Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Przysmaki na psie smaki - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
13 maja 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Przysmaki na psie smaki - ebook

Jeśli sięgniecie po tę książkę, to prawdopodobnie macie psiego przyjaciela. Kochacie go i chcielibyście, aby był zdrowy i zadowolony z życia. Przed Wami książka kucharska dla psów. Znajdziecie w niej psie przepisy na przekąski, dania główne, przysmaki świąteczne, wartościowe porady oraz mnóstwo pięknych zdjęć.

Kategoria: Kuchnia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7686-402-0
Rozmiar pliku: 8,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

O książce

Już od jakiegoś czasu moi bliscy namawiali mnie do napisania i sfotografowania książki kucharskiej, zawierającej przepisy dla psów. Psie przepisy, które od czasu do czasu zamieszczałam na naszym domowo-kulinarnym blogu, budziły spore zainteresowanie wśród czytelników. W mailach i komentarzach pojawiały się pytania o kolejne pomysły na psie przysmaki i nie tylko. Książka wydawała się naturalną koleją rzeczy.

Ja miałam jednak sporo wątpliwości. Doskonale pamiętałam reakcje ludzi, gdy słyszeli, że dla mojej prawie labradorki Mai piekę chrupkie ciasteczka z łososiem.

– Takie rzeczy dajesz psu do jedzenia? – pytali z niedowierzaniem.

Tak jednak było ponad 10 lat temu. Dziś nasza Maja jest już starszą panią, na spacerach towarzyszy jej rozbrykana Buba, a ja mam wrażenie, że w kwestii żywienia psów wiele się zmieniło. Coraz częściej słyszę w kolejce do mięsnego, że ktoś sobie życzy kawałek pięknej wołowiny, ale nie za duży, bo to dla Felka. Z koleżankami wymieniamy się przepisami na domowe psie przysmaki, a moja sąsiadka wtyka mi do ręki świeżo upieczone ciacho z wątróbki, mówiąc, że to dla Majeczki, i pytając o jej zdrowie. Na święta obie nasze sunie dostają paczuszkę ulubionych przysmaków. Maja coś z ukochaną wątróbką, a Buba koniecznie z wędzoną rybą. I choć zdaję sobie sprawę z tego, że to całe kulinarne rozpieszczanie naszych dziewczyn to takie nasze małe dziwactwo, cieszy mnie, gdy widzę, że coraz więcej ludzi zaczyna świadomie myśleć o tym, czym i jak karmić swoje psiaki.

Zmienia się nasze podejście do kwestii żywienia psa i do samego psa też. Nareszcie przestajemy być hipokrytami, mówiąc: „Pies to najlepszy przyjaciel człowieka”. Przecież jeszcze nie tak dawno temu większość psów karmiona była tak, jak nie nakarmilibyśmy nawet największego wroga. Zaczynamy traktować tego najlepszego przyjaciela, jak przystało. Uczymy się rozumieć jego potrzeby i w miarę możliwości staramy się je zaspokajać. Potrzebę kochania, potrzebę ruchu i zabawy oraz potrzebę zdrowego odżywiania. Nasz wierny druh przestaje odgrywać rolę domowego kubła na odpady. Coraz rzadziej słyszę, że ktoś daje swojemu psu do jedzenia wiadro starego chleba skąpo polanego resztkami z obiadu. Coraz rzadziej pojawiają się też wymówki, że na lepszy posiłek dla psa nas nie stać lub że nie mamy czasu. Pies jest naszym podopiecznym, co oznacza, że odpowiadamy za jego zdrowie i komfort życia. Posiadanie psa nie jest też przymusowe. Nikt nie ma obowiązku mieć psa i się nim zajmować. Jeśli nie mamy czasu lub środków, by odpowiednio o niego dbać, być może nie powinniśmy skazywać go na zaniedbanie pod naszym dachem. Na całe szczęście na tym polu również przestajemy być hipokrytami, bo przecież mówi się, że pies to członek rodziny. Na gotowanie dla naszych bliskich staramy się znaleźć czas i raczej nie oszczędzamy na ich zdrowiu. Zresztą nie trzeba od razu do psiej miski wrzucać trufli i kawioru. Wystarczy dobrej jakości mięso, ryż i trochę warzyw, by psie brzuchy były nie tylko syte, ale też zdrowe.

Tak, wiele się zmienia i mam wrażenie, że książka ta jest jedynie wypadkową tych zmian. Jeśli po nią sięgnęliście, to wierzę, że Wasze psiaki rzeczywiście są Waszymi najlepszymi przyjaciółmi i członkami Waszej rodziny. Nie trzeba Was więc przekonywać, jak ważna dla ich zdrowia jest odpowiednio zbilansowana dieta. Mam nadzieję, że na kolejnych stronach znajdziecie wiele ciekawych pomysłów, które zainspirują Was do tworzenia własnych pozycji w psiej karcie dań. Niektóre z nich mogą wydać się skomplikowane, ale zapewniam, że prostota ich wykonania miło zaskoczy wszystkich, niezależnie od stopnia zaawansowania kulinarnego. Zresztą, nawet jeśli coś nie zawsze wyjdzie tak jak na zdjęciu… No, cóż. Prawda jest taka, że dla naszych psich przyjaciół wygląd potrawy nie ma absolutnie żadnego znaczenia. W przeciwieństwie do nas – marudnych ludzi, psy są wdzięczne za każdy posiłek i przysmak, który im przygotujemy.

Jest jednak jeden szkopuł. Jeśli zdecydujecie się gotować i piec dla Waszych przyjaciół, będziecie się musieli zaopatrzyć w gumową podkładkę pod miskę. Inaczej wylizywana miska będzie jeździć po całej podłodze.

P. S. Wszystkie przepisy i pomysły zamieszczone w tej książce zostały przetestowane na zwierzętach. A konkretnie na dwóch żarłocznych labradorkach. Maja i Buba polecają.O nas

Ja, ty i 2 psy to blog zwyczajnie domowy. Jest tu trochę codziennie, trochę psio i bardzo smakowicie. Zapraszam Was serdecznie do odwiedzenia w Internecie naszej wesołej bandy. U nas każdy znajdzie dla siebie przytulne miejsce do relaksu i ciepłą, domową atmosferę. Każdy na dwóch i na czterech łapach.

Ja i ty to Zuzia i Darek. Wspólnie prowadzą studio architektury wnętrz, choć to głównie domena Darka. Zuzia od dłuższego już czasu spełnia się jako pisarka. Pisze i fotografuje bloga o życiu codziennym 2+2, czyli Ja, ty i 2 psy. Oboje kochają psy, a o swoich suczkach mówią „nasze dziewczyny”. Nie dzielą domowników na lepszych i gorszych. Wakacje planują z dziewczynami, a na święta pakują domowe przysmaki do skarpet zawieszonych na wysokości psiego nosa. Zuzia próbuje wychowywać te dwa roztrzepane labradory na porządne psy towarzyszące, a Darek pozwala, żeby to one wychowywały jego. Ostatnio Buba nauczyła Darka dawania jej smaczków, gdy tylko da mu buzi w policzek. Od tej pory Darek jest najbardziej wycałowanym człowiekiem pod słońcem, a Buba chodzi najedzona i szczęśliwa. Tylko Zuzia załamuje ręce i nie nadąża z pieczeniem przysmaków.

2 psy to Maja i Buba. Maja, zwana również Lady Majcią, jest spokojną i zdystansowaną do świata suczką. Ma 14 lat i (po kilku większych i mniejszych problemach zdrowotnych) właśnie przeżywa swoją drugą młodość. Korzystając z faktu, że nikt nie będzie przecież miał starszemu psu za złe, bywa ostentacyjnie wyniosła. Buba, zwana Bubolem, ma 4 lata, ale jest dorosła tylko w teorii. Rozpieszczana od samego początku i chroniona autorytetem Mai wyrosła na wiecznego dzieciaka. Wykorzystuje każdy, nawet najmniejszy moment nieuwagi, żeby dać małego dyla w krzaczki i coś zbroić. Dzięki staraniom Zuzi zawsze wraca na wołanie. Za którymś razem. Obie dziewczyny mieszkają z Zuzią i Darkiem w małym mieszkanku na warszawskiej Pradze, zażywają codziennych kąpieli w pobliskim jeziorku (również zimą – kto ma labradora, ten zrozumie) i prawdopodobnie mają więcej psich kumpli niż Zuzia i Darek swoich znajomych.O psiej kuchni słów kilka

Drodzy Czytelnicy,

jeśli sięgnęliście po tę książkę lub została Wam ona podarowana w prezencie, to prawdopodobnie macie psiego przyjaciela. Kochacie go i chcielibyście, aby był zdrowy i zadowolony z życia. Podejrzewam, że sami też staracie się zwracać uwagę na to, co jecie Wy i Wasi domownicy. Powodem nie musi być konkretna dieta, ale choćby zwykła chęć cieszenia się zdrowiem i dobrą formą przez całe życie. A skoro we wstępie do książki ustaliliśmy już, że pies to pełnoprawny członek rodziny, najwyższa pora przyjrzeć się temu, co ląduje w jego misce.

Rozmawiając z właścicielami psiaków mieszkających zarówno w mieście, jak i poza nim, doszłam do wniosku, że to, w jaki sposób żywimy naszych podopiecznych, można podzielić na 3 główne grupy.

Najczęściej do psiej michy trafia gotowa karma kupowana w puszkach lub pakowana w kolorowe worki, przedstawiające zadowolone psiaki. Karma instant stała się w ostatnich czasach bardzo popularna za sprawą reklam sugerujących, że jest to najzdrowsza forma żywienia – jedyny sposób na utrzymanie naszego psiaka w dobrym zdrowiu i uniknięcie wielu kłopotów związanych ze złym odżywianiem. Mało tego, w wielu klinikach weterynaryjnych promuje się taki sposób żywienia poprzez darmowe próbki i broszurki. Prawda jest jednak taka, że mało który szanujący się lekarz weterynarii poleci nam sklepową karmę jako najlepszy rodzaj pożywienia dla psa. Wszystko zależy jednak od sposobu, w jaki go o to zapytamy. Jeśli zapytamy o najlepszą karmę na rynku, z pewnością dostaniemy całą listę producentów, z których każdy oferuje cudowne właściwości swojego produktu. To na sierść, to na odchudzanie, a tamto na uczulenie. Jeśli jednak zapytamy, czy karmiąc psa jedzeniem przygotowywanym w domu, jesteśmy w stanie zapewnić naszemu psu wszystkie potrzebne mu do zdrowia składniki odżywcze, odpowiedź będzie brzmiała: tak!

Nie chciałabym w tej książce wystąpić w roli żywieniowego tyrana i upierać się, że tylko proponowany przeze mnie sposób żywienia jest słuszny. To, jak i czym karmimy naszych przyjaciół, musi pozostawać w zgodzie z naszymi możliwościami oraz z potrzebami psa. Karmienie suchą karmą lub konserwami nie jest najgorszym wyjściem. Wprost przeciwnie, ma wiele zalet. Na pewno pozwala nam zaoszczędzić wiele czasu potrzebnego na przygotowanie psiego posiłku w domu. Nabranie kubełka suchej karmy i wsypanie go do miski zajmuje kilka sekund. Podobnie otwarcie puszki. Biorąc pod uwagę fakt, że wiele sklepów internetowych oferuje dostarczenie nawet najcięższego worka karmy wprost pod nasze drzwi, oszczędność czasu jest spora. W japońskich sklepach zoologicznych możemy już znaleźć uroczo wyglądające, kolorowe dystrybutory suchej karmy. Wystarczy raz na miesiąc wsypać zapas chrupek do pojemnika, a dystrybutor o określonej godzinie sam sypnie do miski określoną ilość karmy. Karmienie psiaków powoli staje się bezobsługowe. Dodatkową zaletą gotowych karm jest wygoda w ich użyciu. Kolorowe tabelki na odwrocie opakowania sugerują, że w gotowej karmie jest wszystko, czego potrzebuje nasz pies, więc sypiąc suche groszki do michy, nie musimy się zastanawiać, czy odpowiednio skomponowaliśmy psi posiłek. Pytanie tylko, czy te zalety gotowych karm mają służyć zdrowiu psa, czy naszej wygodzie.

Paradoksalnie ogromnym minusem gotowych karm jest właśnie wygoda ich użycia. Podając naszemu przyjacielowi dokładnie taki sam posiłek każdego dnia przez całe życie, pozbawiamy go jednocześnie korzyści płynących ze zróżnicowanej diety. Możliwe, że do jego brzucha trafia zdecydowana większość potrzebnych mu składników odżywczych, ale nawet najdroższe karmy nie oferują takiego zestawu składników, który odpowiadałby w 100% naszemu psu. Przecież każdy pies jest inny i ma indywidualne potrzeby. Wystarczy nieodpowiednia ilość jakiegoś składnika w karmie, którą stosujemy dzień w dzień, i już po kilku dniach będziemy mieli do czynienia z niedoborem. W tej sytuacji pobiegniemy do sklepu zoologicznego i kupimy bardzo drogie suplementy. A wystarczyłoby przygotowywać odpowiednio zróżnicowane posiłki. I tak na przykład często zdarza się, że psy karmione gotowymi karmami, zwłaszcza tymi z niższej półki, mają nieładną, matową sierść. Sytuacja może się nasilać w okresie linienia. Powodów takiego stanu rzeczy może być oczywiście wiele, ale najczęściej ich źródło tkwi w nieodpowiednim odżywianiu. Pokarm psa może być na przykład zbyt ubogi w biotynę. Niedobory tego tajemniczo brzmiącego związku można łatwo uzupełnić, wprowadzając do psiej diety gotowane jajko.

Często słyszę, że jakiś pies jest karmiony przez całe życie suchą karmą i nic mu nie jest. Wiem, że niedowiarków nie przekonam, ale pytam wtedy zawsze, czy dzieci w rodzinie są karmione wyłącznie produktami ze słoiczka i czy na obiadowym stole lądują tylko dania z torebki. Jest bardzo duży związek między naszym szybkościowym (i niestety niezdrowym) podejściem do żywienia siebie, a sposobem, w jaki dbamy o psa.

Sporym problemem są też tak zwane ulepszacze, które możemy znaleźć w gotowych produktach, zarówno w karmie, jak i w przysmakach. Mowa tu o barwnikach, które nadają chrupkom najróżniejsze kolory, oraz o substancjach konserwujących, które pozwalają psim przysmakom spokojnie leżeć na sklepowej półce w nieskończoność. Do psich karm dodaje się również substancje smakowe i aromatyczne. Wszystko po to, by gotowy pokarm udawał świeży.

Producenci niektórych karm (zwłaszcza tych popularnych) zdają się też zapominać, że pies to stworzenie mięsożerne. W rezultacie karmy przez nich produkowane składają się głównie ze zbóż. Co do jakości mięsa w nich obecnego również można mieć sporo zastrzeżeń. Stosowana w psich karmach mączka zwierzęca produkowana jest nie z filetu z indyka, jak chcielibyśmy wierzyć, ale z odpadów rzeźniczych.

Drugą grupę sposobów żywienia psa określam mianem „wszystko i nic”. Karmienie psiaka w ten sposób jest najczęściej wynikiem braku rzetelnej wiedzy z zakresu żywienia psa. W skrajnych przypadkach oznacza to, że do psiej miski trafia wszystko to, czego nie zjemy my, a więc odpadki ze stołu. Pomijając już fakt, że takie odpadki są zwykle przyprawione na słono lub ostro, co z perspektywy psa wydaje się zupełnym absurdem, psy karmione w ten sposób zjadają głównie to, czego nie zjemy my. Przewaga ziemniaków, chleba i ciężkich sosów w ich diecie, a niedobór mięsa i warzyw czy owoców może doprowadzić do anemii i ciężkich chorób. W mniej skrajnych, choć nie mniej niebezpiecznych przypadkach takie karmienie opiera się na gotowych karmach lub nawet świeżym jedzeniu ale urozmaicanym dodatkami, które zamiast nieść korzyść – szkodzą. Lepiej jest podać psu w ramach przysmaku kawałek marchewki lub razowe ciasteczko z odrobiną łososia, niż zaryzykować ciężkie zatrucie i uszkodzenie wątroby po zjedzeniu kawałka czekolady. Listę niebezpiecznych dla psa produktów znajdziecie w następnym rozdziale. Pamiętajcie, że nawet niewielka ilość niektórych z nich może być dla Waszego przyjaciela niebezpieczna.

Trzecią grupę sposobów żywienia stanowią przemyślane diety składające się ze świeżych produktów i dobrej jakości mięsa. Bez względu na to, czy zdecydujemy się karmić naszego merdającego domownika posiłkami z przewagą surowego mięsa i kości, jak ma to miejsce w przypadku stosowania diety BARF (Biologically Appropriate Raw Food – biologicznie odpowiednie surowe pożywienie), czy postanowimy przygotowywać zbilansowane dania składające się z mięsa poddanego obróbce termicznej i rozdrobnionych warzyw, nasz pies na tym zyska. Przygotowując psie posiłki we własnej kuchni, mamy możliwość takiego doboru składników, jaki będzie najodpowiedniejszy dla naszego przyjaciela. Przecież nikt nie zna go lepiej niż my. Planując jego jadłospis, musimy wziąć pod uwagę jego wiek i kondycję, ewentualną nadwagę lub niedowagę, tendencje do różnych dolegliwości i ewentualne uczulenia oraz warunki, w jakich na co dzień przebywa. I tak aktywne psy będą potrzebowały więcej protein, psy spędzające dużo czasu na zimnie – więcej kalorii, itd. W ustaleniu odpowiedniej diety dla psa może nam pomóc weterynarz.

Przyjęło się uważać, że zdrowy, dorosły pies o średniej aktywności ruchowej potrzebuje codziennie 10 gram produktów białkowych (mięsa, ryb, jaj lub nabiału) na 1 kilogram masy ciała. Wobec tego pies o wadze 30 kilogramów powinien zjadać dziennie nie mniej niż 300 gram produktów bogatych w białko. Pies ważący 15 kilogramów – 150 gram, itd.

W rozdziałach poświęconych psim śniadaniom i obiadom znajdziecie sporo propozycji łączenia różnych składników, które służą zdrowiu większości psów. Moje przepisy opierają się na uniwersalnych proporcjach i zakładają, że w każdym posiłku produkty bogate w białko stanowią 40%. Pozostałe 60% dzielimy zwyczajowo na pół między produkty zielone (warzywa i owoce) oraz produkty zbożowe (kasze, ryż lub makaron). W przepisach podaję ilości składników potrzebne na przygotowanie całodniowego posiłku psa średniej wielkości. Jeżeli karmicie psiaki 2 razy dziennie, to należy ilość składników podzielić na pół (lub po prostu podzielić na pół gotowe danie). Pamiętajcie o zmodyfikowaniu tych ilości, jeśli wasz przyjaciel jest malutki albo bardzo duży.

Jeżeli właśnie planujecie przestawić Waszego psiaka na karmienie świeżym jedzeniem, to zachęcam Was do rozmowy na ten temat z lekarzem weterynarii. Pomoże on Wam dostosować te proporcje do indywidualnych potrzeb Waszego psa. Powie Wam też, w jaki sposób dokonać zmiany sposobu żywienia, aby uniknąć niepotrzebnych rewolucji pokarmowych.

Na początku Waszej przygody z gotowaniem dla psa będziecie się prawdopodobnie czuli, jakbyście błądzili we mgle. Dokładnie takie były nasze odczucia. Szybko okazało się jednak, że to wcale nie taka skomplikowana sprawa. Wystarczy tylko pamiętać, że pies jest przede wszystkim mięsożercą, a pozostałe produkty mają na celu jedynie uzupełnianie diety w witaminy i minerały. Nie dajcie się skusić dziwacznym modom, a będzie dobrze (o zgrozo, słyszałam już nawet o diecie wegańskiej dla psa). Zresztą wielu rzeczy nauczy Was sam pies. Nasze dziewczyny bardzo szybko pokazały nam, jaka ilość pokarmu to za dużo (waga nieznacznie skoczyła do góry) oraz jakie produkty powinniśmy omijać (mięso z kurczaka uczula Bubę). Karmienie psiaka świeżym jedzeniem wcale nie musi też oznaczać drastycznego uszczuplenia portfela. Dla siebie zwykle wybieramy czyściutkie i chudziutkie kawałki mięsa, ale z perspektywy psiego pyska im więcej chrząstek i ścięgien, tym lepiej. Pytajcie więc w sklepach mięsnych o „mniej ładne” kawałki i nie krępujcie się wspomnieć, że to dla psiaka. Jeśli zaś chodzi o warzywa i owoce, to wystarczy, że do swojego koszyka zakupowego włożycie odrobinę więcej tego, co sami jecie. Poza kilkoma produktami, które rzeczywiście szkodzą psom, do ich miski może trafić niemal wszystko. Należy jedynie pamiętać, by warzywa, owoce i nasiona były poddane obróbce termicznej i/lub rozdrobnione. Już sama fizjonomia psa nie czyni go zbyt biegłym w rozdrabnianiu pokarmu – psia szczęka nie wykonuje poziomych ruchów rozcierających pożywienie tak jak nasza. Tu zresztą też sprawdza się zasada, że sam pies może Wam powiedzieć, co należy w przyszłości bardziej rozdrobnić. Wystarczy przyjrzeć się prezentom pozostawianym przez psa na trawniku.

Niezależnie od tego, czy zdecydujecie się karmić swoich przyjaciół domowym jedzeniem (a może już to robicie), czy postanowicie jedynie od czasu do czasu przygotować dla nich jakiś domowy przysmak, Wasz pies będzie Wam wdzięczny. W końcu jego nos jest kilkadziesiąt tysięcy razy wrażliwszy niż nasz. Można powiedzieć, że pies je węchem. No, a spójrzmy prawdzie w oczy. Żadne suche chrupki i żadne paczkowane ciasteczka nie będą nigdy pachnieć i smakować tak intensywnie jak te domowe.

Życzę Wam, żeby przygotowywanie posiłków i przysmaków dla mokrych nosów było świetną zabawą i dało Wam dużo satysfakcji. Koniec końców – nic nie cieszy bardziej niż świadomość, że tym, których kochamy, dajemy wszystko, co najlepsze.

Czarna lista psich przysmaków

GOTOWANE I DROBIOWE KOŚCI. Surowe kości są świetnym naturalnym przysmakiem i zajęciem na wiele godzin. Po ugotowaniu stają się jednak twarde i kruszą się na ostro zakończone kawałki. Podanie gotowanych kości może doprowadzić do pokaleczenia pyska i dziąseł, ale również do perforacji układu pokarmowego. Podobne ryzyko niesie ze sobą podanie psu kości drobiowych (gotowanych lub surowych). Większa ilość gotowanych kości może też wywołać zaparcia. Jeśli chcemy sprawić psu przyjemność gryzienia, podarujmy mu surową (i koniecznie świeżą) kość wołową lub wieprzową, najlepiej z dużą ilością chrząstek i ścięgien. Mniejszym psiakom na pewno przypadną do gustu kurze łapki lub szyjki (ich kostki są małe i nie kruszą się na ostre kawałki). Jeśli nie macie pewności co do świeżości mięsa kupowanego w sklepie, możecie poszukać w sklepie zoologicznym suszonych naturalnych gryzaków. Bardzo zdrowe i świetne do gryzienia są zwłaszcza żwacze.

CEBULA. Częste spożywanie cebuli, ale również czosnku może doprowadzić do zmniejszenia ilości czerwonych krwinek we krwi naszego psa i w rezultacie do anemii. Produkty te stanowią mniejsze zagrożenie po obróbce termicznej (np. po ugotowaniu), ale dla pewności powinniśmy ich unikać.

WINOGRONA. Winogrona (i rodzynki)stanowią dla naszych pupili ogromne zagrożenie. Ich spożycie może doprowadzić u psów do ostrej niewydolności nerek i zatrucia pokarmowego.

CZEKOLADA. Psy uwielbiają czekoladę. Jest słodka i tłusta. Zawiera jednak teobrominę. Składnik ten jest zupełnie nieszkodliwy dla ludzi, u psów może wywołać silne zatrucie, a spożycie większej ilości może doprowadzić nawet do śmierci. Pamiętajmy o tym, jeśli nasz pies lubi przeglądać nasze siatki z zakupami lub „pożyczać” czekoladowy batonik od spotkanego na spacerze dziecka.

AWOKADO. Nie zawsze to, co zdrowe dla nas, służy też zdrowiu naszych psich przyjaciół. Awokado i zawarty w nim związek – persin może wywoływać u psów biegunkę, wymioty i trudności w oddychaniu.

KSYLITOL. Substancja słodząca często spotykana w słodzikach, gumach do żucia i wyrobach cukierniczych (czasem pod symbolem E967) jest dla psów silnie trująca. Jej spożycie prowadzi do uszkodzenia wątroby i hipoglikemii (obniżenia poziomu cukru we krwi).

ORZECHY MAKADAMIA. Choć urozmaicenie psiej diety w rozdrobnione orzechy i nasiona jest dobrym pomysłem, orzechy makadamia omijajmy szerokim łukiem. Są dla psów silnie trujące.

Ponadto uważajmy też na ostre przyprawy, mogące podrażniać śluzówkę nosa i układ pokarmowy oraz na surowe ciasto drożdżowe. W psim brzuchu spęcznieje, powodując wzdęcia, a wytwarzany przez drożdże alkohol może prowadzić do zatrucia pokarmowego.

Na co warto uważać

ALKOHOL. Zdarzało mi się słyszeć o właścicielach, częstujących swoich pupili piwkiem. Nie jest to zbyt mądre zachowanie. Alkohol może wywoływać u psa zawroty głowy i zaburzenia układu nerwowego, które dla nas, ludzi, są pożądanym efektem spożycia alkoholu. U nie rozumiejącego, co się dzieje, psa spowodują jedynie stres i lęk. Alkohol, a konkretnie zawarty w nim etanol jest też dla psów znacznie bardziej trujący niż dla nas. Wystarczy niewielka ilość, aby wywołać biegunkę i wymioty.

ZIEMNIAKI. Przekonanie o nietrawieniu ziemniaków przez psy jest mitem. Ugotowane ziemniaki stanowią smaczny i zdrowy dodatek do psiego obiadu. Pamiętać należy jednak o dwóch ważnych rzeczach. Po pierwsze, ziemniaków gotowanych dla psów nie należy solić. Po drugie, należy bezsprzecznie unikać ziemniaków z zieloną skórką i puszczających pędy oraz surowych ziemniaków i obierek. Zawierają solaninę – rakotwórczy i silnie trujący związek. Jest to szczególnie ważne w przypadku psów spędzających dnie w ogrodzie, gdzie mają dostęp do kompostownika i wyrzucanych do niego obierek. Niektóre psy uwielbiają surowe obierki.

PRZEJRZAŁE OWOCE. Zachodzący w nich proces fermentacji może wywoływać wzdęcia i związane z nimi bóle brzucha. Alkohol obecny w takich owocach może z kolei prowadzić nawet do zatrucia.

OLEJKI ETERYCZNE zawarte w niektórych produktach (migdał gorzki, niektóre owoce cytrusowe). Ich silny zapach potrafi być dla psa wyjątkowo drażniący.

SÓL. W minimalnych ilościach nie powinna szkodzić, a może pomóc w uzupełnieniu niedoboru sodu. Zachęci też naszego psa do wypijania większych ilości wody w okresach wzmożonego zapotrzebowania na płyny (np. podczas upałów). Jeśli nie jesteśmy pewni, wprowadzenie jej do psiej diety skonsultujmy z weterynarzem.

CUKIER MLECZNY – LAKTOZA zawarty w produktach mlecznych. Szacuje się, że około połowy psów nie trawi laktozy. Zanim wprowadzimy do psiej diety bogate w białko produkty mleczne, upewnijmy się, że nasz pupil nie będzie miał po nich sensacji żołądkowych. W przypadku nietolerancji laktozy, podana jednorazowo porcja twarożku powinna wywołać biegunkę w czasie 12 godzin od spożycia.

SUROWE BIAŁKO JAJ. Zawarta w surowym białku awidyna rozkłada biotynę, w którą bogate jest żółtko (zarówno surowe, jak i ścięte). Jeśli więc nie chcemy, aby jajka, które podajemy psu, straciły na wartości, upewnijmy się, że białko jest dobrze ścięte. Biotyna poprawia wygląd skóry i sierści psów.

Chipsy warzywne

Każdy z nas lubi sobie czasem coś pochrupać. Oglądając film, pracując przy komputerze czy rozmawiając z przyjaciółmi, instynktownie sięgamy ręką po coś chrupiącego. Stąd też chipsy warzywne dosyć często przygotowuję dla nas. Są świetnym dodatkiem do spotkań z przyjaciółmi, a robi się je tak łatwo. Jednak za każdym razem, gdy my chrupiemy, u naszych stóp powstaje mała psia widownia, a nieprzyzwyczajeni do takiego mobbingu znajomi pytają, czy mogą dać mały kawałeczek psiakom. Za każdym razem odpowiadamy, że nie, bo nasze przysmaki są doprawione solą, która psom nie jest do szczęścia potrzebna. Nie chcemy jednak pozbawiać naszych gości możliwości podzielenia się z dziewczynami przyjemnością chrupania, więc w oddzielnej miseczce zawsze znajdzie się odrobina psich chipsów.

To bardzo prosty i zdrowy przysmak, a pieski za nim przepadają. Często wykorzystuję go na spacerach jako nagrodę za dobre zachowanie. Działa bezbłędnie.

składniki:

1 średni batat

1 średni burak

szczypta ulubionych ziół (u nas oregano)

oliwa z oliwek

Warzywa dokładnie myjemy i obcinamy ich „piętki”. Nie ma potrzeby obierania ze skórki, bo po pieczeniu skórka będzie chrupiąca, a przecież właśnie pod skórką kryją się cenne substancje odżywcze i błonnik.

Warzywa kroimy w plasterki najcieniej, jak się da. Możecie to zrobić na tarce przeznaczonej do krojenia na plasterki lub ostrym nożem. Ostrożnie z batatem – jest dosyć twardy.

Plasterki układamy na papierze do pieczenia i delikatnie skrapiamy oliwą. Używam oliwy w sprayu, ale można też zwilżyć listek ręcznika papierowego i posmarować każdy plasterek. Oprószamy delikatnie ziołami.

Pieczemy w temperaturze 190 stopni przez 20 – 30 minut. Czas zależy od grubości plasterków. Chipsy powinny być lekko chrupiące i delikatnie zrumienione. Kontrolujmy czas pieczenia, żeby przypadkiem nie przypalić warzyw. Przypalone nie nadają się do spożycia.

W ten sam sposób możecie przygotować chipsy z marchewki, słodkich jabłek czy pasternaku.

Chipsy stanowią świetną przekąskę dla psiaków dbających o linię, ale też dla tych przechodzących intensywne szkolenie (podczas którego zużywamy spore ilości smaczków).

Należy je zużyć w ciągu 3 – 4 dni (w przeciwieństwie do gotowych przysmaków nie zawierają konserwantów). Jeśli obawiacie się, czy zdążycie taką porcję (ok. 40 chipsów) spożytkować, przygotujcie porcję z jednego małego batata.

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: