Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Poławiacze pereł - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
21 września 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Poławiacze pereł - ebook

Niezwykła historia „Doktor Janosikowej” i Jurka Koniecznego

On – były milicjant i alkoholik. Ona - lekarka, którą kilka lat temu, gdy wygrała wytoczony jej proces karny za wypisywanie bezdomnym bezpłatnych recept, media nazwały „Doktor Janosikową”. Połączyła ich miłość od pierwszego wejrzenia, która dała im nie tylko nadzieję na wielką zmianę, ale też gotowość, by tą miłością dzielić się z innymi. Boża Opatrzność zaprowadziła ich na krakowski Dworzec Główny, do kanałów i na klatki schodowe, gdzie żyli ci, którym świat nie dał drugiej szansy. Zaczęli od rozdawania bezdomnym kanapek i herbaty. Wiedzieli, że to niewiele. Całe swoje życie poświęcili pomocy najbiedniejszym, uważając, że trzeba dostrzegać w nich „ludzkie perły”, które mądra pomoc wydobywa na powierzchnię.

Poławiacze pereł to przejmujące świadectwa ludzi, którzy rzucili odważne wyzwanie rozpaczy i bezdomności, opowieść o życiu na ulicy, walce z nędzą i o absolutnym zaufaniu Bogu. Ta książka udowadnia, że miłość pokona największą biedę i niesprawiedliwość. 

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65349-17-0
Rozmiar pliku: 980 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Słowo wstępne

Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat.

(Talmud Babiloński, Sanhedryn 37a)

Dla duszpasterza, który od wielu lat zaangażowany jest w pomaganie ludziom, kiedy zmieniają swoje życie, książka Jurka Koniecznego jest jedną z tych, których nie da się odłożyć na półkę po jednorazowym przeczytaniu. Ta publikacja uzależnia – w swoim pięknie i mocy, niosąc ze sobą potężną inspirację. Chce się do niej wracać i czerpać z niej całymi garściami.

Niezwykłą przyjemność sprawia mi przebywanie z ludźmi mającymi wizję i żyjącymi nią na co dzień. Spędzanie z nimi czasu i słuchanie ich to przeżywanie przyszłości w teraźniejszości. Wielokrotnie miałem możliwość przebywać wśród pereł zebranych z ulic Krakowa przez Jurka i jego współpracowników. To fascynujące, kiedy z miesiąca na miesiąc mogłem obserwować walkę o życie tak cennych ludzi oraz niezwykłe cuda – kiedy sami bezdomni stawali się poławiaczami pereł. Wizjonerzy nie znają słowa „niemożliwe”, przekraczają raz za razem wszelkie ograniczenia, jakie spotykają na drodze. Historia Jurka i tych, z którymi się zetknął na swojej drodze, to niezwykłe opowieści, dziejące się tuż obok, na ulicach naszego miasta, czego może do tej pory nie byliśmy świadomi. To niezwykłe brzemię sprawia, że w napotkanym bezdomnym widzą „perłę” – człowieka z jego wartością i godnością. Inni po prostu przechodzą obok, nie dostrzegłszy nic szczególnego w brudnych, zniszczonych i śmierdzących ubraniach. Co może pozbawić nas tej ślepoty?

Król Dawid, zwracając się do Boga, nazywa Go Ojcem sierot oraz sędzią wdów (Ps 68,6) . Czytając Biblię, wielokrotnie napotykamy zapewnienia o Bożej szczególnej trosce o potrzebujących i odrzuconych, z wezwaniem do aktywnego włączenia się w zaspokajanie ich potrzeb (zob. Pwt 10,17–19; Prz 14,31; 19,17; 29,7). Nie dziwi więc, że jeden z autorów Nowego Testamentu, Jakub, brat Pana Jezusa, napisał: „Szczera i nieskazitelna wobec Boga i Ojca pobożność – to troska o sieroty i wdowy w ich niedoli, niewinność i wolność od świata” (Jk 1,27). Zobaczmy, że Jakub nie określa pobożności na podstawie ilości czasu spędzonego na modlitwie, liczby przeczytanych rozdziałów Pisma Świętego czy uczęszczania na kościelne nabożeństwa. Ma ona wymiar praktyczny, polegający na podejmowaniu inicjatywy w zaspokajaniu potrzeb innych i nie uleganiu pokusie skupiania się tylko na sobie i swoich potrzebach.

W Księdze Psalmów znajdujemy niezwykłą modlitwę, którą król Dawid zanosi za swojego syna Salomona, by stał się dobrym władcą. Tak naprawdę tekst ten to niezwykły manifest określający zadania osoby posiadającej władzę nad życiem innych ludzi – wskazujący na jego szczególną odpowiedzialność. Psalm 72, bo o nim jest tutaj mowa, wyraża między innymi: „Bo będzie ratował biednego, który woła o pomoc, i ubogiego, który znajdzie się w potrzebie, okaże litość słabym i bezradnym i wybawi dusze ludzi pognębionych. Przed przemocą i gwałtem ochroni ich życie, a ich krew będzie cenna w jego oczach” (Ps 72,12–14). Osoba, która znajduje się na pozycji dającej jej wpływ i autorytet, ponosi szczególną odpowiedzialność za osoby, które z różnych przyczyn znalazły się na marginesie życia – bezradne, potrzebujące i pognębione. W chrześcijańskim rozumieniu wszelka władza oraz autorytet pochodzą od Boga, ponieważ On potrzebuje ludzi, którzy będą wprowadzać sprawiedliwość, dbać o godność i wartość każdego człowieka. Ten obraz uzupełniają rady udzielane młodemu królowi Lemuelowi przez matkę, zachęcającą go: „Otwórz usta swe na niemych, w obronie wszystkich opuszczonych! Otwórz usta swe, bądź obrońcą potrzebującego i ubogiego” (Prz 31,8–9). Jeśli mam głos, jestem wezwany do tego, aby stawać się głosem tych, którzy go nie mają.

Moją modlitwą jest to, aby każda osoba, która przeczyta tę książkę, zdecydowała się stać takim świadomym głosem.

Pastor Wojtek Włoch,

Przewodniczący Kolegium Pastorów

Kościoła Bożego w Polsce

Wszystkie cytaty biblijne w tekście zgodnie z przekładem Biblii Poznańskiej, wyd. I, Poznań 2003 (przyp. red.).Dlaczego piszę?

Prawie dwadzieścia lat temu, gdy po dramatycznych przygodach życiowych spotkałem Boga takiego, jakiego nigdy wcześniej nie znałem, jednym z moich pierwszych marzeń było napisanie o Nim i dla Niego książki. Przede wszystkim chciałem Mu się odwdzięczyć – a nie przypuszczałem, bym potrafił zrobić dla Niego coś więcej. Miałem już swoje lata, a po przeżyciach ostatnich kilkunastu lat nadawałem się tylko do tego, by usiąść w kościele cichutko, w ostatniej ławce, i słuchać grzecznie tych, którzy głoszą Boże Słowo.

Zawsze bardzo ceniłem książki oraz słowo pisane, dlatego ta forma podziękowania wydawała mi się najbardziej odpowiednia. Pomyślałem: „Nie umiem śpiewać ani nie potrafię grać na żadnym instrumencie – spróbuję więc pisać dla Boga najpiękniej, jak tylko potrafię”.

Szybko zdałem sobie sprawę, że aby o kimś opowiadać, trzeba najpierw tę osobę poznać osobiście, a nie kojarzyć jedynie ze słyszenia. Zrozumiałem, że jeżeli sam nie przeżyję tego, o czym chciałbym napisać, będzie to jedynie kolejne w moim życiu, asekuranckie wymądrzanie się i chowanie za plecami innych, którzy przeżyli z Bogiem prawdziwą przygodę. Odłożyłem więc moje plany na później, mając nadzieję, że jeszcze kiedyś zdążę je zrealizować – i zdecydowałem nieco odważniej wejść w moje nowe, darowane przez Boga, życie.

Czy nadszedł już ten właściwy czas? Mam nadzieję, że tak. Wiele osób zachęca mnie, bym opisał swoje dotychczasowe przeżycia, ja z kolei pragnę odświeżyć i wzmocnić w moim sercu wdzięczność dla Boga. A ponieważ o wiele wyraźniej niż dwadzieścia lat temu widzę, ile jest jeszcze do zrobienia w Jego Królestwie, pragnę zachęcić czytelników do podjęcia pracy, jaką też i ja sam, z Jego łaski, w Jego Kościele wykonuję.

Każda para rąk i nóg, każde usta, a przede wszystkim każde serce może z Bogiem i dla Boga dokonać naprawdę wielkich rzeczy. Nikt nie jest ani za stary, ani za młody, żadna Boża społeczność nie jest ani za mała, ani za biedna, by zacząć przemieniać świat wokół siebie.

Część tej książki stanowi moja praca dyplomowa, którą napisałem na zakończenie Krakowskiego Seminarium Biblijnego , prawie dekadę wcześniej. Postanowiłem włączyć jej fragmenty do tego wydania, ponieważ ciągle – mimo upływu lat – stanowią one spójną, duchową jedność. Sam jestem prawdziwie zdumiony, że nic z tego, w co wówczas wierzyłem, w czym pokładałem nadzieję i czego się kurczowo trzymałem, nie tylko nie uległo dezaktualizacji czy przedawnieniu, ale ciągle jest świeże i żywe, godne uwagi oraz polecenia innym.

Wspomniana praca dyplomowa oprócz pewnej (mam wrażenie, że cennej) dawki ludzkiej mądrości i doświadczenia zawiera – jak na biblijną szkołę przystało – wiele cytatów ze Słowa Bożego, które bez wątpienia czynią tekst ciągle aktualnym. Pamiętam dobrze, że właśnie te wersety nie pozwalały mi wówczas poddać się czy zrezygnować, mimo częstego poczucia niezrozumienia i samotności w służbie.

Pamiętam również, jak ważnymi dla mnie odkryciami i zasadami służby było to, co opisałem wówczas w następujących trzech rozdziałach pracy: Czego bezdomni oczekują od Kościoła, Czego Bóg oczekuje od Kościoła oraz Czego oczekują liderzy. To dlatego postanowiłem zamieścić w Poławiaczach pereł obszerne fragmenty tych rozdziałów, a także innych publikacji, na które wówczas się powoływałem. Szczególnie przydatne mogą się okazać dla osób, które rozpoczynają służbę wśród bezdomnych, zakładają dla nich ośrodki i szukają dobrych, Bożych sposobów, by zmienić życie tych ludzi z przeklętego w błogosławione.

Piszę tę książkę z modlitwą, by przyniosła ona Bożą rzeczywistość do waszego życia, do waszych domów i społeczności. By była zachętą dla wielu – i najlepszym, na jaki mnie stać, wyrazem mojej dla Niego wdzięczności.

Tak mi dopomóż Bóg!

Słusznie zwrócono mi uwagę, że czytelnicy będą domagali się w miarę precyzyjnego określenia, czym dla mnie jako autora jest Kościół i co mam konkretnie na myśli, kiedy o nim piszę. Zgodnie ze znaczeniem swojej nazwy Kościół (Ekklesia, Eklezja) jest zgromadzeniem, zwołaniem. Powszechnie rozumiemy go jako zgromadzenie narodzonych na nowo, wolnych i wybranych obywateli Królestwa Niebieskiego. Sama nazwa jest używana także do opisania lokalnych wspólnot oraz określonych chrześcijańskich wyznań. Jednak przede wszystkim Kościół jest tutaj, na Ziemi, żywym, duchowym Ciałem Jezusa Chrystusa. On sam jest jego Głową, a my, wierzący przez Niego wezwani i powołani, członkami tego Ciała. Wszystko, co się wiąże z tą nazwą, musi być poddane Chrystusowi i Jego Słowu, gdyż inaczej nie jest Kościołem i za taki uważane być nie może. Kościół stanowią ci, których Panem i Zbawicielem jest Jezus Chrystus, posłuszni Jego woli i spełniający ją zgodnie z powołaniem, jakie od Niego otrzymali. Dla zaistnienia i skutecznego, pełnego mocy funkcjonowania Kościoła Bóg zesłał Ducha Świętego, bez którego pozostałby on jedynie martwym tworem ludzkich starań i wysiłków.

Krakowskie Seminarium Biblijne (KSB) jest istniejącą od 1993 r. szkołą biblijną o charakterze zielonoświątkowym. Więcej informacji: http://www.seminarium.kz.pl/.Na początku był smutek

Przytulił się do brudnego kaloryfera niczym do ukochanej osoby. Cały drży, a po policzku, tworząc na skórze jakby nieco jaśniejszą ścieżkę, spływa mu łza.

Zimny i mglisty, wczesny listopadowy poranek. Wreszcie jesteśmy w Krakowie! Już prawie w domu, jeszcze tylko szybko przejść przez dworzec, złapać „dziesiątkę”, przejechać kilkanaście przystanków – i wreszcie wymarzone, własne, ciepłe i wygodne łóżko!

Kiedy śpiesznym krokiem zmierzamy w stronę naszego domowego ciepełka, w ponurym przejściu podziemnym, oświetlonym zimnym światłem jarzeniówek, mój wzrok przykuwa szara postać mężczyzny przytulonego do obskurnego, niegdyś chyba pomalowanego na żółto grzejnika. Przytulił się do brudnego kaloryfera niczym do ukochanej osoby. Cały drży, a po policzku, tworząc na skórze jakby nieco jaśniejszą ścieżkę, spływa mu łza. Może coś wpadło mu do oka, może tak dygocze z przepicia, a może...

Ten smutny obraz towarzyszy mi przez całą drogę do domu. Długo nie mogę przestać o nim myśleć.

Właśnie z moją żoną Ilonką wróciliśmy z kolejnego szkolenia w Ośrodku „Nowej Nadziei” w Janowicach Wielkich koło Jeleniej Góry, gdzie w ramach programu „Izajasz 61” uczyliśmy się, jak – według Bożego Słowa i według Bożego Serca – pomagać osobom uzależnionym i ich rodzinom.

Na tych cennych dla nas szkoleniach dowiedzieliśmy się dużo więcej niż tylko o terapeutycznych teoriach. Usłyszeliśmy opowieści o niezwykłych przeżyciach ludzi, którzy od wielu już lat pomagają uzależnionym, a także poznaliśmy świadectwa tych, którzy tę piękną i skuteczną pomoc otrzymali.

Dzisiaj wiem, że ani tej głębokiej i bogatej wiedzy, ani tych wspaniałych świadectw nigdy nie ­zdołalibyśmy przełożyć na praktyczne działanie (i być może nie miałyby one żadnego wpływu na nasze życie), gdyby nie smutny, brudnoszarożółty obraz z krakowskiego dworca PKP, który do dziś pozostaje w mojej pamięci.

Zawsze po kolejnych szkoleniach opowiadaliśmy na grupie domowej u brata Jacka o tym, czego nowego się nauczyliśmy i co ciekawego usłyszeliśmy w Janowicach. Jednak teraz, po tym, co zobaczyliśmy o świcie w przejściu podziemnym, mówiliśmy tylko o jednym. O bezdomnych na krakowskim dworcu PKP.

Co możemy dla nich zrobić?

Jak im pomóc?

I czy w ogóle jesteśmy w stanie im pomóc?

Nie da się ukryć, że wszyscy baliśmy się tych ludzi, trudnych spotkań z nimi i sytuacji, z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć. Razem z żoną jako bardzo młodzi stażem chrześcijanie patrzyliśmy z ufnością na naszych starszych w wierze braci i siostry. Liczyliśmy na to, że oni z pewnością będą wiedzieli, co należy zrobić, jak się zachować... Że z nimi będziemy bezpieczni.

Oni z kolei tak po cichu liczyli, że my – dobrze przecież wyszkoleni, przez nie byle jakich fachowców – w razie czego pomożemy i sobie, i im. Dzięki Bogu, że nasze przygotowania zaczęliśmy od modlitwy, a nie od ustalania taktyki i strategii działań, i że to nikt inny, tylko On sam, tak wyraźnie i zachęcająco powiedział nam: „Ruszajcie!”.

------------------------------------------------------------------------

Nie da się ukryć, że wszyscy baliśmy się tych ludzi, trudnych spotkań z nimi i sytuacji, z jakimi przyjdzie się nam zmierzyć.

------------------------------------------------------------------------

W ten oto sposób, posłuszni Bogu, ufnie przyglądający się sobie nawzajem, wyruszyliśmy na naszą pierwszą wyprawę w poszukiwaniu drogocennych pereł rozsypanych na ulicach Krakowa.Czy to potrzebne?

Człowieku! Gdybyś wiedział, jak to miejsce wyglądało, zanim stało się tym, czym jest dzisiaj, miałbyś zupełnie inną minę.

Poważnie zastanawiałem się nad tym, czy – skoro chcę pisać o Bożym spojrzeniu na bezdomność – potrzebne jest tutaj moje osobiste świadectwo. Czy wniesie ono coś istotnego do tematu? Przecież ja nigdy nie byłem bezdomny.

Wspominałem jednak wcześniej, że mam szczególne powody do wdzięczności Bogu za to, co dla mnie uczynił. Postanowiłem więc opowiedzieć na Jego chwałę o tym, jak to się stało, że dziś należę do Jego Kościoła i jestem uczniem Jezusa Chrystusa dokładającym wszelkich starań, aby i innych czynić Jego uczniami.

Pamiętam świadectwo jednego z pastorów, któremu udało się nabyć dla swojej rodziny starą, walącą się wiejską chatę. Opowiadał, jak z ogromnym trudem wyremontował ją i doprowadził do użytku. Musiał naprawić i wymienić niemal wszystko – drzwi wypadały z zawiasów, okna się nie zamykały, podłogi zapadały... Gdy wreszcie wprowadzili się do niej razem z żoną i dziećmi, przyjechała w odwiedziny rodzina z Warszawy. Wspomniany pastor z dumą oprowadzał gości po nowym domu, oczekując z ich strony zachwytu, jaki sam miał w sercu. Mina szwagra jednak wyraźnie zdradzała, że lepiej od tej chaty urządzony jest nawet jego garaż w Warszawie. Pastor pomyślał wtedy: „Człowieku! Gdybyś wiedział, jak to miejsce wyglądało, zanim stało się tym, czym jest dzisiaj, miałbyś zupełnie inną minę. Wówczas potrafiłbyś docenić to, co widzisz teraz”.

------------------------------------------------------------------------

Chcę zawsze pamiętać o słowach Pana Jezusa: „Tak i wy, kiedy wykonacie wszystko, co wam polecono, mówcie: Jesteśmy nieużytecznymi sługami, zrobiliśmy co trzeba było zrobić” (Łk 17,10).

------------------------------------------------------------------------

Oto dlaczego zawsze zachęcam moich bezdomnych przyjaciół do składania świadectw – bez unikania opowieści o tym, jak wyglądało ich życie wcześniej (mimo że nie są to często miłe historyjki dla grzecznych dzieci). Z tego samego powodu opowiem – co prawda ze wstydem – o moim starym życiu. Nie chodzi mi o to, by ktokolwiek zachwycał się, widząc mnie teraz lub słuchając o służbie, którą pełnię. Chcę zawsze pamiętać o słowach Pana Jezusa: „Tak i wy, kiedy wykonacie wszystko, co wam polecono, mówcie: Jesteśmy nieużytecznymi sługami, zrobiliśmy co trzeba było zrobić” (Łk 17,10).

Pozwólcie więc, że cofnę się we wspomnieniach o prawie dwadzieścia lat. Aż trudno uwierzyć, że był czas, gdy w ogóle Boga nie znałem, a mimo to żyłem (i nawet jako tako mi się wiodło). Mnie samemu trudno w to uwierzyć, ale najwyraźniej Jego cudowna, niewyobrażalna łaska towarzyszyła mi od dawna, chociaż ja w swojej głupocie, ślepocie i bezbożności absolutnie nie zdawałem sobie z tego sprawy.

Modlę się, by moje świadectwo było zachętą dla wielu zawstydzonych ogromem swojej grzeszności, kulących się gdzieś w kącie, nie wierzących, że Bóg nie tylko im przebaczył, ale też pragnie, by zaangażowali się w Jego imieniu w służbę ratowania innych. Choć czują się niegodni, Bóg czyni ich godnymi. Choć czują się słabi, On czyni ich mocarzami. Choć myślą, że kompletnie się do tego nie nadają, On sam zapragnął ich posłać na poszukiwanie drogocennych w Jego oczach skarbów.Podziękowania

Zwyczajowo w tym miejscu autorzy dziękują wszystkim osobom, które w jakikolwiek sposób przyczyniły się do powstania książki. W przypadku tej publikacji mam jednak świadomość, że samo jej powstanie byłoby absolutnie niemożliwe, gdyby ktoś nie podał mi ręki, kiedy byłem na dnie. Gdyby ktoś nie pomógł mi poznać żywego Boga i nie nauczył, jak żyć nowym życiem w wolności od alkoholu – życiem dla innych, a nie tylko dla siebie.

Na to więc, by mogła powstać ta książka, złożyły się miłość, zaangażowanie i posłuszeństwo Bogu, a także upór i praca wielu, wielu osób. Niech Wam Bóg nieustannie błogosławi!

Szczególnie pragnę podziękować mojemu bratu Bogdanowi, jego żonie Grażynce i ich przyjaciołom z ówczesnej Wspólnoty Charisma. To od Was wszystko się zaczęło!

Dziękuję pastorowi Wiesławowi Didoszakowi oraz siostrom i braciom ze wspólnoty Betlejem – zwłaszcza Eli Uhl, Marianowi Radwanowi, Andrzejowi Parze, Jackowi Oleksykowi oraz Markowi, Małgosi i Mietkowi Dziurdziom. Chcę też wyrazić moją szczególną wdzięczność i szacunek dla brata Józefa Kajfosza, który był, jest i zawsze pozostanie dla mnie wielkim chrześcijańskim i pisarskim autorytetem.

Trudno w jednym zdaniu podziękować Misji „Nowa Nadzieja”, której tyle zawdzięczam – pastorowi Markowi Tomczyńskiemu, Ani Kułakowskiej, Darkowi Suszkowi, braciom i siostrom z Ustronia, Łodzi, Janowic... Niech Bóg nadal pomnaża owoce Waszej pracy. To Wy jesteście prawdziwymi poławiaczami pereł!

Dziękuję pastorowi Wojtkowi Włochowi, który jako pierwszy podał mi rękę, gdy uczyłem się „chodzić po wodzie”, wymyślił tytuł tej książki i wytrwale inspirował do napisania jej.

Mimo pracy i pomocy tak wielu pozostałbym całkiem bezradny, gdyby Bóg nie przysłał mi swoich wspaniałych posłańców – Dominiki Janiszewskiej, Marty Mulawy i Piotra Stankiewicza, którzy postanowili, że skoro Bóg widzi bezdomnych jako piękne perły, to zasługują oni na naprawdę piękną książkę i mimo mojej nieporadności dołożyli wielkich starań, by taka właśnie ona była.

Wreszcie dziękuję mojej żonie Ilonce i dzieciom, które nigdy nie zwątpiły w to, że tata kiedyś się odnajdzie. I w ogóle dziękuję wszystkim naszym dzieciom! Dziś już sam nie wiem, czy to myśmy was odnaleźli, czy może wy – nas?

Najwyraźniej to dobry Bóg sprawił, że się nawzajem odnaleźliśmy. On widział, żeśmy się pogubili, że jesteśmy sobie potrzebni i że razem będzie nam łatwiej odnaleźć drogę do Domu Ojca. A Jemu przecież na tym zależy najbardziej.

Jurek Konieczny
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: