Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Rosyjska ruletka - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
4 maja 2010
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Rosyjska ruletka - ebook

Jeśli chcą się Państwo dowiedzieć: (...) kto przyznał sobie prawo do interpretowania pojęcia bezpieczeństwa państwa, gdzie odbyła się zasadnicza zdrada państwa, jakie są procedury w wywiadzie, kto ich przestrzegał, a kto je bezpardonowo łamał, kogo cechuje buta i czy rzeczywiście nigdy nie było "Olina" — znajdą to wszystko Państwo w tej książce. W Rosyjskiej ruletce czytelnik spotyka się zarówno z nieprawdopodobną odwagą życia głównego bohatera, jak i odwagą w jego opowiedzeniu i ocenie. To sprawia, że książka ta wraz z pierwszym tomem wspomnień - Nazywam się Zacharski. Marian Zacharski - z pewnością zdobędzie rzesze czytelników i wyznaczy nowe standardy i perspektywy w pisaniu o działalności służb wywiadowczych.

[Od wydawcy]

(...) Praca oficera wywiadu to gra w zabójczą rosyjską ruletkę. Jeden werbunek na sto trafiony. Setki informacji, jedna cenna. Wiele tropów, a tylko jeden z nich może prowadzić do celu. Ryzykujemy, podejmując każdą, nawet z pozoru najzwyklejszą misję. Bo nigdy nie wiadomo, co czeka nas, gdy informację już zdobędziemy. Nigdy nie wiemy, czyją twarz zobaczymy na końcu drogi. Ale na tym polega wywiad. Nasza służba.

Marian Zacharski

"Rezygnacja pokazuje szlachetny charakter. Jego pełne elegancji oświadczenie o ustąpieniu przypomina mi o sprawach, o których od czasu do czasu mi opowiadał - to deklaracja kogoś, kto naprawdę był zainteresowany służeniem swojemu krajowi, a także robieniem wszystkiego, co w jego ocenie było słuszne, by ten cel osiągnąć. Znałem amerykańskich patriotów, takich jak Jack i Bobby Kennedy, ale to (oświadczenie Zacharskiego) pozwoliło mi spojrzeć na patriotyzm w zupełnie nowy sposób. Nie zważając na stanowisko rządu USA w tej sprawie, uważam, że to był to akt patriotyzmu wart najwyższego szacunku".

Edward Stadum, mój

amerykański adwokat - po ogłoszeniu przeze mnie rezygnacji z funkcji szefa Wywiadu

Marian Zacharski, ur. w 1951 r. w Gdyni, ukończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim. W 1975 r. wyjechał do USA jako przedstawiciel polsko-amerykańskiej firmy eksportującej maszyny. W 1977 r. nawiązał kontakt z Williamem Bellem, zajmującym się projektowaniem radarów na potrzeby wojska. Do 1981 r. Zacharski zdołał kupić za pieniądze polskiego wywiadu najbardziej poufne informacje dotyczące m.in. budowy systemów radarowych, rakiet oraz samolotów, co miało wielkie znaczenie w zachowaniu równowagi w zimnowojennym wyścigu zbrojeń. W czerwcu 1981 r. Zacharski został aresztowany przez FBI pod zarzutem konspiracji szpiegowskiej wymierzonej przeciwko Stanom Zjednoczonym, a następnie skazany przez sąd w Los Angeles na karę dożywocia. Dzięki aktowi łaski prezydenta Reagana w czerwcu 1985 r., na moście Glienicke w Berlinie, Zacharski wraz z trzema innymi szpiegami wschodnioeuropejskimi, został wymieniony na dwudziestu pięciu więźniów zza żelaznej kurtyny. Od 1990 r. pracował dla Urzędu Ochrony Państwa. W 1995 roku uczestniczył w akcji mającej na celu zwerbowanie rosyjskiego agenta Władimira Ałganowa, który miał posiadać informacje o współpracy ówczesnego premiera Józefa Oleksego z KGB. Awansowany na stopień generała przez prezydenta Wałęsę. Wkrótce potem wyjechał z kraju.
Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7506-799-6
Rozmiar pliku: 11 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rosyjska ruletka wraz z wcześniejszą książką Nazywam się Zacharski. Marian Zacharski wpisuje się w bardzo popularny na Zachodzie nurt książek wspomnieniowych o służbach wywiadowczych, będących wspomnieniami czy to znanych oficerów wywiadów, czy też byłych szefów tych służb. Piętno wszechogarniającej tajemnicy charakterystycznej dla sowieckich służb wywiadowczych dziesiątki lat ciążyło nad polskimi publikacjami. Aby je przełamać, trzeba było odwagi Mariana Zacharskiego. Długie oczekiwanie rekompensuje zarówno fakt, że autor jest najsłynniejszym polskim szpiegiem drugiej połowy XX wieku, jak i nieoczekiwanie ujawnione jego talenty pisarskie. Dlatego też książki te — w przeciwieństwie do innych wcześniej publikowanych nie zawsze ciekawych raportów z działalności wywiadowczej — przybierają formy powieściowe nie tylko dlatego, żeby uatrakcyjnić czytelnikowi czytanie, ale także pozwalają wyrazić subiektywnie zapamiętane wydarzenia z przeszłości. Z pewnością wizja Mariana Zacharskiego będzie wywoływała spory nie tylko wśród uczestników tamtych wydarzeń o jednostronność i silną emocjonalność.

Znany na całym świecie brytyjski szpieg i pisarz John le Carré — autor takich bestsellerów jak Ze śmiertelnego zimna czy Szpieg doskonały — znalazł godnego sobie konkurenta. Należy mieć nadzieję, że Marian Zacharski w najbliższej przyszłości napisze powieść szpiegowską. Materiałów i faktów mu nie brakuje. Nieskrępowany tajemnicą służbową ani względami osobistymi będzie mógł w niej poszybować i wypowiedzieć się w pełni.

Obydwie książki Zacharskiego pełnią bardzo ważną funkcję informacyjną. Czytelnik dowiaduje się z nich, że polskie służby istnieją i odgrywają bardzo ważną rolę w niewątpliwie hermetycznym świecie wywiadów.

Paradoksem jest to, że polscy czytelnicy więcej wiedzą o amerykańskich, izraelskich czy sowieckich, a później rosyjskich służbach wywiadowczych i pozostają w przekonaniu, że Rzeczpospolita jest tych służb pozbawiona. Z książek Mariana Zacharskiego wynika, że jesteśmy wielokrotnie pełnoprawnymi graczami.

Życiorys Marian Zacharskiego można porównać jedynie do dziejów i dramatów słynnego polskiego szpiega Jerzego Nałęcza-Sosnowskiego.

Dramatyczne losy — pobyt młodego człowieka w amerykańskim więzieniu o zaostrzonym rygorze, z wyrokiem dożywocia, ze świadomością opuszczenia przez państwo, któremu służył, wygnanie z kraju będące owocem politycznych zawirowań — wycisnęło tak silne piętno na psychice autora, że jest wszechobecne w jego książkach. Ostro formułowane, czasem skrajne oceny ludzi i wydarzeń formułowane przez Mariana Zacharskiego są niewątpliwie efektem jego poczucia zdrady ze strony państwa, któremu służył. Często przy wykonywaniu swych zadań ryzykował swoje życie, dlatego tak ciężko i jemu, i czytelnikowi przychodzi zrozumieć małość ludzi, którzy dla swych doraźnych politycznych zysków postanowili efekty jego pracy torpedować i dyskredytować.

W Rosyjskiej ruletce czytelnik spotyka się zarówno z nieprawdopodobną odwagą życia głównego bohatera, jak i odwagą w jego opowiedzeniu i ocenie. To sprawia, że książka ta wraz z pierwszym tomem wspomnień — Nazywam się Zacharski. Marian Zacharski — z pewnością zdobędzie rzesze czytelników i wyznaczy nowe standardy i perspektywy w pisaniu o działalności służb wywiadowczych.

Od wydawcyO tym, że potrzebuję napisać tę książkę, przekonałem się w styczniu 2007 roku.

Wcześniej myślałem, że mój wyjazd z Polski w maju 1996 roku powinien być jednoznaczny z decyzją odcięcia się od przeszłości.

O tym, w jakich okolicznościach i pod jaką presją wyjechałem z kraju, dowiedzą się Państwo z tej książki. Jedno jest pewne: nie z własnej woli i nie na własną prośbę.

Skazanie człowieka na wygnanie z ojczyzny, czyli banicja, jest prawnie zakazana. Jednak ta książka opowiada nie o jednym przypadku spraw na granicy praworządności, które miały miejsce, i które dotknęły mnie osobiście.

Tak, zostałem zmuszony zarówno okolicznościami, jak i bezpośrednią „propozycją” do opuszczenia Polski. Stałem się banitą. Nie emigrantem w poszukiwaniu lepszego życia, tylko polityczną persona non grata.

W przeciwieństwie do tych, którzy mnie na ten wyjazd skazali, nie umiem mówić, że pada deszcz, gdy ktoś pluje mi w twarz.

Mam poczucie własnej wartości, trzymam się go i wciąż sobie powtarzam, że warto żyć tak, aby móc patrzeć w lustro.

Od mojego wyjazdu minęło niemal czternaście lat. Żyję godnie. Golę się przed lustrem, nie przed portretem. Wciąż od czasu do czasu prywatnie spotykam się z ludźmi z najbardziej renomowanych światowych służb. Jestem przez nich przyjmowany, bo darzą mnie szacunkiem. Nazwisko Zacharski wśród tych ludzi ma swoje znaczenie.

Nadal mam w Polsce grupę wspaniałych przyjaciół. Niedużą, i nie „trzymającą władzę”, ale oddaną i sprawdzoną.

Były ciężkie chwile, gdy bardzo chciałem przyjechać do kraju. Tak jak na pogrzeb mojej mamy.

Oficjalnie nic mi nie grozi. Jednak mój stopień zaufania w stosunku do tych, którzy zakładali na mnie wnyki na granicy, jest ograniczony, by nie powiedzieć żaden. Nie chcę już próbować.

Chcę zachować w spokoju to nowe życie, które tu, poza granicami, stworzyłem. Umiem docenić ten spokój.

Ale mimo upływu lat nie zmieniłem się w pokornego banitę. Nie jestem pustelnikiem, szukającym ukojenia w eremie. Wciąż płynie we mnie krew na tyle gorąca, by uznać, że kielich może się przepełnić.

Oczywiście, że śledzę wiadomości z Polski. Jestem obywatelem świata, nie posiadam już żadnego ważnego polskiego dokumentu, oprócz skróconego odpisu aktu urodzenia, ale wciąż czuję się Polakiem.

Większość odprysków po „sprawie Oleksego” zbywałem milczeniem. Ale do czasu. Moja cierpliwość została wystawiona na próbę w styczniu 2007 roku. Myślałem, że oponenci wyczerpali już limit bzdur, które można bezkarnie wypowiedzieć. Wydawało mi się, że społeczeństwu też skończyła się cierpliwość, by ich słuchać. Okazało się, że tkwiłem w błędzie naiwności.

Gdy właśnie w styczniu 2007 roku, w programie Moniki Olejnik „Kropka nad i”, Józef Oleksy obrzucił mnie i ludzi, których szanuję, falą inwektyw, powiedziałem: dość.

Skoro ten człowiek wciąż może publicznie kłamać, pomawiać i obrażać, powinienem przerwać milczenie. Niech raz na zawsze zapomni, że nieobecni nie mają racji.

Tym z Państwa, którzy nie wiedzą, co tak mnie zbulwersowało, przytaczam poniżej fragmenty rozmowy:

Józef Oleksy: Milczanowskiego bezprzykładny atak, kompletnie nieodpowiedzialny, niedowiedziony niczym, wpłynął na to, że składałem dymisję. Chyba cały był taki cel tej prowokacji, aby obalić rząd lewicowy wówczas przy Lechu Wałęsie. Wpłynął na pewno w jakiś sposób w ogóle na moje życie. Przede wszystkim załamał wiarę w uczciwość ludzi, uczciwość w polityce.

Monika Olejnik: Nie wierzy pan, że Andrzej Milczanowski czynił to z pobudek patriotycznych?

J.O.: Wie pani, pobudki szlachetne mogą być jeszcze gorszą przesłanką złych czynów niż zła wola.

(...) Dziś Andrzej Milczanowski odpowiada tylko za cztery zarzuty z jedenastu. Osiem z nich się przedawniło^(). Proszę zwrócić uwagę, że w państwie prawa to postępowanie trwało dziesięć lat. Butnie Andrzej Milczanowski oświadcza.

M.O.: Butnie?

J.O.: Butnie, bo taki to jest człowiek. To jest człowiek, który przyznał sobie prawo do interpretowania pojęcia bezpieczeństwa państwa, do interpretowania przepisów prawa i paragrafów i to jest żałosne, jak się słucha, jak człowiek, który wstrząsnął Polską i Europą, obalił rząd wraz z grupą komunistycznych agentów bezpieki.

M.O.: Europą?

J.O.: Przecież to był czas, kiedy Polska przygotowywała się do wejścia do NATO. To jest człowiek, który prowadził prowokacje wespół z Rosjanami — tak śmiem twierdzić.

M.O.: Prowokacja razem z Rosjanami prowadzona?

J.O.: Proszę pani, takie potrafiłbym wywieść dowody. Tak, tylko nikogo w Polsce to nic nie interesowało. Mówię to w tym sensie, że na Majorce odbyła się zasadnicza zdrada państwa.

Tam, gdzie dwóch polskich oficerów prosi rosyjskiego oficera, żeby im pomógł haki znaleźć na polskiego premiera i polski rząd. To nikogo nie obchodziło — takie aspekty sprawy.

Wszystko mu się udało nagrać. Tylko zniszczono potem. Najważniejszą część tej kasety. Odpowiedzialność Andrzeja Milczanowskiego tego też by dotyczyła, gdyby nie przedawnienia.

M.O.: Czy spotkał pan kiedykolwiek po tej sprawie pana Zacharskiego?

J.O.: Nie spotkałem i stawiam pytanie czyim, kim był Marian Zacharski, kiedy stał się perłą i skarbem dla Andrzeja Milczanowskiego. Kim był człowiek, który siedział w amerykańskim więzieniu jako szpieg komunistyczny, został przez Związek Radziecki wykupiony za dwudziestu jeden szpiegów amerykańskich i kim był on w ogóle? Kim on był nadal i komu służył? I skąd wziął się jako faworyt solidarnościowego ministra spraw wewnętrznych? Przecież to postkomunistyczny czy komunistyczny agent bezpieki.

M.O.: To przecież cenny agent.

J.O.: Dla kogo cenny? A wie pani dla kogo był cenny?

M.O.: No dla kogo?

J.O.: I wtedy kiedy robił prowokację przeciwko polskiemu rządowi. Pan Andrzej Milczanowski musi kiedyś odpowiedzieć na pytanie, czy wszystko wiedział o Zacharskim i dlaczego, i z jakiej rekomendacji zrobił go szefem wywiadu wolnej Polski.

M.O.: No, bo był fantastycznym agentem.

J.O.: Dla kogo był fantastycznym agentem? Dla pana Milczanowskiego, czy dla Jaruzelskiego. Generał Jaruzelski się też zachwycał niesłychanie Zacharskim. To co jest grane? Może jakieś zadania wykonywał, a Milczanowski się nim zachwycił? To samo dotyczy oficerów innych służb bezpieczeństwa.

M.O.: Zacharski był agentem rosyjskim, tak?

J.O.: Proszę pani, na to by wskazywało, że wykupywał go Związek Radziecki za dwudziestu jeden innych szpiegów. A może ktoś zadałby sobie pytanie, dlaczego go Związek Radziecki wykupywał, wiedząc, bo dzieci czytające książki wiedzą, że szpieg, który siedzi w amerykańskim więzieniu nie pozostaje już wolną osobą. No więc kto tu co grał w okresie, kiedy Polska do NATO miała wstępować. Po jakich ludzi sięgnięto, żeby tę prowokację zrobić.

M.O.: Sądzi pan, że agent Zacharski wyprowadził tych wszystkich ludzi na manowce?

J.O.: Jest i taka opinia. Ale znowuż pytanie: to cóż ten dostojny i niesłychanie poważny polityk Andrzej Milczanowski tak się dał prowadzić za nos? Tak się zauroczył, nie sprawdzał, nie badał, nawet nie sprawdzał tego, co mu Zacharski mówił. Tylko przyjmował na wiarę to co Zacharski. Są procedury, przepisy w wywiadzie, kontrwywiadzie. Nie wolno się opierać na jednoźródłowych uzyskanych informacjach.

Milczanowski wierzył nawet w to, co Zacharski przekazywał mu od pijanego Rosjanina, którego próbę werbunku podjęto, kiedy Moskwa już wiedziała, co w Warszawie szykuje Milczanowski z Zacharskim. To jak to nazwać? Czy jest to sztubactwo? Czy głupota?

„Olin” jest to wymysł Andrzeja Milczanowskiego, Zacharskiego i jego grupy.

M.O.:Nie było „Olina” nigdy?

J.O.: Nie wiem, jeśli był, to pan Andrzej Milczanowski miał obowiązek udowodnić, zwłaszcza że publicznie skojarzył moje nazwisko z „Olinem”.

M.O.: A gdzie żyje Zacharski?

J.O.: Nie wiem, gdzie żyje Zacharski. Zacharski jest generałem polskich służb specjalnych. Może by te służby powiedziały, co robi, a może zadanie jakieś wykonuje? Nie wiemy, jakie zadanie wykonuje.

M.O.: Dlaczego wypowiada się pan o Milczanowskim, Zacharskim?

J.O.: Bo to są złoczyńcy, jak wykazało prawo. Buta cechuje, mówię o sprawach tej etykiety „Olin”.

M.O.: O co chciałby pan zapytać Andrzeja Milczanowskiego?

J.O.: Czy jego oficerowie, czy Jasik, czy Zacharski, czy Libera — oficerowie bezpieki, starzy doświadczeni oficerowie bezpieki to są porządni ludzie, czy nie? Niech Andrzej Milczanowski się wypowie.

Tyle cytatów z Józefa Oleksego. Gwoli ścisłości, Andrzej Milczanowski, odpowiedział po tymże programie publicznie, że jesteśmy porządnymi ludźmi. Mówił to od początku i zdania nie zmieniał.

Jeśli chcą się Państwo dowiedzieć: czym jest uczciwość w polityce w wykonaniu Józefa Oleksego i jego formacji, kto przyznał sobie prawo do interpretowania pojęcia bezpieczeństwa państwa, gdzie odbyła się zasadnicza zdrada państwa, jakie są procedury w wywiadzie, kto ich przestrzegał, a kto je bezpardonowo łamał, kogo cechuje buta i czy rzeczywiście nigdy nie było „Olina” — znajdą to wszystko Państwo w tej książce.

Na pytania: kim był człowiek, który siedział w amerykańskim więzieniu jako szpieg i czy tenże szpieg, jeśli siedzi w amerykańskim więzieniu pozostaje wolną osobą — odpowiada pierwszy tom moich wspomnień zatytułowany „Nazywam się Zacharski. Marian Zacharski. Wbrew regułom”.

Na pytanie, kim jest Marian Zacharski ta książka Państwu nie odpowie. Ale, być może, odpowiedzą sobie Państwo na nie sami, po lekturze.

W całej „sprawie Oleksego” obowiązywała jedna reguła: politycy mogli publicznie mówić nieprawdę, rzucać oskarżenia i nikt ich nie pociągał do odpowiedzialności za słowa. Oficerowie wywiadu mogli mówić tylko to, czego nie obejmowała tajemnica państwowa. A ponieważ sprawa dotyczyła podejrzenia o szpiegostwo, margines wypowiedzi dozwolonych dla nas, pozostawał naprawdę niewielki.

Wydanie Białej Księgi w 1996 roku zdjęło ze mnie odium tajemnicy. Wypada mi podziękować autorom tej skądinąd skandalicznej publikacji za to, iż dzięki niej mogę pisać o tamtych czasach.

Praca ofi cera wywiadu to gra w zabójczą rosyjską ruletkę. Jeden werbunek na sto trafi ony. Setki informacji, jedna cenna. Wiele tropów, a tylko jeden z nich może prowadzić do celu. Ryzykujemy, podejmując każdą, nawet z pozoru najzwyklejszą misję. Bo nigdy nie wiadomo, co czeka nas, gdy informację już zdobędziemy. Nigdy nie wiemy, czyją twarz zobaczymy na końcu drogi. Ale na tym polega wywiad. Nasza służba.

Marian Zacharski

Estoril^(), 2010 rok

------------------------------------------------------------------------

^() Źle policzył, a przede wszystkim zapamiętał Józef Oleksy. Zarzutów postawionych przez prokuratora było 4. Wszystkie dotyczyły tajemnicy państwowej.

^() Estoril, miasteczko niedaleko Lizbony. To tutaj, będąc na urlopie, zdecydowałem, że moje wspomnienia ujrzą światło dzienne. Że w formie książki muszą dotrzeć do Czytelników.

Estoril w czasie II wojny światowej było ważnym centrum międzynarodowej aktywności wywiadowczej i tajnej dyplomacji. Znane także z największego kasyna w Europie, sprzyjającego częstym kontaktom oficerów wywiadu. Kasyno to zainspirowało Iana Fleminga do napisania pierwszej książki o przygodach słynnego agenta 007 „Casino Royale”. Z kolei monumentalny, otwarty w roku 1930, hotel Palacio i jego Estoril Bar, gościł wielu oficerów działających „w cieniu” i dostarczył plenerów w filmie o przygodach Jamesa Bonda pod tytułem „W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości”.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: