Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ostatnia defilada - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
25 września 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Ostatnia defilada - ebook

Wiktor Suworow odnajduje rażące nieścisłości w „najprawdziwszych” dokumentach i źródłach, które miały ukazać światu posągowy, wręcz monumentalny obraz miłującego pokój Związku Radzieckiego. Przenika za kulisy dyplomatycznych zabiegów zmierzających do „opóźnienia” wybuchu II wojny światowej. Dlaczego Armia Czerwona, zaopatrywana przez szereg mocarstw, poniosła sromotną klęskę w pierwszych dniach niemieckiego natarcia? Dlaczego Stalin zwlekał z utworzeniem drugiego frontu? Dlaczego podejmował pozornie nielogiczne decyzje? Dlaczego później nie chciał przyjąć Defilady Zwycięstwa? Nieznane dokumenty, niewygodne fakty, wciąż utrzymujące się mity...

Wiktor Suworow – właściwie Władimir Bogdanowicz Rezun – to znany rosyjski pisarz i historyk. Jako dowódca czołgu uczestniczył w 1968 roku w inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Ukończył Wojskową Akademię Dyplomatyczną w Moskwie, a następnie w latach 1974–1978 był rezydentem GRU w Genewie. Po ucieczce do Wielkiej Brytanii został zaocznie skazany na karę śmierci. Wyroku – mimo rozpadu ZSRR – do dziś nie uchylono.

Suworow jest autorem kilkunastu książek. Dom Wydawniczy REBIS opublikował większość jego książek, m.in. Akwarium, GRU, cykle „Lodołamacz” i „Cień zwycięstwa” oraz powieści kryminalne z cyklu o Nastii Strzeleckiej.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7818-206-1
Rozmiar pliku: 1,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1
Mówię wam w dużej tajemnicy

Miejmy nadzieję, że uda się nam zmienić naszą Robotniczo-Chłopską Armię Czerwoną z ostoi pokoju, jaką jest obecnie, w ostoję wyzwolenia robotników państw kapitalistycznych od jarzma burżuazji.

J. STALIN

„Krótki kurs historii WKP(b)” uczy nas: żeby zniweczyć niebezpieczeństwo kapitalistycznej interwencji, trzeba zrobić jedno – zniszczyć kapitalistyczne otoczenie. Dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, że sztandar światowej Komuny zatriumfował na całym świecie!

L. MECHLIS,

ARMIJNY KOMISARZ PIERWSZEJ RANGI,

SZEF ZARZĄDU POLITYCZNEGO ARMII CZERWONEJ,

OSOBISTY SEKRETARZ STALINA DO „SPRAW PÓŁCIEMNYCH”

I

Dlaczego Stalin nie chciał przyjąć defilady na cześć zwycięstwa?

To pytanie pojawiało się w moich artykułach i wystąpieniach. To pytanie jest tytułem pierwszego rozdziału _Ostatniej republiki_.

Odpowiedź, moim zdaniem, jest prosta: nie było czego świętować. W II wojnie światowej Związek Radziecki poniósł miażdżącą klęskę.

Istotnie, jeszcze przez jakiś czas po „wielkim zwycięstwie” utrzymywał się na wodzie i na górnym pokładzie rozbrzmiewały zwycięskie marsze, ale kapitan już wiedział: muzyka będzie grała krótko... Ogromne zasoby naturalne olbrzymiego kraju pozwoliły przedłużyć agonię na dziesięciolecia, ale każdy rozsądny człowiek rozumiał: rana, którą Hitler zadał 22 czerwca 1941 roku, jest śmiertelna.

Związek Radziecki, jak nowotwór złośliwy, mógł istnieć tylko dzięki rozlaniu się na wszystkie strony. Albo jedno, albo drugie zwycięży, nauczał towarzysz Lenin. I to jest ten jedyny przypadek, kiedy Lenin miał rację. Dokładnie tak: albo nowotwór socjalizmu rozleje się po całym świecie, albo zdrowy organizm zwycięży nowotwór.

Stalin rozpętał II wojnę światową w imię tego, żeby, co najmniej, wszystkie państwa Europy kontynentalnej przyłączyć do Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, żeby zetrzeć w Europie wszystkie granice, a słupy graniczne wysłać do wzmocnienia zakazanych stref eksterminacyjnych obozów pracy.

II wojna światowa była planowana jako pierwszy akt światowej rewolucji. Celu nie osiągnięto. Państwo socjalistyczne nie jest zdolne na dłuższą metę współistnieć z cywilizowanymi krajami i ich zdrową gospodarką. W najbliższej historycznej przyszłości państwo socjalistyczne powinno było zginąć. Stalin to rozumiał najlepiej. Dlatego nie chciał przyjąć defilady.

Niektórzy ograniczeni osobnicy uważali 9 maja 1945 roku za zwycięstwo. A ja w pierwszym rozdziale _Ostatniej republiki_ udowodniłem, że Stalin sytuację oceniał trzeźwo i zwycięskiego entuzjazmu tłumu ewidentnie nie podzielał.

Nikt się ze mną nie kłócił, ale ni stąd, ni zowąd po ukazaniu się książki i niby bez żadnego związku z nią pojawiła się lawina publikacji, którą można by zatytułować: „Dlaczego Stalin nie osiodłał białego ogiera?” Idea: Stalin miał ogromną ochotę osobiście przyjąć defiladę, ale gdzie mu tam, ofermie!

Autorzy tych publikacji opowiadali, że wódz w tajemnicy po nocach ćwiczył w ujeżdżalni. Ale nie udało się niezdarze. Spadł z konia. I dobrze! Słusznie los zrządził. I bez Stalina miał kto przyjąć defiladę. Był dużo godniejszy kandydat do tego zaszczytu. Właśnie ten! Jedyny! Ten, który uratował kraj! Właśnie jego, Wybawcę, los zaszczycił wielkim honorem: Marszałkowi Zwycięstwa przypadło w udziale przyjmować Defiladę Zwycięstwa! Stalin, pisano w artykułach, osobiście nie sprzeciwiał się temu, żeby się na koniu popisać, ale nie miał odpowiednich umiejętności.

Wszystko to było powtarzane wiele razy przy różnych okazjach i bez nich w prasie, programach telewizyjnych, później i w książkach. I ten strumień informacji pochodził z jednego, ale nader poważnego praźródła, od pułkownika kawalerzysty Siergieja Nikołajewicza Masłowa, osoby szanowanej i, nie bałbym się wypowiedzieć tego słowa, naprawdę legendarnej.

II

W 1945 roku Masłow był majorem, dowódcą pułku kawalerii. Znała go cała armia. Znano go i na Kremlu. Krążyły o nim legendy. Właśnie jego, doskonałego jeźdźca, Stalin zaprosił jako instruktora. Pracę, przyznajmy, dostał major Masłow nie najlżejszą. Stalin konia nigdy nie dosiadał. A miał wówczas 65 lat.

To nie jest starość. Ale młodość też nie. Stalin prowadził skrajnie niezdrowy tryb życia: zadymiony gabinet, nerwy do północy i długo po północy, później obiad w kręgu towarzyszy o 4 nad ranem. Obficie zakrapiany i równie obficie zakąszany.

To wszystko nie sprzyjało dobremu zdrowiu. Oprócz tego – kaleka. Każdy, kto widział Stalina z bliska, zwrócił uwagę na defekt fizyczny: „Z tak bliska widziałem Stalina po raz drugi w życiu. Odruchowo zwróciłem uwagę, że lewą rękę ma jakoś nienaturalnie zgiętą w łokciu”.

Przy okazji zwróćcie uwagę w kronikach filmowych na kalectwo Stalina.

Problem polegał nie tylko na tym, żeby chorego inwalidę w wieku emerytalnym nauczyć z gracją kierować koniem. Najpierw major Masłow musiał konia wybrać. Z jednej strony, takiego, żeby było nie wstyd przed światem pokazać. Z drugiej, spokojnego i uległego, ze względu na wiek i kalectwo jeźdźca.

Masłow obejrzał stajnie wielu kawaleryjskich pułków i dywizji. Konsultanta miał wybitnego – zastępcę ludowego komisarza obrony (tzn. zastępcę Stalina), zwierzchnika kawalerii Armii Czerwonej, marszałka Związku Radzieckiego S. Budionnego. Major Masłow wybrał dla Stalina białego araba. Ćwiczenia zaczęły się, ale szybko się skończyły. Stalin spadł z konia i więcej na niego nie wsiadł.

A kawalerzysta Masłow uczestniczył w Defiladzie Zwycięstwa. I jest to dość niezwykłe połączenie: i w historycznej defiladzie 7 listopada 1941 roku, i w historycznym 1945. Nawet Żukow Defiladę Zwycięstwa w 1945 roku przyjmował, ale 7 listopada 1941 roku nie było go na placu Czerwonym. Rokossowski Defiladą Zwycięstwa dowodził, ale i jego 7 listopada 1941 roku na placu Czerwonym nie było. I Rokossowski, i Żukow bronili Moskwy. Masłow jednak miał okazję uczestniczyć i w jednej historycznej defiladzie, i w drugiej. Z tego powodu następnie wydano mu legitymację uczestnika Defilady Zwycięstwa z numerem 1.

Pułkownik Masłow, mimowolny świadek Stalinowskiej kompromitacji, sporo o wojnie opowiadał, ale na temat tego wypadku milczał. I dopiero pół wieku po zajściu stwierdził, że nadszedł czas. Właśnie jego opowiadanie zostało podwaliną licznych publikacji. Najpierw autorzy artykułów powoływali się na Masłowa, potem powoływać się przestali, w materiałach uznawali upadek Stalina za powszechnie znany fakt historyczny, który nie wymaga ani dowodów, ani wyjaśnień.

Opowieści o upadku Stalina z araba przekroczyły granice ojczyzny i zabrzmiały za bliską i daleką granicą. Otwieram, na przykład, brytyjskie pismo „The Spectator” (22 kwietnia 2006 roku) i czytam historię o arabie i niezdarnym Stalinie.

Te publikacje to nie tylko zarzut wobec moich niestosownych zaczepek i oskarżenie moich książek. To zdemaskowanie i całkowita klęska.

III

Pod presją ogromu publikacji i programów telewizyjnych _Ostatnia republika_ zgrzytała jak uwięziony przez torosy tonący lodołamacz, którego ładownie nieubłaganie i gwałtownie zalewa czarna lodowata woda. Na domiar złego został zadany cios o nadzwyczajnej sile. Anonimowy autor, który wystąpił pod pseudonimem Władimir Gryzun, poraził mnie druzgocącym pytaniem: czy czytałem wspomnienia Żukowa? Przecież trzeba było najpierw przeczytać Żukowa, a dopiero później zadawać głupie pytania! Przecież Żukow krótko, ale w najwyższym stopniu klarownie wszystko wytłumaczył: Stalin osobiście chciał defiladę przyjmować, ale nie udało mu się.

Otwieram memuar Żukowa – Święci Pańscy! Konia nie zauważyłem!

W rzeczy samej u Żukowa prosto i wyraźnie jest wytłumaczony powód rezygnacji Stalina z dosiadania rączego rumaka. Pięć albo sześć dni przed Defiladą Zwycięstwa Żukow miał spotkanie ze Stalinem:

„Dokładnie nie pamiętam, wydaje się, 18–19 czerwca wezwał mnie do siebie na daczę Naczelny.

Zapytał, czy nie oduczyłem się jeździć konno.

– Nie, nie oduczyłem się, nawet teraz wciąż ćwiczę.

– Ot co – powiedział J. Stalin – będziecie przyjmować Defiladę Zwycięstwa. Dowodzić defiladą będzie Rokossowski...

Żegnając się, zauważył, jak mi się wydawało, nie bez aluzji:

– Radzę przyjmować defiladę na białym koniu, którego wskaże wam Budionny.

Następnego dnia pojechałem na Lotnisko Centralne zobaczyć, jak odbywają się ćwiczenia do defilady. Spotkałem tam syna Stalina, Wasilija. Wziął mnie na stronę i opowiedział interesującą historię:

– Mówię wam w dużej tajemnicy. Ojciec osobiście zamierzał przyjmować Defiladę Zwycięstwa. Ale zdarzył się wypadek. Trzeciego dnia podczas jazdy od nieumiejętnego użycia ostróg koń poniósł ojca po placu. Ojciec chwycił za grzywę, próbował utrzymać się w siodle, ale nie dał rady i spadł. Podczas upadku stłukł sobie ramię i głowę. A jak wstał, splunął i powiedział: Niech defiladę przyjmuje Żukow. Jest doświadczonym kawalerzystą.

– A na jakim koniu on ćwiczył? – zapytałem Wasilija.

– Na białym arabie, na którym zalecił wam przyjmować defiladę. Tylko proszę o tym nikomu nie mówić – znowu powtórzył Wasilij.

I do tej pory nikomu nie mówiłem. Jednak minęło już wiele lat i sądzę, że teraz o tym można opowiedzieć...”

Świadectwo Żukowa obalało _Ostatnią republikę_ już od pierwszego rozdziału. Znalazłem się w nader kłopotliwej sytuacji. Wpadłem jak śliwka w kompot.

Przeciwko mojej wersji jest trzech świadków. I to jakich! Legendarny kawalerzysta, pułkownik Masłow, który osobiście wybrał konia dla Stalina i był trenerem Stalina w jeździe konnej, generał lejtnant lotnictwa Wasilij Josifowicz Stalin i Największy Dowódca wszech czasów, czterokrotny Bohater Związku Radzieckiego, marszałek Związku Radzieckiego Gieorgij Konstantinowicz Żukow. Oprócz tego został wspomniany zastępca Stalina, marszałek Związku Radzieckiego Budionny.

I wszystko w tych świadectwach jest zrozumiałe i proste... oprócz araba.

IV

_Ciąg dalszy w wersji pełnej_

V

_Dostępne w wersji pełnej_

VI

_Dostępne w wersji pełnej_

VII

_Dostępne w wersji pełnej_

------------------------------------------------------------------------

J. Stalin, List do słuchaczy szkoły oficerów piechoty w Niżnim Nowogrodzie, 10 marca 1925.

L. Mechlis, 4 kwietnia 1939.

Marszałek lotnictwa J. Sawicki, _Połwieka s niebom_, Wojenizdat, Moskwa 1988, s. 298.

G. Żukow, _Wospominanija i razmyszlenija_, Olma-Press, Moskwa 2003, wyd. 13, t. 2, s. 354 .
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: