Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nieszpory - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
27 marca 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Nieszpory - ebook

„Nieszpory” to zwierciadło, w którym możesz się przejrzeć; gabinet luster, w którym współistnieją podobne do siebie, a jednak różne odbicia; wnikliwy i wciągający obraz naszych czasów.

Skonstruowana niczym pieśń chóralna, rozpisana na głosy, czwarta powieść w dorobku Agnieszki Drotkiewicz (nominowanej do Paszportu Polityki za książkę „Teraz”) nawiązuje tytułem do „Nieszporów maryjnych” Claudio Monteverdiego, kompozytora, którego muzyka jest w książce bardzo istotna. To wielogłosowa opowieść o samotności i miłości, o współczesnych emocjonalnych nomadach.

Joanna żyje między Polską i Paryżem, jak wiele współczesnych kobiet po trzydziestce jest ofiarą pracoholizmu i syndromu wypalenia. Dla jej matki - Sylwii - najważniejszym tematem życia jest miłość do malarza Romana, a dla niego sztuka jest drogą do przeżycia wzruszenia. Helena, 50-letnia sekretarka uniwersytecka tęskni za bliskością innych i… Paryżem – metaforą przygody i powodzenia.

Ten chór poszukuje sensu życia w pracy, sztuce, miłości, religii. Używając oszczędnego i poetyckiego zarazem języka, autorka „Nieszporów” pokazuje, że wszystko ma swoją cenę – zarówno szczęście, jak i jego brak, spełnianie marzeń i ich porzucenie. Czyni to z namysłem, ciekawie, z humorem i ironią.

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-08-05343-0
Rozmiar pliku: 2,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Prolog: self-made man

Niebo nad Paryżem ma kolor oczu amanta filmowego, Joanna patrzy jednak pod nogi. Zauważa na chodniku obrączkę i wie już, co teraz nastąpi: fałszywe oświadczyny.

Niska i chuda, ubrana jest w barwy maskujące, typowe dla młodych kobiet w dużych miastach na terenie Unii Europejskiej około roku 2010. Wygląda jak pacjentka szpitala albo więźniarka, która wyszła na papierosa: na krótką szarą sukienkę — która przypomina raczej koszulę nocną — założyła wąską beżową pikowaną kurtkę, z ręki zwisa jej wybrudzona i dziurawa w rogach torebka Longchamp w kolorze lila, model Le Pliage M. Jasne, cienkie włosy ściągnęła w potargany kucyk (próbowała go chyba tapirować).

Za pierwszym razem, kiedy na nadbrzeżu Sekwany mężczyzna o krótkich, grubych palcach ze szczurzą żałobą za paznokciami wcisnął jej na palec obrączkę, nawet się ucieszyła. Madame, czy to złoto? — zapytał, wskazując brudnym paluchem na cyfry, które mogłyby być próbą. Być może złoto — powiedziała Joanna. Kto wie. Ma pani szczęście! Wielkie szczęście. Mężczyzna pokazuje, że znaleziona przez niego obrączka jest za mała na jego palec. Jest wysoki, ma na sobie znoszoną czarną, puchową kurtkę, w której puch nie rozkłada się już równomiernie, lecz opadł ku dołowi, zapewne na skutek wielokrotnego prania. Wygląda na to, że mężczyzna urodził się daleko stąd. Za siedmioma górami, za siedmioma lasami. Zdobył jednak siedmiomilowe buty i jest tu, w mieście ostryg i Christiana Diora. Jest tutaj i — kto wie — być może zostanie tu na zawsze, jeśli nie dotknie go restrykcyjna polityka francuskiego rządu wobec romskich imigrantów. Madame, to prawdziwe szczęście, znalazłem złotą obrączkę, proszę przymierzyć, może pasuje na panią? Obrączka jest już na palcu Joanny, trochę za luźna. Proszę uważać na swoje szczęście, proszę je dobrze wykorzystać!

„Szczęście” — to słowo zazwyczaj przemawia do zmęczonych kobiet. Czy w rzeczywistości jest jeszcze bardziej komercyjne niż na pocztówkach? Joanna obraca obrączkę na palcu i myśli o zarazkach, które się na niej znajdują. Mówi „dziękuję” i każde z nich idzie w swoim kierunku.

Madame, jeszcze jedno. Mężczyzna zawraca i podbiega do niej. Nie jeść jest smutno. Non manger, triste. Joanna nie rozumie. Poproszę o dziesięć, dwadzieścia euro — precyzuje mężczyzna.

To może weźmie pan obrączkę, skoro to złoto?

Nie, to jest szczęście, pani szczęście, ja go nie potrzebuję, ja potrzebuję dziesięć, dwadzieścia euro.

Dzień jest słoneczny. W ciągu poprzednich czterech dni Joanna spotkała jeszcze trzech fałszywych romskich swatów. Swoją pierwszą obrączkę cisnęła w rabatę niebieskich kwiatków na trawniku przy Senacie. Kiedy więc tym razem widzi kobietę w chustce na głowie, która na widok obrączki zdumiewa się i wykonuje teatralny gest „kto by pomyślał!”, Joanna przyspiesza kroku, żeby wyminąć swoje szczęście.

W supermarkecie Monoprix na Boulevard Saint-Michel Joanna kupuje charlotte aux framboises w plastikowym pudełku, za trzy i pół euro. Siedząc na ławce, zjada te rozmoczone biszkopty z malinami, które smakują zaskakująco dobrze. Pora wracać.

Autobus na lotnisko Beauvais odjeżdża z Porte Maillot. Joanna siada przy oknie, skąd zauważa ostentacyjnie szykownego i przystojnego mężczyznę z ciemnymi włosami, który żongluje: okularami przeciwsłonecznymi Ray-Ban, kapeluszem, iPhone’em i kieszonkowym wydaniem Wojny i pokoju w języku francuskim. Wydaje się jej, że zauważa w nim coś jeszcze, ale trudno jej powiedzieć co.

Tak, może pan tu usiąść, jeśli pan sobie tego życzy (autobus jest prawie pusty). Mężczyzna siada obok Joanny, potem wstaje, przenosi się, wraca, przenosi się dalej.

Opóźnienie taniego lotu WizzAir Paryż Beauvais – Warszawa Okęcie wynosi już dwie godziny i ciągle się zwiększa. Lotnisko jest wielkości szkolnej sali gimnastycznej: w słabo zaopatrzonym sklepie bezcłowym nie ma już niczego do obejrzenia, ponura kafeteria jest przepełniona, a większość ławek zajęta przez typ podróżnego znany jako „wstępnie podpity bezcłowym alkoholem mężczyzna polski”. Joanna siedzi na podłodze, trzyma w ręku książkę. Raczej po to, żeby stworzyć barierę psychologiczną wobec podróżnego typu „podpity mężczyzna polski”, niż żeby czytać. Kilka metrów od niej stoi mężczyzna spotkany w autobusie, w malowniczo rozpiętym płaszczu, na jego lewej piersi pyszni się, jak order, krokodyl Lacoste’a na granatowym tle. Mężczyzna zaśmiewa się głośno, przewracając kartki Wojny i pokoju. Joanna zaczyna czuć do niego sympatię, tylko dlatego że nie jest on „podpitym mężczyzną polskim”. Ale środki, jakie przeznacza na reżyserię samego siebie, wydają się jej nieco przeszacowane.

Alkohol paruje z mężczyzn polskich, czasem także z ich żon.

Los sprawia, że w samolocie jest wolne miejsce obok trzeźwego mężczyzny z Wojną i pokojem w ręku. Joanna siada obok niego.

Dyskusja w języku francuskim (opanowanym przez Joannę na poziomie A2, przejście na język angielski — znajomość obojga — B1/B2):

Co pani czyta?

Tak, to zabawne!

Paryż jest tak absurdalnie drogi, te ceny spekulacyjne.

Samolot startuje. Joanna robi znak krzyża. Jej sąsiad się uśmiecha.

A więc co tak naprawdę myślicie w Polsce o Lechu Wałęsie?

Lech Wałęsa! Gdańsk, strajk — ja zawsze mam łzy w oczach, jak o tym myślę.

Nawet teraz?

Joannie wydaje się, że sąsiad chce dotknąć jej policzka. Odsuwa się.

Antypatyczna stewardesa proponuje zakup batoników Twix w cenie czterech euro za sztukę. Joanna i jej sąsiad odmawiają.

Więc co się robi w Paryżu, gdy jest się taką dziewczyną jak ty?

Joanna żartuje: Można się zabić!

Hm, to byłaby szkoda, a poza tym twoja religia ci na to nie pozwala.

Moja religia? O czym on mówi? — zastanawia się Joanna. Aha, przeżegnała się na początku lotu.

Moja religia nie miałaby nic przeciwko temu, gdybym chciał się zabić. — Mężczyzna się uśmiecha.

Bingo. Jeden muzułmanin w płaszczu Benetton, wielu śpiących katolików i jedna zmęczona Joanna na pokładzie WizzAir. Bingo: Joanna, bingo: Lacoste, bingo: Ray-Ban, które odwróciły jej uwagę — pierwsze, co zobaczyła w mężczyźnie, to te drobnomieszczańskie insygnia, które sama także miała na sobie (Longchamp), a nie przynależność etniczną łamane przez religijną. W Ogrodzie Luksemburskim stereotypy łaziły za nią krok w krok: Romowie wciskali jej obrączki, za które kazali sobie płacić dziesięć, dwadzieścia euro, Arabowie w skórzanych kurtkach z lat osiemdziesiątych niestrudzenie namawiali ją na seks, skracając dystans raczej bezceremonialnie.

Jej sąsiad pracuje w prawicowym tygodniku. Ma na imię Wadi. Jest dużo lepiej ubrany niż Joanna. Skraca dystans, ale więcej w tym techniki niż siły.

Joanna mówi, że skoro jest kobietą, to siłą rzeczy musi mieć choć trochę lewicowe poglądy.

Na przykład: Karol Marks, mówi Joanna. Jak to powiedzieć. Ośmiogodzinny dzień pracy. Alienacja pracy. Miał wiele racji.

I powiesz to Lechowi Wałęsie? Młoda Polka powie Lechowi Wałęsie, że Marks miał rację?

Śmiech.

Czas Wielkich Podróży się skończył, dziś już mało kto wymiotuje w samolotach (choć torebki na wymioty wciąż zachęcająco zerkają spomiędzy skromnie reprezentowanej prasy pokładowej), prawie nikt nie umie też mówić o swoim życiu. Joanna myśli, że nie zostanie żoną mężczyzny, który siedzi obok, mimo że ten ładnie pachnie. Tymczasem on wkłada jej na uszy słuchawki z uwerturą z Don Giovanniego.

Słyszysz, tu przewijają się trzy elementy: liryczny, przygodowy i tragiczny — o tym wszystkim opowiada ta opera. Świat bywa potworny, Paryż jest taki drogi, a jednak muzyka Mozarta potrafi jakoś to wszystko zrekompensować. Zresztą to bardzo lewicowe.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: