Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Miłość i szacunek - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
14 kwietnia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Miłość i szacunek - ebook

Jedna z najbardziej popularnych na świecie książek o związkach damsko-męskich. Dlaczego czasami wzajemne oczekiwania związanych ze sobą osób rozmijają się, i mimo najlepszych chęci wzajemna relacja zamyka się w błędnym kole stale powtarzanych problemów, kłótni i rozczarowań? Dr Emerson Eggerichs przekonuje, że przyczyną jest odmienna konstrukcja psychiczna mężczyzn i kobiet i związane z tym odmienne priorytety i oczekiwiania. Mówiąc skrótowo, mężczyzna oczekuje, że w związku otrzyma przede wszystkim szacunek, kobieta natomiast – liczy przede wszystkim na miłość. Jest to klucz i punkt wyjścia do rozwiązywania trudności w związkach, ponieważ zapominanie o tej podstawowej zasadzie nakręca spiralę negatywnych reakcji – mężczyzna, który czuje się nieszanowany, nie ma ochoty na wyrażanie miłości wobec żony; kobieta, której mężczyzna nie okazuje miłości, nie ma ochoty na respektowanie jego praw i okazywanie mu szacunku. I tak bez końca. Z błędnego kręgu wyjść można, uświadamiając sobie, że trzeba zmienić całe swoje nastawienie i poznając odmienność potrzeb drugiej osoby w związku.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-63621-53-7
Rozmiar pliku: 954 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Podziękowanie

Za nie­zli­czo­ne go­dzi­ny, po­świę­co­ne pi­sa­niu i re­da­go­wa­niu ser­decz­nie dzię­ku­ję moim do­brym przy­ja­cio­łom, Frit­zo­wi i Jac­kie Ri­de­no­ur. Obo­je są dla mnie da­rem od Boga. Uchwy­ci­li wi­zję i nie po­zwo­li­li, aby zo­sta­ła za­prze­pasz­czo­na, po­mi­mo nie­sa­mo­wi­tej pre­sji cza­su. Bez nich ta książ­ka by nie po­wsta­ła. To oni byli dla mnie źró­dłem ra­do­ści.

Je­stem rów­nież nie­sa­mo­wi­cie wdzięcz­ny Bogu za wspar­cie mo­ich przy­ja­ciół z ro­dzin­ne­go Grand Ra­pids w Mi­chi­gan. Ko­cham i sza­nu­ję Dic­ka i Bet­sy De­Vo­sów, Ke­vi­na i Meg Cu­sac­ków oraz Jima i Bet­ty Bu­ic­ków. Wie­rzy­li w tę książ­kę od sa­me­go po­cząt­ku!

Na po­sie­dze­niu zor­ga­ni­zo­wa­nym przez Fo­cus on the Fa­mi­ly spo­tka­łem Mi­cha­ela Co­le­ma­na, pre­ze­sa In­te­gri­ty Me­dia oraz jego żonę, Je­an­nie. Mi­cha­el za­pro­po­no­wał, bym wziął pod uwa­gę moż­li­wość pu­bli­ka­cji tej ksiaż­ki w In­te­gri­ty Me­dia. Zgo­dzi­łem się! Po­zdro­wie­nia dla wspa­nia­łych pra­cow­ni­ków!

Fakt, że Fo­cus on the Fa­mi­ly spon­so­ru­je Love and Re­spect Mar­ria­ge Con­fe­ren­ce, jest wiel­ką za­chę­tą, a uzna­nie, ja­kim cie­szy się książ­ka, jest dla mnie po­wo­dem do dumy. Dzię­ku­ję dok­to­ro­wi Do­bso­no­wi i Do­no­wi Ho­de­lo­wi. Wie­rzę, że dzię­ki Wam do­trze­my z tą książ­ką do młod­szych i do star­szych czy­tel­ni­ków.

Je­stem rów­nież bar­dzo zo­bo­wią­za­ny Se­aly Yates, mo­je­mu agen­to­wi i praw­ni­ko­wi, oraz jego pra­cow­ni­kom. Rola, jaką ode­grał w ca­łym tym przed­się­wzię­ciu, jest nie­kwe­stio­no­wa­na. Poza tym jego we­so­ły śmiech i uśmiech­nię­ta twarz uprzy­jem­nia­ły każ­dą kon­wer­sa­cję.

Erin Swett, mo­jej asy­stent­ce, dzię­ku­ję za kom­pe­tent­ne pro­wa­dze­nie biu­ra w cza­sie, gdy zaj­mo­wa­łem się pi­sa­niem książ­ki. Je­stem wdzięcz­ny Bogu za jej umie­jęt­no­ści przy­wód­cze i ta­lent.

Wy­ra­zy sza­cun­ku dla za­rzą­du Love and Re­spect Mi­ni­stries. To Wa­sze de­cy­zje spra­wi­ły, że kon­ty­nu­owa­łem moją pra­cę; Wa­sze rady są nie­oce­nio­ne.

Dzię­ku­ję moim dzie­ciom, Jo­na­tha­no­wi, Da­vi­do­wi oraz Joy za po­zo­sta­nie z Mamą i ze mną. Było dla nas bło­go­sła­wień­stwem pa­trzeć, jak roz­po­wszech­nia­cie prze­sła­nie Mi­ło­ści i Sza­cun­ku. Dzię­ku­ję wam za uczy­nie­nie tej wi­zji Wa­szą wi­zją. Je­śli cho­dzi o Da­vi­da – wi­tam no­we­go człon­ka za­ło­gi!

Bra­wa dla mo­jej sio­stry – Ann, po­ma­ga­łaś mi za­wsze, kie­dy tyl­ko tego po­trze­bo­wa­łem. Dzię­ku­ję za zna­le­zie­nie tylu żar­tów dla mnie!

Dzię­ku­ję moim Ro­dzi­com, któ­rzy ode­szli już do nie­ba. Na zie­mi obo­je byli do­wo­dem tego, co Bóg może uczy­nić dla lu­dzi, któ­rzy otwo­rzą przed Nim swo­je ser­ca. Dzię­ku­ję Wam, Mamo i Tato, za wier­ność Bogu do koń­ca ży­cia.

Wdzięcz­ny je­stem rów­nież wszyst­kim tym, któ­rzy opo­wie­dzie­li mi swo­je hi­sto­rie o Mi­ło­ści i Sza­cun­ku w mał­żeń­stwie. Wa­sze świa­dec­twa nie tyl­ko po­mo­gą in­nym, ale rów­nież uczy­nią tę książ­kę bar­dziej przy­stęp­ną. Jak na­pi­sał wi­ce­pre­zes In­te­gri­ty Pu­bli­shers: „Li­sty, któ­re po­ja­wia­ją się w książ­ce, słu­żą nie tyl­ko zi­lu­stro­wa­niu przy­kła­dów, lecz tak­że sta­no­wią naj­waż­niej­sze frag­men­ty lek­tu­ry. Urze­ka­ją­ce”. Dzię­ku­ję.

Sara ani ja nig­dy nie do­wie­my się w do­cze­snym ży­ciu, jak wiel­ki wpływ mia­ła mo­dli­twa na­szych przy­ja­ciół. Ci, do któ­rych się zwra­cam, wie­dzą o tym. Po­kor­nie Wam dzię­ku­je­my. Za­cho­waj­cie nas w pa­mię­ci.

W fil­mie Ry­dwa­ny Ognia, przed­sta­wia­ją­cym ży­cie Eri­ca Li­del­la, bie­ga­cza olim­pij­skie­go, któ­ry od­mó­wił bie­gów w nie­dzie­lę, po­ja­wia się cy­tat z Bi­blii: „Uho­no­ru­ję tych, któ­rzy ho­no­ru­ją Mnie” (1 Sm 2, 30). Dro­gi Czy­tel­ni­ku, chciał­bym zło­żyć po­dzię­ko­wa­nia i uho­no­ro­wać Boga. Prze­sła­nie Mi­ło­ści i Sza­cun­ku po­cho­dzi z Jego ser­ca (Ef 5, 33). Ta książ­ka nie po­wsta­ła­by, gdy­by Bóg mnie nie oświe­cił. Choć przed­sta­wie­nie tych dwóch prawd jest nie­śmia­łą pró­bą nie­sie­nia do­raź­nej po­mo­cy two­je­mu związ­ko­wi, naj­waż­niej­sze praw­dy po­zo­sta­ją nie­zmien­ne – nie bar­dziej niż sam Bóg. Pa­nie, dzię­ku­ję Ci po­nad wszyst­ko.Wprowadzenie Sama miłość to za mało

Być może pa­mię­tasz pio­sen­kę Be­atle­sów All You Need Is Love . Zu­peł­nie nie zga­dzam się z tym stwier­dze­niem. Obec­nie pięć na dzie­sięć mał­żeństw koń­czy się roz­wo­dem, po­nie­waż mi­łość to za mało. Oczy­wi­ście, mi­łość jest bar­dzo waż­na, zwłasz­cza dla żony, ale po­mi­ja­my po­trze­bę sza­cun­ku dla męża. Książ­ka ta trak­tu­je o tym, jak żona może wy­peł­nić swo­ją po­trze­bę by­cia ko­cha­ną, da­jąc swo­je­mu mę­żo­wi to, cze­go on po­trze­bu­je – sza­cu­nek. Oto hi­sto­ria pew­nej pary, któ­ra w samą porę od­kry­ła prze­sła­nie Mi­ło­ści i Sza­cun­ku:

Mój mąż i ja bra­li­śmy udział w kon­fe­ren­cji i „Mi­łość i sza­cu­nek w mał­żeń­stwie”. Kil­ka dni wcze­śniej znów prze­ży­li­śmy kry­zys i zde­cy­do­wa­li­śmy, że mamy dość i chce­my za­koń­czyć na­sze mał­żeń­stwo. Obo­je by­li­śmy zra­nie­ni, smut­ni, źli i przy­gnę­bie­ni. Na­wia­sem mó­wiąc, obo­je je­ste­śmy wie­rzą­cy, a ja pra­cu­ję przy ob­słu­dze pew­ne­go ko­ścio­ła.

Wcze­śniej spo­ty­ka­li­śmy się z do­rad­cą mał­żeń­skim, ale szcze­rze mogę po­wie­dzieć, że to Wa­sza kon­fe­ren­cja ura­to­wa­ła na­sze mał­żeń­stwo, a po­nad­to dała nam wię­cej in­for­ma­cji i na­uczy­ła nas stra­te­gii, o któ­rych nie wie­dzie­li­śmy po spo­tka­niach z do­rad­cą. Zde­cy­do­wa­li­śmy się pod­jąć ostat­nią pró­bę, ale mój mąż tak na­praw­dę nie wie­rzył w jej po­wo­dze­nie i nie­wie­le bra­ko­wa­ło, a nie wziął­by udzia­łu w kon­fe­ren­cji. Praw­dy, któ­re Bóg przed nami od­krył, są tak pro­ste, jak i do­nio­słe… To one roz­po­czę­ły pro­ces uzdra­wia­nia i zre­wo­lu­cjo­ni­zo­wa­ły na­sze mał­żeń­stwo. Gdy­by­śmy 30 lat temu wie­dzie­li to, co wie­my te­raz, mo­gli­by­śmy oszczę­dzić so­bie wie­lu bó­lów i roz­cza­ro­wań.

Po­zwól­cie mi tyl­ko po­wie­dzieć, że tam­tej so­bo­ty spę­dzi­li­śmy w swo­im to­wa­rzy­stwie naj­wspa­nial­sze po­po­łu­dnie i wie­czór od lat. Czu­li­śmy się, jak­by­śmy znów mie­li po 20 lat i byli za­ko­cha­ni. Emer­son, mogę Ci szcze­rze po­wie­dzieć, że nig­dy so­bie nie uświa­da­mia­łam, jak waż­ny był sza­cu­nek do mo­je­go męża.

Co owa ko­bie­ta i jej mąż usły­sze­li na kon­fe­ren­cji? Co zre­wo­lu­cjo­ni­zo­wa­ło ich mał­żeń­stwo? Co spo­wo­do­wa­ło, że dwo­je lu­dzi, w pią­tek go­to­wych na roz­wód, w so­bo­tę za­ko­chu­je się jak para ko­chan­ków? Ta książ­ka sta­no­wi za­pis tego, co usły­sza­ła tam­ta para. Ich świa­dec­two to tyl­ko je­den z ty­się­cy li­stów, no­tek i ust­nych opo­wie­ści, któ­re otrzy­ma­łem i któ­re po­ka­zu­ją, co może się stać, kie­dy mąż i żona zmie­nia­ją na­sta­wie­nie do swo­je­go mał­żeń­stwa.

Czy chcesz po­ko­ju? Czy chcesz być bli­sko swo­je­go mał­żon­ka? Czy chcesz zro­zu­mie­nia? Czy chcesz do­świad­czyć mał­żeń­stwa ta­kie­go, ja­kie ono po­win­no być? Wy­pró­buj Mi­łość i Sza­cu­nek!

Ta książ­ka jest dla każ­de­go: dla lu­dzi w kry­zy­sie mał­żeń­skim, dla mał­żon­ków pra­gną­cych roz­wo­du, dla mę­żów i żon, któ­rych obec­ne mał­żeń­stwo jest dru­gim z ko­lei, dla osób chcą­cych po­zo­stać w szczę­śli­wym mał­żeń­stwie, dla mał­żon­ków ży­ją­cych w związ­ku z oso­ba­mi nie­wie­rzą­cy­mi, dla roz­wod­ni­ków chcą­cych ule­czyć rany, dla sa­mot­nych żon, dla za­stra­szo­nych mę­żów, dla mał­żon­ków za­plą­ta­nych w ro­man­se, dla ofiar ro­man­sów, dla za­rę­czo­nych par, dla księ­ży i do­rad­ców po­szu­ku­ją­cych od­po­wied­nich ma­te­ria­łów.

Wiem, że obie­cu­ję wie­le, lecz nie od­wa­żył­bym się na to, gdy­bym nie wie­rzył, że to, o czym za­mie­rzam Wam opo­wie­dzieć, na­praw­dę dzia­ła. Po­ni­żej znaj­dzie­cie inne przy­kła­dy tego, jak bar­dzo zmie­ni­ły się mał­żeń­stwa, gdy żony i mę­żo­wie od­kry­li prze­sła­nie Mi­ło­ści i Sza­cun­ku i wpro­wa­dzi­li je do co­dzien­ne­go ży­cia:

Mi­nął rok od kon­fe­ren­cji o Mi­ło­ści i Sza­cun­ku. Było to naj­po­tęż­niej­sze prze­sła­nie do­ty­czą­ce mał­żeń­stwa, ja­kie ja i mój mąż kie­dy­kol­wiek sły­sze­li­śmy. Cią­gle po­wra­ca­my do za­sad, któ­rych na­uczy­li­śmy się pod­czas tam­te­go wy­jąt­ko­we­go week­en­du. Sie­dzi­my ra­zem na ka­na­pie i sto­su­je­my po­zna­ne stra­te­gie. Daje nam to ol­brzy­mią ra­dość – po­stę­po­wa­nie zgod­nie z wolą Boga i ob­ser­wa­cja, jak On nas bło­go­sła­wi.

Kil­ka dni temu zde­cy­do­wa­łam się po­wie­dzieć mo­je­mu mę­żo­wi, że go sza­nu­ję. Dziw­nie było wy­po­wia­dać te sło­wa, ale uda­ło się i re­ak­cja była nie­sa­mo­wi­ta! Za­py­tał mnie, dla­cze­go go sza­nu­ję. Wy­mie­ni­łam kil­ka po­wo­dów i za­uwa­ży­łam wi­docz­ną zmia­nę w nim.

Smut­no mi, że je­stem za­męż­na od 22 lat i do­pie­ro te­raz zro­zu­mia­łam prze­sła­nie Sza­cun­ku. Na­pi­sa­łam mo­je­mu mę­żo­wi dwa li­sty o tym, dla­cze­go go sza­nu­ję. Je­stem zdu­mio­na, jak to zmie­ni­ło jego spo­sób od­no­sze­nia się do mnie. Przez lata mo­dli­łam się, żeby mój mąż ko­chał mnie i mó­wił do mnie ję­zy­kiem mi­ło­ści. A kie­dy ja za­czę­łam mó­wić jego ję­zy­kiem, on od­po­wie­dział tym, cze­go ja chcia­łam.

Po­wyż­sze li­sty są ty­po­we – otrzy­mu­ję ich mnó­stwo co ty­dzień, a może na­wet co­dzien­nie, od osób, któ­re na­bra­ły mą­dro­ści, kie­dy zro­zu­mia­ły je­den klu­czo­wy wer­set Pi­sma Świę­te­go, któ­ry sta­no­wi pod­sta­wę tej książ­ki. Ża­den mąż nie bę­dzie miał w so­bie cie­płych uczuć, do­pó­ki uwa­ża, że jego żona nie do­ce­nia go jako czło­wie­ka. Pa­ra­dok­sal­nie, naj­głęb­sza po­trze­ba żony – po­trze­ba mi­ło­ści – jest osła­bia­na przez brak sza­cun­ku dla męża.

Zro­zum­cie jed­nak, pro­szę, że nie daję Wam go­to­wej re­cep­ty. Cza­sa­mi en­tu­zjazm, jaki mał­żon­ko­wie od­czu­wa­ją po na­szej kon­fe­ren­cji, słab­nie po kil­ku dniach lub ty­go­dniach, a oni zno­wu pod­da­ją się tym sa­mym sta­rym pro­ble­mom – Błęd­ne­mu Krę­go­wi. Ra­dzę wszyst­kim pa­rom, któ­re uczą się o sile Mi­ło­ści i Sza­cun­ku, by prze­pro­wa­dzi­ły sze­ścio­ty­go­dnio­wy test. W tym cza­sie mogą okre­ślić, jak da­le­ko za­szli oraz ile im jesz­cze bra­ku­je do mety.

Po­dróż do do­bre­go, sa­tys­fak­cjo­nu­ją­ce­go mał­żeń­stwa nig­dy się nie koń­czy, ale pod­czas trzech de­kad udzie­la­nia rad mał­żeń­skich od­kry­łem coś, co może zmie­nić, wzmoc­nić lub po­pra­wić każ­de mał­żeń­stwo. Na­zy­wam to Po­łą­cze­niem Mi­ło­ści i Sza­cun­ku, wspól­nie z moją żoną Sara pro­pa­gu­je­my tę ideę wzdłuż i wszerz Ame­ry­ki. Do­strze­ga­my Boga w tym wy­jąt­ko­wym po­łą­cze­niu istot, ja­kim jest mał­żeń­stwo. Wi­dzi­my to, gdy pra­cu­je­my nad na­szym wła­snym mał­żeń­stwem, za­uwa­ża­jąc Boże bło­go­sła­wień­stwo, kie­dy sto­su­je­my Po­łą­cze­nie Mi­ło­ści i Sza­cun­ku w na­szych kon­tak­tach.

Je­śli Ty i Twój part­ner wcie­li­cie w ży­cie ideę Po­łą­cze­nia Mi­ło­ści i Sza­cun­ku, moż­li­wo­ści po­pra­wy Wa­sze­go mał­żeń­stwa sta­ną się nie­ogra­ni­czo­ne. Pew­na żona na­pi­sa­ła:

Chcę po­wie­dzieć: UDA­ŁO MI SIĘ! Bóg wy­na­gro­dził mnie ob­ja­wie­niem po­tę­gi do­ce­nia­nia mo­je­go męża… To ob­ja­wie­nie… zmie­ni­ło wszyst­ko w moim mał­żeń­stwie – moje po­dej­ście, moje re­ak­cje, mój zwią­zek z Bo­giem oraz mo­je­go męża. To był ten bra­ku­ją­cy ele­ment.

Fak­tycz­nie – dla wie­lu par to sza­cu­nek jest tym bra­ku­ją­cym ele­men­tem ukła­dan­ki. Czy­taj da­lej, a wy­ja­śnię Ci, o co mi cho­dzi.Część pierwsza Błędny krąg

Na­pi­sa­łem tę książ­kę z de­spe­ra­cji, któ­ra za­mie­ni­ła się w in­spi­ra­cję. Jako pa­stor udzie­la­łem po­rad wie­lu pa­rom, ale nie mo­głem roz­wią­zać ich pro­ble­mów. Od żon sły­sza­łem głów­nie: „On mnie nie ko­cha”. Żony są stwo­rzo­ne do tego, by być ko­cha­ne, chcą mi­ło­ści i jej ocze­ku­ją. Wie­lu mę­żom nie uda­je się jed­nak speł­nić tych ocze­ki­wań. Jed­nak kie­dy stu­dio­wa­łem Pi­smo i udzie­la­łem po­rad, w koń­cu do­strze­głem dru­gą stro­nę rów­na­nia. Mę­żo­wie nie wy­ra­ża­li tego gło­śno, ale my­śle­li: „Ona mnie nie sza­nu­je”. Mę­żo­wie po­trze­bu­ją sza­cun­ku i ocze­ku­ją sza­cun­ku. Wie­lu żo­nom nie uda­je się speł­nić tych ocze­ki­wań. W efek­cie pięć na dzie­sięć mał­żeństw koń­czy się roz­wo­dem (i to rów­nież mał­żeństw chrze­ści­jań­skich).

Kie­dy zma­ga­łem się z tym pro­ble­mem, w koń­cu do­strze­głem po­wią­za­nie: bez mi­ło­ści z jego stro­ny, ona re­agu­je bra­kiem sza­cun­ku; bez sza­cun­ku z jej stro­ny, on re­agu­je bra­kiem mi­ło­ści. I tak w kół­ko. Na­zy­wam to Błęd­nym Krę­giem – mał­żeń­skim sza­leń­stwem, któ­re wię­zi ty­sią­ce par. W na­stęp­nych sied­miu roz­dzia­łach opi­szę, jak do­sta­je­my się w try­by Błęd­ne­go Krę­gu – i jak mo­że­my się z nich wy­do­stać.Rozdział pierwszy Prosty sekret lepszego małżeństwa

„Jak mogę na­kło­nić mo­je­go męża, by ko­chał mnie rów­nie moc­no, jak ja go ko­cham?” Oto pod­sta­wo­we py­ta­nie, któ­re przez dwa­dzie­ścia lat pa­stor­skiej po­słu­gi w cią­gle ro­sną­cym zgro­ma­dze­niu sły­sza­łem od żon przy­cho­dzą­cych do mnie po po­ra­dę. Żal ści­skał mi ser­ce, kie­dy pła­czą­ce ko­bie­ty opo­wia­da­ły swo­je hi­sto­rie. Wie­lo­krot­nie łzy spły­wa­ły mi po po­licz­kach, a jed­no­cze­śnie ro­sną­ce roz­draż­nie­nie to­wa­rzy­szy­ło my­ślom o mę­żach. Dla­cze­go nie po­tra­fią do­strzec, jaką krzyw­dę wy­rzą­dza­ją swo­im żo­nom? Czy ist­nie­je spo­sób, w jaki mógł­bym po­móc ko­bie­tom zmo­ty­wo­wać mał­żon­ków, aby je bar­dziej ko­cha­li?

Od­czu­wa­łem to wszyst­ko bar­dzo głę­bo­ko, po­nie­waż sam wy­cho­wa­łem się w nie­szczę­śli­wej ro­dzi­nie. Moi ro­dzi­ce roz­wie­dli się, kie­dy mia­łem rok. Na­stęp­nie po­bra­li się po­now­nie, ale kie­dy mia­łem pięć lat, do­szło do se­pa­ra­cji. Ze­szli się po raz ko­lej­ny, kie­dy by­łem w trze­ciej kla­sie, więc moje dzie­ciń­stwo wy­peł­nio­ne było krzy­ka­mi i cią­głym na­pię­ciem. Wi­dzia­łem i sły­sza­łem rze­czy, któ­re na za­wsze od­ci­snę­ły się na mo­jej du­szy, czę­sto pła­ka­łem przed za­śnię­ciem… Pa­mię­tam to uczu­cie głę­bo­kie­go smut­ku. Mo­czy­łem się do łóż­ka aż do 11 roku ży­cia, a dwa lata póź­niej zo­sta­łem wy­sła­ny do szko­ły woj­sko­wej, gdzie po­zo­sta­łem aż do jej ukoń­cze­nia.

Kie­dy przy­po­mi­nam so­bie, ile kon­flik­tów wstrzą­sa­ło ży­ciem mo­ich ro­dzi­ców, wi­dzę, gdzie tkwił po­wód. Nie­trud­no było za­uwa­żyć, że moja mama pła­ka­ła z bra­ku mi­ło­ści, a oj­ciec de­spe­rac­ko pra­gnął sza­cun­ku.

Mama uczy­ła akro­ba­ty­ki, ste­po­wa­nia oraz pły­wa­nia, co za­pew­nia­ło jej sta­ły wy­so­ki do­chód i umoż­li­wia­ło nie­za­leż­ność od za­rob­ków taty. Oj­ciec miał więc wra­że­nie, że mama mo­gła­by z po­wo­dze­niem po­ra­dzić so­bie bez nie­go, a ona też czę­sto da­wa­ła mu to do zro­zu­mie­nia. Po­dej­mo­wa­ła fi­nan­so­we de­cy­zje bez kon­sul­ta­cji z mę­żem, co spra­wia­ło, że czuł się nie­waż­ny. Ra­ni­ło go to, więc re­ago­wał bra­kiem mi­ło­ści. Był pe­wien, że mama go nie sza­nu­je. Tata czę­sto był zły z po­wo­du rze­czy, któ­rych dziś nie je­stem w sta­nie so­bie przy­po­mnieć. Mama sta­wa­ła się smut­na i po pro­stu wy­cho­dzi­ła z po­ko­ju. To na­pię­cie mię­dzy nimi bar­dzo wpły­nę­ła na moje ży­cie w dzie­ciń­stwie i we wcze­snym okre­sie doj­rze­wa­nia.

Jako na­sto­la­tek usły­sza­łem w Ewan­ge­lii, że Bóg mnie ko­cha, ma pla­ny wzglę­dem mo­je­go ży­cia oraz że po­wi­nie­nem pro­sić o od­pusz­cze­nie grze­chów, aby wpu­ścić Je­zu­sa do mo­je­go ser­ca i po­tem do­świad­czyć ży­cia wiecz­ne­go. Zro­bi­łem to i całe moje ży­cie zmie­ni­ło się, od­kąd zo­sta­łem Jego uczniem.

Po ukoń­cze­niu szko­ły woj­sko­wej zło­ży­łem po­da­nie do Whe­aton Col­le­ge, po­nie­waż wie­rzy­łem, że Bóg wzy­wał mnie do słu­że­nia Mu. Na sa­mym po­cząt­ku mo­je­go po­by­tu w Whe­aton moja mama, sio­stra i przy­rod­ni brat przy­ję­li Chry­stu­sa jako Zba­wi­cie­la. W mo­jej ro­dzi­nie za­cho­dzi­ły zna­czą­ce zmia­ny, ale bli­zny po­zo­sta­ły. Mama i Tato są te­raz w nie­bie, a ja dzię­ku­ję Bogu za ich zba­wie­nie. Nie ma w moim ser­cu roz­go­ry­cze­nia, tyl­ko ból i smu­tek. Wy­czu­wa­łem to jako dziec­ko i wy­raź­nie wi­dzę rów­nież te­raz, jak de­fen­syw­nie re­ago­wa­li na sie­bie moi ro­dzi­ce. Ich pro­blem po­le­gał na tym, że z ła­two­ścią ob­ra­ża­li sie­bie na­wza­jem, ale nie po­tra­fi­li do­ko­nać żad­nych zmian, któ­re wy­łą­czy­ły­by ich „mio­ta­cze ognia”.

Pod­czas po­by­tu w Whe­aton spo­tka­łem opty­mi­stycz­ną dziew­czy­nę, któ­ra nie­mal wno­si­ła świa­tło do każ­de­go miej­sca, w któ­rym się po­ja­wia­ła. Sara była naj­bar­dziej przy­jaź­nie na­sta­wio­ną, ko­cha­ną i al­tru­istycz­ną oso­bą, jaką kie­dy­kol­wiek spo­tka­łem. Zdo­by­ła ty­tuł Miss Sym­pa­tii Bo­one Co­un­ty w In­dia­nie. Była fan­ta­stycz­na – ko­cha­ła Boga i tyl­ko Jemu chcia­ła słu­żyć. Mia­ła cały ba­gaż smut­nych do­świad­czeń, spo­wo­do­wa­nych roz­wo­dem, któ­ry po­dzie­lił jej ro­dzi­nę, ale mimo to nie po­zwo­li­ła, by jej duch osłabł. Od­zna­cza­ła się nie tyl­ko atrak­cyj­no­ścią, lecz była też wspa­nia­łym przy­ja­cie­lem.

Je­an­so­wa „kurt­ka nie­zgo­dy”

Oświad­czy­łem się Sa­rze, kie­dy obo­je by­li­śmy jesz­cze w col­le­ge’u, a ona zgo­dzi­ła się zo­stać moją żoną. Jako na­rze­cze­ni mie­li­śmy wie­le oka­zji, by do­świad­czyć, jak mę­żo­wie i żony kłó­cą się prak­tycz­nie bez po­wo­du. Pod­czas na­szych pierw­szych wspól­nych świąt Sara ku­pi­ła mi je­an­so­wą kurt­kę. Otwo­rzy­łem pu­deł­ko, wy­cią­gną­łem kurt­kę i po­dzię­ko­wa­łem jej.

„Nie po­do­ba ci się” – po­wie­dzia­ła.

Spoj­rza­łem na nią za­kło­po­ta­ny i od­par­łem: „Po­do­ba mi się”.

Nie­wzru­szo­na, kon­ty­nu­owa­ła: „Nie, nie po­do­ba ci się. Nie je­steś pod­eks­cy­to­wa­ny”.

Skon­ster­no­wa­ny, po­wtó­rzy­łem: „Na­praw­dę, po­do­ba mi się”.

Od­pa­li­ła: „Nie­praw­da, nie po­do­ba ci się. Gdy­by ci się po­do­ba­ła, był­byś pod­eks­cy­to­wa­ny i bar­dzo byś mi dzię­ko­wał. W mo­jej ro­dzi­nie mó­wi­my: «O rany, do­kład­nie to chcia­łem do­stać!». Wi­dać en­tu­zjazm. Świę­ta to waż­ny czas i trze­ba to oka­zać”.

Sara i ja od­kry­li­śmy, że ci, „któ­rzy żyją w mał­żeń­stwie, cier­pieć będą udrę­ki…” (1 Kor 7, 28).

To była tyl­ko mała prób­ka tego, jak Sara i Emer­son re­agu­ją na pre­zen­ty. Sara po­dzię­ku­je dzie­sięć razy, je­śli coś ją wzru­szy. Po­nie­waż nie oka­za­łem ta­kie­go en­tu­zja­zmu, za­ło­ży­ła, że po­dzię­ko­wa­łem z grzecz­no­ści, a tak na­praw­dę mia­łem ocho­tę wrzu­cić kurt­kę do kon­te­ne­ra Ar­mii Zba­wie­nia. Była pew­na, że nie do­ce­ni­łem tego, co zro­bi­ła i że jej też nie do­ce­ni­łem. Je­śli cho­dzi o mnie, po­czu­łem się osą­dzo­ny, jak gdy­bym za­cho­wał się w nie­do­pusz­czal­ny spo­sób. Całe zaj­ście z kurt­ką było dla mnie wiel­kim za­sko­cze­niem. Pod­czas tego epi­zo­du, cho­ciaż wte­dy jesz­cze nie wie­dzie­li­śmy o tym, Sara po­czu­ła się nie­ko­cha­na, a ja nie­sza­no­wa­ny. Wie­dzia­łem, że Sara mnie ko­cha, ale ona z ko­lei za­czę­ła się za­sta­na­wiać, czy czu­łem do niej to samo, co ona do mnie. Jed­no­cze­śnie, przez jej re­ak­cję na moje „po­zba­wio­ne en­tu­zja­zmu” za­cho­wa­nie, po­czu­łem się, jak­by ona nie cał­kiem do­ce­nia­ła to, kim je­stem. Cho­ciaż o tym nie wspo­mi­na­li­śmy, uczu­cia by­cia nie­ko­cha­nym i nie­do­ce­nia­nym za­kieł­ko­wa­ły w nas.

Mo­żesz mieć ra­cję, ale nie pod­noś gło­su

Na przy­kład, Sara i ja bar­dzo się róż­ni­my, je­śli cho­dzi o in­te­rak­cje z ludź­mi. Sara jest bar­dzo bez­po­śred­nia, uwiel­bia roz­ma­wiać o wszyst­kim. Za­wsze, kie­dy spę­dza czas z ludź­mi, jest peł­na ener­gii. Ja mam ten­den­cję do ana­li­zo­wa­nia i re­agu­ję mniej emo­cjo­nal­nie. Ener­gię daje mi sa­mot­ne stu­dio­wa­nie. Kie­dy prze­by­wam z ludź­mi, za­cho­wu­ję się ser­decz­nie, ale mniej bez­po­śred­nio niż moja żona.

Pew­ne­go wie­czo­ru, kie­dy wra­ca­li­śmy z ka­me­ral­ne­go spo­tka­nia po­świę­co­ne­go stu­dio­wa­niu Bi­blii, Sara po­wie­dzia­ła mi o tym, co nur­to­wa­ło ją przez kil­ka ostat­nich ty­go­dni.

„Nu­dzi­łeś się na dzi­siej­szym spo­tka­niu” – po­wie­dzia­ła pra­wie ze zło­ścią. „Zra­żasz lu­dzi swo­im mil­cze­niem. A kie­dy już się ode­zwiesz, czę­sto mó­wisz coś nie­tak­tow­ne­go. To, co po­wie­dzia­łeś tej no­wej pa­rze, brzmia­ło nie­zręcz­nie”.

By­łem za­sko­czo­ny, ale pró­bo­wa­łem się bro­nić. „O czym ty mó­wisz? Sta­ra­łem się słu­chać lu­dzi i zro­zu­mieć, co mie­li na my­śli”.

Głos Sary pod­niósł się o kil­ka de­cy­be­li. „Mu­sisz spra­wić, by lu­dzie po­czu­li się swo­bod­niej”. (Znów kil­ka de­cy­be­li w górę). „Mu­sisz kon­cen­tro­wać się na nich” (pra­wie krzy­cząc). „A nie na so­bie sa­mym!”.

Przez kil­ka se­kund nie od­po­wia­da­łem, po­nie­waż by­łem za­sko­czo­ny nie tyl­ko tym, co po­wie­dzia­ła, lecz tak­że zmia­ną w jej gło­sie. Od­po­wie­dzia­łem: „Saro, może i masz ra­cję, ale nie krzycz”.

Sara wspo­mi­na­ła póź­niej, że ta sa­mo­cho­do­wa kon­wer­sa­cja zmie­ni­ła jej ży­cie. Mo­gła się nie my­lić w oce­nie mo­je­go po­stę­po­wa­nia z ludź­mi, ale spo­sób, w jaki prze­ka­za­ła mi swo­je spo­strze­że­nia, był gru­bą prze­sa­dą. Dzię­ki tam­tej roz­mo­wie uda­ło nam się roz­wią­zać wie­le pro­ble­mów w na­szym ży­ciu. My­ślę, że Sara po­pra­wi­ła się dzię­ki niej bar­dziej niż ja. Nie da­lej niż ty­dzień temu znów (lecz ła­god­nie) wska­zy­wa­ła mi, że po­wi­nie­nem być bar­dziej wzglę­dem ko­goś de­li­kat­ny. (Po po­nad trzy­dzie­stu la­tach pra­cy w dusz­pa­ster­stwie!)

Tam­ten epi­zod z wcze­snych lat na­sze­go mał­żeń­stwa za­siał wię­cej zia­ren, niż by­łem w sta­nie oce­nić. Wie­dzia­łem, że Sara mnie ko­cha i że jej wy­buch spo­wo­do­wa­ny był chę­cią po­mo­cy. Chcia­ła, bym do­ce­nił jej tro­skę i zro­zu­miał, że zro­bi­ła to z mi­ło­ści, ale efekt był taki, że po­czu­łem się nie­sza­no­wa­ny, za­ata­ko­wa­ny. Przez lata wal­czy­li­śmy z tym sa­mym pro­ble­mem. Ona wy­ra­ża­ła swo­je oba­wy od­no­śnie do cze­goś, na czym nie­do­sta­tecz­nie się sku­pia­łem („Czy od­dzwo­ni­łeś? Czy zo­sta­wi­łeś no­tat­kę?”). Ja sta­ra­łem się po­pra­wić, ale cza­sem do­pusz­cza­łem się za­nie­dba­nia, co ona od­czu­wa­ła jako prze­jaw nie­do­ce­nia­nia jej wy­sił­ków.

I wte­dy za­po­mnia­łem o jej uro­dzi­nach

Mi­nę­ło kil­ka lat, nad­cho­dzi­ły uro­dzi­ny Sary. Za­sta­na­wia­ła się, jak za­re­agu­ję – czy będę pa­mię­tał? Za­wsze pa­mię­ta­ła o uro­dzi­nach, a ja czę­sto za­po­mi­na­łem o ta­kich da­tach. Sama nig­dy nie prze­oczy­ła­by mo­jej rocz­ni­cy, po­nie­waż ko­cha­ła mnie głę­bo­ko. Za­sta­na­wia­ła się jed­nak, czy ja uczczę jej świę­to. My­śla­ła: Czy zaj­mu­ję w jego ser­cu tyle miej­sca co on w moim?

Nie mia­ła nic złe­go na my­śli. Po pro­stu sta­ra­ła się prze­wi­dzieć moje po­stę­po­wa­nie. Wie­dzia­ła, że za­po­mi­nal­stwo było dla mnie pro­ble­mem, i była zwy­czaj­nie cie­ka­wa. W ra­mach eks­pe­ry­men­tu ukry­ła wszyst­kie uro­dzi­no­we kart­ki, ja­kie do­sta­ła. Do­ko­ła nic nie przy­po­mi­na­ło o zbli­ża­ją­cych się uro­dzi­nach, więc po pro­stu ży­łem jak co dzień: stu­diu­jąc i my­śląc. W dniu jej uro­dzin ja­dłem lunch z przy­ja­cie­lem. Wie­czo­rem, pod­czas obia­du, Sara spy­ta­ła spo­koj­nie: „Więc Ray i ty świę­to­wa­li­ście dziś moje uro­dzi­ny?”.

Nie po­tra­fię opi­sać, co dzie­je się z ludz­kim cia­łem w ta­kim mo­men­cie. Czu­łem się tak, jak­by cała krew od­pły­nę­ła z ser­ca, spły­nę­ła do stóp, a po­tem na­gle ude­rzy­ła do twa­rzy. Jak mo­głem wy­ja­śnić coś ta­kie­go?

Chrzą­ka­łem i po­mru­ki­wa­łem, ale nie mo­głem wy­ja­śnić, jak mo­głem za­po­mnieć o jej uro­dzi­nach. Moje za­po­mi­nal­stwo było okrop­ne i wi­dzia­łem, że Sara czu­ła się zra­nio­na, ale jed­no­cze­śnie coś so­bie uświa­do­mi­łem: owszem, za­po­mnia­łem, ale nie zi­gno­ro­wa­łem jej uro­dzin spe­cjal­nie. Po­czu­łem się osą­dzo­ny – i słusz­nie. Jed­no­cze­śnie nie mo­głem opi­sać swo­ich uczuć jako po­czu­cia bra­ku sza­cun­ku. W tam­tych la­tach, kie­dy rzą­dzi­ły fe­mi­nist­ki, męż­czyź­ni nie mó­wi­li o bra­ku sza­cun­ku ze stro­ny ko­biet. By­ło­by to aro­ganc­kie, a w krę­gach ko­ściel­nych zo­sta­ło­by uzna­ne za strasz­li­wy brak po­ko­ry.

Czas mi­ło­ści i cza­sy sprze­czek

Lata pły­nę­ły, zo­sta­wia­jąc za sobą nie­wy­raź­ne wspo­mnie­nia z gło­sze­nia ka­zań, udzie­la­nia po­rad co­raz więk­szej licz­bie mał­żeństw. Sara i ja pra­co­wa­li­śmy nad na­szym mał­żeń­stwem, uczy­li­śmy się na­wza­jem od sie­bie i spę­dza­li­śmy ra­zem wie­le wspa­nia­łych chwil. Jed­nak okre­sy mi­ło­ści prze­pla­ta­ły się z gor­szy­mi okre­sa­mi – kłót­ni i sprze­czek. Po nich pra­wie za­wsze mo­dli­li­śmy się wspól­nie, pro­sząc Boga i sie­bie na­wza­jem o wy­ba­cze­nie. Ale co to ozna­cza­ło? W ja­kim kie­run­ku zmie­rza­ło na­sze mał­żeń­stwo? By­łem pa­sto­rem – oso­bą, któ­rej pła­co­no za by­cie „do­brym”. Jak mo­głem uspra­wie­dli­wiać swo­je po­tknię­cia?

W ży­ciu każ­dej pary co­dzien­nie po­ja­wia­ją się kon­flik­ty, któ­re Pi­smo Świę­te na­zy­wa: „li­sa­mi, ma­ły­mi li­sa­mi, co pu­sto­szą win­ni­ce” (PnP 2, 15)

Jak ktoś kie­dyś stwier­dził, w ży­ciu pro­ble­mem jest to, że jest ono zbyt „co­dzien­ne”. A Sara i ja nie­mal każ­de­go dnia iry­to­wa­li­śmy się swy­mi zły­mi na­wy­ka­mi, któ­rych nie po­tra­fi­li­śmy się po­zbyć. Jed­nym z mo­ich złych przy­zwy­cza­jeń było po­zo­sta­wia­nie mo­kre­go ręcz­ni­ka na łóż­ku. Przy­najm­niej raz w mie­sią­cu Sara mia­ła o to do mnie pre­ten­sje. Mniej wię­cej co trzy mie­sią­ce za­czy­na­łem za­po­mi­nać o mo­ich obo­wiąz­kach, za­nie­dby­wać pew­ne proś­by. Kie­dy żona mnie kry­ty­ko­wa­ła, na­pię­cie ro­sło, a ja re­ago­wa­łem na dwa spo­so­by: albo ją wi­ni­łem, albo szu­ka­łem wy­mó­wek.

Sara czę­sto kasz­le i oczysz­cza gar­dło. Na po­cząt­ku na­sze­go mał­żeń­stwa, kie­dy mo­dli­li­śmy się, iry­to­wa­ło mnie to. Jak mo­głem być tak dzie­cin­ny? Mo­dli­li­śmy się do Pana w nie­bie, a ja zaj­mo­wa­łem się czymś, na co nie mia­łem żad­ne­go wpły­wu. In­nym ra­zem żona chcia­ła, bym dzię­ko­wał Bogu, kie­dy aku­rat czu­łem się sfru­stro­wa­ny. Szcze­rze mó­wiąc, nie za­wsze chcia­łem dzię­ko­wać Bogu, ale czy spra­wia­ło, że by­łem mniej udu­cho­wio­ny? Kie­dy ona się fru­stro­wa­ła, nie na­ma­wia­łem jej do wy­chwa­la­nia Pana! Czy nie czy­ni­ło mnie to mniej kry­tycz­nym, a bar­dziej udu­cho­wio­nym?

Na­pię­cie jest spo­so­bem ze­rwa­nia ma­ski z sie­bie. Pod­czas kon­fron­ta­cji za­wsze czu­łem, że nie je­stem wy­star­cza­ją­co do­bry. A w przy­pad­ku ro­dzin­nych kon­flik­tów Sa­rze wy­da­wa­ło się, że nie jest ani do­brą żoną, ani do­brą mat­ką. Jak w przy­pad­ku wszyst­kich par, kon­se­kwen­cje tych na­pięć rzu­ca­ły się cie­niem na nasz zwią­zek. Rze­czy­wi­ście, ży­cie jest „ta­kie co­dzien­ne”.

Sara nie prze­pa­da za po­dró­żo­wa­niem, stu­dio­wa­niem i na­ucza­niem, po­nie­waż nie leży to w jej na­tu­rze, ale go­to­wa jest gdzieś po­je­chać, je­śli ma na tym zy­skać na­sza po­słu­ga. Ja nie zno­szę na­pra­wiać rze­czy, któ­re po­psu­ły się w domu, po­nie­waż nie mam do tego ta­len­tu. Za­zwy­czaj na­rze­kam, je­śli mu­szę coś na­pra­wić (dla­te­go za­wsze się z tym ocią­gam).

Kie­dy Bóg wy­ja­wił mi prze­sła­nie Mi­ło­ści i Sza­cun­ku, zro­zu­mia­łem Psalm 119, 130: „Przy­stęp­ność Two­ich słów oświe­ca i na­ucza nie­do­świad­czo­nych”.

Wy­ja­wiam te wszyst­kie małe „se­kre­ty” o mo­jej żo­nie i o mnie, by udo­wod­nić, że nie gło­si­my na­sze­go prze­sła­nia o mał­żeń­stwie z pie­de­sta­łu do­sko­na­ło­ści. Wal­czy­li­śmy na wie­lu fron­tach i bę­dzie­my wal­czyć, ale te­raz ro­bi­my to, wie­dząc, że mo­że­my wy­grać! Przez lata, po­wo­li, od­kry­li­śmy „se­kret”, któ­ry bar­dzo wpły­nął na na­sze ży­cie (i ży­cie in­nych mał­żeństw).

Se­kret „ukry­ty” w Li­ście do Efe­zjan 5, 33

Przez po­nad 20 lat mo­głem stu­dio­wać Bi­blię przez 30 go­dzin w ty­go­dniu. Zdo­by­łem ty­tuł dok­to­ra w dzie­dzi­nie stu­diów nad ro­dzi­ną i za­li­czy­łem fa­kul­tet z ko­mu­ni­ka­cji. Prze­sze­dłem mnó­stwo for­mal­nych tre­nin­gów, ale kie­dy to olśnie­nie z Pi­sma eks­plo­do­wa­ło w moim ser­cu w 1998 roku, by­łem zszo­ko­wa­ny. Do­słow­nie wy­krzyk­ną­łem: „Chwa­ła Panu!”. To spo­strze­że­nie po­twier­dzi­ło się póź­niej, kie­dy czy­ta­łem li­te­ra­tu­rę fa­cho­wą, i wy­ja­śnia­ło, dla­cze­go Sara i ja kłó­ci­li­śmy się. W koń­cu bar­dzo wy­raź­nie do­strze­głem, dla­cze­go żona cier­pia­ła na sku­tek mo­ich słów i czy­nów, tak jak mama cier­pia­ła przez mo­je­go ojca. Sara z ko­lei po­tra­fi­ła po­wie­dzieć rze­czy, któ­re cał­ko­wi­cie po­zba­wia­ły mnie spo­ko­ju, tak jak ro­bi­ła to moja mama.

Na czym po­le­ga więc ten se­kret? Wła­ści­wie nie jest to ża­den se­kret. Frag­ment Pi­sma, o któ­rym mó­wię, jest do­stęp­ny dla każ­de­go od oko­ło 2 ty­się­cy lat. W Li­ście do Efe­zjan Pa­weł pi­sze: „Mę­żo­wie ko­chaj­cie swo­je żony; żony, sza­nuj­cie swo­ich mę­żów”.

Oczy­wi­ście, czy­ta­łem ten wer­set wie­le razy. Wy­ko­rzy­sty­wa­łem go na­wet, gło­sząc ka­za­nia na ślu­bach. Ale nig­dy wcze­śniej nie do­strze­głem związ­ku po­mię­dzy mi­ło­ścią i sza­cun­kiem. Pa­weł ja­sno mówi, że żony po­trze­bu­ją mi­ło­ści, a mę­żo­wie sza­cun­ku. Kie­dy za­czą­łem dzie­lić się tym se­kre­tem – na se­mi­na­riach i kon­fe­ren­cjach – czę­sto sły­sza­łem od lu­dzi: „Ten zwią­zek mi­ło­ści i sza­cun­ku brzmi do­brze, Emer­son, ale czy nie jest to tro­chę teo­re­tycz­ne? My mamy praw­dzi­we pro­ble­my – fi­nan­se, seks, wy­cho­wa­nie dzie­ci…”.

Jak po­sta­ram się do­wieść w tej książ­ce, idea Po­łą­cze­nia Mi­ło­ści i Sza­cun­ku jest klu­czem do wszyst­kich pro­ble­mów mał­żeń­skich. Nie jest to tyl­ko miła teo­ryj­ka, do któ­rej do­rzu­ci­łem parę wer­se­tów z Bi­blii¹. To, w jaki spo­sób mi­łość i po­trze­ba sza­cun­ku od­dzia­łu­ją na sie­bie, ma ol­brzy­mi wpływ na mał­żeń­stwo.

Jak Bóg ob­ja­wił zwią­zek mi­ło­ści i sza­cun­ku

Na po­cząt­ku, kie­dy wal­czy­łem nie tyl­ko o swo­je mał­żeń­stwo, ale rów­nież o mał­żeń­stwa in­nych lu­dzi, nie szu­ka­łem żad­ne­go „Po­łą­cze­nia Mi­ło­ści i Sza­cun­ku”. Uka­za­ło się ono samo, kie­dy za­sta­na­wia­łem się nad wer­se­tem 5, 33 z Li­stu do Efe­zjan. Tok mo­ich my­śli wy­glą­dał mniej wię­cej tak: „Mąż po­wi­nien oka­zy­wać mi­łość żo­nie, na­wet je­śli żona nie oka­zu­je mu sza­cun­ku, a żona po­win­na oka­zy­wać mę­żo­wi sza­cu­nek, na­wet je­śli on nie oka­zu­je jej mi­ło­ści”.

Jak do­tąd – zga­dza się. My­śla­łem więc da­lej: „Mąż wzy­wa­ny jest do ko­cha­nia żony, któ­ra nie oka­zu­je sza­cun­ku, a żona – do sza­no­wa­nia męża, któ­ry nie oka­zu­je mi­ło­ści. Nie moż­na uspra­wie­dli­wić męża, któ­ry mówi: «Będę ko­chał moją żonę, kie­dy ona oka­że mi sza­cu­nek», ani żony, któ­ra my­śli: «Będę sza­no­wać mo­je­go męża, kie­dy on oka­że mi swo­ją mi­łość»”.

Na tym eta­pie wciąż nie do­strze­ga­łem związ­ku mię­dzy mi­ło­ścią a sza­cun­kiem. Moja teo­ria wy­ło­ni­ła się, kie­dy Bóg uka­zał mi sil­ną więź, któ­ra ze­spa­la je w mał­żeń­stwie. Zro­zu­mia­łem, dla­cze­go tak trud­no jest ko­chać i sza­no­wać. Kie­dy mąż nie czu­je się sza­no­wa­ny, jest mu trud­no ko­chać żonę. Kie­dy żona czu­je się nie­ko­cha­na, z tru­dem przy­cho­dzi jej oka­zy­wa­nie sza­cun­ku mę­żo­wi.

Błęd­ny Krąg do­wo­dzi, że fak­tycz­nie „ zło jest głu­po­tą, a wiel­ka głu­po­ta – sza­leń­stwem” (Koh 7, 25).

W tym miej­scu do­zna­łem ob­ja­wie­nia, któ­re na­bra­ło sen­su naj­pierw dla mnie, a na­stęp­nie dla wie­lu in­nych lu­dzi. Kie­dy mąż nie czu­je się sza­no­wa­ny, wy­ka­zu­je na­tu­ral­ną skłon­ność do re­ago­wa­nia w spo­sób nie­ma­ją­cy wie­le wspól­ne­go z mi­ło­ścią. Kie­dy żona czu­je się nie­ko­cha­na, re­agu­je w spo­sób, któ­ry przez męża od­czy­ty­wa­ny jest jako brak sza­cun­ku.

Zwią­zek Mi­ło­ści i Sza­cun­ku jest ja­sny w ka­te­go­riach bi­blij­nych – tak samo jak nie­bez­pie­czeń­stwo, że ich po­łą­cze­nie może zo­stać nad­szarp­nię­te, a na­wet ze­rwa­ne. W tym punk­cie w moim ro­zu­mo­wa­niu po­ja­wi­ło się to, co na­zy­wam mo­men­tem „aha”: uświa­do­mi­łem so­bie, że obie re­ak­cje wy­zwa­la­ją się wza­jem­nie. W od­po­wie­dzi na brak mi­ło­ści ona prze­sta­je oka­zy­wać sza­cu­nek. W od­po­wie­dzi na brak sza­cun­ku on prze­sta­je oka­zy­wać mi­łość – i tak do znu­dze­nia. Tak na­ro­dzi­ło się po­ję­cie Błęd­ne­go Krę­gu.

Za­wsze, gdy tyl­ko ob­ja­śniam moją teo­rię, mę­żo­wie i żony w lot poj­mu­ją, na czym ona po­le­ga. Wie­dzą, że je­śli nie na­uczą się kon­tro­lo­wać Błęd­ne­go Krę­gu, kon­flik­to­we sy­tu­acje będą po­wta­rzać się nie­ustan­nie.

Dla uła­twie­nia po­da­ję krót­ki kon­spekt tre­ści książ­ki. Chcę po­móc pa­rom mał­żeń­skim:

- Kon­tro­lo­wać Sza­leń­stwo (Błęd­ny Krąg);
- Na­peł­niać się wza­jem­nie Mi­ło­ścią i Sza­cun­kiem (Oży­wia­ją­cy Krąg);
- Cie­szyć się Na­gro­da­mi Do­bre­go Mał­żeń­stwa (Krąg Wy­na­gro­dze­nia).

Dla­cze­go mi­łość i sza­cu­nek są tak waż­ne?

Do­stać się w try­by Błęd­ne­go Krę­gu jest bar­dzo ła­two. Roz­po­znać, że w nim tkwisz, i opa­no­wać go, to dużo więk­szy pro­blem. Moż­na go jed­nak roz­wią­zać, je­śli mąż i żona na­uczą się, jak spro­stać pod­sta­wo­wym wy­ma­ga­niom mi­ło­ści i sza­cun­ku. Lu­dzie czę­sto mnie py­ta­ją: „Skąd masz pew­ność, że pod­sta­wo­wą po­trze­bą męża jest sza­cu­nek, a żony – mi­łość?”. Moja od­po­wiedź skła­da się z dwóch czę­ści.

Po pierw­sze, moje do­świad­cze­nie do­rad­cy i mał­żon­ka po­twier­dza tę praw­dę. To żony py­ta­ją: „Czy mój mąż ko­cha mnie rów­nie moc­no jak ja jego?”. Żona wie, że ko­cha męża, ale cza­sem za­sta­na­wia się, czy on ko­cha ją choć w przy­bli­że­niu rów­nie moc­no. Gdy więc w re­ak­cjach męża nie moż­na do­strzec śla­dów mi­ło­ści, od­po­wiedź żony jest jed­no­znacz­nie ne­ga­tyw­na. Jej zda­niem mąż po­wi­nien być bar­dziej wraż­li­wy i opie­kuń­czy. Nie­ste­ty, ty­po­wa re­ak­cja żony to na­rze­ka­nie i kry­ty­ko­wa­nie, ma­ją­ce na celu mo­ty­wa­cję mał­żon­ka. Me­to­da ta oka­zu­je się jed­nak rów­nie sku­tecz­na jak pró­ba sprze­da­nia ka­ste­tów Mat­ce Te­re­sie.

Z dru­giej stro­ny mąż nie za­da­je py­tań: „Czy moja żona ko­cha mnie rów­nie moc­no, jak ja ją ko­cham?”. Dla­cze­go? Po­nie­waż jest pe­wien jej mi­ło­ści. Czę­sto py­tam mę­żów: „Czy two­ja żona cię ko­cha?”. Od­po­wia­da­ją: „Oczy­wi­ście”. Wów­czas py­tam: „A czy cię lubi?”. Zwy­kle sły­szę: „Nie”.

W wie­lu przy­pad­kach nie­chęć żon jest od­bie­ra­na przez mę­żów jako brak sza­cun­ku, a na­wet po­gar­da. Zda­niem męż­czy­zny żona stop­nio­wo się zmie­nia: ze zgod­nej, wszyst­ko apro­bu­ją­cej ko­bie­ty, któ­rą była, gdy się po­zna­li, w cze­pia­ją­cą się wszyst­kie­go oso­bę. Tak więc mąż de­cy­du­je, że zmo­ty­wu­je żonę do oka­zy­wa­nia sza­cun­ku po­przez nie­oka­zy­wa­nie jej mi­ło­ści. Me­to­da rów­nie sku­tecz­na jak pró­ba je­cha­nia sa­mo­cho­dem bez pa­li­wa.

Jesz­cze bar­dziej prze­ko­nu­ją­co brzmi to, co w Li­ście do Efe­zjan mówi się o pod­sta­wo­wej po­trze­bie mi­ło­ści u ko­bie­ty i sza­cun­ku u męż­czy­zny: mąż musi ko­chać swo­ją żonę jak sie­bie sa­me­go, a żona musi sza­no­wać męża. Czy moż­na być bar­dziej do­słow­nym? Pa­weł nie su­ge­ru­je, on prze­ka­zu­je sło­wa Boga. W do­dat­ku grec­kie sło­wo ozna­cza­ją­ce mi­łość to aga­pe – mi­łość bez­wa­run­ko­wa. W po­zo­sta­łych frag­men­tach sil­nie pod­kre­śla się fakt, że mąż za­słu­gu­je na bez­wa­run­ko­wy sza­cu­nek. Chrze­ści­jań­scy mał­żon­ko­wie nie po­win­ni ro­zu­mieć tego ustę­pu w na­stę­pu­ją­cy spo­sób: „Mę­żo­wie, ko­chaj­cie swo­je żony bez­wa­run­ko­wo; żony, sza­nuj­cie swo­ich mę­żów, tyl­ko je­śli na to za­słu­ży­li”. Wszyst­kich po­win­ny obo­wią­zy­wać te same za­sa­dy. We­dług świę­te­go Paw­ła sza­cu­nek oka­zy­wa­ny mę­żo­wi jest rów­nie waż­ny jak mi­łość oka­zy­wa­na żo­nie.

Inny au­tor tek­stu bi­blij­ne­go zga­dza się z Paw­łem w kwe­stii sza­cun­ku na­leż­ne­go mę­żom. Apo­stoł Piotr pi­sał, zwra­ca­jąc się do żon, że je­śli mę­żo­wie ich są nie­po­słusz­ni Sło­wu Bo­że­mu: „Tak samo żony niech będą pod­da­ne swo­im mę­żom, aby na­wet wte­dy, gdy nie­któ­rzy z nich nie słu­cha­ją na­uki, przez samo po­stę­po­wa­nie żon zo­sta­li po­zy­ska­ni bez na­uki” (1 P 3, 1–2). Piotr zde­cy­do­wa­nie mówi o bez­wa­run­ko­wym sza­cun­ku. Mę­żo­wie, o któ­rych wspo­mi­na, są albo let­ni­mi chrze­ści­ja­na­mi, albo nie­wie­rzą­cy­mi, któ­rzy nie są po­słusz­ni Sło­wu, a więc rów­nież Je­zu­so­wi. Bóg nie jest za­do­wo­lo­ny z ta­kich lu­dzi, oni nie „za­słu­gu­ją” na sza­cu­nek żon. Jed­nak Piotr nie wzy­wa ko­biet do od­czu­wa­nia sza­cun­ku; wzy­wa je do oka­zy­wa­nia sza­cun­ku. Nie cho­dzi tu o mę­żów za­słu­gu­ją­cych na sza­cu­nek; cho­dzi o żony chęt­ne do trak­to­wa­nia mę­żów z sza­cun­kiem, bez żad­nych wa­run­ków.

Jesz­cze ostat­nie sło­wo: ro­bie­nie cze­goś, kie­dy tak na­praw­dę nie masz na to ocho­ty, jest bez­ce­lo­we. To­też do tego frag­men­tu na­le­ży po­dejść z wia­rą. Bóg chce, by sza­cu­nek do mę­żów był me­to­dą po­zy­ski­wa­nia owych męż­czyzn dla Nie­go. Kie­dy mąż otwie­ra się przed Bo­giem, czy­ni to tak­że przed swo­ją żoną. A ża­den męż­czy­zna nie po­czu­je mi­ło­ści do ko­bie­ty, któ­ra spra­wia wra­że­nie, że nie do­ce­nia go jako czło­wie­ka. Klu­czem do zdo­by­cia mi­ło­ści męża jest więc oka­zy­wa­nie mu bez­wa­run­ko­we­go sza­cun­ku.

Sza­cu­nek – wy­jąt­ko­wa ce­cha tej książ­ki

W wie­lu pu­bli­ka­cjach trak­tu­ją­cych o mał­żeń­stwie pod­kre­śla się wagę mi­ło­ści męża do żony, wy­jąt­ko­wą ce­chą tej książ­ki jest idea oka­zy­wa­nia bez­wa­run­ko­we­go sza­cun­ku mę­żo­wi przez żonę. Moja teo­ria jest pro­sta, ale jed­no­cze­śnie tak po­tęż­na, że w 1999 roku zde­cy­do­wa­łem się po­rzu­cić sta­no­wi­sko pa­sto­ra i za­jąć się sze­rze­niem idei o mi­ło­ści i sza­cun­ku na pe­łen etat. Od tego cza­su Sara i ja po­dzie­li­li­śmy się na­szym prze­sła­niem z ty­sią­ca­mi mał­żeństw i nie­ustan­nie otrzy­mu­je­my po­twier­dze­nie, że zna­leź­li­śmy się na wła­ści­wej ścież­ce. Wszyst­kie żony, któ­re spo­ty­ka­my, chcą, by jej mę­żo­wie do­ce­ni­li mi­łość, jaką ich da­rzą i od­wza­jem­ni­li się ta­kim sa­mym uczu­ciem. My sta­ra­my się gło­sić, że naj­lep­szym spo­so­bem oka­zy­wa­nia mi­ło­ści mę­żo­wi jest re­spek­to­wa­nie go w za­uwa­żal­ny dla nie­go spo­sób. To sza­cu­nek spra­wia, że mąż od­czu­wa mi­łość żony, sza­cu­nek zaś wy­zwa­la w nim to uczu­cie.

Książ­ka ta po­ka­zu­je siłę bez­wa­run­ko­wej mi­ło­ści i bez­wa­run­ko­we­go sza­cun­ku. Je­śli Ty i Twój mał­żo­nek/Two­ja mał­żon­ka uży­je­cie tych po­tęż­nych na­rzę­dzi, mo­że­cie oca­lić bo­ry­ka­ją­ce się z pro­ble­ma­mi mał­żeń­stwo albo zwią­zek, do któ­re­go za­kra­dła się nuda i ru­ty­na. Je­śli Wa­sza re­la­cja jest do­bra, mo­że­cie ją jesz­cze ulep­szyć. Sara i ja by­li­śmy do­bry­mi part­ne­ra­mi, jesz­cze za­nim od­kry­li­śmy pro­sty se­kret, o któ­rym trak­tu­je ta książ­ka, ale te­raz je­ste­śmy o wie­le lep­szym mał­żeń­stwem.

O ile lep­szym? Czy osią­gnę­li­śmy stan mał­żeń­skiej nir­wa­ny i wszyst­ko jest wspa­nia­le? Nie sa­dzę. Wciąż przy­tra­fia­ją się nam sy­tu­acje, kie­dy bra­ku­je mi­ło­ści lub sza­cun­ku. Wciąż zda­rza nam się wpa­dać try­by Błęd­ne­go Krę­gu – jak wszyst­kim in­nym pa­rom. Ale pod­ję­li­śmy de­cy­zje, któ­re zmie­ni­ły kie­ru­nek, w któ­rym zmie­rza­ło na­sze mał­żeń­stwo. Gdy­by tyl­ko moi ro­dzi­ce to od­kry­li… Sara i ja zna­czą­co zre­du­ko­wa­li­śmy ilość przy­pad­ków, w któ­rych na­ra­że­ni by­li­śmy na uwię­zie­nie w Błęd­nym Krę­gu, i czę­sto po­tra­fi­my za­trzy­mać jego ruch, za­nim na do­bre się za­cznie.

Co więc było tą zmie­nia­ją­cą ży­cie de­cy­zją, któ­rą obo­je pod­ję­li­śmy? Ja po­sta­no­wi­łem uwie­rzyć, że nie­oka­zy­wa­nie mi sza­cun­ku nie jest za­mia­rem Sary. Cza­sem trud­no ją znieść, ale nie ma złych in­ten­cji. Wiem, że sza­nu­je mnie jako czło­wie­ka. Ona zaś zde­cy­do­wa­ła się uwie­rzyć, że moje ko­men­ta­rze i na­sta­wie­nie, któ­ry­mi cza­sem ją ra­nię, nie świad­czą o bra­ku mi­ło­ści. Wie, że ko­cham ją moc­no, z głę­bi ser­ca i że był­bym zdol­ny umrzeć za nią. Jak więc to wszyst­ko dzia­ła? Po­słu­żę się przy­kła­dem ja­jek i ręcz­ni­ków.

Sara nie moze po­wstrzy­mać się od po­sy­py­wa­nia ja­jek pie­przem

Sara lubi pieprz na jaj­kach. Ja nie. We­dług niej ja­jecz­ni­ca lub jaj­ka sa­dzo­ne mu­szą być po­kry­te gru­bą war­stwą pie­przu. Od cza­su na­sze­go ślu­bu Sara set­ki razy przy­go­to­wy­wa­ła mi jaj­ka i za każ­dym ra­zem uży­wa­ła mnó­stwa pie­przu, cho­ciaż wie, że tego nie lu­bię. Do­sze­dłem jed­nak do wnio­sku, że nie robi tego, bo nie sza­nu­je mo­je­go zda­nia. Znam ją. Po­tra­fi z fru­stra­cją mru­czeć (po po­pie­prze­niu jaj­ka po raz ko­lej­ny): „Do ni­cze­go się nie na­da­ją bez pie­przu”.

Cho­ciaż je­stem zmie­sza­ny, nie uwa­żam, że Sara robi to ce­lo­wo, by mnie roz­draż­nić. Wiem, że my­śli o in­nych rze­czach. Włą­cza się jej au­to­pi­lot, kie­dy przy­pra­wia przy­go­to­wy­wa­ne dla mnie jaj­ka. Mó­wię jej set­ki razy: „Pro­szę, nie po­sy­puj pie­przem mo­ich ja­jek”. Gdy­by mnie na­praw­dę sza­no­wa­ła, czy nie słu­cha­ła­by tego, co mó­wię? Czy moją na­tu­ral­ną re­ak­cją nie po­win­na być eks­plo­zja gnie­wu? Zwłasz­cza, że sy­tu­acja po­wta­rza się w kół­ko? Czy nie po­wi­nie­nem zwąt­pić w jej do­bre in­ten­cje? Czy to wszyst­ko nie udo­wod­ni­ło­by mi, że je­stem nie­waż­ny dla mo­jej żony?

Je­stem jed­nak w sta­nie in­ter­pre­to­wać za­cho­wa­nie Sary w znacz­nie mniej ne­ga­tyw­ny spo­sób, po­nie­waż zde­cy­do­wa­łem, że nie kie­ru­je nią brak sza­cun­ku. Przy­ją­łem to za pew­nik i tak samo zro­bi­ło wie­lu in­nych męż­czyzn. Je­den z nich na­pi­sał:

Od­kry­cie, że moja żona kie­ru­je się tyl­ko do­bry­mi in­ten­cja­mi, było wspa­nia­łe. To smut­ne, że źle zro­zu­mia­łem jej ser­ce… o wie­lu rze­czach nie mia­łem po­ję­cia. Od­kry­łem na przy­kład, że moja żona prze­cho­dzi­ła de­pre­sję. Uświa­do­mie­nie so­bie tego zmięk­czy­ło moje ser­ce, za­czą­łem się za­sta­na­wiać, czy to moż­li­we, że ona nie wy­czu­wa mo­jej mi­ło­ści, mimo że mam do­bre in­ten­cje.

Ten mąż zro­zu­miał. Pod­jął wła­ści­wą de­cy­zję i ty tak samo mo­żesz po­stą­pić.

Emer­son nie po­tra­fi od­kła­dać rze­czy na miej­sce

Zo­sta­wiam mo­kre ręcz­ni­ki gdzie po­pad­nie. Za­po­mi­nam o krom­ce chle­ba po­zo­sta­wio­nej na ku­chen­nym bla­cie. Nie rażą mnie uchy­lo­ne drzwicz­ki sza­fek. Zo­sta­wiam otwar­te książ­ki na pod­ło­dze w sa­lo­nie. Oczy­wi­ście mam wy­mów­kę: je­stem in­te­lek­tu­al­nie za­ab­sor­bo­wa­ny. Jak to okre­śla Sara: „On za­wsze my­śli”. Cza­sem uświa­da­miam so­bie, co ro­bię, a cze­go nie ro­bię. Spo­glą­da­jąc na ku­chen­ne szaf­ki, za­uwa­żam, że więk­szość z nich jest otwar­ta. My­ślę: „Dla­cze­go nie za­mkną­łem drzwi­czek, gdzie był mój umysł?”. Albo zo­sta­wiam ręcz­ni­ki na pod­ło­dze sy­pial­ni, za­miast po­wie­sić je w ła­zien­ce. (Na­wia­sem mó­wiąc, to wła­śnie dla­te­go po­sta­no­wi­li­śmy nie przej­mo­wać się dro­bia­zga­mi, by nie wy­wo­ły­wać na­pię­cia. Kie­dy Sara ma­cha ręcz­ni­kiem przed moją twa­rzą, uśmie­cham się i mó­wię: „Co za zbieg oko­licz­no­ści! Wła­śnie mia­łem pod­nieść ten ręcz­nik!”).

Nie zro­zum­cie mnie źle – nie je­stem flej­tu­chem. Ale moją żoną jest Sara – uoso­bie­nie schlud­no­ści, czy­sto­ści i po­rząd­ku, a ja nie do­ra­stam do jej stan­dar­dów. Moja żona nie jest per­fek­cjo­nist­ką, ale my­śli bar­dzo lo­gicz­nie. Po co zo­sta­wiać ręcz­nik na łóż­ku, sko­ro w ła­zien­ce cze­ka na nie­go spe­cjal­ny ha­czyk? Po co zo­sta­wiać szaf­ki ku­chen­ne otwar­te, sko­ro za­wia­sy dzia­ła­ją w obie stro­ny? Po co zo­sta­wiać książ­ki na pod­ło­dze, sko­ro usta­wie­nie ich z po­wro­tem na re­ga­le zaj­mu­je kil­ka se­kund?

Ale Sara nie do­szła do wnio­sku, że moje za­cho­wa­nie ozna­cza pró­bę igno­ro­wa­nia jej zda­nia lub iry­to­wa­nia jej. Wie, że wciąż za­sta­na­wiam się nad róż­ny­mi za­gad­nie­nia­mi i włą­cza mi się wte­dy au­to­pi­lot. Cho­ciaż mó­wi­ła mi set­ki razy: „Pod­nieś rze­czy, któ­rych uży­wa­łeś, i odłóż je na miej­sce”, czy nie po­win­na mieć pra­wa do wy­ra­że­nia gnie­wu? „Gdy­byś mnie ko­chał, słu­chał­byś mnie”. Czy nie po­win­na mieć pra­wa wy­ty­ka­nia mi mo­ich wad? Osta­tecz­nie to do­pro­wa­dzi­ło­by ją do kon­klu­zji, że nie dbam o nią, że nie jest dla mnie waż­na.

Jed­nak Sara po­tra­fi oce­nić mnie w bar­dziej po­zy­tyw­nym świe­tle, po­nie­waż zde­cy­do­wa­ła się uwie­rzyć, że moim ce­lem nie jest by­cie nie­czu­łym i bez­tro­skim. Pod­ję­ła tę de­cy­zję, po­dob­nie jak wie­le in­nych żon. Pew­na za­męż­na od po­nad 30 lat ko­bie­ta po­wie­dzia­ła:

Kie­dy co­fam się my­ślą w prze­szłość, wi­dzę, jak lek­ce­wa­żą­co się za­cho­wy­wa­łam. On jest z na­tu­ry mi­łym i współ­czu­ją­cym czło­wie­kiem, bar­dzo to­wa­rzy­skim i go­to­wym do nie­sie­nia po­mo­cy… to czło­wiek o na­praw­dę do­brym ser­cu, któ­ry po pro­stu zgrze­szył w ży­ciu, tak jak każ­dy… uświa­do­mi­łam so­bie, że być może moje ocze­ki­wa­nia były zbyt duże.

Inna żona do­da­je:

Od sa­me­go po­cząt­ku na­sze­go mał­żeń­stwa po­strze­ga­łam go jako kon­tro­le­ra, któ­ry nie słu­chał mo­ich uwag i nie oka­zy­wał żad­nych uczuć. Za­czę­łam więc re­ago­wać zgryź­li­wo­ścią i roz­go­ry­cze­niem. Te­raz za­czy­nam od­kry­wać jego ser­ce i wi­dzę, jak wie­le szko­dy wy­rzą­dzi­ły moje sło­wa.

Więc rów­nież żony zro­zu­mia­ły tę pro­stą praw­dę. Pod­ję­ły de­cy­zje, któ­re zmie­ni­ły ich po­dej­ście, i Ty też tak mo­żesz zro­bić.

Zga­dza się, Sara i ja mamy swo­je wady. Błęd­ny Krąg tyl­ko cze­ka, ale mo­że­my go kon­tro­lo­wać dzię­ki związ­ko­wi mi­ło­ści i sza­cun­ku. Wie­my, że to dzia­ła, a ja chcę po­dzie­lić się z Wami in­for­ma­cją, jak dzia­ła i dla­cze­go. Pierw­szym kro­kiem jest zro­zu­mie­nie, jak mę­żo­wie i żony ko­mu­ni­ku­ją się ze sobą.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: