Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Noc w Chicago - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
Wrzesień 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Noc w Chicago - ebook

Nichole Daniels dwukrotnie została porzucona tuż przed ślubem. Nie wierzy już w miłość. Po kilku latach samotności w jej życiu pojawia się Garrett Carter. Ma opinię kobieciarza i jest ostatnią osobą, z którą Nichole chciałaby się związać. Ponieważ jednak Garrett bardzo jej się podoba, spędza z nim jedną noc. Myśli, że ich znajomość na tym się skończy…

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-2262-4
Rozmiar pliku: 893 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

– Innymi słowy, twoja brawura przypomina kawę, którą właśnie pijesz: jest nijaka, zupełnie jak ciepława lura?

Nichole Daniels popatrzyła w błękitne oczy najlepszej przyjaciółki.

– Mówimy czysto hipotetycznie – odparła. – I żeby było jasne, lubię kawę, która mnie nie poparzy i przez którą nie dostanę zgagi. Owszem, może być gorąca, ale nie chcę wrzątku. Mocna, ale bez przesady, i koniecznie ze śmietanką dla złagodzenia smaku. To się nazywa finezja.

Maeve z rozbawieniem pokręciła głową.

– Nie pijesz kawy ze śmietanką, tylko z odtłuszczonym mlekiem – zauważyła. – Przecież rozmawiamy o fantazji, której żadna z nas nie ma zamiaru przeżyć. Tak naprawdę wcale nie chciałabym utkwić na bezludnej wyspie, a jeśli już, to tylko z geniuszem, który w wolnym czasie uczył się surviwalu. Tylko dla zabawy wyobraź sobie, że to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i że na tę jedną noc pozwolisz sobie na coś wyjątkowego… Dajmy na to, mocną kawę z bitą śmietaną!

– Dość, dość! – przerwała jej Nichole ze śmiechem, z obawy, że lada moment obie staną się obiektem zainteresowania wszystkich w restauracji. – Zrozumiałam twoje aluzje, ale poważnie, nie jestem zainteresowana.

– Przecież to tylko fantazja. – Maeve zmrużyła oczy. – Jak możesz nie być zainteresowana?

Nichole przypomniała sobie fragmenty rozmów sprzed lat, a także żal, złamane serce i upokorzenie. Fantazja, na którą wtedy postawiła całą przyszłość, okazała się prawdziwym koszmarem. Pech chciał, że przerobiła go aż dwukrotnie i nie miała ochoty na trzeci raz. Nie warto było udawać, nawet podczas niezobowiązującej paplaniny z przyjaciółką.

– Nie jestem – powiedziała, uśmiechając się z przymusem.

– Dlatego na noc na bezludnej wyspie wybrałabyś mężczyznę o niesprecyzowanym wyglądzie, faceta miłego, uczciwego, z którym da się pogadać, tak? – Maeve pokiwała głową. – Kiepsko się zapowiada.

– Wcale nie – zaprotestowała Nichole. – Może po prostu nie potrzebuję fantazji, bo wystarcza mi rzeczywistość. Nie pomyślałaś o tym? Mam świetną pracę, śliczne mieszkanie w pierwszorzędnej dzielnicy i najlepszych przyjaciół na świecie. Czego jeszcze można chcieć?

Maeve popatrzyła na nią, marszcząc brwi.

– Mówię poważnie, Nikki. Minęły trzy lata. Nigdy nie bywasz samotna? Na pewno kiepsko się z tym czujesz.

Nichole zamierzała zaprzeczyć, kiedy nieoczekiwanie poczuła, że nie ma siły kłamać. Jej życie niemal pod każdym względem układało się tak dobrze, że nie pozwalała sobie na myślenie o tych chwilach, w których widok pustego mieszkania sprawiał, że bolało ją serce.

– Nie jest tak tragicznie – powiedziała w końcu. – Po prostu nie jestem zainteresowana związkiem.

– Ale co…

W tym samym momencie rozległa się muzyka Van Halen, sygnalizująca telefon od brata Maeve.

Alleluja, pomyślała Nichole z ulgą.

Następnego dnia Maeve wyjeżdżała w interesach, więc Garrett Carter zapewne zamierzał przez najbliższych dwadzieścia minut instruować ją, żeby przypadkiem nie zostawiła włączonego ekspresu, nie wpuszczała nikogo do pokoju hotelowego i nie przyjmowała cukierków od nieznajomych. Tyle że Maeve nie odebrała telefonu, spokojnie czekając, aż brat nagra się na pocztę głosową. Po chwili z błyskiem w oku popatrzyła na Nichole.

– Powinnam umówić cię z Garrettem – powiedziała.

Nichole zachłysnęła się winem.

– Co takiego? – wyrzęziła, sięgając po chusteczkę. – Myślałam, że jesteś moją przyjaciółką.

– Przyszło mi do głowy, że mogłabyś się czegoś od niego nauczyć.

– Niby czego? Powie mi, jakie antybiotyki najskuteczniej leczą choroby weneryczne?

– Hej! – Maeve zmierzyła ją surowym spojrzeniem. – To bardzo niegrzeczne. Wcale nie jest taki zły.

– Czyżby? Nazywają go pan Zerwimajtki. – Nichole poruszyła brwiami. – Widziałam jego imię i nazwisko na ścianie w toalecie dla pań. Do tego mama ostrzegała mnie przed takimi facetami.

Maeve zachichotała z rozbawieniem i irytacją jednocześnie.

– Gdybyś chodziła z Attylą, twoja mama byłaby zachwycona tym, jaki jest potężny. Możesz mi wierzyć, że przyjęłaby Garretta z otwartymi ramionami.

Nichole pokręciła głową, choć wiedziała, że to prawda.

– A tak między nami, to Mary Newton nabazgrała jego nazwisko na ścianie za to, że ją odtrącił, gdy mu się narzucała – oznajmiła Maeve. – Wiem, że go nie znasz, ale Garrett to naprawdę przyzwoity facet.

– Dominujący hipokryta, arogant, kobieciarz, pracoholik i maniak kontroli. Ciekawe, od kogo to słyszałam? – mruknęła Nichole.

– Dobrze, uspokój się już, nie mówiłam serio. A nawet gdybym mówiła, Garrett i tak by się z tobą nie umówił. Ma żelazną zasadę dotyczącą przyjaciółek siostry.

Nichole zaczęła stosować podobną zasadę, odkąd straciła wielu przyjaciół z powodu nieudanych związków. Przyjaciół, których wcześniej uważała za rodzinę.

– Opanuj się wreszcie! – Maeve pstryknęła palcami. – Przecież mówię, że żartowałam. Chodziło mi tylko o to, że chyba powinnaś znowu zacząć umawiać się na randki. Zbadaj grunt i przekonaj się, czy jesteś w stanie wrócić do obiegu. Wiem, że twoje związki zawsze były bardzo poważne, ale przecież wcale nie muszą takie być. Oprócz ciebie i Garretta chyba nikt nie jest aż takim związkofobem. Tyle że Garrett nie jest samotny. Mój brat stanowi dowód na to, że parę niezupełnie platonicznych randek to nie taka zła sprawa. Nie musi z tego wynikać nic poważnego.

Akurat w wypadku Nichole parę randek zakończyło się ślubną suknią, której nigdy nie włożyła, zmarnowanymi tysiącami dolarów i potężnym wstrząsem. To wystarczyło, żeby przez trzy lata trzymała się z daleka od potencjalnych kandydatów na randki.

Okazało się poniewczasie, że nie mogło jej się przytrafić nic lepszego, choć oczywiście wtedy tak nie sądziła. Wybrała Chicago na początek nowego życia i na szczęście na siłowni spotkała Maeve. Od czasu przeprowadzki nie kusiły jej nawet niezobowiązujące flirty i była pewna, że to się nie zmieni.

Widząc, że Maeve znów otwiera usta, Nichole uniosła dłoń.

– Umówmy się tak – zaczęła. – Jeśli spotkam kogoś, komu trudno mi będzie odmówić, obiecuję, że zadzwonię do Garretta, aby nauczył mnie trudnej sztuki flirtowania bez zobowiązań.

– Ha, ha, jakie to śmieszne – burknęła Maeve, po czym dała znać kelnerce, by przyniosła rachunek.

– Ale do tego czasu palcem nie kiwnę – dodała Nichole stanowczo.ROZDZIAŁ PIERWSZY

Nichole oderwała spojrzenie od całującej się piętnaście metrów dalej pary i popatrzyła na niebo. Przyjechała wcześniej, żeby pomóc przyjacielowi w organizacji imprezy powitalnej na cześć jego starszego brata, który właśnie wrócił z Europy.

Przyjęcie miało się zacząć dopiero za kilka minut, lecz ludzie zawsze przychodzili do Sama wcześniej, ponieważ taras na dachu był idealnym miejscem na obserwowanie zachodu słońca.

W pewnej chwili Nichole usłyszała piśnięcie telefonu sygnalizujące nadejście esemesa. To jej matka koniecznie chciała wiedzieć, co się dzieje tego wieczoru. Wzruszywszy ramionami, Nichole odłożyła aparat na stół, odnotowując w pamięci, żeby następnego dnia zadzwonić do mamy. W tym momencie nie była w nastroju na dyskusje o tym, że darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby, o tykających zegarach biologicznych ani o spełnieniu marzeń. Choć mama miała jak najlepsze intencje, zawsze udawało jej się wpędzić Nichole w poczucie winy.

Nagle usłyszała jęk i zerknęła w kierunku, z którego dobiegał.

To był błąd, wielki błąd. Czyżby tych dwoje zabrało się do bardziej dosadnej formy okazywania sobie sympatii? Ujrzała splecione ręce i nogi… Tak, z pewnością to było to. Nie mogła się mylić.

Nerwowym truchtem ruszyła do zejścia z tarasu, byle tylko jak najszybciej oddalić się od napalonej parki, i dopiero w połowie schodów uświadomiła sobie, że telefon został na tarasie. Z wahaniem uniosła głowę. Telefon był jej niezbędny ze względu na grafik zajęć i numery przyjaciół, przede wszystkim Maeve. Musiała wrócić, choć zupełnie nie miała na to ochoty. Po chwili doszła do wniosku, że jeśli poczeka minutę albo dwie, tamci dwoje skończą, a ona zabierze aparat i nie będzie musiała potem wykłuwać sobie oczu ze zgrozy.

Stojąc na schodach, nie wiedziała nawet, ile czasu minęło; tak przywykła do smartfona, że nie nosiła zegarka. Po chwili pomyślała, że zachowuje się idiotycznie. W końcu była dorosła i nie mogła funkcjonować bez telefonu, więc nie pozostało jej nic innego, jak po niego wrócić. Przygryzła wargę i ruszyła w kierunku dachu.

Nagle drzwi na dole się otworzyły. Nichole popatrzyła na nie z nadzieją, że to Sam, którego miała zamiar zmusić do interwencji. Jednak zamiast niewysokiego, chudego jak szczapa blondyna, w drzwiach pojawił się potężnie zbudowany nieznajomy w wytartych dżinsach i białej koszuli z podwiniętymi rękawami.

– Dobra, zobaczymy się za kilka minut! – krzyknął do kogoś w mieszkaniu.

Nichole zastanawiała się, czy nie przestrzec go przed tym, co się dzieje na tarasie, zanim jednak zdążyła zdecydować, jak to ująć, obcy brunet popatrzył na nią niesłychanie intensywnie niebieskimi oczami. Wydawał jej się dziwnie znajomy – mogłaby przysiąc, że już go kiedyś widziała.

– Chyba oboje wpadliśmy na pomysł, żeby popodziwiać zachód słońca – powiedział z życzliwym uśmiechem i wskazał głową drzwi na taras. – Wchodzi pani?

– Zdaje się, że muszę – odparła niepewnie, nerwowo zerkając w górę. – Zostawiłam telefon, kiedy biegłam.

– Biegłam? Czy coś tam się stało? – spytał z niepokojem.

– Tak – potwierdziła i mimowolnie zadrżała.

Mężczyzna nieoczekiwanie położył rękę na jej ramieniu, a Nichole zarumieniła się po czubki uszu.

– Niech pani zejdzie do Sama i z nim zostanie – powiedział, po czym wyminął ją i ruszył na górę.

Nichole jęknęła.

– Nie, nie, proszę poczekać! – Zbyt późno uświadomiła sobie, o co mu chodziło.

– Proszę iść na dół – powtórzył ze skupioną miną. – Ja zajmę się tym facetem.

Z przerażeniem wpatrywała się w jego plecy, kiedy odchodził.

– Nie, naprawdę nie! To nieporozumienie! – wykrzyknęła. – Proszę poczekać! Panie Niebieskooki!

On jednak już mijał próg drzwi prowadzących na taras. Nichole pomyślała, że w najlepszym wypadku ta sytuacja będzie żenująca dla nich obojga. Musiała coś zrobić, i to szybko.

– Seks! – wrzasnęła.

O mój Boże, pomyślała. Wyszło fatalnie.

Mężczyzna zamarł i odwrócił głowę.

– Słucham? – W jego intensywnie niebieskich oczach zobaczyła zdumienie.

Nichole podbiegła do niego, po czym przełknęła ślinę i machając ręką, rozejrzała się rozpaczliwie w nadziei na jakiś ratunek, który jednak nie nadchodził. W końcu zerknęła ze skruchą na mężczyznę.

– Uprawiali tam seks – wyjaśniła. – Tylko tyle się stało. Przepraszam i… I chyba dziękuję.

Konsternacja w oczach nieznajomego ustąpiła miejsca szokowi, uldze i rozbawieniu.

– A niech to – powiedział tylko.

– No tak – roześmiała się z zakłopotaniem Nichole. – Chyba powinniśmy dać im chwilę. Tyle że ja naprawdę potrzebuję telefonu. Upiekę panu ciasto, jeśli mi go pan przyniesie.

Naturalnie, to Maeve upiekłaby ciasto. Nichole pomyślała, że gdyby jej przyjaciółka tu była, z pewnością nie doszłoby do tak żenującej sytuacji.

– Ciasto? – powtórzył. – Jestem wybredny, siostry mnie rozpieściły. Proponuję, żeby to pani poszła po telefon, a ja tymczasem zajmę się tą rozerotyzowaną parką.

Nichole przemknęło przez myśl, że facet nie wie, co traci, rezygnując z ciasta upieczonego przez Maeve.

– W porządku – powiedziała.

Kilka minut później, po niezręcznych przeprosinach i małym zamieszaniu, stróż publicznej moralności stanął obok Nichole. Oparł przedramiona na zniszczonym drewnie, po czym zmrużył oczy i zapatrzył się na zachodzące słońce.

– Przyznaję, kusiło mnie, aby wyciągnąć ołówek i zanotować sobie kilka ciekawostek – mruknął.

Nie bardzo wiedząc, jak zareagować, Nichole tylko pokiwała głową.

– Och, chętnie podarowałbym pani kopię swoich zapisków. – Mrugnął do niej. – A może jeszcze za wcześnie na takie sprośności w naszym związku?

Tym razem nie zdołała ukryć uśmiechu.

– Owszem, chyba za wcześnie – przytaknęła z rozbawieniem.

– Widząc ten rumieniec, jestem skłonny się zgodzić – odparł.

Uśmiechnęła się do niego i przeniosła spojrzenie na słońce. Po prostu zapierało dech w piersi. Przez chwilę oboje wpatrywali się w nie w milczeniu, aż w końcu nieznajomy odetchnął głęboko.

– Piękny widok, prawda? – zapytała Nichole, by przerwać pełną napięcia ciszę.

Mężczyzna zerknął na nią uważnie, po czym wyprostował się i wsunął ręce do kieszeni.

– Tak, rzeczywiście – przyznał. – Nieczęsto zdarza mi się oglądać takie widoki. Zazwyczaj zwyczajnie brakuje mi na to czasu. – Pokręcił głową. – Nie pamiętam, kiedy ostatni raz mogłem zwolnić i po prostu cieszyć się chwilą.

– Rozumiem. Takie drobiazgi omijają człowieka, jeśli nie zwraca na nie uwagi – zauważyła.

– No właśnie – roześmiał się, nie spuszczając z niej spojrzenia, po czym spytał bezceremonialnie: – Dużo panią ominęło?

Ona również patrzyła na niego, choć wiedziała, że powinna odwrócić wzrok i powiedzieć jakiś żart dla rozładowania napięcia. Jednak po raz pierwszy od trzech lat nie miała ochoty wypełniać ciszy bezsensowną paplaniną, tylko przeciągnąć ten moment jak najdłużej. To było szaleństwo. Nie znała przecież tego mężczyzny, a jednak coś w nim ją pociągało. Przez niego znowu zaczęła myśleć o własnym życiu i o prostych przyjemnościach, których unikała ze strachu przed komplikacjami.

– A więc sporo. – Znowu się zaśmiał. – Oboje powinniśmy jeszcze czasem popatrzeć na zachód słońca.

– Rzeczywiście – zgodziła się.

Zobaczył, że na jej policzkach znowu wykwitły rumieńce, które zdradzały, o czym myślała. Nie mógł się nimi nasycić – tyle tylko, że nie przyszedł na przyjęcie na cześć Jesse’a po to, by kogoś poderwać. Znalezienie sobie kobiety było ostatnim, o czym teraz myślał. Chciał po prostu spotkać się z przyjaciółmi i obejrzeć zachód słońca. Po sześciu latach pracy i nauki miał już dosyć. Teraz, z dyplomem w dłoni, pragnął czuć, że dzień harówki ma już za sobą i może wieczorem robić coś, co sprawia mu przyjemność.

Od razu zauważył, że dziewczyna wydaje się zagubiona. Miał cztery siostry, które właściwie sam wychował, gdy były nastolatkami, więc znał się na tych sprawach. Teraz ta rudowłosa piękność stała obok na tle ciemniejącego nieba i patrzyła na niego z uważnym zdumieniem, które podpowiadało mu, że go rozumiała. Zastanawiał się, czy tak jest w istocie.

– Patrzcie, kto przyszedł! – rozległ się nagle wrzask, przywołując go do rzeczywistości. – Sam mówił, że tu jesteś, ale nie chciało się nam wierzyć. Niemożliwe! Kto by pomyślał!

– Budzi pan powszechny entuzjazm – zauważyła z lekkim zdumieniem. – Tak się cieszą z pańskiego przybycia?

– Na to wygląda – uśmiechnął się szeroko. – Długo mnie tu nie było.

– Zbyt długo? – zapytała.

– Zdecydowanie.

Nagle rozległ się dzwonek telefonu Nichole, więc cofnęła się o krok.

– To wy sobie porozmawiajcie, nie będę przeszkadzała – oznajmiła.

Chwycił ją za łokieć.

– Dzięki za zachód słońca – powiedział cicho.

– Ja też dziękuję, panie Niebieskooki – odparła, po czym zrobiła krok do tyłu i zeszła po schodach do mieszkania Sama.

Niemal w tym samym momencie jej nowy znajomy poczuł klepnięcie w plecy.

– Witaj, Garrett! Jasna cholera, co z ciebie za człowiek? Jesteś tu ledwie od kwadransa i już udało ci się poderwać dziewczynę. Czapki z głów, stary!

Garrett Carter popatrzył na kumpli, z którymi kiedyś chodził do liceum, i pokręcił głową.

Niech to szlag. Nie znowu.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: