Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Saga rodu Forsyte’ów. Tom 1. Posiadacz - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2009
Ebook
20,90 zł
Audiobook
29,95 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Saga rodu Forsyte’ów. Tom 1. Posiadacz - ebook

Trzytomowa powieść obejmuje losy kilku pokoleń bogatej mieszczańskiej rodziny. Historia zaczyna się w 1886 r., kiedy młody Jolyon wdaje się w romans z guwernantką swojej córki, a kończy w 1920 r., gdy umiera Tymoteusz - "ostatni ze starych Forsyte'ów".

Bazując na własnych doświadczeniach, John Galsworthy opisuje z humorem i ironią charakterystyczne postawy członków angielskiej socjety epoki wiktoriańskiej. Pokazuje skomplikowane relacje rodzinne, dramaty i namiętności, burzliwe romanse, głęboko skrywane tajemnice. Barwnie kreśli sylwetki poszczególnych członków rodziny, a jednocześnie po mistrzowsku oddaje klimat obyczajowy i polityczny przełomu wieków.

Kategoria: Antologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7835-248-8
Rozmiar pliku: 776 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA

Tytuł ogól­ny Saga rodu For­sy­te­ów prze­zna­czo­ny był pier­wot­nie dla czę­ści no­szą­cej obec­nie ty­tuł Po­sia­dacz; de­cy­zję na­zwa­nia tym mia­nem zbio­ro­wej kro­ni­ki rodu For­sy­te­ów wy­wo­łał for­sy­tow­ski upór, tkwią­cy w każ­dym z nas. Prze­ciw na­zwie „saga” mo­gło­by prze­ma­wiać łą­cze­nie z tym po­ję­ciem pier­wiast­ka bo­ha­ter­skie­go, gdyż na kart­kach ni­niej­szych nie­wie­le zna­leźć moż­na bo­ha­ter­stwa. Wy­raź ten wszak­że uży­ty jest z roz­myśl­ną iro­nią; poza tym w dłu­giej tej opo­wie­ści, mimo że mamy w niej do czy­nie­nia z oso­bi­sto­ścia­mi w tu­żur­kach i suk­niach z fal­ba­na­mi oraz z okre­sem zło­ceń, nie brak praw­dzi­we­go żaru kon­flik­tów. Nie­za­leż­nie od gi­gan­tycz­no­ści po­sta­ci i krwio­żer­czo­ści daw­nych cza­sów, któ­re ta­ki­mi wła­śnie prze­ka­za­ły nam cza­ro­dziej­skie ba­śnie i le­gen­dy, bo­ha­te­ro­wie daw­nych sag byli z pew­no­ścią For­sy­te’ami w swo­im in­stynk­cie po­sia­da­nia, i to rów­nie mało od­por­ny­mi na wro­gie dzia­ła­nie pięk­na i mi­ło­ści, jak Swi­thin, So­ames, a na­wet mło­dy Jo­lyon. Je­że­li też he­ro­icz­ne po­sta­cie w le­gen­dar­nych cza­sach zda­ją się wy­ra­stać po­nad ramy swo­je­go oto­cze­nia w spo­sób, jaki nie przy­stoi For­sy­te­owi z ery wik­to­riań­skiej, przy­jąć mo­że­my za pew­nik, że in­stynkt ro­do­wy był na­wet wów­czas czyn­ni­kiem do­mi­nu­ją­cym i że „ro­dzi­na”, po­czu­cie ogni­ska do­mo­we­go i wła­sno­ści tak samo wów­czas jak dziś od­gry­wa­ły do­nio­słą rolę, po­mi­mo czy­nio­nych ostat­nio wy­sił­ków „wy­per­swa­do­wa­nia” tych uczuć.

Tyle osób pi­sa­ło i do­wo­dzi­ło, ja­ko­by ich ro­dzi­ny były pier­wo­wzo­ra­mi For­sy­te­ów, że moż­na by nie­omal uwie­rzyć w ty­po­wość tego ga­tun­ku lu­dzi. Oby­cza­je zmie­nia­ją się, prze­mi­ja­ją mody i „dom Ty­mo­te­usza przy Bay­swa­ter Road” sta­je się gniaz­dem nie­praw­do­po­do­bieństw we wszyst­kim z wy­jąt­kiem jego cech za­sad­ni­czych; nie spo­tka­my się już z po­dob­nym do­mem, może rów­nież z ni­kim ta­kim, jak Ja­mes czy sta­ry Jo­lyon. A jed­nak cy­fry po­da­wa­ne przez To­wa­rzy­stwo Ubez­pie­czeń, a tak­że wy­ro­ki sę­dziów prze­ko­nu­ją nas co­dzien­nie, że nasz raj ziem­ski, do któ­re­go wkra­da­ją się dzi­cy na­jeźdź­cy: Pięk­no i Mi­łość, gra­bią­cy nas w na­szych oczach z po­czu­cia bez­pie­czeń­stwa, kry­je w so­bie jesz­cze bo­ga­te skar­by. Jak pies nie­za­wod­nie od­po­wie szcze­ka­niem na brzęk łań­cu­cha, tak samo opor­nie prze­ciw­sta­wi się isto­ta So­ame­sa, tkwią­ca w na­szej na­tu­rze ludz­kiej, sile roz­kła­do­wej czy­ha­ją­cej do­ko­ła gra­nic jej po­sia­da­nia.

„Niech umar­ła prze­szłość grze­bie swych umar­łych” – by­ło­by traf­niej­szym po­wie­dze­niem, gdy­by prze­szłość mo­gła kie­dy­kol­wiek umie­rać. Nie­prze­mi­ja­ją­ce trwa­nie prze­szło­ści jest jed­nym z owych tra­gi­ko­micz­nych bło­go­sła­wieństw, któ­rym prze­czy każ­de nowe stu­le­cie, wy­stę­pu­ją­ce z zu­chwa­łą pew­no­ścią sie­bie na wi­dow­nię dzie­jów, aby dać wy­raz swe­mu żą­da­niu cze­goś zu­peł­nie no­we­go.

Ża­den jed­nak wiek nie jest cał­ko­wi­cie nowy. Na­tu­ra ludz­ka pod po­sta­cią zmien­nych urosz­czeń i stro­jów ma i za­wsze bę­dzie mia­ła w so­bie bar­dzo wie­le z For­sy­te’a; mo­gła­by jed­nak osta­tecz­nie być dużo gor­szym two­rem.

Pa­trząc wstecz na stu­le­cie wik­to­riań­skie, któ­re­go roz­kwit, zmierzch i upa­dek od­zwier­cie­dlo­ny jest w pew­nej mie­rze w Sa­dze rodu For­sy­te­ów, wi­dzi­my, że wpa­dli­śmy tyl­ko z desz­czu pod ryn­nę. Trud­no by­ło­by uza­sad­nić twier­dze­nie, ja­ko­by stan rze­czy w An­glii miał być lep­szy w roku 1913 ani­że­li w 1886, gdy wszy­scy For­sy­te­owie ze­bra­li się u sta­re­go Jo­lyona na uro­czy­sto­ści za­rę­czyn June z Fi­li­pem Bo­sin­ney­em. A w roku 1920, kie­dy ro­dzi­na zgro­ma­dzi­ła się po­now­nie, aby po­bło­go­sła­wić za­ślu­bi­nom Fleur z Mi­cha­łem Mon­tem, An­glia jest na pew­no tak samo nad mia­rę spróch­nia­ła i zban­kru­to­wa­na, jak była nad­mier­nie za­sko­ru­pia­ła i da­ją­ca zbyt ni­skie od­set­ki w osiem­dzie­sią­tych la­tach ubie­głe­go stu­le­cia. Gdy­by kro­ni­ka ni­niej­sza mia­ła cha­rak­ter na­uko­we­go stu­dium hi­sto­rii po­stę­pu, na­le­ża­ło­by za­pew­ne po­ło­żyć na­cisk na ta­kie czyn­ni­ki, jak wy­na­le­zie­nie ro­we­ru, sa­mo­cho­du i sa­mo­lo­tu, po­wsta­nie ta­niej pra­sy co­dzien­nej, za­nik ży­cia wiej­skie­go i roz­rost miast czy na­ro­dzi­ny ki­ne­ma­to­gra­fu. Lu­dzie są w isto­cie zu­peł­nie nie­zdol­ni do pa­no­wa­nia nad wła­sny­mi wy­na­laz­ka­mi; w naj­lep­szym ra­zie wy­ra­bia­ją w so­bie zdol­ność przy­sto­so­wy­wa­nia się do no­wych, wy­two­rzo­nych przez te wy­na­laz­ki wa­run­ków.

Dłu­ga ta opo­wieść nie jest jed­nak na­uko­wym stu­dium pew­nej epo­ki; cel jej – to ra­czej una­ocz­nie­nie za­mę­tu, jaki w ży­ciu lu­dzi sie­je Pięk­no.

Po­stać Ire­ny, uka­zy­wa­na za­wsze – jak to za­pew­ne zdo­łał czy­tel­nik do­strzec – po­przez do­zna­nia in­nych po­sta­ci, jest wcie­le­niem za­bor­cze­go Pięk­na, wno­szą­ce­go nie­po­kój w świat po­sia­da­czy.

Za­uwa­żo­no, że czy­tel­ni­cy brną­cy przez sło­ne wody Sagi sta­ją się co­raz bar­dziej skłon­ni li­to­wać się nad So­ame­sem, przy czym wy­obra­ża­ją so­bie, że czy­niąc tak, bun­tu­ją się prze­ciw wra­że­niu, ja­kie chciał wy­wo­łać au­tor. Nic po­dob­ne­go! On rów­nież li­tu­je się nad So­ame­sem, któ­re­go tra­ge­dia ży­cio­wa jest naj­zwy­klej­szą, nie­za­leż­ną od jego woli tra­ge­dią czło­wie­ka nie­zdol­ne­go wzbu­dzić mi­łość, za­ra­zem jed­nak nie dość gru­bo­skór­ne­go, aby miał nie zda­wać so­bie do­kład­nie spra­wy z tego fak­tu. Na­wet Fleur nie ko­cha So­ame­sa tak, jak czu­je on, że po­wi­nien być ko­cha­ny. Li­tu­jąc się jed­nak nad So­ame­sem czy­tel­ni­cy są może skłon­ni usto­sun­ko­wać się wro­go do Ire­ny. Uwa­ża­ją oni, że So­ames nie jest osta­tecz­nie złym czło­wie­kiem, że ni­cze­mu nie za­wi­nił, że Ire­na po­win­na była mu wy­ba­czyć, i tak da­lej. Zaj­mu­jąc ta­kie sta­no­wi­sko tra­cą z oczu pro­stą, le­żą­cą u pod­sta­wy ca­łej po­wie­ści praw­dę, że tam, gdzie jed­no z dwoj­ga part­ne­rów jest naj­zu­peł­niej po­zba­wio­ne siły przy­cią­ga­nia płcio­we­go, żad­na li­tość, ża­den głos roz­sąd­ku, żad­ne po­czu­cie obo­wiąz­ku nie zdo­ła prze­zwy­cię­żyć wstrę­tu pły­ną­ce­go z sa­mej na­tu­ry. Czy tak być po­win­no, nie wcho­dzi tu­taj wca­le w ra­chu­bę, po­nie­waż w rze­czy­wi­sto­ści nig­dy nie wcho­dzi. I tam, gdzie Ire­na wy­da­je się twar­da i okrut­na – jak w La­sku Bu­loń­skim czy w Ga­le­rii Gou­pe­nor – jest ona tyl­ko ro­zum­nie trzeź­wa, gdyż wie do­brze, że naj­drob­niej­sze z jej stro­ny ustęp­stwo bę­dzie ową szcze­li­ną, przez któ­rą wtar­gnie nie­zno­śny w swej ohy­dzie stru­mień.

Kry­ty­ku­jąc ostat­nią fazę Sagi, moż­na by mieć żal o to, że Jo­lyon i Ire­na, bun­tu­ją­cy się prze­ciw wszel­kie­mu po­sia­da­niu, do­ma­ga­ją się jed­nak du­cho­wych praw wła­sno­ści do syna swo­je­go, Jona. By­ło­by to jed­nak już na­praw­dę prze­sad­ne kry­ty­ko­wa­nie opo­wie­dzia­nej hi­sto­rii. Ża­den oj­ciec i żad­na mat­ka nie mo­gli­by po­zwo­lić chłop­cu po­ślu­bić Fleur bez za­po­zna­nia go z fak­ta­mi, i fak­ty też, a nie per­swa­zje ro­dzi­ców, wpły­wa­ją na de­cy­zję Jona. Co wię­cej, Jo­lyon per­swa­du­je nie przez wzgląd na sie­bie, ale na Ire­nę, któ­ra swo­ją znów per­swa­zję stresz­cza w po­wtó­rzo­nym pa­ro­krot­nie zda­niu: „Nie myśl o mnie, myśl o so­bie.” To, że Jon zna­jąc fak­ty uwzględ­nia uczu­cia mat­ki, nie może ucho­dzić za uza­sad­nio­ny do­wód, ja­ko­by, ko­niec koń­ców, mia­ła ona być For­syt­ką.

Jak­kol­wiek od­dzia­ły­wa­nie Pięk­na i żą­dzy swo­bo­dy na świat po­sia­da­czy jest głów­nym te­ma­tem Sagi rodu For­sy­te­ów, nie może to jej zwol­nić od cią­żą­ce­go na niej za­da­nia: trwa­łe­go za­bal­sa­mo­wa­nia wyż­szych sfer sta­nu śred­nie­go. Tak jak sta­ro­żyt­ni Egip­cja­nie kła­dli obok mu­mii przed­mio­ty po­trzeb­ne im w przy­szłym ży­ciu, usi­ło­wa­łem i ja umie­ścić obok po­sta­ci ciot­ki Anny, Juli i Es­te­ry, Ty­mo­te­usza, Swi­thi­na, sta­re­go Jo­lyona, Ja­me­sa i ich sy­nów to, co im za­pew­nić może odro­bi­nę ży­cia na przy­szłość: odro­bi­nę bal­sa­mu, któ­ry do­po­mo­że im do trwa­łe­go utrzy­ma­nia się w go­rącz­ko­wo za­pę­dzo­nym kró­le­stwie roz­kła­do­we­go czyn­ni­ka – „Po­stę­pu”.

Je­śli war­stwa za­moż­ne­go miesz­czań­stwa wraz z in­ny­mi kla­sa­mi spo­łecz­ny­mi ska­za­na jest na roz­pad, ma­cie ją prze­cho­wa­ną jak pod szkłem na tych stro­ni­cach, aby mo­gli oglą­dać ją wszy­scy wa­łę­sa­ją­cy się po roz­le­głym bez­dro­żu mu­zeum Li­te­ra­tu­ry. Spo­czy­wa ona tu­taj, za­kon­ser­wo­wa­na we wła­snym oso­czu: po­czu­ciu wła­sno­ści.

1922

John Gal­swor­thy
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: