­ło,

Iż w tych spra­wach żar­tu mało.
Bez roz­my­słu sta­nąć mu­siał

I w tych plot­kach, któ­rych na­siał.
Dano też czas bi­sku­po­wi

Jako pirw­sze­mu słu­po­wi
We wszyst­kim du­chow­nym sta­nie.

Było to u nie­go ta­nie,
Har­dzie na to strzą­sał ro­giem,

Zda­ło mu się łac­niej z Bo­giem.
Ale sic każ­dy omy­li,

Bo każ­de­go śmierć na­chy­li,
I ten sta­nął w swym nie­rzą­dzie,

W ja­kim za­stań, w ta­kim bę­dzie.
Dano znać gar­dy­ano­wi.

Star­sze­mu za­kon­ni­ko­wi,
A był też po­zwa­ny z tymi,

Sta­nął na je­den czas z nimi,

I ten

I ten w ka­pi­cę swą dii­fa[,

Też hyl po­sła mar­nie sfu­kal.
Ale się po­tem do­wie­dział,

Pła­cił wszyst­ko, co za­sie­dział.
Ci wszyt­cy, iż za­cni byli,
Lek­ce so­bie to wa­ży­li,
na sąd pań­ski bez­piecz­nie.
Mnie­ma­jąc, iż już snać wiecz­nie
Tak mie­li i w nie­bie rzą­dzić,

Lecz przy­szło dru­gie­mu zbłą­dzić.
Bez­piecz­nie na to ka­za­li,

Co na świe­cie spra­wo­wa­li.
Po­tem też kup­ca jed­ne­go

W oso­bie człe­ka pro­ste­go
Też 2 nimi spo­łu po­zwa­no
A licz­bę czy­nić ka­za­no.
Bo snać jed­nak pra­wie wszyt­cy
Tu miesz­ka­my by kup­czy­cy:
Każ­dy z nas swćj łian­del wie­dzie,

Na­ko­niec na de­sce je­dzie.
Ten sum­nie­nie cną żonę miał.

Po­tem sie z dru­gą po­bra­tał,
Co ją for­tu­ną na­zy­wał,

Onę śla­chet­ną przecz wy­gnał,

Iż mu

Iż mu………eda­ła

……….ka­za­ła.

…………pło­dził

……..syn uro­dził.

……….em prze­zwał

…..(wi)elgą na­dzie­je miał.

…………ywał

……..(n)ie­rzą­dzie zo­stał.

…………wier­ciał

……ple­ba­na rady szu­kał.

…..tez zna­lazł rady malo,

'Wnet mu suae ser­ce stru­chla­ło.
Wi­dząc, iż złe Pan Bóg ka­rze,

Po­słał sko­kiem po le­ka­rze.
.. ci mu też oznaj­mi­li

., już czas wsia­dać po­chy­li.
Wi­dząc nędz­nik k cze­mu przydź miał,

Stra­chem ku Bogu za­wo­łał.
Pan Bóg, jako zwykł, wy­słu­chał,

Paw­ła na świat k nie­mu po­siał,
I Ko­zmu­sa k nie­mu przy­dał,

Bo się Pa­weł też bar­dzo bał.
Ci go roz­licz­nie uczy­li,

Wszyst­ko w nim po­sta­no­wi­li,

Z jaką b*.

z jaką spra­wą tam……

A jako mial licz­bę (czy­nie)
Tam usły­szysz, gdy…..

Jaką spra­wę…….

I jaką licz­bę czy­ni(li)

Z tego, co tu przew(in­i­li)
A ja­kie po­tem ska­za­nie

AVj­szło na każ­de­go n(a nie)
Co więc sze­rzej tu…..

Toc jest wol­no, je­śli ra­czysz.

Per­so­ny, któ­re z sobą roz­ma-
wia­ją: Chry­stus, Po­seł, Ksią­ża, Bi­skup, Oar-
diian, Sum­nic­nic, Pa­cho­lę, Zysk, Czart, Ple-
ban, L(ckarz) Pa­weł, Dok­tor Ko­zmus, (Ku-
piec), Mi­chał.

Chry­stus roz­gnie­waw­szy się, chce
świat są­dzić w gnie­wie swo­im dla ludz­kich
ob­fęd­no­ści.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: