Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Nal i Damajanti: baśń staroindyjska z ksiąg Maha-bharaty - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nal i Damajanti: baśń staroindyjska z ksiąg Maha-bharaty - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 294 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZED­MO­WA.

Hi­sto­rya Nala i Da­may­an­ti sta­no­wi je­den z naj­pięk­niej­szych epi­zo­dów wiel­kiej epo­pei in­dyj­skiej Ma­ha­bha­ra­ty.

Tre­ścią tej epo­pei są dzie­je wal­ki dwóch po­krew­nych ro­dów, po­tom­ków Bha­ra­ty, mia­no­wi­cie ro­dów Kuru i Pan­du. – Ród Pan­du osta­tecz­nie zła­ma­ny, tra­ci zie­mię i tron – i uda­je się na lat czter­na­ście na po­ku­tę do lasu.

Dzie­je walk obu po­ko­leń są opo­wie­dzia­ne w dwóch pierw­szych księ­gach epo­pei (Adi­pa­rvan i Sa­bha­pa­rvan). Trze­cia księ­ga Va­na­pa­rvan (księ­ga la­sów) opie­wa po­byt Pan­da­wów na pusz­czy. Kró­lo­wie prze­pę­dza­ją czas na mo­dłach, roz­my­śla­niach i roz­mo­wie.

Au­to­ro­wi (ści­ślej, au­to­rom) po­ema­tu po­zwa­la to na wtrą­ce­nie róż­nych epi­zo­dów, pra­wie nie zwią­za­nych z tre­ścią sa­mej epo­pei. Bra­mi­ni-po­eci, ku po­cie­sze­niu wy­gna­nych kró­lów, opo­wia­da­ją im róż­ne ba­śni już to o cha­rak­te­rze fi­lo­zo­ficz­nym, już to czy­sto po­wie­ścio­wym.

Ta­kim opo­wia­da­czem jest Brha­da­swa, któ­ry śpie­wa im hi­sto­ryę Nala i Da­may­an­ti.

Sam przez się po­emat ten sta­no­wi ca­łość od­ręb­ną i za­mknię­tą, a wzru­sza­ją­ce dzie­je mi­ło­ści kró­lew­ny i kró­le­wi­cza, ich szczę­ścia nie­zmie­rzo­ne­go i rów­nież ogrom­ne­go po­tem nie­szczę­ścia, sza­leń­stwo Nala, roz­łą­cze­nie ko­chan­ków i po­now­ne ich zjed­no­cze­nie, wier­ność ich i sta­łość – typ męż­czy­zny szla­chet­ne­go, peł­ne­go wyż­szej mocy du­cha, choć zła­ma­ne­go chwi­lo­wą na­mięt­no­ścią, a z dru­giej stro­ny po­stać ko­bie­ty sub­tel­nej, de­li­kat­nej, tkli­wej, uf­nej, od­da­nej, peł­nej wia­ry i po­świę­ce­nia: wzru­sza­ły nie­zmier­nie du­sze in­dyj­skie, a za nie­mi i cały wschód azy­atyc­ki. Mo­tyw Nala i Da­may­an­ti roz­wi­ja­li póź­niej­si po­eci w po­sta­ci wiel­kich po­ema­tów, mię­dzy in­ne­mi sły­nął po­emat Na­lo­daya, przy­pi­sy­wa­ny Ka­li­da­sie oraz Na­isza­dhaya, dzie­ło Śri­har­szy z XVI w.; nad­to utwór ten w róż­ne­go roz­mia­ru pa­ra­fra­zach prze­ło­żo­no na ję­zyk ja­wań­ski, ma­laj­ski, ta­mu­lij­ski, ben­gal­ski i t… d.

W Eu­ro­pie po raz pierw­szy ogło­sił go Fran­ci­szek Bopp w r. 1819; mia­no­wi­cie po­dał tekst ory­gi­nal­ny wraz ze swo­jem wła­snem tłu­ma­cze­niem ła­ciń­skiem. Wkrót­ce też prze­ło­żo­no ten po­emat na ję­zy­ki eu­ro­pej­skie. Na nie­miec­kie tłu­ma­czy­li je róż­ni, mię­dzy in­ne­mi Rüc­kert, któ­ry zresz­tą zro­bił bar­dzo swo­bod­ną pa­ra­fra­zę; tłu­ma­czy­li też Bopp, Ko­se­gar­ten, Holt­zman i inni.

Na fran­cuz­ki prze­ło­żył Nala Bur­no­uf, na cze­ski Schle­icher, na ro­syj­ski – po­dług nie­miec­kiej pa­ra­fra­zy Rüc­ker­ta – Żu­kow­ski.

W ję­zy­ku pol­skim ist­nie­je je­den cał­ko­wi­ty prze­kład Na­lau­pa­khy­any, spo­rzą­dzo­ny przez p. A. Le­cie­jew­skie­go; jest to prze­kład pro­zą, do­słow­ny, bar­dzo do­kład­ny i war­to­ścio­wy, ale prze­kład fi­lo­lo­gicz­ny, po­zba­wio­ny naj­waż­niej­szej ozdo­by po­etyc­kiej tj. ryt­mu.

Uwa­ża­li­śmy tedy za rzecz wła­ści­wą i li­te­ra­tu­rze po­win­ną – opra­co­wać tłu­ma­cze­nie tego po­ema­tu, ra­zem ści­słe i ryt­micz­ne.

Była pew­na trud­ność w do­bo­rze ryt­mu: szło mi o to, aby rytm prze­kła­du od­po­wia­dał, ile moż­na, me­lo­dyi ory­gi­na­łu.

Epos in­dyj­skie uło­żo­ne jest w sIo­kach tj. dwu­wier­szach o 32 sy­la­bach. For­ma ta zo­wie się anusz­tubh. Każ­da slo­ka da się po­dzie­lić na dwa wier­sze o 16 sy­la­bach, albo na­wet na czte­ry po 8 sy­lab, gdyż w Ra­may­anie czy­ta­my: pa­dai's cza­tur­bhih sa­my­uk­tam idam va­ky­am sa­mak­sza­ra­ih tj. z wier­szy czte­rech zło­żo­ną (jest) ta stro­fa rów­no­zgło­sko­wych. – Jed­nak­że w edy­cy­ach zwy­kle dwa ośmio­zgło­sko­we wier­sze łą­czą się w je­den 16 zgło­sko­wy. Szcze­gól­ną ce­chą pro­zo­dyi in­dyj­skiej jest, że pierw­sza po­ło­wa ta­kiej pół­slo­ki ma rytm zu­peł­nie swo­bod­ny i nie­okre­ślo­ny, dru­ga po­ło­wa jest jam­bicz­ną, przy­czem ko­niec wier­sza może mieć cha­rak­ter dak­ty­licz­ny. Schle­icher w ten spo­sób wy­ra­ża slo­kę in­dyj­ską.

XXXX XXXX | | υ – υ – υ – υ - υ

Inni ozna­cza­ją tę slo­kę w na­stę­pu­ją­cym sche­ma­cie:

υυυυ / υ – – υ / υυυυ / υ – υ υ

Po­nie­waż ję­zyk nasz nie zniósł­by ta­kiej nie­sy­me­trycz­no­ści, i po­nie­waż w pierw­szej po­ło­wie za­zwy­czaj prze­wa­ża­ją cho­re­jam­by lub pe­ony, prze­to po­sta­no­wi­łem od­dać ca­łość w jam­bach, co zda­je mi się naj­le­piej od­po­wia­dać na­tu­rze slo­ków in­dyj­skich. W każ­dym ra­zie ani alek­san­dryn, ani hek­sa­metr nie jest tu od­po­wied­ni, a 16-zgło­sko­wy wiersz tro­che­icz­ny był­by zbyt mo­no­ton­ny; może naj­zręcz­niej po­stą­pił tłu­macz cze­ski, któ­ry prze­ro­bił rytm in­dyj­ski na 10-zgło­sko­wy wiersz rap­so­dów sło­wiań­skich, np. Sądu Li­bu­szy, ale zmu­szo­ny był wsku­tek tego nie­raz dzie­lić je­den wiersz na dwo­je albo znów skra­cać i opusz­czać to i owo. W moim prze­kła­dzie nie opusz­czo­no nic i tyl­ko w dwóch lub trzech miej­scach, gdzie w tłu­ma­cze­niu bra­kło tre­ści na do­peł­nie­nie 16 sy­lab – do­da­łem parę słów, za­wsze w du­chu mó­wią­ce­go po­emat bra­mi­na.

Do prze­kła­du uży­wa­łem sta­re­go tek­stu Bop­pa, mia­no­wi­cie trze­ciej edy­cyi jego Nala (Ber­lin, 1868). Ko­rzy­sta­łem rów­nież z jego prze­kła­du ła­ciń­skie­go, a nad­to z tłu­ma­cze­nia nie­miec­kie­go Kel­l­ne­ra. Chwi­lo­wo mia­łem pod ręką tłu­ma­cze­nie cze­skie Schle­iche­ra, po­miesz­czo­ne w sta­rym rocz­ni­ku Cza­so­pi­su Mu­seum.

Co do na­zwisk, to uży­wam ich w brzmie­niu ory­gi­nal­nem, przy­czem na­zwi­ska męz­kie na a po­da­ję w for­mie dwo­ja­kiej: Nala i Nal, Pu­ny­aslo­ka i Pu­ny­aslok, Na­ra­da i Na­rad, Na­isza­da i Na­iszad, Wa­hu­ka i Wa­huk i t… d. Po­dob­nież slo­ka i slok, aso­ka i asok, yak­sza i yaksz i t… d. – Imio­na żeń­skie koń­czą się prze­waż­nie na i , jak Da­may­an­ti, Bha­imi, Va­idar­bi, Sa­czi, Ke­si­ni, Ro­hi­ni; de­kli­nu­ję je mniej wię­cej na wzór pol­skich rze­czow­ni­ków pani, ksie­ni, go­spo­dy­ni, przy­czem nie­któ­re po­da­ję w ra­zie po­trze­by w for­mie jak Va­idar­bia, Bha­imia.

Zgod­nie z na­tu­rą san­skry­tu, pew­ne spe­cy­al­ne prze­kształ­ce­nie głów­nej sa­mo­gło­ski wy­ra­zu – zmie­nia jego zna­cze­nie tak np. Nal jako król Ni­sza­dy zo­wie się Na­isza­da; Da­may­antf jako kró­lew­na Vi­dar­by zo­wie się Va­idar­bi, jako córa Bhi­ma – zo­wie się Bha­imî. Po­dob­nież po­to­mek rodu Kuru zo­wie się Kau­ra­va, syn kró­lo­wej Kun­ti – zo­wie się Kaun­teya.

Na­zwy kra­jów uży­wa­ją się za­rów­no w licz­bie po­je­dyn­czej (Ni­sza­da, Vi­dar­ba, Ko­sa­la) jak i mno­giej (Ni­sza­dy, Vi­dar­by, Ko­sa­le).

Do­dam tu jesz­cze na­stę­pu­ją­cy szcze­gół, o któ­rym, czy­ta­jąc po­emat – pa­mię­tać na­le­ży. Jak wspo­mi­na­li­śmy, baśń tę opo­wia­da wiesz­czek Brha­da­swa jed­ne­mu z kró­lów Pan­du, mia­no­wi­cie naj­star­sze­mu, imie­niem Yudisz­te­ra. Prze­ma­wia­jąc do nie­go, na­da­je mu róż­ne ty­tu­ły i na­zwy. Naj­czę­ściej zo­wie go Bha­ra­ta, jako po­tom­ka tego bra­ta Ramy; cza­sem mówi doń Kaun­teya tj. syn Kun­ti, cza­sem Pan­da­va tj. przed­sta­wi­ciel domu Pan­du; cza­sem Kau­ra­va tj. krew­ny domu Kuru; nie­kie­dy wprost zo­wie go Yudisz­te­ra lub ty­tu­łu­je go ra­dia, ma­ha­ra­dża; mówi: kró­lu mój, kró­lu zie­mi, pa­nie mój, wiel­ki kró­lu, lwie, ty­gry­sie, albo też zo­wie go vi­śam pate (vi­so­rum do­mi­ne).

A. L.BRHA­DA­SWA RZE­CZE:

Był so­bie król, imie­niem Nal, syn Wi­ra­se­ny, wal­ny w dło­ni,

Wszech po­żą­da­nych peł­ny cnót, fo­rem­ny cia­łem, świa­dom koni,

Kró­lew­skich mę­żów rze­szy stał na cze­le, niby mło­dy bóg –

Po­nad wszyst­kie­mi wzwyż a wzwyż, jako pro­mien­ny słoń­ca łuk.

Po­boż­ny, chro­bry, znaw­ca Wed, nie­zwy­cię­żo­ny pan Ni­sza­dy,

Czcił praw­dę, (w ko­ści lu­bił grać) – wódz nie­zli­czo­nych wojsk gro­ma­dy,

Umi­ło­wa­nie pięk­nych dziew, uda­ły, zmy­słów swo­ich pan,

Wy­bor­ny łucz­nik, bo­żych praw słu­żeb­nik, jako Manu (1) sam.

I był w Wi­dar­bie ra­dża Bhim, król bo­go­boj­ny i szla­chet­ny,

Bo­ha­ter, świę­tych peł­ny cnót, spra­gnio­ny dzie­ci a bez­dziet­ny.

Wy­sił­ki wszyst­kie czy­nił Bhim, by dzia­twę swe­go mieć ple­mie­nia,

Aż bra­min-ri­szi (2) przy­był doń, Bha­ra­to! (3) Da­man ów z imie­nia.

Więc go bez­dziet­ny ra­dża Bhim, ob­rzę­dów znaw­ca, uwe­se­li

I z żoną wraz, o Pa­nie mój, go­ści­ny świę­tej mu udzie­li.

Wów­czas Bhi­mo­wi z żoną wraz pro­ro­czy Da­man ła­ski po­wie,

Że mu się dziew­czę-per­ła-kwiat na­ro­dzi oraz trzej sy­no­wie:

Więc Da­may­an­ti, Dam i Dant i Da­man, pięk­ni i wiel­moż­ni,

Chro­brzy a peł­ni wszel­kich cnót i bo­go­boj­nem ży­ciem groź­ni.

A Da­may­an­ti kra­są lic, czy­sto­ścią, chwa­łą i uro­kiem

Oraz for­tu­ną w ry­chły czas na świe­cie sły­nie w krąg sze­ro­kim.

Gdy jej pa­nień­stwa nad­szedł czas, słu­żeb­nic pięk­nych tłum ocho­czy

I przy­ja­ció­łek sto a sto, ja­ko­by Sa­czję (4) ją oto­czy.

A Da­may­an­ti po­śród nich ja­śnia­ła cza­rem swe­go lica,

Pro­mie­nie­ją­ca cia­łem swem, jak bły­ska­wicz­na bły­ska­wi­ca.

Nad czło­wie­czym i wdzię­ki lśni, jak gdy­by Śri (5) dłu­go­źre­nicz­na:

Ani sród bo­gów ni sród yaksz (6) nie była pani taka ślicz­na,

Ni kie­dy po­śród ludz­kich rzesz wi­dzia­na taka ni sły­sza­na,

Dzie­wecz­ka wzru­sza­ją­ca świat, od bo­gów na­wet uwiel­bia­na.

Nie­po­rów­na­ny za­się Nal, po­tęż­ny lu­dów wo­je­wo­da,

Pięk­no­ścią swe­go cia­ła lśnił, nito Kan­dar­py (7) lśni uro­da.

Że wo­bec Da­may­an­ti wciąż Nala sła­wio­no pie­śnią słów,

A wo­bec Nala sła­wił świat cną Da­may­an­ti znów a znów:

Na nie­wi­dzia­ne, mi­łość ich, gdy ich tak wza­jem wiel­bi świat,

Wza­jem­na, kró­lu, z obu stron za­kwi­tła jak lo­to­su kwiat.

I Nal, nie mo­gąc uczuć swych po­wstrzy­mać w ser­cu po­ta­jem­nie,

Koło ba­bień­ca ru­szył w las – i siadł ukry­ty w jego ciem­nie.

Tam zło­to­skrzy­dłych gęsi rój oba­czy, za­błą­ka­nych w le­sie –

I, go­niąc, schwy­cił jed­nę gęś, a ta mu lek­ko w dło­ni rwie się,

I ludz­ką mową rze­cze ptak do Nala: – Ra­dżo, nie z twej ręki

Ja zgi­nąć mam! Ja spra­wię ci usłu­gę god­ną twej po­dzię­ki.

Przed Da­may­an­ti, kró­lu mój, twe imię sła­wić będę wciąż,

By nad cię w my­śli pan­ny tej nie po­stał ża­den inny mąż.

To gdy usły­szy, zło­tą gęś wy­pu­ścił z dło­ni król wspa­nia­ły

I gęsi oda­li­ły się – i do Wi­dar­by po­le­cia­ły.

A gdy w Wi­dar­bie były już – przed Da­may­an­ti w lot się kła­dą

I po ogro­dzie błą­dzą znów. Kró­lew­na uj­rzy gęsi sta­do –

Skrzy­dla­ków dzi­wo­kształt­ny rój: wnet sama, a z nią dzie­wic koło

Po­czy­na go­nić pta­ki te – i w dło­nie chwy­tać je we­so­ło.

Wnet się roz­pierz­chła gę­sia czerń – gdzie­bądź śród krza­ków tej gę­stwi­ny,

Tedy zo­sob­na gę­sią czerń po­czę­ły ści­gać w skok dziew­czy­ny.

Zaś owy dzi­wo­kształt­ny ptak, co go kró­lew­na trzy­ma w dło­ni,

Ten, gło­sem ludz­kim mó­wiąc tak, wy­rze­cze na­raz wiesz­czo do niej:

– O Da­may­an­ti, je­st­ci Nal, Ni­szadz­ki ksią­żę, do Aswi­nów (8)

Ra­czej po­dob­ny cia­łem swem, niż do czło­wie­czych ni­kłych sy­nów,

Gdy­by, o naj­pięk­niej­sza z dziew, ten ci był mę­żem, peł­ny cnot,

Owoc­ny był­by taki siew i kształ­tów twych uwiecz­nił ród.

Gdyż bo­gów my, gan­dhar­wów (9) my, i rak­szów (10) też, i lu­dzi, węże (11)

Wi­dzie­li: nie był prze­cie nikt taki, jak owy mąż nad męże.

Gdy ty więc per­łą dzie­wic, Nal – ozdo­bą mę­żów (pra­wi gęś) –

Złą­czyć te wiel­moż­no­ści dwie: toż do­sko­na­ła bę­dzie więź!

Więc Da­may­an­cie sło­wa te, sko­ro wy­ga­da wiesz­czy ptak,

Kró­lew­na rze­cze: Pta­ku mój, ty mów Na­lo­wi tak a tak.

Ja­jo­ród na to zno­wu: Tak! i z pól Wi­dar­by le­ciał precz,

I do Ni­sza­dy wró­cił znów – i opo­wie­dział całą rzecz.BRHAS­DA­WA RZE­CZE

Gdy Da­may­an­ti, Pa­nie mój, tych zło­tej gęsi słów wy­słu­cha,

Nie swo­ją od­tąd była już: u Nala bawi treść jej du­cha.

Więc za­głę­bio­na w taj­ną myśl, więc wy­nędz­nia­ła, bla­do­li­ca

Wzdy­cha­niem du­szę rwa­ła wciąż, w snach po­grą­żo­na swych­dzie­wi­ca.

Pa­trza­ła cią­gle w dal a w dal, sza­lo­ną zda­jąc się na oko,

Po­bla­dłą mia­ła twarz, a duch go­rzał w niej ogniem żądz głę­bo­ko.

Ra­do­ści żad­nej nie ma już ni w ja­dIe, trun­ku, ani w grach:

Nie sy­pia ani w noc ni w dzień – i pła­cze, wzdy­cha wciąż: ach, ach!

Że więc nie swo­ja, druż­ki jej po­zna­ły przez to za­cho­wa­nie

I do Wi­dar­by pana szły, by mu po­wie­dzieć o jej sta­nie:

– Nie swo­ją Da­may­an­ti jest dla kró­le­wi­cza z pól Ni­sza­dy!

Co gdy usły­szy ra­dża Bhim od dru­żek cór­ki swej gro­ma­dy,

Roz­wa­ża dziec­ka swe­go rzecz, ile że waż­nać to jest spra­wa,

Dla cze­go Da­may­an­ti dziś, jak­by nie swo­ja się wy­da­wa.

Wi­dząc, że pan­na wcho­dzi już w doj­rza­łą dobę krwi swej mło­dej,

Zna­lazł, że nad­szedł dla niej czas, by zwo­lin (1) jej ogło­sić gody.

Wo­ła­niem wiel­kiem, Pa­nie mój, za­wo­ła kró­le, wo­je­wo­dy:

– Niech bo­ha­te­ry zja­dą tu, na zwo­lin cór­ki mo­jej gody.

Ten gdy usły­szą kró­le głos – na Da­may­an­ti zwo­lin gody,

Spiesz­nie na Bhi­ma jadą dwór – jadą przez zie­mie i przez wody.

Aż hu­kiem sło­ni – koni – kół roz­dzwo­nią zie­mi ukra­iny,

Ich wień­ce pło­ną tę­czą barw, na po­kaz stroj­ne ich dru­ży­ny.

Tych wiel­ko­rę­ki ra­dża Bhim – mo­ca­rzy chro­brych i szla­chet­nych

Z sto­sow­ną wszyst­kich wi­tał czcią – i żyli tam w za­szczy­tach świet­nych.

A wła­śnie był to czas, gdy dwaj naj­więk­si ri­szio­wie z Su­rów (2),

Naj­wie­leb­niej­si, idąc szli do In­dry (3), pana śród la­zu­rów.

Był­ci to Na­rad (4), Par­wat (5) z nim, taj­niom po­boż­nych prawd od­da­ni:

Na za­mek ra­dży bo­gów szli i ze czcią byli po­wi­ta­ni.

Cześć im zło­żyw­szy, po­tem bóg, wy­ni­ku świa­dom, o ich los

Oraz o zdro­wie, jak­bądź szło, Kau­ra­wo, pyta w wiel­ki głos.BRHA­DA­SWA RZE­CZE:

Za­bój­ca Wri­tro-Bala (7) więc, Na­ra­da uko­jo­ny sło­wem

– Kró­lo­wie – rzekł – świa­do­mi cnót, wal­czą­cy w ży­ciu po­gro­bo­wem,

Co mkną ku za­cho­do­wi – w czas, z nie­od­wró­co­ną twa­rzą wstecz,

Któ­rym, jak moja Ka­ma­duk (8) – jest świat ten – grze­chu peł­na rzecz –

Gdzie jest ten bo­ha­te­rów ród, bo ich nie wi­dzę w błę­kit­no­ści

Wcho­dzą­cych tu­taj z zie­mi sfer, tych uko­cha­nych mo­ich go­ści?

Gdy Sa­kra(9) rze­cze sło­wa te, na­tych­miast Na­rad mu od­po­wie:

– Słu­chaj, o Ma­gha­wa­nie nasz, cze­mu nie wcho­dzą tu kró­lo­wie.

Jest Da­may­an­ti, per­ła dziew, córa mo­nar­chy pól Wi­dar­by

Nad wszyst­kich nie­wiast zie­mi blask, wyż­sza swo­imi pięk­na­skar­by.

A że się mają od­być wraz, Sa­kro, zwo­li­ny jej dzie­wi­cze,

Tedy na Bhi­ma ja­sny dwór – spie­szą kró­lo­wie, kró­le­wi­cze.

Że Da­may­an­ti per­łą dziew, więc ku niej żą­dza ich roz­pa­la

I pra­gną po­siąść owy skarb, wiel­ki za­bój­co Wri­tro-Bala.

Gdy Na­rad mó­wił sło­wa te, Agni (10) i pany nie­bo­sto­łów,

Naj­bar­dziej nie­śmier­tel­ne szły do In­dry, du­cha wszech­ży­wio­łów.

A gdy wy­ro­zu­mie­li treść słów, któ­re Na­rad pra­wił cny:

– Za­iste – rze­cze każ­dy z nich we­so­ło – pój­dziem tam i my!

Więc każ­dy or­szak wziął i wóz – i wiel­kich bo­gów rze­sza świę­ta

Po­spie­sza do Wi­dar­by tam, gdzie są już kró­le i ksią­żę­ta.

Toć­że, Bha­ra­to, i król Na!, gdy Bhim ob­wo­łał zjazd mo­ca­rzy,

Ku Da­may­an­cie spie­szył rad, bo mu ją głos prze­zna­czeń da­rzy.

Więc go uj­rze­li wład­cy nieb, jako na niz­kiej zie­mi stał,

Wła­śnie, ja­ko­by Man­mat (11) sam, naj­fo­rem­niej­sze z bo­żych ciał.

A gdy go uj­rzą wład­cy nieb, że stał, jak gwiaz­da ja­śnie­ją­cy.

Pa­trzą na nie­go, jak na dziw, bo­go­wie, ju­tro wszech­wi­dzą­cy,

Więc za­trzy­maw­szy wo­zów bieg, miesz­kań­cy po­za­świa­tów wiecz­nych

Do kró­le­wi­cza Ni­szad w głos okrzyk­ną z sie­dlisk na­po­wietrz­nych.

– Hej, Naiu, In­dro-ludz­ki, hej! od­da­ny praw­dzie wszyst­ko-rze­czy,

Po­móż nam, po­słem na­szym bądź, ty, z lu­dzi naj­bar­dziej czło­wie­czy!BRHA­DA­SWA RZE­CZE:

Tym przy­rze­ka­jąc, mówi Nal: – Tak­ci uczy­nię! i schy­lo­ny

Wraz py­tał ich, Bha­ra­to mój, ze zło­żo­ne­mi w krzyż ra­mio­ny.

– Któż wy je­ste­ście i któż ów, co mam mu po­słem być, mo­ca­rze,

I cóż mi speł­nić przyj­dzie dlań? Po­wiedz­cie, jako praw­da każe.

Te gdy wy­ra­ził sło­wa Nal, Ma­gha­wan rze­cze mu ła­ska­wie:

– Wie­czy­stych bo­gów wi­dzisz w nas, a w Oamay­an­ti je­dziem spra­wie.

Jam In­dra, ten-ci Agni-żar, zaś ów jest oce­anów Duch (1)

Ów Yama (2), kró­lu, mro­ków pan, co cia­ła ludz­kie miaż­dży w puch.

Więc o przy­by­ciu na­szem ty po­wia­dom na­przód cną Bha­imię (3)

Że oto jadą na jej dwór bo­go­wie: ogłoś na­sze imię.

Bo­go­wie po­siąść cie­bie chcą: Wa­ru­na, Sa­kro, Agni, Yama,

A ty jed­ne­go z bo­gów tych – za męża wy­bierz so­bie sama.

Gdy Sa­kra wy­rzekł sło­wa te, zło­żyw­szy dło­nie, Nal od­po­wie:

– W tym sa­mym celu dążę ja: nie po­sy­łaj­cie mnie, bo­go­wie.

Jak­że, gdy zdro­wy ro­zum ma, czło­wiek po­tra­fił­by ko­bie­cie

W cu­dzem imie­niu mó­wić tak: świę­ci, toż mnie wy­ro­zu­mie­cie!BRHA­DA­SWA RZE­CZE:

Tak prze­ko­na­ny sło­wem bóstw, od­parł Na­isza­da, spraw świa­do­my.

– Jak­że prze­stą­pię domu próg: strze­żo­ne pil­nie są tam domy!

– Prze­stą­pisz próg – od­po­wie bóg Ma­hen­dra (5), wiel­ki wład­ca gro­mu.

Więc ru­szył ów, wy­rze­kł­szy: Tak! do Oamay­an­ti ru­szył domu.

I Wi­dar­bian­kę uj­rzał tam, swych dru­żek oto­czo­ną ko­łem:

Prze­ja­śnie­ją­ca cia­łem lśni, nie­ziem­skie wdzię­ki nad jej czo­łem.

Wiot­ka jej ki­bić, luby czar sub­tel­nych człon­ków, a źre­ni­ca

Za­ciem­nia zda się bla­skiem swym pro­mie­nie­ją­cy blask księ­ży­ca.

A wła­śnie mi­łość ro­sła w nim ku tej dzie­wi­cy uśmiech­nię­tej

I mi­łość jej zdo­by­wał sam, gdy chciał wy­ko­nać roz­kaz świę­ty.

Gdy uj­rzał Nala dziew­cząt chór, wnet po­ru­szo­ny tłum uro­czy,

Jego pięk­no­ści ba­cząc dziw, aż na krze­seł­kach swych pod­sko­czy.

I wy­sła­wia­ły Nala wdzięk w po­dzi­wie kra­sy jego lic

I w du­szy mu skła­da­ły hołd, lecz gło­śno nie mó­wi­ły nic:

– Ha, co za pięk­ność, co za blask! ha, co za śmia­łość przejść tu próg!

Czy to gan­dhar­wa czy­li yaksz? czy asur (6), czy­li któ­ry bóg?

Te więc nie mo­gły mó­wić nic prze­ślicz­ne druż­ki cnej kró­lew­ny,

Choć je ude­rzył jego czar – i wstyd je za­ru­mie­nił rzew­ny.

Uśmiech­nię­te­mu, pa­trząc nań, wów­czas kró­lew­na uśmiech­nię­ta

Cna Oamay­an­ti, rze­cze tak, zdu­mie­niem wiel­kiem też uję­ta:

– O ty, prze­pięk­ny, mów, któś jest? ty, mi­łość mą roz­nie­ca­ją­cy!

Tyś, bo­ha­te­rze, jako bóg tu wszedł, bez­grze­chem ja­śnie­ją­cy.

Chcę po­znać cię! Jak je­steś tu – i jak tu wsze­dłeś nie­wia­do­my?

Su­ro­wo tu za­ka­zan wstęp! Strze­żo­ne pil­nie na­sze domy.

Więc po­wie Nal, gdy rze­kła doń tak Da­may­an­ti pro­mie­nią­ca:

– O nie­zwy­czaj­na, jam jest Nal! Po­wi­taj we mnie bo­gów goń­ca.

Bo­go­wie po­siąść cie­bie chcą: Wa­ru­na, Sa­kro, Agni, Yama.

Ty zaś jed­ne­go z bo­gów tych za męża wy­bierz so­bie sama.

Z ich to po­tę­gi jam tu wszedł – jam nie­wi­dzial­ny wszedł ni­ko­mu.

Nikt mię nie do­strzegł, wstrę­tu nikt nie czy­nił mi u pro­gów domu.

Oto, żem po­seł boży jest, więc tu przez boży wsze­dłem rząd,

A ty, wy­bran­ko, roz­waż rzecz – i, jak się zda, po­weź­mij sąd.BRHA­DA­SWA RZE­CZE:

A ta, zło­żyw­szy bo­gom cześć, z uśmie­chem tak mu od­po­wia­da:

– Jako twa chęć, mał­żon­kę bierz. Ra­dżo, cóż czy­nić mi wy­pa­da?

Bo ja, rzecz wa­żąc, nie mam nic okro­mia sa­mej sie­bie, pa­nie.

A to jest wszyst­ko two­je dziś! Czyń ślub, jak mia­łam zwia­sto­wa­nie!

Pieśń zło­tej gęsi w la­sku tam! o wo­je­wo­do, ta mnie pali.

Dla cie­bie Nalu z woli mej, kró­lo­wie tu­taj się zje­cha­li.

I gdy­by uczuć mo­ich żar ode­pchnął wia­ro­daw­ca Nal,
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: