Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Ogrodnik szoguna - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ogrodnik szoguna - ebook

Erotyczne więzy, bicze, ostry seks... Dominujący mężczyzna, kreator kobiet, i one trzy – pozornie uległe. Borykają się z losem, pracują, odnoszą sukcesy i porażki, kochają, marzą. Dojrzewają. Szukają szczęścia. Czy je odnajdą? Jaką postać ono przybierze?

– Obroża! – zakomenderował.
Pochyliła głowę. Odebrał obrożę z jej rąk i założył jej na szyję. Był to najbardziej intymny przedmiot, symbol spajającej ich, niezrozumiałej dla większości postronnych ludzi, więzi. Gdy jako żona Geoffreya, po porannym myciu wkładała obrączkę, nie czuła nic. Teraz, gdy Pan zapinał jej obrożę, odczuwała przypływ czułości i oddania.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7722-847-0
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Lista ważniejszych postaci (wg imion)

Agniessa magazynier placu w SowLesChozie

Aleksandr Iwanowicz Bolkow gubernator EAO

Aleksandr Zwieriew porywacz, podporucznik

Andrew Bunkroft kierownik działu w Keyaki Wangaratta

Andriej Kozurin były dyrektor Oksany

Andriusza, Grisza, Kola koledzy Oksany ze studiów

Anton, Lew ochroniarze

Arrow wałach Bunkrofta

Borys, Natalia Czyrba małżeństwo krawców

Daria, Olga koleżanki Oksany ze studiów

Galina Timurowna Nowikowa kierowniczka administracji w SowLesChozie

Grigorij Szlinow ojciec Oksany

Ilia Dobyczin historyczny właściciel tartaku

Irina Michaiłowna Ibragimowa gospodyni Oksany

Isano Hisamatsu asystent dyrektora Takuyi

Julia Witaliewna Korolewa ekonomistka na zwolnieniu

Kaylinn australijska kobieta Petera

Kirył Konstantynowicz Sipowskij główny księgowy tartaku

Leonid Nikonowicz Karepow plutonowy milicji

Łarisa Awrosimowa Krapp sprzątaczka

Oksana Grigoriewna Szlinowa rosyjska kobieta Petera

Oleg Josipowicz Moskowicz kierownik tartaku

Paweł Iwanowicz Permen ochroniarz Oksany

Peter Abel główny bohater

Satoko Asuhara pełnomocnik właściciela Keyaki

Schinichi Takuya dyrektor Keyaki Kugła

Soseki Mazawa ochroniarz Satoko

Swietłana Aleksiejewna Bronina inżynier nadzoru budowy

Takako Hirai dyrektor wykonawczy Keyaki

Tamara Szlinowa macocha Oksany

Toichi Anzai radca handlowy konsulatu Japonii

Winged klacz Bunkrofta

Władymir Jegorowicz Grubin mierniczy w leśnictwie

Yachiro Igarashi starszy projektant Mutsu Co.

Zinaida Władymirowna Anfiejewa sekretarka Petera

Asuhara właściciel Keyaki

Kuskow śledczy FSB

Połtawskij radca prawny Keyaki Kugła

Sieryj funkcjonariusz FSB

Sołogina nauczycielka OksanyRozdział 1

Panna Asuhara w barwnej, przypominającej kimono sukni stała przed jego furtką. Zbliżył się do niej, a wtedy, gnąc się w ukłonie, spytała, czy może wejść. Gdy bez słowa usunął się na bok, drobnymi kroczkami przeszła ścieżką i potem po dwóch schodkach do holu będącego jednocześnie salonem. Nie wiedząc, co myśleć, poszedł za nią. Poczekała, aż wejdzie, i znów kłaniając się, z przepraszającym uśmiechem zamknęła drzwi. Pomieszczenie było ruiną. Fotel, na którym siadała Daisy, był obalony i rozpruty. Donica z bonsai rozbita, biblioteczka wybebeszona, żyrandol zerwany. Wokół walały się skorupy wazonu i porozrzucana zawartość szaf.

Japonka z fałd swojego stroju wyjęła pejcz i wręczyła mu.

– Jestem kobietą – powiedziała. – Jak Daisy. Wiesz, co chcesz zrobić. Zrób to.

Odwróciła się do niego plecami i jednym ruchem spowodowała, że suknia spłynęła na podłogę, odsłaniając jej nagie ciało. Zgiąwszy się wpół, chwyciła się leżącego, rozprutego fotela i przywarła piersiami do jego poziomego teraz boku. Dłonie zacisnęła na poręczy i tak zastygła, wystawiona na jego niszczycielską furię.

***

Wszystko się zawaliło, gdy z kliniki otrzymał ostateczne wyniki badań. Następnego popołudnia, kiedy wróciwszy z pracy, zastał na stole kartkę od Daisy podpisaną żegnaj, odczuł całą głębię swej życiowej porażki. Do nocy bezskutecznie wyładowywał frustrację na wszystkim, co go otaczało. Pierwsze ucierpiały te nieliczne przedmioty, które po niej pozostały. Kolejna była biblioteczka z książkami, które razem czytali. Dalej porąbał i wystawił na zewnątrz wyposażenie ich sypialni. Na tylnym podwórku znalazły się resztki łóżka, świadka ich – jak mu się zdawało – miłości. Obok wylądowały pościel i materac – uczestnicy ich zbliżeń. Potem się upił i przetrwał do rana gdzieś na fotelu w salonie. Tego dnia jedyny raz w życiu poszedł do pracy nieumyty, nieogolony, zionąc alkoholem. Po powrocie kontynuował wyrzucanie z domu – bo z pamięcią nie było już tak łatwo – resztek wspomnień po Daisy. Zdarł z okna zasłonki, które wybrała do sypialni – ich sypialni – i zerwał widoczek ośnieżonego Mount McKinley, na który patrzył, budząc się obok niej co rano. Wyrzucił połowę wyposażenia kuchni – wszystko, co mu ją przypominało. Gdy wyszedł ponownie z tłumokiem ręczników i zerwanymi właśnie firankami, zobaczył przed furtką pannę Satoko Asuhara. Wiedział, że przyjechała z Japonii jako przedstawiciel pełnomocny właściciela Keyaki. Od dwóch tygodni widywał ją na odprawach u dyrektora technicznego, którym się przysłuchiwała. Podobno z wydajnością zakładu było coś nie tak, jak centrala na Honsiu to sobie wyobrażała, i za jej plecami żartowano z pogłoski, że ona przyjechała to naprawić.

***

Teraz stał nad nią z pejczem w ręku. Miał w sobie tyle skumulowanej agresji, że było mu obojętne, którą przedstawicielkę zdradliwego żeńskiego rodzaju ukarze zamiast Daisy. Uniósł wręczony batog i wymierzył cios w wyeksponowane, odsłonięte ciało. Usłyszał plaśnięcie i zobaczył, jak na jej skórze koloru kości słoniowej jasny ślad powoli zmienia kolor na czerwony. Dalsze razy wymierzał już mechanicznie i bez opamiętania. Poczuł, jak uraza i gniew, dotąd tkwiące gdzieś głęboko w nim, wydostają się na wierzch z każdym chlaśnięciem bata. Pręga za pręgą znaczyły powierzchnię jej pośladków, pleców, ud. Coraz mocniej raz po razie uderzał w kobietę – przyczynę swojej frustracji. Karał ją za łajdactwo natury, za podłość płci. Chłostał Daisy, tę oszustkę, wszystkie zdradliwe istoty z rodu Ewy, które mówią piękne, kłamliwe słowa, pieszczą ciało, a potem niszczą duszę. On postępował łagodniej – kaleczył tylko ciało. Cóż jest warte ciało w porównaniu z duszą? Bił energicznie; przelewał w ciosy całą swoją złość, całe rozczarowanie. Wbijał swój gniew w delikatną sylwetkę jęczącą pod jego biczem. Satoko drżała, a potem łkała przy każdym świście bata, wiła się na oparciu, ale nie zmieniła pozycji przewieszonego przez fotel ciała, nie powstała ani nie odturlała się na bok, nie dała żadnego znaku, żeby przestał. Nie wypowiedziała ani jednego artykułowanego słowa – tylko krzyczała, zaciskając kurczowo ręce na poręczy fotela. Abel męczył się, ale nie ustawał. Czuł, że przywraca równowagę w swoim świecie. Penis mu urósł w szortach, a że zabrakło w nich miejsca, by mógł się należycie wyprężyć, więc rozpiął je i zrzucił razem ze slipami, uwalniając go. Wystawiona na jego widok naga, spostponowana przezeń kobiecość z wypiętą brzoskwinią sromu spowodowała, że zapragnął inaczej kontynuować swój odwet. Odrzucił pejcz i gwałtownie wszedł w nią. Nie odsunęła się i nie zaprotestowała, jęknęła tylko, gdy nadział ją na swój nabrzmiały złością na rodzaj kobiecy i wypełniony ogniem zemsty i pożądania rożen. Zdziwił się, jak jej ciało jest gorące; niemal sparzyło jego uda. Zaatakował jej śliską, ociekającą sokami pochwę dogłębnymi suwami prącia. Wkładał je dziko i wyjmował dla nabrania większego rozpędu, obcesowo dewastując samo jądro jej kobiecości. Chciał, żeby bolało. Satoko jęczała i zawodziła przy jego uderzeniach, ale nie uchylała się przed tym nowym rodzajem ciosów – tak jak przedtem nie uchylała się przed razami bata. Wyprężyła nogi, aby wystawić się całym wnętrzem na ofensywę jego męskości, i rozchyliła wargi sromowe. Bijące od niej gorąco zwiększyło jego chuć tak bardzo, że już po chwili rozpoczął się orgazm – równie dziki i gwałtowny jak cały akt. Nigdy z Daisy uczucie spełnienia nie ogarnęło, tak jak teraz, całego jego ciała i nie było tak dogłębne. Skurcze następowały jedne po drugich, a Peter, strzykając swym bezpłodnym ejakulatem, zawarł w tej erupcji cały swój gniew. A że gniewu miał olbrzymie zasoby, więc i rozkosz była obezwładniająca. Jego sperma biła w dno pochwy Japonki, w ujście macicy. Satoko, coraz głośniej krzycząc, poruszała się w rytm jego wytrysków. Czuł ściskające członek pulsowanie jej mięśni, gwałtowne i mocne jak jego skurcze.

Gdy skończył i opuścił jej wnętrze, nogi się pod nią ugięły i opadła bokiem na podłogę, ale zaraz z jękiem obróciła się na brzuch i tak zastygła z łokciem podłożonym pod głowę. Widział jej, mało teraz przypominające kość słoniową, poznaczone czerwono-fioletową siatką pręg i wybroczyn, skatowane ciało, rozrzucone czarne włosy, karmin paznokci rozczapierzonych na podłodze palców ręki – i miał w sobie pustkę. Już nie odczuwał gniewu, zawodu, rozpaczy. Zaczynał zdawać sobie sprawę z tego, co zaszło; narastała w nim świadomość czynu, którego się dopuścił, i obawa o jego skutki. Czuł zmęczenie, ale zmęczone było jego ciało, a nie dusza. Ciało i dusza były gotowe do wypełnienia czymś nowym. Nową spermą. Nową mocą. Nowym celem.

Osunął się na podłogę i ujął pannę Asuhara za drobne ramiona. Nie wiedział, co powiedzieć, więc tylko trzymał swoje ręce na niej. Poruszyła się po dłuższej chwili i uniosła na kolana, by – ku zdziwieniu Petera – złożyć mu znów japoński, głęboki ukłon.

– Dziękuję Ci, Panie – powiedziała.

– Za co? – zapytał zdezorientowany. – To ja panią skrzywdziłem; nie wiem, jak mam przeprosić i nie wiem, co może zmazać mą winę.

– Nie trzeba przepraszać. Zrobiłeś, Panie, co chciałeś i do czego jako mężczyzna miałeś prawo, a Twoja niewolnica dziękuje Ci za to, że użyłeś jej niegodnego ciała do kuracji swej duszy. Czy zechcesz teraz, Panie, zezwolić swej słudze na odejście?

To powiedziawszy, wstała niezgrabnie i zebrała suknię, po czym okryła się nią. Wsunęła stopy w obuwie i ukłoniwszy się na pożegnanie, odwróciła się. Po otwarciu drzwi potruchtała do furtki. Nim oszołomiony jej wizytą i takim jej zakończeniem Peter zdążył włożyć szorty i dobiec do ulicy, odjechała samochodem, który czekał na nią przed domem.

***

E-mail, który właśnie otworzył, był uzupełnieniem jego wczorajszej rozmowy telefonicznej z dyrektorem wykonawczym.

Takasaki, Japonia. Wrzesień 12, 2006

Szanowny Pan Peter Abel, Dyrektor Techniczny Keyaki Wangaratta Co., Wangaratta, Australia

Zgodnie z zaproszeniem dyrektora Hirai jest pan oczekiwany w centrali Keyaki w Takasaki 25 września. Zamówiłam dla pana bilet na przelot z Melbourne do Tokio. Wylot z Melbourne 24 września o 6:05 am lot 632. Przesiadka w Brisbane na lot 389 do Tokio o 8:50 am. Oba loty liniami Quantas. Przylot do Tokio 5:10 pm.

W Tokio na noc z 24 na 25 września ma pan zarezerwowany pokój w Palace Hotel. Stamtąd rano 25 września odbierze pana nasz kierowca.

Jest pan proszony, by uprzedzić zastępcę w Wangaratta, że wróci pan w połowie października.

Z wyrazami szacunku

Kamio Midori

Po tak formalnym zaproszeniu do centrali, i to na pięć miesięcy przed upływem terminu kontraktu, Peter zorientował się, że firma rozpoczyna nową inwestycję, w której zamierza go zatrudnić.

„Bardzo dobrze” – pomyślał. „Oby tylko w jakimś mniej upalnym miejscu”.

Pierwsze pół życia spędził w Estońskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej, więc przywykł do klimatu nieco chłodniejszego niż umiarkowany. Na dodatek następne kilkanaście lat żył i pracował na północy Stanów i w Kanadzie. Zapewne dlatego upały, panujące w nawet tak łagodnie traktowanym przez słońce stanie Australii jak Wiktoria, męczyły go.

PS Panna Asuhara Satoko pozdrawia pana i cieszy się na myśl o pańskim przylocie do Japonii.

I właśnie postscriptum przywołało tamten obraz sprzed dwunastu lat; wspomnienie dnia, w którym Satoko go odwiedziła w ruinach jego życia. Usuwał wtedy resztkę pozostałych po nim śmieci, gdy zobaczył ją. Drobną i kruchą, w barwnej, wzorzystej sukni, stojącą w otwartej furtce i gnącą się w ukłonie.

Taką ją widzi, ilekroć o niej myśli. Wszechogarniająca szarość, otwarta furtka, i ona, kolorowa jak rajski ptak, zgięta jak znak zapytania. Jakby pytała:

– Czy zechcesz, Panie, by Twoja niewolnica ukazała Ci nowy świat?Rozdział 2

Przeszedł przez otworzoną furtkę. Ze zwykłego inżyniera zmianowego w Pinewood Keyaki Co. wkrótce stał się cenionym fachowcem. Japońscy dyrektorzy firmy zawierali z nim kolejne kontrakty na pracę przy nowych inwestycjach, na coraz wyższych stanowiskach, we wciąż innych krajach na różnych kontynentach, a los, nie chcąc pozostać w tyle, podsuwał mu kolejne kobiety.

Aktualnie podsunął mu Kaylinn.

Kaylinn, gdy ją poznał, już od roku nie była etatowym reporterem „Wangaratta Times”. Utrzymywała się z dorywczych artykułów i zdjęć. Kiedyś wydała cztery poczytne powieści o miłości – „dla gospodyń domowych”, jak wyraziła się autoironicznie – ale ich nakład już nie był wznawiany, a nową książkę pisała od trzech lat. Zaliczkę dawno przepiła, zaś wielokrotnie zaczynane dzieło nadal nie istniało, nawet w zarysie. Staczała się w alkoholizm i wszyscy barmani w Wangaratta i okolicach byli tego świadkami kilka razy w tygodniu.

Zmiana, która nastąpiła, była wynikiem Układu. Najpierw oduczał ją picia. Zastąpił alkohol światem bdsm .

Wzmocnienie i inne ukierunkowanie tkwiącej w niej energii spowodowało, że Kaylinn zaczęła odbudowę swojej pozycji zawodowej. Wprawdzie nadal była wolnym strzelcem, ale jej reportaże i wywiady często drukowano w „Wangaratta Times”, a czasem nawet kupowały je media centralne.

Teraz uczył ją panowania nad własną psychiką.

Jesienią poinformowała go z dumą, że jej nowa powieść została przyjęta przez wydawcę i wkrótce ukaże się w nakładzie dziesięciu tysięcy egzemplarzy. Wiedział, że jest z tego dumna i że docenia jego rolę w swojej metamorfozie, w powrocie z dna. Widział kiełkującą nadzieję, widział jej wzrastającą siłę psychiczną, widział wzbierającą w niej życiową energię i cieszył się wraz z nią.

Przypomniał sobie o swoim obowiązku, więc zażądał od swojej suni wykonania testu alkoholowego. Taki mieli układ. On jako Pan i Władca, a ona jako jego poddana, niewolnica seksualna, suka – oczywiście tylko w czasie wspólnych sesji raz lub dwa razy w tygodniu, chyba że test wypadł niepomyślnie. Kaylinn poddawała się rytuałowi testu na każde jego życzenie, a on dbał, by dyktować jego wykonanie kilka razy w ciągu doby w niespodziewanych porach; bywało, że i w nocy. Gdy zawarli Układ, wyposażył ją w wideotelefon komórkowy i alkoholomierz. Wiedziała, że po telefonie lub czasem SMS-ie od niego musi najdalej w ciągu pięciu minut połączyć się z nim wizyjnie i dmuchnąć w ustnik przed kamerą, a następnie pokazać wynik. Opóźnienie wykonania testu, matactwa z udawaniem dmuchania lub – co gorsza – zlekceważenie polecenia skutkowały równie drastycznymi karami, jak złe wskazania testera. Kary te działały dyscyplinująco, a nie miała możliwości ich przewidzieć ani się do nich przyzwyczaić, bo Peter wymyślał wciąż nowe, wykazując dużą inwencję w poszukiwaniu coraz to bardziej przykrych i bolesnych, choć ekscytujących zarazem. Dbał o to, by tortury te nie były zagrożeniem dla zdrowia i nie skutkowały trwałymi urazami fizycznymi, ale starał się też, by ich egzekwowanie i obserwowanie cierpiącej, uległej kobiety sprawiało mu możliwie dużą przyjemność. Ostatecznie Kaylinn w każdej chwili mogła Układ zawiesić. Dwa razy to robiła, ale po kilku dniach wracała skruszona do niego i do ich Układu, a on dawał się przebłagać. Już po roku pożytek z takiej terapii był wyraźnie widoczny. Ćwiczenia w posłuszeństwie i znoszeniu bólu pomagały w hartowaniu osobowości i były podstawą siły w opieraniu się nałogowi, a to sprawiało, że upadki zdarzały się coraz rzadziej.

Po długim okresie treningu totalnej abstynencji, po wielu przypadkach załamań skojarzonych z godzinami kaźni fizycznej i psychicznej, gdy samokontrola Kaylinn osiągnęła wyższy poziom, Peter zastosował nowy scenariusz. Pół roku temu kazał jej kupić i postawić w szafce butelkę jacka daniel’sa. Gdy wytrzymała tę bliską obecność alkoholu w domu przez kilka tygodni bez przypomnienia sobie jego smaku, przeszedł do następnego etapu.

Zrobił to w pewne sobotnie południe. Kaylinn spędzała dzień w domu. Peter nakazał wykonanie standardowego testu. Po sprawdzeniu wyniku, który wykazał trzeźwość kobiety, polecił, by jego sunia, nie przerywając połączenia wizyjnego, wypiła dwie uncje whisky. Tylko dwie uncje. Zauważył jej strach przed nowym wyzwaniem. Gdy upewnił się, że wykonała polecenie i odstawiła napoczętą butelkę daniel’sa na miejsce w szafce, przypomniał jej srogość i nieuchronność kary, która jej dosięgnie, gdyby wypiła więcej i – aby wzmocnić determinację – zapowiedział swój przyjazd najdalej za godzinę. Gdy dotarł do jej domu w Killawarra, zastał ją w dresie, spłakaną, drżącą i skuloną w kłębek, przykutą do kranu w łazience kajdankami, których używał do seansów seksualnych. Klucz od kajdanek pozostał w szufladzie sypialni.

Wytrzymała.

Peter starał się nie dać po sobie poznać, jak bardzo go wzruszyła swą walką. Zajął się nią najlepiej jak umiał i pod wieczór przypominała już jego sukę. Nagrodził ją za wielki hart i determinację. Nagradzał całą noc.

A rano ukarał za odstępstwo od uzgodnionego sposobu, w jaki powinna przygotować się na wizytę Pana. Bo kara jest nieuchronna, ale może poczekać na właściwy czas. Choćby do rana.

Potem jeszcze kilka razy ponawiał takie ćwiczenie. Raz zakończyło się upadkiem woli Kaylinn i wtedy znów miał okazję popisać się swoją pomysłowością w wymyślaniu karnej tortury. Gdy w którejś kolejnej, zwycięskiej dla niej próbie nie poddała się głodowi alkoholowemu, nabrał nadziei, że jej mechanizmy kontrolne są gotowe, by panować nad nałogiem.

Okazje do stosowania drastycznych sankcji były coraz rzadsze, tym niemniej trenowanie wytrzymałości i hartu ciała i ducha, połączone z rytuałem tortur fizycznych i psychicznych, dających jednak obojgu satysfakcję seksualną, cementowało ich więź i kształtowało charakter Kaylinn.

Miał w zanadrzu kilka nowych wariantów kar, ale w równym stopniu cieszył się z tego, że Kaylinn nie zasłużyła ostatnio na żadną z nich, jak i żałował, że nie jest ich egzekutorem i nie dostępuje przyjemności wynikających z ich wymierzania. A na co dzień miał w zanadrzu kilkanaście pomysłów na lekkie BDSM ze swoją sunią, które planował realizować ku obopólnej satysfakcji.

Test wykazał trzeźwość. „Oby tak dalej” – pomyślał.

Zapowiedział się na sobotę na dziewiątą wieczór.

***

Sobotnie popołudnie musiał spędzić przy nowo uruchomionej linii. Po skończonej pracy umył się, zjadł lekką przekąskę w barze zajazdu Pelicans, gdzie mieszkał, sprawdził i przepakował zawartość nesesera z czerwonym paskiem, po czym wyruszył do Killawarra.Rozdział 4

Taka wolta była efektem przemyśleń, które Peter poczynił w ostatnich dniach. Skoro przeniosą go w inne miejsce świata – a tak przypuszczał – to skończy się jego związek z Kaylinn. Wprawdzie nie mógł jej zabronić podążenia gdzieś za nim, ale natura ich więzi była taka, że nie wierzył, by się na to zdecydowała. Teraz – po dwóch latach Układu – Kaylinn niewiele przypominała siebie z czasu, kiedy ją poznał. Wyprowadził ją z uzależnienia od alkoholu – a przynajmniej taką miał nadzieję – ale czy nie uzależnił od siebie? Co się stanie z jej psychiką, nawykłą do stałej, intensywnej, zewnętrznej kontroli zachowań i do specyficznego rytuału spotkań? Jak zareaguje na przełomową zmianę, jaką będzie rozstanie? Czy zniknięcie bliskiego punktu odniesienia – zarówno emocjonalnego jak i fizycznego – jakim bez wątpienia stał się dla niej, nie spowoduje regresu? Co zajmie jego miejsce w jej myślach i emocjach, w planie tygodnia?

Takie pytania nasuwały mu się już od jakiegoś czasu. Chociaż ich Układ wyraźnie stanowił, że każde z nich może odejść z jakiegokolwiek powodu lub bez powodu i drugiemu nic do tego, to słowa słowami, a kobietą rządzą uczucia. Kaylinn była słaba psychicznie. Wprawdzie przez te dwa lata robił wszystko, by jej psychikę wzmocnić i postęp był widoczny, ale czy to wystarczy?

Długo głowił się, co zrobić, by nie zostawiać jej w pustce emocjonalnej, zanim wyłonił się pewien pomysł. Zaczął go realizować w niedzielny ranek. Poprzez skłonienie jej do wejścia do łóżka z nim, tak normalnie, chciał przypomnieć, że i taka bliskość kobiety i mężczyzny jest dla niej. Miał nadzieję, że odczaruje w ten sposób jej nieudane współżycie z byłym mężem. Poza tym potrzebował trochę czasu na zwyczajną, partnerską rozmowę; czyli musiał na tę chwilę, w jak najbardziej naturalny sposób, zawiesić reżim dominator – poddana.

Gdy po kilku godzinach przytulania, głaskania i... spania, uzupełnionych, a jakże, kolejnym stosunkiem, zdecydowali się na opuszczenie łóżka, była jedenasta. W szlafrokach (!) zasiedli do śniadania w kuchni.

– Zostałem wezwany do centrali, do Japonii. Na trzy tygodnie. Lecę tam w przyszłą niedzielę – zagaił.

– Czy to znaczy, Pa... że cię przeniosą? – zapytała z drżeniem niepokoju.

– Jakieś zmiany pewnie zajdą, ale nie wiadomo, jakie i kiedy. Na razie mam kontrakt do końca stycznia. Myślę, że wzywają mnie, by zaproponować nowy.

– Gdzie?

– Będę wiedział za miesiąc.

Przetrawiała to przez chwilę.

– Zobaczymy się przed wyjazdem?

– Z pewnością, zadzwonię kiedy.

– A...

– Co: „a”?

– Nic...

Odwróciła markotnie głowę.

– Nie bój się – powiedział ciepło. – Chyba wiem, o co ci chodzi. W poniedziałek rano zgłosi się tu do ciebie ktoś z firmy komputerowej. Podłączy ci kamerkę do laptopa i założy specjalną stronę internetową. Będziesz mogła się na nią dostać z komputera i – podobno – ze swojego wideotelefonu. Jeżeli nawet wystąpi zanik łączności – telefoniczna pewnie będzie, ale co do wizyjnej, to nie wiem – to będziesz się ze mną porozumiewać tą drogą. Jeśli będę nieobecny w danym momencie przy komputerze, w każdej chwili będziesz mogła wgrać swój alkotest na tę stronę, a ja odczytam to potem, gdy będę mógł. To znaczy najdalej po kilku godzinach, bo dostęp do internetu muszę mieć; Keyaki bardzo dba o łączność. W ten sposób nie odczujesz, że jestem na drugiej półkuli.

Kaylinn dalej była sceptyczna.

– Wiesz, że to nie wszystko. Nieraz kilka godzin, noc, trwa długo. Bywa, że zbyt długo.

– Bądź dobrej myśli. Trzy tygodnie to nie wieczność. A nie będziesz przecież osamotniona. Dzięki internetowi będziemy w takim samym kontakcie jak przez telefon.

– I przez internet chcesz tresować swoją sukę? Przez internet będziemy się kochać?

– Czytałem o takich rozwiązaniach – uśmiechnął się. – Podobno w Japonii zakładają sobie podłączone do komputera cudeńka w różne miejsca ciała – a można w zasadzie we wszystkie. Wtedy partnerzy nie odczuwają oddalenia, choćby dzieliły ich tysiące kilometrów. Ale nie wiem, czy nawet Japończycy wymyślili sprzężenie komputera z biczem czy też sznurem. Tak więc te trzy tygodnie będą nowym ćwiczeniem. Jesteś w stanie mu sprostać. Postaraj się mnie nie zawieść.

– A jak zawiodę?

– Eee, skąd to zwątpienie? Gdybym ci nie zdjął obroży, to musiałbym cię za nie ukarać. Ale wiedz, że moje ramię jest długie! Jeśli poszkapisz i test wykaże, że nie wytrzymałaś, to i z drugiej półkuli cię dosięgnie – nic w tej kwestii się nie zmienia. Nie czuj się bezpańska.

Widząc powątpiewający grymas Kaylinn, dorzucił ostrzegawczo:

– Nie wierzysz? – nie chciej się przekonać, bo będzie to jak zawsze w takich przypadkach bardzo przykre. I zapewniam cię, a nigdy nie złamałem danego słowa, nieuchronne i szybsze, niż myślisz.

Zamilkli, kończąc śniadanie. Aby zmienić temat, zapytał:

– Ty, zdaje się, urodziłaś się na farmie? Umiesz jeździć konno? W Pelikans wynajmują osiodłane konie pod wierzch. Obok są tereny, na których w niedziele widywałem z angielska wyglądające damy i dżentelmenów cwałujących wśród krzaków. Co ty na to, byśmy wyczarowali jakieś odpowiednie stroje i wzięli dwie szkapy? Bo na ognistego rumaka nie starczy mi umiejętności. Dasz mi lekcję konnej jazdy? To będzie takie odwrócenie ról, dziś ty mnie...

Gdy jednak ujrzał na jej twarzy wykwitający szeroko uśmiech, szybko dorzucił, udając przestrach:

– Ale szpicrutą będziesz smagać konia, wyłącznie!

Wstali radośni, śmiejąc się do własnych myśli.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: