Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Sati. Samopalenie wdów indyjskich w najdawniejszych relacjach Wschodu i Zachodu - ebook

Data wydania:
1 stycznia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Sati. Samopalenie wdów indyjskich w najdawniejszych relacjach Wschodu i Zachodu - ebook

Sanskrycki termin sati (satī) oznacza wierną, prawą, cnotliwą niewiastę. Staroindyjska tradycja powiązała go przede wszystkim z kobietą, która po śmierci męża ginęła wraz z nim na stosie kremacyjnym, by wspólnie podążyć do świata niebiańskiego i tam wieść dalszą, pełną szczęścia egzystencję, a po powrocie na ziemię w kolejnym wcieleniu znów zostać jego wierną małżonką. Z czasem termin sati – zwłaszcza w jego zachodniej recepcji – zaczął być także używany na określenie samego zwyczaju i praktyki samopalenia wdów w Indiach oraz związanego z nią ceremoniału.

Bulwersujące Europejczyków informacje o zwyczaju samopalenia wdów docierały z Indii do świata zachodniego znacznie wcześniej niż bogactwo indyjskiej myśli filozoficzno–religijnej, medytacja, joga, upaniszady, Bhagawadgita,  doktryna buddyzmu i zanim narodziła się w europejskich uniwersytetach świadomość indoeuropejskiej wspólnoty językowej. Średniowieczne i nowożytne relacje o wdowach wstępujących na stos trafiały do Europy najczęściej w formie pamiętników z podróży, głównie z okresu XVI–XVIII w. Świat zachodni miał jednak okazję słyszeć o tym zdumiewającym zwyczaju znacznie wcześniej, bo już w czasach starożytnych.

Książka Przemysława Szczurka koncentruje się na przedstawieniu, klasyfikacji i analizie najstarszych świadectw odnoszących się do praktyk samopalenia wdów w Indiach. Autor analizuje z jednej strony świadectwa staroindyjskie (przede wszystkim sanskryckie), z drugiej strony starożytne – a w niektórych przypadkach także późniejsze – relacje świata zachodniego. Przedstawia także zachowane w Indiach materialne dowody czci oddawanej sati (tzw. kamienie pamięci sati z zawartymi na nich symbolami i inskrypcjami, kapliczki i świątynki sati). Przytoczone przez autora świadectwa – zwłaszcza te literackie – pozwalają skonfrontować najstarsze źródła Wschodu i Zachodu na temat jednego z najbardziej osławionych i kontrowersyjnych obyczajów dawnych Indii.

Przemysław Szczurek − adiunkt w Zakładzie Filologii Indyjskiej (Instytut Studiów Klasycznych, Śródziemnomorskich i Orientalnych) Uniwersytetu Wrocławskiego. Prowadzi badania nad literaturą staroindyjską oraz greckimi i rzymskimi źródłami o Indiach starożytnych. Jest autorem prac na temat procesów redakcji Bhagawadgity, filozoficzno-religijnych koncepcji zawartych w literaturze sanskryckiej i tekstach kanonu palijskiego oraz greckich i rzymskich świadectw o Indiach.

Spis treści

Wykaz skrótów

Wstęp

Część I Samopalenie wdów w literaturze dawnych Indii

Rozdział 1. Uwagi o terminach związanych z sati, występujących w dziełach sanskryckich i opracowaniach nowożytnych

Rozdział 2. Świadectwa o sati w literaturze dawnych Indii

2.1. Sati w kodeksach prawno-obyczajowych

2.2. Sati w innych tekstach literatury staroindyjskiej

Rozdział 3. Świadectwa wedyjskie

Uwagi  o kompozycji hymnu Rv. 10.18

Rozdział 4. Śmierć Madri i problem podwójnej kremacji ciał Pandu i Madri w Mahabharacie

Rozdział 5. Wdowy bramińskie jako sati. Braminizacja praktyk samopalenia wdów

Rozdział 6. Ograniczenia w praktyce samopalenia wdów

Rozdział 7. Najdawniejsze indyjskie głosy sprzeciwu - powątpiewanie, sceptycyzm, opozycja wobec praktyki śmierci wdów na stosie

Rozdział 8. Wolny wybór, perswazja, przymus moralny czy użycie siły? Kwestia dobrowolności praktyk samopalenia wdów i czynników na nie wpływających

Część II Świadectwa pamięci sati w kulturze materialnej dawnych Indii - tzw. kamienie pamięci sati, najstarsze inskrypcje. Uwagi o deifikacji i kulcie sati

Rozdział 1. Materialne świadectwa pamięci sati

Rozdział 2. Kilka uwag o inskrypcjach na kamieniach pamięci sati

Rozdział 3. Uwagi o deifikacji i kulcie sati

Część III Starożytne świadectwa greckie i rzymskie o praktykach samopalenia wdów na stosie w Indiach

Wstęp

Rozdział 1. Relacja Onezykrytosa

Rozdział 2. Relacja Arystobulosa

Rozdział 3. Relacja Diodora Sycylijskiego

3.1. Wiarygodność świadectwa przekazanego przez Diodora. Uwagi o ceremonii związanej z praktyką samopalenia wdów

3.2. Źródła opisu Diodora

Rozdział 4. Pozostałe świadectwa greckie i rzymskie

Zakończenie

Bibliografia

Podziękowania

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-63778-79-8
Rozmiar pliku: 10 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WYKAZ SKRÓTÓW

Arr. – Arrianus (Arrian)

Anab. – Anabasis (gr. Ἀλεξάνδρου ἀνάβασις)

Āp. – Āpastambadharmasūtra

Āśv.gṛ.s. – Āśvalāyana gṛg

Av. – Atharvaveda

Baudh. – Baudhāyanadharmasūtra

BhP. – Bhāgavatapurāṇa

Bṛh. – Bṛhaspatismṛm

Cic. – Cicero, Marcus Tullius Cicero (Cyceron)

Curt. – Curtius Rufus (Kurcjusz Rufus)

Diod. – Diodorus Siculus (Diodor Sycylijski)

FGrHist – Die Fragmente der griechischen Historiker

GarP. – Garuḍapurāna

Gaut. – Gautamadharmasūtra

Her. – Herodotus (Herodot)

Kss. – Kathāsaritsāgara

Manu. – Manusmṛm

MBh. – Mahābhārata

Mit. do Yāj. – Mitākṣarā, komentarz do Yājñavalkyasmṛm

Nār. – Nāradasmṛm

Par. – Parāśarasmṛm

PdP. – Padmapurāṇa

prakr. – prakryt, prakrycki

Rāj. – Rājataraṅgiṇī

Rm. – Rāmāyaṇa

Ṛv. – Ṛgveda

Saund. – Saundarānanda

SkP – Skandapurāṇa

ŚBr. – Śatapathabrāhmaṇa

tam. – tamilski

Yāj. – Yājñavalkyasmṛm

Val. Max. – Valerius Maximus (Waleriusz Maksymus)

Vas. – Vāsiṣṭhadharmasūtra

Viṣ. – Viṣṇusmṛm, Viṣṇudharmasūtra

Vyās. – VyāsasmṛmWSTĘP

W roku 1722 w rosyjskim mieście Astrachań Peter Henry Bruce – oficer wojskowy pochodzenia niemieckiego (służył w armiach Prus, Rosji i Wielkiej Brytanii), a ponadto także kupiec i podróżnik – znajdujący się wówczas na usługach rosyjskiego cara Piotra I, był świadkiem niezwykłego wydarzenia, które opisał w swoich wspomnieniach^(). Jedną z dzielnic na przedmieściach Astrachania zamieszkiwała społeczność zamożnych kupców indyjskich posiadających również fabrykę w mieście. Gdy zmarł jeden z owych kupców, jego żona zwróciła się z prośbą do lokalnych władz, aby pozwolono jej spłonąć na stosie kremacyjnym wraz z ciałem męża. Ponieważ uznano to za barbarzyństwo, nie udzielono pozwolenia. Wówczas przedstawiciele indyjskich kupców i fabrykantów, niezadowoleni z takiego obrotu sprawy, zagrozili wycofaniem się wraz ze swoim kapitałem z miasta. Groźba okazała się decydującą kartą przetargową w sporze o możliwość praktykowania dawnego zwyczaju i ostatecznie zgodę wydano. Wdowa podczas uroczystej ceremonii spłonęła na stosie wraz ze zmarłym mężem, w ten sposób towarzysząc mu w pośmiertnej wędrówce na tamten świat i w pozaziemskiej egzystencji.

Powyższy przykład praktyki przeprowadzonej w indyjskiej społeczności żyjącej z dala od rodzinnych stron może w jakiś sposób odzwierciedlać skalę, na jaką był wówczas rozpowszechniony wśród hindusów zwyczaj samopalenia wdów. Przez wieki fascynował on świat zachodni, jeszcze zanim została poznana i doceniona wartość indyjskiej myśli filozoficzno-religijnej, medytacji i jogi, zanim do Europy dotarły upaniszady, Bhagawadgita i treści buddyzmu, zanim – dzięki poznaniu Wed i języka, w którym zostały skomponowane, przede wszystkim zaś dzięki poznaniu sanskrytu w jego klasycznej formie – narodziła się w europejskich uniwersytetach świadomość indoeuropejskiej wspólnoty językowej. Z XVI-, a zwłaszcza XVII- i XVIII-wiecznych spisanych relacji europejskich kupców, urzędników Kompanii Wschodnioindyjskich, żołnierzy, misjonarzy, podróżników, awanturników, przebywających w Indiach, co najczęściej wiązało się z ich profesją, bądź też podróżujących po tym kraju przez dłuższy lub choćby krótki okres, można wnioskować, że niemal każdy z autorów wspomnień co najmniej raz był świadkiem aktu samospalenia wdowy na stosie, na którym kremowano ciało jej męża. Niektórzy z podróżników otwarcie stwierdzają, że chcieli być świadkami tej niezwykłej i osławionej ceremonii, co sytuuje ją wśród swoistych atrakcji turystycznych dla przybywających z Zachodu do Indii. Jak pokazują m.in. niektóre strony niniejszej pracy europejska recepcja praktyk samopalenia wdów indyjskich sięga znacznie wcześniej niż najczęstsze opisy z wieków XVII i XVIII.

Bez względu na jakiekolwiek przypuszczenia i przybliżenia statystyczne, próby przywrócenia właściwego balansu i osadzenia zwyczaju we właś­ciwym kontekście historycznym, społecznym, obyczajowym czy ekonomicznym dawnych Indii, co czyniono w niejednej nowożytnej publikacji cytowanej na kartach niniejszej pracy, niezaprzeczalne pozostaje dokonywanie przez kilkanaście stuleci aktów samopalenia wdów w różnych regionach i społecznościach bramińskich Indii. W 2. poł. II tysiąclecia nietrudno było obcemu przybyszowi nie tylko usłyszeć bądź przeczytać o nich w wiarygodnych źródach, lecz także samemu stać się obserwatorem, biernym uczestnikiem jakże niezwykłych dla niego ceremonii pogrzebowych. Jak pokazują niektóre świadectwa, w pojedynczych przypadkach obcy mógł przez chwilę stać się czynnym uczestnikiem wydarzeń, które następowały podczas ceremonii pogrzebowej. Jeszcze przed uroczystą procesją mógł przez tłumaczy porozumieć się z kobietą kroczącą na stos, w czasie ceremonii otrzymać od niej błogosławieństwo lub drobny podarunek z tych, które rozdawała. Niektórzy z obcych przybyszów w świadectwach ze swoich podróży opisują próby nakłonienia głównych aktorek okrutnego spektaklu, aby zaniechały swoich postanowień, inni mówią o próbach czynnego przeciwstawienia się (w kilku przypadkach udanego) przeprowadzeniu ceremonii i uratowania niewiasty, która zmierzała ku śmierci czy raczej – w jej własnym i innych przedstawicieli jej społeczności przekonaniu – ku życiu wraz ze swoim mężem w innym, pozaziemskim świecie.

Pamięć o sławie i chwale, jaką obdarzała rodzinę, swą lokalną społeczność i jaką cieszyła się sama sati (satī ) towarzysząca małżonkowi po śmierci, wypełniając w ten sposób hinduski ideał wiernej, cnotliwej i oddanej żony, jest żywa w społecznej świadomości w niektórych rejonach Indii. Jeszcze w latach osiemdziesiątych XX w. – 4 września 1987 r. – ponad 150 lat po wprowadzeniu oficjalnego zakazu praktykowania samopalenia wdów (w 1829 r.), w małej miejscowości na północnym zachodzie stanu Radźasthan młoda wdowa, mieszkanka dziesięciotysięcznej miejscowości Deorala, w dystrykcie Sikar, zgodnie z pradawną ceremonią straciła życie na stosie kremacyjnym. Osiemnastoletnia Roop Kanwar, po ośmiu miesiącach małżeństwa została spalona na stosie zmarłego męża, Mala Singha. Publiczna ceremonia zorganizowana przez rodzinę zmarłego odbyła się z przyzwoleniem lokalnej społeczności w obecności setek uczestników z Deorali i okolic. Najbliżsi młodej wdowy (jej rodzice i bracia), mieszkający w stolicy Radźasthanu Dźaipurze (ok. 2 godzin jazdy samochodem z Deorali), nie zostali poinformowani o podjętej rzekomo dobrowolnie decyzji swej córki i siostry. Gdy jednak dowiedzieli się o akcie samospalenia, nie protestowali, twierdząc nawet, że przyniosło to im zaszczyt.

W pierwszych dniach po śmierci Roop Kanwar w miejscu jej kremacji odbywały się co wieczór ceremonie ku czci sati, które gromadziły tłumy zarówno ludzi z okolic, jak i pielgrzymów z różnych części całego kraju. Momentem kulminacyjnym stała się ceremonia chūndrī mahotsav – uroczyste upamiętnienie dwunastodniowej żałoby – przeprowadzona, mimo licznych protestów przeciwników kampanii na rzecz sati, trzynastego dnia po kremacji. Według niektórych relacji uroczystość zgromadziła ok. 200 tys. wiernych z różnych rejonów Indii. W ciągu kilku tygodni po spaleniu młodej wdowy do Deorali miało przybyć ok. 300 tys. pielgrzymów.

Wydarzenie to odbiło się szerokim echem zarówno w Indiach, jak i na całym świecie. W Indiach śmierć na stosie Roop Kanwar wywołała gorącą dyskusję, ujawniając polaryzację poglądów na temat dawnego zwyczaju w jego aspekcie religijnym, filozoficznym, a także politycznym, społecznym, obyczajowym czy ekonomicznym. Wzmogła się także dyskusja na temat pozycji społecznej kobiet^(). Nie jesteśmy tu w stanie przedstawić szczegółów związanych ze śmiercią 18-letniej wdowy, motywów i czynników, które do niej doprowadziły, nie ma tu także możliwości zaprezentowania całego spektrum reakcji, jakie wywołała w społeczeństwie współczesnych Indii, ani choćby streszczenia postaw, które uaktywniły się po 4 września 1987 r. Wszystko to zostało już wielostronnie naświetlone i wyczerpująco omówione. Dla naszych rozważań istotnych jest kilka najważniejszych danych i związanych z nimi refleksji.

Śmierć Roop Kanwar trzeba bez wątpienia uznać za popełnione przez członków rodziny jej zmarłego męża morderstwo, którego głównym, rzeczywistym motywem była najprawdopodobniej chęć zachowania wysokiego posagu, jaki młoda niewiasta wniosła do swojego małżeństwa i miała prawo zabrać ze sobą, gdyby po śmierci męża wróciła do domu rodziców^(). Jako takie wydarzenie to spotkało się z wieloma głosami sprzeciwu i potępienia pochodzącymi z rozmaitych rejonów i kręgów społecznych Indii, w czym prym wiedli aktywiści, a zwłaszcza aktywistki walczące o prawa indyjskich kobiet. Jednak pomimo przeważających głosów potępienia, protestu wobec zarówno samej ceremonii – idei, która leżała u jej podstaw – jak i wszystkiego, co się wokół niej wydarzyło, w publikacjach prasowych i akademickich, publicznych debatach nie brakowało także głosów szacunku dla decyzji młodej wdowy, a także postulujących gloryfikację śmierci Roop Kanwar jako bohaterskiej sati, kontynuatorki wielkiej tradycji radźpuckiej i szerzej – kultury hinduskiej. Ulice Dźajpuru w roku 1987 wypełnili uczestnicy wieców zarówno potępiających morderstwo młodej wdowy, występujących przeciw gloryfikacji praktyk samopalenia wdów na stosie, jak i demonstrujących poparcie aktu sati 18-letniej kobiety i sati w ogóle.

Według prawodawstwa indyjskiego w 1987 r. (zgodnie z odpowiednimi przepisami kodeksu karnego z 1950 r., które na skutek tego wydarzenia i w efekcie aktywności przeciwników sati zostały znacznie zaostrzone) akt samospalenia wdowy na stosie został jednoznacznie sklasyfikowany jako przestępstwo, bez względu na to, czy było to samobójstwo popełnione z własnej woli czy też zostało wymuszone na wdowie. Wobec takiej klasyfikacji nie powinno się go usprawiedliwiać, rozważać jego rzeczywistego bądź symbolicznego sensu, szukać uzasadnienia w religijnym znaczeniu rytuału, który mu towarzyszył, motywować pośmiertną chwałą sati ani jej gloryfikacją, nie powinno się szukać usprawiedliwienia w historii, świadectwach literackich, sankcji religijnej w dawnych tekstach bramińskich bądź jej braku. Incydent z września 1987 r. wraz z potępiającymi go głosami spotkał się jednak także z wieloma konserwatywnymi opiniami, których autorzy nie wahali się twierdzić, że Roop Kanwar poniosła bohaterską śmierć w zgodzie z dawną tradycją, czym zyskała sławę na tym i na tamtym świecie, a jej czyn jest godny największej pochwały. Jak przekonywali przeciwnicy sati, olbrzymia część głosów gloryfikujących taką śmierć pod koniec XX w. pochodziła od lokalnych działaczy społecznych, religijnych, a zwłaszcza politycznych (przede wszystkim miejscowych polityków radźpuckich), którzy nie wahali się przed cynicznymi postępkami w celu zbicia kapitału politycznego. Posuwali się w związku z tym do grubymi nićmi szytej manipulacji ludzkimi uczuciami, ideami hinduizmu, tzw. tradycją radźpucką. Istotne jest jednak także i to, że manipulacja ta trafiła na podatny grunt wśród tysięcy mieszkańców Indii, w różnych częściach kraju, nie tylko w społecznościach radźputów. Co nie mniej istotne, przypomniano społeczeństwu przy tej okazji, że najbardziej rozsławiona ceremonia z roku 1987 była jedną z około czterdziestu przypadków sati odnotowanych w Indiach od roku 1947, tj. od czasu, gdy Indie odzyskały niepodległość, stając się świecką i demokratyczną republiką^(). Spalenie na stosie Roop Kanwar było zwłaszcza w tym regionie północno-zachodnich Indii ostatnim z całej serii aktów samospalenia wdów od lat czterdziestych ubiegłego stulecia^().

Według posiadanych świadectw w okresie największego rozpowszechnienia, tj. od początków II tysiąclecia n.e., obyczaj samopalenia wdów na stosie praktykowano w całych niemal Indiach i we wszystkich warstwach hinduskiego społeczeństwa. Tradycyjnie jednak w najstarszych świadectwach był kojarzony z wyższymi warnami i kastami, przede wszystkim z kobietami należącymi do rządzącej arystokracji. Można też pokusić się o stwierdzenie, że w pewnych rejonach Indii zwyczaj wstępowania wdów na stos był bardziej „popularny” niż w innych. Na przykład Radźasthan przez wieki był uznawany za twierdzę tych praktyk, a w ostatnich dekadach praktykowania zwyczaju przed ogłoszeniem jego zakazu, na przełomie XVIII i XIX w., brytyjskie statystyki odnotowały znaczną liczbę praktyk w Bengalu.

Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że przynajmniej w odniesieniu do domniemanych statystyk, liczne świadectwa, zwłaszcza średniowieczne i nowożytne zachodnie teksty źródłowe mówiące o wstępowaniu wdów na stos, nie powinny zwodzić współczesnego czytelnika. Pomimo praktykowania samopalenia wdów w Indiach przez kilka a nawet kilkanaście stuleci, oficjalnie do pierwszych dekad XIX w. (a w sporadycznych przypadkach także i po tym okresie), liczba owych aktów z pewnością nie była tak wielka, na jaką mogłyby wskazywać liczne i pojedyncze informacje pochodzące z różnych rejonów Indii i różnych okresów. Nawet jeżeli zebrane razem składają się na bogaty materiał ilustracyjny dla badaczy niezwykłego zwyczaju. Nie dysponujemy, co prawda, żadnymi wiarygodnymi danymi na temat samopalenia indyjskich wdów, a pierwsze niedokładne brytyjskie statystyki czy raczej próby statystyczne pochodzą dopiero z początków XIX w. Z dużym prawdopodobieństwem można jednak przyjąć – co czyni np. Joerg Fisch (Fisch 2006) w monografii nt. globalnej historii samobójczych śmierci wdów – że do czasu wprowadzenia oficjalnego zakazu praktyk w 1829 i 1930 r. w różnych rejonach Indii spośród około tysiąca wdów jedna kroczyła na stos za swoim zmarłym mężem. W okresach i rejonach, gdzie praktyka się wzmagała, ta przypuszczalna proporcja mogła być jedynie nieznacznie zachwiana.

W wiekach niosących ze sobą społeczną akceptację i aprobatę dla aktów samopalenia wdów według popularnych wyobrażeń w rozmaitych lokalnych tradycjach kobieta, która w szczery i zdecydowany sposób wyraziła zamiar zakończenia ziemskiego życia poprzez wkroczenie na stos dzięki czystości i prawości jej uczynku, a zatem także jej charakteru, zyskiwała nadzwyczajną moc. Szacunek i potęga, jaką jej przypisywano, znalazła odzwierciedlenie w podstawowym terminie sanskryckim, którym była określana – satī. Już w starożytnych tekstach sanskryckich z pierwszych wieków n.e. odnosił się on obok kilku innych terminów do prawej, wiernej, cnotliwej małżonki, kobiety, która w pełni realizuje się jako oddana towarzyszka swego męża. Z czasem dodano do tego także pośmiertną konotację, zgodnie z relatywnie późno zaświadczoną ideologią propagatorów samopalenia wdów, według której los takiej prawej małżonki na tym świecie dopełnia się na stosie kremacyjnym jej męża, jeżeli ten umarł przed nią.

Tradycja połączyła (a nawet wywodziła) koncepcję satī z koncepcją sat, tj. ideą rzeczywistego bytu, z jednej strony, ale także najwyższej cnoty, prawości, jakości istnienia, a w związku z tym także energii, siły, potęgi z drugiej strony^(). Ta sama tradycja scaliła właśnie w pojęciu sat ideę rzeczywistego bytu, istnienia z koncepcją cnoty, prawości, najwyższych wartości oraz wynikającej stąd energii i mocy^(). Według tej tradycji bliski związek etymologiczny obu terminów – sat i satī ^() – idzie w parze z ich bliskością ideologiczną. Prawdziwa sati, kobieta pełna cnót, czysta i prawa, staje się cielesną emanacją rzeczywistego bytu i zalet, które niesie ze sobą idea sat, ucieleśnia równocześnie energię, siłę i potęgę zawartą w tej idei. Siła owa przejawia się także jako wewnętrzny ogień, którym – zgodnie z popularnymi wierzeniami – sama sati rozpala stos kremacyjny swój i swego małżonka, w czym przypomina wielką boginię noszącą imię Sati (satī ) – wcielenie małżonki boga Śiwy (Śiva), które poprzedza boginię Parwati (Parvatī)^(). Płomienie z ognia podłożonego przez jej krewnych podczas ceremonii pogrzebowej (który według tradycji powinien pochodzić z domowego ogniska rozpalonego po raz pierwszy podczas rytuału zaślubin) są jedynie osłoną przykrywającą to, co zgodnie z wierzeniami hindusów dzieje się w rzeczywistości: natychmiastową bezbolesną ziemską śmierć satī w efekcie wzniecenia przez nią wewnętrznego ognia pochodzącego z jej sat^(). Zewnętrzna manifestacja kobiety spalanej na stosie miała swój rzeczywisty odpowiednik w intymnym związku sati z wewnętrznym ogniem wywodzącym się z energii jej sat. Pochodząca stąd wewnętrzna moc uaktywniała się jeszcze przed jej fizyczną śmiercią, w momencie, gdy publicznie zadeklarowała zamiar zostania sati kroczącą za swoim mężem w pozaziemskie sfery. Zyskiwała wówczas nadzwyczajne dla żyjących na ziemi moce, była zdolna do dokonywania cudów, mogła stać się pośredniczką między żywymi a umarłymi, spełniały się jej błogosławieństwa, którymi obdarzała pozostających przy życiu, a także klątwy, które mogła na nich rzucić. Zgodnie z takimi powszechnymi przekonaniami prawdziwa sati była wolna od bólu, a jej ciało nie ulegało fizycznemu spaleniu (co miało oznaczać, że bezpośrednio po rozpaleniu stosu dostawała się do świata niebiańskiego).

Jednak obok samego rodzaju śmierci i związanej z tym ideologii największą sensację wzbudzała kwestia fizycznych cierpień, jakim w doczesnym świecie poddawały się wdowy umierające na stosach – czyniąc to najczęściej dobrowolnie. Muzułmańscy władcy w Indiach i ich lokalni gubernatorzy, jak również europejscy przybysze w różnych okresach obserwujący praktyki samospaleń, a zwłaszcza niektórzy brytyjscy urzędnicy „perły w koronie brytyjskiej” zgodnie uznawali te praktyki za akty barbarzyństwa. W tym kontekście niejednokrotnie podkreślano właśnie okrucieństwo takiej śmierci, nawet jeżeli była ona dobrowolna, ubolewano nad cierpieniami, jakich doznawały kobiety.

Niech będzie wolno autorowi niniejszej pracy odwołać się przy tej okazji do toku rozumowania zaprezentowanego w innej książce poświęconej samobójczej śmierci wdów i na tej podstawie ujawnić ciekawy paradoks^(). O trudnym do wyobrażenia i opisania bólu, jakiego – według relacji obserwatorów – doświadczały nieszczęsne ofiary, a co za tym idzie o domniemanym okrucieństwie i barbarzyństwie społeczności przyzwalających na takie akty ofiarne wnioskowano nierzadko na podstawie autopsji i doświadczeń z poparzeniem „żywym ogniem”. Bezpośrednie, analogiczne, a zarazem bez wątpienia logiczne rozumowanie musi wskazywać na to, że fizyczny ból, jaki odczuwa każdy, kto dozna poparzenia ogniem jakiejś części swojego ciała (na przykład dłoni), jest jedynie drobną namiastką bólu, jaki musiała odczuwać kobieta, która całe swe ciało powierzyła płomieniom. Z niekończącymi się cierpieniami w ogniu są związane popularne, zwłaszcza zachodnie, wyobrażenia mąk piekielnych, tortur w zaświatach jako kary dla potępionych grzeszników, co musiało dodatkowo potęgować wyobrażenia o cierpieniach wdów indyjskich zwłaszcza u osób nieznających dokładnie realiów ceremonii samospalania. Warto zatem zwrócić uwagę na to, że wśród wielu powstałych przez ponad dwa tysiąclecia informacji o indyjskich wdowach umierających na stosach swoich zmarłych mężów, także wśród świadectw nieindyjskich i niejednokrotnie piętnujących owe praktyki, nie ma informacji o tym, by uczestnicy ceremonii w jakikolwiek sposób czerpali satysfakcję z cierpień, jakie stawały się udziałem poddających się kremacji kobiet, by próbowali pastwić się nad umierającymi, a także by próbowano dokonywać aktów sadyzmu, na przykład spowalniania procesu spalania, bądź przypiekania żywym ogniem. Podobne praktyki były znane m.in. w Europie, gdy na stosach płonęli żywcem heretycy, innowiercy, czarownice, lub pospolici przestępcy, lecz nie stosowano ich w Indiach w czasie ceremonii samopalenia wdów. Jedyne świadectwa, na jakie udało się natrafić autorowi tej książki, wskazujące na aktywność skierowaną na przedłużanie momentu śmierci sati, związane były z działalnością brytyjskich urzędników w latach dwudziestych XIX stulecia, czyli w okresie poprzedzającym oficjalny zakaz samopalenia wdów w brytyjskich Indiach wydany w latach 1829–1830. W niektórych częściach Prezydencji Bombajskiej czyniono tego rodzaju wysiłki w celu odstraszenia innych kobiet, potencjalnych sati, od aktów samopalenia^(). Ściśle indyjskie praktyki wyglądały odmiennie, liczne opisywane formy zachowań uczestników rytuałów kremacyjnych wskazują jednoznacznie, że ich celem było maksymalne przyspieszenie śmierci wdów na stosie, skrócenie do absolutnego minimum czasu ich cierpienia. Temu celowi miało służyć na przykład – w niektórych zachodnich relacjach uznawane za okrutne i barbarzyńskie – obrzucanie kobiet łatwopalnymi materiałami w momencie podpalania stosu, konstruowanie stosu, który miał dach z ciężkich polan opierających się na cienkich podpórkach, aby po podpaleniu najszybciej opadły one na wdowę, umieszczanie materiałów tworzących stos kremacyjny w głębokiej jamie, do której – gdy płonął już wielki ogień – kobieta wskakiwała (często między nią a płonącym w jamie drewnem umieszczano zasłony, co także miało złagodzić ich cierpienia psychiczne przed śmiercią). Takie zabiegi, jak i innesatī (np. odurzanie środkami narkotycznymi, aby zmniejszyć strach przed ogniem stosu pogrzebowego oraz ból, „techniki” przymusu stosowane w ostatniej fazie rytuału, gdy kobieta mimowolnie, w naturalnym odruchu usiłowała zbiec ze stosu, przywiązywanie do elementów stosu lub ciała męża) w obliczu ideologii gloryfikującej obyczaj samopalenia wdów, paradoksalnie trzeba by uznać akty humanitarne. Niektórzy obserwatorzy wykazujący się pewną wiedzą z zakresu medycyny wskazywali, że bezpośrednią przyczyną śmierci kobiet na stosie było najczęściej uduszenie się (tlenkiem węgla i dymem), nie spalenie^(). Kontrowersje musi wzbudzać sama ideologia, która prowadziła tysiące kobiet ku okrutnej śmierci. Racjonalnie myślący człowiek w XXI w. nie jest w stanie jej zaakceptować ani usprawiedliwić nie może wyrazić swojej aprobaty dla ideologii okrutnej i niehumanitarnej w jej ostatecznym wymiarze, zwłaszcza jeżeli weźmie pod uwagę fakt, iż stała się ona nie tylko (bądź nie tyle) podstawą odosobnionych, indywidualnych i w pełni świadomych wyborów, lecz w ogromnej mierze akceptowanego społecznie zwyczaju. Odnosi się to także do badaczy, którzy sine ira et studio pragną poddać analizie i objaśnić wszelkie jej aspekty. Lecz kobiety, które przez wieki akceptowały ową ideologię lub zostały nakłonione, by się jej poddać, mogły najczęściej liczyć na to, że członkowie ich społeczności zastosują wszelkie dostępne środki, które złagodzą i maksymalnie skrócą cierpienie.

Nie oznacza to, oczywiście, że można banalizować przerażające doświadczenia, którym poddane były kobiety, zwłaszcza od momentu podpalenia stosu do chwili ich śmierci, choćby nawet trwało to kilka minut lub kilkadziesiąt sekund (co zresztą nie było nieprawdopodobne). A także to, co przeżywały w czasie bezpośrednio poprzedzającym wkroczenie na stos lub wskoczenie do płonącego ognia, przez co musiały przechodzić także i te kobiety, które od chwili podjęcia decyzji o samospaleniu wykazywały godną podziwu determinację i pewność siebie.

Podstawowe pytanie, na które trzeba przede wszystkim odpowiedzieć w związku z powyższymi rozważaniami, dotyczy tej, a nie innej formy uśmiercania kobiet, które zdecydowały się lub zostały nakłonione, aby podążyć ku śmierci i ku innym sferom, za swoimi mężami. Dlaczego palący ogień musiał stać się pośrednikiem w ich wędrówce do niebiańskiego świata? Dwa czynniki zdają się tu odgrywać rolę kluczową. Po pierwsze, dostępne nam źródła staroindyjskie jednoznacznie wskazują na to, że kremacja była powszechnie przyjętą na subkontynencie indyjskim, zaświadczoną znacznie wcześniej niż najstarsze relacje o samopaleniu wdów formą pochówku, która umożliwiała duszom zmarłych dotarcie do świata pozaziemskiego. Po drugie, zarówno indyjskie, jak i pozaindyjskie świadectwa jednoznacznie wskazują, że podstawową intencją, która przyświecała idei śmierci wdów, było pośmiertne zjednoczenie kobiety z mężem – mężczyzną, do którego należała za życia. W czasach, gdy rodziła się idea podążania wdowy za zmarłym mężem i później, gdy praktyka uśmiercania wdów stawała się coraz powszechniejsza, od dawna już w zdecydowanej większości społeczności indyjskich zakorzenione było spalanie ciał zmarłych. Dlatego okrutne i bolesne samospalenie wdów na stosie było zwykłą, logiczną wręcz konsekwencją tego, w jaki sposób pozostali przy życiu żegnali się ze swoimi zmarłymi^(). Obrzęd, który towarzyszył śmierci sati został wpisany w ceremonię pogrzebową, jaka praktykowana była już od wieków. Świadectwa literackie i epigraficzne wskazują, że w tych nielicznych rejonach Indii i wśród tych społeczności – kast, gdzie praktykowano grzebanie zmarłych, wdowy były grzebane żywcem lub uśmiercane zaraz przed wspólnym pogrzebaniem wraz z ciałem zmarłego męża (i w związku z tym odwołują się do różnych „technik” uśmiercania zakopywanych z mężami kobiet)^(). Nie forma śmierci odgrywała tu rolę pierwszoplanową, lecz idea połączenia kobiety z mężczyzną, tym samym, z którym za życia złączyły ją nierozerwalne więzy małżeńskie.

Nie można przy tej okazji nie zwrócić uwagi, choćby w paru słowach, na olbrzymią rolę, jaką przez wieki społeczeństwa dawnych Indii przypisywały ogniowi i jego sile w każdej niemal sferze społecznej, obyczajowej, przede wszystkim zaś rytualnej. Kult ognia jako głównego bóstwa domowego wedyjscy Arjowie wynieśli z okresu tzw. wspólnoty indoeuropejskiej poprzez tzw. wspólnotę indoirańską. Ogień jako wielki sprzymierzeniec człowieka i jego rodziny, będący podstawowym źródłem światła i ciepła, w społeczeństwie indoaryjskim zyskał szczególne znaczenie, już wówczas otoczony został całym szeregiem skojarzeń, obrazów, spekulacji, zyskał niezwykle bogatą symbolikę^(). Twórcy hymnów wedyjskich podkreślali doskonałość ognia w jego aspekcie sakralnym poprzez uosobienie go z Agnim (por. np. łac. ignis, czy lit. ugni), jednym z najważniejszych bogów okresu wedyjskiego. Hymny poświęcone Agniemu przedstawiają go między innymi jako wieszcza (ṛṣi) obdarzonego niezwykłą inteligencją, posiadającego zdolności jasnowidzenia, wielkiego kapłana i ofiarnika (hotṛ), a ponadto także posła pomiędzy światem ludzkim i boskim, za pośrednictwem którego dary ofiarne docierają do bogów. Ogień-Agni określany jest także już w Wedach mianem „pana domu” (gṛhapati) jako ten, który przez wieki uważany był za wielkiego sprzymierzeńca ludzi, ich obrońcę przed chorobami, mocami ciemności, demonami czy czarami. Palący się i stale podtrzymywany ogień domowego paleniska – ognisko domowe – odgrywał główną rolę w życiu każdego pana domu i jego rodziny, zarówno w świeckim, jak i świętym/religijnym wymiarze życia, traktowany zarówno dosłownie, jak i symbolicznie. Ogień był podstawowym elementem wszelkich ceremonii i obrzędów religijnych, wśród których na plan pierwszy wysuwają się sanskary (saṁskāra), sakramenty związane z tzw. obrzędami przejścia^(). Jako wiekuisty świadek najważniejszego obrzędu przejścia w życiu społecznym, tj. ceremonii małżeńskiej (vivāha), palący się ogień stanowił centrum, dookoła którego kroczyli zawierający związek małżeński, aby uprawomocnić i utrwalić zawiązane więzy. W ostatnim spośród obrzędów przejścia (antyeṣṭi), ceremonii pogrzebowej, spalenie ciała traktowane było jako akt ofiarny (podobnie jak inne ofiary spalane w ogniu), podczas którego zmarły przeprowadzany był z tego świata do nieba i świata przodków. Małżonka zmarłego, która dokonywała aktu samospalenia po to, aby podążyć w ślad za swoim mężem, bezpośrednio przed wstąpieniem w ogień kroczyła dookoła niego. I ten, i inne elementy tego rodzaju ceremonii pogrzebowej, o których mowa poniżej w książce, traktowano jako powtórzenie bądź odnowienie ślubów małżeńskich, w czym centralnym elementem znów był ogień, tym razem ogień stosu kremacyjnego. Według często pojawiających się interpretacji odzwierciedlających przekonania społeczne powtarzane przez wieki, w bohaterskim akcie sati oczyszcza z wszelkiej zmazy zarówno siebie, jak i swojego męża. Przyczynia się do tego wewnętrzny ogień jej żaru i ogień stosu kremacyjnego.

Autor nie wyraża intencji ani w momencie pisania tych słów nie znajduje możliwości ku temu, by w sposób komplementarny przedstawić zagadnienie historii niezwykłego zwyczaju samopalenia wdów na stosie na subkontynencie indyjskim. Celem książki jest raczej ukazanie i interpretacja wydarzeń, takich jak to z Deorali z roku 1987 – niezwykłych, okrutnych, nie do usprawiedliwienia i trudnych do wytłumaczenia, zwłaszcza we współczesnym świecie i oceny według współcześnie obowiązujących norm – w perspektywie historyczno-literackiej, społecznej, psychologicznej czy ekonomicznej. Posługując się pewnego rodzaju uproszczeniem i skrótem myślowym, pozwolę sobie na stwierdzenie, że bardziej niż rozważania nad nowożytnym przypadkiem śmierci wdowy na stosie z dala od ojczyzny, zgodnie z przytoczoną na początku XVIII-wieczną relacją, interesuje mnie analiza najstarszego starożytnego świadectwa pochodzącego z końca IV w. p.n.e., według którego indyjska sati poniosła dobrowolną śmierć także w obcym otoczeniu, na nizinie środkowego Iranu (zob. cz. III rozdz. 3). Podstawową intencją przyświecającą podjęciu pracy nad zagadnieniem indyjskiej sati stało się zebranie w miarę możliwości największej liczby najwcześniejszych świadectw odnoszących się do praktyk samopalenia wdów w Indiach, ich klasyfikacja i analiza. Wzięto tu pod uwagę nie tylko świadectwa indyjskie, lecz również starożytne – a w niektórych przypadkach także późniejsze – relacje świata zachodniego, co daje sposobność do przeprowadzenia swoistej konfrontacji dawnych źródeł Wschodu i Zachodu na ten sam temat, choć i tu bezpośrednia konfrontacja nie zawsze była celem nadrzędnym.

Prace na temat sławnego indyjskiego obyczaju w zdecydowanej większości odwołują się do źródeł i czasów nowożytnych. I choć nie można twierdzić, by we wcześ­niejszych opracowaniach (z których wiele zostało wykorzystanych w tej książce oraz umieszczonych w bibliografii) okres starożytny i średniowiecze zostały pod tym względem jakoś zaniedbane, praca nad najstarszymi świadectwami wydała się autorowi książki nie tylko niezwykle interesująca, lecz także korzystna. W wielu przypadkach przestudiowanie źródeł najdawniejszych pozwoliło mi także lepiej zrozumieć funkcjonowanie nowożytnych społeczności indyjskich, które aprobowały praktyki samopalenia wdów na stosie, a także wysławiały i gloryfikowały ich główne bohaterki.

W niniejszej pracy z jednej strony dokonano zatem przeglądu i analizy (przede wszystkim filologiczno-historycznej) świadectw staroindyjskiej literatury sanskryckiej, z drugiej zaś starożytnych świadectw greckich i rzymskich. Wśród tych ostatnich trzy najstarsze greckie testimonia trzeba uznać za w ogóle najstarsze świadectwa na temat samopalenia indyjskich wdów. Jako uzupełnienie niektórych analiz tekstów starożytnych potraktowano średniowieczne i nowożytne świadectwa (głównie z XIV–XVIII w.) autorów przebywających w Indiach lub podróżujących po tym kraju, pochodzących jednak spoza Indii, którzy byli świadkami aktów samopalenia i pozostawili opisy tych ceremonii. Zależało mi na tym, aby omawiane zagadnienia zostały zilustrowane tekstami źródłowymi, w poszczególnych rozdziałach pojawia się więc wiele cytatów zarówno tekstów oryginalnych (sanskryckie teksty przytaczane są w transliteracji międzynarodowej), jak i ich polskich tłumaczeń. Obfitość cytatów wynika także z tego, że niniejsza książka jest pierwszym takim opracowaniem w literaturze polskojęzycznej, stąd też autor pozwala sobie w dużej mierze nadać jej charakter informacyjny. Znaczna część tłumaczeń pochodzi od autora książki (przy tłumaczeniach pochodzących od innych autorów podano nazwiska tłumaczy).

Badane zagadnienia zostały podzielone na trzy podstawowe części: samopalenie wdów w literaturze dawnych Indii (część I); świadectwa pamięci sati w kulturze materialnej – tzw. kamienie pamięci sati, najstarsze inskrypcje – oraz uwagi o deifikacji i kulcie sati (część II); greckie i rzymskie relacje o samopaleniu wdów na stosie (część III).

W 1 rozdziale I części pracy podjęto próbę omówienia głównych terminów sanskryckich odnoszących się zarówno do ceremonii samopalenia wdów, jak i do kobiet, które były jego głównymi bohaterkami. Dwa kolejne rozdziały są przeglądem najstarszych świadectw literatury sanskryckiej dotyczących samopalenia wdów – pierwszy omawia przedstawienie kwestii sati w tekstach prawno-obyczajowych (dharmasutry, dharmaśastry, późniejsze komentarze prawne), drugi prezentuje ją na podstawie pozostałych dzieł literatury sanskryckiej. W obu przypadkach usiłowałem zachować porządek chronologiczny, sądząc, że może to m.in. przybliżyć mnie do odpowiedzi na pytania o genezę praktyk i rozpowszechnienie się zwyczaju w Indiach, jego ewolucję, zmiany, tendencje w rozwoju. Chronologiczny przegląd pokazuje, że brakuje wzmianek na temat samopalenia wdów wśród najstarszych zasobów piśmiennictwa starożytnych Indii, w tym także tych, które późniejsza tradycja hinduska uznała za teksty objawione (śruti), a pierwsze informacje pojawiają się stosunkowo późno, tj. dopiero w literaturze powstałej w pierwszych wiekach naszej ery. W następnych rozdziałach podjęto próbę przedstawienia kilku szczegółowych zagadnień, które pojawiły się podczas pracy nad świadectwami sanskryckimi. Przedstawiono interpretację tych fragmentów literatury wedyjskiej (tj. najstarszej warstwy indyjskiej literatury), które odnoszą się do sati i zagadnień pokrewnych (cz. I rozdz. 3). Przy tej okazji usiłowano na podstawie posiadanych źródeł odpowiedzieć na pytanie, czy w okresie wedyjskim był praktykowany zwyczaj wstępowania wdów na stos, sugerując odpowiedź negatywną. Następnie przeprowadzono analizę filologiczną epizodu z wielkiego eposu starożytnych Indii Mahabharata (MBh. 1,116) dotyczącego śmierci króla Pandu i wspólnej z jego ciałem kremacji jednej z dwóch królewskich małżonek (cz. I rozdz. 4). Przy tej okazji zostało przedstawione i poddane analizie zagadnienie podwójnej kremacji pary królewskiej, co przedstawia tekst wielkiego eposu. Praca nad tekstami sanskryckimi o indyjskich sati skłoniła autora do podjęcia kolejnych zagadnień badawczych: kwestii wdów bramińskich oraz braminizacji praktyk, które miały niebramińską genezę (cz. I rozdz. 5), ograniczeń nakładanych na wdowy w kontekście praktyk samopalenia (cz. I rozdz. 6), najwcześniejszych głosów sceptycyzmu, opozycji wobec śmierci wdów na stosie przedstawionych w niektórych dziełach literatury staroindyjskiej (cz. I rozdz. 7) oraz kwestii swobody wyboru i motywacji, jakie mogły (musiały) leżeć u podstaw podejmowanych przez kobiety decyzji o wstąpieniu na stos i nierozerwalnie związany z tym problem pers­wazji, przymusu, użycia wobec nich siły (cz. I rozdz. 8).

W II części pracy relatywnie krótko (biorąc pod uwagę ilość materiałów źródłowych) i w sposób ogólny zostało omówione zagadnienie staroindyjskich świadectw kultury materialnej na temat sati. Przedstawiono różne spotykane w Indiach formy upamiętnienia bohaterskiej śmierci sati, tzw. kamienie pamięci sati (tj. płyty kamienne upamiętniające bohaterstwo wdów spalonych na stosach, niekiedy zaopatrzone w inskrypcje), cenotafy, świątynki poświęcone deifikowanym sati. Omówiono także kilka starszych inskrypcji, które zostały wyryte na pomnikach pamięci sati. Z tym tematem wiąże się bezpośrednio kwestia deifikacji w lokalnych społecznoś­ciach niektórych wybitnych kobiet oraz formy czci i kultu sati, co również zostało poruszone w tym rozdziale.

U podstaw zainteresowania tematem przedstawionym w III części pracy, omawiającym greckie i rzymskie relacje o samopaleniu wdów na stosie, leżało kilka istotnych przyczyn. Przede wszystkim – jak już wspomniano – fakt, że to właśnie starogreckie, a nie indyjskie, testimonia są najstarszymi zachowanymi świadectwami o indyjskiej sati. Pierwsze z nich datowane są na 2. poł. IV w. p.n.e. (Onezykrytos i Arystobulos, historycy Aleksandra Wielkiego) i odnoszą się co prawda jedynie do terenów Pendżabu, zaświadczają jednak w sposób wiarygodny (czego nie znajdziemy w literaturze indyjskiej tego okresu), że już w tym czasie w północno-zachodnich rubieżach Indii praktykowano zwyczaj samopalenia wdów. Ponadto u greckiego historyka z I w. p.n.e. Diodora Sycylijskiego zachował się pierwszy historyczny opis obrzędu samospalenia (datowany na 317 r. p.n.e.), który dość dokładnie przedstawia ceremonię wstąpienia wdowy na stos. Głównym zadaniem badawczym stała się tu, po pierwsze, analiza wiarygodności przekazu, po drugie zaś, ustalenie źródła/źródeł, z którego korzystał historyk grecki piszący w I w. p.n.e. o wydarzeniu historycznym z końca IV w. p.n.e. Zachowana literatura starożytnej Grecji i Rzymu dostarcza oprócz tego z górą dziesięć innych, zdecydowanie mniej oryginalnych bądź w ogóle nieoryginalnych świadectw dotyczących wdów płonących na stosie, co zachęciło autora do przeanalizowania ich pod kątem jednego z popularnych w literaturze antycznej toposów.

Uczciwość badawcza nakazuje każdemu, zwłaszcza filologowi, zachowanie w większości jego przedsięwzięć neutralnego stanowiska emocjonalnego do badanego przez niego tekstu, nawet wówczas, gdy obcuje ze źródłami, które niejednokrotnie zasługują na miano sensacyjnych. Mając do czynienia z dziesiątkami rozmaitych dawnych świadectw odnoszących się do osławionego zwyczaju, miałem świadomość, że w przedsięwzięciu filologicznym, za jakie w głównej mierze uznaję niniejszą książkę, nie powinienem opowiadać się po żadnej stronie debaty na temat samej istoty praktyk. Zwłaszcza w przypadku wielowiekowej tradycji samopalenia kobiet na stosie po śmierci ich mężów, odpowiednio naświetlając i interpretując fakty, przyjmując odpowiedni punkt widzenia, odwołując się do kontekstu historyczno-społeczno-obyczajowego czy religijnego, samospalenie można odczytać jako poświęcenie i uświęconą wielowiekową tradycją ofiarę – i to najwyższą, bo dobrowolną i złożoną z własnego życia. Można obyczaj ten uznać za formę samobójstwa, mniej lub bardziej ganionego w zależności od kontekstu religijnego i rytualnego lub też pochwalanego i wysławianego, jeśli nad czynnikami związanymi z emocjami i desperacją biorą górę altruistyczne i religijne. Ale ten sam akt – świadomie, w imię ogólnoludzkiego humanitaryzmu pomijając jakikolwiek kontekst – można też uznać za formę rytualnego morderstwa. W tym ostatnim przypadku wrażenie okrucieństwa i uczucie wstrętu mogą być nawet spotęgowane faktem, że w akcie uczestniczyły dziesiątki, setki, a niekiedy nawet tysiące przedstawicieli lokalnej społeczności, do której należała ofiara, a z drugiej strony tym, że dokonywano usprawiedliwionego zabójstwa najbliższej krewnej – matki, siostry, zgodnie z wieloma świadectwami mówiącymi, że to syn, brat lub inny bliski krewny podpala stos mający strawić ciało żyjącej kobiety. Starałem się zatem powstrzymywać zarówno od ganienia, jak i usprawiedliwiania celu oraz sensu podejmowanych przez wieki, akceptowanych i wysławianych, ale także negowanych i krytykowanych aktów samopalenia wdów, uznając, że przytaczane świadectwa mówią tutaj najwięcej. Nie oceniałem też logiki podejmowanych działań w ich aspekcie społecznym, psychologicznym czy etycznym. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że nie zawsze udało mi się uniknąć emocjonalnego podejścia do zagadnienia tak kontrowersyjnego, wywołującego w ciągu wieków tak skrajne emocje, któremu poświęcono tak wiele opinii i komentarzy. Jednym ze świadomie podjętych zabiegów stało się zatem użycie terminu „wdowa”, nie zaś „żona”, czy „małżonka”, przy odwołaniach do kobiet, które podejmowały decyzję o samospaleniu po śmierci swych mężów. Uczynione to zostało wbrew niektórym tekstom, zwłaszcza bramińskiej proweniencji, które motywując, aprobując i wyjaśniając pozytywną wartość decyzji bohaterskich kobiet czy wysławiając ich postawy, równie świadomie i konsekwentnie unikały konotacji z wdowieństwem. Mianem wdów określały owe teksty kobiety, które pozostawały przy życiu po śmierci swoich mężów, na podstawie założenia, że małżonka staje się wdową dopiero po kremacji ciała jej męża^().

------------------------------------------------------------------------

^() Bruce 1783: 299–301.

^() Z wielu publikacji powstałych w Indiach po śmierci Roop Kanwar prezentujących rozmaite, często krańcowo sprzeczne poglądy i punkty widzenia, przywołuję tyko najważniejsze: M. Menon, G. Seshu, S. Anandan 1987; „Seminar”: 342 (1988; ten numer indyjskiego czasopisma „Seminar” poświęcono sprawom bezpośrednio i pośrednio związanym ze śmiercią Roop Kanwar); Anand 1989: 81–188 (sprawozdanie prasowe, przedruk artykułów z indyjskich czasopism z lat 1987-88); Hawley (ed.): 1994; Major 2007: 355–431 (antologia tekstów na temat sati, zawiera też artykuły analizujące wydarzenia w Deorali autorstwa M. Kishwar i R. Vanity, V. Oldenburg, A. Nandy’ego oraz anonimowegoautora broniącego prawa kobiet do praktyk samopalenia); tam także znajdują się odwołania do dalszej literatury.

^() Prawdopodobnie najdokładniejsze odtworzenie zdarzeń które doprowadziły do spalenia Roop Kanwar, przebiegu ceremonii i tego, co wydarzyło się bezpośrednio po niej przedstawiły Meena Menon, Geeta Seshu, Sujata Anandan, które odwiedziły Deoralę, Sikar i Dźajpur pomiędzy 24 a 30 IX 1987 r. Na podstawie wcześniejszych publikacji, dostępnych danych, także policyjnych i medycznych, rozmów i wywiadów prowadzonych w Radźasthanie (mimo zmowy milczenia, jaka zapanowała w Deorali po 4 IX 1987 r.), powstał raport dotyczący śmierci Roop Kanwar (M. Menon, G. Seshu, S. Anandan 1987). Zob. też artykuł V. Oldenburg 1994 Hawley (ed.) 1994: 101–130 (przedruk w: Major 2007: 375–407), w którym autorka poddała interpretacji, a niekiedy także reinterpretacji znaczną część odtworzonych wcześniej wydarzeń. Poniżej przedstawiamy kilka najważniejszych faktów świadczących jednoznacznie, że było to morderstwo na tle ekonomicznym.

Osiemnastoletnia Roop Kanwar do chwili śmierci pozostawała w zaaranżowanym przez rodziców związku małżeńskim, który trwał przez osiem miesięcy. W tym czasie ze swoim mężem spędziła wspólnie nie więcej niż dwadzieścia dni. Jej mąż, Mal Singh, młodzieniec ze średnim wykształceniem w naukach ścisłych dwukrotnie starał się dostać do szkoły medycznej i dwukrotnie nie zdał egzaminów wstępnych (druga informacja o negatywnych wynikach dotarła do niego dwa tygodnie przed śmiercią). Świadectwa lekarskie wskazywały na to, że leczył się u neuropsychiatry wDźaipurze. Cierpiał na depresję i kilkakrotnie próbował popełnić samobójstwo. Terapię psychiatryczną trzymano w tajemnicy przed żoną i jej rodzicami. Nagła śmierć była najprawdopodobniej wynikiem samobójstwa (być może przedawkowania leków psychotropowych). Zaaranżowane małżeństwo Mala Singha z Roop Kanwar miało być prawdopodobnie rodzajem terapii dla mężczyzny, chęcią umieszczenia go w „normalnej” sytuacji rodzinnej. Rodzina Roop Kanwar mieszkająca w Dźaipurze była znacznie zamożniejsza niż rodzina Mala Singha mieszkająca w Deorali (jego ojciec był nauczycielem w wiejskiej szkole). Na posag, który Roop Kanwar wniosła do małżeństwa, składała się mała fortuna jak na warunki jej nowej rodziny z Deorali: około pół kilograma złota (o wartości ok. 8,4 tys. dolarów w 1987 r.), 30 tys. rupii (zdeponowanych w czekach na jej nazwisko), kolorowy telewizor, piec kuchenny, meble, jej własna garderoba i inne przedmioty mniejszej wartości. Zgodnie ze zwyczajem obowiązującym w tym regionie Indii bezdzietna wdowa miała powrócić do domu swoich rodziców z całym posagiem. Rodzina Roop Kanwar wbrew ustalonym i powszechnym zwyczajom nie została poinformowana o śmierci Mala Singha ani o ceremonii kremacyjnej. Według niektórych świadków, gdy Roop Kanwar dowiedziała się o planowanym spaleniu jej wraz z ciałem zmarłego męża, schowała się w pobliskiej stodole; została jednak odnaleziona i siłą zaciągnięta na stos. W drodze z domu na miejsce kremacji otoczona była przez młodych radźputów dzierżących obnażone miecze. Najprawdopodobniej przed spaleniem podano jej środki odurzające, aby bez oporu można ją było zaprowadzić na stos i by uśmierzyły ból. Jeden ze świadków zauważył pianę na jej twarzy, inny widział, że w drodze na stos chwiała się na nogach. Lekarz z Deorali, który opiekował się Malem Singhem i zostałoskarżony o podanie Roop Kanwar silnych środków uspokajających, po ceremonii kremacyjnej zbiegł z wioski, co może świadczyć o jego udziale w wydarzeniach. Niewielu świadków miało klarowny obraz samego momentu kremacji, główną aktorkę wydarzenia otaczał pierścień uzbrojonych w miecze mężczyzn, snuł się dym, w powietrzu wisiał czerwony proszek (gulal) rozrzucany z tej „pomyślnej” okazji. Gesty płonącej Roop Kanwar – wymachiwanie rękami w powietrzu – zinterpretowano jako błogosławieństwo udzielane uczestnikom ceremonii. W niedalekiej przeszłości Deorala miała się stać miejscem dwóch innych aktów samospalenia wdów.

^() Por. Oldenburg 1994 Hawley (ed.) 1994 (przedruk w: Major 2007: 376).

^() Zob. Weinberger-Thomas 2000: 89.

^() Zob. przede wszystkim Weinberger-Thomas 2000: 20–24, 44–45.

^() Weiberger-Thomas (2000: 20–22) łączy także ideę satz ideą prawdy (satya) oraz ideą mowy personifikowaną jako bogini Vācjuż od późnych czasów wedyjskich.

^() Sanskryckie sat (‘będące’, ‘to, co istnieje’) jest imiesłowem przymiotnikowym czynnym rodzaju nijakiego od czasownika as (‘być’); satī jest żeńską formą tego imiesłowu.

^() Mit o Sati został przytoczony pod koniec części II niniejszej pracy.

^() Por. Weinberger-Thomas 2000: 23–24.

^() Zob. Fisch 2006: 271–273.

^() Weinberger-Thomas 2000: 202-207; Fisch 2006: 274.

^() Por. Fisch 2006: 272.

^() Por. np. Fisch 2006: 275.

^() Por. Fisch 2006: 275–276 i podane tam w przypisach odwołania bibliograficzne.

^() Zob. np. Eliade 1988: 146-148; Pandey 1994: 36–38.

^() Na temat sanskar zob. przede wszystkim: Kane 1941; Pandey 1994.

^() Zob. np. Padmapurāṇa 5,106.79cd–80ab (zob. rozdz. I 2.2):

mātar na vidhavā yāvad dhavāṁgaṁ vartate striyaḥ/

ādāhāt sūtakaṁ nāsti tiṣṭhet saubhāgyam uttamam//

Matko, kobiety nie są wdowami dopóty, dopóki ciało ich męża pozostaje ;

aż do chwili spalenia nie ma przeszkody , jest natomiast największe szczęście .

Zob. też Leslie 1992: 189; podobne podejście prezentuje XVIII-wieczne summarium poświęcone obowiązkom i pozycji społecznej kobiet pt. Strīdharmapaddhati (‘Ścieżka powinności i statusureligijnego kobiet’), autorstwa Trjambakajadźwana (Tryambakayajvan).ROZDZIAŁ 3
Relacja Diodora Sycylijskiego (Diod. 19,33–34)^()

3.1. Wiarygodność świadectwa przekazanego przez Diodora. Uwagi o ceremonii związanej z praktyką samopalenia wdów

Dostępne w wersji pełnej

3.2. Źródła opisu Diodora

Dostępne w wersji pełnej

------------------------------------------------------------------------

^() Treść niniejszego rozdział przedstawiona została w skróconej wersji na konferencji „The Children of Herodotus: Greek and Roman Historiography and Related Genres” (zorganizowanej na Uniwersytecie Wrocławskim w maju 2007 r.) i opublikowana (również w skróconej wersji wobec niniejszego rozdziału) w języku angielskim w tomie zawierającym artykuły przedstawione podczas konferencji (zob. Szczurek 2008).
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: