Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Na zawsze. Tom 5 Rodzina - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
Listopad 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Na zawsze. Tom 5 Rodzina - ebook

Malarka Ellery i Connor Black, zabójczo przystojny właściciel wielkiego konsorcjum, spotkali się kiedyś przypadkiem. Zakochali się, choć on nie wierzył już w miłość, a ona nie wierzyła, że mogą być razem. Ale razem w bliskości i czułości pokonali jej śmiertelną chorobę i przetrwali najcięższe próby.

Teraz z dziećmi, Julią i Collinem, są szczęśliwą rodziną szczęśliwych ludzi. Jednak tajemnica z przeszłości, którą przypadkiem odkryją, może zmienić ich świat, a człowiek, który się pojawi, na zawsze zmienić ich rodzinę… A w ich życie znowu wkracza choroba.

Czy Ellery i Connor, Julia i Collin sprostają tej próbie? Czy miłość, oddanie, rodzinne więzi i przyjaciele przywrócą im szczęście?

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-241-5682-5
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1

COLLIN

Panika. Rozczarowanie. Krzyk. Płacz. Słyszałem w głowie głos mojej mamy, nie wspominając o ojcu. Rodzina była dla nich wszystkim. Nie mówię, że dla mnie nie, bo moja rodzina była moim życiem, ale teraz moim życiem była Amelia. Będą musieli zrozumieć. Ale czy zrozumieją? Mój ojciec powinien, bo to znał. Więź i miłość. Potrzebę, żeby być z tą jedyną osobą, która jest ci przeznaczona. Za to mama nie jest taka wyrozumiała.

Cholera. Spojrzałem na Amelię, która spała obok mnie. Była taka piękna i była moją żoną. Rodzice będą musieli zrozumieć. W końcu się z tym pogodzą. To moje życie, a nie ich. Może nie musiałbym mówić im, że się pobraliśmy. Moglibyśmy wrócić z Vegas i powiedzieć im, że się zaręczyliśmy. Tyle że do końca życia obchodzilibyśmy dwie rocznice. Jedną na osobności, a drugą z rodziną.

– Dzień dobry. – Amelia uśmiechnęła się, przesuwając palcem po mojej piersi. Pocałowałem ją w czubek głowy.

– Dzień dobry, kochanie. Dobrze spałaś?

– Oczywiście, że tak. Ktoś mnie wykończył w nocy.

Uśmiechnąłem się, przewracając ją na plecy i pochyliłem się nad nią.

– Czyżby? – Moje usta otarły się o jej w namiętnym pocałunku. – Jestem przekonany, że to moja żona przejęła kontrolę i sama się wykończyła.

– To właśnie robi ze mną mój seksowny mąż. – Wzruszyła ramionami.

Zadzwonił telefon. Westchnąłem. Zsunąłem się z Amelii i wziąłem telefon z nocnego stolika. To był mój ojciec. Żołądek ścisnął mi się w twardą gulę.

– Cześć, tato.

– Dzień dobry, synu. O której będziecie dzisiaj wracać? Mama chce mieć całą rodzinę na obiedzie.

Cholera. Cholera. Cholera. Potarłem czoło.

– Powiedz mamie, że nie dzisiaj. Nie wylecimy stąd przed południem. A zanim dotrzemy do Nowego Jorku, z różnicą czasu, będzie prawie ósma wieczorem. Będziemy koszmarnie zmęczeni podróżą. Poza tym muszę być rano w biurze, a Amelia zaczyna wcześnie zajęcia przed praktykami w klinice.

– Rozumiem, synu. Przekażę mamie. – Słyszałem, że wzdycha. – Nie będzie zadowolona, ale będzie musiała zrozumieć.

– Dzięki, tato. Spytaj, czy nie możemy tego przełożyć na jutrzejszy wieczór.

– Okej. Bezpiecznego lotu i do zobaczenia jutro w biurze.

Rozłączyłem się i odłożyłem telefon. Wszedłem na Amelię i delikatnie ją pocałowałem.

– Więc na czym skończyliśmy? – Uśmiechnąłem się.

Weszliśmy do mieszkania i odstawiliśmy bagaże. Dobrze było znów być u siebie.

– Witamy w domu, pani Black.

– Dziękuję, panie Black. – Pocałowała mnie.

Ktoś zapukał do drzwi i popatrzyliśmy z Amelią na siebie. Wzruszyłem ramionami i otworzyłem je.

– Witamy w domu. – Julia uśmiechnęła się, wchodząc z Braydenem.

– O, Julia. Co ty tu robisz? – spytałem, spoglądając na Amelię. Oboje schowaliśmy ręce za plecy.

Julia spojrzała na mnie. Coś podejrzewała. Widziałem to.

– Właśnie byłam u rodziców i kiedy wychodziłam z windy, zobaczyłam was. Pomyślałam, że wpadnę się przywitać. Co się dzieje?

– Nic. Dlaczego?

– Dziwnie się zachowujecie. Coś zrobiliście?

Parsknąłem. Zawsze parskam, kiedy się denerwuję.

– Parsknąłeś! – Wskazała na mnie palcem. – Powiedz mi, Colin. Amelia? – spytała, patrząc na mnie.

Amelia poddała się i wyciągnęła rękę z pierścionkiem.

– O Boże! Zaręczyliście się! – wykrzyknęła Julia, przyglądając się bliżej pierścionkowi. Musiała zauważyć obrączkę. – Moment. – Spojrzała na mnie i chwyciła moją rękę z obrączką. Jej oczy rozszerzyły się, kiedy znów na mnie popatrzyła.

– Pobraliście się?! – krzyknęła.

– Ciiii. – Brayden zaczął płakać.

– Daj, wezmę go – powiedziała Amelia, zabierając Braydena od Julii.

– O Boże, Collin. Dlaczego? To znaczy jestem szczęśliwa. Ale, Boże, mama, tata!

Odszedłem, potrząsając głową.

– Wiem. Wiem. Ale to nie jest niczyja sprawa. Kocham Amelię, byliśmy w Vegas i chcieliśmy się pobrać.

– Niczyja sprawa? Ty chyba żartujesz?

– Okej. Nie powinienem tak mówić – westchnąłem. – Julia, jestem przerażony. Rodzice się wściekną.

– Cholera jasna! Pozbawiłeś ich wesela. Wiesz, że mama ma świra na punkcie kontroli. Jesteś jej kochanym synkiem. – Nagle złowieszczy uśmieszek pojawił się na jej twarzy. – Może nie będziesz nim już więcej.

– Ej, Julia, przestań. Pogarszasz sprawy. – Usiadłem na kanapie i ukryłem twarz w dłoniach. Julia przysiadła się do mnie i wzięła pod ramię.

– Przykro mi, Collin. Wiesz, że cię kocham i jestem niesamowicie szczęśliwa z waszego powodu. Naprawdę. Tylko się o was boję – zaśmiała się.

– Dzięki.

– Ojej, chodź tutaj. – Przyciągnęła mnie do siebie. – Kiedy im powiecie?

– Nie wiem.

– Cóż, jak się już zdecydujecie, będę przy was. Kiedy mama wybuchnie, zrobię wszystko, żeby ją uspokoić.

– Dzięki, siostrzyczko.

– Lepiej już wezmę Braydena do domu i położę spać. – Wstała z kanapy i przytuliła Amelię. – Witamy w rodzinie. Naprawdę się cieszę.

– Dziękuję. – Amelia uśmiechnęła się, oddając Braydena Julii.

– Lepiej ściągnij ten pierścionek, zanim przyjdziesz jutro do pracy.

– Ściągnę. Dobrej nocy, siostrzyczko. Kocham cię.

– Ja ciebie też, Collin. – Wyszła, a ja spojrzałem na Amelię. Usiadła za mną i położyła dłoń na moim udzie.

– Żałujesz, że się pobraliśmy?

Serce mnie zabolało, kiedy o to spytała. Wziąłem ją za rękę.

– Oczywiście, że nie. Nie chciałem niczego bardziej jak tylko tego, żebyś została moją żoną i nikt nie będzie za to przepraszać. Moi rodzice będą to musieli po prostu zrozumieć i pogodzić się z tym.

– A co jeśli nie zaakceptują?

– Będą szczęśliwi, że się pobraliśmy. Kochają cię. Będą tylko zawiedzeni, że ich przy tym nie było – westchnąłem.

– Muszę być przy tobie, kiedy będziesz im o tym mówił? – uśmiechnęła się.

– Tak. Jeśli ja idę na dno, to ty ze mną. A teraz dosyć już o moich rodzicach. Są ostatnimi ludźmi, o których chciałbym myśleć, kiedy mam zamiar cię przelecieć po raz pierwszy w naszym domu jako moją żonę.

Zagryzła dolną wargę, uwodzicielsko się we mnie wpatrując.

– Mmm, podoba mi się ten pomysł. – Jej wargi delikatnie dotknęły moich.Rozdział 2

ELLERY

Życie nie mogło być lepsze. Byłam żoną mężczyzny moich marzeń, miałam dwójkę wspaniałych, dorosłych dzieci, wspaniałego zięcia i pięknego wnuka. Galeria sztuki prosperowała lepiej, niż kiedykolwiek mogliśmy przypuszczać, a Black Enterprises działało silnie i pewnie. Connor mówił coś o przejściu na emeryturę i przekazaniu firmy Collinowi, ale chciał poczekać jeszcze parę lat. Nadal czuł, że Collin musi jeszcze trochę dojrzeć. Nie zgadzałam się z Connorem, ale przedyskutowaliśmy to i zostałam przy jego decyzji.

– Dzień dobry, kochanie. – Connor wszedł do kuchni i pocałował mnie.

– Dzień dobry. Powiedz Collinowi, kiedy zobaczysz go w biurze, że obiad jest punkt szósta.

– Oczywiście. Nie martw się. – Zaniósł kawę do stolika, na którym przygotowałam mu śniadanie.

– Myślałam w nocy o Collinie i Amelii i o tym, jak moglibyśmy zorganizować ich wesele w niedalekiej przyszłości.

– Nie pośpieszajmy ich, kochanie. Sądzę, że Collin potrzebuje jeszcze paru lat, zanim w ogóle rozważy małżeństwo. Oboje muszą najpierw ułożyć swoje kariery.

– Zgadzam się, ale czy sama myśl nie jest ekscytująca? Oglądać naszego małego chłopca, jak idzie do ołtarza i poślubia miłość swojego życia. Tak jak Julia.

– A właśnie, Julia. Gdzie ona jest? Myślałem, że przynosi Braydena dziś rano.

– Już jestem, tato – uśmiechnęła się, podeszła do niego i pocałowała w policzek, oddając mu Braydena na ręce. – Tylko kilka minut spóźnienia. Trudno jest, kiedy nie ma Jake’a.

– Przepraszam, księżniczko. Po prostu tęskniłem za tym maluchem.

Nalałam Julii filiżankę kawy.

– Czemu nie zostaniecie z Braydenem na noc u nas, dopóki Jake nie wróci? – Miałam nadzieję, że Julia się zgodzi.

– Jest w porządku, mamo. Radzę sobie lepiej niż można z moim synem. Ale dzięki za propozycję. Jake będzie w domu już jutro wieczorem.

– Cóż, mam dużo planów z tym małym na dzisiaj. – Podeszłam do Connora i zabrałam go z jego rąk.

– Elly, jeszcze nie skończyłem się z nim bawić.

– Przykro mi, kochanie, ale on chce swoją babcię, czyż nie? – Podniosłam go i uśmiechnął się. Trudno było uwierzyć, że miał już sześć miesięcy. Wiosna nadchodziła do Nowego Jorku i byłam podekscytowana na myśl o zabraniu go do Central Parku.

– A może, Julio, spakowałabyś torbę Braydena i zostawiła go dzisiaj u nas na noc? W ten sposób mogłabyś mieć czas tylko dla siebie.

– A może skorzystałabym z tej oferty jutro, kiedy przyjedzie Jake, żeby spędzić noc ze swoim mężem?

– To nawet lepiej – uśmiechnęłam się do niej.

Connor skończył śniadanie i wstał od stołu.

– Gotowa do biura, księżniczko?

– Tak, tato. – Podeszła i dała Braydenowi buziaka na pożegnanie. – Bądź grzeczny dla babci, Brayden, z mamusią zobaczysz się później. – Zaczął gaworzyć i uśmiechnął się do niej. Wzięłam jego małą rączkę i pomachałam nią na do widzenia Julii i Connorowi, kiedy wchodzili do windy.

CONNOR

– Dzień dobry, synu. – Wstałem zza biurka i lekko uścisnąłem Collina.

– Cześć, tato.

– Jak reszta twojego pobytu w Vegas?

– Okej. Bardzo dobrze się bawiliśmy.

Wróciłem do biurka i usiadłem, krzyżując nogi. Collin rozsiadł się w krześle naprzeciwko mnie. Wyglądał inaczej.

– Co się z tobą dzieje?

– Nic. Dlaczego pytasz? – Popatrzył na mnie dziwnie.

– Nie wiem dlaczego, ale wyglądasz inaczej.

– Jestem tym samym Collinem, którym byłem kilka dni temu.

– W porządku. Może to tylko moja wyobraźnia. Ach, mama powiedziała, że kolacja jest punkt szósta. Nie spóźnijcie się.

– Będziemy na czas. Obiecuję. – Wstał z krzesła.

Uśmiechnąłem się do niego, kiedy opuszczał biuro. Przeglądając dokumenty, przepisane przez moją nową sekretarkę, Carę, zauważyłem mnóstwo błędów. Wcisnąłem guzik na telefonie.

– Cara, mogłabyś tu przyjść?

Moment później drzwi się otworzyły i weszła.

– Tak, panie Black?

– Usiądź, proszę. – Wskazałem na krzesło. – W dokumentach jest mnóstwo literówek. Czy ty je w ogóle sprawdzasz, zanim mi oddasz?

Spojrzała na mnie swoimi brązowymi oczami i, ciamkając gumą, westchnęła.

– Myślałam, że sprawdzałam. Przepraszam, panie Black. Proszę mi je dać, przejrzę je jeszcze raz. – Wyciągnęła rękę.

Oddając jej dokumenty, zmarszczyłem brwi.

– O piątej chcę je z powrotem.

Wyszła z gabinetu, trzaskając drzwiami. Brakowało mi Valerie i Diany. Nie byłem w stanie znaleźć nikogo, kto by im dorównywał i zaczynało mnie to wkurzać. Nie miałem pojęcia, dlaczego dałem się namówić Collinowi na zatrudnienie Cary. Nie miała nawet doświadczenia w byciu sekretarką.

Spojrzałem na kalendarz i pomyślałem, że następny weekend będzie odpowiedni, żeby pojechać do Hamptons i otworzyć dom na lato. To był ten czas w roku, który kochałem. Zawsze bardzo sobie ceniłem spędzanie weekendów z rodziną w domku na plaży. Chociaż w tym roku będzie inaczej, bo Collin mieszka w domu zaraz po drugiej stronie.

Wcisnąłem guzik jeszcze raz.

– Cara, zadzwoń, proszę, do kwiaciarni i poproś o wysłanie mojej żonie bukietu róż.

– Robi się, panie Black.

Odłożyłem słuchawkę i wysłałem esemesa do Ellery.

„Wysyłam do domu róże do udekorowania stołu podczas dzisiejszej kolacji”.

„Dziękuję, kochanie. Miałam wstąpić do kwiaciarni z Braydenem w drodze powrotnej. Kocham cię”.

„Ja ciebie też. Do zobaczenia później. Wyślij mi zdjęcia naszego wnuka”.

Wkrótce Ellery zasypała mój telefon najsłodszymi fotografiami Braydena. Niektóre jego samego, a inne z nią. Kiedy mu się przypatrywałem, przypominał mi bardzo Collina. Rozsiadłem się na krześle i pomyślałem o tym, co mówił Denny.

– Connor, jesteście ze swoim synem jak dwie krople wody. Przygotuj się, bo mam przeczucie, że będziesz miał z nim cholerne jazdy, kiedy dorośnie.

Uśmiechnąłem się pod nosem, bo miał rację. Collin przypominał mnie nie tylko z wyglądu, ale i z charakteru. Był tak samo uparty. Wyrósł na mężczyznę na moich oczach, doświadczył już złamanego serca i wspaniałego szczęścia. Nie mogłem być bardziej dumny z tego, jak sobie radził. Nie martwiłem się o to, co stanie się z firmą po moim odejściu na emeryturę.Rozdział 4

ELLERY

Stałam ze łzami ściekającymi mi po twarzy i sercem rozdartym na pół. Connor podszedł i mnie objął. Pozwoliłam mu się pocieszać przez chwilę, a następnie przerwałam uścisk, podeszłam do barku i zrobiłam sobie shota. Szybko go wychyliłam i poczułam, jak powolne, umiarkowane pieczenie pojawia sie w moim gardle. Connor chodził tam i z powrotem po pokoju. Powietrze było ciężkie od napięcia i ciszy.

– Mam nadzieję, że jesteście z siebie zadowoleni – powiedziała ostro Julia, wstając i wkładając Braydena do kojca. – Widzieliście twarz biednej Amelii? Nie wspominając o waszym synu?

– Jak, do cholery, mógł być taki głupi? – Connor podniósł głos. Chciałam powstrzymać łzy, które ponownie stopniowo zaczęły wzbierać w moich oczach.

– Dlaczego jest niby taki głupi? To, co zrobił, było takie złe? Ożenił się z kobietą, którą kocha najbardziej na świecie. – Julia podeszła do Connora i przycisnęła mu palec do piersi. – Jestem tobą bardzo rozczarowana, tato. I tobą też, mamo. – Gniewnie na mnie spojrzała. – Collin i Amelia się pobrali, wielka mi rzecz. To nie koniec świata. Bardzo mi niezręcznie z tym, że jesteście tacy samolubni.

– Księżniczko, jesteś w szoku.

– Julia, jak byś się czuła, gdyby Brayden przyszedł do domu pewnego dnia i powiedział ci, że się ożenił? – Podeszłam do niej i Connora i objęłam go w pasie.

– Jeśli poślubiłby dziewczynę swoich marzeń i nie mógłby bez niej żyć, a ona czułaby to samo, byłabym szczęśliwa. Nie nazwałabym ich głupimi. Słuchajcie, rozumiem, jak się czujecie, ale musicie przestać i myśleć o Collinie.

– Jest młody. Powinien poczekać – zaczęłam płakać.

– Czemu? Nie jest wcale młodszy, niż byłam ja, kiedy poślubiłam Jake’a. I wy wszyscy nas wspieraliście. Oboje kochacie Amelię, więc nie rozumiem, dlaczego tak się zachowujecie.

– Jesteśmy zranieni dlatego, że zrobił coś tak świętego i szczególnego bez udziału swojej rodziny – mówiłam z ostrym bólem w sercu.

– Zachował się bardzo samolubnie – wtrącił Connor.

– Jej, tato! Myślę, że to właśnie wy jesteście teraz samolubni.

– Julio, jesteśmy zranieni. Dlaczego nie potrafisz tego zrozumieć? – wyrzuciłam z siebie.

– Naprawdę rozumiem, mamo. Ale wiesz, co? Nie możesz kontrolować wszystkiego, co dzieje się w życiu. Wy właśnie najbardziej ze wszystkich ludzi powinniście to wiedzieć. Collin jest mężczyzną, który podjął dorosłą decyzję. Nie jest już twoim małym chłopcem.

– Zawsze będzie moim małym chłopcem, tak jak ty zawsze będziesz moją małą dziewczynką.

– Zastanówcie się długo i poważnie, zanim jeszcze bardziej zepsujecie waszą relację z Collinem i Amelią. Muszę zabrać Braydena do domu. Porozmawiamy jutro.

Wyjęła Braydena z kojca i podeszła do drzwi. Łzy, które wstrzymywałam, wytrysnęły, mocząc Connora, który trzymał mnie mocno, a ja schowałam głowę w jego ramionach.

CONNOR

Kiedy już uspokoiliśmy się z Ellery, wzięliśmy butelkę wina, dwa kieliszki i poszliśmy do łóżka.

– Powinniśmy do nich zadzwonić – powiedziała Ellery, kiedy nalewałem jej wina.

– Nie dzisiaj. Wszyscy jesteśmy źli i musimy się uspokoić.

– Jak on mógł tak po prostu się ożenić, Connor?

Popatrzyłem w jej smutne niebieskie oczy i położyłem dłoń na jej policzku.

– Jest moim synem, Ellery. I wiemy oboje, że odziedziczył więcej po mnie niż po tobie. Poślubiłbym cię z miejsca na plaży w Kalifornii tej nocy, kiedy ci się oświadczyłem. Nie chciałem czekać i, jeśli sobie przypominasz, stale na ciebie naciskałem z ustaleniem daty. Ale, będąc tak upartą dziewczyną, nie chciałaś nawet o tym słyszeć, dopóki nie dostaliśmy wyników twojego końcowego leczenia. Wiem, co czuje Collin, bo ja nadal czuję to samo do ciebie.

– A ja do ciebie, mój kochany. – Jej wargi delikatnie otarły się o moje. – Ale jednak, Connor, nasz syn ożenił się bez nas.

– Wiedziałem dzisiaj, że coś jest z nim nie tak. Nawet spytałem go o to rano, ale powiedział, że wszystko w porządku. Zachowywał się nerwowo i to wydało mi się dziwne. Nigdy bym nie pomyślał, nawet za milion lat, że się ożenił.

– Założę się, że nas teraz nienawidzi. – Ellery zrobiła kwaśną minę.

– Nie nienawidzi nas, ale jest pewnie naprawdę wkurzony i zraniony.

– Tak jak Julia. Możesz uwierzyć, że rozmawiała z nami w ten sposób?

– Tak, ponieważ jest twoją córką, Ellery – parsknąłem.

Skrzywiłem się na jej delikatne uderzenie w moją pierś.

– Możesz uwierzyć, że Julia wyszła już za mąż, a Collin się ożenił? Wydaje się, jakby to było wczoraj, kiedy trzymałem Julię na rękach.

– Wiem, kochanie. Kiedy te lata tak minęły? – westchnąłem. Zabrałem kieliszek z jej dłoni i postawiłem obok mojego przy łóżku.

– Co pan robi, panie Black? – Jej oczy błysnęły.

– Zamierzam uprawiać z tobą słodką miłość, zanim pójdziemy spać, a jutro porozmawiamy z Collinem i Amelią i przeprosimy ich za to, co powiedzieliśmy.

– Ale…

Uniosłem palce do jej ust i lekko przycisnąłem.

– Żadnych ale… Jeśli byłoby inaczej i nie byłabyś chora, to zrobilibyśmy dokładnie to samo i wiesz o tym.

– Przypuszczam, że masz rację.

– Oczywiście, że tak – uśmiechnąłem się, całując jej miękkie usta.

– Nie wkładaj, Connor.

Uniosłem się nad nią i przytrzymałem jej ręce nad głową.

– O, mam zamiar włożyć, Elle, i będzie mocno i głęboko. To mogę obiecać.

Koniec wersji demonstracyjnej.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: