Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Rutka - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
18 lutego 2016
Ebook
29,99 zł
Audiobook
29,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
29,99

Rutka - ebook

Dziesięcioletnia Zosia jako jedyna z ulicy nie wyjechała na wakacje. Spędza je na wyludnionych Bałutach w Łodzi – dzielnicy odrapanych kamienic i mrocznych zakamarków. W pewne upalne, sierpniowe popołudnie spotyka na podwórku Rutkę, tajemniczą dziewczynkę z rudym warkoczykiem. Od tej chwili zacznie się ich zwariowana podróż w czasie, w której towarzyszyć im będą kurczak bez głowy i ekscentryczna ciotka Róża. Czy Zosia odgadnie, kim naprawdę jest Rutka? Czy odnajdzie jej rodziców? I gdzie właściwie leży Diamentowa Planeta?
„Rutka” Joanny Fabickiej ma w sobie wszystko to, co dzieci lubią w książkach najbardziej: tajemnicę, nieoczekiwane zwroty akcji, odrobinę magii. Rodzice z kolei zobaczą w niej ciepłą i mądrą opowieść o tęsknocie oraz potrafiącej ją ukoić sile przyjaźni. Autorka udowadnia, że dla dzieci można pisać – nawet o trudnych sprawach – w sposób wzruszający, ale też zaskakująco zabawny.

Joanna Fabicka – z wykształcenia filmoznawczyni, z zawodu pisarka, autorka książek dla dorosłych i dzieci, w tym bestsellerowej serii o dojrzewaniu Rudolfa Gąbczaka.

„Opatrzona pięknymi ilustracjami, mądra, porywająca książka. Napisana z ogromną wrażliwością i poczuciem humoru. Traktująca młodego czytelnika serio, pobudzająca wyobraźnię. Polecam zarówno dzieciom, jak i dorosłym” – Maja Ostaszewska

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-832-681-821-9
Rozmiar pliku: 7,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

W parku Śledzia w Łodzi, tuż obok ulicy Rybnej, nie ma ani jednej ryby. Jest za to mnóstwo porzuconych papierków po lodach, foliowych torebek fruwających jak welony, butelek, rozdeptanych chipsów. Ale żadnych śledzi, żadnych ości, nawet najmniejszej łuski.

Może to i dobrze, bo Zosia Sardynka, która mieszka przy ulicy Rybnej 13, tak się akurat złożyło, ryb nie znosi. A najbardziej nie znosi łbów z oczami jak szklane paciorki. I ogonów. Po co komu ogon, skoro nie można nim merdać? Z tej prostej przyczyny dzieci nie mają ogonów, to oczywiste. Tak sobie Zosia rozmyśla, czymś musi wypełnić wlekący się czas, nim wieczór zamieni się w poranek. Drapie się po pięcie, dłubie w uchu, próbuje też stania na głowie. Jednak nic a nic nie pomaga to na nudę. Nuda jest gorsza niż zastrzyk, a nawet niż mycie zębów.

Powoli kończy się kolejny letni dzień. Słońce, które jeszcze niedawno przypominało skwierczące na patelni jajko sadzone, teraz spokojnie i leniwie opuszcza nad miastem swój pomarańczowy brzuch. Nisko, coraz niżej, aż w pewnym momencie zahacza o czubki drzew. Traci na chwilę równowagę i, gapa, zachodzi zbyt szybko. Wpada w purpurowy obłok jak w bitą śmietanę i od razu zasypia.

A Zosia spać nie może. Każdej nocy zaciska powieki tak mocno, że oczy prawie wywracają się jej na lewą stronę. Ale im bardziej próbuje zasnąć, tym bardziej nie śpi. Sama przed sobą udaje, że jest senna, nawet liczy barany, ale kiedy tylko zwierzęta pojawiają się w polu widzenia, od razu beczą wniebogłosy i zaczynają biegać w kółko. Robi się straszny harmider, co nie ułatwia spania, wręcz przeciwne.

Zosia zostawia więc to rozbrykane towarzystwo na pastwę losu, okrywa się cienkim kocem i siada na parapecie okna. Świat wokół chrapie w najlepsze. Tylko księżyc od czasu do czasu otwiera jedno oko, jakby sprawdzając, czy wszystkie dzieci są już w łóżkach. Musi jednak być mało spostrzegawczy, bo nigdy nie udaje mu się dostrzec małej, skulonej sylwetki wciśniętej w prostokąt okna przy ulicy Rybnej 13, na Bałutach w Łodzi.

Blade światło wyławia z mroku fragment tak dobrze znanego Zosi podwórka. Z czterech stron otaczają je niewysokie domy, z których trzy są zamieszkałe, a czwarty – najniższy i najbardziej zniszczony – od wielu lat stoi pusty. Wybite szyby i spróchniałe belki stropu odstraszają nawet najodważniejszych. Nikt nie próbuje wspiąć się po chybotliwych schodach na górę, bo stopnie pod każdą ciekawską stopą tak jęczą, jakby działa im się straszna krzywda. Poza tymi chwilami stary dom milczy i na tle pozostałych bardziej przypomina fatamorganę niż coś, co naprawdę istnieje. Zresztą jego dni są już policzone. Nad frontowym wejściem, na czole przymocowano mu niczym grzywkę tablicę z napisem „Uwaga! Grozi zawaleniem”. Pozbawione szyb okna zabito deskami, a małą, drewnianą galeryjkę opasano brudną, zakurzoną taśmą budowlaną, tak by nikt nie mógł dostać się do środka.

Wszystkie cztery budynki tworzą wokół podwórza coś na kształt betonowej studni, do której od ulicy prowadzi obdrapana brama z zepsutym domofonem. Wewnątrz nie ma jednak wody, tylko szary, duszny pył – wypalony teraz przez słońce, wchodzący w oczy i uszy, zatykający nos. Jedynym zielonym punktem w tym jakby ulepionym z popiołu świecie jest samotna wierzba, rosnąca na samym środku podwórka. Jej rozłożyste korzenie tkwią zabetonowane głęboko pod ziemią i tam toczą swe tajemne, niewidzialne dla oczu życie. Zosia obserwowała, jak od lat próbują przebić ten beton i wydostać się na powierzchnię – każdego roku przybywało w chodniku pęknięć i szczelin. Jednak ostatnio drzewo ma coraz mniej sił. Z każdym miesiącem, niczym staruszka, coraz bardziej chyli się ku ziemi, na jego pniu pojawiają się zgrubienia i narośle, a liście są mniejsze i już nie tak zielone jak dawniej. Wierzba, zamiast piąć się w stronę słońca, kładzie się na wyschniętej ziemi.

Zosia patrzy teraz, jak w nocnym świetle zwija liście i układa się do snu.

Zaczyna się ostatni tydzień wakacji i wszystkie dzieci w miastach, miasteczkach, wsiach, wioseczkach, w górach, nad morzem, nad jeziorami i w kałużach, słowem – w całej Polsce zaczynają już marudzić, że wkrótce znowu szkoła. A wszyscy rodzice tych dzieci zaczynają zatykać sobie uszy i powtarzać dokładnie to samo zdanie: „Przestań narzekać, ani chwili spokoju nie może być w tym domu” – co oczywiście nie świadczy o tym, że dzieci są marudne, ale o tym, że dorośli zupełnie nie mają wyobraźni. Że też żadnemu z nich nie wpadnie nigdy do głowy odpowiedzieć: „No, nareszcie marudzisz, całe lato na to czekałem”.

Jedynym dzieckiem, które nie może doczekać się końca wakacji, jest Zosia. Bo ona ich wprost nie znosi. Jak wątróbki. I oczywiście patrzących ryb.

– Jedz.

Mama stawia na stole kanapki z maleńkimi szprotkami, błyszczącymi od oleju. Właściwie, gdyby się bardziej postarały, mogłyby od biedy udawać jakieś malutkie, konserwowe syreny. Mogłyby, ale najwidoczniej im się nie chce. Leżą nieruchomo na chlebie i wpatrują się w Zosię durnym wzrokiem.

– Jedz.

Łatwo powiedzieć.

– Kiedy one tak dziwnie na mnie patrzą!

– Zosiu, proszę cię, tylko nie zaczynaj tych swoich makabrycznych historii.

– Ale sama zobacz! Patrzą, a ta ma w dodatku zeza!

Mama wzdycha, bo we wzdychaniu jest naprawdę mistrzynią świata, i wrzuca do otwartej walizki kolejną bluzkę. Od rana biega po mieszkaniu, nerwowo się pakując. „Taka jestem zakręcona”, powtarza, „jak słoik ogórków”. Walizka niczym głodny hipopotam połyka jeszcze spodnie, jakieś kosmetyki i (Zosia mogłaby przysiąc) beka.

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: