Mój niesforny szczeniak. Nowe psoty Urwisa - ebook
Mój niesforny szczeniak. Nowe psoty Urwisa - ebook
Gdy Ela nadaje nowemu szczeniakowi imię Urwis, nie zdaje sobie sprawy, że trafiła w sedno.
Nieposłuszeństwo Urwisa daje się wszystkim we znaki, więc mama i tata postanawiają, że pora zabrać go na szkolenie dla psów. Ela uważa, że pomysł jest genialny. Ale gdzie tylko pojawia się Urwis, zaczynają się kłopoty...
Wszystkich fanów książek Holly Webb i miłośników czworonogów zapraszamy na stronę:
Świetna zabawa dla wirtualnych opiekunów, forum i wiele konkursów!
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7895-408-8 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Urwis w tarapatach
– Elu! Elu!
Ela podskoczyła i odruchowo zamknęła książkę, nie zapamiętując numeru strony. Maks krzyczał i wydawał się wściekły.
Usłyszała, jak drzwi pokoju brata zamykają się z trzaskiem, a na półpiętrze rozległ się tupot jego nóg.
– Nawet nie byłam u niego w pokoju – mruknęła do Urwisa, który leżał na łóżku obok niej, podczas gdy czytała lekturę szkolną. Piesek nadstawił uszu i wbił spojrzenie w drzwi jej pokoju. Nerwowo opuściła wzrok na szczeniaka. – Nie byłam w jego pokoju, ale… Oj, Urwisie, mam nadzieję, że tam nie wszedłeś i…
Drzwi otworzyły się na oścież i do środka wmaszerował jej brat z twarzą poczerwieniałą z gniewu. Wymachiwał czymś czarno-białym i miękkim. Spojrzał na siostrę, krzyknął: – Zobacz!
– Co to jest? – głos Eli się łamał. Maks miał dziesięć lat, o dwa więcej niż ona, i zazwyczaj był bardzo spokojny. Gdy jednak się gniewał, potrafił być naprawdę niemiły.
– Widzisz? Nawet nie umiesz poznać, co to jest! Bo ten głupi pies to rozszarpał! To moja piłka! Z podpisami piłkarzy, po które trzy godziny stałem w kolejce! – rzucił piłkę na podłogę. – A raczej nią była. Teraz nadaje się do śmieci.
– Bardzo mi przykro... – Ela poczuła, że do oczu napływają jej łzy. – Zostawiłeś otwarte drzwi do pokoju?
– Nie próbuj zwalić winy na mnie! – krzyknął. – To twój pies ją pogryzł! Powiem mamie i wiesz co? Powiem, że powinniśmy odesłać Urwisa do hodowcy. To najgorzej wychowany pies świata!
Chłopak wypadł z pokoju, a Ela patrzyła za nim, przerażona.
Urwis zaskamlał, przestraszony krzykiem, a dziewczynka mocno go przytuliła.
– On wcale tak nie myśli – szepnęła. – A rodzice nigdy by cię nie odesłali.
Ale gdy z dołu dobiegł głos brata opowiadającego mamie, dlaczego Urwisa należy oddać do hodowcy, i jej odpowiedź, że to przemyśli, dziewczynka nie była już taka pewna.
Następnego ranka Ela siedziała pod schodami i wkładała buty. Ze smutkiem poruszyła palcami u nóg. Te buty nie były nawet w części tak wygodne jak trampki, które nosiła przez całe ferie. Wolne dni minęły tak szybko, tym bardziej przy emocjach związanych z nowym pieskiem w domu.
Urwis ostrożnie obwąchał jej stopy, po czym ostrymi białymi ząbkami skubnął koniec zapięcia na rzep.
Dziewczynka lekko go odepchnęła.
– Nie, Urwisie! Mama się wścieknie, jeśli pogryziesz mi te buty. Wczoraj poszarpałeś jej pół skarpetki, pamiętasz? I nadal ci nie wybaczyła, że pogryzłeś też jej trampki.
Piesek podniósł na Elę spojrzenie ciemnych oczu, w których igrał szelmowski błysk. Buty po prostu coś w sobie miały!
– Jesteś gotowa, Elu? – spytała mama, schodząc po schodach z jej workiem na WF. Maks i Ela zwykle chodzili do szkoły razem. Ich starsza siostra Lilka szła w drugą stronę, do swojego gimnazjum.
– Może też pójdziesz i zabierzemy Urwisa? – dziewczynka z nadzieją spojrzała na mamę, wstając. – Na pewno chętnie pójdzie na spacer. Będzie za nami tęsknił.
– Ja za nim tęsknił nie będę – warknął Maks, który zbiegł po schodach. Ciągle był bardzo zły na pieska.
Urwis usłyszał słowo „spacer” i tańczył w kółko, szczekając z ekscytacją pod haczykiem, na którym wisiała jego smycz.
– Oj, proszę... – powtórzyła Ela błagalnym tonem. – Spójrz na niego, mamo!
– Nie teraz. Zobacz, która godzina! Spóźnicie się, jeśli się nie pospieszycie. Ale przyprowadzę go, żebyście spotkali się po szkole, dobrze?