Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Ogólne zasady nauki gospodarstwa narodowego czyli Czysta teorya ekonomii politycznej. Tom 1 - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ogólne zasady nauki gospodarstwa narodowego czyli Czysta teorya ekonomii politycznej. Tom 1 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 348 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

NA­UKI GO­SPO­DAR­STWA NA­RO­DO­WE­GO czy­li czy­sta teo­rya eko­no­mii po­li­tycz­nej przez

Fry­de­ry­ka Hr. Skarb­ka.

Tom I.

WAR­SZA­WA

w

DRU­KAR­NI S. OR­GEL­BRAN­DA.

1859.

Wol­no dru­ko­wać , z wa­run­kiem złoż enia w Ko­mi­te­cie Cen­zu­ry, po wy­dru ko­wa­niu, pra­wem prze­pi­sa­nej licz­by exem­pla­rzy.

War­sza­wa dnia 19 (31) Lip­ca 1858 r.

Cen­zor, Rad­ca Dwo­ru Sta­ni­sław­ski.

Eg­zem­pla­rzy nie­opa­trzo­nych moim pod­pi­sem, praw­nie po­szu­ki­wać będę.

DAW­NYM UCZNIOM MOIM.

PRZED­MO­WA.

Gdy w roku 1818 po­wo­ła­ny zo­sta­łem na pro­fes­so­ra nauk ad­mi­ni­stra­cyj­ny­cłi w by­łym Krdlew­sko-War­szaw­skim Uni­wer­sy­te­cie, nie było wów­czas pol­skie­go dzie­ła o Eko­no­mii po­li­tycz­nej, z któ­re­go­bym mógł ko­rzy­stać przy wy­kła­dzie tćj na­uki. Mu­sia­łem prze­to wy­pra­co­wać kom­pen-dya do pre­lek­cyi mo­icłi, któ­re, dla użyt­ku ucza­idw uni­wer­sy­te­tu ogło­si­tom drn­kiejn w r. 1820 pod ty­tu­łem - Ele­men­tar­ne za­sa­dy Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go.

Po kil­ku la­tac­li na­ucza­nia prze­ko­na­łem się, że przy­ję­ta Vi tśm dzie­le me­to­da wy­kła­du tej na­uki, nie od­po­wia­da­ła wy­ma­ga­niom na­uczy­cie­la, któ­ry pra­gnął uczy­nić ją do­stęp­ną dla po­ję­cia uczniów. Dla po­pra­wie­nia tej me­to­dy, po­wzią­łem myśl od­dzie­le­nia za­sad bo­gac­twa po­je­dyn­cze­go czło­wie­ka, od za­sad bo­gac­twa na­ro­do­we­go, a po­nie­waż nie­po­dob­na było prze­ro­bić po­dług tego za­mia­ru pierwszśj pra­cy, po­sta­no­wi­łem na­pi­sać nowe dzie­ło.

Tym spo­so­bem po­wsta­ło dru­gie dzie­ło moje o teo­ryi go­spo­dar­stwa na­ro­do­we­go, zu­peł­nie od­mien­ne od pierw­sze­go, w któ­rem ani ukła­du, ani przed­sta­wie­nia rze­czy 2 daw­ne­go nie za­cłio­wa­łem, tak da­le­ce, iż na­wet żad­ne­go roz­dzia­łu z pierw­sze­go do na­stęp­ne­go nie prze­nio­słem.

Zda­je mi się, że rzad­ko się zda­rzy­ło, aże­by któś w jod­nym-że przed­mio­cie dwa od­dzie­ine dzie­ła na­pi­sał, a to bez od­stą­pie­nia od gtów­ny­cłi za­sad na­uki, je­dy­nie dla ulep­sze­nia pla­nu i wy­kła­du rze­czy. Tego do­ko­nad tyl­ko mogł pro­fes­sor, ma­ją­cy co­dzien­nie spo­sob­ność prze­ko­ny­wa­nia sic, czy spo­sób jego na­ucza­nia tra­łia do po­ję­cia uczniów lub nie.

Po­nie­waż w lem dru­giem dzie­le mo­jem, od­stą­pi­łem, nie już od za­sad, lecz od me­to­dy na­ucza­nia, ów­cze­snyc­li pi­sa­rzy eko­no­micz­nych, gdy w niem wy­ło­ży­łem nowe my­śli i za­sa­dy mia­no­wi­cie o cyr­ku­la­cyi bo­gactw na­ro­do­wych, uzna­łem za wła­ici­we pod­dać pod sąd za­gra­nicz­nyc­li uczo­nych tę pra­cę moję, i dla lego na­pi­sa­łem dzie­ło moje w ję­zy­ku fran­cuz­kim i ogło­si­łem je dru­kiem w Pa­ry­żu w roku 1829 pod ty­tu­łem: The­orie des Ri­ches­ses So­da­les.

Niech mi wol­no bę­dzie przy­to­czyć ko­le­je, ja­kie prze szedł mój rę­ko­pi.sm przed wy­dru­ko­wa­niem, i zda­nia o nim ów­cze­snych i póź­niej­szych kry­ty­ków. Czy­nię lo nie dla do­go­dze­nia próż­no­ści au­tor­skiej, lecz dla przed­sta­wie­nia czy­lel­ni­kom moim, bez­stron­ne­go świa­dec­twa wła­ści­wyc­li sę­dziów, iż sta­ra­łem się daw­nićj su­mien­nie wy­pef­nia($ oj­jo­wiąz­ki na­uczy­cie­la głów­nej szko­ły, i że te­raz skła­dam ziom­kom w oj­czy­slej mo­wie dzie­ło, któ­re­mu znaw­cy nie od­ma­wia­li za­let i uży­tecz­no­ści, gdym je w ję­zy­ku francnz-kim pod ich sąd od­dał.

Jesz­cze w roku ł82C po­sła­łem moję pra­cę do In­sty­tu­tu Fran­cuz­kie­go, pra­gnąc otrzy­mać o niej zda­nie tego uczo­ne­go zgro­ma­dze­nia, przed jej wy­da­niem. Se­kre­tarz głów­ny Aka­de­mu Kró­lew­skiej umie­jęt­no­ści sta­no­wiącćj je­den wy­dział in­sty­tu­tu, sław­ny Cmier, uwia­do­mił mię pod d. * Grud­nia 18j!6 r. iż aka­de­mia przy­ję­ła z za­do­wo­le­niem moje pi­smo i że wy­zna­czy­ła ko­mis­syę zło­żo­ną z PP. Fo­urier i Có­ą­u­eb­crt-Monl­bret do od­czy­ta­nia go i zło­że­nia so­bie ra­por­tu. Po dłu­giem ocze­ki­wa­niu na wy­pa­dek s|du tćj ko­mis­syi, do­wie­dzia­łem się w Lip­cu roku 1827, że rę­ko­pism mój za­gi­nał; tak da­le­ce iż inu­sia­tem ka­zad spor.ij­dzic dru­gą ko­pię one­goż, i ode­słać ją po­wtór­nie do Pa­ry­ża. Do­pie­ro w Kwiet­niu 1828 roku otrzy­ma­łem wia­do­mość, że rę­ko­pism m 5j prze­czy­ta­ny zo­sta! przez wy­zna­czo­nych kom-mis­sa­rzy aka­de­mii, i że pan Co­ą­u­ebert oświad­czył ust­nie ziom­ko­wi memu czy­nią­ce­mu w miej­scu sta­ra­nia o od­zy­ska­nie mo­jej wła­sno­ści: „iż na­uki po­li­tycz­ne od daw­ne­go cza­su nie mogą być przed­mio­tem roz­trzą­sań In­sty­tu­tu, że kil­ka roz­dział(5vv mego dzie­ła ty­czą­cych sic sta­ty­sty­ki Polsh sta­no­wią na­der zaj­mu­ją­cy przed­miot dla Fran­cu­zów, że pod tym wzglę­dem bę­dzie może In­sty­tut mógł coś wy­rzec o tem dzie­le," i do­dał w koń­cu;.,iżby ży­czył aby nie­któ­rzy ucze­ni fran­cuz­cy, Iak gład­ko, czy­sto i pięk­nie pi­sać mo­gli, jak au­tor tego dzie­ła." Po­mi­mo lo, oka­zy­wa­ło się z tej od­po­wie­dzi, że pan Co­ą­u­ebert nie czy­tał dzie­ła, bo w nie­mnie było owych roz­dzia­łów ty­czą­cych się sta­ty­sty­ki Pol­ski, któ­re mia­ły za­jąć in­sty­tut. Sloń­czy­ło się na lem, że nie otrzy­ma­łem żad­Dej od­po­wie­dzi od Francm­kiój .4l.ade­niii umie­jęt­no­ści i że mu­sia­fom sam udać sic w roku 1828 do Pa­ry­ża, ce­lem wy­do­by­cia mego rę­ko­pi­smu z Ar­chi­wum In­sty­tu­tu i za­ję­cia się jego wy­da­niem.

W koń­cu Stycz­nia 1829 roku ogło­si­ło sześć pism pu­blicz­nych pa­ry­skich wyj­ście dzie­ła mego. Jed­no z nich przy­to­czyw­szy z przed­mo­wy plan jego, oświad­cza: iż la me­to­da uła­twia tak da­le­ce „wy­kład na­uki, że nie wąl­pi­my it się przy­czy­ni do tego, aby jj nadać prze­cież tę po­pu­lar­ność na któ­rej jdj do­tąd zby­wa­ło" ('), (') The­orie des Ki­che­eees to­cia­les etc. Four fa­ire voir en qaoi Of;p. *;h. – rOM I. I.)

Inna ga­ze­ta do­no­sząc o no­wych dzie­łach wy­cho­dzą­cych w Pa­ry­żu tali się wy­ra­ża:

„Kil­ka dni temu do­no­si­li­śmy oka­za­nie sic uczo­nój Hi­sto­ryi Pra­wa Mu­ni­cy­pal­ne­go pana Ray­uouard, a już dzi­siaj wy­daw­cy za­po­wia­da­ją nowe dzie­ła, kt(5rych po­wo­dze­nie jest nie­wąt­pli­we. Ta­kim jest naj­przód nowy trak­tat o Eko­no­mii po­li­tycz­nej, dzie­ło za­gra­nicz­ne­go uczo­ne­go, z któ­re­go mo­że­my po­znać jaki jest stan tej na­uki, w kra­ju gdzie ją na­ucza: książ­ka jego waż­ną jest z po­wo­du uprosz­cze­nia me­to­dy, któ­ra do­stęp­ną czy­ni na­ukę dla wszyst­kich po­jęć, co od­daw­na było po­żą­da­nem, gdyż tyl­ko tym spo­so­bem moż­na osią­gnąć prak­tycz­ną uży­tecz­ność, ja­kiój po niej za­rząd to­wa­rzystw ludz­kich ocze­ku­je” (').

dil­Ti­Te Ie no­uve­au tra­itó d'Eco­no­mie Po­li­tią­ue, de ceux qu'on a pu­blic j'asqua ce jour, nom la­is­sons par­ter 'au­tcur lui mSme: „Ap­pe­tó” dit ii dans la pre­fa­ce de son li­vre „a fa­ire un co­urs d'Eco­no­mie Po­li­tią­ue… j'ai cm qu'il C (in­ve­na­it de fi­ser nol­re al­len­tion sur la ri­ches­se de lin­diy­idu, de pa­ry­enir d" abord a la con­na­is­sancc des so­ur­ces donl elle de­co­ule, pour re­con­na­tlrc en­su­ite com­ment elle con­co­utt A la for­ma­lion de ri­ches­ses na­lio­na­les.'' Cet­te me­tho­de sim­pli­fie tel­le- menl re­xpQsi­lion de la scien­ce, que nous ne don­tons pas, qu"elle ne coit de­sti­nee a lui don­ner en­fin, to­ute la po­pu­la­rilć qui lui a ma­ną­ue ]'nsqu'ici (Co­ur­rier­fran­cws).

O 11 y a qu­elqu­es jo­urs que nous an­non­cions la sa­van­te lil­sto­ire du dro­it mu­ni­ci­pal de Mr Ray­no­uard, et deja les edi­teurs font succć-dcr a cet­te pu­bli­ca­lion cel­le de plu­si­curs ouvra­ges dont Ie suc­cSs pa­ra­it ega­le­ment as­su­re. C est d'al)ord un no­uie­au tra­itć d'Eco­no­niie Fo­li­ti­que, ouy­ra­ge d'un sa­vant ćtran­ger, de­sti­ne a nous fa­ire con­nat­tre rćtat de cet­te scien­ce dam Ie pays, oii U est ap­pelć a Ten­se­igner. Son li­vre est re­ma­rqu­able par une sim­pli­fi­ca­tion de me­tho­de, qBi lend la scien­ce ac­ces­si­ble a to­utes les in­tel­li­gen­ces, con­di­tion de­pu­is long­tems de­si­ree, et qui scu­le peul as­su­rer les re­sul­tats, que l'admi-ni­stra­lion des so­cićtćs hu­ma­ines a Ie tkflit 4' M at­te­ni­tre…, –

Mię­dzy zda­nia­mi o tśm dzie­le ów­cze­snych pism pe­ryo-dy­cziiych, na­po­tka­łem na ar­ly­kut bar­dzo dow­cip­ny, w któ­rym sa­ty­rycz­ny i we­so­ły Fi­ga­ro, uprze­dza jed­ne­go z za­cię­tych prze­ciw­ni­ków wszel­kie­go po­stę­pu, de­pu­to­wa­ne­go z pra­wej stro­ny, że wy­szło nie­bez­piecz­ne dzie­ło, któ­re może się przy­ło­żyć do upo­wszech­nie­nia za­sad przez nie­gO znie­na­wi­dzo­nych, dla lego że bar­dzo zro­zu­mia­le jest na­pi­sa­ne, i wy­mie­nia­jąc ty­tuł mego dzie­ła, przy­ta­cza z nie­go wy­jąt­ki dla użyt­ku rze­czo­ne­go de­pu­to­wa­ne­go.

Ob­szer­niej­sze roz­bio­ry dzie­ła (ego umie­ści­ły ów­cze­sne na­uko­we pi­sma: Mer­cu­re de Fran­ce au XI­Xsiec­le, Jo­ur­nal de Ro­uen i Ii­cvue En­cyc­lo­pe­di­gue. Re­cen­zent tego ostat­nie­go pi­sma przy­zna­je, iż przez tę pra­cę moją wy­świad­czy­łem praw­dzi­wą przy­słu­gę na­uce, a zwłasz­cza też tym, któ­rzy pra­gną zna­leść do niej przy­stęp dro­gą lal­wą i pew­ną. Przy­to­czyw­szy z przed­mo­wy spo­sób w jaki na­pi­sa­łem to dzie­ło, uwa­ża je za pierw­szą część ogól­nej na­uki Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go. Wcho­dząc w za­miar au­to­ra ze­bra­nia w jed­ną ca­łość wszyst­kich prawd eko­no­micz­nych przez po­przed­ni­ków jego przy­ję­tych i zbli­że­nia ich zdań tam, gdzie mię­dzy nie­mi nie­zgod­ność za­cho­dzi, uwa­ża, iż dzie­ło to może ucho­dzić za wy­kfad za­sad na­uki przy­ję­tych przez tych, któ­rym win­na po­stęp jaki do­tąd uczy­ni­ła. Na­stęp­nie przy­zna­je ten­że re­cen­zent, że au­tor nie ogra­ni­czył się je­dy­nie przy­to­cze­niem my­śli ob­cych, lecz że ob­ja­wił wła­sne i nowe po­my­sły, zwłasz­cza Opra­cy umy­sło­wej, O do­cho­dzie id ogól­no­ści, O cyr­ku­lac­tji war­to­ści i t… p.

Da­lej roz­bie­ra kry­tyk me­to­dę wy­kła­da­nia na­uki i przy pi­su­je do­świad­cze­niu w po­wo­ła­niu na­uczy­ciel­skiem naby temu, za­le­ty ja­kie w nićj upa­tru­je. Dla po­par­cia swe­go zda­nia przy­ta­cza roz­biór ca­łe­go dzie­ła, któ­re są­dzi byd god­ne­ra uwa­gi (ycb, co pra­gną, aby Eko­no­mia po­li­tycz­na po­su­nę­ła się w za­wo­dzie udo­sko­na­le­nia.

Mer­cu­re de Fran­ce po dłu­gim wstę­pie o rcJż­nyc­ti me­fOr dach wy­kła­da­nia Eko­no­mii Po­li­tycz­nej, po­rów­naw­szy pod tym wzglę­dem pi­sa­rzy Fran­cuz­ki­cłi z An­giel­skie­mi i Nier- miec­kie­mi, mówi da­lej:

„Oba­wiam się, aby pan Skar­bek, któ­re­go za­sa­dy Eko­no­mii Po­li­tycz­nej zna­ko­mi­tej są czy­sto­ści (pu­re­fe re­mar-qmbk), i któ­ry je za­wsze pra­wie szczę­śli­wie przed­sta­wią, nie byl sjp zbli­żył wię­cej do me­to­dy nie­miec­kiej w ogól­nym ich wy­kła­dzie. Przy­ta­cza on w przed­mo­wie re­cen­zyę Li­te­rac­kiej ga­ze­ty Lip­skiej, pierw­sze­go dzie­ła swe­go w ję­zy­ku pol­skim wy­da­ne­go, któ­rej wpły­wo­wi uległ; po­dob­no to był dla nie­go myl­ny prze­wod­nik, któ­ry ten zna­ko­mi­ty umysł w błąd wpro­wa­dził,"

„Ma on za­miar czy­nie­nia in­no­wa­cyi, któ­rej po­trze­bę dzi­siej­szy stan na­uki nie uspra­wie­dli­wia; za­prze­cza jój na­wet na­zwę Eko­no­mii Po­li­tycz­nej, prze­kła­da­jąc ty­tuł; Teor Bo­gactw To­wa­rzy­skich. Ale te małe spo­ry o na­zwę ni­czen) nie są, bo ja­kie­kol­wiek jest na­zwa­nie tej na­uki, skła­da się ona z wy­kła­du zja­wień i za­sad rze­czy­wi­stych, prze­ciw któ­rym au­tor nasz nie po­wsta­je, aby byc no­wa­to­rem i ods róż­niąc się od po­przed­ni­ków swo­ich. Głów­ny roz­kład i po­dział dzie­ła jego, sta­no­wi róż­ni­cę me­to­dy jego od lej, jaką przy­ję­li zna­ko­mit­si pi­sa­rze eko­no­micz­ni. Da­lej kry­ty­ku­je re­cen­zent Mer­ku­re­go, po­dział dzie­ła na dwie czę­ści, jed­na o bo­gac­twie in­dy­wi­du­al­nem, dru­ga o bo­gac­twie naro do­wem, utrzy­mu­je iż to daje po­wód do po­wta­rza­nia się, i że część dru­ga jest raczśj za­sto­so­wa­niem czę­ści pierW: szej, po­mi­mo że au­tor do in­ne­go dzie­ła za­sto­so­wa­nie na­ukj odło­żył. Nie po­do­ba się tak­że temu re­cen­zen­to­wi po­dzi;

pierwszćj czę­ści dzie­ła, o ia­dy­wi­du­alnśm bo­gac­twie na czte­ry dzia­ły: o pro­duk­cyi, o za­mia­nie, o do­cho­da­ali i o zu­ży­ciu, kie­dy te wszyst­kie dzia­ły rze­czy­wi­ście tyl­ko do pro­duk­cyi na­le­żą; nie uzna­je tak­że w dru­gićj czę­ści po­trze­by po­świę­ce­nia od­dziel­ne­go dzia­ła wy­kła­do­wi teo­ryi Cyr­ku­la­cyi; do­da­je wszak­że:

„Ta dąż­ność, jak­kol­wiek nie­wła­ści­wa, na­strę­cza jed­nak au­to­ro­wi spo­sob­ność przed­sta­wie­nia my­śli bar­dzo waż­nych, traf­nych i czę­sto zu­peł­nie no­wych, w ma­te­ryi cyr­ku­la­cyi. Zwró­ci­li­śmy szcze­gól­ną uwa­gę na roz­dział o Cyr­ku­la­cyi dóbr nie­ru­cho­mych, | któ­re­go­by po­win­ni ra­dzić się, ci co się zaj­mu­ją kas­sa­mi hi­po­tecz­ne­mi, tu­dzież wie­rzy­cie­le i dłuż­ni­cy hi­po­tecz­ni.” Po przy­to­cze­niu wy­jąt­ków z tego roz­dzia­łu, mówi da­lój re­cen­zent Mer­ku­re­go:

„Przez ta­kie­to szczę­śli­we de­fi­ni­cye, po­le­ca się dzie­ło pana Skarb­ka uwa­dze pu­blicz­no­ści na­szój; za­wsze prze­ję­ty do­brą wia­rą w do­wo­dze­niach swo­ich, nie za­mie­rza two­rzyć no­we­go sys­te­ma­tu: jego za­sa­dy o wol­no­ści prze­my-sło­wój, o za­rob­ku pra­cy, o kre­dy­cie han­dlo­wym, zgod­ne są z za­sa­da­mi naj­zna­ko­mit­szych pi­sa­rzy.” Dla tego nie wa­ha­my sic oświad­czyć: po­mi­mo uwag in­nych prze­ciw me­to­dzie czy­nio­nych, że jego pi­smo zda­je nam sic być jed­nem z naj­lep­szych dzieł Eko­no­mii Po­li­tycz­nej w ję­zy­ku na­szym wy­da­nych, i że je moż­na mie­ścić bez­po­śred­nio po dzie­łach J. B. Saya."

„Pan Skar­bek jest po­la­kiem, styl jego tego nie oka­zu­je; umiał on so­bie przy­swo­ić ję­zyk fran­cuz­ki, po­dob­nie jak Gall i Hum­boldt.”

Tak więc kry­tyk w Mer­cu­re de Fran­ce gani to wła­śnie

Ar­ty­kuł w Jo­ur­nal de Ro­uen pod­pi­sa­ny J. J. D., dzie­li zda­nie re­cen­zen­ta z fie­vue En­cyc­lo­pe­dią­ue, mó­wiąc:

„To co szcze­gól­niej od­zna­cza pra­cę pana Skarb­ka, je­st­to me­to­da któ­rej się trzy­mał. Za­sto­so­wał on bo­wiem do na­uki mo­ral­nej me­to­dę uiy­wa­ną w na­ukach ści­słych. Roz­wa­żał i roz­bie­rał fak­ta i ich w}'pad­ki, i po­lem je sys­te­ma­tycz­nie w teo­ryi swo­jój upo­rząd­ko­wał.”

„Au­tor nasz nie wy­mie­nia żad­nój za­sa­dy, aby obok tego nie zwra­cał uwa­gi czy­tel­ni­ka na fak­ta i wy­pad­ki, z któ­rych taż za­sa­da wy­pły­wa. Ści­słość i do­kład­ność jego ro­zu­mo­wa, trud­nem a może na­wet nie­po­dob­nem czy­ni zbi­ja­nie tego, cze­go do­wo­dzi. Oso­by bie­głe w na­ukach eko­no­micz­nych, przy­zna­ją mu, iż z zu­pet­nóm po­wo­dze­niem do­piął celu jaki so­bie za­ło­żył. Dla tego też dzie­ło jego ucho­dzić może za naj­zu­peł­niej­szy wy­kład za­sad tej na­uki, w naj­wyż­szym sta­nie po­stę­pu swe­go.”

Póź­niej zna­la­złem w jed­nem pi­śmie wło­skiem na­ukom eko­no­micz­nym po­świę­co­nem, bar­dzo szcze­gó­ło­wy roz­biór mego dzie­ła, i dłu­gie wy­jąt­ki ca­łe­go wy­kła­du przed­mio­tów w nim roz­bie­ra­nych.

Zna­ny eko­no­mi­sta fran­cuz­ki Bla­ną­ui w roz­pra­wie: o li­te­ra­tu­rze Eko­no­mii po­li­tycz­nej, uczy­nił mi za­rzut ogól­ny, że się zbyt wy­łącz­nie za­ją­łem samą teo­ryą na­uki, za­nie­dbu­jąc jej za­sto­so­wa­nie do prak­ty­ki; przy­czem nie uwzględ­nił tego, iż za­po­wie­dzia­łem w przed­mo­wie: że za­sto­so­wa­nie teo­ryi na­uko­wej do sa­me­go Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go do dal­szych to­mów za­mie­rzo­ne­go dzie­ła od­kła­dam; tak jak to j uczy­ni­łem wy­da­jąc Na­ukę Ad­mi­ni­stra­cyi po wyj­ściu ele-M men­tar­nych Za­sad Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go. I

W ostat­nich cza­sach zwró­ci­ło dzie­ło moje uwa­gę wy-fl daw­ców Dyk­cy­ona­rza Eko­no­mii Po­li­tycz­nej w roku 1853iB

przez zna­ko­mi­tych eko­no­mi­stów fran­cuz­kich i io­nych wy­da­ne­go ('), w któ­rym znaj­du­ją się przy­to­cze­nia i wy­jąt­ki z nie­go, mia­no­wi­cie pod ar­ty­ku­ła­mi; Ca­pi­tal – Cir­cu­la­tion-Con­som­ma­tion,–Echan­ge–Eco­no­mie Po­li­lią­ue.

Słusz­nie kry­ty­ku­je au­tor tego ostat­nie­go ar­ty­ku­łu ty­tuł mego dzie­ła, i tę uwa­gę jaką we wstę­pie uczy­ni­łem, iż nie na­le­ży braó ca­łej zie­mi jako sie­dli­sko ro­dza­ju ludz­kie­go uwa­żanśj, za przed­miot uwag i wnio­sków Eko­no­mii Poli- | tycz­nej; ko­rzy­sta­łem z Ićj kry­ty­ki przy ni­niej­szem wy­da­nia, j Lecz za to au­tor ar­ty­ku­łu Cir­cu­la­lion pan Co­que!in przy­zna­je mi naj­więk­szą za­słu­gę w wy­ja­śnie­niu i roz­wi­nię­ciu teo­ryi Cyr­ku­la­cyi war­to­ści, i przy­ta­cza ob­szer­ne wy­jąt­ki z mego dzie­ła w tym przed­mio­cie P).

O Dic­tion­na­ire de rKco­no­mie Po­Hti­que contc­nant Te­ipo­si­tion des prin­ci­pes de la scien­ce, fo­pi­nion des ecri­va­ins, qui oni Ie plus con­tri­bue a sa fon­da­tion et a ses pro­si­res etc. Pu­blic sous la di­rec­tion de MM. Ch. Co­ą­u­elin et Cu­il­lau­min, Biu­xel­les 1833.

{-) Po przy­to­cze­niu zda­nia J. B. Saya o cyr­ku­la­cyi mówi da­lij pan Co­ą­u­elin: „Mr Fr. Skar­bek qni a Ira­ite ce su­jet avec plus d'ćten­due et de soin,est aus­si, sur to­utes ces qu­eslions, be­au­co­up plus expli­ci­le..u Heu de qu­elqu­es li­gnes, ii con­sa­cre a ce su­jet plu­si­curs cha­pi­tres."

Przy­ta­cza­jąc dłu­gie wy­jąt­ki z dzie­ła mego, mówi mie­dzy in­ne­mi: „Que la den­si­le de la po­pu­la­tion et sur­tont la con­cen­tra­tion de ces po­pu­la­tions au sein de qu­elqu­es viU­es, co­ni­ri­bu­ent aus­si a acl­l­rer la cir­cu­la­tion et par con­se­qu­ent it mul­li­plicr les se­rviccs que les pro­du­its peuy­ent ren­dre…. c'est une vue as­sez neu­ve en Eco­no­mie Po­li­ti­que, quin'a pas ćle suf­fi­sam­menl explo­ree par les hom­mes vo­ues ii la scien­ce et qui mśri­te ce­pen­dant la con­si­de­ral­lon la plus sćri­cu­se. Mr Fr. Skar­bek pa­ra­it Tay­oir ra­ieux se­ni­le que ne TaY­aient fail la plu­part des ćco­no­mi­sles avanl lui."

„Vient en­fin co­ni­me der­nier mo­bi­le de la cir­cu­la­tion des pro­du­its „

Po przy­to­cze­niu zdań cu­dzo­ziem­skich kry­ty­ków, moge ze spo­koj­nóm su­mie­niem ogło­sić dzie­ło moje w oj­czy­stej mo­wie, i po­cie­szać sic tą otu­chą, że ta pra­ca moja nie bę­dzie bez użyt­ku dla ziom­ków. A je­że­li siły od­po­wie­dzą chę­ciom, wy­pra­cu­ję za­sto­so­wa­ne czę­ści na­uki Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go, we­dług in­ne­go pla­nu, jak dzie­ło prze­że­ra­nie w r. ł82l wy­da­ne, pod ty­tu­łem: Go­spo­dar­stwo Na­ro­do­we za­sto­so­wa­ne, czy­li Na­uka Ad­mi­ni­stra­cyi.

la con­fian­ce ou Ie crś­dit. Iei nons la­is­sons par­ler de no­uvcau Mr Fr; Skar­bek, dont les id­ćes ca­drenl en cela par­fa­ite­menl avec les nO­tres.'

WSTĘP.

Ludy w pier­wot­nym sta­nie dzi­lio­ści ży­ją­ce, mogą czę­sto­kroć za­le­żeć od losu, co do swe­go spo­so­bu utrzy­ma­nia. Zbli­żo­ne pod tym wzglę­dem do in­nych ro­dza­jów istot wy­łącz­nie utrzy­ma­niem ży­cia za­ję­tych, znaj­du­ją mniej więcśj ła­twy spo­sób za­spo­ko­je­nia swych po­trzeb, we­dług tego, jak da­le­ce im sama na­tu­ra, w do­star­cza­niu swo­ich da­rów sprzy­ja. Nie masz tam żad­nych sta­łych pra­wi­deł wzglę­dem spo­so­bu za­pew­nie­nia bytu lu­dzi, bo ten od hoj­no­ści da­rów przy­ro­dze­nia za­le­ży, lecz póty tyl­ko, póki pra­ca ludz­ka ilo­ści pło­dów roz­mno­żyć, a oszczęd­ność pew­ne­go z nich za­pa­su ukształ­cić nie umie.

Od chwi­li zaś na­sta­nia jed­nej i dru­giej, za­czy­na się epo­ka cy­wi­li­za­cyi, byt lu­dzi prze­sta­je za­łeżćć od tra­fu i hoj­no­ści przy­ro­dze­nia, i ro­zum może już wy­pro­wa­dzić z do­świad­cze­nia wnio­ski i pra­wi­dła, we­dług któ­rych, na­ród do so­wi­te­go za­opa­trze­nia swych po­trzeb, tra­fić może. Sko­ro tyl­ko byt fi­zycz­ny ludu jest za­bez­pie­czo­ny, ode­zwą się w nim nowe co­raz po­trze­by, i otwo­rzą się obok tego licz­ne dro­gi do za­spo­ko­je­nia onych­że. Te roz­ra­dza­ją­ce się żą­dze, ta moż­ność ich za­spo­ko­je­nia, ocu­ci w na­ro­dzie dąż­BO­Śó ogól­ną do po­lep­sze­nia bytu, a sko­ro mu się uda osią­gnąć

GOSP. NAK. TOM 1.

cel ton, sko­ro pew­na ilość na­ro­dów, wy­nie­sie się nad stan pier­wot­no] dzi­ko­ści i sta­nie w rzę­dzie cy­wi­li­zo­wa­nych, i le­piój wszel­kim wy­go­dom po­ży­cia za­do­syć czy­nią­cych lu­dów; na­ten­czas ro­zum ludz­ki bę­dzie mógł wy­pro­wa­dzić z do­świad­cze­nia za­sa­dy i pra­wi­dła, po­dług któ­rych na­ród do po­lep­sze­nia bytu swe­go tra­fie może.

Od­daw­na prze­stą­pi­ło wie­fe lu­dów pierw­sze cy­wi­li­za­cyi gra­ni­ce; wie­le bar­dzo po­su­nę­ło się na­wet tak da­le­ko w tym za­wo­dzie, iż już mnie­ma­no, ja­ko­by u kre­su oświa­ty sta­nę­ły; lecz na­der póź­no za­czę­to się przy­pa­try­wać okiem ro­zu­mu, zja­wie­niom ży­ciu tych na­ro­dów. Wi­dzia­no skut­ki, cie­szo­no się nie­mi, lecz mniej dba­no o do­cie­ka­nie ich przy­czyn; jak gdy­by obo­jęt­nóm było dla obec­nych i przy­szłych iti­dów, od­kry­cie dro­gi, po któ­rej nie­któ­re z ni­cłi do po­myśl­no­ści tra­fi­ły.

Ten cel tak waż­ny, to jest: od­kry­cie za­sad i pra­wi­deł we­dług któ­ry­cłi na­ród każ­dy byt swój fi­zycz­ny utrzy­mać i co­raz bar­dziśj ulep­szać może, na­zna­cza so­bie na­uka, któ­ra do­tąd jesz­cze lubo dość da­le­ko po­su­nię­ta, wła­ści­we­go na­zwi­ska nie do­sta­ła. Na­zwa­no ją Eko­no­mią Po­li­tycz­ną, zo­sta­wia­jąc do­my­sło­wi każ­de­go, przy­wię­zy­wa­nie ja­kie­go­bądź zna­cze­nia do tych dwóch wy­ra­zów, tćm mniej isto­cie na­uki od­po­wia­da­ją­cych, że są wzię­te z ję­zy­ka sta­ro­żyt­ne­go ludu, kt5re­mu przed­miot tej­że na­uki nie był zna­jo­mym. Kto­kol­wiek pierw­szy raz do niej przy­stę­pu­je i sły­szy po­wszech­nie przy­ję­te jój na­zwa­nie, nie może so­bie zdać spra­wy z tego co pod tem na­zwa­niem ma ro­zu­mieć, i nie­wąt­pli­wie fał­szy­we wy­obra­że­nie do tych wy­ra­zów Eko­no­mia Po­li­tycz­na przy­wię­zu­je. Na­zwa­no tak­że na­ukę o ma­te­ry­al-nym by­cie i po­myśl­no­ści na­ro­dów Go­spo­dar­stwem Na­ro­do wm (Na­tio­nal Oeko­no­mie) (Yolks-Wir­th­schaft), lecz to na zwa­nie, lubo naj­wię­cej do isto­ty rze­czy zbli­żo­ne, w tym jest błę­dzie, że ozna­cza astjnmść samą a nie za­sa­dy i pra­wi­dła we­dług ktdrych czyn­ność ta się od­by­wać może. Rol­nic­two, jest co in­ne­go jak na­uka rol­nic­twa; rów­na za­cho­dzi róż­ni­ca mię­dzy Go­spo­dar­stwem IVa­ro­do­wem, a na­uką Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go. Je­że­li pra­wi­dła utrzy­ma­nia i po­lep­sze­nia bytu na­ro­dów, do­pie­ro od lej epo­ki ży­cia na­ro­do­we­go wy­pro­wa­dzać się dają, w któ­rój len byt na pra cy i oszczęd­no­ści po­le­gać za­czy­na; je­że­li przez go­spo­dar­stwo ro­zu­mie­my do­bre ko­rzy­sta­nie z po­sia­da­nych rze­czy i zdol­no­ści, co bez pra­cy i oszczęd­no­ści na­stą­pić nie może, słusz­nie zwać mo­że­my Go­spo­dar­stwem Na­ro­du: usil­ność, któ­rą lud jaki cy­wi­li­zo­wa­ny na to loży, aby nie tyl­ko byt swój utrzy­mał ale go jesz­cze co­raz bar­dziej po­lep­szał. Rów­nie słusz­nie na­zwie­my Na­uką Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go, zbiór sys­te­ma­tycz­ny za­sad i pra­wi­deł, we­dług któ­rych na­ród, nie tyl­ko byt swój ma­te­ry­al­ny za­bez­pie­czyć, lecz i do naj­więk­szej ile być może za­moż­no­ści, pod wzglę­dem za­spo­ko­je­nia swych po­trzeb, dojść może.

Za­szko­dzi­ło to nie mało po­stę­pom na­uki Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go, że ją Eko­no­mią Po­li­tycz­ną na­zwa­no, raz dla tego że wy­obra­że­nie o niój po­wzię­te, sta­ło się nie­pew­nem z po­wo­du upa­try­wa­nej stycz­no­ści z po­li­ty­ką, dru­gi raz dla tego, że ci któ­rzy o niej pi­sa­li, nie raz tem się zaj­mo­wa­li co do po­li­ty­ki na­le­ży, a przez lo rzu­ci­li na tę na­ukę po­dej­rze­nie, o chęć wdzie­ra­nia się w za­wód dla niej obcy, a zbyt śli­zgi, aby go pew­nym kro­kiem prze­być moż­na.

Ogra­ni­cza­jąc się w dzie­le ni­niej­szóm, wy­kła­dem na­uki, któ­ra wska­zu­je za­sa­dy i środ­ki ulr­sy­ma­nia i po­lep­sze­nia bytu ma­te­ry­al­neyo lu­dów; win­ni­śmy okre­ślić jako naj­do­kład­niej gra­ni­ce na­it­ki Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­giP, wska­zać akie jej jest roz­ga­łę­zie­nie i sys­tem, we­dług któ­re­go za­sa­dy jj wy­ło­żyć chce­my. Do­tro i po­mys'iność na­ro­dów, są to wy­ra­zy tak ob­szer­ne­go zna­cze­nia, że kto po­da­nie środ­ków osią­gnie­aia po­myśl­no­ści po­spo­li­tej, za cel na­uki Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go na­zna­cza, nie­ogra­ni­czo­ny tem sa­mem za­wód Ija­dań dla niej otwie­ra. Ogra­ru­oza­jąc się w do­cho­dze­niu przy­czyn i za­sad ma­fe­ry­al­ne­go do­bra lu­dów, zaj­mu­je się na­uka Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go, naj­przód: wy­kry­ciem źró­deł bo­gac­twa i sił za po­mo­cą któ­rych lu­dzie w tych źró­dłach czer­pać i co­raz je ob­fit­sze­mi czy­nie mogą; po­wtó­re, po­da­je pra­wi­dła któ­rych się w samśm Go­spo­dar­stwie Na­ro­do­wem trzy­mać na­le­ży, aże­by nie zmie­szać nar tu­rał­ne­go bie­gu rze­czy i aby wspie­rać usil­ność po­je­dyń­czych lu­dzi o za­pew­nie­nie so­bie do­bre­go bytu. Ztąd dwa; głów­ne od­dzia­ły tej na­uki: je­den ro­zu­mo­wy czy­li teo­re­tycz­ny, któ­ry pro­wa­dzi do po­zna­nia isto­ty rze­czy; dru­gi, któ­ry uży­tek prak­tycz­ny na­by­tych wia­do­mo­ści wy­kry­wa. Wie­lu au­to­rów po­mie­sza­ło te dwa od­dzia­ły z sobą i mie­ści­ło obok wy­kła­du teo­re­tycz­ne­go za­sad na­uki, pra­wi­dła za­wia­dy­wa­nia rze­czą pu­blicz­ną i go­spo­dar­stwem na­ro­du z tych za­sad wy­pro­wa­dzo­ne. Lecz po­dob­ny spo­sób po­stę­po­wa­nia szko­dzi na­uce i temu, któ­ry się jej chce uczyć; prze­ry­wa ciąg ro­zu­mo­wa­nia, i uwo­dzi czę­sto­kroć pi­szą­ce­go pO za­gra­ni­ce na­uki, za­mie­nia­jąc go w su­ro­we­go a nie­pro­szo­ne­go kry­ty­ka urzą­dzeń i po­stęp­ków ad­mi­ni­stra­cyi.

Tu­taj od­wo­łać się moż­na do Ana­lo­gii, któ­ra mię­dzy na­szą na­uką, a na­uka­mi przy­ro­dzo­ne­mi za­cho­dzi. Jed­na jak dru­gie, po­le­ga­ją na ob­ser­wa­cyi fe­no­me­nów dla po­ję­cia ludz­kie­go do­stęp­nych, i na wy­pro­wa­dze­niu wnio­sków i prawd z tej ob­ser­wa­cyi; z tą róż­ni­cą, że na­uki przy­ro­dzo­ne mają za przed­miot ba­da­nia całą na­tu­rę i wszyst­ki®

w nićj zja­wia­ją­ce się zda­rze­nia, a na­uka Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go, to­wa­rzy­stwo ludz­kie i wszyst­kie fe­no­me­na ży­cia na­ro­do­we­go, któ­re im nie­do­lę lub po­myśl­ność zwia­stu­ją. Jed­no jak dru­gie, jest na­der zaj­mu­ją­cym przed­mio­tem ba­dań dla li­lo­zo­fa, i ma obok tego swo­ją war­tość prak­tycz­ną dla czło­wie­ka zwy­czaj­ne­go po­ży­cia. Fi­zy­ka i (Jhe­mia nie­zli­czo­ne przy­słu­gi kunsz­tom i sztu­kom wy­świad­czy­ły; i uau­ka Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go wy­wią­za­ła się już nie jed­ną radą po­ży­tecz­ną sta­ty­ście. Lecz rów­nie jak ten kto się chce uczyć Che­mii na to, aże­by mogł ją kie­dyś za­sto­so­wać W' far­bier­stwie, nie za­czy­na od po­zna­nia środ­ków che­micz­nych utwier­dza­nia ko­lo­rów na róż­nych włók­nach, ani się ty­cłi spo­so­bów obok pierw­szych za­sad na­uko­wych nie uczy; rów­nie też, nie może żą­dać ten, kto się na­uce Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go od­da­je, dla tego aby mógł się stać uży­tecz­nym w ży­ciu pu­blicz­nem, aże­by mu obok głów­nych za­sad na­uki, oka­za­no, jak ma z niej ko­rzy­stać i jak ją sto­so­wać w róż­nych wy­pad­kach i ko­le­jach te­goż ży­cia.

Je­że­li w na­ukach przy­ro­dzo­nych, ści­śle jest odłą­czo­na teo­rya sił w na­tu­rze dzia­ła­ją­cych i ciał któ­re przed­miot ba­dań skła­da­ją, od spo­so­bów uży­wa­nia tych sił i użyt­ko­wa­nia z tych ciał; rów­nie waż­ną jest rze­czą w na­uce Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go, odłą­czyć po­zna­nie źró­deł za­moż­no­ści lu­dów i sił, któ­rych lu­dzie w to­wa­rzy­stwie ży­ją­cy użyć mogą, aby do do­bre­go bytu do­szli, od pra­wi­deł wzglę­dem naj­sto­sow­niej­sze­go uży­cia tych­że sił i za­wia­dy­wa­nia ca­łem go­spo­dar­stwem na­ro­du.

To roz­róż­nie­nie dwóch głów­nych od­dzia­łów na­uki Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go, na­pro­wa­dza nas na wy­kry­cie roz­ga­łę­zień czy­li po­chod­nych czę­ści tej na­uki.

Czy­sta jój teo­rya, jest za­sa­dą wszyst­kich in­nych wia­do­mo­ści, do po­zna­nia is(o(y i pra­wi­deł za­wia­dy­wa­nia go­spo­dar­stwem na­ro­du, słu­żą­cyclj.

Ma­jąc wia­do­me, ja­kie każ­dy na­ród w na­tu­rze i w sto­sun­kach to­wa­rzy­skic­li, spo­so­by utrzy­ma­nia i po­lep­sze­nia swe­go bytu zna­leść może, czy­li, in­ne­mi sło­wy, jaka jest isto­ta przed­mio­tu go­spo­dar­stwa na­ro­du i sit ktdre w nim dzia­ła­ją, moż­na do­pie­ro przy­stą­pić do ro­ze­zna­nia ja­kie mogą by(5 naj­lep­sze środ­ki zjed­na­nia so­bie tych ko­rzy­ści, któ­re na­tu­ra i sto­sun­ki to­wa­rzy­skie na­ro­dom po­dać mogą? i jaki jest naj­lep­szy spo­sób uży­cia sil w go­spo­dar­stwie na­ro­du użyc się mo­gą­cych, aby toż go­spo­dar­stwo do po­żą­da­ne­go stop­nia do­sko­na­ło­ści do­pro­wa­dzić. Po­znaw­szy w teo­re­tycz­nym wy­kła­dzie głów­nych za­sad Na­uki Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go, ja­kie są źró­dła bo­gac­twa po­spo­li­te­go, i jak w nich czer­pać na­le­ży, aże­by ich nie­osu­szyć lub przez zbyt­nie szczę­dze­nie nie po­zba­wić się ko­rzy­ści ja­kie przy­nieść mogą; moż­na do­pie­ro w dal­szym cią­gu ba­dan nad Go­spo­dar­stwem Na­ro­du, za­sta­no­wić się nad tem, naj­przód: cze­go to po­trze­ba w każ­dym na­ro­dzie, aby lu­dzie mo­gli bez prze­szko­dy sta­rać się o po­lep­sze­nie swe­go bytu? i po­wtó­re, ja­kie są, do­tąd zna­ne, naj­lep­sze spo­so­by uży­cia tych sił, na któ­rych sto­sowmSm uży­cia, do­bry byt ludu po­le­ga? Roz­wią­za­nie pierw­sze­go za­gad­nie­nia znaj­dzie­my w pra­wi­dłach za­wia­dy­wa­nia rze­czą pu­blicz­ną tak, aby każ­dy po­je­dyn­czy czło­wiek, zna­lazł po­moc i opie­kę w swej dąż­no­ści do po­lep­sze­nia bytu: dru­gie za­gad­nie­nie roz­wię­zu­ją na­uki tech­nicz­ne, któ­re uczą po­znać isto­tę rze­czy, do utrzy­ma­nia i po­lep­sze­nia bytu na­sze­go po­trzeb­nych i ko­rzy­stać do­kład­nie z ich wła­sno­ści jak i z sił któ­re użyć mo­że­my. Tym spo­so­bem wią­żą się z czy­stą teo­ryą Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go, na­uki; Ad­mi­nii­tra­cyi, Fi­nan­sów i Po teti, kló­re za­wie­ra­ją wła­śnie do­pie­ro wspo­mnia­ne pra­wi­dła za­wia­dy­wa­nia rze­czą pu­blicz­ną, aby opie­kę i po­moc rzą­dzo­nym za­pew­nić; tu­dzież na­uki: Rol­ni­cza, Gór­ni­cza, Le­śna, Han­dlo­wa i Tech­no­lo­fjia, któ­re za­wie­ra­ją w sj'ste­ma­ty-cznym ukła­dzie, do­kład­ną zna­jo­mość wszyst­kic­ti ro­dza­jów prze­my­słu, jako i wy­li­cze­niu środ­ków zna­nych, naj­lep­sze­go spo­so­bu ich pro­wa­dze­nia. Te wszyst­kie po­chod­ne na­uki ra­zem wzię­te, skła­da­ją wła­ści­wą Ka­me­ra­li­sty­kę, we­dług zna­cze­nia, któ­re Niem­cy do tego wy­ra­zu przy­wię­zu­ją.

Do tych wszyst­kich od­dzia­łów na­uki Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go, do­dać na­le­ży jesz­cze jed­ne, na­der waż­ną, któ­ra sic wspie­ra na na­uce Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go, i jest za­ra­zem dla tej­że, punk­tem wspar­cia do dal­sze­go po­su­wa­nia sic w za­wo­dzie udo­sko­na­le­nia wła­sne­go; a tą jest Sta­ty­sty­ka.

Prze­ko­na­li­śmy się wy­żej, iż na­uka Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go jest wy­pły­wem ob­ser­wa­cyi zda­rzeń, w to­wa­rzy-skió­ra ży­ciu na­ro­dów, przy­tra­fia­ją­cych się; Sta­ty­sty­ka zaś, jest, że tak rze­kę, cią­głą tych­że zda­rzeń kon­tro­lą, któ­ra do­star­cza ma­te­ry­ałów do spraw­dze­nia daw­niej czy­nio­nych spo­strze­żeń i do czy­nie­nia no­wych. Jej zwią­zek z całą na­uką Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go jest ści­sły i wza­jem­ny; bo je­że­li ze­bra­nie i za­cho­wa­nie fak­tów, naj­waż­niej­szą in­nym czę­ściom tej­że na­uki świad­czy przy­słu­gę, sama nie mo­gła­by ist­nieć, albo przy­najm­niej by(; tyle po­ży­tecz­ną ile być może, gdy­by się na za­sa­dach na­uki Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go nie opie­ra­ła.

. Dzie­ło ni­niej­sze za­wie­rać ma samą czy­stą teo­ryę na­uki Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go czy­li ele­men­tar­ne za­sa­dy tćj na­uki, któ­rych zna­jo­mość ko­niecz­nie po­prze­dzić win­na, za­ję­cie sic jej za­sto­so­wa­niem do prak­ty­ki.

Uwa­ża­jąc słusz­nie bo­gac­two, za głów­ną pod­sta­wę po­myśl­no­ści na­ro­du, za­czy­na­no zwy­kle wy­kład tak zwanśj Eko­no­mii Po­li­tycz­nej, od da­nia de­fi­ni­cyi bo­gac­twa Na­ro­do­we­go, Be­li­ni­cya ta, jak­kol­wiek na po­ztSr ła­twa, po­nie­waż ma okre­ślić rzecz po­wszech­nie zna­jo­mą, oka­za­ła się jed­nak­że tak trud­ną dla tych, ktdrzy na­ukę na­szą wy­kła­da­li, iż bez prze­sa­dy utrzy­my­wać moż­na, że ża­den au­tor ktdry od tej de­fi­ni­cyi dzie­ło swo­je za­czy­nał, zu­peł­ne­go i ja­sne­go wy­obra­że­nia o bo­gac­twie na­ro­do­wó­ra czy­tel­ni­kom swo­im nie dał. Nie po­cho­dzi to ztąd ja­ko­by ta de­fi­ni­cya w nie­po­ko­na­ne trud­no­ści uwi­kłań ą być mia­ła, lecz jest zwy­kle i być musi złą dla tego, że od niej wy­kład na­uki za­czy­nać usi­łu­ją, gdy się prze­ciw­nie na do­brem po­ję­ciu tego, co jest bo­gac­two Na­ro­do­we? cała na­uka koń­czy.

Naj­po­spo­lit­sze okre­śle­nie zna­cze­nia tych wy­ra­zów jest to: iż bo­gac­two Na­ro­do­we jest zbio­rem bo­gactw in­dy­wi­du­al­nych. Ta de­fi­ni­cya jest zro­zu­mia­łą o tyle, ile mamy ja­sne wy­obra­że­nie o tem, na czem bo­gac­two in­dy­wi­du­al­ne czy­li oso­bi­ste za­le­ży. Wszy­scy nie­mal au­to­ro­wie, przy­pusz­cza­ją to ostat­nie wy­obra­że­nie jako zna­jo­me, i na­tem przy­pusz­cze­niu całą swo­ją teo­ryę grun­tu­ją; bez wzglę­du na to, że złe po­ję­cie czę­ści z któ­rych się ca­łość jaka skła­da, musi dać fał­szy­we wy­obra­że­nie o tej­że ca­ło­ści.

Na­uka Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go, zaj­mu­je się rze­cza­mi i sto­sun­ka­mi zwy­czaj­ne­go po­ży­cia, wszyst­ko w niśj jest każ­de­mu zna­jomśm, lecz za­ra­zem wszyst­ko pra­wie, przez nie­świa­do­me­go jej za­sad, źle po­ję­tem. W niej nie moż­na nic przy­pu­ścić jako zna­jo­me, wszyst­ko po­win­no być świa­tłem na­uki ob­ja­śnio­ne, to na­wet, co naj­bar­dziej wia­do­mem się być zda­je. W tśm prze­ko­na­niu nie chcę ja przy­pusz­czać jako zna­jo­me­go wy­obra­że­nia o bo­gac­twie in­dy­wi­du­al­nóm;

lecz po­nie­waż jest czę­ścią sta­now­czą bo­gac­twa na­ro­do­we­go, chcę naj­przód wy­loż­jó za­sa­dy bo­gac­twa in­dy­wi­du­al­ne­go, abym na­stęp­nie, tćm łal­wiśj i tćm pew­niój, za­sa­dy bo­gac­twa na­ro­do­we­go mógJ wy­kryć. Nie za­czy­nam ja wy­kła­du mego od de­fi­ni­cyi bo­gac­twa Na­ro­do­we­go, bo do­kład­ne o niem wy­obra­że­nie, do­pie­ro zgłę­bie­nia ca­łej teo­ryi, skut­kiem bę­dzie. Lecz wy­obra­ża­jąc so­bie czło­wie­ka po­je­dyn­cze­go w sto­sun­kach to­wa­rzy­skich i w kra­ju cy­wi­li­zo­wa­nym ży­ją­ce­go, chcę uwa­żać: ja­kie są siły i środ­ki któ­rych on użyć może, aże­by bez na­ru­sze­nia mo­ral­ne­go po­rząd­ku, mógł nie tyl­ko utrzy­mać byt swój, lecz jesz­cze co­raz go po­lep­szać i czy­nić w tem za­do­syć głów­nej dąż­no­ści swo­jój. To wy­ka­zaw­szy za­my­ślam przy­stą­pić do wy­kry­cia za­sad za­moż­no­ści na­ro­du i oka­zać siły, któ­re utrzy­mu­ją w ru­chu całe go­spo­dar­stwo na­ro­du i po­zwa­la­ją ma wzno­sić się do naj­wyższśj, ile być może po­myśl­no­ści.

Roz­wi­ja­jąc my­śli po­wyż­sze, weź­mie­my, naj­przód za przed­miot ba­dań na­szych, czło­wie­ka ob­da­rzo­ne­go wła­dza­mi umy­slo­we­mi i si­ta­mi fi­zycznc­mi, wy­sta­wio­ne­go na dzia- ' ła­nie po­trzeb, nie­ustan­nie się w nim od­zy­wa­ją­cych, i cią­gle i za­ję­te­go usii­nem sta­ra­niem o utrzy­ma­nie i po­lep­sze­nie swe­go bytu. Mo­gli­by­śmy wy­sta­wić go so­bie, od­osob­nio­ne­go i po­zba­wio­ne­go wszel­kich sto­sun­ków to­wa­rzy­skic­li, uży­wa­ją­ce­go sił i zdol­no­ści oso­bi­stych, aby po­trze­by swo­je mogł za­spo­ko­ić, ko­rzy­sta­ją­ce­go z wszel­kich da­rów, któ­re­mi go do­bro­czyn­ne przy­ro­dze­nie ota­cza, i po­świę­ca­ją­ce­go cały czas swój sta­ra­niu oko­ło utrzy­ma­nia bytu. Lecz ten stan czło­wie­ka, (ak bli­ski tego w któ­rym się wszyst­kie zwie­rzę­ta znaj­du­ją, mało nas zaj­mo­wać może; wi­dzi­my w nim tyl­ko od­wiecz­ną ła­skę Opatrz­no­ści, czu­wa­ją­cą nad za­cho­wa­niem istot, któ­re­mi świat za­peł­ni­ła; lecz nie może-

OOSP. NAK. TOM I.

my z nie­go wy­pro­wa­dzić żad­nych wnio­skdw, któ­re­by do od­kry­cia za­sad po­rząd­ku to­wa­rzy­skie­go do­pro­wa­dzić, i z nich waż­ne praw­dy na­uki o na­ro­dach wy­wieść do­zwa­la­ły.

Czło­wiek ży­ją­cy w sto­sun­kach to­wa­rzy­skich, jest do­pie­ro waż­nym przed­mio­tem ba­dań, dla tego, kto się tą na­uką zaj­mu­je. W tym sta­nie wi­dzi­my go bo­wiem, nie już, po­dob­nie jak zwie­rzę, wła­snych tyl­ko sił i zdol­nos'ci uży­wa­ją­ce­go; iecz do­strze­ga­my, iż on z sił i ze zdol­no­ści bliź­nich ko­rzy­stać i za ich po­mo­cą byt swój po­lep­szać może. Po­łą­czo­na bo­wiem usil­ność wie­lu lu­dzi spo­łecz­ność pew­ną kształ­cą­cych, za­pew­nia­jąc wszyst­kim moż­ność utrzy­ma­nia bytu, ocu­ci w każ­dym wro­dzo­ną chęć po­lep­sze­nia, a z nią ra­zem, ową nie­ustan­ną dąż­ność do udo­sko­na­le­nia, któ­ra jest głów­nem zna­mie­niem od­róż­nia­ją­cem czło­wie­ka od in­nych istot ży­ją­cych. W tym to sta­nie czło­wie­ka, śle­dzić do­pie­ro win­ni­śmy co czy­nić może, aże­by mogł so­bie przy­własz­czyć: naj­przód dary przy­ro­dze­nia, Ie na­wet, któ­ra oświe­co­ny do­pie­ro umysł od­kryć i oce­nić umie; po­wtó­re pło­dy pra­cy bliź­nich; a lo wszyst­ko bez nad­we­rę­że­nia mo­ral­ne­go po­rząd­ku to­wa­rzy­stwa ludz­kie­go. Po­sia­da­nie i ta­kie użi­cie środ­ków utrzy­ma­nia i po­lep­sze­nia bytu, aby nie­ustan­ne i co­raz wzma­ga­ją­ce się po­trze­by so­wi­cie za­spo­ko­jo­ne być mo­gły; oto są dwa ko­niecz­ne wa­run­ki do­bre­go bytu czło­wie­ka. Ob­fi­tość ta­kich środ­ków za­spa­ka­ja­nia po­trzeb, jest więc pierw­szem naj­ogół­niej­szem wy­obra­że­niem, któ­re o bo­gac­twie, czy­li o za­sa­dzie do­bre­go bytu czło­wie­ka po­wziąść mo­że­my. Chcąc więc od­kryć dro­gę, po klórśj czło­wiek, w to­wa­rzy­stwie ży­ją­cy, do bo­gac­twa dojść może, trze­ba zba­dać ja­kim on spo­so­bem do­cho­dzi do po­sia­da­nia rze­czy słu­żą­cych do utrzy­ma­nia ży­cia? i jak z nich ko­rzy­stać, jak ich użyć po­wio­ien, aby za icli po­mo­cą mógł osią­gnąć cel swe­go mo­ral­ne­go i fi­zycz­ne­go udo­sko­na­le­nia?

Sto­sun­ki czło­wie­ka, do środkćw utrzy­ma­nia ży­cia i po­lep­sza­nia bytu, są już raz na za­wsze usta­lo­ne w na­tu­rze; j wy­ni­ka­ją one z lego har­mo­nij­ne­go po­rząd­ku, któ­re­mu świat i fi­zycz­ny i mo­ral­ny pod­le­ga. Na­uka Go­spo­dar­stwa Na­ro­do­we­go nie two­rzy ich, ani wy­my­śla, lecz zaj­mu­je się ich wy­śle­dze­niem w tśj­że na­tu­rze rze­czy. Jej obo­wiąz­kiem jest, wy­sta­wić je tak, jak je tam­że znaj­du­je, jak je do­świad­cze­nie, w róż­nych epo­kach ży­cia na­ro­dów czy­nio­ne, od­kry­wa.

W tych wi­do­kach i we­dług me­to­dy wy­żój wska­za­nej, sta­rać się bę­dzie­my, naj­przód: po­znać ja­kim spo­so­bem czło­wiek ży­ją­cy w to­wa­rzy­stwie cy­wi­li­zo­wa­nem, może utrzy­mać ży­cie i dojść do do­bre­go bytu; i zgłę­bić po­wtó­re za­sa­dy na któ­rych się do­bry byt to­wa­rzystw czy­li na­ro­dów opie­ra; czy­li sło­wem wy­ło­żyć w na­uko­wym po­rząd­ku, za­sa­dy bo­gac­twa to­wa­rzy­skie­go.

We­dług tego dzie­li­my teo­ryą na­szą na dwie głów­ne czę­ści:

Pierw­sza, O za­sa­dach bo­gac­twa czło­wie­ka w sta­nie to­wa­rzy­skim ży­ją­ce­go.

Drti­ga, O bo­gac­twie na­ro­dów.

CZĘŚĆ PIERW­SZA.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: