Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Plan terapii genowej - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
20 maja 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Plan terapii genowej - ebook

Czy możemy zmienić swoje przeznaczenie genetyczne?

Dr Mitchell Gaynor, renomowany lekarz z wieloletnim doświadczeniem zawodowym, twierdzi, że zdecydowanie tak.

Na ekspresję naszych genów znacząco wpływa wszystko, co jemy i pijemy, ile się poruszamy, jakie zwyczaje i schematy rządzą naszą codziennością. Nie możemy zmienić genów, z którymi się urodziliśmy, ale możemy sterować skłonnościami do chorób poprzez sposób odżywiania, styl życia i dobór suplementów, włączając dobre geny, a wyłączając złe. Dr Gaynor przedstawia dokładne wytyczne rewolucyjnego planu w kontekście otyłości, chorób serca, cukrzycy, nowotworów i przedwczesnego starzenia, wyjaśniając, co możemy zrobić, by przywrócić naszemu organizmowi naturalną równowagę gwarantującą zdrowie i długie życie.

Obecnie najbardziej przełomowe odkrycia dotyczące leczenia dokonują się na styku medycyny konwencjonalnej i integracyjnej dzięki pacjentom samodzielnie się edukującym przy wsparciu ze strony lekarzy. W Planie terapii genowej dr Gaynor ukazuje, jak styl życia i fizjologia wzajemnie na siebie wpływają, wykraczając poza granice obecnej wiedzy. Wspiera swoje idee dowodami naukowymi i przedstawia plany żywieniowe oraz przepisy, które pomogą bez wysiłku wdrożyć te idee w życie. Ta odkrywcza książka oferuje zrozumiałe, poparte drobiazgowymi badaniami zalecenia, które mogą dobroczynnie wpłynąć na nasze zdrowie.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8074-046-4
Rozmiar pliku: 2,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przedmowa

Medycyna integracyjna coraz śmielej wkracza do uczelni medycznych, szpitali i klinik. Akademickie programy nauczania i staże rezydenckie nareszcie pomagają przygotować młodych lekarzy tak, by umieli podważać medyczne status quo i sięgać myślami poza ograniczenia narzucone przez sposób leczenia obowiązujący w społeczeństwach zachodnich przez ostatnie siedemdziesiąt pięć lat. Medycyna integracyjna oznacza leczenie pacjenta jako organizmu będącego spójną całością, a nie zespołem poszczególnych układów czy organów.

Za moich czasów studenckich dominował tradycyjny model edukacji, prezentujący umysł i ciało jako dwa odrębne elementy. Takie podejście nadal pokutuje w świecie medycznym, zwłaszcza z powodu coraz silniejszego rozwoju specjalizacji oraz zanikania instytucji lekarza pierwszego kontaktu. Zanim skończyłem studia, medycynę zdominował dogmat traktowania poszczególnych organów jako odrębnych całości. Mnie również został wpojony ten model, lecz na szczęście życie co jakiś czas koryguje nasze przekonania. Mądrość bardziej perspektywicznie myślących lekarzy – w tym mojego teścia, pioniera kardiochirurgii, Geralda Lemole’a – wypchnęła mnie z tych kolein i otworzyła na mniej konwencjonalne sposoby leczenia. Ruszyłem pod prąd trendów medycyny, by odkryć metody, których nie miałem okazji poznać na studiach. Proszę nie zrozumieć mnie źle: całym sercem wierzę w naukę, lecz wykonuję swój zawód już tak długo i miałem tak wielu pacjentów z różnych środowisk oraz o różnym podejściu do terapii, że musiałem w pełni docenić zalety medycyny integracyjnej.

Nauczyłem się rozważać wszelkie pionierskie idee, niezależnie od źródła ich pochodzenia, które mogłyby pomóc moim pacjentom. Jako ordynator Instytutu Kardiologii Szpitala Prezbiteriańskiego w Nowym Jorku wprowadzam najnowsze metody wymiany zastawki serca. Jako dyrektor szpitalnego Programu Medycyny Komplementarnej wspieram zastosowanie wschodnich praktyk leczniczych, takich jak joga czy medytacja. Rozszerzenie spektrum potencjalnych metod terapeutycznych wymaga uzyskania najpierw kompletnego obrazu klinicznego, aby można było dobrać zarówno odpowiednią terapię oraz leki, jak i techniki relaksacyjne, ćwiczenia fizyczne, a nawet sposób odżywiania, który może łagodzić problemy zdrowotne, a także im zapobiegać.

Plan terapii genowej przedstawia nie tylko pacjentom, ale także lekarzom takie właśnie kompleksowe podejście. Doktor Mitchell Gaynor przede wszystkim wyjaśnia, jak można za pomocą odpowiedniej diety poprawić stan swojego zdrowia. Jednak nie ogranicza się wyłącznie do propagowania zdrowego stylu żywienia, lecz w oparciu o gałąź badań nazywaną ekogenetyką obszernie wyjaśnia, na czym polega działanie konkretnych składników, które mogą zredukować skutki genetycznych predyspozycji do chorób. Ekogenetyka to młoda dziedzina nauki, posiłkująca się ideą spersonalizowanej medycyny, która bada wpływ naturalnych substancji na genetyczny profil pacjentów narażonych na wystąpienie nowotworów, cukrzycy czy chorób serca. Dzięki bioaktywnym składnikom odżywczym, takim jak np. apigenina zawarta w granatach, EGCG w zielonej herbacie czy kurkumina w curry, można opracować zbilansowaną dietę, która wspomaga zdrowie, działając na poziomie naszego DNA. Co ciekawe, gdy już włączymy do diety składniki działające na kod genetyczny, stopniowo tracimy chęć na niezdrowe pożywienie, takie jak wysoko przetworzone węglowodany.

Poznałem doktora Gaynora wiele lat temu, gdy jeden z jego pacjentów zgłosił się do mnie na operację serca. Jego prośba mnie zaskoczyła, ponieważ miał jasno postawioną diagnozę: nowotwór z przerzutami, który nie pozostawiał szans na życie dłuższe niż parę miesięcy. Pacjent uśmiechnął się i poprosił, bym ponownie sprawdził daty w historii choroby. Okazało się, że rozpoznanie ustalono ponad pięć lat wcześniej, a on poddał się u doktora Gaynora terapii, która przyniosła doskonałe skutki. Od tamtej pory odsyłam do doktora Gaynora trudniejsze przypadki, w tym moich przyjaciół i członków rodziny. Mitch jest założycielem i przewodniczącym Instytutu Onkologii Integracyjnej Gaynora oraz pracuje jako adiunkt w Weill Cornell Medical College. Jako renomowany specjalista zarówno w dziedzinie onkologii, jak i medycyny integracyjnej, w terapii nowotworowej łączy medycynę konwencjonalną z komplementarnymi metodami o dowiedzionej skuteczności, dzięki czemu ma wszelkie kompetencje do wypowiadania się na temat zapobiegania chorobom przez odpowiedni styl życia oraz żywienia.

Doktor Gaynor odniósł sukces jako onkolog m.in. dzięki umiejętności leczenia całego organizmu pacjenta przez połączenie medycyny alopatycznej i alternatywnej. Plan terapii genowej zawiera praktyczne porady, przewodnik po suplementach, a także przepisy na soki i potrawy ze wskazówkami pomagającymi łatwo stosować je w codziennym życiu. Przede wszystkim jednak ukazuje ewolucję medycyny, wyjaśniając, w jaki sposób ekogenetyczne żywienie zmienia nasz kod genetyczny. Znajdziemy w tej książce naukowe dane potwierdzające skuteczność odwiecznych praktyk i alternatywnych terapii, stanowiące ważny element w zasypywaniu przepaści między medycyną Wschodu i Zachodu. To milowy krok w kierunku globalizacji medycyny integracyjnej, łączącej konwencjonalne oraz alternatywne sposoby leczenia.

Dr Mehmet C. Oz

Wiceprzewodniczący i profesor chirurgii

NYP-Columbia University

Współautor serii medycznej You: The Owner’s ManualWprowadzenie

Moja mama zawsze powtarzała: „Jesteś tym, co jesz”, lecz dopiero gdy skończyłem studia medyczne i zrobiłem specjalizację z onkologii, zrozumiałem w pełni mądrość tego porzekadła.

Mama zaczęła wyjaśniać mi związek między sposobem odżywiania i zdrowiem, kiedy miałem sześć lat. Zdiagnozowano u niej raka piersi i zależało jej na tym, bym umiał o siebie zadbać. Podobnie jak większość rodziców, nie chciała, żebym się opychał cheetosami i chipsami, a ponadto choroba zmotywowała ją do zainteresowania się ruchem na rzecz nieprzetworzonego pożywienia i suplementów witaminowych zainicjowanym przez Adelle Davis. Uczyła mnie zatem, jak robić naturalne przekąski i miksować soki owocowo-warzywne, żeby były jak najzdrowsze i do tego smaczne. Pokazała mi też, jak przygotowywać pożywne posiłki, więc kiedy dłuższy czas przebywała w szpitalu, gotowałem obiady dla ojca i starszego brata.

Niestety, nasze lekcje skończyły się wraz z jej śmiercią, gdy miałem dziewięć lat. Być może nawrócenie mamy na zdrową żywność i suplementy nie wystarczyło lub przyszło za późno, ale też sprzysięgło się przeciwko niej wiele czynników, jak chociażby to, że dwanaście lat wcześniej, gdy była w ciąży z moim bratem, leczono ją dietylostilbestrolem (DES), syntetycznym estrogenem, który, jak obecnie wiemy, znacznie podnosi ryzyko zachorowania na raka piersi.

Ta strata mnie zdruzgotała, ale równocześnie nadała wyraźny cel mojemu życiu. Kiedy mama umarła, poczułem, że muszę odkryć, dlaczego organizm człowieka zwraca się przeciwko sobie, tak jak w jej wypadku, wywołując ciężkie, a czasami śmiertelne choroby. Postanowiłem też, że muszę temu jakoś zaradzić.

Skończyłem medycynę, a następnie zrobiłem specjalizację z hematologii (nauki o krwi), a potem z onkologii (nauki o nowotworach), podczas której prowadziłem również badania nad biologią molekularną na Uniwersytecie Rockefellera. To stosunkowo młoda dziedzina nauki, zajmująca się zgłębianiem fizycznej i chemicznej struktury organizmu na poziomie molekularnym, ze szczególnym uwzględnieniem procesów genetycznych. Dzięki temu, czego dowiedziałem się z najnowszych badań na uczelni, zyskałem nowy punkt widzenia na rolę genów w determinowaniu procesów chorobowych rozwijających się podczas naszego życia. Nowo nabyta wiedza o działaniu genów pokazała mi, jak wiele racji miała mama, wierząc we wpływ sposobu odżywiania na zdrowie.

Geny, mikroskopijne łańcuchy DNA znajdujące się w jądrze każdej komórki, sterują zachodzącymi w niej procesami, w tym również podziałem komórkowym. Nowotwór – choroba, która budzi w nas chyba największy lęk – rozwija się, kiedy prawidłowy podział komórkowy, czyli proces pozwalający dzieciom rosnąć, a chorym tkankom się odnawiać, zostanie w jakiś sposób zaburzony.

Dziedziczymy geny po rodzicach, więc jak dowiedziałem się na studiach, nasz materiał genetyczny zostaje precyzyjnie określony już w chwili poczęcia i nie zmienia się przez całe życie. Jeśli dzięki otrzymanemu w spadku DNA jesteś silny i zdrowy, to – według tej teorii – możesz się czuć bezpiecznie. Natomiast jeżeli nosisz geny odpowiedzialne za nowotwory, otyłość, choroby stawów… cóż, masz pecha. Zgodnie z tym sposobem myślenia zdrowie zależy przede wszystkim od genetycznej loterii, a człowiek nie może zrobić nic, by wpłynąć na swoją przyszłość.

Zanim jednak podjąłem studia na Uniwersytecie Rockefellera, postęp w biologii molekularnej postawił na głowie to przestarzałe podejście do determinacji genetycznej. Najnowsze badania wykazały, że choroba i zdrowie to nie tylko kwestia obciążenia genetycznego determinowanego przez dobre lub złe geny przekazane nam przez rodziców. Obraz, który się wyłonił, był o wiele bardziej zniuansowany i złożony, i zgodnie z nim człowiek zyskał znacznie aktywniejszą rolę w tworzeniu swojej kondycji zdrowotnej poprzez właściwy sposób żywienia oraz styl życia.

Dzięki biologii molekularnej wiemy, że materiał występujący w ponad dwudziestu tysiącach genów każdego człowieka – nazywany jego genomem – zawiera miliardy instrukcji określających, jak komórki powinny wypełniać swoje podstawowe funkcje. Lecz nie wszystkie geny są cały czas aktywne. Wiele pozostaje w uśpieniu i to, czy się uaktywnią, by wpływać na nasz organizm – sprawiając, że będziemy zdrowsi lub zachorujemy – zależy od przebiegu procesu określanego mianem ekspresji genów. Największy wpływ na ekspresję genów wywiera środowisko, w którym żyjemy, a to daje nam ogromne możliwości pozytywnego oddziaływania poprzez właściwe odżywianie.

Współczesne środowisko nieustannie atakuje nas resztkami pestycydów, rakotwórczymi chemikaliami, ogromną ilością sztucznej żywności pełnej rafinowanego cukru i niebezpiecznych tłuszczów. Te substancje zawarte w jedzeniu, powietrzu i wodzie wchodzą w interakcje z genami znajdującymi się w komórkach naszego organizmu, niektóre aktywując, inne dezaktywując. Najbardziej szkodliwe z tych substancji mogą przekształcić zdrowe komórki w komórki nowotworowe, i to jest główna przyczyna tego, że jedna trzecia Amerykanów choruje na nowotwory. Tak naprawdę 90–95% przypadków jest skutkiem działania substancji toksycznych pochodzących ze środowiska. Ten trujący gulasz, w którym się dusimy, wywołuje nie tylko raka. Mamy obecnie do czynienia, zwłaszcza wśród kobiet w średnim wieku, z epidemią chorób tarczycy, które niemal zawsze są reakcją autoimmunologiczną na toksyczne środowisko. Około 20% dzieci przejawia problemy intelektualne, emocjonalne lub rozwojowe, a liczba przypadków cukrzycy oraz astmy jest naprawdę zatrważająca. Wszystko to dowodzi, że środowisko wywiera ogromny wpływ na nasze geny.

Jednak nie jesteśmy zupełnie bezradni. Co prawda mamy niewielki wpływ na ilość toksyn w naszym otoczeniu, ale każdy z nas może kontrolować to, co wprowadza do swojego organizmu, jednym słowem to, co je lub pije. Dokonując przemyślanych i rozsądnych wyborów żywieniowych, możemy nie tylko zredukować albo wręcz wyeliminować substancje toksyczne, które stymulują nasze geny, wywołując choroby, lecz również wpłynąć na ekspresję genów tak, by aktywowały enzymy neutralizujące i usuwające szkodliwe związki z tkanek oraz by pobudzały procesy komórkowe wzmacniające nasz system odpornościowy i hamujące postęp chorób, nawet nowotworowych.

Wykorzystywanie składników żywieniowych do walki z chorobami i do poprawy ogólnego stanu zdrowia nazywane jest nutrigenetyką i stanowi podstawę planu terapii genowej. Nutrigenetyka to dział szerszej dyscypliny naukowej określanej mianem ekogenetyki i badającej szeroko pojęty wpływ czynników środowiskowych oraz stylu życia na genom człowieka. Na przykład poziom naszej aktywności fizycznej może zwiększać (lub zmniejszać) produkcję enzymów o działaniu przeciwzapalnym, natomiast nasza waga ma wpływ na to, czy wysyłamy słabsze (szczupli) czy silniejsze (tędzy) sygnały tłumiące wydzielanie substancji antyrakowych.

Plan terapii genowej uwzględnia wszystkie te interakcje. Został opracowany, by pomóc w zwalczaniu najbardziej rozpowszechnionych i groźnych chorób naszych czasów dzięki wielokierunkowej dbałości o zdrowie i dobre samopoczucie przez kontrolę wagi, redukcję stresów i aktywność fizyczną.

Zalecenia planu terapii genowej opieram na prawie trzydziestoletnim bogatym doświadczeniu klinicznym. Po ukończeniu specjalizacji z hematologii i onkologii zostałem ordynatorem onkologii klinicznej w Centrum Zapobiegania Chorobom Nowotworowym Strang, gdzie kontynuowałem badania nad współzależnością między składnikami pokarmowymi i genami rozpoczęte na Uniwersytecie Rockefellera. Nie przerwałem również studiów nad toksykogenomiką, dziedziną nauki badającą wpływ toksyn środowiskowych na ekspresję genów. Dowiedziałem się, że wiele procesów komórkowych przyczyniających się do powstawania nowotworów – stany zapalne, aktywacja białek sygnałowych, czynniki transkrypcyjne, gospodarka hormonalna, metabolizm toksyn, reakcje immunologiczne – odgrywa również ważną rolę w rozwoju innych chorób. Od tego właśnie zaczęło się rozszerzanie mojej praktyki medycznej.

W czasach, gdy po raz pierwszy zacząłem wprowadzać do leczenia koncepcje nutrigenetyczne, większość lekarzy poświęcała nikłą uwagę kwestiom żywieniowym. Program szkół medycznych oraz stażów specjalistycznych obejmował zaledwie kilka wykładów na temat niedoborów pokarmowych.

Moje poczynania uznawano zatem za bardzo nieortodoksyjne, ale byłem wykształconym specjalistą w dziedzinie onkologii – piastowałem nawet akademickie stanowisko w jednej z najlepszych szkół medycznych w kraju – więc lekarze kierowali do mnie chorych, częstokroć takich, wobec których zawiodły tradycyjne metody leczenia. Ponieważ efekty osiągane dzięki podejściu nutrigenetycznemu były naprawdę spektakularne, liczba poleconych pacjentów rosła, a moja praktyka sukcesywnie się rozwijała.

Oto kilka przykładów:

- Pacjent wspomniany w przedmowie do niniejszej książki. Zgłosił się do dra Oza na operację serca pięć lat po tym, jak zdiagnozowano u niego nowotwór niedający mu szans na więcej niż kilka miesięcy życia. Leczenie nutrigenetyczne doprowadziło do prawie całkowitej remisji choroby.
- Stomatolog (a prywatnie – mój ojciec), który zaraził się wirusowym zapaleniem wątroby typu C przez przypadkowe ukłucie skażoną igłą. W czasach przed terapią interferonową, gdy nie istniał żaden lek na WZW C, leczyłem go za pomocą chińskich ziół, wodorostów oraz soków. Po wirusie nie pozostał nawet ślad i choroba nigdy nie wróciła.
- Kobieta z czerniakiem złośliwym. Podjąłem się jej leczenia, gdy onkolog skierował ją do hospicjum z zaleceniem opieki paliatywnej. Nowotwór zaatakował piętę, następnie rozprzestrzenił się wyżej, a zmiany patologiczne były powikłane infekcją. Wystąpił obrzęk lewej nogi, która niemalże czterokrotnie powiększyła swój obwód. Pojawiły się również przerzuty do płuc i żołądka. Leczyłem pacjentkę małymi dawkami chemoterapeutyków, stosowałem immunoterapię farmakologiczną, zieloną herbatę oraz magnolię, a po trzech miesiącach nastąpiła całkowita remisja.
- Młody mężczyzna z Turcji chory na autoimmunologiczne zapalenie wątroby z niewydolnością tego narządu. Lekarze z Kliniki Mayo zaordynowali mu ogromne dawki glikokortykosteroidów i wpisali na listę oczekujących na transplantację. Leczyłem go glutationem, resweratrolem, kurkumą, kwasem alfa-liponowym oraz kwasem tłuszczowym omega-3. Funkcje wątroby zaczęły się normalizować. Pacjent wrócił do poprzedniej wagi ciała, a po trzech miesiącach mógł znów chodzić do szkoły. Autoimmunologiczne zapalenie wątroby wycofało się, a przeszczep nie był potrzebny.
- Kobieta w czwartym stadium nowotworu trzustki, której zdaniem onkologa zostało od czterech do sześciu miesięcy życia. Wdrożyłem ścisłą dietę złożoną z warzyw z rodziny krzyżowych, suplementów i soków, połączoną z chemioterapią. Nastąpiła całkowita remisja choroby i stan ten utrzymuje się już od prawie dwudziestu lat.
- Kobieta z rzadką dolegliwością dermatologiczną, reaktywną perforującą kolagenozą. Pacjentka odwiedziła wiele czołowych klinik medycznych na świecie, zanim trafiła do mnie. Miała bolesne czerwone zmiany skórne rozsiane na ramionach, nogach i plecach, które obejmowały coraz większą powierzchnię ciała mimo dużych dawek glikokortykosteroidów i naświetlania promieniami ultrafioletowymi. Wdrożyłem leczenie stanu zapalnego, alergii oraz zaburzeń systemu odpornościowego jako przyczyn leżących u podstaw choroby. Po kilku miesiącach zmiany na ramionach zniknęły całkowicie, a na nogach w 80%.
- Dwudziestotrzyletnia świeżo upieczona mężatka, której twarz i szyję zaatakowała łuszczyca. Kuracja prednizonem, której poddawali ją dermatolodzy, przynosiła chwilowe efekty, ale za każdym razem po odstawieniu leku choroba atakowała ze zdwojoną siłą i zaczynała pozostawiać po sobie blizny. Wprowadziłem leczenie indywidualnie dobraną dietą, a po miesiącu wszystkie zmiany ustąpiły i mimo upływu pięciu lat nie pojawiły się ponownie.
- Fryzjer w wieku sześćdziesięciu jeden lat, który po kontuzji kolana znacznie przybrał na wadze i zachorował na cukrzycę. Dzięki planowi nutrigenetycznemu schudł 32 kg w ciągu roku, a teraz przyjmuje tylko niewielkie dawki metforminy zamiast insuliny.

Obecnie dzielę swój czas między Integracyjną Onkologię Gaynora, praktykę zajmującą się leczeniem chorych na nowotwory, a Centrum Zdrowia Gaynora, w którym wykorzystuję te same ekogenetyczne zasady, by pomagać w bardzo różnych przypadkach, począwszy od zapobiegania chorobom genetycznym i nauki zdrowego stylu życia po leczenie otyłości, bezsenności, przewlekłego zmęczenia, dolegliwości dermatologicznych i choroby Parkinsona.

W obu ośrodkach stosujemy medytację, muzykoterapię, sterowanie wyobraźnią oraz terapię behawioralno-poznawczą w połączeniu z aktywnościami, takimi jak fizjoterapia, joga, ćwiczenia aerobowe, qigong, ale podstawą jest doradztwo dietetyczne oparte na zasadach zaprezentowanych w planie terapii genowej. Moim celem jest leczenie człowieka jako całości, z uwzględnieniem skomplikowanej natury chorób przewlekłych, oraz działanie na każdej płaszczyźnie procesu zdrowienia – fizjologicznej, genowej, psychicznej i duchowej – w celu uzyskania optymalnych rezultatów.

Wskazówki zawarte w tej książce, ukazujące, jak można skutecznie i precyzyjnie wpływać na ekspresję genów, prowadzą nas do przedefiniowania pojęcia zdrowia. Zgodnie z nowym punktem widzenia nie powinniśmy się uważać za zdrowych lub chorych, lecz za ekogenetycznie dobrze lub źle zarządzanych w ciągu całego naszego życia. Takie podejście jest szczególnie trafne, zważywszy na to, że dzięki postępowi w dziedzinie diagnostyki nie istnieje już czarno-białe rozróżnienie między zdrowiem i chorobą, są tylko różne odcienie szarości. Innymi słowy, wszyscy nosimy w sobie zalążek choroby, pytanie dotyczy tylko kwestii, czy ta potencjalna choroba się uaktywni, czy też pozostanie uśpiona.

Zaawansowane metody obrazowania radiologicznego, takie jak rezonans magnetyczny lub tomografia komputerowa, w połączeniu z drobiazgową analizą mikroskopową tkanek dowodzą, że im dokładniejsze stają się narzędzia diagnostyczne, tym więcej chorób możemy odkryć we wczesnym stadium. Od dłuższego czasu jesteśmy zaskoczeni, znajdując zalążki poważnych schorzeń u młodych osób. Na przykład co najmniej 45% żołnierzy, którzy zginęli podczas wojny koreańskiej, i 77% tych, którzy polegli na wojnie w Wietnamie, miało wczesne objawy chorób serca. Już u dzieci poniżej trzeciego roku życia – czasami nawet w okresie płodowym – można wykryć takie symptomy. Sytuacja kształtuje się podobnie w wypadku niemalże każdej choroby, której postanowimy przyjrzeć się dokładniej.

Na przykład szacuje się, że gdyby pobrać wycinek tarczycy i poddać najnowszym badaniom, u niemal 100% z nas wykryto by cechy mutacji przedrakowych lub komórki nowotworowe. I niezależnie od tego, jak cienkie pobieralibyśmy próbki, to zawsze można by znaleźć mniejszy guz ukryty pomiędzy kolejnymi preparatami. Tak samo przedstawia się sytuacja z rakiem prostaty. Gdyby podobnemu badaniu poddać mężczyzn między sześćdziesiątym i siedemdziesiątym rokiem życia, okazałoby się, że prawie połowa z nich ma powiększony gruczoł krokowy z powodu gruczolaka lub nowotworu złośliwego. Gdyby poddać analizie pod najnowszym mikroskopem tkankę piersi wszystkich kobiet w wieku od czterdziestu do pięćdziesięciu lat, u blisko 40% z nich znaleziono by komórki nowotworowe.

Bolesna prawda jest taka, że każdy z nas nosi geny choroby w uśpionej lub powoli rozwijającej się formie, lecz to wcale nie oznacza, że musimy pozostać biernymi ofiarami. Nie musimy, ponieważ możemy sprawować kontrolę nad tym, co spożywamy, w ten sposób znacząco wpływając na zachowanie genów odpowiedzialnych za aktywizację tych chorób. W rzeczywistości wszyscy bezustannie, z dobrym lub złym skutkiem, sami się poddajemy terapii genowej. Wdychamy dym papierosowy, pijemy napoje gazowane, trenujemy do maratonu – w każdym z tych wypadków bierzemy czynny udział w procesie regulowania własnego statusu genetycznego.

Gdy już zrozumiemy, jakie są implikacje tego, że potrafimy wpływać na ekspresję genów, i uświadomimy sobie, że choroba rozwija się na długo przed pojawieniem się jakichkolwiek symptomów, możliwość zastosowania planu terapii genowej stanie się niezwykle nęcąca.

Każda dieta prowadzi do jakiegoś celu. Niektóre mają działać odchudzająco, inne zmniejszać ryzyko chorób serca. Są też takie, których założeniem jest jakiś niejasny detoks lub oczyszczenie organizmu z odpadów procesów metabolicznych i z nagromadzenia szkodliwych toksyn pochodzących z zanieczyszczeń środowiskowych.

Plan terapii genowej prowadzi do osiągnięcia wszystkich powyższych celów, lecz jego główne założenie jest o wiele bardziej znaczące i fundamentalne. Ma on mianowicie zagwarantować, że uśpiona choroba się nie ujawni, a aktywowana znów powróci do fazy uśpienia. Plan ma oddziaływać na organizm w kompleksowy sposób, przywracając równowagę w zachodzących w nim procesach.

W wypadku wielu diet jeden efekt (np. utrata wagi) osiągany jest kosztem innych (np. przeciwdziałania nowotworom). Lecz chudnięcie nie ma szczególnego sensu, jeśli prowadzi do wielonarządowego stanu zapalnego, który może powodować kolejne problemy. Również sposób odżywiania korzystny dla układu sercowo-naczyniowego nie ma sensu, jeżeli lekceważymy zagrożenie chorobą nowotworową. Plan terapii genowej łączy te elementy w przemyślany holistyczny program zapewniający dobre samopoczucie, a jednocześnie celujący we wszystkie nieujawnione, uśpione zalążki chorób, które mogłyby się uaktywnić pod wpływem nieodpowiedniego ekogenetycznego bodźca.

Najczęstszą przyczyną śmierci w USA są choroby serca oraz nowotwory, łącznie odpowiedzialne za prawie połowę zgonów rocznie. Na drugim miejscu znajduje się cukrzyca. Do powstawania tych oraz innych chorób znacznie przyczyniają się otyłość, stany zapalne i ekspozycja na substancje toksyczne występujące w środowisku. Proces starzenia dotyczy wszystkich bez wyjątku, lecz choć jego skutków nie da się całkowicie wyeliminować, można pokierować nim tak, by zoptymalizować jakość życia.

Wymienione powyżej procesy i czynniki są zasadniczymi przeszkodami, jakie należy pokonać, by być zdrowym i zadowolonym, dlatego też stanowią one główny cel, w który wymierzony jest ekogenetyczny sposób żywienia planu terapii genowej.

Plan ten został tak opracowany, by pomóc w:

- przeciwdziałaniu nowotworom,
- przeciwdziałaniu chorobom serca,
- przeciwdziałaniu cukrzycy,
- zachowaniu odpowiedniej wagi,
- wzmocnieniu systemu odpornościowego,
- ograniczeniu efektów starzenia,
- oczyszczeniu organizmu z substancji toksycznych,
- podniesieniu poziomu energii życiowej.

Każdy, kto chciałby po prostu poprawić ogólną kondycję swojego organizmu i wprowadzić zdrowy tryb życia, może stosować się do podstawowych zasad tej diety propagujących właściwy sposób żywienia. Nie ma żadnych sztywnych reguł, nie trzeba także wdrażać skomplikowanego programu z kolejnymi krokami, etapami i fazami. Natomiast osoby niepokojące się konkretnymi problemami zdrowotnymi mogą skorzystać z bardziej szczegółowych zaleceń, działając zapobiegawczo i obniżając ryzyko wystąpienia schorzeń na długo przed tym, nim pojawią się ich pierwsze symptomy. Ci, którzy chcą powstrzymać toczące się już procesy chorobowe, powinni wdrożyć plan w sposób bardziej restrykcyjny i celowany. Na przykład u kobiet po menopauzie niedobór witaminy D może prowadzić do osteoporozy zwiększającej ryzyko złamań, zatem podniesienie dawek tej witaminy w diecie pomoże to zagrożenie znacznie ograniczyć. Jednak różnice w uwarunkowaniach genetycznych powodują, że nie każda kobieta po menopauzie jest równie podatna na osteoporozę, dlatego zwiększenie dawki witaminy D nie powinno być w ciemno polecane wszystkim.

W tej chwili niektórzy z was zapewne myślą: „A jeżeli niepokoi mnie kilka chorób naraz? Czy plan terapii genowej mi pomoże, jeśli chcę schudnąć, mam w rodzinie przypadki nowotworów i martwię się zmarszczkami na twarzy?”. Odpowiedź brzmi: Tak! O to właśnie chodzi w tym planie – o zapobieganie chorobom i leczenie ich na poziomie genów. Wspomniałem o tym, że witamina D może zmniejszać podatność na złamanie kości u kobiet w wieku pomenopauzalnym, ale oprócz tego ma ona wiele innych zalet: wzmacnia system odpornościowy, poprawia pracę mózgu i serca, chroni przed nowotworami. Zatem czytając wskazówki, zwłaszcza zawarte w rozdziałach na temat poszczególnych chorób, pamiętajcie, że wymienione składniki odżywcze przynoszą wiele różnorakich korzyści. Książka podzielona jest na rozdziały poświęcone konkretnym dolegliwościom (np. chorobom serca, nowotworom), jednak w rzeczywistości rzadko kiedy problemy medyczne są tak zupełnie jednoznaczne. Wszystkie składniki odżywcze zaproponowane w planie terapii genowej zawierają wiele substancji bioaktywnych, których wpływ jest odczuwalny w całym organizmie. Zdrowie rodzi zdrowie: podążając za radami zawartymi w tej książce, będziecie się cieszyć zdrowszym, szczęśliwszym życiem.

W rozdziale 1 nakreślam założenia nazwane planem podstawowym, czyli ogólne nutrigenetyczne zasady zdrowego żywienia dotyczące do wszystkich i wszędzie.

Omówiwszy te elementarne reguły, przechodzę do przedstawienia szczegółowych ekogenetycznych zaleceń w wypadku pięciu najbardziej palących zdrowotnych problemów naszych czasów – otyłości, chorób serca, nowotworów, cukrzycy i starzenia – każdemu poświęcając osobny rozdział.

Dalej zamieszczam plany jadłospisów oraz przepisy, które ułatwiają wprowadzenie podstawowych idei nutrigenetyki do codziennego życia.

Wiele przepisów zawartych w tej książce stanowi modyfikację tego, czego nauczyłem się od mamy, co ilustruje, od jak dawna i jak bardzo jestem zainteresowany rozwijaniem i propagowaniem ukierunkowanego, pełnowartościowego stylu żywienia.

Choć w owych czasach nie podano tego do powszechnej wiadomości, mama zawsze podejrzewała, że jej nowotwór był wynikiem przyjmowania DES podczas pierwszej ciąży. Wiele lat później, gdy byłem na studiach, mój profesor z biochemii ze współczuciem poinformował mnie, że farmakologiczny estrogen wywoływał raka już w fazie badań na zwierzętach i że wiedziano o tym od trzydziestu lat, a mimo to leku nie wycofano z użycia. Wtedy po raz pierwszy przyszło mi do głowy, że mama mogłaby żyć, gdyby tylko uwzględniano aktualne odkrycia naukowe.

Dziś wiemy o wiele więcej na temat tego, jak różne substancje wpływają na ekspresję genów, zarówno w dobry, jak i zły sposób. I tę wiedzę mam przyjemność przekazać wam w Planie terapii genowej.

Przypisy

1. P. Anand, A. B. Kunnumakara, C. Sundaram i in., Cancer Is a Preventable Disease That Requires Major Lifestyle Changes, „Pharmaceutical Research” 2008, nr 9, s. 2097–2116.

2. M. Gaynor i in., Complete Remission of Widely Metastatic Melanoma, „Cancer Strategies Journal” 2014, nr 2, s. 10–13.Rozdział 1 Plan podstawowy

Z punktu widzenia terapii genowej dieta przeciętnego Amerykanina wygląda wyjątkowo destrukcyjnie. Większość Amerykanów spożywa zdecydowanie za dużo potraw bogatych w węglowodany, tłuszcze nasycone oraz cukry proste. Około 33% kalorii zazwyczaj pochodzi z tłuszczów (11% w formie tłuszczów nasyconych), około 15% z białek i 52% z węglowodanów.

Dostarczanie organizmowi ponad połowy kalorii pod postacią węglowodanów samo w sobie jest sporym zaburzeniem proporcji, ale tak naprawdę sytuacja przedstawia się dużo gorzej, ponieważ standardowa dieta aż nazbyt często zawiera ich najgorszy rodzaj: rafinowane cukry proste, syrop glukozowo-fruktozowy, wysoko przetworzone białe pieczywo. Do najbardziej kalorycznych produktów spożywanych przez przeciętną osobę dorosłą należą słodkie przekąski, chleb, napoje gazowane, pizza, makarony i alkohol. W tym wypadku trudno mówić o zaburzeniu równowagi, gdyż jest to raczej jednokierunkowe działanie na swoją szkodę polegające na destabilizowaniu organizmu składnikami żywieniowymi, które w ogromnym stopniu przyczyniają się do powstawania najbardziej nas niepokojących zaburzeń: nowotworów, chorób serca, stanów zapalnych, otyłości i przedwczesnego starzenia się.

Plan podstawowy to moja propozycja pierwszego kroku do zmiany kierunku i odzyskania właściwej równowagi żywieniowej. Jest to szeroko zakrojony program, mający silne oparcie w badaniach naukowych, ale celowo przedstawiony w sposób prosty i praktyczny, pomagający go stosować w codziennym życiu. Przecież dieta nie powinna być czymś w rodzaju kultu. W dodatku jeśli stawia zbyt restrykcyjne wymagania – jeśli zakłada sposoby odżywiania zbyt wyszukane i ekscentryczne, za daleko odbiegające od „normalnych” wzorców żywieniowych – szybko tracimy motywację i odstępujemy od niej.

Dlatego plan podstawowy składa się z kilku głównych założeń, a one same przedstawione są wyłącznie jako wskazówki, a nie jako niepodlegające dyskusji reguły postępowania.

Prawdę mówiąc, można osiągnąć pozytywne, widoczne efekty, stosując nawet najbardziej restrykcyjne diety i przestrzegając ich tylko częściowo. Innymi słowy, nie trzeba ściśle trzymać się zaleceń danej diety, by odnieść z niej korzyści.

Rozważmy na przykład szeroko dyskutowane wnioski z trwających rok badań w Stanford w 2007, które miały na celu porównanie rezultatów czterech popularnych diet: Atkinsa, strefowej („zone diet”), Ornisha i LEARN. Wyniki opublikowane w „Journal of the American Medical Association” świadczą o tym, że dieta Atkinsa przyniosła najlepsze efekty w redukcji masy ciała: około 4,5 kg w porównaniu z 1,2–2,5 kg w wypadku pozostałych. Lecz czy rzeczywiście badano dietę Atkinsa w czystej postaci? Jeśli przyjrzymy się raportom dokładniej, okaże się, że badani w tej grupie bynajmniej nie żywili się tak, jak należało. Zgodnie z zaleceniami Atkinsa powinni byli spożywać mniej niż 20 g węglowodanów dziennie przez pierwsze dwa miesiące oraz mniej niż 50 g przez pozostały czas badań. Natomiast zgromadzone dane pokazują, że spożywali średnio 60 g w etapie wprowadzającym, około 113 g przez następne pół roku, aż do 140 g pod koniec okresu badań.

Nie oznacza to, że diety niskowęglowodanowe nie przynoszą spodziewanych rezultatów – szybsza utrata wagi na diecie Atkinsa świadczy raczej o tym, że zmniejszenie ilości węglowodanów (co się udało osobom poddanym tej diecie znacznie lepiej niż pozostałym uczestnikom programu badawczego) może być skuteczne. Rzecz jednak w tym, że nikt z badanych tak naprawdę nie wdrożył tej diety w czystej postaci. Zatem należałoby przynajmniej zakwestionować to, czy wyniki badań rzeczywiście dotyczyły planu żywienia opatrzonego nazwą „dieta Atkinsa”, „dieta strefowa”, „dieta Ornisha” lub jakakolwiek inna.

W rzeczywistości nikt nie przestrzegał ściśle zaleceń. Grupa, która stosowała dietę strefową, nigdy nie osiągnęła proporcji 40:30:30 w bilansowaniu węglowodanów, białek i tłuszczów. Najbliższy wynik uzyskała po dwóch miesiącach i było to odpowiednio 42, 24 i 35%. Później, podobnie jak pozostałe grupy, cofnęła się do początkowych proporcji. Badani z grupy LEARN nigdy nie osiągnęli docelowej ilości 55–60% węglowodanów, a osoby z grupy Ornisha nawet nie zbliżyły się do ideału spożywania mniej niż 10% tłuszczów. Podobne rozbieżności można zauważyć w wielu innych analizach, włączając w to bardzo drobiazgowe i długotrwałe badania przeprowadzone w roku 2009 na Harvardzie.

Chodzi raczej o to, by przede wszystkim najpierw zgromadzić wszelkie dostępne informacje, aby się upewnić, że dieta, której chcemy się poddać, jest tego warta. Następnie należy realistycznie określić swoje możliwości w trzymaniu się ekogenetycznych zasad żywienia tak, by osiągnąć optymalne efekty, nie zadręczając się kilkuprocentowymi różnicami tu i ówdzie czy pewnymi potknięciami w przestrzeganiu rygoru.

Aby uprościć i zdemistyfikować stosowanie zdrowszej diety, a także po to, by ułatwić wprowadzenie planu podstawowego w życie, główną i najważniejszą jego regułą uczyniłem tak zwaną zasadę jednej trzeciej.

Zalecenie 1:
ZASADA JEDNEJ TRZECIEJ

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

Przypisy

1. C. D. Gardner, A. Kiazand, S. Alhassan i in., Comparison of the Atkins, Zone, Ornish, and LEARN Diets for Change in Weight and Related Risk Factors among Overweight Premenopausal Women, „JAMA: The Journal of the American Medical Association” 2007, nr 9, s. 969.

2. F. M. Sacks, G. A. Bray, V. J. Carey i in., Comparison of Weight-Loss Diets with Different Compositions of Fat, Protein, and Carbohydrates, „New England Journal of Medicine” 2009, nr 9, s. 859–873.Podziękowania

Książka ta opisuje nowy paradygmat dotyczący naszego zdrowia i choroby: rodzimy się z pewną pulą odziedziczonych genów, ale możemy wpłynąć na swoje genetyczne przeznaczenie poprzez odpowiednią dietę i styl życia.

Mam dług wdzięczności wobec lekarzy i naukowców, którzy wywarli wpływ i wspierali moją medyczną i naukową karierę. Są wśród nich: dr Mehemt Oz, dr Jeff Milsom, dr Andrew Dannenberg, dr Joseph Nevins, dr James Darnell, dr Devra Davis, dr Connie Mariano, dr Michael Osborne, dr Sheldon Feldman, dr Anne Moore, dr Orli Ettingen, dr Robert Zieve, dr Michael Roizen i dr Alex Swistel.

Chciałbym podziękować zespołowi redakcyjnemu wydawnictwa Viking, czyli Carole Desanti, Christopherowi Russellowi i Clare Ferraro, za nieocenioną pomoc w przygotowaniu tej publikacji. Dziękuję też za twórczą pracę zespołowi marketingowemu: Carolyn Colebrun, Lindsay Prevette, Nancy Sheppard, Sarah Janet i Emmie Mohney.

Chciałbym ponadto wyrazić wdzięczność Richardowi Prudhomme’owi, Priscilli Gilman, Leslie Perkins, Williamowi Patrickowi, Emily Kessler i Jaimiemu Lazare’owi, których uwagi i wskazówki redakcyjne miały ogromny wpływ na kształt tej książki.

Szczególnie wdzięczny jestem mojej agentce, Lynn Nesbit, za pomoc i wiarę w to przedsięwzięcie.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: